Był poniedziałek dzień jak co dzień, jednak
gdy ludzie są w nieustannej trasie można poczuć na własnej skórze jak tego dnia
człowiek może być zabiegany. Szczególnie w godzinach po południowych. Hinata
Hyuuga, dziewczyna o długich, granatowych włosach i liliowych dużych oczach,
stała właśnie na przystanku autobusowym w centrum kompletnie nieznanego sobie
miasta i wyczekiwała na swój autobus. Spóźniał się już kwadrans, ale dziewczyna
się temu nie dziwiła, w końcu na ulicy panują korki, ludzie z niecierpliwością
chcą wrócić z pracy do domu. Wie, bo sama chciała już wracać. Hinata od
rana musiała włóczyć się po urzędach i załatwiać wszystkie coroczne formalności
urzędowe, by nie kłopotać tym rodziny – chcąc być da wszystkich dobra i pomocna
dosyć często jest wykorzystywana. Zapewne po wszystkim nie usłyszy od swojego
ojca podziękowań, pomoc rodzicom to przecież jej obowiązek. Może i tak, ale
słowo nie boli… Jej ojciec, jak nikt, potrafił sprawić, by czuła się jak
usposobienie kłopotu. Czuła, że tak się działo ponieważ, jej ojciec w duchu
wini ją za śmierć matki.
- No nareszcie! – Zawołał ktoś z boku szczerze
ucieszony widokiem swojego i przy okazji Hinaty autobusu z numerem
dziewięćdziesiąt dwa.
Hinata otarła łzawiące od zimna lub
nieprzyjemnych rozważań oczy i wstała z ławki, by przyszykować się do
wstąpienia do autobusu. Była końcówka września, a na dworze pizgało jakby był
grudzień. Pomyśleć, że mogła teraz pracować w ciepłej restauracji w niewielkim
miasteczku oddalonym stąd o około trzysta kilometrów. Hinata nie studiowała jak
wielu z jej znajomych, nie sądziła, że da sobie na nich radę, ledwo nawet zdała
maturę i to wcale nie była wina jej nieumiejętności do przyswajania sobie
wiedzy, ale przez rodziciela, który od zawsze wpajał jej nieudolność. Jedynie
Sakura, najlepsza przyjaciółka, podtrzymywała jej dowartościowanie na poziomie.
Choć Sakura ma lepsze relacje z rodziną to i tak przyszedł czas, kiedy
postanowiła się wyprowadzić na swoje. Łatwiej byłoby jej mieszkać z rodzicami,
ale dla Sakury bycie jedynaczką bywało przytłaczające od strony rodziców i aby
nie zwariować, wyniosła się od nich.
Hinata siedziała na jednym z wolnych miejsc
przy oknie i wyglądała na widok za nim. Samochody gnały przed siebie, me
zwracając uwagi na to co się dzieje wokół. Kierowcy byli tak spragnieni szybkim
powrotem do domu, że w niewielkim stopniu naruszali kodeks drogowy. Hinata
oparła głowę o szybę, kiedy autobus przystanął na czerwonym świetle. Znajdowali
się na pasie, który jechał na wprost, więc po lewej na pasie nadjechało srebrne
audi, robiło wrażenie swoim wyglądem i na pewno potęgą skrytą pod maską. Jednak
Hinata uraczyła samochód jedynie przelotnym zerknięciem. Niedaleko, na pasach
dla pieszych zauważyła starszego pana, poruszającego się za pomocą chodzika,
lecz nie mógł sobie poradzić z wyjściem poza krawężnik. Żaden z mijających go
pieszych nie próbował mu nawet pomóc, ta społeczna znieczulica jest
przerażająca. Hinata już dźwignęła się do pionu, kiedy z bogatego samochodu
obok wysiadł blondwłosy chłopak i podbiegł do starszego mężczyzny, aby posłużyć
mu pomocą. Usiadła z powrotem bacznie obserwując poczynania chłopaka i
uśmiechnęła się do siebie. Dobrze, że na świecie istnieją dobrzy ludzie.
Czerwone światło na sygnalizacji zmieniło się w zielone, a Hinata pozwoliła sobie
ostatni raz spojrzeć na blondyna odzianego w czarne spodnie z jeansu i
czarno-pomarańczową bluzę.
Naruto wracał pędem do samochodu, nie
zwracając większej uwagi na to czy starszy pan mu podziękował czy nie. Czy to
ważne? Robi co uważa za słuszne i ma gdzieś krytykę lub aprobatę innych, był
typem człowieka „w gorącej wodzie kąpanym” – tak mawiała zawsze jego matka.
Najpierw robi, potem myśli, dlatego swoim blokowaniem drogi wywołał do siebie
awersje kierowców, którzy stali za nim. Otwierając drzwi do audi spojrzał
przelotnie na autobus obok, który właśnie wyruszał w trasę, a potem wpakował
się do samochodu.
- Ja pierdziele, ale zimno… - Zadrżał
przecierając swoje dłonie o siebie. – Zimno, zimno, zimno…! – Lamentował,
odpalając silnik.
- Było słuchać matki się cieplej ubrać.
– Skomentował siedzący z tylu Minato. Mężczyzna o tak samo złocistych włosach i
niebieskich oczach, jak syn, który siedział na miejscu kierowcy. – Naruto…
- Słyszałem, następnym razem wezmę jej słowa
do serca. – Odpowiedział, choć i tak pewnie będzie tak samo.
- Zapnij pasy. – Sprecyzował myśl Minato.
Przecież zna swoje dziecko nie od dziś i nie
od wczoraj, a dokładniej mówiąc to jego tendencje do słuchania rodziców, a
jeszcze dokładniej mówiąc to brak tej tendencji. Naruto z naburmuszoną miną
wyostrzył ostrożność jazdy samochodem i posłusznie zapiął pasy. Czasami
zapominał to robić. Dzisiaj robił za kierowcę swojego ojca, ponieważ sam
nalegał, chciał się przejechać jego nowym, służbowym samochodem…. Srebrne Audi
R8, obok takiego samochodu nie przechodzi się obojętnie. Na co dzień nie ma
takich rarytasów, a dzisiaj był ostatni dzień stażu Naruto w firmie
ochroniarskiej ojca. Teraz musiał znowuż wyjechać na drugi koniec kraju i się
tam kształcić. Kiedy cztery lata temu zdecydował się na akurat to miasto, w
którym studiował, cieszył się na taką odległość od domu. dzisiaj go to nie
cieszy. Mógł to samo studiować tutaj na miejscu, ale nie… Naruto zawsze jest od
wszystkiego mądrzejszy, a potem ewentualnie uczy się na błędach. Nie chciało mu
się wracać, tu mama mu gotuje obiadki, pozwala się wysypiać i w ogóle jest dla
niego wspaniała, a tam… pani dziekan w ogóle nie jest miła. Jednak przyjaźnie
jakie tam pozdobywał zapowiadają się na całe życie.
Naruto Namikaze, bo tak brzmi jego pełne nazwisko,
był pogodnym chłopakiem o niezwykle irytującej aurze optymizmu, nigdy nie było
dla niego rzeczy niemożliwych, więc zawsze gdy sobie coś postanowił to to
osiągał, nie ważne ile razy przy tym wpadł w kłopoty. Dotrzymywał złożonych
obietnic, a ponadto „przyjaciel” nie jest dla niego pustym słowem, właściwie
żadne z jego słów nie jest bez znaczenia. Dlatego nigdy ich nie cofa.
- Naruto, przyspiesz trochę, bo nie zdąż…
- Robi się. – Przerwał mu Naruto. Ten
niezwykle szeroki uśmiech uzmysłowił Minato w tym, że tylko czekał na te słowa.
– Teraz zobaczymy ile ta maszyna wyciągnie… - szepnął do siebie szatańskim
głosem. Spojrzał w lusterko, w odbicie oczu swojego rodzica. – Lepiej się
trzymaj.
- Naruto nie przeginaj... Samochód nie jest
mój tylko firmy… - Przypomniał od razu łapiąc się za uchwyt zabezpieczający.
Swoje słowa od początku skazał na niepowodzenie w odbiorze.
Blondwłosy chłopak tylko mruknął coś pod nosem
i docisnął pedał gazu z łatwością rozpędzając się do stówki. Szybkość
wywoływała w nim adrenalinę, a to z kolei wywoływało w nim euforię. Naruto
lubił się w ekstremalnych rzeczach, niekoniecznie bezpiecznych, Chociaż
powiadomienie mamy o tych rzeczach jest jeszcze bardziej niebezpieczne. Jego
mama, Kushina Uzumaki Namikaze, charakter zdecydowanie przekazała synowi,
żywiołowość, gadatliwość, optymizm, hart ducha… a do wad się kobieta nie
przyzna. Teraz wyczekiwała swoich chłopaków w domu, przygotowując ukochany,
rodzinny ramen. Naruto zaciągnął się, wyobrażając sobie zapach potrawy i
zmienił bieg, aby jeszcze szybciej znaleźć się w domu.
Minato nic nie mówił, choć na końcu języka
miał przygotowaną surową mowę, ale przecież nie podziała ona na Naruto… Na
Menmę może i by podziałała, ale oni, choć są braćmi to bardzo od siebie
różnymi. Po kilku długich, dla starszego z mężczyzn, minutach zaparkowali na
podjeździe przed garażem. Minato aż przyjemnie było wysiąść z samochodu i
poczuć stabilny grunt pod nogami.
- Oddawaj kluczyki. – Zawołał do syna. Naruto
nie rozumiał tego polecenia, więc uniósł brew.
- Umawialiśmy się, że…
- Jeździsz jak wariat, Naruto, jeżeli pozwolę
ci jeszcze raz wsiąść do tego samochodu, w dodatku sam, to nie pojedziesz na
studia tylko na cmentarz.
- Nie prawda, co bym tam robił? – Oburzył się.
– Sam chciałeś, abym przyspieszył…
- Przyspieszyć nie naginając przy tym
przepisów. Daj kluczyki – Nakazał, podchodząc i wyciągając do syna rękę.
- Ale…!
- Powiedziałem coś.
- Kiedy… tato, no…! – Na nic zdało się jego
marudzenie, bo Minato bardzo łatwo i zręcznie odebrał synowi brzęczący
przedmiot. – Podłość… Nie mówiłeś nic przez całą drogę, skąd miałem wiedzieć,
że ci się nie podobało?
- Gdyby mi się podobało, mój drogi synu, to
bym nie miał takiej przerażonej i grobowej miny.
- Zawsze masz jeden wyraz twarzy… - Burknął
potomek pod nosem.
- Mówiłeś coś? – Dopytał Minato, jednak Naruto
wiedział, że do ojca nie warto pyskować. Mężczyzna ma dobre serce, ale w razie
konieczności potrafi je wyjąć i schować do lodówki. – Chodź do domu, mama
czeka… I ramen.
- Idę, idę.
- Ach, Naruto… możesz przy mamie zważać na
słowa, na temat powrotu na studia? – Poprosił syna, zbliżając się z nim do
domu. – Chodzi o to, ze mama bierze to za bardzo do siebie, kiedy otwarcie
mówisz, że wolisz wracać.
- Jasne, będę trzymał w sobie tą radość.
- Wyszczerzył się, lecz jego słowa nie do końca były szczere, bo żadne
eskalacje radości w nim nie tkwiły.
Dobrze jednak, że Minato go o to prosił,
dzięki temu nie wyjdzie na ofermę, manifestując swoją tęsknotę za domem, a
szczególnie swoim pokojem, za rodzicami, a szczególnie za mamą i za jego
ukochaną potrawą. Wszedłszy w ciepłe progi domu Naruto zaczął doceniać to, że
posiadają kominek, który całe swoje ciepło rozsyłał już od progu drzwi
wejściowych. Po chwili po schodach schodziła kobieta o ogniście rudych, długich
włosach, granatowych oczach i wiecznie przyczepionym do twarzy ślicznym
uśmiechu, znosiła torbę podróżną, w którą miał się spakować syn.
- Ubiegłam cię Naruto i spakowałam
najpotrzebniejsze rzeczy na pierwsze dwa tygodnie. Resztę jakoś ci prześlę… albo
tata ci je zawiezie… albo Menma… No bo mama na studiach to trochę obciach. –
Zaśmiała się Kushina.
- Większy obciach to tata na studiach. –
Odparował Naruto. – Możesz przyjechać, lubię się chwalić moją zarąbistą mamą. –
I wcale w tym zdaniu nie skłamał. Mogli go osądzać o bycie maminsynkiem, ale ma
po prostu wystrzałową mamę.
- Moje kochane słoneczko… - Wzruszyła się
kobieta i wkradła się w objęcia syna. – Tak bardzo będę za tobą tęsknić… Jak ja
wytrzymam do świąt bez ciebie…?
- Wiesz? I tak mi się w tym roku nie chce iść
na te studia, wezmę urlop dziekański i zostanę z wami!
- Co…? – Wtrącił Minato.
- Że co?! Nie, Naruto. Nie możesz tak robić –
Skarciła go matka za taki głupi pomysł. – Za rok już ewidentnie kończysz
studia, więc nie warto robić przerw. Wszystko tylko zapomnisz co się
nauczyłeś.
- Już i tak nie pamiętam. No weź nie chce mi
się wracać i wieść żywot stale głodnego i zmęczonego życiem studenta… - Zrobił
swoją minę zbitego psiaczka.
- Nie przesadzaj Naruto. – Skomentował Minato,
kierując się do jadalni.
- Nie przesadzam! Mamo, powiedz coś.
- Zgadzam się z tatą. Nie możesz zostać, skoro
masz obowiązki.
- Dlaczego nie? – Zaczął skamleć jak dziecko.
- Bo nie. – Kushina jednak była o dziwo bardzo
stanowcza.
- Co to za odpowiedź, żądam jaśniejszych
argumentów!
- Jeśli tutaj zostaniesz, to gdzie będzie spał
Menma?
Naburmuszył się na tą odpowiedź, a więc to
tak! Musi się wynieść przez niego, to takie niesprawiedliwe. Menma sam kilka
lat temu się wyprowadził, by pracować i żyć z dziewczyną. Swoją drogą mają
skomplikowany związek, bo dziewczyna Menmy ma trzyletnią córkę z innym
mężczyzną. Naruto nie wyobraża sobie tkwić w takiej sytuacji, chociaż, kto wie
jak się życie potoczy. Menma przyjeżdża do rodziców na dwa tygodnie korzystać z
urlopu, laby i jego pokoju, w którym się rozgości. Naruto w salonie spotkał
jeszcze jednego mieszkańca domu, był nim sporych rozmiarów pies o rudej sierści
i majestatycznym sposobie poruszania.
- Kurama, a ty chociaż będziesz za mną
tęsknił? – Zapytał pupila, ale ten nie wdawał się z nim w żadną czulą
konwersacje, po prostu ułożył się na podłodze przed kominkiem. - Zdrajco ty… No
dalej, dawaj pyska. – Naruto chciał go złapać za mordkę i trochę pokudłać,
jednak Kurama zareagował agresywnym szczeknięciem i może gdyby chłopak w porę
się nie odsunął to zostałby ugryziony.
- Naruto, przestań mu dokuczać. – Dobiegł go
surowy krzyk Minato z jadalni.
Pod wieczór zaczął wiać delikatny wiatr.
Hinata stała ostatnie minuty na peronie, oczekując swojego pociągu. Marzeniem
było, aby w końcu usiąść i cieszyć się kilkugodzinną podróżą do domu. Kilka
minut temu oznajmiła ojcu przez telefon, że wykonała dla niego wszystkie
formalności. Nie usłyszała w zamian za to podziękowań, ale nie była też tym
zdziwiona. Hiashi o wiele bardziej faworyzował jej młodszą siostrę Hanabi, a
ona była tym faktem ucieszona. W jej rodzinie naprawdę dobre relacje łączyły ją
tylko z kuzynem. Na drugim miejscu była Livia. Neji był co prawda jednym z tych
dalszych kuzynów, niemniej mieszkał wraz z jej rodziną w domu. Rodzice chłopaka
zmarli, uczyniwszy go sierotą, dlatego do tej pory czuł wdzięczność wobec wuja
za przygarnięcie go.
Kiedy pociąg zatrzymał się na peronie Hinata
wkroczyła do środka jako jedna z pierwszych. Nie było zbyt dużego popytu na ten
środek komunikacji w taki dzień i o takiej porze. Godzina była późna. O ile
można tak nazwać dwudziestą pierwszą. Hinata wybierała miejsce dla siebie wśród
przedziałów i na jej szczęście znalazł się jeden prawie pusty. Był tam jeden
mężczyzna, który oparty głową o szybę był pogrążony w śnie. Hinata weszła cicho
do środka i umiejscowiła się po przeciwnej stronie, kładąc obok siebie torbę i
ściągając cieplejsze części garderoby. Wyjęła zabraną ze sobą książkę i zaczęła
czytać, czekając na to, aż pociąg ruszy w drogę. Po chwili drzwi od przedziału
zostały ponownie otworzone.
- Dobry! – Zawołał uśmiechnięty blondwłosy
chłopak. – Można?
- Proszę. – Skinęła głową Hinata.
- Jak dobrze! Już myślałem, że całą podróż
będę musiał stać na tym korytarzu. – Burknął z wdzięcznością. Włożył swoją nad
wyraz upchaną, pomarańczową torbę na półeczkę bagażową, znajdującą się nad
siedzeniami. – A strasznie tam piździ, bo przeciąg jest. Najpierw usiadłem w
przedziale obok, ale tam siedzą jacyś dziwni ludzie. Nie podobało im się, że
się do nich uśmiecham, uwierzysz? No i w ogóle jacyś tacy nie rozmowni.
Mężczyzna odwrócił się w stronę współpasażerów
i zauważył, że gościu naciągnął na głowę kaptur bluzy i kimał w najlepsze, a
dziewczyna miała nałożone na uszach słuchawki i czytała jakąś książkę. Co to za
świat, gdzie nikt nie chce otwierać swojego świata na innych? Naruto, bo
właśnie taką tożsamość posiadał chłopak, zdjął z siebie kurtkę i położył na
górze, wśród bagaży. Na sąsiedniej torbie zobaczył kartkę z podpisem Hatake Kakashi.
To nazwisko… skądś je znał. Spojrzał na bardzo, ale to bardzo blisko. Hinata na
moment podniosła spojrzenie, po chwili wracając z powrotem do lektury, a po
drugiej chwili ponownie podniosła swój zaskoczony wzrok. Identyczną bluzę,
którą miał blondwłosy chłopak, miał kierowca audi, który wysiadł z samochodu,
aby pomóc staruszkowi. Mając taki samochód nie spodziewała się zastać go w
obskurnym pociągu.
- Mogę wiedzieć co ty robisz, chłopcze? –
Zapytał chłodno mężczyzna. Ten od razu się ostro cofnął i zaczął nieskładnie
tłumaczyć.
- No bo… Pana torba… Jest podpisana…
- Co z tego? Nie może być? – Zapytał bez
zainteresowania. Zdjął z głowy kaptur, ukazując swe posiwiałe włosy. Widok
Kakashiego wciąż nic mu nie mówił. Może faktycznie się pomylił? – Jeśli łaska
to pozwól mi spać.
Naruto chciał coś odpyskować, ale co mu to by
dało, jeżeli faktycznie się nie znają. Może ponownie poruszy ten temat, jak
gościu faktycznie się wybudzi. Odwracając się do miejsca, na którym zamierzał
posadzić tyłek, spojrzał chwilę na współpasażerkę, a ona patrzyła na niego.
Chwilę, bo prawie od razu wbiła wzrok w książkę, a policzki zalały się
rumieńcem. Jednak chwila kiedy spotkali się swym wzrokiem wywołała w obojgu
przyjemne wrażenie motyli w brzuchu. Hinata starała się skupić na literkach, a
w uszach jak na złość leciała piosenka idealnie nadająca się do jakiejś
miłosnej sytuacji. Dziewczyna nigdy nie miała chłopaka. Być może dlatego
pierwsze myśli na temat chłopaka, który jej się spodoba to ich wspólna
przyszłość. To nonsens, wiedziała o tym i nienawidziła w sobie tych objawów
desperacji. W myślach chciała po prostu nie myśleć o mężczyźnie.
Blondwłosy tuż po nagłym odwróceniu od niego
liliowych oczu dziewczyny, uśmiechnął się do siebie. Usiadł na miejscu, a wraz
z tym czynem ruszył pociąg. Naruto ciągle wgapiał się w dziewczynę, ale chociaż
się tego nie wstydził. Miała piękne, długie i ciemne w odcieniu granatu włosy,
zastanawiał się, a jednocześnie miał ochotę sprawdzić ich miękkość w dotyku.
Twarz również miała śliczną, ciemne brwi i rzęsy ładnie kontrastowały z
tęczówkami i śniadą cerą, którą niedawno zdobił różany rumieniec. Tak różany
jak wargi dziewczyny, które zaciskały się ze zdenerwowania. Hinata czuła na
sobie jego spojrzenie, w duchu prosiła, by przestał się na nią gapić. Był
jednak złośliwy. Doprawdy, jeszcze chwila i przeniesie się do innego
przedziału.
Dziesięć,
dziewięć, osiem, siedem, sześć, pięć, cztery. Trzy… dwa… no błagam, przestań…!
Jeden… jeden… - Hinata odliczała w myślach. W końcu jednak obudził się
pasażer siedzący naprzeciwko niej i zwrócił na siebie uwagę blondyna.
Dziewczyna mogła odetchnąć.
- Przestań się tak na nią gapić, bo cię weźmie
za zboczeńca. – Kakashi zwrócił mu uwagę.
- Ja się nie gapię. Ja podziwiam majestat jej
urody. – Oświadczył Naruto. Jednak dziewczyna nijak na ten komplement nie
zareagowała.
- Ma słuchawki. Nie słyszy cię.
- To nic.
Nagle dziewczyna zdjęła z uszu słuchawki i
położyła je wraz z książką obok siebie. Nie patrząc na mężczyzn po prostu
wyszła do ubikacji, Naruto odprowadził ją z przedziału wzrokiem, odczekał kilka
sekund i zerwał się do swojej torby, aby coś odszukać. Kakashi wbrew sobie
okazał zainteresowanie.
- Czego szukasz, Naruto?
- Długo... Znasz moje imię? – Zorientował się.
Mężczyzna przeklął się w myślach, co za błąd. Westchnął i w pierwszej
kolejności wydobył z kieszeni w bluzie długopis, który pożyczył blondynowi. –
Dzięki. – Uśmiechnął się, wyjrzał na korytarz, a potem sięgnął po książkę
dziewczyny.
- Nie ruszaj, to nie twoje.
- Wiem. Nie bój nic, zaraz odłożę. – mruknął
Naruto.
Przewinął książkę do ostatniej strony i zaczął
na niej coś spisywać, a dopiero potem odłożył na miejsce i zaczął przesłuchiwać
Kakashiego. Wiedział, że skądś go zna! Choć to bardzo ciekawe, bo według
mężczyzny ostatni raz się widzieli, kiedy Naruto miał cztery lub pięć lat. W
dodatku nie znali się tylko czasem przy okazji razem poprzebywali. Kakashi był pracownikiem
jego ojca, właśnie wracał z delegacji zza granicy.
Tymczasem Hinata po skorzystaniu z toalety,
rozgadała się przez telefon z Sakurą. Dziewczyna wypytywała ją o cały dzień, a
gdy Hinata nie chcący jej się wygadała odnośnie przystojnego blondyna w
przedziale, to Sakura ani myślała dać jej z tym spokoju. Chciała wiedzieć każdy
szczegół, bo musiała przyznać, że Hinata wiodła dosyć nudne życie. Nie
można było z nią rozmawiać na zbyt wiele tematów, a Sakura też nie czuła się
najlepiej mówiąc ciągle o sobie i swoich miłościach, które nawiasem mówiąc
zdarzały się bardzo często.
- Zrób mu zdjęcie! Koniecznie!
- Ty chyba zwariowałaś…
- Nie! Hinata, no weź! Skoro ci się podoba to
chyba zasługuje na jakiś fapfolder! – Zaśmiała się Sakura.
- Jesteś…! Brak mi na ciebie słów! – Oburzyła
się Hinata.
- Mimo to mnie kochasz. – Mruknęła. – Zrób
zdjęcie i potem mi je pokaż. – Dziewczyna przewróciła oczami to idiotyczne, nie
zrobi tego. – Hinata błagam! Chcę w końcu poznać twój gust do mężczyzn…
-Ale…
- Proszę. – Jęknęła Sakura, wywołując
westchnięcie przyjaciółki. - Jupi! Dobra ja teraz kończę, zgadamy się jutro.
Pa!
Hinata rozłączyła się, wkładając telefon do
kieszeni swojej bluzy. Naciągnęła na dłonie rękawy, poprawiła swoją tunikę,
ściągając ją jak najniżej. Już nigdy jej nie ubierze, w połączeniu z grubymi,
czarnymi rajstopami wyglądała trochę… odważnie. Przełożyła włosy na bok i
weszła do pomieszczenia, w którym byli dwaj mężczyźni z wcześniej. Schowała
twarz we włosach i usiadła na miejscu, wracając do książki. Blondyn był zbyt
pochłonięty rozmawianiem z drugim pasażerem, dlatego się w nią tak nie
wpatrywał. Czuła się dzięki temu mniej spięta.
- Przyjedź kiedyś do nas, staruszek się
ucieszy.
- Kiedyś to zrobię. – Zapewnił Kakashi. – Na
razie mam trochę spraw na głowie.
- Jakich?
- Prywatnych.
- To znaczy?
- Nie chce o nich mówić.
- Dlaczego?
- Mówił ci już ktoś, że jesteś wścibski?
W momencie gdy Naruto chciał mu odpowiedzieć
nastąpił błysk flesza. Chłopak natychmiast zwrócił spojrzenie do źródła, którym
okazała się lampa błyskowa w telefonie dziewczyny. Wszyscy byli zdezorientowani
tą sytuacją, ale to Hinata natychmiast spaliła się ze wstydu. Nie sądziła, że
ma włączoną lampę błyskową w komórce. Najgorszym scenariuszem dla niej było
jego zorientowanie się, iż zrobiła mu zdjęcie i stało się. zaczęła się
zastanawiać czy najlepszym wyjściem z tej sytuacji nie będzie po prostu
spieprzenie z miejsca.
- Zrobiła ci zdjęcie…? – oznajmił, a
jednocześnie zapytał się Kakashi, Naruto.
- Cholera, a ja taki nieuczesany! – Udawał
przejęcie, przeczesując dłonią swoją czupryny. Tak poważnie to nawet mu było
cholernie miło z tego powodu. Pierwszy raz mu się to zdarzyło, to nawet było
zabawne.
- Idealnie na główną na wiocha.pl – Podsumował
Kakashi.
- Spier… - Zatkał sobie nagle usta. – Sorry,
zapomniałbym się.
Hinata cały czas milczała z zażenowania,
wbijając wzrok w podłogę. Ich prześmiewcze komentarze tylko pogarszały
sytuację. Powinna przeprosić? Ale po co? Będzie musiała się tłumaczyć. Że też
dała się namówić Sakurze. Po chwili Kakashi postanowił wyjść do toalety i z
niej skorzystać. Dlatego zostawił te dwójkę samą. Po wyjściu mężczyzny, Hinata
wstała z miejsca, zamierzała zabrać swój bagaż i przesiąść się do innego
przedziału. Równo z nią z miejsca wstał blondyn.
- Jestem Naruto. – Przedstawił się, a jednocześnie
ją powstrzymał przed dalszym wykonywaniem działania. – Jeżeli chce pani się
przenieść przez tą sytuacje sprzed chwili to nie warto. Nie gniewam się, to mi
nawet schlebia.
- Tak mi głupio… - Bąknęła, zakrywając twarz
dłońmi.
- Mi trochę też. Niech pani nie czuje się
osamotniona. – Mruknął z uśmiechem. Hinacie naprawdę spodobał się uśmiech
chłopaka.
- Przepraszam, że tak to wyszło… Skasuje to
zdjęcie i to się więcej nie powtórzy. - Zarzekała się, wyciągając telefon.
- Zaczrkaj. Mogę zobaczyć jak wyszedłem na
zdjęciu? – Zapytał z uśmiechem. Dziewczyna była troszeczkę zdezorientowana tą
prośbą, ale wyszukała na komórce ów fotografię i pokazała.
- Ach, ten mój krzywy ryj! – Zachwycił się. –
Ale wiesz, wyszedłem tu zajebiście! Przystojniak ze mnie, nie? – Szturchnął ją
zaczepnie łokciem. Hinata odebrała to jako nabijanie się z niej.
- Przepraszam jeszcze raz.
- E tam. Mogło być gorzej. Mogłem dłubać w
nosie albo ziewać. No i nie sfotografował mnie byle kto tylko niezła laska. –
Spojrzała w bok spłoszona komplementem. – Jaka jest pani godność?
- Hinata.
- Miło poznać.
- Mnie również.
Tak rozpoczęła się ich znajomość. Dosyć
zabawnie z jednej strony, a z drugiej bardzo żenująco. Jednak oboje
cieszyli się, że wyniknął z tego jakiś pretekst do rozmowy. Po kilku żarcikach
ze strony Naruto, dziewczyna się rozluźniła i również zaczęła mu odpowiadać
pozytywnym tonem. Świetnie się rozumieli, a ciągłe uśmiechy, które sobie
posyłali świadczyły o łączącej ich chemii. Naruto siedział naprzeciwko Hinaty i
w ogóle nie spuszczał z niej łaknącego spojrzenia. Dziewczynie nagle ten
wzrok w ogóle nie przeszkadzał. Podobali się sobie i tylko głupiec by tego nie
zauważył. Naruto opowiadał jej o swoich studiach, na które się wybiera. Było
ciężko, ale tak jest na każdych. Hinata odpowiadała na to uśmiechem, bo sama
nie studiowała tylko od razu pracowała jako kelnerka w rodzinnej knajpce. Po
dowiedzeniu się w jakim mieście dziewczyna mieszka, zrzedła mu mina. Trochę
daleko, trochę bardzo daleko.
- Dlaczego studiujesz tak daleko od domu?
- Od zawsze byłem takim oczkiem w głowie mamy.
Prawdę mówiąc strasznie mi to przeszkadzało, bo ciągle chciała wszystko o mnie
wiedzieć, być zawsze obok mnie. Zachowywała się co do mnie bardziej jak
przyjaciółka niż matka.
- To słodkie.
- Dla nastolatka to było utrapienie. Dlatego
wybrałem tak daleką szkołę, ale już po kilku miesiącach pobytu tam, brakowało
mi jej i dopiero wtedy doceniłem jaka jest. Rozumiesz?
- Tak. Po części, bo ja nie mam mamy, mam
macochę.
- Uch. Jest taka podła jak macocha w
Kopciuszku? Czy gorsza? – Hinata zaśmiała się lekko, chyba każdy ma złe
odczucie na słowo „macocha”.
- Nie, jest bardzo dobrą osobą. – Uśmiechnęła
się, wyprowadzając Naruto z błędu.
Wtem do przedziału wszedł Kakashi, zbliżał się
jego przystanek i musiał przeszkodzić tym gołąbkom i wziąć ze sobą torbę. Poza
tym i tak wystarczająco dużo im dał czasu, gdy stał samotnie na korytarzu.
Skinął głową dziewczynie, a z Naruto przybił męski uścisk. Może i był od niego
znacznie starszy, ale blondyn w znajomości nie zważał na wiek. Potrafił się
dogadać z sześcio i z sześćdziesięciolatkiem. Mimo przybicia z nim ucisku,
blondyn wyszedł z przedziału odprowadzić Kakashiego.
- Jak sprawa ze zdjęciem?
- Z czym? Ach! – Przypomniał sobie i przywalił
w czoło. – Już o tym zapomnieliśmy. – Kakashi spojrzał na niego bez wyrazu. –
Jest za ładna bym się o to czepiał.
- Może robiła zdjęcie dla swojej brzydkiej
koleżanki?
- Nie robiła... – Zaprzeczył, lecz już bez
pewności siebie.
- Pewnie jak wrócisz do przedziału to jej już
tam nie będzie. – Dodał całkowicie obojętnie. Normalnie by się w ten sposób nie
odnosił do takiego małolata, ale czuli się wobec siebie bardzo swobodnie. Przy
Minato też się tak czuł, więc pewnie Naruto odziedziczył po nim te umiejętność.
– Pozdrów ojca.
Powiedział, gdy pociąg stanął na przystanku,
wyszedł z niego i nie odwracając się machnął ręką do Naruto. Chociaż chłopaka
już nie było, nie odprowadzał mężczyzny wzrokiem, tylko momentalnie pobiegł do
swojego przedziału. Otworzył drzwi i odetchnął z ulgą, widząc Hinatę. Jednak
nie uciekła, wiedział. No trochę zwątpił, ale było-minęło. Usiadł obok niej,
kiedy czytała książkę i gawędził z nią na ten temat. Co prawda nie czytał zbyt
wielu książek, ale przyjemnie słuchało się głosu Hinaty, uśmiech sam mu się
pojawiał na twarzy. A Hinata była tym gestem zachwycona, wydawało jej się, że
ten uśmiech jest wyjątkowy. Przeznaczony tylko dla niej. Lazurowe oczy Naruto
cieszyły się razem z nim.
- Hej, a mam takie jedno pytanie.
- Hm?
- Dlaczego zrobiłaś mi wcześniej zdjęcie? –
Wobec tego pytania Hinata się zaczerwieniła.
- Przyjaciółka chciała…
- A-Aha… - Był zawiedziony tą odpowiedzią.
Pewnie jej przyjaciółka to pasztet, tak jak powiedział Kakashi. Eh, lipa.
- Właściwie ja też mam pytanie.
- Wal śmiało.
- Dlaczego jedziesz do szkoły pociągiem,
zamiast własnym samochodem?
- Nie mam samochodu.
- Widziałam cię rano, jak wysiadałeś z
samochodu. Audi chyba. – Naruto uśmiechnął się już wiedząc o czym mówi. – I
pomagałeś staruszkowi przejść na światłach przez ulicę.
- To był służbowy samochód ojca. Ja swój
dostanę pewnie po studiach. Zresztą, nawet gdybym miał samochodzik to i tak
podróż pociągiem jest tańsza.
- Rozumiem.
- Mówiłaś, że zobaczyłaś mnie wtedy rano… A
poznałaś teraz. To chyba przeznaczenie.
- Wierzysz w takie rzeczy?
Po chwili pożałowała tego burknięcia.
Doprawdy, chłopak jej się podobał, a sypie do niego tekstami, które mógłby
odebrać jak odrzucenie. Naruto nie powracał do tego tematu, ale też się nie
poddawał w zdobyciu jej aprobaty. Po godzinie pociąg dojechał na przystanek
dziewczyny. Jak przystało na dżentelmena, wziął do ręki jej torbę i odprowadził
na zewnątrz. Zerknął na swój zegarek.
- Dochodzi druga w nocy. - Może odprowadzę cię
do domu?
- Nie dzięki. Kuzyn ma mnie odebrać.
- Nie zapomni? Nie chcę cię mieć na sumieniu.
- Spokojnie, widzę, że na mnie czeka. –
Posłała chłopakowi uśmiech. – To…
- Wiesz… - powiedział w tym samym momencie.
- Tak?
- Miło było cię poznać. – Mruknął wesoło.
Hinata puściła wzrok i zbierała się w sobie by przejąć inicjatywę i poprosić o
numer. – Lepiej już idź, bo pojedziesz dalej ze mną. – Zaśmiał się.
- Jasne…
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- Ja też… Miłej podróży…
Powiedziała i z niewielkim zadowoleniem
opuściła pociąg. Od razu po zobaczeniu kuzynki, Neji pomachał w jej stronę
zbliżając się z wolna. Hinata obejrzała się ostatni raz na blondyna w oknie
pociągu, uśmiechnął się do niej i upozorował własną dłonią słuchawkę po czym
ustami wymownie nakazał jej zadzwonić. No ciekawe jak miała to zrobić, skoro
nie ma jego numeru. Była na siebie zła, że nic w tym kierunku nie zrobiła…
Chociaż może to i lepiej? Może wszystkie uśmiechy i spojrzenia nie miały
takiego znaczenia jakie sobie wyobrażała.
- Wszystko dobrze, Hinata? – Zapytał Neji.
- Tak… Jestem po prostu zmęczona…
Będąc już w domu i własnym pokoju, Hinata
padła brzuchem na łóżko. Musiała zrobić jeszcze tyle rzeczy jak przebrać się,
wykąpać, wyjąć wszystko z plecaka i przeczytać książkę, którą następnego dnia
musiała zwrócić do biblioteki. Postanowiła najpierw zrobić tą najprzyjemniejszą
rzecz. Wyciągnęła z torby książkę i zaczęła czytać. W pociągu nie mogła
przeczytać przez Naruto, nie potrafiła go olewać. Miała taką nadzieję, że coś
jednak będzie z tej znajomości. Brakowało jej chłopaka, miała dwadzieścia trzy
lata i buzowały w niej hormony. W takim wieku głupio nie przeżyć jeszcze nawet
pierwszego pocałunku.
Westchnęła ciężko. Przeczytała kilka stron,
ale ni wiedziała o czym były, bo ciągle myślała o Naruto. Przekartkowała strony
książki do ostatniej, aby zobaczyć ile pozostało jej do końca. W oczy rzucił
jej się napis wykonany długopisem.
– Przeczytałaś, braVo!
W nagrode otrzymujesz mój numer:
.. .. .. .. .. .. .. .. ..
Pozdro, wspułpasażer Naruto –
Pisał jak gimnazjalista, a nie student. W
dodatku na wypożyczonej z biblioteki książce… Ale to nic. Dał jej swój numer!
Gdyby nie późna godzina to piszczałaby ze szczęścia.
Soli, jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńBoże, sikam, jak zwykle zresztą XD
Już myślałam, że Naruto to jakiś, wiesz, bogaty biznesmen i w ogóle, a tutaj nie dość, że niebogaty, to jeszcze nieuk.. jak można zrobić błąd w słowie "współpasażer"? XD
Sytuacja z fleszem mnie rozwaliła XDD Serio... wiesz jaki to stres jak robisz komuś zdjęcie i starasz się, żeby nie zauważył, a tu flesz. Zdążyłam się przekonać na własnej skórze D"":
Motyw z Menmą baaaardzo mi się podoba! Chyba jeszcze nie widziałam opowiadania, w którym występowałby i Naruto i Menma, a w dodatku jako bracia. Fajnie, fajnie, podoba mi się ^^ Ale ogólnie to masz zamiar jakoś rozwinąć ten wątek? Bo chętnie bym poczytała :3
Haha, Sakura pasztet, zgadzam się z tą ideą :"")
Dobra ogólnie to dziękuję Soli, poprawiłaś mi humor :D No,szczerze powiedziawszy to już sama wiadomość o tym, że masz zamiar wrócić do bloga była dla mnie miłym zaskoczeniem :) Ostatnio mam trochę trudne czasy i wszyscy myślą, że mam depresję, a ja, kurde, chcę wrócić już do normalności...
Dopatrzyłam się tam paru błędów w tekście, ale nie chce mi się wymieniać, sorry ;-;
POZDRO :"")
Ps. Mam nadzieję, że jestem pierwsza ;-;
Pps. Wybacz, że tak krótko, wena mnie opuściła ^^''
Tak bardzo na to czekałam i się w końcu doczekałam!
OdpowiedzUsuńChociaż miałam wielką nadzieję na to iż poprzednia historia będzie jednak kontynuowana to nie wiem teraz czego chce bardziej!
(szczerze jestem bardziej ciekawa tej historii, ale ciii)
Pierwszy rozdział - no no, zaskoczyłaś mnie :-). Mimo iż próbowałam się od Ciebie dowiedzieć o czym będzie opowiadanie, cieszę się, że mi nie powiedziałaś! Takie miłe zaskoczenie! <3 Łatwo się można domyślić, że głównym wątkiem będzie dzieląca ich odległość, ale jest już nieco trudniej domyślić się co wykombinujesz. Mam się bać? :D
Pomysł z fleszem - od razu wspomniała mi się sytuacja na jednej z lekcji w mojej szkole, kiedy przyjaciółka chciała zrobić zdjęcie nauczycielowi, a tu nagle błysk :'). Zdecydowanie poprawiłaś mi humor!
Mam jednak szczerą nadzieję, że skupisz się na NaruHina. Wtedy patrzyłaś dużo na Akatsuki (może też przez to straciłaś wenę na NH?), ale teraz mam nadzieję, że będzie inaczej.
Moment kiedy Naruto wyszedł z samochodu i pomógł starszemu dziadkowi, no po prostu super. (myślałam, że to Hinata mu jednak pomoże XD)
Cóż, opowiadanie zaczyna się bardzo ciekawie (bardziej niż poprzednie) i nie mogę się doczekać. :D <3
Czekam na next z niecierpliwością!
Soli jesteś genialna !! :D normalnie warto warto było czekać aż do dziś na takie cudo ^^ Matko ju pierwszy rozdział jest kapitalny juz soe nie mogę doczekać następnego ^^^ dziś jest mój szczęśliwy dzień normalnie :3 moment z tym fleszem najlepszy :D dzięki ci kobieto ze zaczęła znów pisać :') brakowało mi tego :) jak dla mnie 1 rozdział idealny :) dużo weny i jak najkrótsze przerwy między rozdziałami :) ~ Ola :*
OdpowiedzUsuńDodałam jeszcze raz twój komentarz, bo chyba Ci go skasowałam.
UsuńPrzepraszam! ^^"
Hahaha sponio :D ~ Ola
UsuńA to ciekawe ! W końcu się przełamałaś ? :D
OdpowiedzUsuńhahahahahha to było mega xddd dawno się tak nie uśmiałem :PPP
OdpowiedzUsuńJak to mówią "Powrót w wielkim stylu" czy jak to tam :33
Czekam na next i coś tam coś tam sayonara ;)
No kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejną notke ☺
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem mega ��
OdpowiedzUsuńWreszcie tu dotarlam! Taa, nic nie mów.
OdpowiedzUsuńI oczywiście prawie udlawilam się orzeszkiem!
{zgadnij kto to}
"Cholera, a ja taki nieuczesany!" mój ulubiony fragment :D.
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział - zaliczony !!!
:D
No więc tak, trochę późno tu jestem ale jestem. Ostatnio tak mnie wzięło na NH. Tęsknota za nimi mnie ogarnęła.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam 1 rozdział, bo chciałam sobie trochę odetchnąć od nauki i troszeczkę żałuję, bo mam ochotę sięgnąć po 2 rozdział. W sumie, może przed snem mi się jeszcze parę rozdzialików uda przeczytać xD
Pod każdym postaram się coś zostawić, żeby Ci chęci na pisanie dać <3
Tak w ogóle... to bardzo mi się podobało. Zapowiada się na prawdę urocze NH *_*
Informuję, że dotarłam ☺ oczywiście że się nie zniechecilam bo to ff! Tym bardziej że o Naruto 💕
OdpowiedzUsuńZaczyna się bardzo fajnie 🙂 Ale wypowiem się jak dotrę do aktualnego rozdziału. Postaram się zrobić to jak najszybciej, ale trochę mi zejdzie XD w końcu to 22rozdzialy w dodatku długie 😍 3maj za mnie kciuki i do następnego komentarza!
N