Następnego
dnia, obudziły ich promienie słońca, oczywiście noc przespali na plaży jak
sobie ustalili. Itachi poszedł na stronę dodzwonić się do rodziców, którzy może
raz na ruski rok będą mieli dobry humor i się nad nim zlitują. Reszta natomiast
poszła się pochlapać wodą czy coś, nic im to nie zaszkodzi. Deidara znowu
zaczynał z kim popadnie, tym razem jego celem były dziewczyny Tsuki i Itami. Nie
ochlapał ich wodą czy obrzucił piaskiem, ale błotem. Nawet nie zdążyły wejść do
wody zostały trafione na plaży, no chamskie no, a jeszcze to dość bolało, bo
stworzył z błota taką dużych rozmiarów kulkę.
-
Kurwa, Dei – warknęła Tsuki, otrzepując błoto z cycków. Ten się roześmiał
jeszcze potężniej.
-
Ale z was panienki – przewrócił oczami, aż się wzdrygnął, gdy na nie spojrzał,
w ich oczach była jakby chęć mordu. Co on takiego powiedział? Nie mógł się
zastanawiać, trzeba było wiać. Jak to na ciotę przystało ledwo wszedł do wody,
a już się w niej całkowicie sam wypierdolił. Podniósł się na łokciach, woda
była jeszcze płytka, a nad nim stały napastniczki. – To tak umrę… - powiedział
do siebie.
-
Ostatnie życzenie, drogi luminarzu? – sarknęła słodko It, łapiąc go za czubek
głowy.
-
Chciałbym wiedzieć co to do cholery znaczy? – naburmuszył się chcąc wyrwać,
wtem poczuł ucisk na swoich plecach, tak postanowiła go przyblokować Tsu.
-
Człowiek wybitny – uświadomiła Itami. – ale to był sarkazm – dodała i wepchnęła
mu łeb pod wodę.
Wierzgał
się pod wodą dobre pół minuty, aż postanowiły go puścić i bezpiecznie się
oddalić. Postanowił się zemścić, ale to nie będzie łatwe, bo dziewczyny ściśle
ze sobą pracowały.
Tymczasem
na brzegu Itachi rozmawiał z Shee, niestety tą miłą chwilę przerwał Yahiko
chcąc dowiedzieć się co z ich noclegami. Jak się okazało telefon odebrał
braciszek Uchihy i bezczelnie stwierdził, że nic nie powie rodzicom, zabije
gnoja, jak wróci.
-
No to jesteśmy w dupie – westchnął rudowłosy.
-
Spokojnie, właśnie tłumaczyłem Sheei – zarzucił rękę na jej ramię. – podobno
szukają do roboty ratowników, w zamian oferują nocleg i wyżywienie. Jak dla
mnie okej, będziemy razem.
-
Super, zaprowadź minie tam.
-
Ekhem! – chrząknęła głośno Imai. – Sorry bardzo, ale Itachi rozmawia ze mną! –
wskazała wyniośle na siebie. No nie dość, że Amane jej przeszkadza to jeszcze
on, no kurwa mać.
-
Cześć wam, co porabiacie? – wtrąciła wspomniana w myślach Sheei, dziewczyna.
-
Hej Amane – chłopaki przywitali się z uśmiechem. – Widzisz, teraz masz z kim
rozmawiać, chodź Uchiha – nakazał, oddalając się z chłopakiem, który im jeszcze
pomachał na końcu. Gest odwzajemniła Amane, ale jej uśmiech znikł gdy przed nią
stanęła przyjaciółka, kolejny raz zaszczyciła ją wzrokiem pełnym chęci mordu.
-
No co…? – zapytała, choć nie wie czy chce znać odpowiedź.
-
Po cholerę przylazłaś? – fuknęła.
-
No… pogadać?
-
To sobie rozmawiaj… sama – odparła dumnie i odeszła, trącając ją o ramię. –
Mendo!
-
Ech…? A tej o co chodzi…? – zapytała samą siebie.
Natomiast
Ushio z nudów budowała razem z Anayanną zamek z piasku, przynajmniej taki był
plan, a co im wyszło to one same nie widziały. Ta pierwsza ukradkiem wpatrywała
się w Nagato, męczy ją to, że sądzi, iż ma go za debila, wcale tak nie jest! Źle ją zrozumiał albo ona
nadinterpretuję jego słowa… nie to pewnie to pierwsze.
-
Ushio! – zawołała Ana. – Gapisz się na niego od pół godziny, to chore.
-
No wiem, ale po prostu muszę mu powiedzieć, że mnie źle zrozumiał ostatnim
razem – mruknęła i spojrzała zadowolona na koleżankę. Ta się odwróciła za
siebie, a potem zorientowała się, że na nią patrzy i się wzdrygnęła.
-
Nie, ja nie umiem pomagać ludziom – skwitowała.
-
No weź, proszę – zrobiła maślane oczy.
-
Musisz mu to mówić? Niech zostanie jak jest, nie wydaję się być zły –
powiedziała zerkając na Nagato, który dość nie umiejętnie odkręcał butelkę. Po
chwili podeszła do niego Imai, wyrwała z rąk butelkę i z łatwością odkręciła.
Chyba była zła, a czerwono włosy z zakłopotaniem jej podziękował wyciągając
rękę po przedmiot. Nie dostał go, dziewczyna odpiła kilka łyków, po czym
ponownie zakręciła butelkę, przenosząc na to całą swoją złość. – Może po prostu
odkręć mu butelkę w ramach przeprosin?
-
Nie bo to będzie przyznanie się do winy… muszę mu wytłumaczyć. Muszę mu
powiedzieć. Muszę, muszę, muuuszę!
-
Czego muczysz Ushi? – zapytał Hidan stając przed nimi i swoim ciałem dając im
cień.
-
Nie jestem Ushi! I nie muczę, debilu! – naburmuszyła się, odwracając wzrok.
-
Hidan, kurwo moja. Zdeptałeś mi zamek – posmutniała Ana, ten się momentalnie
odsunął w bok, depcząc tym razem po budowli Ush. Wściekła dziewczyna go
popchnęła w tył.
-
Patrz gdzie stajesz, debilu! – warknęła, jaki on wkurzający. – Mój zamek…
-
Zamek? Raczej pastwisko – zaśmiał się głośno, a ta zaczęła oddychać, aby nie
wybuchła.
-
Ale ty mnie wkurzasz…
-
Dobra Ushi, sorry, nie mucz tyle.
-
Ja nie muczę!
-
Serio? A te MU z przed chwili? – zapytał, nabijając się z jej złości. – Mu, mu
muuu!
-
Spieprzaj! – warknęła groźnie, skupiając na siebie uwagę pobliskich
plażowiczów.
-
Ojej… Ushi przeklina… uciekam, bo się boję – zakpił i zaczął się oddalać
biegiem, dla sarkazmu odwracał się z teatralnie przerażoną miną.
-
Czekaj na mnie! – krzyknęła Anayanna, podbiegając do chłopaka. Nawet nie
zwróciła uwagi na załamaną opuszczeniem, Ush. Hidan posłusznie poczekał na nią
i razem dołączyli do topiącego się w wodzie towarzystwa.
Szaro
włosy bez oporów wziął dziewczynę na ręce, by po chwili rzucić ją do wody.
Preferował takie ostre zabawy, jak się okazało nie on jeden. Chyba
najłatwiejszym celem był Deidara z tymi jego blond kudłami, za które mogło się
chwycić i wrzucić do wody, przynajmniej teoretycznie, bo dureń ma całkiem
niezłych ochroniarzy. Natomiast na boku w spokojniejszym otoczeniu, toczyła się
miła rozmowa między Kirei a Sasorim.
-
A masz jakieś plany na przyszłość? – zagadała dziewczyna.
-
Nie wiem, może lekarz.
-
Super, będę często chorować – uśmiechnęła się, co odwzajemnił. – ja…
-
Kirei dlaczego mu dorzucasz nieszczęść w życiu? – wtrąciła, podpływająca Enma.
– Nie dość, że jest rudy to jeszcze musi z tobą rozmawiać – Akasunie drgnęła
żyłka, odpierdolcie się od jego włosów no!
-
Nie narzeka – odparła dziewczyna. – Idź udawać, że pływasz gdzie indziej.
Rozmawiamy na bardzo poważne tematy – Enma spojrzała na nią z politowaniem,
powaga i Kirei, no chyba kurwa wątpi.
-
To może porozmawiamy o mojej obiecanej pandzie – zaproponowała, na co
przewróciła lakonicznie oczami. Znowu się zaczyna. – Kiedy ją dostanę?
-
Nie mam wpływu na życie sprzedawcy i prędkości poczty, odwal się ode mnie.
-
Pierdolenie. Masz moją pandę, obiecałaś mi ją, jesteś kłamca. Sasori –
pociągnęła chłopaka, który właśnie zamierzał się oddalić. – nie gadaj z nią,
wykorzysta twoje rude serce i spierdoli ci życie.
-
Nie prawda! – tym razem to Kirei go pociągnęła. – Nie kłamię – i tyle z jej
kontrargumentów.
-
Przepraszam kurwa bardzo, ale co mnie to obchodzi? – warknął, wyrywając im się
z uścisków. – Jak macie problem to go rozwiążcie same – fuknął i odszedł z
powrotem na brzeg.
-
Patrz co zrobiłaś kretynko, wystraszyłaś mi chłopaka! – warknęła z pretensją
blondynka.
-
To wbrew naturze byś jakiegoś miała, nawet rudego – mruknęła, a potem odeszła
do bawiącej się grupki zostawiając ją samą. (ale autorka była z nią duchem xD)
Deidara
świdrował wzrokiem okolice, nie chciał ponownie zostać topiony, ale ktoś z góry
zaplanował, że tak musi być. W ciągu jednej sekundy na jego plecy wskoczyła
Tsuki, zmuszając go do zatopienia się w wodzie, w dodatku trzymała mu tam
czubek głowy, kiedy blondyn żegnał się ze swoim życiem. Enma postanowiła się
wtrącić i uratowała Deia odpychając na bok brunetkę. Wtedy to cała uwaga
blondyna skupiła się na niej.
-
Tak chcesz się bawić Enmo? – mruknęła do siebie z perfidnym uśmiechem. Podeszła
do nich doprowadzając do zabawy w ochlapywanie wodą, a potem ogłosiła przerwę,
łapiąc się ramienia Deidary. – Ała, skurczu dostałam. Kurwa mać. Jebana łydka.
-
To może hm, chodź na brzeg – zaproponował blondwłosy, przywołując do siebie
resztę.
-
No sama nie pójdę… musisz mnie zanieść – powiedziała zbolałym tonem. Enma
patrzyła na koleżankę z troską… dopóki nie ujrzała jej uśmieszku, gdy Dei ją
podnosił.
-
A to mała suka – mruknęła pod nosem. Więc rywalizacja? Oddała uśmiech do
koleżanki i razem z nimi poszli na brzeg. Tsuki została odstawiona bardzo
powoli i delikatnie na koc. – To Tsu, a nie porcelana – wtrąciła Enma, no
ile można czekać.
-
No sorry, nie chciałem ją uderzyć czy coś… - wytłumaczył Deidara, potem się
odsuwając, chwila ciszy.
-
To co? Wracamy? – powiedziała Enma ciągnąc ze sobą blondyna, Tsu także go
zatrzymała.
-
Nie możesz iść… ja cierpię… musisz mi pomóc! – stwierdziła, ciągnąc go ostro do
siebie.
-
A-Ale co mam zrobić, hm?
-
Rozmasuj jej nogę – nakazał Sasori, łykając pepsi zakupioną z automatu. W
trakcie odpijania, zostało mu to odebrane przez Itami. – E-Ej!
-
No co? Nie tylko tobie chcę się pić – uświadomiła go, a jego kolejny komentarz
zbyła, zatykając mu ręką usta. – no masuj Deidara. Na co czekasz?
-
E-Ech?! Dlaczego ja?!
-
Ty się ciesz, że jakaś żywa laska pozwala ci się dotykać – wtrącił Hidan.
-
A-Ale…
-
Ja pierdolę Dei, jak laska każę ci się macać to to rób! – zawołał ponownie, aż
uległ namowie. Tsuki się uśmiechnęła, rany jaki on nieśmiały. Jednak jego masowanie
było dziwne, bolesne. No gdyby na serio miała skurcz to chyba by się nasilił
jeszcze bardziej.
-
Ej, blondyneczko – zawołała Amane. – ty kurwa masujesz nogę, a nie ugniatasz
ciasto.
I
zaczęło się szydzenie z Deidary, no idealne porównanie, pewnie to efekt
częstych przesiadywań w swoim pokoju czyli kuchni. Po chwili Tsu postarała się
nie śmiać.
-
He… Hej! Dosyć, spierdalać od mojej cioty! – posłusznie zaprzestali śmiechu do
cichego chichotu, a Dei aż otworzył usta w szoku. Mojej cioty? Cioty? Serio
kurwa?
Tak,
nie bardzo zwrócił uwagę na słowo „moja”, no przykro nam. Szczególnie przykro
było Enmie, a udowadniała to swoim triumfalnym uśmiechem. Do grupki podeszli
Itachi i Yahiko, wracający od pensjonatu. Opowiedzieli wszystkim o sukcesywnym
planie załatwienia noclegów, niestety od południa do osiemnastej mają pracować
jako ratownicy, ale żarcie i spanie za darmo. No dobra, mogą się poświęcić,
zabrali swoje rzeczy i udali za wszystkimi. Noga Tsu w niezwykłych
okolicznościach wyzdrowiała, to na bank zasługa ciastowego masażu.
W
pomieszczeniu zagadał do grupki pewien gość, prosząc o podpisanie się w naborze
do wykonania pracy. Tak też zrobili, oczywiście dziewczyny pierwsze.
Przyglądali się ich pismom, normalnie jakby sprawdzali czy kiedykolwiek
trzymały w ręku długopis.
-
Sheeiren Imai – przeczytał Hidan, z kpiną w głosie. – Co jest? Rodzice chcieli
podwoić ci samoocenę, podwojonym imieniem?
-
Imai to chyba męskie – pomyślał Deidara. – Może miałaś być chłopcem? –
dziewczyna pociągnęła dowcipnisiów ostro do siebie, żyłka na jej skroni
pulsowała.
-
Jak widzicie jestem dziewczyną, więc darujcie sobie komentarze – wycedziła przez
zęby, puszczając ich.
-
Z takimi imionami to raczej obojniak, a nie dziewczyna – sarknął Hidan, już po
sekundzie z pięściami rzuciła się na niego komentowana dziewczyna, a Dei, który
chciał bronić kumpla również został zaatakowany. Najbardziej ucierpiały na tym
jego włosy. Okropne. Nie obyło się bez interwencji Amane i Itachiego, musieli
odciągnąć dziewczynę.
-
Jaki nerwus… - skomentował cicho Deidara, zaczesując palcami swoje włosy.
-
Sheeiren, wyluzuj – powiedziała Amane na widok rozjuszonej koleżanki.
-
To ich wina, prowokują! Głupie gnoje, ćwiczę karate! – zawołała w ich stronę.
-
Itachi się tobą zaopiekuję póki się nie uspokoisz – uśmiechnęła się w zgodzie
do Uchihy. Jako dobra przyjaciółka zostawiła ich sam na sam i podeszła do
Anayanny.
Dziewczyny
patrzyły razem na tablicę, gdzie przyczepiony był także repertuar kina. No
chętnie by się wybrały na jakiś tam film, ale już postanowili spędzić wieczór w
przytulnych pokojach. Szkoda. Wtem Hidan stanął między nimi szczypiąc je za
pupy, były oburzone! Ale tylko trochę i tylko przez chwilę. Dodatkowo dołączyli
też Nagato i Ushio.
-
Może chodźmy na Króla Lwa w 3D! – zawołała z entuzjazmem Ushio. – Akurat
dzisiaj grają.
-
Ale…- zaczęli chłopcy, ale to Nagato kontynuował. – Yahiko zdecydował, że
zostajemy w hotelu – wszystkie spojrzały na nich, jak na idiotów. Co to za
wymówka?
-
No i? – mruknęła pytająco Anayanna. – Co to za dyktatura?
-
Jest szefem, bo jest najrosśniejszy – odparł Hidan, a wszyscy popatrzyli na
niego pytająco.
-
Jaki, kurwa? Nie chodzi czasem o najrozsądniejszy? – zgadywała.
-
Tak, zapomniałem słowa – stwierdził, jego czerwono włosy kolega plasnął się w
twarz. Co za debil, Ushio pewnie pomyśli, że jest idiotą jak on.
-
Mój biedny analfabeta – Ana poklepała go troskliwie po policzku.
-
On pewnie nie rozumie słowa analfabeta – wtrącił Nagato.
-
Lubię anale, więc może być – mruknął, wzruszając ramionami.
-
Nie ważne… może razem przekonamy te cegłę, Yahiko na wypad? – zaproponowała
Amane.
Zgodzili
się, co mają do stracenia? Zresztą Yahiko ma jakąś tam słabość do dziewczyny,
więc nawet może się udać. Nagato od razu powiedział Ushio, że Hidan to kretyn.
Bo był nim, jest i będzie. Szatynka nim zdążyła cokolwiek pomyśleć stwierdziła,
iż całe Akatsuki to banda debili i się zaśmiała przyjaźnie.
-
Taa… to ja pójdę do pokoju, zanieść rzeczy… - i odszedł, kurwa, teraz to się z
nim nie umówi.
-
Ush, dlaczego nazwałaś go debilem? – Itami zarzuciła rękę na ramię
przyjaciółki. Spojrzała na nią pytająco. – No Nagato też jest w akatsuki –
uświadomiła.
-
Kurde – plasnęła się w czoło, zaś nieświadomie go obraziła. – Może nie wziął
tego dosłownie? – It, zniweczyła jej nadzieje przeczącym ruchem głowy.
Westchnęła załamana, patrząc na swoje buty.
-
Frajer – podsumowała Tsuki.
Tymczasem
lider grupy został nagadywany na wizytę w kinie. Dla dziewczyn to było
śmieszne, że trzeba było z nim wszystko ustalać, nie mówili, że na wyjeździe
będzie jakiś rodzic. W każdym razie, bardzo mocno zjednał sobie chłopaków, bo
nie zgadzali się na olanie Yahiko, co za cioty.
-
Ale, pewnie po pracy, którą niedługo zaczynamy – uświadomił ich władczo. –
będziemy mieli siebie dość i w ogóle słońce wyssie z nas całą energię.
-
Weź kurwa, bądź konformistyczny – wtrąciła It, tak jak mówi chciał, aby ten
podporządkował się normom panującym w
grupie. – nie jesteś pępkiem świata! Inaczej zostaniemy zmuszeni do dewiacji!
-
Przestraszyłbym się – sarknął Yahiko. – gdybym ja i wszyscy inni rozumieli co
ty mówisz!
-
Ależ ty wkurwiający, przez takich ja ty następuje anomia – uczymy się, uczymy,
to jest załamanie się ładu społecznego. Pewnie to nie prawda, ale grupa jest w
buntowniczym okresie.
-
It, do cholery. Może tak uszanujesz starszych i się nie będziesz wtrącać –
burknął Yahiko, no zaraz przy niej coś rozpieprzy, albo najlepiej ją i jej
pierdolone trudne zwroty.
-
Nie spinaj się tak, ona nikogo nie szanuję – wtrąciła Tsu.
-
Deprymujące… mój drogi, jedyną osobą, którą szanuję jest Tom Marvolo Riddle –
obserwujący te sytuacje przekręcili lakonicznie oczami, cała ta poważna kłótnia
poszła się jebać wraz z tym wtrąceniem o Harrym Potterze.
-
Nie znam gościa – Yahiko założył ręce na piersiach, a wszyscy spojrzeli na
niego dziko.
- No bez jaj… Lord Voldemort… Harry Potter…?
-
Emma Watson…? – dodał Hidan do wypowiedzi Deidary. No ej kto nie oglądał, nie
czytał lub chociaż nie słyszał o Potterze? – Gdzie ty się wychowałeś człowieku?
-
No wybaczcie, że wyrosłem z bajek – fuknął, a ci kolejny raz plasnęli się w
czoło. Kto nimi dowodzi?
-
Dobra, pierdolić Pottera…
-
A można Hermionę? – wtrącił Hidan z pytaniem, Amane przewróciła oczami, no nie
dosłownie pierdolić.
-
Morda, idziemy do kina, jasne? – zawołała do zgromadzonych.
No
większość głosów wygrała, więc nie miał wyboru i się zgodził. Najpierw musieli
przepracować całe popołudnie, ale to nic. Jako ratownicy mieli do dyspozycji
wysoki punkt widokowy z lornetkami, różne ratownicze sprzęty i wyjebane w
kosmos skutery ratownicze. Niestety dla nich zabronione, podobno. W każdym
razie fucha ratownika całkiem zajebista, jeszcze ich kamizelki gwarantowały im
w knajpach żarcie za darmo. Dlatego, gdy skończyli na dziś nie jedli już
kolacji w hotelu, lecz od razu wybrali się do kina.
Hidan
był najbardziej podjarany z tego wypadu, jeszcze nigdy nie był w kinie 3D!
Wszystkich wkurwiał, poza kilkoma osóbkami, które twierdziły, że to urocze. Taa,
faktycznie… dobra! W każdym razie Itachi zgłosił się do kupienia im wszystkim
biletów, źle sprecyzował zdanie i musiał postawić wejściówkę również swoim
pożal się boże kolegom.
-
Ale cio – Sheeiren natychmiast spiorunowała Deidarę spojrzeniem pod tytułem,
odpierdol się. Dlatego nie dokończył swojego epitetu, a szkoda miał taki
idealnie mu pasujący.
-
Itachi, może pójdę z tobą? – zgłosiła się wesoło Amane.
-
Jasne – uśmiechnął się ciepło. No nie, tak nie może być! Oczywiście Imai
musiała się wtrącić i rozdzielić przyssaną do ramienia JEJ Uchihy,
przyjaciółkę.
-
Nie pozwalam, ja z nim pójdę - nie musiała podawać powodów, niech do tej mendy
dotrze, że Itaś jest już zajęty.
-
To trzeba było się zgłosić wcześniej – odpyskowała, odciągając ją od bruneta.
-
Te, te, te. Bo stracisz zęby – mruknęła ukazując jej swoją pięść.
-
Czekajcie dziewczyny… może chodźmy tam razem? – wtrącił Itachi, fajnie, że się
o niego kłócą, pewnie to zasługa jego… wszystkiego. No tak, nie każdy ma
szczęście być taki zajebisty, mimowolnie spojrzał na Deidarę.
-
Czego się kurwa gapisz? – warknął na niego.
-
Patrzę na ładną kobietę – mruknął z uśmiechem. Deidara nic nie odpowiedział,
ale po chwili go chyba oświeciło.
-
H-Hej! Bo ci jebnę Uchiha! – oburzył się, zakasując rękawy bluzy.
-
Dobra, bo się spocisz – zakpił i ujął dłonie dziewczyn. – Chodźcie – po drodze
dodał. – Wcale nie jest ładna.
Zachichotały,
jakiż on uroczy, ale no Imai nie była zadowolona, że Itachi kolejny raz musi
wykorzystywać podzielność uwagi. Tym bardziej dla takiej Amane. Dla niej nie
trzeba się wysilać… no bo to menda jest.
Sasori
razem z Kirei i Itami zostali wygonieni po kupno jakiegoś żarcia i napoi, Enma
dowiedziawszy się o ofercie pomocy Kirei, nic nie chciała, już woli przez całą
bajkę być głodna i spragniona. Nie ufa jej, w sumie to nikt nie powinien, dla
ich dobra. Nie wszyscy wierzyli, blondynka była bardzo przekonywująca swoim „nie
prawda”, „pierdolcie się” i „nienawidzę cię, Enmo”. Tak, zaryzykowali, a Hidan
nie miałby nic przeciwko dodatkowemu smaczku do coli. Wypływającego z ust
dziewczyn. Sasori złożył zamówienia kolegów, po chuj im tyle pop cornu? Chociaż,
jak tak się zastanowi to pewnie, jak ostatnie świnie wpierdolą wszystko przed
filmem.
-
Ej, Sasori nie bądź ponury – zawołała Itami, klepiąc go mocno w plecy, aż
syknął z bólu. Spojrzała na swoją dłoń, przecież nie uderzyła mocno. – No nie
pierdol, że bolało.
-
Ależ kurwa skądże – sarknął, sztucznie się uśmiechając. – łaskotało, nie
widzisz tego uśmiechu?
-
Ja ci mogę pomóc pozbyć się jakiegokolwiek jebanego bólu – zgłosiła się Kirei,
uśmiechając się słodko. Ale tak naprawdę nie wie jak, przecież to misja
niemożliwa, bo jest rudy. – Ale mu tego nie powiem…
-
Czego? – zapytała podejrzliwie Itami. Co jest kurwa, gada do siebie?
-
N-Nie, niczego – machnęła ręką, ja pierdolę powiedziała to na głos. Ale żal.
-
To dalej chcesz mi pomóc? – zapytał Akasuna, dziewczyna przytaknęła głową. Lubi
pomagać, szczególnie takim dotkniętym przez los. – Zapłacisz za wszystko? –
wskazał na przekąski znajdujące się na ladzie. Popatrzyła na niego głupio, ej
heloł, niech spierdala. Ale mu tak nie powie…
-
Ale wiesz, ja jestem blondynką, blondynki nie płacą to inni robią to za nie.
Nawet jeśli tym innym jest rudy – powiedziała, no jeszcze z jej matmą to by się
machnęła w obliczeniach i przypał totalny. Nie może sobie na to pozwolić.
Zresztą nie jest jakimś kurwa bankomatem. W odpowiedzi uśmiechnął się przekręcając
lakonicznie oczami.
-
Przecież żartowałem…
-
Nie rób czegoś, czego nie potrafisz – odpowiedziała mu niezwykle poważnie. Ten
zmarszczył brwi, przecież potrafi, zaraz zapyta It, ona potwierdzi.
-
Nie potrafisz – zgodziła się, odpowiadając tym samym na nieme pytanie chłopaka.
– Ale aby nie kolidujesz się, jak twój ceglasty kolega.
Westchnął
ciężko płacąc za zamówienie, kobiety to się umieją tak odgryźć, by zdołować
człowieka na co najmniej dwa dni. Udało mu się aby wyżulić pomoc z zaniesieniem
wszystkiego do sali kinowej, gdzie czekali na nich przyjaciele i wrogowie dla
co po niektórych.
-
Tak w ogóle… czy twój kolor włosów wpływa jakoś na siłę? – zaszydziła It, jakoś
tak lubiła, gdy się złościł.
-
Odpierdolcie się od moich włosów – uniósł się. – gdybym miał na to wpływ,
byłyby inne!
-
Wiesz… - Kirei zwróciła się cicho do koleżanki, patrząc na oddalonego od nich
chłopaka. – żal mi go… taki biedny jest, ma oczy jakby płakał po nocach…
-
Albo ćpał… jednak wygląda z tym seksownie – pochwaliła It.
Zgodziła
się i zaczęła razem z nią oceniać jego kawałki ciała, od tyłu miały całkiem
niezły widok. Jednak po chwili, zrównując się z nim krokiem, musiały udać się
do toalety, a on musiał na nie pod nimi poczekać. Ciągle wykorzystywany… usiadł
pod ścianą zaczynając sączyć napój, może w końcu uda mu się samemu wypić lub
zjeść coś, co sam sobie kupił… choć raz.
Tymczasem
w sali kinowej, a dokładniej w okolicach dziewiątego rzędu nie szczędzono sobie
głośnych rozmów, film, a właściwie bajka się nawet jeszcze nie zaczęła. Ushio
za namową koleżanki, choć trudno to było nazwać namową, raczej wzmaganiem
poczucia winy. Taa Tsu to metr sześćdziesiąt czystej wredoty i skurwysyństwa…
ale właśnie za to się ją tak bardzo lubi.
-
Um… Nagato… - zawołała cicho, lekko szturchając, choć to też nie odpowiednie
słowo, po prostu niewyczuwalnie go poklepała po ramieniu, aby się do niej
odwrócił. – Nagato… - znowu cisza, już miała zrezygnować.
-
Nagato, chuju! Koleżanka cię woła! – wydarł się Deidara, któremu właśnie Tsu
opowiadała, jak to psychologicznie wymusiła na przyjaciółce ten odważny krok.
Przy okazji poprzeszkadzała Enmie w konwersacji z blondynem.
-
Co za ciul… - skomentował cicho Uzumaki, no bo co miał sądzić o kolesiu, który
drze na niego ryja siedząc dwa rzędy wyżej od niego. Paranoja. – Hej Ush, co
chciałaś?
-
No bo… - i utraciła zdolność mówienia, jego pełne ciepła spojrzenie nie
pomagało. Ba, nawet się zarumieniła, super! Wszyscy i wszystko niech się faka…
- nie jesteś debilem, ani idiotą – powiedziała wraz z wydechem, cóż… w jej
głowie to brzmiało o niebo lepiej. Teraz to ona wyszła na idiotkę, ale może to
i lepiej.
-
Uff, ulżyło mi – oparł się o fotel. – już się bałem, że znajomość z tą
fantastyczną czwórką na mnie jakoś negatywnie wpływa – uśmiechnął się,
ścierając z czoła niewidzialny pot.
-
Czwórką?
-
No tak… Yahiko, Sasori, Deidara i Hidan. To durnie, ale temu pierwszemu nic nie
mów – w momencie, gdy przybliżył się i wyszeptywał jej to zdanie, gwałtownie
się cofnęła i spadła między siedzenia. Chciała się zamortyzować rękami i tak
jakoś popchnęła siedzącego na oparciu Hidana, który fikołkiem również stoczył
się na przejściu w niższym rzędzie.
-
Ushi, kurwa mać! – warknął, ale nie był zły, znaczy trochę był, bo ładnie
przyjebał plecami o oparcie.
Nie
przeprosiła go, należało mu się. Za Ushi. Ponownie okrążył siedzenia, by móc
być tam gdzie poprzednio i rozmawiać na bardzo miłe tematy z Anayanną. Wtem
nadeszły przekąski, tak od razu zaczęli się częstować… ładnie mówiąc. Kirei
zagadała Sasoriego pytając o numer siedzenia. Niestety nie siedziała obok
niego. Pech, ale nie był taki nieznośny, by siedziała obok Enmy. Bóg ją kocha,
przynajmniej w większej połowie.
-
Trzeba zakładać okulary do filmu? – zapytał Hidan, oglądając oprawki.
-
Taa, inaczej obraz jest rozmazany – wytłumaczyła Anayanna, jakiż on rozkoszny,
gdy próbuje nowych rzeczy, a jej miło jest być jego przewodniczką. Założył
okulary i wyciągnął ręce przed siebie, potem spojrzał w jej „oczy”.
-
Och, Anayanna – zaczął macać jej cycki. – wszystko jest jakby większe!
-
Wypierdalaj no – pacnęła mu w ręce, tłumiąc w sobie rozkoszny śmiech.
Podczas
gdy puścili reklamy, wszyscy zaczęli szukać swoich miejsc. Tsuki ani się śniło
siedzieć na jej miejscu obok Yahiko, dlatego szczerze jej przykro, ale
wpierdoliła tam Amane, która normalnie siedziałaby koło Deia. Niby okej, ale z
drugiej strony była Enma. Więc mowy nie ma, niech się buja.
-
Cześć zajęte? – spytała retorycznie i słodko zarazem. Dei jednak nie załapał
sarkazmu, no bo wyrzuca jedną koleżankę, zajmuję jej siedzenie i o to pyta?
Pff, a podobno to on jest pierdolnięty, hm.
-
Teraz już tak, przez ciebie.
-
Logiczne chyba, co chcesz porobić jak stąd spierdolimy? – zapytała odpijając
sobie jego colę.
-
No ten… bo ja…
-
Spóźniłaś się Tsuki, idziemy sobie z Deiem posiedzieć na plaży… sami – odparła
znacząco, zabierając garstkę pop cornu i zaczynając jeść z uśmiechem pełnym
wyższości. No co, niech sobie nie myśli, że pójdzie jej łatwo. Blondynka może
być też jej! On natomiast patrzył to na swoją prawą stronę to na lewą. No nie…
nie może być… czy one właśnie… wpierdalają mu żarcie?! No kurwa mać, to jego.
-
Niestety, przez niego omal nie straciłam nogi! Musi się mną zająć! – z ust
Dei’a wyrwało się pełne dezorientacji jęknięcie, jak to przez niego? Ale co
ważniejsze, od skurczu można stracić nogę? Nie wiedział.
-
Spierdalaj, symulantko!
-
Sama spierdalaj, ciota jest moja!
-
Zamknijcie się! – wydarł się Dei dopychając je rękoma do siedzenia. – Bajka
leci!
W
pomieszczeniu rozległ się gromki aplauz dla niebieskookiego, no był z siebie
dumny. Tak to się robi, potem już ze spokojem oglądał scenki. Dwa rzędy niżej,
gdzie siedziała Amane miała okropny widok. Bo jakiś skurwiel gruby na dwa
siedzenia musiał akurat usiąść przed nią! Cały czas się kręciła i wzdychała
wystarczająco głośno, aby ta szafa usłyszała, ale zero reakcji.
-
Przeszkadza ci? – wyszeptał pytająco Yahiko, w odpowiedzi bez krępacji
zdzieliła go w łeb, no jeszcze chuj się głupio pyta… idzie się domyśleć, nie
wymaga wiele. – Dobra, przepraszam… Ej, Uchih…
-
Stul ryjek – syknęła, zatykając mu usta ręką. – Jego nie wołaj… - przecież
siedział przy Sheeiren, jakby się dowiedziała, że znowu z jej powodu jej miła
scenka została przerwana to by ją utopiła w butelce coli. W dodatku musiałaby
obok niej siedzieć… nie jest samobójcą.
-
Więc z kim się chcesz zamienić? – prześledziła wzrokiem znajome osoby. Dei’a
lepiej nie ruszać… och, już wie! – Hidan! – Ana raczej nie będzie zła, za
bardzo ją kocha. Jakby co to może ją pomacać, by nie odczuła braku kolegi.
Yahiko
zawołał do siebie fioletowookiego, oczywiście nie chciał się zamienić, siedział
obok takiej ładnej osoby. Lider przecież nie był ładny. No za namową Anayanny w
końcu przeszedł i zamienił się z Amane. Potem zamiast bajki gapił się na
koleżanki. O tak, te ich zachwyty własnymi ciuchami i przy okazji sprawdzanie
gładkości, albo paznokci jakie to lesbijskie… to go kręci.
Potem
gdy seans się już skończył, zadowoleni ruszyli z powrotem do hotelu, za krótką
namową Kirei postanowili przejść się nad jezioro, wszyscy. Oczywiście głównym
celem dziewczyno było zniszczenie, zasłyszanej „randki” Enmy z Dei’em. Vice
versa, ona niszczy jej momenty to nie pozostanie dłużna. No Tsu tam, się cieszy
z ich nienawiści, choć i tak jakoś by im zniszczyła spotkanie… w każdym razie,
brawo Kirei.
-
Ale widzicie, jaki morał z tego wypływa? – zaczął Yahiko. – Rudzi to najlepsi
przywódcy – tak, mówiąc to czuł nie odpartą dumę. Wszyscy przewrócili oczami.
-
Tak, takie rzeczy tylko w bajkach – zadrwiła Itami, uśmiechając się kpiąco.
-
Nie porównuj się do „Króla lwa”. On stał na czele haremu, a do takich rzeczy ja
się nadaję – powiedział nieskromnie Hidan, zarzucając ręce na ramiona Shee i
Tsu.
-
Oczywiście, nikt nie zaprzeczy – sarknął Deidara. – Ale do takich rzeczy trzeba
być ładnym, a ty już siwiejesz, hm.
-
Nie każdy ma łatwo, jak ty Deidara – zaczął Itachi. – Ty możesz robić w
burdelach za faceta i kobietę.
-
Ty się za to świetnie nadajesz do bycia testerem kremów przeciw zmarszczkom, hm
– odgryzł blondyn, zachęcając tym samym do siłowych szarpanin, na które
zareagowały tylko trzy dziewczyny, których obchodził ich los.
-
Itachi kurwa, odpierdol się od mojej cioty – zawołała Tsu, obserwując jak
stosuję na nim znany chwyt unieruchamiający.
-
To niech twoja ciota odwali się od mojego Itasia – wtrąciła Sheeiren.
-
To twój Itaś zaczyna – prychnęła i spiorunowały się spojrzeniami jednocześnie
się uśmiechając. Co jak co, ale jedno mają ustalone, mianowicie kto do kogo
należy.
-
Ej Dei – mruknęła słodko Enma, gdy ten odepchnął od siebie Uchihę. Zamienił się
w słuch. – jak Itachi ci już wpierdoli, zamawiam opatrywanie cię – to go
zszokowało. On miałby przegrać? Z jakimś Uchihą?
No
jak na zamówienie dostał z pięści w twarz, no kurwa, wszystko przez Enmę.
Jednak wszystkie dziewczyny sądziły, że to jakieś niegroźne przepychanki, a ci
się bili na serio, pojeby.
Kilka
metrów dalej, gdzie szła reszta grupy nie zważając na bójkę kolegów, dalej
kontynuowała rozmowę na temat przywódcy. Akatsuki jest zbyt popierdolone, by
tak sensownie wybrać przywódcę i się mu podporządkować.
-
A dlaczego Sasori nie jest przywódcą? – zaczęła It. – Przecież jest śliczny,
rozrywkowy i inteligentny, a przynajmniej wygląda.
-
Jest z wszystkich najbardziej rudy – żachnął Hdan. – taka ofiara, co się prosi
swoją wyjebaną postawą o kopa w dupę – Sasori specjalnie się do niego obrócił i
pokazał mu środkowy palec.
-
Kurwa… - westchnęła Kirei. – Czemu mu wszyscy dokuczacie… kupił wam przekąski
iw ogóle… - fakt, załatwienie żarcia to niezwykły dowód przyjaźni… szczególnie
dla dziewczyn i autorki. Same się żarciem nie dzielą.
-
No tak…musi się nam jakoś odpłacać za to, że się z nim kolegujemy – wtrącił
dołączający do grona Itachi, wraz z Sheei u boku.
Nagle
problem samotności Akasuny zszedł na bok, a na pierwszy plan była śliwa pod okiem
Deidary i skaczące obok niego przyjaciółki z lodem, które chyba zamiast mu pomóc,
pogarszają. Aż chował się za Ushio z desperacji. Ona chyba jako jedyna nic mu
nie chciała zrobić. Jakim cudem znalazła się w grupie z tymi wariatkami? Znaczy
no, zwykle są bardzo pozytywne, ale nie teraz z tym ich bolesnym okładaniem go
lodem, bo jedna robi to lepiej od drugiej.
W
czasie drogi Yahiko wraz z Hidanem skręcili do sklepu, nakazując tamtym iść na
plażę. Tam doszło do kompromisu między Deiem, a dziewczynami, mianowicie Enma
opatrywała blondyna, a ten ułożył się na kolanach Tsu. Jednak nie było mu tak
kolorowo.
-
Kurwa mać, to boli! – warknął na Enme, która opatrywała mu oko.
-
Nie bądź cipa, przyjmij ból, jak to na mężczyznę przystało – poradziła, kładąc
mu bandaż z białkiem na całe oko, by zmniejszyła się opuchlizna. Zagryzł wargi,
jakie to było niewygodne.
-
Ależ ci przyjebał – zaśmiała się Tsuki, na co zawtórowała jej Enma, no bo był
rozkoszny z tym swoim kurwowaniem.
Fuknięty
nic nie odpowiedział, co za laski, tylko go od ciot wyzywają. Po kilku minutach
dołączyli do nich Hidan i Yahiko, udało im się kupić trochę alkoholu. Głównie
było piwo i wino, ale jakieś soczki też się znalazły. Fajnie, bo sprzedawca
nawet nie zapytał ich o dowód. Pewnie siwy kolor włosów Hidana miał z tym coś
wspólnego.
W
każdym razie, przy rozpalonym ogniu, w świetle księżyca, rozmawiali ze sobą i
trochę popili, no dobra sporo popili. Ale i tak nie wystarczająco, znaczy no
zataczali się i język im się plątał, ale chcieli jeszcze.
-
Saso… skocz po kurwa picie – mruknęła delikatnie Kirei.
-
Nie, już się wystarczająco spiłyście – odparł, odrywając ją od siebie i od jego
piwa. Bo to jego picie.
-
Jemu nie sprzedadzą – odparł Hidan, odrywając się od szyi Anayanny. – Wygląda
jak z podstawówki przez jego delikatne rysy twarzy i niski wzrost!
-
Racja – przyznała Tsu wpatrując się w chłopaka, co go irytowało, wkurzało, aż w
końcu wkurwiało. – wyglądasz jak gej – nastała chwilka ciszy, którą w końcu
przerwała wybuchając śmiechem.
-
Tsu, odpierdol się od niego – wtrąciła It, bardziej przejmując się z głupiej
reakcji przyjaciółki. – Zajmij się swoim transem! – uśmiechnęła się zadziornie,
a chłopak się rozjuszał.
-
Nie – warknął, ale przez płatający język musiał zrobić przerwę. – jestem
transem!
-
Czyli się przyznajesz…? – powiedział kpiąco Nagato.
Blondyn
się naburmuszył, lecz Enma od razu go przytuliła do swoich piersi. Tsu
spoważniała, wara od jej cioty! Podpełzła do nich i od siebie ich oderwała. Ona
też ma cycki i to lepsze! Ushio plasnęła się w czoło widząc zachowanie spitej
przyjaciółki. Tylko ona i Nagato chyba nie mają w krwi nic z alkoholu.
-
Boże jak my dojdziemy do domu – powiedziała do siebie, a Nagato się zaśmiał,
też się właśnie nad tym zastanawiał.
-
Ush, nie tylko w domu można dochodzić – wtrąciła Tsu, zadziornie.
-
Ale ja wolę w domu… znaczy! Fak! Nie o to mi chodziło! – wołała, cała czerwona.
-
Licz się z uczuciami innych no – dołączyła Itami,.
-
Jakimi innymi?! Nie ma żadnych innych! – oburzyła się, zakładając ręce na
piersiach.
-
Czyli… - wtrącił Hidan, głupi podsłuchiwacz. – Ushi się fapie? – uniósł kilka
razy uniósł brwi z kpiącym uśmieszkiem.
-
Nie miałam… a spadajcie – burknęła, chyba już się dzisiaj nie będzie odzywać.
Sheeiren
tymczasem rozgadywała się z Itachim, na
temat chwytów samoobrony. W sumie dobrze, że przypierdolił Deidarze teraz ma z
nim temat, o którym może gadać i gadać. Natomiast z perspektywy Itachiego nie
było tak różowo, ona by go załatwiła! Nie będzie z nią zadzierać. No i w sumie
mogłaby się już zamknąć. Jak nie zrobi tego za pięć sekund to zatka jej usta
swoimi. Pięć… cztery… trz…
-
Sheeiren! – zawołała Amane, zarzucając parze ręce na ramiona. – I Itachi!
Kocham was!
-
Przeszkadzasz – stwierdziła spokojnie, ale i z mordem, ciągle niszczy jej
sceny! Menda!
-
I tak cię kocham! Jesteś taka zajebista! I ty też Itachi!
-
Upiłaś się… odprowadzę cię do pokoju – zaproponował z uśmiechem, podnosił się z
ziemi, ale pchnęła go na nią z powrotem. Nie musi wracać. Jest szczęśliwa!
-
Nie, nie, nie trzeba – cmoknęła Sheei w policzek i wstała. – Świat jest taki piękny!
Normalnie kocham was ludzie! – okręciła się z radości, wypierdalając przy tym
na piach. Jednak szybko się podniosła, wciąż się śmiejąc. – Nagato! Ushio! –
zawołała i podeszła do nich, mocno ich obejmując.
-
O rany, kobieto może jednak wrócimy do poko…
-
Ćśśś – zatkała mu usta… znaczy oczy, bo nie trafiła. – Wyglądacie na takich
szczęśliwych! Umówcie się na randkę! – zachęciła, a oboje spłonęli rumieńcem.
Zachichotała głośno. – Jejku, jesteście tacy piękni! – odparła z uśmiechem,
poczochrała ich głowy i poszła dalej. – Anayanna!
-
Amane! – również odkrzyknęła, otwierając do niej ramiona, w które natychmiast
wpadła. Dosłownie, bo zahaczyła o nogę Deidary. Skutek był taki, że aż padła na
plecy z dziewczyną na górze.
-
Kurwa mać, moje poduszki nie zadziałały – stwierdziła poprawiając sobie stanik,
po czym znowu przylgnęła do przyjaciółki. – Ana! Normalnie ja love you! Jesteś
naj zajebistsza i chuj! Kocham cię! Ever, ever i kurwa forever!
-
Ja też cię kocham! Ale ta miłość kurwa boli. Zejdź ze mnie – poprosiła, chyba…
-
Kurwa, sorry – podniosła się na rękach. – miażdżę cię jak jakiś pierdolony
walec…
-
Ekhm! – odchrząknął znacząco Hidan, nie żeby miał coś przeciwko leżącym na
sobie laskom, ale… - a ja?!
-
Och! Jeszcze Hidanek! Ciebie też kocham! – zawołała, tuląc się w jego szyję. –
Jesteś taki popierdolony! Jak cię nie kochać? – no ja nie wiem… - Normalnie,
jak z tymi rezerwacjami wyszło to myślałam, że niemożliwe by taki pojeb
istniał! A tu proszę, surprise, kurwa!
Wszyscy
patrzyli na nią z politowaniem. Okaz człowieka, którego najlepiej nie częstować
alkoholem. Chociaż no, nawet bardzo miłe były dla nich te wyznania. Enma pod
ich naporem skierowała swoje kroki do Kirei. Usiadła naprzeciwko niej, albo w
sumie… no upadła, ale z taką gracją, że to wyglądało jak siad.
-
Witaj moja ukochana przyjaciółko! – Kirei zamrugała kilka razy, jakby
analizowała co do niej mówi.
-
Co proszę? Jaka kurwa przyjaciółka?! – warknęła, odsuwając się od niej.
-
Kirei, kochana moja – przytuliła się do niej, a blondynka zesztywniała.
Centralnie zesztywniała. – ja tam ciebie kocham, nie czuj się sama~.
-
Zabierzcie to ode mnie! – krzyknęła wzdrygnięta. Sasori zlitował się i
postanowił pomóc. – Nie ty! Nie dotykaj jej, bo się jeszcze czymś zarazisz!
Tsuki nie śmiej się tylko zabierz ją, zabierz!
-
Idę, idę – udało jej się to wypowiedzieć. – Enmo, puść ją, to Kirei twój wróg!
-
Nie, to moja przyjaciółka, taka best – Kirei, zaczęła wyrywać się z smoczego
uścisku mając minę, jakby oblazły ją pająki. Złapała Sasoriego za materiał
koszuli. – No kurwa, rusz dupę!
-
To się zdecyduj… raz nie chcesz pomocy, raz chcesz… - tak, przed udzieleniem
aktu dobroci, musiał wytoczyć małe pouczenie. Wraz z Tsuki oderwali jakoś Enme
od dziewczyny, ale i tak prawiła jej przyjacielskie wyznania i cóż… jakkolwiek
to brzmi, dotykała ją.
-
Boże, nienawidzę jej! Już nigdy nie wyjdę z pod prysznica, wanny czy chuj wie
czego sterylnego! – wykrzyknęła przerażona, korzystając z okazji i wtulając się
w tors Akasuny. Jak fajnie, nawet ją objął delikatnie.
-
Więc to twoja sprawka! – Enma wskazała palcem na chłopaka. – To przez ciebie
moja przyjaciółka mnie nienawidzi! – Tsu zatkała usta, by nie parsknąć śmiechem
i nie zniszczyć tej groźnej atmosfery, tak bardzo jej się chciało śmiać. – Zniszczyłeś
naszą przyjaźń! – sypnęła w niego piachem.
-
Kurwa, co robisz… - tak jakby co, to zamiast chronić siebie, pilnował aby nic
nie sypnęło w Kirei, taki słodki jest.
-
Nienawidzę cię Akasuna, ruda cipo nie wygolona! – spojrzał na nią tępo, no
niech się kurwa puknie, w kurwa czoło, kurwa. – Zniszczę cię!
-
Taa, może najpierw wytrzeźwiej – odwarknął, krzyżując z nią spojrzenia.
Mordercze.
-
Jakież to kurwa słodkie, jak cytryna! – zawołała Amane, złączając ręce przy
twarzy. – Zagrajmy w grę!
-
Grę? – zapytała obojętnie Sheeiren.
-
Właśnie! Jakaś ty mądra, przyjaciółko! – w tym stanie nie była pewna czy to
sarkazm w jej stronę czy co. – W butelkę! Temu na kogo wypadnie musisz coś
miłego wyznać!
-
Nieee! Wracajmy już do domu – marudził Dei.
-
Ja pierwsza! – zignorowała go. Jest taka pełna życia, chce się bawić! Okręciła
butelkę, wskazując na milczącego cały czas Yahiko. Zdało się usłyszeć w tłumie
pytania, to on tu cały czas był?
-
Jak za dużo wypije, staje się milczący – odpowiedział Nagato. – No Amane,
zaczynaj – wszyscy czekali na rozpoczęcie zabawy, no jak muszą to okej.
Dziewczyna patrzyła to na butelkę, to na lidera.
-
Wiecie co, jednak jestem zmęczona. Wracajmy do domu!
No
padli, może będzie dobrze, jak Yahiko nie będzie potem pamiętał tej wtopy… wszyscy
jakimś tam krokiem podążali za Ush i Nagato. Oni doprowadzą ich wprost do celu…
chyba. Enma ponownie przyssała się do Kirei, patrząc z mordem na Sasoriego. Dobrze,
że jutro wytrzeźwieje.
DEDYKACJA
Tradycyjnie dla występujących w shocie dziewczyn! ;*
Amane, Anayanna, Enma Kirei, Itami (!), Kirei, Sheeiren Imai, Tsuki, Ushio.
Mam nadzieję, że nie zechcecie mnie zabić, bo chciałabym trochę pożyć xD Enmo! Ludzie po pijaku robią różne głupie raczy... patrz na Amane xD ;*
Tradycyjnie dla występujących w shocie dziewczyn! ;*
Amane, Anayanna, Enma Kirei, Itami (!), Kirei, Sheeiren Imai, Tsuki, Ushio.
Mam nadzieję, że nie zechcecie mnie zabić, bo chciałabym trochę pożyć xD Enmo! Ludzie po pijaku robią różne głupie raczy... patrz na Amane xD ;*
OD AUTORKI
Jest, napisałam, w trzy dni! Muszę niestety napisać jeszcze jedną część, czyli będą trzy xD Czyli termin NaruHiny przesuwa sę na tydzień później, nie macie wyboru! xD Ok to tak, uwaga, uwaga nie będę się powtarzać... rozdział mi się tak jakoś podobał xD miałam tyle pomysłów, które zajęły mi te jebane osiem stron, więc musiałam rozszerzyć wszystko o jeszcze jeden shot xD Sorry bardzo dla tych co czekają na NaruHine! Wiecie, że pierwszy sezon miał 186 stron A4? xD Co do zaległości, mam je, bo na bieżąco pisałam shota, ale wszystko nadrobię :*
DATA
No to ten za tydzień OSTATNI shot - 4.09.2013 xD
a NaruHina - 14.09.2013, chyba że wszystkie laski występujące mi w shocie napiszą już komenta, to wtedy będzie wcześniej xD
DATA
No to ten za tydzień OSTATNI shot - 4.09.2013 xD
a NaruHina - 14.09.2013, chyba że wszystkie laski występujące mi w shocie napiszą już komenta, to wtedy będzie wcześniej xD