Ariana | Blogger | X X

6 wrz 2016

ROZDZIAŁ #10

 Po południu dnia następnego, Naruto wybrał się razem z swoją ukochaną i rodzicami do galerii handlowej. Mieściło się tam także kino, które było ich głównym celem pobytu. Menma też chciał dołączyć z Izumi, lecz wtedy nie miał by się kto zająć Midori - gdyż jest za mała na kino. Kushina chciała zaproponować siebie na to stanowisko, ale Minato jej nie pozwolił. Wiedział, że bardziej chciała zapoznać się z dziewczyną syna, poza tym Menma wczoraj nadużył sobie matki. Naruto cieszył się z takiego obrotu spraw, z Menmą pewnie nie byłoby tak fajnie. Po zakupie biletów rodzice dali im czas wolny, seans miał się rozpocząć za dwie godziny, a oni sami mieli coś do załatwienia. Więc spacerowali sobie, mijając sklepy. 
 - Wiesz - Zaczął Naruto. - zawsze chciałem spacerować tu ze swoją dziewczyną, trzymając ją za rękę. - Uniósł ich ściśnięte dłonie, całując wierzch ręki Hinaty. - I robić z nią zakupy. 
 - Zakupy? Naprawdę? - Zaśmiała się. 
 - Wiem, że to dziwne, ale ja tam zazdrościłem tym umierającym przed sklepem facetom, muszącym trzymać różowe torebki swoich dziewczyn. - Wyszczerzył się Naruto. 
 - No to polecam zakupy z Sakurą. 
 - Czy ty mnie słuchasz? Mówiłem o swojej dziewczynie. 
 - Nie jestem typem, który ciąga swojego chłopaka po sklepach. - Powiedziała z uśmiechem i zaczęła wyciągać z swojej naramiennej torby dzwoniący telefon. - O, o wilku mowa.  
 Naruto uśmiechnął się i naturalnie pozwolił jej odebrać, wiedział w jakiej sprawie mogła do niej dzwonić i nie mylił się. Urodziny to ważna sprawa, nie powinno się o nich zapominać, szczególnie przyjaciółka czy chłopak. Naruto już od rana zadbał by dziewczyna czuła się tego dnia jak księżniczka. Pociągnął Hinate za talię i prowadził do pobliskiej kawiarni by usiedli sobie, podjadając lody. To niecodzienny przysmak w zimie, więc lepiej smakował i nie musiał pytać o smak, bo wiedział, że Hinata lubi truskawkowy. Zasiadł więc z przysmakami na przeciwko niej. 
 - Jak to w szpitalu? Co się stało?! 
 Hinata się spięła przez tą wiadomość. Naruto zaczął się tylko uważniej przysłuchiwać, ale nie zrozumiał wiele. Gdy Hinata skończyła rozmowę, podał jej tylko mrożony przysmak. 
 - Co się stało Sakurze? Dlaczego jest w szpitalu? 
 - To... Wybacz, nie wiem czy mogę ci powiedzieć... 
 - Co znaczy nie wiesz? - Naburmuszył się Naruto. 
 - To jej bardzo osobista sprawa... 
 - Myślisz, że rozgadam? - Hinata odwróciła wzrok. - No kaman! Oprócz Kiby i ciebie nie znam jej znajomych, więc możesz być spokojna. 
 - Sama nie wiem... 
 - Ok. To pierwszy ci powiem sekret mojego najlepszego przyjaciela, ale zachowaj to dla siebie. - Hinata spojrzała na chłopaka. 
 - Chodzi o Gaarę, tak? Brata Temari? 
 - Mhm, ale nawet ona nic nie wie. Otóż Gaara... Gaara cierpi na schizofrenię paranoidalną. - Wyrzucił to z siebie szeptem. - Słyszy głos w głowie, który doprowadza go do depresji i myśli samobójczych. 
 - Mówisz poważnie?  
 - Chciałbym sobie żartować, wierz mi. 
 - Przykro mi... Jak on się z tym czuje? 
 - Nieźle. Chodziłem z nim na terapię do czasu, aż chcieli mnie przymknąć. - Zaśmiał się, ale Hinata nie podzielała humoru. - Teraz żartowałem... 
 - Och... - Zaśmiała się delikatnie. - Wybacz. Nie spodziewałam się żartu przy tak poważnym temacie. 
 - Jasne. Pewnie moja rola wariata wydaje ci się autentyczna. 
 Hinata natychmiast zaprzeczyła, a Naruto przez jakiś czas się z nią droczył nie wierząc w jej wiarygodność. Następnie wrócili do tematu Gaary. Opowiedział dziewczynie w jaki sposób się poznali i jak ta choroba wpływa na ich przyjaźń, bo to nie taka prosta sprawa. Gaarze zdarzało się zadzwonić do Naruto o czwartej rano, bo cierpi czasami na bezsenność. 
 - Wiesz, wtedy nie mogę powiedzieć, żeby się odwalił, bo weźmie to za bardzo do siebie. Ten głosik mu napierdoli, żeby się powiesił, bo nikogo nie obchodzi. 
 - Ta znajomość musi być trudna... 
 - Czy ja wiem? Dużo bym dla niej zrobił. - Hinata się uśmiechnęła. Naruto był dla niej wspaniały, a w jej oczach tylko wzrastał. - No, a o co chodzi z Sakurą? Dlaczego jest w szpitalu? 
 - Ona... Jest przeziębiona. - powiedziała. Naruto wryło w siedzenie. Dla tej informacji wygadał się z chorobą Gaary?  
 - Co...?  
 - Jest przeziębiona i ma trzydzieści dziewięć stopni gorączki... 
 - Okej... Myślałem, że to będzie bardziej znacząca wiadomość. - Skrzywił się. - Nie zrozum mnie źle, ale ja ci sprzedałem coś na miarę osobistej sprawy. 
 - To nie zawody, Naruto.. 
 - Wiem, ja tylko... Zresztą nieważne... 
 - Więc pozwolisz, że dokończę. - Zabrała głos Hinata. - Przy wysokiej gorączce Sakura nie może przyjmować chemii... Ona ma raka. 
 Naruto zamilkł po tym komunikacie. Nie musiał o nic pytać, bo Hinata mówiła od siebie. Podzielenie się z kimś tym wszystkim sprawiło, że poczuła się lżej. Martwiła się o przyjaciółkę i chciała by ktoś ją wysłuchał. Również opowiedziała o poznaniu się z nią, o okolicznościach dowiedzenia się o chorobie, o wszystkim. 
 - Kiedy zachorowała? 
 - Lekarze wykryli go jakieś cztery lata temu. Od roku zdecydowała się przyjmować chemie. 
 - Szczerze mówiąc to nie zachowuje się jak umierająca... Bez urazy. 
 - Kiedy dowiedziała się, że ma raka była w związku. Cztery lata z jednym chłopakiem, który po wyznaniu z nią zerwał, bo nie chciał się zarazić. - Naruto parsknął śmiechem, ale natychmiast przerwał, gdy zauważył, że jest w tym osamotniony. 
 - O... Ty mówisz poważnie... 
 - Niestety. - Uśmiechnęła się pokrzepiająco i oblizała loda. 
 - Co za śmieć. 
 - Nie każdy sobie poradzi w takiej sytuacji. 
 - Wiadomo, ale... Kurwa, przecież nie on jest chory. Jego zadaniem było tylko wspierać dziewczynę. 
 - Ty byłbyś ze mną, gdybym była śmiertelnie chora? 
 - Pewnie, że tak. 
 - Nawet gdyby mi wypadały włosy? Gdybym z każdym dniem wyglądała coraz gorzej? I gdyby nasze randki coraz częściej odbywały się w szpitalu? -Zapytała Hinata.  
 - Pewnie. - Uśmiechnęła się do siebie. - A wiesz dlaczego? - Zaprzeczyła ruchem głowy. - Bo tak postępuje facet, który kocha swoją dziewczynę. 
 - Też cię kocham. 
 - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. 
 Nachylił się nad stołem i ucałował słodkie usta dziewczyny. Przy okazji oblizał jej wargi nasiąknięte truskawkowym smakiem. Potem udali się do sklepu z ubraniami, a konkretniej z tym rodzajem, które nosi się głównie w nocy. Hinata chciała iść sama, lecz Naruto był uparty. Zresztą ten dział mu się bardzo podobał. 
 - Ej, Hinata! - Próbowała udawać, że go nie słyszy. Doprowadzał ją do okropnego skrępowania. Złapał ją za przedramię. - Hinata, ej! Patrz na to! - Wskazał na manekina w bardzo seksownej, koronkowej bieliźnie. - Wiem, że to ty masz urodziny, ale może... 
 - Nie! Nie ma mowy! - Spłonęła czerwienią. - Naruto proszę cię... Skończ już... 
 - Ojeju! Ja tylko stwierdzam, że wyglądałabyś, jak laska no... - Hinata zatrzymała się od razu. 
 - Teraz nie wyglądam?  
 - Nie.... 
 - Ouch. 
 - Nie o to mi chodziło! Teraz też wyglądasz, ale w tym byś wyglądała, że woho! 
 - Aha. 
 - Nie no, Hinata, nie obrażaj się... 
 - W porządku. Nie jestem zła. 
 - Przecież widzę, że zjebałem sprawę... 
 - Skoro tak uważasz. Przesuń się, chcę obejrzeć piżamy. 
 - Skoro nie jesteś zła, to mnie pocałuj. - Niemal natychmiast cmoknęła go w usta i wyminęła. Po chwili stanął obok dziewczyny. - Po co ci piżama? Możesz spać w mojej koszulce. 
 - Dzięki, ale nie chce cię pozbawiać ubrań. 
 - A ja ciebie pieniędzy. Masz piżamę w domu, tylko zapomniałaś ją spakować. 
 - Nie ja, tylko Hanabi. - Burknęła Hinata. 
 - Nieważne. - Podszedł dziewczynę od tyłu i objął ją w talii. - Kochanie, naprawdę, to niepotrzebny wydatek. I tak spędzasz u mnie jeszcze, niestety, tylko dwie noce…
 - Może masz rację… Ale rano przed łazienką spotkałam Menmę i… Obciął mnie wzrokiem, a konkretnie strój w którym byłam. Zawstydziłam się, pewnie sobie pomyślał, że my… No wiesz…
 - Kogo to obchodzi? To Menma, on NA PEWNO z Izumi…
 - Nie kończ. – Hinata zatkała mu usta. – Po ostatnim razie, gdy okrzyczał nas twój tata nie chcę by sobie pomyślał, że nadużywam gościnności..
 - No weź, nie nadużywasz. Jesteśmy dorośli, poza tym to mój pokój. – Złapał jej przedramię. - Chodź ze mną.
 Naruto pociągnął dziewczynę do jednego sklepu z ładnymi sukienkami na większe przyjęcia i poprosił by wybrała jakąś i ją przymierzyła. Obiecał, że nic nie będzie jej dzisiaj kupować, dlatego się zgodziła. Oczywiście wszystko trwało dość długi czas. Naruto zostawił ją samą sobie i usiadł na kanapie, zajmując się swoim telefonem. Przypomniał sobie o czymś, co będzie miało miejsce za jakiś czas i chciał powoli wdrażać plan w życie.
 - I jak ci się podobam? - Mruknęła Hinata, stając przed swoim mężczyzną w czarnej sukience z szeroką górą odkrywającą jedno ramię i obcisłym dołem sięgającym ud. 
 - Jesteś piękna... Naprawdę. - Hinata zaczerwieniła się pod wpływem spojrzenia Naruto. Ukłoniła się zawstydzona. 
 - Dziękuję. Buty trochę nie pasują. - Zaśmiała się, wskazując na grube obuwie. 
 - To szczegół. Ta sukienka była szyta na twoje ciało. - Złapał ją za ramiona i odwrócił do lustra. - Pasujemy do siebie, nie? 
 - My tak, nasze ubrania nie. 
 - Możemy to naprawić. - Puścił dziewczynie z uśmiechem oczko. 
 - Zamierzasz się dla mnie wystroić? 
 - Emm... Myślałem nad tym, że możemy się rozebrać, ale... - Hinata zaczęła go delikatnie okładać dłońmi. 
 - Świntuch. 
 - Wiem, że nie postrzegasz tego jako wadę. - Wyszczerzył się rozbrajająco. 
 Hinata nic nie odpowiedziała, ucałowała Naruto w usta i poszła się z powrotem się przebrać. Ubranie jej się bardzo podobało i gdyby miała ze sobą trochę więcej pieniędzy to z pewnością by je kupiła. Żałowała, że już na początku zabroniła Naruto wydawać na nią pieniądze... Choć gdyby to zrobił to byłoby jej głupio... Ale byłaby w ładnej sukience. 
 - Co teraz chcesz robić?
 - Wstąpimy do księgarni?
 - Jasne.
 - Chciałabym kupić książkę, którą polecał mi twój brat. - Powiadomiła z uśmiechem. Naruto odwzajemnił gest, choć z przymuszeniem. Nieszczególnie mu się podobało, że tak dobrze się dogadują. - Nie sądziłam, że Menma będzie taki oczytany. Myślałam, że skoro jesteście bliźniakami, to... - Przerwała, odkrywają, że to, co zamierzała powiedzieć mogłoby urazić Naruto. - Nie, nieważne.
 - To mamy choć trochę podobne zainteresowania? - Dopytał Naruto. - Niestety wybrałaś głupszego brata.
 - Nie jesteś głupi.
 - Głupszy od Menmy.
 - Przestań tak mówić. - Burknęła Hinata. - Ja uważam, że wybrałam właściwego brata. Jesteś dla mnie większym wyzwaniem. No i się zakochałam, a serce nie sługa.
 Złapał ją za rękę i kroczył w kierunku księgarni. To docenienie napełniło go przyjemnym ciepłem w sercu. Hinata zrobiła wysoki krok, wychodząc na murek i spacerowała po jego wąskiej krawędzi. Jednocześnie trzymała dłoń swojego mężczyzny i była pod jego czujnym, asekurującym spojrzeniem. Gdy dochodziła do końca Naruto bez ostrzeżenia złapał ją w talii i pod kolanami, biorąc na ręce i prowadząc do budki fotograficznej. Powrót tutaj będzie im nie po drodze, więc lepiej, by teraz odhaczyli robienie sobie zdjęć.
 - Będę cię miał zawsze przy sobie w portfelu. - Wyszczerzył się Naruto.
 - Tylko mnie potem nie wiń za brak pieniędzy.
 - Postaram się.
 - Jestem droga w utrzymaniu. Musisz mieć pieniądze.
 - Uwierzyłbym, gdybyś pozwoliła mi coś dla siebie kupić na urodziny.
 - Mógłbyś czasami się domyśleć. Biedaku. - Wystawiła mu figlarnie język.
 - Jesteś dla mnie wredna...
 - Przepraszam. Nie zrywaj ze mną, dobrze? - Poprosiła z przejęciem, obdarowując usta partnera pocałunkiem. Uśmiechnął się, a to oznaczało, że wybaczył. Hinata, poprawiła włosy do zdjęcia. - Jak wyglądam?
 - Jak dziesięć złotych. - Z zaciśniętymi od śmiechu ustami, klepnęła go mocno w ramię. Aż plasknięcie przebiło się przez barierę dźwięku. - Ałaaa! Nie bij mnie... Chciałem powiedzieć, jak milion dolarów.
 - No! Tak lepiej.
 Naruto uśmiechnął się obejmując dziewczynę ramieniem. Naprawdę go to uderzenie bolało, ale przecież nie będzie tej informacji roztrząsał. Hinata nie była świadoma bólu, jaki sprawiała, więc zbytnio się tym nie przejmowała.
 Robili sobie więcej zdjęć, niż planowali, a to dlatego, że świetnie się przy tym bawili. Nie były to jedynie normalne i czułe zdjęcia. Ku zdziwieniu i uciesze Naruto, Hinata potrafiła pozować z głupszymi minami, robiąc zeza i różne cuda z językiem. Robili nawet komiksowe scenki, gdzie Naruto miał się wgapiać w nic nie spodziewającą się Hinatę, następnie ją pocałować. Potem miała go spoliczkować i sama pocałować. To właśnie im nie wyszło, ponieważ Hnata autentyczne mu sprzedała liścia. Naruto był w szoku, a jednocześnie zaszkliły mu się z bólu oczy – był tak tym oburzony, że zakończył sesje. Hinata przepraszała go całą drogę do księgarni. Już było lepiej, więc wybaczył. W księgarni się rozdzielili, Hinata udała się do działu z książkami, a Naruto do działu z grami komputerowymi. Kosmiczne ceny tylko mu obrzydzały grę.
 - Powinni w to gówno zagrać, zanim wycenią... - Burknął zgorszony. Wtem zadzwonił do niego telefon, który najzwyczajniej w świecie odebrał. - Yup?
 - Siemka Naruto. - Odezwał się Shikamaru. - Co do twojego smsa...
 - No?
 - Temari kazała ci się walić. Mówi, że nie będziesz jej mówił, co ma robić. - Przekazał Shikamaru. - Nie wciągaj nas w swoje chore zamierzenia. To upierdliwe.
 - Ja przecież chciałem tego co wy, tylko trochę szybciej.
 - Ale rozumiesz, że ja się nawet nie oświadczyłem?
 - Szczegóły! Kto was ze sobą poznał, hm, hm, hm? - Dociekał Naruto.
 - Gaara.
 - No dobra, a kto cię poznał z Gaarą?
 - No ty.
 - Się wie! Więc jesteś mi coś winien!
 - Spłaciłem ten „dług”, stawiając ci ramen. Pamiętasz? - Naruto zamilkł. Faktycznie chyba tak było. - Poza tym, w tydzień nie da się zorganizować wesela.
 - Wszystko się da, wystarczy bardzo mocno chcieć!
 - Do zobaczenia na studiach.
 Naruto klnąc jak szewc, schował telefon do kieszeni. Zero pomocy od kogokolwiek, a on za każdego jednego przyjaciela by w ogień skoczył. Będąc w sklepie z sukienkami z Hinatą nabrał ochoty na zaproszenie jej na jakieś wesele. Lecz nikt w najbliższym czasie nie brał ślubu, a Shika i Tem mieli to w planach. Więc czemu nie? Ale najwyraźniej ich przerażała wizja wspólnego życia.
 Naruto zauważył Hinatę ustawioną w kolejce do kasy. Bez głębszego zastanowienia postanowił do niej podejść. Bardzo śmiesznym również wydawało mu się nastraszenie jej i owszem było zabawne, gdy podskoczyła w miejscu usilnie tłumiąc jakikolwiek dźwięk ze swojego gardła. Parsknął histerycznym śmiechem, od którego rozbolał go brzuch. Hinata nie podzielała rozbawienia. Nie przyjmowała nawet przeprosin, które zostały wypowiedziane w towarzystwie gromkiego śmiechu. Z tego powodu Naruto nie do końca zapanował nad równowagą i zrobił twardy krok w tył. Tym sposobem uderzył w stojak z kartkami na różne okazje, zwalając go na podłogę i wszystko rozsypując. Sądząc po minie kasjera to wszystko zauważył, z tego też powodu, Naruto musiał posprzątać. 
 Później już poszli do sali kinowej, gdzie Hinata zauważyła rodziców chłopaka. On ich zauważył dopiero kiedy byli naprawdę blisko. Okazało się, że rodzice chłopaka kupili już dla nich bilety na seans, więc pozostały kwadrans mogli spędzić razem z nimi. Hinata chciała oddać pieniądze za bilet, jednak Kushina kategorycznie odmówiła. Nie jest jej żal kilku złotych. Minato spojrzał na syna, który za to kompletnie nie chciał wesprzeć swojej dziewczyny w oddaniu pieniędzy. Miał nadzieję, że Hinata nauczy go szacunku i pokory do banknotów.
 - Co robiliście wcześniej? - Zapytał Naruto. Minato spojrzał na uśmiechniętą od ucha do ucha Kushiną.
 - Szukaliśmy łóżeczka. - odpowiedział, a Hinata na tą wieść westchnęła wzruszona.
 - Po co? Zepsuliście swoje? - Zapytał podejrzliwie Naruto. - Wiecie, trochę niefajnie słuchać, że jeszcze dajecie radę działać. - Minato patrzył na syna z coraz większym politowaniem. - Serio, coraz wam bliżej do pię...
 - Jest pani w ciąży? - Wtrąciła Hiinata, uświadamiając swojemu chłopakowi sytuacje. Wytrzeszczył oczy.
 - Ano. - Wyszczerzyła się Kushina, głaszcząc niewidoczny brzuszek.
 - Ojej! Gratulacje. Słyszałeś Naruto? Będziesz miał braciszka albo siostrzyczkę, czy to nie wspaniałe? - On jednak nie podzielał entuzjazmu swojej dziewczyny. Jak to tak? W wieku dwudziestu pięciu lat znowu ma być bratem? Oszaleli czy co? W tym wieku? - Naruto.
 - Eee... no tego... ten tego... Szok. Nie wiedziałem, że w waszym wieku to jeszcze możliwe... - Robił dobrą minę do złej gry, ponieważ nie był zadowolony z tej informacji. - Mamo nie jesteś za sta... za duża na dziecko?
 - Na to nigdy nie jest za późno!
 - Chodź Naruto, kupimy jakieś przekąski do kina. - mruknął Minato, całując w czoło żonę i zostawiając ją przy stoliku.
 W oddali mógł szczerze porozmawiać z synem, który od razu przyznał swoje poruszenie tematem. Aktualnie miał rodzicom za złe, że nie używają gumek i w ogóle, ale jutro, gdy się z tym prześpi pewnie będzie wniebowzięty. Minato się uśmiechnął, jednak kazał mu przystopować. Ze względu na wiek Kushiny jest spore ryzyko poronienia. Ciąża nie była planowana, tak po prostu wyszło, w dodatku Kushina była dopiero w szóstym tygodniu. Jednak już poważnie się wkręciła i nawet ciągała Minato po sklepach w poszukiwaniu mebli do pokoju dziecka. W głowie Naruto zapaliła się lampka, wskazująca na czujność.
 - Który pokój zamierzacie przerobić dla dziecka? - Minato uniósł brew.
 - Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?
 - Nie bądź taki sceptyczny tato. Mama jest silna i pewnie znowu cię wrobi w zabawę pieluchami. - Zaśmiał się Naruto złączając ręce za głową. - A wracając do mojego pytania...?
 - Nie wiem. Nie zastanawialiśmy się nad tym. Pewnie twój, jest przestronniejszy.
 - Że co?! Czemu mój? Dlaczego mój? Ja się nie zgadzam!
 - A co? Zamierzasz z nami dalej mieszkać, jak skończysz studia?
 - A co? Zamierzacie mnie wyrzucić z domu?
 - Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, gdy ze mną rozmawiasz.
 - Bo co?
 - Bo jestem twoim rodzicem, Naruto.
 - No dobra. - Burknął, po czym zgodnie ze swoim prawem, zakupił duży zestaw przekąsek obejmujący każdą z ofert. Popcorn, cola, nachosy i jakieś cukierki. - Zapłacisz za mnie?
 - Wyglądam jak twój bank? - Zapytał retorycznie, Minato. Naruto się skrzywił i wyciągnął własny portfel. Mama by nie żuliła na nim odnośnie jedzenia.
 - Tobie to wolno odpowiadać pytaniem na pytanie...
 - Mówiłeś coś?
 - Że idę do mamy! Foch!
 Minato westchnął z dezaprobatą na syna. Niemniej, lubił jego pogodę ducha, którą odziedziczył po matce. Będąc już przy stoliku pań, Naruto odłożył zakupione przekąski i nie zwracając większej uwagi na szok w oczach Hinaty, zaczął swoją litanię wobec mamy. To skandaliczne, że zamierzali przerobić akurat jego pokój – miał zamiar wynajmować go okolicznym studentom i zbijać na nich fortunę. Kushina nie bardzo rozumiała o co chodzi, ale pomysł z wynajmowaniem pokoju wyśmiała i nawet nie dawała synowi dojść do słowa.
 - Ale...!
 - Nie, Naruto! Koniec kropka. Głupszego pomysłu od ciebie nie słyszałam. - Obruszyła się kobieta. - Wykupiliście z tatą całe stoisko?
 - Nie...? to wszystko moje,. To znaczy nasze. - Poprawił się, obejmując Hinatę.
 - Nie lubię jeść w kinie...
 - Okej. Więcej dla mnie. - Wyszczerzył się Naruto.
 - Będziesz ciągle chrustał, mlaskał, siorbał, ciamkał, że aż głowa boli. - Bąknęła Kushina, ona też nie jadała w kinie. Nie lubiła głośnego zachowania podczas jedzenia. - Trzymaj się z tym chociaż o jeden fotel ode mnie.
 Naruto wpakował do buzi kilka ziarenek popcornu i specjalnie jak najgłośniej je wyciamkał. Kushina spojrzała na syna z żądzą mordu, a wokół niej wytworzyła się czerwona i pełna mroku aura. Naruto przełknął ślinę przerażony, nie można sobie nawet pożartować. Życie przelatywało mu przed oczami, ponieważ jego matka pod tą postacią potrafiła być straszna. Minato dotknął delikatnie ramienia żony, zwracając tym na siebie uwagę ukochanej. Na widok jego uśmiechu jej złość na syna się rozproszyła.
 - Idziemy?
 Ruszyli więc wszyscy do głównej sali kinowej. Hinata chciała pomóc Naruto w noszeniu przekąsek, ale ten był uparty. Twierdził, że da sobie radę. Skończyło się na tym, że potknął się o jeden schodek i upadł na kolano wysypując połowę swojego popcornu i nachosy. Hinata natychmiast podbiegła mu pomóc, a Minato wolał się nie wypowiadać na ten temat. Wiedział, ze tak będzie.
 - Minato, kup Żabce jeszcze raz te nachosy...
 - Kochanie, chyba ża...
 - Mam pójść sama? - Burknęła. Minato westchnął i podał jej napoje.
 - Zaraz wracam.
 Film był raczej nudny. Mężczyźni w jego czasie zajmowali się jedzeniem. Minato zasmakowały nachosy, które odkupił synowi, tak często się nimi częstował, że Naruto mu je odstąpił. Kushina myślała, że szlag ją jasny trafi od tego chrustania męża. Naruto ma po nim tak okropną wadę, że po prostu współczuła Hinacie. Kobietom również film nie przypadał do gustu. Za sprawą Kushiny wymknęły się z sali pod pretekstem skorzystania z łazienki.
 - Tutaj jest toaleta. - Powiadomiła Hinata, zatrzymując matkę swojego chłopka.
 - Ach. Nie, nie. Ja skłamałam, nie idziemy do toalety.
 - A gdzie?
 - Wieki minęły odkąd byłam na zakupach z kimś swojej płci. Chciałam też cię poznać, a zbytniej okazji pewnie nie będziemy miały, aby pogadać sam na sam. - Uśmiechnęła się do dziewczyny.
 - Izumi z panią nie robiła zakupów?
 - Przy Midori inne zakupy, niż w sklepie z zabawkami nie były możliwe.
 - Rozumiem...
 - Poza tym, wiem, że masz dziś urodziny! - Hinata się zmieszała. Naruto się wygadał? - Twój tato powiedział Minato, gdy u was był. A Minato powiedział mnie. Nawet nie wiesz, jak ja się powstrzymywałam przed upieczeniem ci tortu!
 Hinata szczerze doceniała, że jednak obyło się bez tortu. Nie chciała być w centrum uwagi. Kushina stwierdziła, że według opowiadań Minato ma bardzo troskliwego i kochającego ojca. Uśmiechnęła się na wymuszenie, ale nie przytaknęła, co zdziwiło Kushinę. Manewrując pomiędzy sklepami Hinata odpowiadała na kobiecie na pytania ze swojego życia. To ją niebywale zbliżyło do Kushiny, choć na moment widziała w niej swoją mamę, gdy doradzała jej ubrania. Kushina też jej się zwierzyła ze swoich obaw dotyczących ciąży. Bardzo jest z tego powodu szczęśliwa, ale bała się po prostu. Gdyby Minato dosłownie skakał z radości byłoby prościej.
 Będąc w sklepie obuwniczym Hinata przymierzała buty na wysokiej koturnie. Niedaleko stał mężczyzna, który łaknął ją wzrokiem układając leniwie głowę o jeden z regałów. Na moment przeniósł wzrok na Kushinę, która piorunowała go wzrokiem. Z tego powodu się wzdrygnął i zaprzestał to robić. Dla Hinaty kupiła jej te buty. Wybicie jej tego z głowy było trudniejsze niż Naruto. Wręcz niemożliwe.
 - Dobra. Teraz wracamy do naszych starych. - mruknęła Kushina, a Hinata z uśmiechem jej przytaknęła.

 Kiedy trzy czwarte rodziny wróciło do domu w znakomitych humorach, to pozostała jedna czwarta miała gościa. Menmę odwiedził Sasuke. Wracał już do swojego mieszkania, ale przed tym chciał odwiedzić przyjaciela i oczywiście bratanicę. Siedziała obok wujka na rogówce i wraz z nim przeglądała książeczkę o farmerskich zwierzętach. Sasuke chyba pierwszy raz miał okazje poznać Minato. W odróżnieniu od jego własnego ojca, wydawał się sympatyczny.  
 - Cześć Sasuke. Stanowczo za rzadko u nas bywasz. - Mruknęła Kushina, obściskując kolegę syna. 
 - To przez Menmę, za rzadko do kraju wpada. 
 - Też mu to powtarzam. 
 - Uparty jak osioł. - Podsumował Sasuke. 
 - Ma to po matce. - Wtrącił Minato. 
 - Hej, nieprawda. - Bąknęła Kushina. - Zostaniesz na kolacji, prawda? Zostajesz i nie kłóć się ze mną! - Zawołała stanowczo, w kierunku Sasuke.
 - Skoro pani nalega... 
 - Owszem. Miłości moje - Zwróciła się do męża, wręczając mu reklamówki z zakupami. - pomożesz? 
 - Z radością. – odrzekł, oddalając się ze swoją małżoną do kuchni.
 - Masz fajnych rodziców. - Pozazdrościł Sasuke. - Chyba mnie lubią. 
 - Nie. Wydaje ci się. - Stwierdził z uśmiechem Menma. Sasuke się nadąsał. 
 - Zaprosili mnie na kolację, nie to co ty. 
 - Zrobiłem ci kawę. 
 - Nie przemęczyłeś się? - Rzucił sarkastycznie. 
 W tym momencie do salonu przybył Naruto z Hinatą. Wcześniej zanieśli swoje zakupy do pokoju chłopaka, a teraz przyszedł czas na przywitanie się. Hinata skromnie podała Sasuke dłoń, natomiast Naruto wzięło na misiowe przytulaski. 
 - Gościu, aż tak bardzo się nie lubimy. Puszczaj mnie już... 
 - Zaraz. Na dworze piździ, jak skurwysyn, a ty jesteś taki ciepły! 
 - Odjebaj się!
 - Sasuke, Midori cię słucha. - Upomniał Menma. 
 - Dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły? – Zapytał naburmuszony Naruto.
 - Bo jesteś dziwny! 
 Hinata przewróciła oczami na ich relacje. Pilnowała kątem oka, aby przez swoje wygłupy nic sobie wzajemnie nie zrobili, niczego nie stłukli, a także aby nie uszkodzili Midori. Lecz o tą ostatnią w zupełności dbał Menma. Wymienili się uśmiechami, natrafiając na własne spojrzenia. 
 - Gdzie Izumi? - Zagadała Hinata, siadając przy mężczyźnie. 
 - Wyszła z Kuramą na spacer. Chciałem ja, ale nalegała. Jak było w kinie?  
 - Bardzo miło. 
 - Wujku, wujku! Teraz ja! - Zawołała Midi wchodząc pomiędzy Sasuke, a Naruto. - Ja też chcę się przytulać! 
 - Się robi! - Zawołał Naruto, wyswobadzając z uścisku Sasuke. 
 - Nareszcie! Tlen... Powietrze! - Mężczyzna rozkoszował się oddechem. - Hinata, rzuć go. Tak będzie lepiej. 
 - Nie sądzę. Wtedy inna szczęściara będzie go mieć na głowie.
 - Bawisz się w męczenniczkę? - Zaśmiał się razem z Menmą, ale ten po chwili jednak, spoglądając na brata zajętego opieką nad Midi dodał coś od siebie.
 - Dobrze trafiłaś. Fajnie będzie mieć taką bratową.
 - Do tego jeszcze trochę czasu. Może się mną znudzić.
 - Skoro na to liczysz, to go nie znasz. Naruto nie wypuszcza z rąk tego, co jego. I nie rzuca swoich słów na wiatr, właściwie nikt z nas tego nie robi. To nasza dewiza rodzinna.
 - O czym gadacie? - Podszedł do nich Naruto z Midori na rękach.
 - Nakłaniamy Hinatę do rzucenia cię.
 - Ha, ha, ha! Spier-papier. - Burknął do brata. - Nie zrobisz tego, prawda? - Dopytał Hinaty.
 - Jeszcze nie oszalałam. - Złapała go za bluzę, ściągając w dół, aby usiadł obok niej. Kolejnym krokiem było delikatne cmoknięcie w usta. - Nie dawaj mi powodów.
 - Możesz być spokojna. - Zwrócił się do towarzyszy. - Zazdrośnicy.
 Menma skomentował to uśmiechem. Następnie Hinata powiadomiła go o zakupie poleconej książki. Zdziwiło go, że naprawdę ją kupiła, ale było mu też z tego powodu miło. Sasuke wyciągnął telefon, odczytując sms'a od klienta z pracy. Niezbyt spodobała mu się treść, która wskazywała na rozpoczęcie pracy jeszcze dzisiejszego dnia. Musiał go dzisiaj spławić, a właściwie nie tak bardzo musiał, co chciał. Choć był w tym domu gościem, to czuł się sto razy lepiej, niż w domu. Naruto ze znudzeniem przysłuchiwał się rozmowie Hinaty z Menmą, nawet doszedł do wniosku, że prędko nie skończą. Zwrócił więc swoją uwagę na Midori, która na ucho oświadczyła mu bardzo ważną rzecz.
 - Muszę siusiu.
 - Ach... Aha... - Chrząknął znacząco. - Menma...
 - Wujek! - Podniosła głos dziewczynka. - Idziemy razem! - Postanowiła, prowadząc go za rękę. - Nie trzeba się bać. - Dodała to, co zawsze powtarza jej mama.
 - Ale ja nie umiem...
 - Gdzie idziecie? - Zapytał Menma.
 - Tam, gdzie król piechotą chodzi... – Odparł Naruto.
 - Jedyneczka czy dwójeczka? – Brat zadał kolejne pytnie, spoglądając na Midori.
 - Dwójeczka!
 - Jedyn... - Zaczął w tym samym czasie Naruto. - Ej no! Miało być siku...
 - Sorry, na chwilę. Muszę zadzwonić. - Wtrącił się Sasuke, wychodząc z pokoju.
 - Po prostu pilnuj jej gdy posadzisz na klozecie.
 Naruto nie był zbytnio zadowolony z zadania, które musiał wykonać. Nigdy nie uczestniczył w sprawach toaletowych Midi. Dziewczynka jednak sprawnie go instruowała, dlatego nie było tak źle. Podsłuchał nawet strzępek rozmowy Sasuke, który rozmawiał niedaleko łazienki. W pewnym momencie podawał komuś swój numer telefonu, Naruto skorzystał z okazji i również go spisał. Mógł co prawda poprosić, ale głupio tak go o cokolwiek prosić.
 Po zakończeniu przez Sasuke rozmowy, zamierzał na powrót wrócić do Menmy. Wpierw jednak powiadomił gospodarzy, że jednak nie zostanie na kolacji. Zleceniodawca nie wykazywał się cierpliwością. Kushina się wściekła, wykłócała się o numer do tej osoby. Już ona by mu nagadała! Minato uspokoił żonę i zaprosił Sasue na kiedy indziej, gdy zechce. Zapewnił, że zawsze będzie u nich mile widziany.
 Potem wrócił do salonu zastając wciąż zażarcie rozmawiających ze sobą Menmę i Hinatę. Nie wtrącał się, lecz na miejscu Naruto byłby zazdrosny, jak cholera. Izumi nie jest typem zazdrośnicy, najpewniej miała to w nosie. Aczkolwiek... Menma jego zdaniem się trochę za bardzo przymilał. Patrzył na przyjaciela wzrokiem pełnym politowania. Chwilę mu zajęło ogarnięcie sytuacji.
 - Co się tak patrzysz?
 - Nic. - Wzruszył ramionami.
 - Masz bardzo rozkoszną córkę, Menma. - Oświadczyła z uśmiechem Hinata. Mężczyzna się ciut speszył na ten komplement. Sądził, że Naruto jej wyjaśnił komplikację jego relacji z Izumi. - Co? Coś źle powiedziałam?
 - Nie, tylko myślałem... - Zrezygnował, przekręcając głową. - Midi nie jest moją córką. Izumi była żoną brata Sasuke i to jego brat jest ojcem. Ja jestem po prostu Menma.
 - Wybacz, nie wiedziałam. Głupio teraz wyszło...
 - To nic. Może kiedyś będę dla niej kimś w rodzaju ojczyma. - Odparł. - Przy odrobinie szczęścia.
 - I cierpliwości Izumi. - Dodał Sasuke. - Wymodliłeś się i nie zostanę z wami na kolacji. Praca wzywa.
 - Rozumiem.
 - Co?! Jak to tak?! - Zawołał przejęty Naruto. - Słyszałaś Midori? Sasuke woli pracować, niż z tobą posiedzieć. Oburzające!
 - Tak! Wujek zostaniesz, prawda? - Zapytała smutnym głosem.
 - Nie nasyłaj jej na mnie. - Burknął Sasuke. - Wybacz Midori, naprawdę bym chciał.
 - Pójdę zadzwonić do Sakury. By mieć to z głowy. - Mruknęła do Naruto. Cmoknął ją w policzek i odsunął się robiąc jej drogę. - Sprawdzę jak się czuje.
 - Jasne. Pozdrów ją i życz powrotu do zdrowia.
 Naruto odprowadził ukochaną wzrokiem do przedpokoju. Na powrót zaczął myśleć o tym, że Sakura ma raka. To mu się wydawało takie abstrakcyjne. Taka ładna dziewczyna i tak poważnie chora. Nie chciał się ciągle wypytywać o chorobę Sakury, ale trochę go to ciekawiło. Jest wiele odmian raka. Jego pierwszy piesek zmarł na raka. Bardzo po nim płakał. Ale pięćdziesiąt procent ludzi przeżywa białaczkę.
 - Co jest Sakurze? - Zapytał Sasuke.
 - Ma raka. - Odpowiedział obojętnie, będąc pogrążony w myślach. Sasuke zmarszczył czoło, usłyszawszy wiadomość. Jakoś średnio wierzył.
 - Co? - Teraz Naruto wrócił do rzeczywistości. Zatkał sobie usta, trochę za mocno sobie w nie przybijając. Wyrwało mu się, zupełnie zapomniał, że miał zatrzymać to dla siebie. Ta reakcja wskazywała na prawdomówność, której Sasuke nie mógł podważyć. - Jak to raka? Raka czego?
 - Eee... He, he, he, he! Powiedziałem raka? Miałem na myśli katar! Sakura ma katar, rozpyla zarazki i ma wysoką temperaturę. Mówię prawdę.
 - Ma raka? - Sasuke powtórzył pytanie. Naruto westchnął ciężko.
 - Tak, ale zachowaj to dla siebie. Hinata mnie zabije... albo gorzej. Rzuci mnie! - Zawołał zdruzgotany.
 - Ok. Powiedz coś więcej.
 - Nic więcej nie wiem. Tylko tyle mi Hinata powiedziała.
 - Wróciłam. - Zawołała Izumi, wchodząc z Kuramą do pokoju. Pies był tak wyziębiony ze spaceru, że usiadł przed komikiem i szczekaniem dawał sygnał, aby rozpalili w kominku.
 - Wymęczyłaś go. - Stwierdził Menma, otulając szczelnie swoją dziewczynę. - Naruto, rozpal w kominku. - Brat spojrzał na niego złowieszczo, ale w końcu ustąpił.
 - Masz szczęście, że masz przy sobie zmarzniętą dziewczynę. - Burknął i ruszył wrzucać trochę drewna do piecyka. W tym czasie do pomieszczenia wróciła też Hinata.
 - Jakiego dokładnie raka ma Sakura? - Zwrócił się do niej Sasuke. Wytrzeszczyła oczy i w sekundzie spojrzała na Naruto.
 - Koleś! Miałeś zachować to dla siebie!
 - Przed Sakurą. Nie wiedziałem, że tajemnica dotyczy też Hinaty... Nie powiedziałeś, to twoja wina.
 - A spierdalaj kapciu ty. - Obruszył się Naruto.
 - Powiedziałeś mu? - Dopytała Hinata nie kryjąc w głosie zawodu.
 - To nie tak, skarbie. Przepraszam. Wyrwało mi się. Nie rzucaj mnie.
 Sasuke patrzył z politowaniem na żałosne zachowanie blondyna. Postanowił się wtrącić do rozmowy, a dokładniej spróbować naprawić, co zawalił. Nic się przecież takiego nie stało. Nie zamierzał szydzić z tego powodu z Sakury, ona kładzie mu na tacy mnóstwo innych. Ponadto chyba dobrze, że ktoś z osób blisko-mieszkających zna jej przypadłość, Hinata będzie spokojniejsza o przyjaciółkę. Dał jej słowo nie wygadania się na ten temat i tak zapobiegł konfliktowi między parą. Powinien zostać terapeutą. Miał tyle talentów.
 Następnie zaczął się zbierać, a Menma postanowił odprowadzić przyjaciela do samochodu. Żegnając się z Hinatą, kazał jej do niego zadzwonić, gdy tylko rzuci Naruto. Ten oczywiście kazał mu wypierdzielać, a usłyszała to Kushina i nie znając kontekstu, wytargała syna za ucho. Hinata wraz z Izumi ruszyły do kuchni zastąpić pomoc Minato.

 Kolacja przebiegała w bardzo miłej atmosferze. Według Naruto wręcz zbyt miłej. Niezbyt podobał mu się fakt, że Menma tak dobrze dogaduje się z Hinatą. Oczywiście nie chodzi tu o to, iż mieliby sobie skakać do gardła, niemniej ich rozmowy mogłyby się ograniczać do proszę, przepraszam, dziękuję i ewentualnie spadaj. Takie Naruto miał wymogi. Izumi była zbyt zajęta własną córką, aby być tak spiętą jak Naruto. W dodatku sytuacja sprzed lat, gdzie wybawicielem Hinaty okazał się Menma niezwykle mocno połączyła te dwójkę. Nikt nie zauważył zmarkotniałego stanu Naruto, dopiero gdy bez nakazu zbierał talerze ze stołu i poszedł do kuchni je myć Kushina zorientowała się, że coś jest nie tak.
 - Hej Żabko - Będąc z synem w kuchni ucałowała jego policzek. - zmywasz po kolacji bez żadnego ale
 - Chciałem jakoś ulżyć ci obowiązków. - Mruknął z uśmiechem. Lecz matki nie oszuka, od razu poznała sztuczność gestu. 
 - Powiedz prawdę, Naruś. 
 - Powiedziałem... 
 - Akurat! 
 - No mamo... Nic mi nie jest.  
 - Rozwiodę się z tatą, jeśli się nie przyznasz. - Zagroziła poważnie. Chociaż nic poważnego w tym kierunku by nie zrobiła. Nie pierwszy raz straszyła w ten sposób Naruto. Na niego zawsze działało to bardziej, niż na Menmę.  
 - Ok... - Odwrócił się od zlewu, opierając na nim pośladki. Westchnął ciężko. - Chodzi o Menmę. Wkurza mnie. - Naburmuszył się. - Cały czas gada z Hinatą, a to moja dziewczyna! I ciągle mnie w jej towarzystwie ośmiesza. 
 - Też tak robiłeś, gdy przedstawił nam Izumi. - Gdy Naruto otwierał usta by zaprzeczyć Kushina mu przerwała. - Powiedziałeś, że Menma moczył się w łóżku do dziewiątego roku życia. 
 - No wybacz mamo, ale Izumi powinna o tym wiedzieć. A Hinata nie musiała wiedzieć, że sypiam z misiem, gdy jest burza. 
 - Obaj jesteście po jednych pieniądzach. - Rodzicielka przewróciła oczami. 
 - Mamo... - Zaczął Naruto po chwili. - Chodzi o Hinatę... Tak sobie pomyślałem... Może po prostu do niej nie pasuję? 
 - Hm? Dlaczego? 
 - No, bo patrz... Jest taka mądra,  nawet nie musiała kończyć studiów! A ja wciąż mam trudności z tabliczką mnożenia. Lubi czytać książki jak Menma, takie grube. A ja... 
 - Żabko, to nic nie znaczy. Widocznie ująłeś ją czymś ważniejszym, niż intelektualne pierdoły. Dziewczyny na to nie lecą. 
 - Nie? 
 - Nie. Twój ojciec na szczęście był przystojny, dlatego miał takiego farta, że się nim zainteresowałam. 
 Kushina zarzuciła teatralnie włosami, doceniając samą siebie. Naruto się do niej wyszczerzył. Minato nigdy nie narzekał na wybór żony, owszem, czasami się ostro posprzeczali, ale potem oboje byli strasznie posępni w dniach niezgody. Jakby od tego umierali. Naruto marzył o stworzeniu równie wspaniałego małżeństwa. 
 - Także no... Zmywaj wszystko szybko, przestań się dąsać i wracaj do nas. - Podsumowała Kushina, poklepując syna w plecy. 
 - Jasne. Zaraz będę. 
 Został więc sam w pomieszczeniu. Prawdę mówiąc to słowa matki nie wiele mu pomogły, nadal czuł się zazdrosny o Menmę. Tym bardziej, że zachwyt jego osobą nacierał z ust Hinaty . Zalegając myślami w owej sytuacji nie dostrzegł wejścia kogoś do kuchni. Otrzeźwił go szczęk kubka o pozostałe naczynia. Osobą, która dodała mu roboty była Hinata. Dlatego się nie rozgniewał. 
 - Pomogę ci, Naruto. - Powiedziała zakasując rękawy.  
 - Nie, nie, nie. Jesteś gościem, a gość nie pomaga. - Rzekł stanowczo. - Takie zasady. 
 - Okej. - Pogodziła się z tym. Ale nie zamierzała wrócić do reszty. Objęła Naruto w pasie i wtuliła w jego plecy. 
 - Co robisz? 
 - Przytulam cię. 
 - Okej. 
 - Co? Coś nie tak? 
 - Nie! Znaczy, co prawda mogłabyś unieść ręce trochę wyżej, ale... - Hinata odskoczyła wtedy od Naruto jak oparzona, a ten parsknął śmiechem. - Żartowałem! 
 - To nie było śmieszne. - Naburmuszyła się. 
 - Bo tego nie widziałaś. Ze mnie byś się śmiała. 
 - Nie prawda. 
 - Prawda kłamczucho. - Wyszczerzył się Naruto. 
 - Ja nie kłamie. 
 - Wszyscy kłamią. 
 - Ja to nie wszyscy. 
 - I dlatego cię kocham. - Mruknął, ujmując dłońmi boki głowy Hinaty. Następnie wpił się w jej malinowe wargi. 
 Gdy skończył uśmiechnęła się do swojego chłopaka, nie kryjąc swoich zarumienionych policzków. Hinata wyminęła go i podeszła do zlewu. Zakasała swoje rękawy. 
 - Ej, hej, hej! - Zawołał oburzony Naruto. - Co ty odwalasz? 
 - Pomagam ci, bo ruszasz się jak mucha w smole, a mi ciebie brakuje. 
 - Menma chyba potrafi cię zagadać... 
 - Fakt. - Przyznała Hinata, ku niezbyt zadowolonej z tego miny Naruto. - Ale ja chcę spędzać czas z tobą, a nie twoim bratem. 
 Naruto uśmiechnął się na ten komunikat. To mu dodało więcej mocy – to, że byli razem. Uwinęli się w ekspresowym tempie mając przy tym niemało zabawy. Po wszystkim przeszli do salonu, gdzie zaplanowali podczas kolacji grę w monopoly, która zapewne potrwa kilka długich godzin. Naruto pociągnął do siebie Kuramę i próbował przyzwyczaić go do pobytu Hinaty. W końcu jeszcze nie raz z nimi będze.