Ariana | Blogger | X X

27 sie 2013

ONE SHOT - Wakacyjne Poznanie cz.2.


Następnego dnia, obudziły ich promienie słońca, oczywiście noc przespali na plaży jak sobie ustalili. Itachi poszedł na stronę dodzwonić się do rodziców, którzy może raz na ruski rok będą mieli dobry humor i się nad nim zlitują. Reszta natomiast poszła się pochlapać wodą czy coś, nic im to nie zaszkodzi. Deidara znowu zaczynał z kim popadnie, tym razem jego celem były dziewczyny Tsuki i Itami. Nie ochlapał ich wodą czy obrzucił piaskiem, ale błotem. Nawet nie zdążyły wejść do wody zostały trafione na plaży, no chamskie no, a jeszcze to dość bolało, bo stworzył z błota taką dużych rozmiarów kulkę.
- Kurwa, Dei – warknęła Tsuki, otrzepując błoto z cycków. Ten się roześmiał jeszcze potężniej.
- Ale z was panienki – przewrócił oczami, aż się wzdrygnął, gdy na nie spojrzał, w ich oczach była jakby chęć mordu. Co on takiego powiedział? Nie mógł się zastanawiać, trzeba było wiać. Jak to na ciotę przystało ledwo wszedł do wody, a już się w niej całkowicie sam wypierdolił. Podniósł się na łokciach, woda była jeszcze płytka, a nad nim stały napastniczki. – To tak umrę… - powiedział do siebie.
- Ostatnie życzenie, drogi luminarzu? – sarknęła słodko It, łapiąc go za czubek głowy.
- Chciałbym wiedzieć co to do cholery znaczy? – naburmuszył się chcąc wyrwać, wtem poczuł ucisk na swoich plecach, tak postanowiła go przyblokować Tsu.
- Człowiek wybitny – uświadomiła Itami. – ale to był sarkazm – dodała i wepchnęła mu łeb pod wodę.
Wierzgał się pod wodą dobre pół minuty, aż postanowiły go puścić i bezpiecznie się oddalić. Postanowił się zemścić, ale to nie będzie łatwe, bo dziewczyny ściśle ze sobą pracowały.
Tymczasem na brzegu Itachi rozmawiał z Shee, niestety tą miłą chwilę przerwał Yahiko chcąc dowiedzieć się co z ich noclegami. Jak się okazało telefon odebrał braciszek Uchihy i bezczelnie stwierdził, że nic nie powie rodzicom, zabije gnoja, jak wróci.
- No to jesteśmy w dupie – westchnął rudowłosy.
- Spokojnie, właśnie tłumaczyłem Sheei – zarzucił rękę na jej ramię. – podobno szukają do roboty ratowników, w zamian oferują nocleg i wyżywienie. Jak dla mnie okej, będziemy razem.
- Super, zaprowadź minie tam.
- Ekhem! – chrząknęła głośno Imai. – Sorry bardzo, ale Itachi rozmawia ze mną! – wskazała wyniośle na siebie. No nie dość, że Amane jej przeszkadza to jeszcze on, no kurwa mać.
- Cześć wam, co porabiacie? – wtrąciła wspomniana w myślach Sheei, dziewczyna.
- Hej Amane – chłopaki przywitali się z uśmiechem. – Widzisz, teraz masz z kim rozmawiać, chodź Uchiha – nakazał, oddalając się z chłopakiem, który im jeszcze pomachał na końcu. Gest odwzajemniła Amane, ale jej uśmiech znikł gdy przed nią stanęła przyjaciółka, kolejny raz zaszczyciła ją wzrokiem pełnym chęci mordu.
- No co…? – zapytała, choć nie wie czy chce znać odpowiedź.
- Po cholerę przylazłaś? – fuknęła.
- No… pogadać?
- To sobie rozmawiaj… sama – odparła dumnie i odeszła, trącając ją o ramię. – Mendo!
- Ech…? A tej o co chodzi…? – zapytała samą siebie.
Natomiast Ushio z nudów budowała razem z Anayanną zamek z piasku, przynajmniej taki był plan, a co im wyszło to one same nie widziały. Ta pierwsza ukradkiem wpatrywała się w Nagato, męczy ją to, że sądzi, iż ma go za debila,  wcale tak nie jest! Źle ją zrozumiał albo ona nadinterpretuję jego słowa… nie to pewnie to pierwsze.
- Ushio! – zawołała Ana. – Gapisz się na niego od pół godziny, to chore.
- No wiem, ale po prostu muszę mu powiedzieć, że mnie źle zrozumiał ostatnim razem – mruknęła i spojrzała zadowolona na koleżankę. Ta się odwróciła za siebie, a potem zorientowała się, że na nią patrzy i się wzdrygnęła.
- Nie, ja nie umiem pomagać ludziom – skwitowała.
- No weź, proszę – zrobiła maślane oczy.
- Musisz mu to mówić? Niech zostanie jak jest, nie wydaję się być zły – powiedziała zerkając na Nagato, który dość nie umiejętnie odkręcał butelkę. Po chwili podeszła do niego Imai, wyrwała z rąk butelkę i z łatwością odkręciła. Chyba była zła, a czerwono włosy z zakłopotaniem jej podziękował wyciągając rękę po przedmiot. Nie dostał go, dziewczyna odpiła kilka łyków, po czym ponownie zakręciła butelkę, przenosząc na to całą swoją złość. – Może po prostu odkręć mu butelkę w ramach przeprosin?
- Nie bo to będzie przyznanie się do winy… muszę mu wytłumaczyć. Muszę mu powiedzieć. Muszę, muszę, muuuszę!
- Czego muczysz Ushi? – zapytał Hidan stając przed nimi i swoim ciałem dając im cień.
- Nie jestem Ushi! I nie muczę, debilu! – naburmuszyła się, odwracając wzrok.
- Hidan, kurwo moja. Zdeptałeś mi zamek – posmutniała Ana, ten się momentalnie odsunął w bok, depcząc tym razem po budowli Ush. Wściekła dziewczyna go popchnęła w tył.
- Patrz gdzie stajesz, debilu! – warknęła, jaki on wkurzający. – Mój zamek…
- Zamek? Raczej pastwisko – zaśmiał się głośno, a ta zaczęła oddychać, aby nie wybuchła.
- Ale ty mnie wkurzasz…
- Dobra Ushi, sorry, nie mucz tyle.
- Ja nie muczę!
- Serio? A te MU z przed chwili? – zapytał, nabijając się z jej złości. – Mu, mu muuu!
- Spieprzaj! – warknęła groźnie, skupiając na siebie uwagę pobliskich plażowiczów.
- Ojej… Ushi przeklina… uciekam, bo się boję – zakpił i zaczął się oddalać biegiem, dla sarkazmu odwracał się z teatralnie przerażoną miną.
- Czekaj na mnie! – krzyknęła Anayanna, podbiegając do chłopaka. Nawet nie zwróciła uwagi na załamaną opuszczeniem, Ush. Hidan posłusznie poczekał na nią i razem dołączyli do topiącego się w wodzie towarzystwa.

Szaro włosy bez oporów wziął dziewczynę na ręce, by po chwili rzucić ją do wody. Preferował takie ostre zabawy, jak się okazało nie on jeden. Chyba najłatwiejszym celem był Deidara z tymi jego blond kudłami, za które mogło się chwycić i wrzucić do wody, przynajmniej teoretycznie, bo dureń ma całkiem niezłych ochroniarzy. Natomiast na boku w spokojniejszym otoczeniu, toczyła się miła rozmowa między Kirei a Sasorim.
- A masz jakieś plany na przyszłość? – zagadała dziewczyna.
- Nie wiem, może lekarz.
- Super, będę często chorować – uśmiechnęła się, co odwzajemnił. – ja…
- Kirei dlaczego mu dorzucasz nieszczęść w życiu? – wtrąciła, podpływająca Enma. – Nie dość, że jest rudy to jeszcze musi z tobą rozmawiać – Akasunie drgnęła żyłka, odpierdolcie się od jego włosów no!
- Nie narzeka – odparła dziewczyna. – Idź udawać, że pływasz gdzie indziej. Rozmawiamy na bardzo poważne tematy – Enma spojrzała na nią z politowaniem, powaga i Kirei, no chyba kurwa wątpi.
- To może porozmawiamy o mojej obiecanej pandzie – zaproponowała, na co przewróciła lakonicznie oczami. Znowu się zaczyna. – Kiedy ją dostanę?
- Nie mam wpływu na życie sprzedawcy i prędkości poczty, odwal się ode mnie.
- Pierdolenie. Masz moją pandę, obiecałaś mi ją, jesteś kłamca. Sasori – pociągnęła chłopaka, który właśnie zamierzał się oddalić. – nie gadaj z nią, wykorzysta twoje rude serce i spierdoli ci życie.
- Nie prawda! – tym razem to Kirei go pociągnęła. – Nie kłamię – i tyle z jej kontrargumentów.
- Przepraszam kurwa bardzo, ale co mnie to obchodzi? – warknął, wyrywając im się z uścisków. – Jak macie problem to go rozwiążcie same – fuknął i odszedł z powrotem na brzeg.
- Patrz co zrobiłaś kretynko, wystraszyłaś mi chłopaka! – warknęła z pretensją blondynka.
- To wbrew naturze byś jakiegoś miała, nawet rudego – mruknęła, a potem odeszła do bawiącej się grupki zostawiając ją samą. (ale autorka była z nią duchem xD)
Deidara świdrował wzrokiem okolice, nie chciał ponownie zostać topiony, ale ktoś z góry zaplanował, że tak musi być. W ciągu jednej sekundy na jego plecy wskoczyła Tsuki, zmuszając go do zatopienia się w wodzie, w dodatku trzymała mu tam czubek głowy, kiedy blondyn żegnał się ze swoim życiem. Enma postanowiła się wtrącić i uratowała Deia odpychając na bok brunetkę. Wtedy to cała uwaga blondyna skupiła się na niej.
- Tak chcesz się bawić Enmo? – mruknęła do siebie z perfidnym uśmiechem. Podeszła do nich doprowadzając do zabawy w ochlapywanie wodą, a potem ogłosiła przerwę, łapiąc się ramienia Deidary. – Ała, skurczu dostałam. Kurwa mać. Jebana łydka.
- To może hm, chodź na brzeg – zaproponował blondwłosy, przywołując do siebie resztę.
- No sama nie pójdę… musisz mnie zanieść – powiedziała zbolałym tonem. Enma patrzyła na koleżankę z troską… dopóki nie ujrzała jej uśmieszku, gdy Dei ją podnosił.
- A to mała suka – mruknęła pod nosem. Więc rywalizacja? Oddała uśmiech do koleżanki i razem z nimi poszli na brzeg. Tsuki została odstawiona bardzo powoli i delikatnie na koc. – To Tsu, a nie porcelana – wtrąciła Enma, no ile  można czekać.
- No sorry, nie chciałem ją uderzyć czy coś… - wytłumaczył Deidara, potem się odsuwając, chwila ciszy.
- To co? Wracamy? – powiedziała Enma ciągnąc ze sobą blondyna, Tsu także go zatrzymała.
- Nie możesz iść… ja cierpię… musisz mi pomóc! – stwierdziła, ciągnąc go ostro do siebie.
- A-Ale co mam zrobić, hm?
- Rozmasuj jej nogę – nakazał Sasori, łykając pepsi zakupioną z automatu. W trakcie odpijania, zostało mu to odebrane przez Itami. – E-Ej!
- No co? Nie tylko tobie chcę się pić – uświadomiła go, a jego kolejny komentarz zbyła, zatykając mu ręką usta. – no masuj Deidara. Na co czekasz?
- E-Ech?! Dlaczego ja?!
- Ty się ciesz, że jakaś żywa laska pozwala ci się dotykać – wtrącił Hidan.
- A-Ale…
- Ja pierdolę Dei, jak laska każę ci się macać to to rób! – zawołał ponownie, aż uległ namowie. Tsuki się uśmiechnęła, rany jaki on nieśmiały. Jednak jego masowanie było dziwne, bolesne. No gdyby na serio miała skurcz to chyba by się nasilił jeszcze bardziej.
- Ej, blondyneczko – zawołała Amane. – ty kurwa masujesz nogę, a nie ugniatasz ciasto.
I zaczęło się szydzenie z Deidary, no idealne porównanie, pewnie to efekt częstych przesiadywań w swoim pokoju czyli kuchni. Po chwili Tsu postarała się nie śmiać.
- He… Hej! Dosyć, spierdalać od mojej cioty! – posłusznie zaprzestali śmiechu do cichego chichotu, a Dei aż otworzył usta w szoku. Mojej cioty? Cioty? Serio kurwa?
Tak, nie bardzo zwrócił uwagę na słowo „moja”, no przykro nam. Szczególnie przykro było Enmie, a udowadniała to swoim triumfalnym uśmiechem. Do grupki podeszli Itachi i Yahiko, wracający od pensjonatu. Opowiedzieli wszystkim o sukcesywnym planie załatwienia noclegów, niestety od południa do osiemnastej mają pracować jako ratownicy, ale żarcie i spanie za darmo. No dobra, mogą się poświęcić, zabrali swoje rzeczy i udali za wszystkimi. Noga Tsu w niezwykłych okolicznościach wyzdrowiała, to na bank zasługa ciastowego masażu.

W pomieszczeniu zagadał do grupki pewien gość, prosząc o podpisanie się w naborze do wykonania pracy. Tak też zrobili, oczywiście dziewczyny pierwsze. Przyglądali się ich pismom, normalnie jakby sprawdzali czy kiedykolwiek trzymały w ręku długopis.
- Sheeiren Imai – przeczytał Hidan, z kpiną w głosie. – Co jest? Rodzice chcieli podwoić ci samoocenę, podwojonym imieniem?
- Imai to chyba męskie – pomyślał Deidara. – Może miałaś być chłopcem? – dziewczyna pociągnęła dowcipnisiów ostro do siebie, żyłka na jej skroni pulsowała.
- Jak widzicie jestem dziewczyną, więc darujcie sobie komentarze – wycedziła przez zęby, puszczając ich.
- Z takimi imionami to raczej obojniak, a nie dziewczyna – sarknął Hidan, już po sekundzie z pięściami rzuciła się na niego komentowana dziewczyna, a Dei, który chciał bronić kumpla również został zaatakowany. Najbardziej ucierpiały na tym jego włosy. Okropne. Nie obyło się bez interwencji Amane i Itachiego, musieli odciągnąć dziewczynę.
- Jaki nerwus… - skomentował cicho Deidara, zaczesując palcami swoje włosy.
- Sheeiren, wyluzuj – powiedziała Amane na widok rozjuszonej koleżanki.
- To ich wina, prowokują! Głupie gnoje, ćwiczę karate! – zawołała w ich stronę.
- Itachi się tobą zaopiekuję póki się nie uspokoisz – uśmiechnęła się w zgodzie do Uchihy. Jako dobra przyjaciółka zostawiła ich sam na sam i podeszła do Anayanny.
Dziewczyny patrzyły razem na tablicę, gdzie przyczepiony był także repertuar kina. No chętnie by się wybrały na jakiś tam film, ale już postanowili spędzić wieczór w przytulnych pokojach. Szkoda. Wtem Hidan stanął między nimi szczypiąc je za pupy, były oburzone! Ale tylko trochę i tylko przez chwilę. Dodatkowo dołączyli też Nagato i Ushio.
- Może chodźmy na Króla Lwa w 3D! – zawołała z entuzjazmem Ushio. – Akurat dzisiaj grają.
- Ale…- zaczęli chłopcy, ale to Nagato kontynuował. – Yahiko zdecydował, że zostajemy w hotelu – wszystkie spojrzały na nich, jak na idiotów. Co to za wymówka?
- No i? – mruknęła pytająco Anayanna. – Co to za dyktatura?
- Jest szefem, bo jest najrosśniejszy – odparł Hidan, a wszyscy popatrzyli na niego pytająco.
- Jaki, kurwa? Nie chodzi czasem o najrozsądniejszy? – zgadywała.
- Tak, zapomniałem słowa – stwierdził, jego czerwono włosy kolega plasnął się w twarz. Co za debil, Ushio pewnie pomyśli, że jest idiotą jak on.
- Mój biedny analfabeta – Ana poklepała go troskliwie po policzku.
- On pewnie nie rozumie słowa analfabeta – wtrącił Nagato.
- Lubię anale, więc może być – mruknął, wzruszając ramionami.
- Nie ważne… może razem przekonamy te cegłę, Yahiko na wypad? – zaproponowała Amane.
Zgodzili się, co mają do stracenia? Zresztą Yahiko ma jakąś tam słabość do dziewczyny, więc nawet może się udać. Nagato od razu powiedział Ushio, że Hidan to kretyn. Bo był nim, jest i będzie. Szatynka nim zdążyła cokolwiek pomyśleć stwierdziła, iż całe Akatsuki to banda debili i się zaśmiała przyjaźnie.
- Taa… to ja pójdę do pokoju, zanieść rzeczy… - i odszedł, kurwa, teraz to się z nim nie umówi.
- Ush, dlaczego nazwałaś go debilem? – Itami zarzuciła rękę na ramię przyjaciółki. Spojrzała na nią pytająco. – No Nagato też jest w akatsuki – uświadomiła.
- Kurde – plasnęła się w czoło, zaś nieświadomie go obraziła. – Może nie wziął tego dosłownie? – It, zniweczyła jej nadzieje przeczącym ruchem głowy. Westchnęła załamana, patrząc na swoje buty.
- Frajer – podsumowała Tsuki.
Tymczasem lider grupy został nagadywany na wizytę w kinie. Dla dziewczyn to było śmieszne, że trzeba było z nim wszystko ustalać, nie mówili, że na wyjeździe będzie jakiś rodzic. W każdym razie, bardzo mocno zjednał sobie chłopaków, bo nie zgadzali się na olanie Yahiko, co za cioty.
- Ale, pewnie po pracy, którą niedługo zaczynamy – uświadomił ich władczo. – będziemy mieli siebie dość i w ogóle słońce wyssie z nas całą energię.
- Weź kurwa, bądź konformistyczny – wtrąciła It, tak jak mówi chciał, aby ten podporządkował się normom panującym  w grupie. – nie jesteś pępkiem świata! Inaczej zostaniemy zmuszeni do dewiacji!
- Przestraszyłbym się – sarknął Yahiko. – gdybym ja i wszyscy inni rozumieli co ty mówisz!
- Ależ ty wkurwiający, przez takich ja ty następuje anomia – uczymy się, uczymy, to jest załamanie się ładu społecznego. Pewnie to nie prawda, ale grupa jest w buntowniczym okresie.
- It, do cholery. Może tak uszanujesz starszych i się nie będziesz wtrącać – burknął Yahiko, no zaraz przy niej coś rozpieprzy, albo najlepiej ją i jej pierdolone trudne zwroty.
- Nie spinaj się tak, ona nikogo nie szanuję – wtrąciła Tsu.
- Deprymujące… mój drogi, jedyną osobą, którą szanuję jest Tom Marvolo Riddle – obserwujący te sytuacje przekręcili lakonicznie oczami, cała ta poważna kłótnia poszła się jebać wraz z tym wtrąceniem o Harrym Potterze.
- Nie znam gościa – Yahiko założył ręce na piersiach, a wszyscy spojrzeli na niego dziko.
- No bez jaj… Lord Voldemort… Harry Potter…?
- Emma Watson…? – dodał Hidan do wypowiedzi Deidary. No ej kto nie oglądał, nie czytał lub chociaż nie słyszał o Potterze? – Gdzie ty się wychowałeś człowieku?
- No wybaczcie, że wyrosłem z bajek – fuknął, a ci kolejny raz plasnęli się w czoło. Kto nimi dowodzi?
- Dobra, pierdolić Pottera…
- A można Hermionę? – wtrącił Hidan z pytaniem, Amane przewróciła oczami, no nie dosłownie pierdolić.
- Morda, idziemy do kina, jasne? – zawołała do zgromadzonych.
No większość głosów wygrała, więc nie miał wyboru i się zgodził. Najpierw musieli przepracować całe popołudnie, ale to nic. Jako ratownicy mieli do dyspozycji wysoki punkt widokowy z lornetkami, różne ratownicze sprzęty i wyjebane w kosmos skutery ratownicze. Niestety dla nich zabronione, podobno. W każdym razie fucha ratownika całkiem zajebista, jeszcze ich kamizelki gwarantowały im w knajpach żarcie za darmo. Dlatego, gdy skończyli na dziś nie jedli już kolacji w hotelu, lecz od razu wybrali się do kina.

Hidan był najbardziej podjarany z tego wypadu, jeszcze nigdy nie był w kinie 3D! Wszystkich wkurwiał, poza kilkoma osóbkami, które twierdziły, że to urocze. Taa, faktycznie… dobra! W każdym razie Itachi zgłosił się do kupienia im wszystkim biletów, źle sprecyzował zdanie i musiał postawić wejściówkę również swoim pożal się boże kolegom.
- Ale cio – Sheeiren natychmiast spiorunowała Deidarę spojrzeniem pod tytułem, odpierdol się. Dlatego nie dokończył swojego epitetu, a szkoda miał taki idealnie mu pasujący.
- Itachi, może pójdę z tobą? – zgłosiła się wesoło Amane.
- Jasne – uśmiechnął się ciepło. No nie, tak nie może być! Oczywiście Imai musiała się wtrącić i rozdzielić przyssaną do ramienia JEJ Uchihy, przyjaciółkę.
- Nie pozwalam, ja z nim pójdę - nie musiała podawać powodów, niech do tej mendy dotrze, że Itaś jest już zajęty.
- To trzeba było się zgłosić wcześniej – odpyskowała, odciągając ją od bruneta.
- Te, te, te. Bo stracisz zęby – mruknęła ukazując jej swoją pięść.
- Czekajcie dziewczyny… może chodźmy tam razem? – wtrącił Itachi, fajnie, że się o niego kłócą, pewnie to zasługa jego… wszystkiego. No tak, nie każdy ma szczęście być taki zajebisty, mimowolnie spojrzał na Deidarę.
- Czego się kurwa gapisz? – warknął na niego.
- Patrzę na ładną kobietę – mruknął z uśmiechem. Deidara nic nie odpowiedział, ale po chwili go chyba oświeciło.
- H-Hej! Bo ci jebnę Uchiha! – oburzył się, zakasując rękawy bluzy.
- Dobra, bo się spocisz – zakpił i ujął dłonie dziewczyn. – Chodźcie – po drodze dodał. – Wcale nie jest ładna.
Zachichotały, jakiż on uroczy, ale no Imai nie była zadowolona, że Itachi kolejny raz musi wykorzystywać podzielność uwagi. Tym bardziej dla takiej Amane. Dla niej nie trzeba się wysilać… no bo to menda jest.
Sasori razem z Kirei i Itami zostali wygonieni po kupno jakiegoś żarcia i napoi, Enma dowiedziawszy się o ofercie pomocy Kirei, nic nie chciała, już woli przez całą bajkę być głodna i spragniona. Nie ufa jej, w sumie to nikt nie powinien, dla ich dobra. Nie wszyscy wierzyli, blondynka była bardzo przekonywująca swoim „nie prawda”, „pierdolcie się” i „nienawidzę cię, Enmo”. Tak, zaryzykowali, a Hidan nie miałby nic przeciwko dodatkowemu smaczku do coli. Wypływającego z ust dziewczyn. Sasori złożył zamówienia kolegów, po chuj im tyle pop cornu? Chociaż, jak tak się zastanowi to pewnie, jak ostatnie świnie wpierdolą wszystko przed filmem.
- Ej, Sasori nie bądź ponury – zawołała Itami, klepiąc go mocno w plecy, aż syknął z bólu. Spojrzała na swoją dłoń, przecież nie uderzyła mocno. – No nie pierdol, że bolało.
- Ależ kurwa skądże – sarknął, sztucznie się uśmiechając. – łaskotało, nie widzisz tego uśmiechu?
- Ja ci mogę pomóc pozbyć się jakiegokolwiek jebanego bólu – zgłosiła się Kirei, uśmiechając się słodko. Ale tak naprawdę nie wie jak, przecież to misja niemożliwa, bo jest rudy. – Ale mu tego nie powiem…
- Czego? – zapytała podejrzliwie Itami. Co jest kurwa, gada do siebie?
- N-Nie, niczego – machnęła ręką, ja pierdolę powiedziała to na głos. Ale żal.
- To dalej chcesz mi pomóc? – zapytał Akasuna, dziewczyna przytaknęła głową. Lubi pomagać, szczególnie takim dotkniętym przez los. – Zapłacisz za wszystko? – wskazał na przekąski znajdujące się na ladzie. Popatrzyła na niego głupio, ej heloł, niech spierdala. Ale mu tak nie powie…
- Ale wiesz, ja jestem blondynką, blondynki nie płacą to inni robią to za nie. Nawet jeśli tym innym jest rudy – powiedziała, no jeszcze z jej matmą to by się machnęła w obliczeniach i przypał totalny. Nie może sobie na to pozwolić. Zresztą nie jest jakimś kurwa bankomatem. W odpowiedzi uśmiechnął się przekręcając lakonicznie oczami.
- Przecież żartowałem…
- Nie rób czegoś, czego nie potrafisz – odpowiedziała mu niezwykle poważnie. Ten zmarszczył brwi, przecież potrafi, zaraz zapyta It,  ona potwierdzi.
- Nie potrafisz – zgodziła się, odpowiadając tym samym na nieme pytanie chłopaka. – Ale aby nie kolidujesz się, jak twój ceglasty kolega.
Westchnął ciężko płacąc za zamówienie, kobiety to się umieją tak odgryźć, by zdołować człowieka na co najmniej dwa dni. Udało mu się aby wyżulić pomoc z zaniesieniem wszystkiego do sali kinowej, gdzie czekali na nich przyjaciele i wrogowie dla co po niektórych.
- Tak w ogóle… czy twój kolor włosów wpływa jakoś na siłę? – zaszydziła It, jakoś tak lubiła, gdy się złościł.
- Odpierdolcie się od moich włosów – uniósł się. – gdybym miał na to wpływ, byłyby inne!
- Wiesz… - Kirei zwróciła się cicho do koleżanki, patrząc na oddalonego od nich chłopaka. – żal mi go… taki biedny jest, ma oczy jakby płakał po nocach…
- Albo ćpał… jednak wygląda z tym seksownie – pochwaliła It.
Zgodziła się i zaczęła razem z nią oceniać jego kawałki ciała, od tyłu miały całkiem niezły widok. Jednak po chwili, zrównując się z nim krokiem, musiały udać się do toalety, a on musiał na nie pod nimi poczekać. Ciągle wykorzystywany… usiadł pod ścianą zaczynając sączyć napój, może w końcu uda mu się samemu wypić lub zjeść coś, co sam sobie kupił… choć raz.
Tymczasem w sali kinowej, a dokładniej w okolicach dziewiątego rzędu nie szczędzono sobie głośnych rozmów, film, a właściwie bajka się nawet jeszcze nie zaczęła. Ushio za namową koleżanki, choć trudno to było nazwać namową, raczej wzmaganiem poczucia winy. Taa Tsu to metr sześćdziesiąt czystej wredoty i skurwysyństwa… ale właśnie za to się ją tak bardzo lubi.
- Um… Nagato… - zawołała cicho, lekko szturchając, choć to też nie odpowiednie słowo, po prostu niewyczuwalnie go poklepała po ramieniu, aby się do niej odwrócił. – Nagato… - znowu cisza, już miała zrezygnować.
- Nagato, chuju! Koleżanka cię woła! – wydarł się Deidara, któremu właśnie Tsu opowiadała, jak to psychologicznie wymusiła na przyjaciółce ten odważny krok. Przy okazji poprzeszkadzała Enmie w konwersacji z blondynem.
- Co za ciul… - skomentował cicho Uzumaki, no bo co miał sądzić o kolesiu, który drze na niego ryja siedząc dwa rzędy wyżej od niego. Paranoja. – Hej Ush, co chciałaś?
- No bo… - i utraciła zdolność mówienia, jego pełne ciepła spojrzenie nie pomagało. Ba, nawet się zarumieniła, super! Wszyscy i wszystko niech się faka… - nie jesteś debilem, ani idiotą – powiedziała wraz z wydechem, cóż… w jej głowie to brzmiało o niebo lepiej. Teraz to ona wyszła na idiotkę, ale może to i lepiej.
- Uff, ulżyło mi – oparł się o fotel. – już się bałem, że znajomość z tą fantastyczną czwórką na mnie jakoś negatywnie wpływa – uśmiechnął się, ścierając z czoła niewidzialny pot.
- Czwórką?
- No tak… Yahiko, Sasori, Deidara i Hidan. To durnie, ale temu pierwszemu nic nie mów – w momencie, gdy przybliżył się i wyszeptywał jej to zdanie, gwałtownie się cofnęła i spadła między siedzenia. Chciała się zamortyzować rękami i tak jakoś popchnęła siedzącego na oparciu Hidana, który fikołkiem również stoczył się na przejściu w niższym rzędzie.
- Ushi, kurwa mać! – warknął, ale nie był zły, znaczy trochę był, bo ładnie przyjebał plecami o oparcie.
Nie przeprosiła go, należało mu się. Za Ushi. Ponownie okrążył siedzenia, by móc być tam gdzie poprzednio i rozmawiać na bardzo miłe tematy z Anayanną. Wtem nadeszły przekąski, tak od razu zaczęli się częstować… ładnie mówiąc. Kirei zagadała Sasoriego pytając o numer siedzenia. Niestety nie siedziała obok niego. Pech, ale nie był taki nieznośny, by siedziała obok Enmy. Bóg ją kocha, przynajmniej w większej połowie.
- Trzeba zakładać okulary do filmu? – zapytał Hidan, oglądając oprawki.
- Taa, inaczej obraz jest rozmazany – wytłumaczyła Anayanna, jakiż on rozkoszny, gdy próbuje nowych rzeczy, a jej miło jest być jego przewodniczką. Założył okulary i wyciągnął ręce przed siebie, potem spojrzał w jej „oczy”.
- Och, Anayanna – zaczął macać jej cycki. – wszystko jest jakby większe!
- Wypierdalaj no – pacnęła mu w ręce, tłumiąc w sobie rozkoszny śmiech.
Podczas gdy puścili reklamy, wszyscy zaczęli szukać swoich miejsc. Tsuki ani się śniło siedzieć na jej miejscu obok Yahiko, dlatego szczerze jej przykro, ale wpierdoliła tam Amane, która normalnie siedziałaby koło Deia. Niby okej, ale z drugiej strony była Enma. Więc mowy nie ma, niech się buja.
- Cześć zajęte? – spytała retorycznie i słodko zarazem. Dei jednak nie załapał sarkazmu, no bo wyrzuca jedną koleżankę, zajmuję jej siedzenie i o to pyta? Pff, a podobno to on jest pierdolnięty, hm.
- Teraz już tak, przez ciebie.
- Logiczne chyba, co chcesz porobić jak stąd spierdolimy? – zapytała odpijając sobie jego colę.
- No ten… bo ja…
- Spóźniłaś się Tsuki, idziemy sobie z Deiem posiedzieć na plaży… sami – odparła znacząco, zabierając garstkę pop cornu i zaczynając jeść z uśmiechem pełnym wyższości. No co, niech sobie nie myśli, że pójdzie jej łatwo. Blondynka może być też jej! On natomiast patrzył to na swoją prawą stronę to na lewą. No nie… nie może być… czy one właśnie… wpierdalają mu żarcie?! No kurwa mać, to jego.
- Niestety, przez niego omal nie straciłam nogi! Musi się mną zająć! – z ust Dei’a wyrwało się pełne dezorientacji jęknięcie, jak to przez niego? Ale co ważniejsze, od skurczu można stracić nogę? Nie wiedział.
- Spierdalaj, symulantko!
- Sama spierdalaj, ciota jest moja!
- Zamknijcie się! – wydarł się Dei dopychając je rękoma do siedzenia. – Bajka leci!
W pomieszczeniu rozległ się gromki aplauz dla niebieskookiego, no był z siebie dumny. Tak to się robi, potem już ze spokojem oglądał scenki. Dwa rzędy niżej, gdzie siedziała Amane miała okropny widok. Bo jakiś skurwiel gruby na dwa siedzenia musiał akurat usiąść przed nią! Cały czas się kręciła i wzdychała wystarczająco głośno, aby ta szafa usłyszała, ale zero reakcji.
- Przeszkadza ci? – wyszeptał pytająco Yahiko, w odpowiedzi bez krępacji zdzieliła go w łeb, no jeszcze chuj się głupio pyta… idzie się domyśleć, nie wymaga wiele. – Dobra, przepraszam… Ej, Uchih…
- Stul ryjek – syknęła, zatykając mu usta ręką. – Jego nie wołaj… - przecież siedział przy Sheeiren, jakby się dowiedziała, że znowu z jej powodu jej miła scenka została przerwana to by ją utopiła w butelce coli. W dodatku musiałaby obok niej siedzieć… nie jest samobójcą.
- Więc z kim się chcesz zamienić? – prześledziła wzrokiem znajome osoby. Dei’a lepiej nie ruszać… och, już wie! – Hidan! – Ana raczej nie będzie zła, za bardzo ją kocha. Jakby co to może ją pomacać, by nie odczuła braku kolegi.
Yahiko zawołał do siebie fioletowookiego, oczywiście nie chciał się zamienić, siedział obok takiej ładnej osoby. Lider przecież nie był ładny. No za namową Anayanny w końcu przeszedł i zamienił się z Amane. Potem zamiast bajki gapił się na koleżanki. O tak, te ich zachwyty własnymi ciuchami i przy okazji sprawdzanie gładkości, albo paznokci jakie to lesbijskie… to go kręci.
Potem gdy seans się już skończył, zadowoleni ruszyli z powrotem do hotelu, za krótką namową Kirei postanowili przejść się nad jezioro, wszyscy. Oczywiście głównym celem dziewczyno było zniszczenie, zasłyszanej „randki” Enmy z Dei’em. Vice versa, ona niszczy jej momenty to nie pozostanie dłużna. No Tsu tam, się cieszy z ich nienawiści, choć i tak jakoś by im zniszczyła spotkanie… w każdym razie, brawo Kirei.
- Ale widzicie, jaki morał z tego wypływa? – zaczął Yahiko. – Rudzi to najlepsi przywódcy – tak, mówiąc to czuł nie odpartą dumę. Wszyscy przewrócili oczami.
- Tak, takie rzeczy tylko w bajkach – zadrwiła Itami, uśmiechając się kpiąco.
- Nie porównuj się do „Króla lwa”. On stał na czele haremu, a do takich rzeczy ja się nadaję – powiedział nieskromnie Hidan, zarzucając ręce na ramiona Shee i Tsu.
- Oczywiście, nikt nie zaprzeczy – sarknął Deidara. – Ale do takich rzeczy trzeba być ładnym, a ty już siwiejesz, hm.
- Nie każdy ma łatwo, jak ty Deidara – zaczął Itachi. – Ty możesz robić w burdelach za faceta i kobietę.
- Ty się za to świetnie nadajesz do bycia testerem kremów przeciw zmarszczkom, hm – odgryzł blondyn, zachęcając tym samym do siłowych szarpanin, na które zareagowały tylko trzy dziewczyny, których obchodził ich los.
- Itachi kurwa, odpierdol się od mojej cioty – zawołała Tsu, obserwując jak stosuję na nim znany chwyt unieruchamiający.
- To niech twoja ciota odwali się od mojego Itasia – wtrąciła Sheeiren.
- To twój Itaś zaczyna – prychnęła i spiorunowały się spojrzeniami jednocześnie się uśmiechając. Co jak co, ale jedno mają ustalone, mianowicie kto do kogo należy.
- Ej Dei – mruknęła słodko Enma, gdy ten odepchnął od siebie Uchihę. Zamienił się w słuch. – jak Itachi ci już wpierdoli, zamawiam opatrywanie cię – to go zszokowało. On miałby przegrać? Z jakimś Uchihą?
No jak na zamówienie dostał z pięści w twarz, no kurwa, wszystko przez Enmę. Jednak wszystkie dziewczyny sądziły, że to jakieś niegroźne przepychanki, a ci się bili na serio, pojeby.
Kilka metrów dalej, gdzie szła reszta grupy nie zważając na bójkę kolegów, dalej kontynuowała rozmowę na temat przywódcy. Akatsuki jest zbyt popierdolone, by tak sensownie wybrać przywódcę i się mu podporządkować.
- A dlaczego Sasori nie jest przywódcą? – zaczęła It. – Przecież jest śliczny, rozrywkowy i inteligentny, a przynajmniej wygląda.
- Jest z wszystkich najbardziej rudy – żachnął Hdan. – taka ofiara, co się prosi swoją wyjebaną postawą o kopa w dupę – Sasori specjalnie się do niego obrócił i pokazał mu środkowy palec.
- Kurwa… - westchnęła Kirei. – Czemu mu wszyscy dokuczacie… kupił wam przekąski iw ogóle… - fakt, załatwienie żarcia to niezwykły dowód przyjaźni… szczególnie dla dziewczyn i autorki. Same się żarciem nie dzielą.
- No tak…musi się nam jakoś odpłacać za to, że się z nim kolegujemy – wtrącił dołączający do grona Itachi, wraz z Sheei u boku.
Nagle problem samotności Akasuny zszedł na bok, a na pierwszy plan była śliwa pod okiem Deidary i skaczące obok niego przyjaciółki z lodem, które chyba zamiast mu pomóc, pogarszają. Aż chował się za Ushio z desperacji. Ona chyba jako jedyna nic mu nie chciała zrobić. Jakim cudem znalazła się w grupie z tymi wariatkami? Znaczy no, zwykle są bardzo pozytywne, ale nie teraz z tym ich bolesnym okładaniem go lodem, bo jedna robi to lepiej od drugiej.

W czasie drogi Yahiko wraz z Hidanem skręcili do sklepu, nakazując tamtym iść na plażę. Tam doszło do kompromisu między Deiem, a dziewczynami, mianowicie Enma opatrywała blondyna, a ten ułożył się na kolanach Tsu. Jednak nie było mu tak kolorowo.
- Kurwa mać, to boli! – warknął na Enme, która opatrywała mu oko.
- Nie bądź cipa, przyjmij ból, jak to na mężczyznę przystało – poradziła, kładąc mu bandaż z białkiem na całe oko, by zmniejszyła się opuchlizna. Zagryzł wargi, jakie to było niewygodne.
- Ależ ci przyjebał – zaśmiała się Tsuki, na co zawtórowała jej Enma, no bo był rozkoszny z tym swoim kurwowaniem.
Fuknięty nic nie odpowiedział, co za laski, tylko go od ciot wyzywają. Po kilku minutach dołączyli do nich Hidan i Yahiko, udało im się kupić trochę alkoholu. Głównie było piwo i wino, ale jakieś soczki też się znalazły. Fajnie, bo sprzedawca nawet nie zapytał ich o dowód. Pewnie siwy kolor włosów Hidana miał z tym coś wspólnego.
W każdym razie, przy rozpalonym ogniu, w świetle księżyca, rozmawiali ze sobą i trochę popili, no dobra sporo popili. Ale i tak nie wystarczająco, znaczy no zataczali się i język im się plątał, ale chcieli jeszcze.
- Saso… skocz po kurwa picie – mruknęła delikatnie Kirei.
- Nie, już się wystarczająco spiłyście – odparł, odrywając ją od siebie i od jego piwa. Bo to jego picie.
- Jemu nie sprzedadzą – odparł Hidan, odrywając się od szyi Anayanny. – Wygląda jak z podstawówki przez jego delikatne rysy twarzy i niski wzrost!
- Racja – przyznała Tsu wpatrując się w chłopaka, co go irytowało, wkurzało, aż w końcu wkurwiało. – wyglądasz jak gej – nastała chwilka ciszy, którą w końcu przerwała wybuchając śmiechem.
- Tsu, odpierdol się od niego – wtrąciła It, bardziej przejmując się z głupiej reakcji przyjaciółki. – Zajmij się swoim transem! – uśmiechnęła się zadziornie, a chłopak się rozjuszał.
- Nie – warknął, ale przez płatający język musiał zrobić przerwę. – jestem transem!
- Czyli się przyznajesz…? – powiedział kpiąco Nagato.
Blondyn się naburmuszył, lecz Enma od razu go przytuliła do swoich piersi. Tsu spoważniała, wara od jej cioty! Podpełzła do nich i od siebie ich oderwała. Ona też ma cycki i to lepsze! Ushio plasnęła się w czoło widząc zachowanie spitej przyjaciółki. Tylko ona i Nagato chyba nie mają w krwi nic z alkoholu.
- Boże jak my dojdziemy do domu – powiedziała do siebie, a Nagato się zaśmiał, też się właśnie nad tym zastanawiał.
- Ush, nie tylko w domu można dochodzić – wtrąciła Tsu, zadziornie.
- Ale ja wolę w domu… znaczy! Fak! Nie o to mi chodziło! – wołała, cała czerwona.
- Licz się z uczuciami innych no – dołączyła Itami,.
- Jakimi innymi?! Nie ma żadnych innych! – oburzyła się, zakładając ręce na piersiach.
- Czyli… - wtrącił Hidan, głupi podsłuchiwacz. – Ushi się fapie? – uniósł kilka razy uniósł brwi z kpiącym uśmieszkiem.
- Nie miałam… a spadajcie – burknęła, chyba już się dzisiaj nie będzie odzywać.
Sheeiren tymczasem rozgadywała się  z Itachim, na temat chwytów samoobrony. W sumie dobrze, że przypierdolił Deidarze teraz ma z nim temat, o którym może gadać i gadać. Natomiast z perspektywy Itachiego nie było tak różowo, ona by go załatwiła! Nie będzie z nią zadzierać. No i w sumie mogłaby się już zamknąć. Jak nie zrobi tego za pięć sekund to zatka jej usta swoimi. Pięć… cztery… trz…
- Sheeiren! – zawołała Amane, zarzucając parze ręce na ramiona. – I Itachi! Kocham was!
- Przeszkadzasz – stwierdziła spokojnie, ale i z mordem, ciągle niszczy jej sceny! Menda!
- I tak cię kocham! Jesteś taka zajebista! I ty też Itachi!
- Upiłaś się… odprowadzę cię do pokoju – zaproponował z uśmiechem, podnosił się z ziemi, ale pchnęła go na nią z powrotem. Nie musi wracać. Jest szczęśliwa!
- Nie, nie, nie trzeba – cmoknęła Sheei w policzek i wstała. – Świat jest taki piękny! Normalnie kocham was ludzie! – okręciła się z radości, wypierdalając przy tym na piach. Jednak szybko się podniosła, wciąż się śmiejąc. – Nagato! Ushio! – zawołała i podeszła do nich, mocno ich obejmując.
- O rany, kobieto może jednak wrócimy do poko…
- Ćśśś – zatkała mu usta… znaczy oczy, bo nie trafiła. – Wyglądacie na takich szczęśliwych! Umówcie się na randkę! – zachęciła, a oboje spłonęli rumieńcem. Zachichotała głośno. – Jejku, jesteście tacy piękni! – odparła z uśmiechem, poczochrała ich głowy i poszła dalej. – Anayanna!
- Amane! – również odkrzyknęła, otwierając do niej ramiona, w które natychmiast wpadła. Dosłownie, bo zahaczyła o nogę Deidary. Skutek był taki, że aż padła na plecy z dziewczyną na górze.
- Kurwa mać, moje poduszki nie zadziałały – stwierdziła poprawiając sobie stanik, po czym znowu przylgnęła do przyjaciółki. – Ana! Normalnie ja love you! Jesteś naj zajebistsza i chuj! Kocham cię! Ever, ever i kurwa forever!
- Ja też cię kocham! Ale ta miłość kurwa boli. Zejdź ze mnie – poprosiła, chyba…
- Kurwa, sorry – podniosła się na rękach. – miażdżę cię jak jakiś pierdolony walec…
- Ekhm! – odchrząknął znacząco Hidan, nie żeby miał coś przeciwko leżącym na sobie laskom, ale… - a ja?!
- Och! Jeszcze Hidanek! Ciebie też kocham! – zawołała, tuląc się w jego szyję. – Jesteś taki popierdolony! Jak cię nie kochać? – no ja nie wiem… - Normalnie, jak z tymi rezerwacjami wyszło to myślałam, że niemożliwe by taki pojeb istniał! A tu proszę, surprise, kurwa!
Wszyscy patrzyli na nią z politowaniem. Okaz człowieka, którego najlepiej nie częstować alkoholem. Chociaż no, nawet bardzo miłe były dla nich te wyznania. Enma pod ich naporem skierowała swoje kroki do Kirei. Usiadła naprzeciwko niej, albo w sumie… no upadła, ale z taką gracją, że to wyglądało jak siad.
- Witaj moja ukochana przyjaciółko! – Kirei zamrugała kilka razy, jakby analizowała co do niej mówi.
- Co proszę? Jaka kurwa przyjaciółka?! – warknęła, odsuwając się od niej.
- Kirei, kochana moja – przytuliła się do niej, a blondynka zesztywniała. Centralnie zesztywniała. – ja tam ciebie kocham, nie czuj się sama~.
- Zabierzcie to ode mnie! – krzyknęła wzdrygnięta. Sasori zlitował się i postanowił pomóc. – Nie ty! Nie dotykaj jej, bo się jeszcze czymś zarazisz! Tsuki nie śmiej się tylko zabierz ją, zabierz!
- Idę, idę – udało jej się to wypowiedzieć. – Enmo, puść ją, to Kirei twój wróg!
- Nie, to moja przyjaciółka, taka best – Kirei, zaczęła wyrywać się z smoczego uścisku mając minę, jakby oblazły ją pająki. Złapała Sasoriego za materiał koszuli. – No kurwa, rusz dupę!
- To się zdecyduj… raz nie chcesz pomocy, raz chcesz… - tak, przed udzieleniem aktu dobroci, musiał wytoczyć małe pouczenie. Wraz z Tsuki oderwali jakoś Enme od dziewczyny, ale i tak prawiła jej przyjacielskie wyznania i cóż… jakkolwiek to brzmi, dotykała ją.
- Boże, nienawidzę jej! Już nigdy nie wyjdę z pod prysznica, wanny czy chuj wie czego sterylnego! – wykrzyknęła przerażona, korzystając z okazji i wtulając się w tors Akasuny. Jak fajnie, nawet ją objął delikatnie.
- Więc to twoja sprawka! – Enma wskazała palcem na chłopaka. – To przez ciebie moja przyjaciółka mnie nienawidzi! – Tsu zatkała usta, by nie parsknąć śmiechem i nie zniszczyć tej groźnej atmosfery, tak bardzo jej się chciało śmiać. – Zniszczyłeś naszą przyjaźń! – sypnęła w niego piachem.
- Kurwa, co robisz… - tak jakby co, to zamiast chronić siebie, pilnował aby nic nie sypnęło w Kirei, taki słodki jest.
- Nienawidzę cię Akasuna, ruda cipo nie wygolona! – spojrzał na nią tępo, no niech się kurwa puknie, w kurwa czoło, kurwa. – Zniszczę cię!
- Taa, może najpierw wytrzeźwiej – odwarknął, krzyżując z nią spojrzenia. Mordercze.
- Jakież to kurwa słodkie, jak cytryna! – zawołała Amane, złączając ręce przy twarzy. – Zagrajmy w grę!
- Grę? – zapytała obojętnie Sheeiren.
- Właśnie! Jakaś ty mądra, przyjaciółko! – w tym stanie nie była pewna czy to sarkazm w jej stronę czy co. – W butelkę! Temu na kogo wypadnie musisz coś miłego wyznać!
- Nieee! Wracajmy już do domu – marudził Dei.
- Ja pierwsza! – zignorowała go. Jest taka pełna życia, chce się bawić! Okręciła butelkę, wskazując na milczącego cały czas Yahiko. Zdało się usłyszeć w tłumie pytania, to on tu cały czas był?
- Jak za dużo wypije, staje się milczący – odpowiedział Nagato. – No Amane, zaczynaj – wszyscy czekali na rozpoczęcie zabawy, no jak muszą to okej. Dziewczyna patrzyła to na butelkę, to na lidera.
- Wiecie co, jednak jestem zmęczona. Wracajmy do domu!
No padli, może będzie dobrze, jak Yahiko nie będzie potem pamiętał tej wtopy… wszyscy jakimś tam krokiem podążali za Ush i Nagato. Oni doprowadzą ich wprost do celu… chyba. Enma ponownie przyssała się do Kirei, patrząc z mordem na Sasoriego. Dobrze, że jutro wytrzeźwieje. 

DEDYKACJA
Tradycyjnie dla występujących w shocie dziewczyn! ;*
Amane, Anayanna, Enma Kirei, Itami (!), Kirei, Sheeiren Imai, Tsuki, Ushio.
Mam nadzieję, że nie zechcecie mnie zabić, bo chciałabym trochę pożyć xD Enmo! Ludzie po pijaku robią różne głupie raczy... patrz na Amane xD ;*

OD AUTORKI
Jest, napisałam, w trzy dni! Muszę niestety napisać jeszcze jedną część, czyli będą trzy xD Czyli termin NaruHiny przesuwa sę na tydzień później, nie macie wyboru! xD Ok to tak, uwaga, uwaga nie będę się powtarzać... rozdział mi się tak jakoś podobał xD miałam tyle pomysłów, które zajęły mi te jebane osiem stron, więc musiałam rozszerzyć wszystko o jeszcze jeden shot xD Sorry bardzo dla tych co czekają na NaruHine! Wiecie, że pierwszy sezon miał 186 stron A4? xD Co do zaległości, mam je, bo na bieżąco pisałam shota, ale wszystko nadrobię :*

DATA
No to ten za tydzień OSTATNI shot - 4.09.2013 xD
a NaruHina - 14.09.2013, chyba że wszystkie laski występujące mi w shocie napiszą już komenta, to wtedy będzie wcześniej xD

21 sie 2013

ONE SHOT - Wakacyjne poznanie cz.1.


Trwały wakacje, lecz w sercach uczniów można było wyczuć lekką obawę i niepewność. Było to spowodowane nową szkołą, przeniesienie się z tego posranego gimnazjum wprost do liceum. Czy ludzie tam ich zaakceptują? Czy będą luzakami czy jakimiś kurewskimi pozerami? Zastanawiające. No oni na pewno będą trząść budą, nauczyciele nawet nie odważą się ich nie przepuścić do następnej klasy, bo zwariują. Temat nowej szkoły, a raczej klasy przewijał się cały czas w ustach, zgromadzonych w domu Akasuny, chłopaków. U Rudego było najlepiej, bo mieszkał tylko z siostrą i babcią, a one raczej nie zdołają ich wyrzucić. U innych rodzice nie zgadzali się na gościnę całej bandy, a chłopcy byli w takim okresie, że nie cierpią rodziców, gdyż stawiają za dużo warunków.
- Ej, Saso. Odpal laptopa i wejdź na stronę szkoły – nakazał Yahiko. – Może jest już lista składu naszej klasy.
- Nie mam, siostra go używa – odparł leniwie.
- To po niego idź – zaproponował Itachi, a przyjaciel bezsilnie przewrócił oczami, nie ruszając się z miejsca. – Co jest? Boisz się siostrzyczki? A może opierdolu od babci? – zaśmiał się.
- Powinieneś znać jego ból, Uchiha – sarknął Deidara. – On przynajmniej nie musi łazić publicznie za rączkę z siostrą, jak ty z braciszkiem, hm – uśmiechnął się triumfalnie.
- Zamknij mordę, Barbie – syknął, a reakcja nastąpiła od razu i oboje chwycili się za kołnierze i z złością w oczach przymierzyli do siebie pięści. Yahiko od razu rozdzielił ich z pomocą Nagato.
- Uspokójcie się. Kakuzu, Sasori pójdą grzecznie po laptop, Hidan przestanie pluć z okna na przechodni, a Barbie i Ken się uspokoją, jasne?! – warknął groźnie, a wszyscy wymienieni posłusznie wykonali polecenia. Deidara prychnął na obdarzony go epitet, a Itachi zaśmiał się pod nosem. Ostatecznie tylko pokazał mu język, co nie wyszło mu na dobre, bo wszyscy spojrzeli na niego z politowaniem.
Kakuzu i Sasori wyszli z pokoju i skierowali się do młodszej siostry brązowookiego. Zapukał grzecznie do drzwi, niestety nikt nie otworzył. Nawet nawoływania nie pomogły.
- No weź kurwa otwórz drzwi. Naciska się na klamkę jakbyś nie wiedział – wytłumaczył mu ponaglająco.
- Wiem, ale u nas jest zasada szanowania prywatności – nastąpiła minuta, dziwnej i krępującej ciszy.
- Skoro skończyłeś pierdolić to otwórz drzwi i zabierz swoją własność – rozkazał, popychając go, ten westchnął i obojętnie otworzył drzwi. Zastał siostrę z słuchawkami w uszach i grającej w jakieś gierki online.
- Matsuri, potrzebuję laptop – powiedział, lecz zdała się go nie słyszeć. Powiadomił ją o swej obecności kopiąc lekko w jej nogi.
- Ała! – przynajmniej dla niego to było lekko. Zdjęła słuchawki z uszu. – Co tu robicie?
- Twój brat, innymi słowy pan i władca, przyszedł po swój laptop – oznajmił Kakuzu, uświadamiając ją, jaki poziom pełni w rodzinie Sasori.
- Korzystam z niego, ślepi jesteście? – burknęła na powrót patrząc na laptop. Kakuzu nakazał gestem głowy, zabrać jej przedmiot siłą. W końcu to jego siostra. Wypchał go do przodu.
- Nie bądź cipa. Postaw się!
- Dobra – westchnął i wyrwał z laptopa kabelek od słuchawek, zamknął matrycę i zabrał przedmiot, protesty dziewczyny ciągle nie ustawały. – Matsuri, ucisz się gówniaro.
- Pożyczyłeś mi laptop. Dotrzymuj słowa!
- Myślałem, że robisz coś istotnego, a nie jakieś pierdoły. Więc idź się uczyć lepiej – rzekł sucho i wyminął ją razem z kolegą, który niby niechcąco szturchnął ją w ramię.
- Uważaj, jak chodzisz ty metalowo puszko – syknęła do zielonookiego, rozmasowując sobie ramię.
- Spierdalaj dzieciaku, bo tlen marnujesz – odgryzł groźnie.
Później już powrócili do pokoju rudowłosego, zastając widok Yahiko, któremu najwidoczniej puściły nerwy i chciał wypchać Hidana z okna. Sytuację kontrolował jedynie Nagato, a reszta kibicowała liderowi ich grupy. Kakuzu odchrząknął i przywołał do siebie kolegów, cierpliwie czekając, aż Sasori wstuka nazwę strony i dokona innych formalności. Wcześniej jeszcze głośno komentowali i śmiali się z posiadania gry The Sims 2. To dlatego właśnie Akasuna nie chciał odbierać siostrze laptopa. Prawdziwa wersja, że w grę gra siostra, oczywiście ich nie przekonała.
- Dobra, nie śmiejcie się już – uspokoił Yahiko.
- Taa, łeb pęka od waszego świńskiego kaszlu – dodał Nagato, a w reszcie o dziwo, nasilił się śmiech.
- Solidarność rudych oferm – stwierdził Zetsu.
- Bo oni to mogą sobie zaruchać jedynie wirtualnie – usprawiedliwił ich kpiąco, Hidan.
Jeszcze z jakieś pięć minut sobie poszydzili z kolegów, a potem spokojnie przeszli do Internetu. Nie byli zbytnio zadowoleni z podziału na klasy. Nie chodzi o to, że nie są wszyscy razem, to akurat dobrze. Tylko niektórzy woleli by się zamienić, na przykład Hidan, on jest z samymi normalnymi – Itachim i Yahiko, choć zaraz Zetsu też jest, całe szczęście, ale to i tak trochę za mało.
- Danna, jesteśmy razem w klasie, hm – uśmiechnął się znacząco. Kolejne lata wkurwiania się nawzajem poglądami na temat sztuki. Biedni ci nauczyciele.
- Uroczo. Może jeszcze siądziecie w wspólnej ławce – sarknął Itachi. Nie wiadomo czemu, musiał każdy jego wywód skomentować. Tak bardzo oboje się nie lubili, choć konkretnego powodu nie było. Dei obrzucił go morderczym spojrzeniem.
- Kurwa, ale zabawne, bo zmarszczek dostaniesz, hm – prychnął blondyn.
- Już dostałem, bo muszę na ciebie patrzeć – odgryzł, kompletnie nie przejmując się wcześniejszą obelgą swojego wyglądu. Tacy już są, własny wygląd ich nie obchodzi. Wiedzą, że są piękni.
- To wypierdalaj do domu, pewnie twój tatuś już obecność sprawdza, hm – prychnął wyniośle, a reszta miała bardzo wielką potrzebę wpierdolenia tej dwójce. Przez ich nikogo nie obchodzącą wojenkę odeszli od głównego wątku.
- Patrząc na mnie, widać, że jestem z rodziny hetero – odpowiedział dumnie, a wtedy Dei zapragnął wjebać Itachiemu. Przepychając się przez zgromadzenie, rzucił się na bruneta z pięściami. Wszyscy spojrzeli na lidera, czekając na wydanie jakiegoś polecenia, bo sami od siebie nie chcieli się wtrącać.
- Eh, zostawcie ich. I tak są pojebani, wic nic im nie grozi – oznajmił, a wszyscy wzruszyli ramionami. Ponownie wgapiali się w ekran, który kontrolował Akasuna. – Ciekawe, jakie są te dziewczyny? Ja żadnego imienia nie znam – rzekł zastanawiająco. Inni też nie bardzo kojarzyli.
- Mi się kojarzy imię Anayanna, ale z wyglądem nic… - Hidan przybrał pozycję myślącą, nie często ją okazywał. – Wydaję mi się, że na mszach ją poznałem… nie wiem, chuj z nią. A te Enma Kirei i Kirei to pewnie jakieś siostry albo przyjaciółki.
- I co w związku z tym? – zapytał Kisame. Co ich to obchodzi? Mogą się nawet nienawidzić, w dupie to ma.
- Może zgodzą się na trójkąt – zaśmiał się z wyższością, już miał plan jak do nich zagada. Nie ma opcji, by się oparły jego urokowi. Ma przecież tak zwany kaloryfer na brzuchu.
- Hidan – zawołał Nagato. – Zamknij gębę, twoja ślina ścieka na włosy Sasoriego.
- Kurwa mać, jebany downie – warknął Sasori, odpychając od siebie Siwego.
- To nada twoim włosom jedwabisty połysk – zaśmiał się Zetsu, cytując słowa z reklamy szamponu.
Nic mu nie odpowiedział wyciągnął z szuflady ręcznik papierowy i oderwał trochę części, by potem przyłożyć sobie do głowy. Zaciekawieni koledzy ponownie otworzyli te szufladę, zauważając wszystkie potrzebne przybory do ipsacji, potocznie zwanej masturbacją.
- No, Sasori… nareszcie jakieś męskie przedmioty – zaszydził Kisame.
Po chwili już się uspokoili, jak i wcześniejsza dwójka. Dei rozmasowywał sobie bark, a Itachi czoło, już odczuwał skutek uboczny w postaci guza. Yahiko jednak nie był przekonany co do ich poprawy, więc rozdzielił ich na dwie przeciwne strony biurka. Potem Sasori znowu szperał na stronie, natrafiając na czat założony przez ich przyszły rocznik. Według Hidana nikt fajny nie zagląda na te śmieszną stronę, ale mylił się. Było tam kilka dziewczyn w temacie ich roczniku, które „przejmowały czat”.
- Ej, a może zrobimy spotkanie zapoznawcze? – zaproponował Nagato, wszyscy spojrzeli na niego, jak… jak na kolesia z dobrym planem. W końcu się do czegoś przydał.
- Świetny pomysł, ale ja mam zajebisty – żachnął się Hidan. – zróbmy weekondowy wyjazd nad jezioro. Znam fajne miejsce.
- Więc tam nie jedziemy – zadecydował Yahiko, a wszyscy, jak jeden mąż przytaknęli.
- Eh, kurwa mać… banda pierdolonych niedowiarków… - zaczął wtem wyszarpał Sasoriego z krzesła przy biurku i rzucił na podłogę. Nikt się stanem Rudego nie przejmował, tylko tym co usiłuję pokazać Hidan. Po chwili wyświetliło się kilka podstron wskazujących na schronisko młodzieżowe, wyposażone w całkiem przytulne warunki. – Niedaleko jest niewielka plaża z jeziorem. Więc jest normalnie.
- Czy to jest pewne? – wtrącił Kakuzu, na powrót zastanawiając się nad normalnością tego miejsca.
- To jest tak pewne, jak to że Sasori jest dziewicą – uśmiechnął się Siwy.
- Jak już to prawiczkiem, ciulu – poprawił Kisame. – Co do tego to ja odpuszczam, mam inne plany.
- Ja też nie dam rady, jutro jadę ze starymi do Korei – oświadczył Zetsu.
No dobra, dwóch a w sumie trzech nie jedzie, bo Tobi jest teraz w szpitalu. Powinni go odwiedzić, ale im się nie chcę, zrozumie. Chyba. Natomiast cała reszta się zobligowała do wyjazdu. Ustalali wszelkie pierdoły typu termin, dojazdy i nocleg. Hidan stwierdził, że wszystko załatwi i postara się o zniżki. Tak więc teraz wystarczy wtajemniczyć w plan swoje klasy. Wszystko zwalili na Yahiko, więc pisał ze swojego konta. Oczywiście sugestie kolegów były mile widziane, ale nikt nic nie proponował. Lider westchnął ciężko.
YAHIKO: Witam.
- No weź, kurde – zrzędzenie zaczął Nagato. – Brzmisz jak nauczyciel…
- Może się przelogujemy? – zaproponował Itachi.
- Już za późno, znają jego imię, jaka lipa – dodał depresyjnie Hidan, a obgadywanemu zapulsowała żyłka. – Jak się dowiedzą, że taki frajer nami dowodzi to dupa z podrywu.
- Zamknąć mordy! Do krytyki pierwsi, ale pomocy już kurwa nie bardzo! – warknął wściekle.
- Ktoś odpisał… - wskazał Sasori.
TSUKI: Yo xd
AMANE: Hejka ^^
ENMA KIREI: Hej :D
- Widzisz? Używają emotek, są fajne, a ty nie z tą kropką…- burknął Deidara, w jednej chwili zostając porażony władczym wzrokiem lidera. Jednak szybko nakazali mu przejść do rzeczy.
YAHIKO: Mam dla Was pewną propozycję spotkaniową.
AMANE: To czat, a nie jakiś kurewski zakład usług matrymonialnych :P
YAHIKO: Chodzi mi o spotkanie naszego rocznika…
TSUKI; Domyślałyśmy się, sam jeden sobie byś nie poradził xd
ENMA: To, o co biega z tym spotkaniem? :D
- Zapytaj czy są ładne – zaproponował Hidan. Wszyscy byli tego ciekawi, ale Yahiko nie zgodził się na zadanie takiego pytania ze swojego konta. Na kogo on wyjdzie. Chłopcy posłali sobie zgodne spojrzenia i odsunęli od biurka rudowłosego, zostawiając wszelkie pytania w rękach Hidana.
YAHIKO: jestescie ladne??? :D :3
TSUKI: Raczej, jesteśmy zajebiste w każdym calu *zarzuca teatralnie włosami*
YAHIKO: zajete??? ;>
AMANE: Ja przed chwilą wstałam :P Nic nie robię xd
ENMA: Jestem typ forever alone :<
Ups, chyba źle zrozumiałam pytanie .___.
YAHIKO: Amane nie skumala bazy ;/ </3
TSUKI: Faktycznie kurwa, wywiad matrymonialny xd
AMANE: Smutno mi teraz :<
Mówiłam! ;3
Akurat w tym momencie Yahiko wyrwał się kolegom i dobiegł do komputera, przerywając im zabawę kosztem jego imienia. Byli usatysfakcjonowani tym dialogiem, widać są takimi fejmami w towarzystwie. Yahiko wrócił do poważnego wyglądu swoich wpisów, chłopaki stwierdzili, że jest nużący, bo czytać jakieś dziesięciolinijkowe teksty i nie użyć żadnej emotki. Kto z takim czymś chciałby pojechać na wczasy? To gorsze, niż pobyt z rodzicami. Dlatego, w czasie gdy wysłał wiadomość na czacie pojawiła się następna z dziewczyn – Ushio, wszystkie z nich olały wypowiedź chłopaka, odpisując na jej „Yo”, skutkiem czego wpis rudego zaginął gdzieś w czeluściach czata, a one nic sobie z tego nie zrobiły.
- No ja pierdole, kurwa jego mać i w ogóle! – warknął desperacko Yahiko i walnął głową o blat biurka. Wszyscy się zaśmiali cicho, wiedzieli, że tak będzie. Kwestia czasu.
- Przykre stary – klepnął go w ramię, Hidan. –Jakaś Ushi jest od ciebie ważniejsza, żal mi ciebie – na powrót parsknął śmiechem. Gdyby nie jej krowie imię to by tak nie zabolało kolegę.
- Naucz się czytać, durniu. Tam piszę Ushio, a nie Ushi – poprawił Nagato, wskazując na ekran.
- Ushi, Ushio chuj z tym, nie jest w mojej klasie, nie muszę pamiętać jej imienia – dla zaakcentowania swojej obojętności, wzruszył ramionami.
- To masz, weszła jakaś z naszej klasy – zapowiedział Itachi. – Sheeiren Imai.
- Wiesz, naprawdę cieszymy się, że potrafisz czytać, hm – sarknął Deidara. – Mogę ja z nimi popisać?
- Nie – odparli wszyscy zgodnie. Powiedziałby im coś, ale nie powie.
Przez dość długą chwilę obserwowali ekran czatu, nic nie dopisując. Czekali, aż zauważą brak jednej osoby, ale zdawały się to olać. W drugim podejściu wytypowali Sasoriego, nie dlatego, że umie zaciekawić swoją osobą, obojętność wzbudza zachętę czy piszę fajnym stylem, po prostu to jego laptop. Zarejestrował się pod swoim imieniem  i już miał zacząć pisać, kiedy za oknem zabrzmiała syrena z samochodem, który naturalnie sprzedawał lody. Wszyscy z wyjątkiem Akasuny spojrzeli wymownie na lidera. Ten tylko westchnął.
- Sasori, zajmij się wszystkim, ja muszę spadać do domu na kolację. Nara – i wyszedł do przedpokoju, wszyscy załapali aluzje i wymyślali różne głupie wymówki, by iść sobie kupić lody. No naprawdę od wymówek pokroju tej Yahiko, do wymówki „muszę zrobić zdrową kupę”. Czasem sam się poważnie zastanawia z jakimi debilami się zadaje.

Tydzień później wszyscy mieli spotkać się na dworcu kolejowym, skąd mieli potem przejechać bez zbędnych przesiadek do celu. Tak, Sasori pomyślnie namówił dziewczyny na wyjazd, a te zobligowały się namówić inne znajome z klasy, które nadają się na ich zacne towarzystwo. Tak więc piąta rano i zaczynali się zbierać. Akasuna był punktualnie, co nikogo z jego znajomych, by nie dziwiło. Wraz z nim czekał Yahiko, jako lider głupio by mu było się spóźnić, ale i tak lekko przysypiał będąc na stojąco. Po niedługim czasie przyszedł i Itachi z Nagato, w sumie nie byli śpiący, byli podekscytowani. Taki młodzieżowy wypad, aż dziwne, że ich starsi się zgodzili.
- Są jakieś dziewczyny – mruknął Sasori, wskazując ruchem głowy na jakieś trzy dziewczyny. Miały ze sobą przenośne torby z bagażem i wyglądały na zaprzyjaźnione i w ich wieku. – Przydałoby się zagadać… liderze – wytypował kolegę, gdyby tego nie zrobił pewnie na niego by wszystko zwalili.
- Dobra. Nagato idziesz ze mną – zadecydował, a tamci odetchnęli. – Wy idźcie do tamtych – nakazał, wskazując na nowo przybyłe. Przełknęli ślinę, tylko w internecie byli śmiali. Jednak podeszli do dziewczyn, ale najpierw tamta grupa zagadała. Pod naporem wzroku trzech dziewczyn stracili odwagę.
- Cześć. Jestem Yahiko, a to mój kumpel Nagato – przedstawił się, jak i kolegę, wyciągając rękę do uścisku.
- Yo.
- Siema – żadna z nich nie odwzajemniła mu uścisku, przez co czuł się jak kretyn. Na szczęście ostatnia się zlitowała nad losem jego dłoni i uścisnęła, uśmiechając się ciepło.
- Cześć, jestem Ushio. A to Tsuki i Itami – przedstawiła zobojętnione przyjaciółki. Potem uścisnęła dłoń z Nagato lekko się rumieniąc pod wpływem jego rozkosznego uśmiechu. Yahiko spojrzał na przyjaciela wymownie, niech przystopuję z flirtami.
- Jesteście z nowego rocznika liceum? – przytaknęły. – No to jedziemy razem. Proponowałem wam na czacie wyjazd.
- Nie – zaprzeczyła Tsuki. – Jakiś Sasori nam proponował… nie zaraz, Yahiko to ten z jakimś takim rozdwojeniem jaźni, chyba.
- Nie mam rozdwojenia – burknął. – Na chwilę wtrącił mi się na konto jeden z moich głupich kolegów, taki Hidan.
- Taa, pisał jak jakiś pokemon – stwierdziła beznamiętnie.
- No, a Sasori to tamten rudy chłopak – wskazał Nagato na przyjaciela. – Jesteśmy z jego paczki… albo raczej on jest z naszej – uśmiechnął się.
- No aparycję ma niezłą – stwierdziła It, lustrując chłopaka od stóp do głowy. Rozmówcy spojrzeli na Akasune, nic interesującego, ale dobra, nie wnikają. – Ma dziewczynę? – zapytała nie odwracając wzroku. Mruknęli tylko przecząco. – Więc co z nim nie tak?
- Heh – Nagato rozmasował sobie kark. – Jeden z naszych kumpli twierdzi, że wszystko przez to, że jest rudy.
- A wy niby nie? – prychnęła Itami.
- Też nie mamy dziewczyny, więc wszystko się zgadza – uśmiechnął się całkowicie nie zażenowany odpowiedzią.
- It nie chodzi z nami do szkoły, ale to moja kumpela, więc ją zaprosiłam – oznajmiła Tsu, a Yahiko już miał coś powiedzieć lecz został uprzedzony. – Chuj mnie obchodzi wasze zdanie.
- Ale to miał być taki klasowy wyjazd, taki był plan – napomknął Yahiko. – Dodatkowa osoba to większy koszt.
- W dupę sobie wsadź instrukcję swojego planu – warknęła Tsu.
Ush tylko przekręciła oczami, przyjaciółce nie można się sprzeciwiać, bo jeszcze coś strasznego zrobi. Przerwała ich rozmowę i przeprosiła za przyjaciółki. Następnie przeszła do zapoznania się z nimi. Natomiast grupka po drugiej stronie już się wstępnie zapoznała i aktualnie ekscytowała wyjazdem.
- Rany, to nie do pomyślenia, że wstałam tak wcześnie – ziewnęła Sheeiren, bez żadnych oporów oparła się o ramię Itachiego, który wpadł jej w oko. – wszystko przez Kirei, to że ty sobie cenisz punktualność, nie znaczy, że masz po mnie przychodzić godzinę przed czasem – burknęła do dziewczyny.
- Lubisz być punktualna? – upewnił się Sasori, kiwnęła głową. – Ja też.
- Moja bratnia dusza – stwierdziła z zafascynowaniem, krzyżowali swoje spojrzenia wymieniając się również lekkimi uśmiechami. Lecz te jej chwilę przerwało wymowne chrząknięcie nowego przybysza. Niechętnie spojrzała na dziewczynę i ją zignorowała chamsko.
- Ooo, hej Enma – przywitała się Sheeiren. – To są chłopaki z naszego rocznika – podeszła do niej i zarzuciła rękę na jej ramieniu. - Itachi i Sasori – wskazała, a potem wyszeptała jej do ucha. – ale Itachi jest mój.
- Szkoda gościa – uśmiechnęła się zadziornie i przywitała ze wszystkimi, oprócz Kirei. – To co porabiasz Sasori? – zagadała go, ignorując stojącą obok dziewczynę.
- Um, rozmawiam z Kirei? – odpowiedział pytaniem. Obróciła się do blondwłosej, a potem znowu do niego.
- Dlaczego? – zapytała, a on nie wiedział co powiedzieć. No, bo jak to, dlaczego? Czy to nie oczywista odpowiedź?
- Spierdalaj, nie musi mieć powodu by ze mną rozmawiać – warknęła oburzona, jednocześnie posyłając Enmie złowrogie spojrzenie, które ją tylko rozbawiło. – Może sobie stąd pójdziesz?
- Nie. To taka kara za nie kupienie mi pandy, bo opierdol na ciebie nie działa – uśmiechnęła się słodko, doprowadzając rozmówczynie do irytacji.
- Mówiłam ci kurwa, że jest w drodze.
- Aha jasne, jesteś kłamca i cię nie lubię. Dlatego będę ci przez ten weekend niszczyć życie.
- Nienawidzę cię – syknęła do niej, a Sasori i Itachi zaśmiali się pod nosem, odebrali ich stosunki do siebie jako żart. Każdy by tak odebrał. - Z czego rżycie?! – warknęła w ich stronę, Kirei.
- To nic takiego – zaczął Akasuna. – Siostry…? – wskazał na nie obydwie. – Czy przyjaciółki? – Sheeiren odciągnęła na bok Uchihę, wyczuwała nadchodzące napięcie. Nie rozumiał o co chodzi, ale udał się w kierunku lidera, zostawiając zakłopotanego rudzielca. – C-Co?
- To… NIE JEST moja przyjaciółka! – wykrzyknęła wściekle z ognikami w oczach.
- Ani moja! – dołączyła Enma. – Ja jej nienawidzę. Umrzesz za kolejny taki zwrot – chłopak przełknął głośno ślinę. Straszne są!
- Prze-Przepraszam… - wydukał, starając się je uspokoić.
Potem wyciągnął je do reszty towarzystwa. Bał się zostać z nimi sam na sam i jeszcze niechcący coś palnąć, a on miał do tego talent. Zapoznał się też z resztą dziewczyn, mimo wszystko w towarzystwie chłopaków jakoś lepiej się gadało. Jeden za wszystkich i coś tam dalej. Yahiko oddalił się na moment, dzwoniąc po trzy kolejne cioty. Jak ta pierwsza się rozchorowała, a to źle, bo pełnił role skarbonki, to dwie kolejne jakoś w busie zapoznały się z koleżankami i tak się zagadali, że pojechali dwa przystanki dalej, ale są w drodze.
Westchnął ciężko, bycie przywódcą takiej bandy kretynów to nic sprawiającego podziw. Schował komórkę i powiadomił resztę jak ma się sytuacja. Postanowili nie czekać i kupić bilety dla wszystkich, do zadania zgłosiła się Tsuki, a za sprawą Kirei narzucone było jej towarzystwo Enmy. Przynajmniej w jej perspektywie było to udręką, ale w Tsu już nie bardzo. Yahiko też poszedł, chciał wyjść przed dworzec i szukać tych głupków. W momencie gdy weszli, tamci również wkroczyli nad dworzec od drugiej strony. Wraz z dziewczynami byli w szampańskich humorach.
- A ten rudy chuj to nasz lider – wyszeptał Hidan do dziewczyn, a gdy podeszli do chłopaka przedstawił mu koleżanki. – Ta ślicznotka to Anayanna, tak ja myślałem znamy się z msz, mszów, MSZY – za trzecim razem odmienił prawidłowo, a Dei z sarkazmem bił mu oklaski.
- Rozumiem, że tak się dowiedzieliście, że są z naszego rocznika – przywitał się z dziewczynami, o imię drugiej nie  zdążył zapytać, bo Dei zaczął gadać, a jemu się za chuja nie da przerwać.
- Nie, nie było inaczej. Siedzimy z Hidanem w busie, od cholery ludzi, wszystko pozajmowane, wchodzą te dwie, hm – wskazał na przyjaciółki.
- Rozumiem. Ustąpiłyście im miejsca i tak się skumaliście – wtrącił lider, ale nie zgadł.
- Nie, nie. Ja i Amane stałyśmy na przejściu i…
- Kurwa mać, ja opowiadam, hm! – przerwał Anayannie z fochem, ona przewróciła oczami, ale pozwoliła mu kontynuować. – żułem gumę, a Hidan też chciał, to ja mu żeby spierdalał, bo ma swoje, hm. A on mi, że wie, ale jego gumy nie służą do żucia – Yahiko westchnął głośno, nie może streścić tej historii? Natomiast jego towarzyszki były jakby zainteresowane charyzmą blondyna. – więc mi powiedział, że poderwie Anę, a jak się uda dam mu gumy, hm. No i on uszczypnął ją w tyłek i Liderze żebyś widział z jakim impetem dała mu z liścia!
- Jeszcze ma ślad na ryju – stwierdziła Amane, dołączając do entuzjazmu chłopaka.
- Przeprosiłam – burknęła ze śmiechem, Anayanna.
- Nie musiałaś – oznajmił Hidan. – Mi się nawet podobało – Yahiko uśmiechnął się do Amane, ignorując wywód Siwego. Wpatrywał się w nią chyba nawet za długo. – Głodny?
- Nie…?
- To nie patrz na mnie, jak na jakiegoś kurwa hamburgera – naburmuszyła się żartobliwie, czego nie zobaczył i się porządnie speszył. Jako wymówkę uznał kupno biletów, a ich wysłał na zewnątrz do reszty. Hidan bez oporów zarzucił ręce na ramionach Anayanny i Amane i poprowadził je do reszty, muszą poznać największą, chodzącą na tej planecie porażkę imieniem Sasori. Dei szedł za nim, ale dwie dziewczyny zatarasowały mu drogę, patrząc na niego, jakby zaraz go miały zgwałcić na środku dworca. Lecz nie dał się im zastraszyć.
- No hej - zaczęła Enma, uśmiechając się do niego powabnie. - jak leci?
- Spoko...? - zabrzmiał trochę niepewnie, dlatego odchrząknął, doprowadzając się. do porządku. - Deidara jestem, hm.
- Tsuki - przedstawiła się niska ciemnowłosa dziewczyna.
- Enma - odpowiedziała druga. Widziały po sobie, że mają chrapkę na tego samego kolesia. Jedna odpowiedź o wszystkim przesądzi. - z której jesteś klasy?
- Ach, czyli wy też rozpoczynacie liceum? - wtrącił wesoło, teraz już wszystko ogarnia.
- Z której jesteś kurwa klasy?! - powtórzyła groźnie Tsu. Blondyn przełknął ślinę.
- B-Be.
- Kurwa.
- Jest! - uradowała się Tsuki, nie bacząc na zdołowanie koleżanki. Deidara nie ogarniał o co im chodzi, chyba chciał wyjść do kolegów, a raczej na pewno chciał to zrobić. Ciemnowłosa posłała mu ciepły uśmiech. - Będziemy razem w klasie.
- To chyba dobrze... To co dziewczęta - podał każdej swoją dłoń. - wyjdziemy do reszty zoo, które już niestety poznałyście? - nie musiał długo czekać na odpowiedź, właściwie to jej nawet nie dostał, bynajmniej nie w słowach. Enma wraz z koleżanką wtuliły się w bok chłopaka, zarzucając jego ręce na swoich ramionach. Głupi by był, gdyby miał coś przeciwko, a wbrew pozorom przejawiał przebłyski inteligencji.
Tak więc wyszli na zewnątrz dołączając do czekającej niedaleko peronu grupki. Tym razem Dei został obdarzony zapoznawczymi pytaniami reszty towarzystwa płci pięknej. Jednakże koledzy nie pozwolili mu cieszyć się zbyt długo byciem centrum uwagi. Po chwili przyszedł Yahiko wręczając każdemu po bilecie do pociągu, niektórzy pierwszy raz mieli okazję zobaczyć bilet, zwykle jeżdżą na spontana, nie bawiąc się w jakieś pierdolencję pokroju kupowania jakiś papierków.
- Kurwa - jęknęła Anayanna, gdy bilecik został strącony z jej dłoni przez wiatr. - Wracaj tu gnoju... - warknęła sama do siebie, nachylając się do ziemii po papierek. Hidan nie marnował okazji i klepnął dziewczynę w tyłek, wszakże "kto wypina tego wina".
- O Jashinie cieszysz oczy swojego wyznawcy! - wykrzyknął, uśmiechając się perwersyjnie do dziewczyny.
- Jashin pozwala patrzyć, a nie klepać w dupę - oznajmiła zaczepnie. Siwowłosy złapał ją w talii, przyciągając ją ostro do siebie, patrzyła na niego ciekawa, a jednocześnie obojętna jego kolejnych ruchów.
- No nie mów, że ci się nie podobało, Słonko - uśmiechnął się pewny swego. Ależ on zajebisty, żadna mu się nie oprze. Potem zawrócił z nią do reszty towarzystwa, wpadając na jedną z dziewczyn. - Kurwa, jebana mać...
- Patrz gdzie leziesz, ofermo – zawołała odtrącona dziewczyna, na szczęście Nagato uchronił ją przed upadkiem.
- Sorki Ushi – odrzekł obojętnie.
- Nie mów do mnie Ushi! Nazywam się Ushio, ewentualnie Ush – fuknęła, nagle orientując się w czyich jest ramionach i się czerwieniąc. – Przepraszam.
- Luz, nie przejmuj się Hidanem. On jest po prostu… - czerwonowłosy zastanowił się nad odpowiednim określeniem.
- Dziwny? Głupi? Bezczelny? Zboczony? Wredny? Wkurwiający? - wymieniał wyżej wymieniony z nieodpartą dumą.
- Właściwie wszystko pasuję – wtrącił Itachi, a wszyscy chłopcy się zgodzili.
Dziewczyny zszokowały męskie grono, twierdząc, że nawet go lubią. Jedynie Ushio jakaś taka normalna była. No nie ważne, wszyscy się ze sobą przyjaźnili w większym lub mniejszym stopniu. Grunt to potrafić ze sobą rozmawiać. Po jakichś piętnastu minutach nadjechał pociąg, prowadzący do celu ich podróży, bez zbędnych przesiadek. Wszyscy udali się Yahiko, który prowadził ich przez pociąg w poszukiwaniu opustoszałych miejsc, aż natrafił na pomieszczenie gdzie było dość pusto, jedyna miejsca siedzące były zajęte przez jakieś staruszki, natomiast całe pomieszczenie było jak pusty korytarzyk, to miejsce było przeznaczone dla osób niepełnosprawnych fizycznie. Nie mieli nic przeciwko zajęcia tego pomieszczenia, jakby co to się najwyżej usuną. Bez oporów usadowili się na podłodze obok chłopaków. Jedynie Hidan otwarcie objął Ane, pozwalając oprzeć się o swój tors, nie oponowała to sobie pozwalał. W oczach reszty znajomych, czasem na zbyt wiele. Uchiha tymczasem starał się zabić siedzące przy nim Amane i Sheeiren. Ta druga była zła, że musi dzielić z kimś jego skupienie i ciskała w nią kurwikami z oczu. Itachi miał przy sobie talie kart, które wydzielił na standardowe dwadzieścia cztery, czyli dziewiątka, dziesiątka, dupek, dama, król i as, we wszystkich czterech kolorach.
- To, która pierwsza chcę sztuczkę? – czarnooki zapytał z uśmiechem.
- Ja! Ja! – wykrzyczała Amane, zostając szturchnięta boleśnie łokciem przez koleżankę.
- Ja chcę! – pchnęła poprzedniczkę na bok. – Kontynuuj Itachi – lecz ten z troską spojrzał na obolałą dziewczynę. – Nie przejmuj się tą mendą, udaje – stwierdziła beznamiętnie.
- Nie prawda!
- Oj przestań, nie uderzyłam mocno – uśmiechnęła się przepraszająco, po sekundzie jej wybaczyła. – Dobra, odsuń się – machnęła na nią dłonią. – Itachi mi pokazuje sztuczkę, przeszkadzasz.
- Też chcę popatrzeć – fuknęła. Nie będzie się odsuwać na koniec wagonu przecież. Za namową Itachiego przeniosła się na jego drugą stronę. – Zaczynaj, piękny – gdyby wzrok mógł zabijać to ten Sheeiren doprowadziłby Amane do zgonu.
- No to Sheeiren – ujął dłoń dziewczyny, wciskając w nie karty. – Potasuj karty – posłusznie wykonała polecenie posyłając Amane władcze spojrzenie. Potem Itachi odebrał karty, dociskając do siebie rogi kart. – Masz do wyboru dziewiątkę, dziesiątkę, dupa, damę, króla i asa. Co wybierasz?
- Asa…? – zaczęła niepewnie.
- Dobrze, as odpada. Masz do wyboru dziewiątkę, dziesiątkę, dupka damę i króla. Co wybierasz?
- Dziesiątkę.
- Odpada. Masz dziewiątkę, dupka, damę i króla. Co wy…
- Damę – przerwała, spodziewając się co ma odpowiedzieć.
- To teraz kolory. Trefl, karo, kier i pik.
- Serce, znaczy kier – poprawiła się z uśmiechem, który odwzajemnił chowając kary do kieszeni.
- Twoja karta to Dama kier, za który razem mam ją wyjąć?
- Za piątym – zdecydowała, a chłopak tak zrobił, wyciągając za piątym razem wspomnianą kartę. – O kurwa mać, jak to zrobiłeś?  - zawołała zdziwiona.
- Magia – uśmiechnął się.
Ta odpowiedź jednak nie satysfakcjonowała przyglądających się. Dziewczyny bez krępacji wkładały mu ręce do kieszeni spodni, by się wszystkiemu przypatrzeć. Potem tą samą sztuczkę wykonał pomyślnie na Amane, jednak nie zdradzał sekretu.
- Normalnie, twoja iluzja jest sztuką – stwierdziła Sheeiren, jednym wyrazem wzbudziła niebywałe zainteresowanie pewnej dwójki, na co pozostali westchnęli ciężko. Zaraz zacznie się wykład o sztuce. Trzy, dwa, jeden…
- Brednie, hm! Sztuka to nie jakieś sztuczne gówno! – obruszył się chłopak, siedzący na podłodze, gdzie jego uda służyły Tsuki za poduszkę. – Sztuka jest czymś co możesz poczuć. Sztuka… - zatrzymał się, nadając wypowiedzi kulminacji. – jest wybuchem, chwilą. Jest eksplozją, hm!
- Śmieszny jesteś Deidara – wtrącił rudowłosy, opierając się leniwie o ściankę. – sztuka ma głębsze znaczenie. Jest pięknem, które przetrwa z gracją. Tak zwane wieczne piękno.
- Większego idiotyzmu nie słyszałam – zaczęła It. – nic nie może trwać wieczne, to irracjonalne i surrealistyczne.
- Może jakiś śmieszny wybuch jest czymś lepszym? – sarknął Sasori.
- Pewnie, że tak. ekspresja ujęta w kilkusekundowym wybuchu, i barwy zawarte w kuli ognia pojawiającej się podczas eksplozji są zajebiste – wytłumaczyła Tsuki.
- Zgadzam się i to wszystko trwa chwilę – dodała Enma. – Coś a’la jak nie widziałeś to masz kurwa pecha.
- A jak widziałeś to jebane szczęście – dokończyła Tsu, przybijając sobie z dziewczyną żółwika. – Ush, a może ty się wypowiesz?
- Ja? – wszyscy spojrzeli na nią wyczekująco. – Więc… bo ja…- wzięła głęboki wdech. – jestem neutralna. Dla mnie sztuką może być zarówno chwila życia, która nigdy już może się nie powtórzyć, jak i całe życie.
- Jesteś oślepiona swoim optymizmem, hm – odparł Dei.
- A co to ma do tego? – zapytała, lecz obaj artyści woleli przemilczeć odpowiedź. Oczywiste, że nastawienie oceniającego ma wielki wpływ, a Deidara nie miał nic złego na myśli. Optymiści we wszystkim zobaczą coś co im się podoba, dlatego nie potrafią poprzeć jednogłośnie wybranej tezy.
- Nie uważacie, że to co przetrwało z dawnych czasów, jest piękne? – bronił się Sasori. – Bo to taka pamiątka, którą możemy ujrzeć zarówno my, jak i nasze wnuki i prawnuki.
- Trzy do zera dla Dei’a. Dlatego Sasori, bardzo nam przykro – dla uchwycenia sarkazmu, Enma złapała się za miejsce, gdzie znajduję się serce. - ale twoja sztuka to kicz. Żal.
- Ale przynajmniej jesteś seksowny – oznajmiła na rozweselenie Tsu, a wszystkie się zgodziły. Niestety to go nie rozradowało. Utknął z ludźmi mającymi infantylne podejście do sztuki.
- No weźcie – wtrąciła Kirei, żal jej było Sasoriego. Wszyscy zgnoili jego pojęcie sztuki. – kurde, jest rudy, on też może chce mieć coś od życia… - to towarzystwo w ogóle nie wykazało się empatią, jedynie zaśmiali się pod nosem.
- Dzięki, Kirei… naprawdę… - sarknął, no bo co to ma znaczyć? Kolor włosów zobowiązuję do tolerancji? No kurwa, tego jeszcze nie słyszał. To już wolał żeby go nie broniła…
- Sztuka to eksplozja, Kirei – odparła Enma.
- Sama jesteś eksplozja! – burknęła.
- Dziękuję – rzekła, odbierając sobie to określenie jako komplement.
- … głupoty – dokończyła, posłała jej ciepły uśmiech. – Nie cierpię cię.
- Ja dwa razy mocniej!
No i tak się biły słownie, aż ich nie uspokojono, ale po chwili Akasuna znowu musiał walnąć swoje trzy grosze.
- To jest żałosne, na szczęście wieczne piękno jest doceniane, dlatego są muzea i inne takie.
- Taa, dlatego chodzą tam mumie pokroju twojej wielowiecznej rodziny, hm – odgryzł Deidara.
- Deidara, chcesz umrzeć? – zapytał z mordem w oczach.
- Och, zamknijcie mordy! – syknął Hidan, wzbudzając w będących w przedziale staruszkach niesmak tymże wulgaryzmem. Yahiko w jego imieniu przeprosił kobiety, ale w duchu cieszył się, że ta rozmowa została przerwana, jeszcze jedno słowo o sztuce i puści pawia. – Sztuką są wszystkie ładne kobiety, które stworzył Jashin!
- A co z brzydkimi kobietami? – dopytał Nagato, a Yahiko spojrzał na niego z pretensją.
- I ty Brutusie? – wyszeptał sam do siebie.
- Wytłumaczyłbym ci, ale wciąż jedziemy – zaśmiał się. Nie powie przecież, że te brzydkie nie wierzą w Jashina, za dużo ich w tym pomieszczeniu, a sądząc po ich temperamencie, nie zawahałyby się wyrzucić go z pociągu. – Sztuka…
- Dosyć! Przestańcie o tym napierdalać! Uszy odpadają, do chuja pana! – wrzasnął lider, wszyscy zastosowali się do tego polecenia i zamilkli – dziękuję… - dodał w momencie ukojenia.
Po kilku minutach wyszedł do ubikacji, zwalniając ich z kary milczenia. Jak jedna z dziewczyn o imieniu Amane zaczęła komentować dziwotę jego charakteru tak całe Akatsuki się dołączyło i zmieszało lidera z błotem. Sparodiowali jego teksty, jego sposób zachowania w ogóle wszystko. Kompleks władzy do Yahiko bardzo pasował, ale no to właśnie on utworzył te grupkę i miał coś w sobie, przez co wzbudzał ich jakiś tam szacunek.

Po kilku godzinach ciągłej jazdy dotarli na miejsce, zaczynało się już ściemniać. Nic dziwnego, w końcu dochodziła już dziesiąta w nocy. Wszyscy szli grzecznie za liderem, który prowadził ich do schroniska młodzieżowego, w którym mają się zatrzymać. W tle przewijały się różne rozmowy, które się mieszały było coś o sztuce, zjawiskach paranormalnych, religii, konsumpcji dzisiejszego śniadania i kilka innych.
- Liderze… Liderze… Yahiko!
- Czego?! – warknął nabuzowany. Chciał już iść spać, nie da się z nimi wytrzymać.
- Jaki mamy plan na ten weekend? – zapytał Itachi, a wtedy wszyscy ucichli, chcąc znać harmonogram. Yahiko to taki trochę pedant, zawsze ma napisany plan dnia w swoim gejowskim kajeciku. Dziewczyny wolały spontan, ale niech stracą, mogą go wysłuchać.
- No więc, chciałem byśmy po przyjeździe wypoczęli w hotelu. Nie chodzi mi o spanie, chyba że ktoś zechcę, ale by się nie wlec po tym zadupiu – zaczął tłumaczyć, wszystko miał do podziwu ładnie zaplanowane. Podzielone na kilka opcji, w której zawsze chociaż z jedną trafił w ich upodobania.
Po wyjaśnieniu wszystkiego nikt nawet nie musiał zgłaszać jakichś sugestii. Naprawdę świetnie wszystko zorganizował, no można mu pogratulować. Po kilku minutach marszu dotarli do hotelu. Yahiko wraz z Hidanem udali się do recepcji, a reszta usiadła sobie wygodnie na fotelach, rozkoszując się widokiem przytulnego luksusu, którego za niedługo doświadczą.
- Ekstensywne miejsce – stwierdziła Itami, a wszyscy przewrócili oczami, co to kurwa znaczy?
- Według google – zaczęła Sheeiren korzystając z neta w swoim telefonie. – obszerny, rozległy czyli duży – wszyscy w duchu dziękowali jej za spełnienie roli tłumacza.
- Wiecie co? – zaczął Nagato. – Nie wiem jak wy, ale ja jestem padnięty. Więc od razu walnę się do łóżka.
- To ja też – stwierdziła Ushio, dziękując w duchu, że ktoś dzieli jej zmęczenie. Głupio byłoby jej, jako jedynej pójść spać, jak jakiś niewytrzymały przedszkolaczek.
- Ush… - zawołała Tsuki, uśmiechając się wymownie. – chcesz się walnąć do łóżka z… eee – wyleciało jej imię chłopaka. Przykry moment.
- Nagato – podpowiedziała Itami, jednocześnie kończąc myśl koleżanki.
- Nie! – pisnęła szatynka, czerwieniąc się na twarzy. Czy one muszą być takie bezpośrednie? W dodatku przy wspominanym chłopaku, który też się czerwienił. – Nie chcę spać w twoim łóżku… znaczy no… nie chcę! To ostatnia rzecz jaką bym w życiu zrobiła – plasnęła się w czoło, przecież mógł się poczuć urażony! – Nie to miałam na myśli. Jesteś super i w ogóle, ja… ja…!
- Hej! Spokojnie – uśmiechnął się ciepło. – Nie jestem głupi, domyśliłem się – stwierdził, a potem odszedł do recepcji, zostawiając skołowaną dziewczynę. Świetnie, teraz sądzi, że ma go za debila.
- Brawo, Ush – powiedziała wyniośle Tsuki. – złamałaś mu serce i rozum.
- Fakaj się – prychnęła dziewczyna, a przyjaciółka zaśmiała się kpiąco.
Towarzystwo przyglądało się tej scenie i stwierdzili zgodnie, że mają się ku sobie, oczywiście to była telepatyczna myśl męskiego grona. w międzyczasie zaczęli ustalać plany na dzisiejszą nockę, bo niektórzy nie zamierzali spać. Za namową, Deidara i Sasori zgodzili się pójść nad jezioro z czterema lepiącymi się do nich dziewczynami. Itachi natomiast wykazał się lenistwem, ale za to zaproponował grę w bilard, co jest jedną z hotelowych atrakcji.
- Ej, ludzie. Mamy problem – stwierdził podchodzący do wszystkich Yahiko, wyrzucając przed siebie Hidana. Posłał mu ponaglające do przyznania, spojrzenie.
- Co się dzieję? – zapytał po chwili Sasori. wszyscy byli zainteresowani odpowiedzią.
- Ten kretyn nie zarezerwował nam hotelu. Teraz nie ma żadnych wolnych pokoi!
Wszyscy spojrzeli na niego z pretensją. Jak mógł tego nie zrobić? Miał na to tyle czasu. Teraz mają problem, bo nie mają gdzie spać, nie mają kasy, znaczy mają, ale nie na wynajęcie pokoi. Postanowili pójść na plażę nad jeziorem i tam wszystko przemyśleć. Oczywiście po drodze nie szczędzili oszczerstw na Hidanie, którymi się zbytnio nie przejmował. No jejku, był taki zafascynowany wyjazdem, że zapomniał, a potem pomyślał, że ich od razu przyjmą. Nie wiedział, że tyle osób chciałoby w tej dziurze spędzać wakacje. Kiedy dotarli usiedli sobie na piasku, relaksując się widokiem lekkiej fali na jeziorze w świetle księżyca.
- No dobra, zrozumiałem. Weźcie każdy głupek może popełnić błędy – stwierdził, zasiadając z resztą na ziemi.
- Nie, nie każdy głupi… to musi być jakiś super debil, jak ty! – warknął Yahiko.
- Oj tam, ja ci wybaczam – uśmiechnęła się Anayanna, klepiąc go po ramieniu. Wykorzystał swoją żałosną pozycję i jawnie wtulił się w cycki dziewczyny. Reszta koleżanek spojrzała na te parę z pod byka. – No co? Jest seksowny, chętnie mu posłużę ciałem – zaśmiała się, na co przewróciły oczami. Natomiast chłopaki stwierdzili jedno – głupi ma zawsze szczęście. Chcieliby być na jego miejscu.
- Uważaj Sasori – powiedział Deidara i pierdolnął ostro chłopaka w rękę.
- Kurwa mać, co robisz?! – zawołał wściekle, szykując swoje pięści.
- Ko-Komar by cię użarł! – wytłumaczył, ale to nie pomogło. Dlatego szybko wstał z ziemi i zaczął uciekać w stronę wody. Po drodze oboje ściągnęli swoje bluzki, ciesząc oczy dziewczyn, które postanowiły dołączyć do zabawy, odwdzięczając się widokiem. Na szczęście miały już kostiumy na sobie.
Sasori bez skrupułów topił blond przyjaciela, któremu na pomoc przyszły Enma i Tsuki. Biedny chudy chłopaczyna, nie radził sobie z dwiema laskami, smutne. No ale jemu też pomogła reszta… jak skończyła się śmiać. Mimo szykującej się nocy na plaży dobrze się bawili. Na szczęście towarzyszące upały nie kazały im pilnie szukać schronienia. Po jakiejś godzinie taplania się w wodzie, wyszli z powrotem na brzeg. Woda wessała ich całą energię, niektórzy nie mieli nawet siły iść po piasku, jak na przykład Kirei. Jednak jej to wyszło na dobre, bo Sasori ją poprowadził za rękę, sprytnie kurde, reszta warczała na siebie w myślach, że o tym nie pomyślała.
- Padam – stwierdził Nagato siadając na kocu, który wcześniej rozłożyli. – To jakie plany na jutro?
- Przydałoby się jednak coś znaleźć. Może niech ktoś zadzwoni do rodziców, by nam przez neta coś zarezerwowali? – propozycje nie obejmowała dziewczyn, gdyż sami zgodzili się im wszystko fundować. Spojrzenia powędrowały na Itachiego. Tylko on się przyznał do wyjazdu nad jezioro rodzicom, reszta powiedziała, że śpią u Uchihy. Frajer.
- No dobra, ale to rano. Teraz jest za późno.
- Głodna jestem – stwierdziła Amane łapiąc się za brzuch. Yahiko spojrzał na nią z troską.
- Spoko. Hidan pójdzie po jedzenie – zadecydował.
- Hę? Dlaczego ja?
- Już! – warknął wściekle, na co się wzdrygnął. No chuj by to, musi leźć do sklepu tylko dlatego, że laska co mu wpadła w oko jest głodna. Inni jakoś nie są! Amane się uśmiechnęła, kurwa taką władze można wykorzystać.
- Ej, Sasori – Itami szturchnęła rudego po ramieniu. – Lubisz motory?
- Taa, byłem nawet na kilku wyścigach – oznajmił, ale widząc jej błysk w oku postanowił się poprawić. – ale tylko na widowni.
- To tak samo, jak ja. A gdzie byłeś ostatnio?
- Na torze Motegi w Grand Prix.
- Ach Grand Prix, jakie to nostalgiczne – dziewczyna wróciła wspomnieniami do tamtego dnia.
- Też byłaś? – dziewczyna przytaknęła. – Fajnie, nie znam żadnej laski co się interesuję motocyklami.
- Może się kiedyś razem wybierzemy na wyścigi? – zapytała, a Kirei się ożywiła, zaraz odbije jej chłopaka, kurwa musi coś wymyśleć. Pociągnęła go za ramię, skupiając jego uwagę na siebie.
- Sasori… - myśl, myśl, myśl Kirei. – a przejechałeś się kiedyś na motorze?
- No w sumie kilka razy – obie dziewczyny się rozmarzyły. Przed oczami miały widok Akasuny siedzącego na motorze w skórzanym kombinezonie, zdejmującego ponętnie kask z głowy i zaczesując włosy w tył, a przy tym w akompaniamencie obojętnego spojrzenia czekoladowych oczu doświadczyły jego lekkiego uśmiechu, no ślinka leci.
- Ej, ale nie chodzi im o różowego trójkołowca twojej siostry podrzędnej firmy o nazwie „motor” – sarknął Deidara, nie pozwalając kumplowi na odrobinę chwały.
- Spierdalaj – warknął, kopiąc go w wysuniętą nogę.
Po jeszcze chwili rozmowy postanowili udać się spać. Oczywiście wymieniali się ze staniem na czatach, by nikt nie zwędził im toreb czy czegoś co można im ukraść. Mimo wszystko na biedaków nie wyglądają. No i w czasie pilnowania mogli sobie coś wszamać, co zakupił Hidan, gdy wrócił. Choćby z powodu zawracania sobie dupy pilnowaniem rzeczy, musieli znaleźć dla siebie pokoju na choćby te dwie noce, które im jeszcze zostały. 

~*~

DEDYKACJA
A jakże, przedstawiam wam laski z opowiadania :D może zacznę od tej najfajniejszej xD joke, joke alfabetycznie będzie xD I nie są fajne tylko zajebiste xD Kocham je ich blogi i rozmowy z nimi ;D
Buziaki ;* ;* ;* ;* ;* ;* ;* ;* Dziękuję Wam za komentowanie, czytanie, poganianie, motywowania mnie do pisania xD

OD AUTORKI
Jak widzicie One Shot podzielony będzie na dwie części xD  Inaczej byłby zbyt długaśny, a wam by się nie chciało czytać xD chyba nie muszę wspominać, że nie ma to nic wspólnego z fabułą, to tylko takie moje podziękowanie dla moich kochanych czytelniczek, które wystarczająco dobrze znam xD nie wydaję mi się żebym was tu jakoś uraziła, ale jak tak się stało - przepraszam, nieświadomie :( jakbyście chciały czegoś dokonać w drugiej części to piszcie, postaram się spełnić życzenia xD Ogólnie notka zajęła 8 stron, więc  nie chcę słyszeć, że krótko... jeszcze będzie druga część xD chyba, że nie chcecie... xD 

DATA
albo za tydzień 27.08 albo trochę potem (XD kurde, ale ja dziś nieskładnie piszę XD) znaczy pewne, że jeszcze w sierpniu się pojawi druga część ;D 

INFO
Blogger ostatnio mnie nienawidzi albo mojego bloga i nie powiadamiał o publikacji 29 i 30 rozdziału, jakby co xD 
Ciekawe czy teraz powiadomi ludzi...? xD