Po południu dnia następnego, Naruto wybrał się
razem z swoją ukochaną i rodzicami do galerii handlowej. Mieściło się tam także
kino, które było ich
głównym celem pobytu. Menma też chciał dołączyć z Izumi, lecz wtedy nie miał by
się kto zająć Midori - gdyż jest za mała na kino. Kushina chciała zaproponować
siebie na to stanowisko, ale Minato jej nie pozwolił. Wiedział, że bardziej
chciała zapoznać się z dziewczyną syna, poza tym Menma wczoraj nadużył sobie
matki. Naruto cieszył się z takiego obrotu spraw, z Menmą pewnie nie byłoby tak
fajnie. Po zakupie biletów rodzice
dali im czas wolny, seans miał się rozpocząć za dwie godziny, a oni sami mieli
coś do załatwienia. Więc spacerowali sobie, mijając sklepy.
- Wiesz - Zaczął Naruto. - zawsze chciałem
spacerować tu ze swoją dziewczyną, trzymając ją za rękę. - Uniósł ich ściśnięte
dłonie, całując wierzch ręki Hinaty. - I robić z nią zakupy.
- Zakupy? Naprawdę? - Zaśmiała się.
- Wiem, że to dziwne, ale ja tam zazdrościłem
tym umierającym przed sklepem facetom, muszącym trzymać różowe torebki swoich
dziewczyn. - Wyszczerzył się Naruto.
- No to polecam zakupy z Sakurą.
- Czy ty mnie słuchasz? Mówiłem o swojej
dziewczynie.
- Nie jestem typem, który ciąga swojego chłopaka po sklepach. -
Powiedziała z uśmiechem i zaczęła wyciągać z swojej naramiennej torby dzwoniący
telefon. - O, o wilku mowa.
Naruto uśmiechnął się i naturalnie pozwolił
jej odebrać, wiedział w jakiej sprawie mogła do niej dzwonić i nie mylił się.
Urodziny to ważna sprawa, nie powinno się o nich zapominać, szczególnie przyjaciółka czy chłopak. Naruto już od
rana zadbał by dziewczyna czuła się tego dnia jak księżniczka. Pociągnął Hinate
za talię i prowadził do pobliskiej kawiarni by usiedli sobie, podjadając lody.
To niecodzienny przysmak w zimie, więc lepiej smakował i nie musiał pytać o
smak, bo wiedział, że Hinata lubi truskawkowy. Zasiadł więc z przysmakami na
przeciwko niej.
- Jak to w szpitalu? Co się stało?!
Hinata się spięła przez tą wiadomość. Naruto
zaczął się tylko uważniej przysłuchiwać, ale nie zrozumiał wiele. Gdy Hinata
skończyła rozmowę, podał jej tylko mrożony przysmak.
- Co się stało Sakurze? Dlaczego jest w
szpitalu?
- To... Wybacz, nie wiem czy mogę ci powiedzieć...
- Co znaczy nie wiesz? - Naburmuszył się
Naruto.
- To jej bardzo osobista sprawa...
- Myślisz, że rozgadam? - Hinata odwróciła
wzrok. - No kaman! Oprócz Kiby
i ciebie nie znam jej znajomych, więc możesz być spokojna.
- Sama nie wiem...
- Ok. To pierwszy ci powiem sekret mojego
najlepszego przyjaciela, ale zachowaj to dla siebie. - Hinata spojrzała na
chłopaka.
- Chodzi o Gaarę, tak? Brata Temari?
- Mhm, ale nawet ona nic nie wie. Otóż
Gaara... Gaara cierpi na schizofrenię paranoidalną. - Wyrzucił to z siebie
szeptem. - Słyszy głos w głowie, który doprowadza
go do depresji i myśli samobójczych.
- Mówisz poważnie?
- Chciałbym sobie żartować, wierz mi.
- Przykro mi... Jak on się z tym czuje?
- Nieźle. Chodziłem z nim na terapię do czasu,
aż chcieli mnie przymknąć. - Zaśmiał się, ale Hinata nie podzielała humoru. -
Teraz żartowałem...
- Och... - Zaśmiała się delikatnie. - Wybacz.
Nie spodziewałam się żartu przy tak poważnym temacie.
- Jasne. Pewnie moja rola wariata wydaje ci się
autentyczna.
Hinata natychmiast zaprzeczyła, a Naruto przez
jakiś czas się z nią droczył nie wierząc w jej wiarygodność. Następnie wrócili do tematu Gaary. Opowiedział dziewczynie
w jaki sposób się poznali
i jak ta choroba wpływa na ich przyjaźń, bo to nie taka prosta sprawa. Gaarze
zdarzało się zadzwonić do Naruto o czwartej rano, bo cierpi czasami na
bezsenność.
- Wiesz, wtedy nie mogę powiedzieć, żeby się
odwalił, bo weźmie to za bardzo do siebie. Ten głosik mu napierdoli, żeby się
powiesił, bo nikogo nie obchodzi.
- Ta znajomość musi być trudna...
- Czy ja wiem? Dużo bym dla niej zrobił. -
Hinata się uśmiechnęła. Naruto był dla niej wspaniały, a w jej oczach tylko
wzrastał. - No, a o co chodzi z Sakurą? Dlaczego jest w szpitalu?
- Ona... Jest przeziębiona. - powiedziała.
Naruto wryło w siedzenie. Dla tej informacji wygadał się z chorobą
Gaary?
- Co...?
- Jest przeziębiona i ma trzydzieści dziewięć
stopni gorączki...
- Okej... Myślałem, że to będzie bardziej
znacząca wiadomość. - Skrzywił się. - Nie zrozum mnie źle, ale ja ci sprzedałem
coś na miarę osobistej sprawy.
- To nie zawody, Naruto..
- Wiem, ja tylko... Zresztą nieważne...
- Więc pozwolisz, że dokończę. - Zabrała głos
Hinata. - Przy wysokiej gorączce Sakura nie może przyjmować chemii... Ona ma
raka.
Naruto zamilkł po tym komunikacie. Nie musiał
o nic pytać, bo Hinata mówiła od siebie. Podzielenie się z kimś tym wszystkim
sprawiło, że poczuła się lżej. Martwiła się o przyjaciółkę i chciała by ktoś ją
wysłuchał. Również opowiedziała o poznaniu się z nią, o okolicznościach
dowiedzenia się o chorobie, o wszystkim.
- Kiedy zachorowała?
- Lekarze wykryli go jakieś cztery lata temu.
Od roku zdecydowała się przyjmować chemie.
- Szczerze mówiąc to nie zachowuje się jak
umierająca... Bez urazy.
- Kiedy dowiedziała się, że ma raka była w
związku. Cztery lata z jednym chłopakiem, który po wyznaniu z nią zerwał, bo nie chciał
się zarazić. - Naruto parsknął śmiechem, ale natychmiast przerwał, gdy
zauważył, że jest w tym osamotniony.
- O... Ty mówisz poważnie...
- Niestety. - Uśmiechnęła się pokrzepiająco i
oblizała loda.
- Co za śmieć.
- Nie każdy sobie poradzi w takiej
sytuacji.
- Wiadomo, ale... Kurwa, przecież nie on jest
chory. Jego zadaniem było tylko wspierać dziewczynę.
- Ty byłbyś ze mną, gdybym była śmiertelnie
chora?
- Pewnie, że tak.
- Nawet gdyby mi wypadały włosy? Gdybym z
każdym dniem wyglądała coraz gorzej? I gdyby nasze randki coraz częściej
odbywały się w szpitalu? -Zapytała Hinata.
- Pewnie. - Uśmiechnęła się do siebie. - A
wiesz dlaczego? - Zaprzeczyła ruchem głowy. - Bo tak postępuje facet, który kocha swoją dziewczynę.
- Też cię kocham.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
Nachylił się nad stołem i ucałował słodkie
usta dziewczyny. Przy okazji oblizał jej wargi nasiąknięte truskawkowym
smakiem. Potem udali się do sklepu z ubraniami, a konkretniej z tym rodzajem,
które nosi się głównie w nocy. Hinata chciała iść sama, lecz
Naruto był uparty. Zresztą ten dział mu się bardzo podobał.
- Ej, Hinata! - Próbowała udawać, że go nie
słyszy. Doprowadzał ją do okropnego skrępowania. Złapał ją za przedramię. -
Hinata, ej! Patrz na to! - Wskazał na manekina w bardzo seksownej, koronkowej
bieliźnie. - Wiem, że to ty masz urodziny, ale może...
- Nie! Nie ma mowy! - Spłonęła czerwienią. -
Naruto proszę cię... Skończ już...
- Ojeju! Ja tylko stwierdzam, że wyglądałabyś,
jak laska no... - Hinata zatrzymała się od razu.
- Teraz nie wyglądam?
- Nie....
- Ouch.
- Nie o to mi chodziło! Teraz też wyglądasz,
ale w tym byś wyglądała, że woho!
- Aha.
- Nie no, Hinata, nie obrażaj się...
- W porządku. Nie jestem zła.
- Przecież widzę, że zjebałem sprawę...
- Skoro tak uważasz. Przesuń się, chcę
obejrzeć piżamy.
- Skoro nie jesteś zła, to mnie pocałuj. -
Niemal natychmiast cmoknęła go w usta i wyminęła. Po chwili stanął obok
dziewczyny. - Po co ci piżama? Możesz spać w mojej koszulce.
- Dzięki, ale nie chce cię pozbawiać
ubrań.
- A ja ciebie pieniędzy. Masz piżamę w domu,
tylko zapomniałaś ją spakować.
- Nie ja, tylko Hanabi. - Burknęła
Hinata.
- Nieważne. - Podszedł dziewczynę od tyłu i
objął ją w talii. - Kochanie, naprawdę, to niepotrzebny wydatek. I tak
spędzasz u mnie jeszcze, niestety, tylko dwie noce…
- Może masz rację… Ale rano przed łazienką
spotkałam Menmę i… Obciął mnie wzrokiem, a konkretnie strój w którym byłam.
Zawstydziłam się, pewnie sobie pomyślał, że my… No wiesz…
- Kogo to obchodzi? To Menma, on NA PEWNO z
Izumi…
- Nie kończ. – Hinata zatkała mu usta. – Po
ostatnim razie, gdy okrzyczał nas twój tata nie chcę by sobie pomyślał, że
nadużywam gościnności..
- No weź, nie nadużywasz. Jesteśmy dorośli,
poza tym to mój pokój. – Złapał jej przedramię. - Chodź ze mną.
Naruto pociągnął dziewczynę do jednego sklepu
z ładnymi sukienkami na większe przyjęcia i poprosił by wybrała jakąś i ją
przymierzyła. Obiecał, że nic nie będzie jej dzisiaj kupować, dlatego się
zgodziła. Oczywiście wszystko trwało dość długi czas. Naruto zostawił ją samą
sobie i usiadł na kanapie, zajmując się swoim telefonem. Przypomniał sobie o
czymś, co będzie miało miejsce za jakiś czas i chciał powoli wdrażać plan w
życie.
- I jak ci się podobam? - Mruknęła Hinata,
stając przed swoim mężczyzną w czarnej sukience z szeroką górą odkrywającą jedno ramię i obcisłym dołem
sięgającym ud.
- Jesteś piękna... Naprawdę. - Hinata
zaczerwieniła się pod wpływem spojrzenia Naruto. Ukłoniła się
zawstydzona.
- Dziękuję. Buty trochę nie pasują. - Zaśmiała
się, wskazując na grube obuwie.
- To szczegół. Ta sukienka była szyta na twoje
ciało. - Złapał ją za ramiona i odwrócił do lustra. - Pasujemy do siebie,
nie?
- My tak, nasze ubrania nie.
- Możemy to naprawić. - Puścił dziewczynie z
uśmiechem oczko.
- Zamierzasz się dla mnie wystroić?
- Emm... Myślałem nad tym, że możemy się
rozebrać, ale... - Hinata zaczęła go delikatnie okładać dłońmi.
- Świntuch.
- Wiem, że nie postrzegasz tego jako wadę. -
Wyszczerzył się rozbrajająco.
Hinata nic nie odpowiedziała, ucałowała Naruto
w usta i poszła się z powrotem się przebrać. Ubranie jej się bardzo podobało i
gdyby miała ze sobą trochę więcej pieniędzy to z pewnością by je kupiła.
Żałowała, że już na początku zabroniła Naruto wydawać na nią pieniądze... Choć
gdyby to zrobił to byłoby jej głupio... Ale byłaby w ładnej sukience.
- Co teraz chcesz robić?
- Wstąpimy do księgarni?
- Jasne.
- Chciałabym kupić książkę, którą polecał mi
twój brat. - Powiadomiła z uśmiechem. Naruto odwzajemnił gest, choć z
przymuszeniem. Nieszczególnie mu się podobało, że tak dobrze się dogadują. -
Nie sądziłam, że Menma będzie taki oczytany. Myślałam, że skoro jesteście
bliźniakami, to... - Przerwała, odkrywają, że to, co zamierzała powiedzieć
mogłoby urazić Naruto. - Nie, nieważne.
- To mamy choć trochę podobne zainteresowania?
- Dopytał Naruto. - Niestety wybrałaś głupszego brata.
- Nie jesteś głupi.
- Głupszy od Menmy.
- Przestań tak mówić. - Burknęła Hinata. - Ja
uważam, że wybrałam właściwego brata. Jesteś dla mnie większym wyzwaniem. No i
się zakochałam, a serce nie sługa.
Złapał ją za rękę i kroczył w kierunku
księgarni. To docenienie napełniło go przyjemnym ciepłem w sercu. Hinata
zrobiła wysoki krok, wychodząc na murek i spacerowała po jego wąskiej krawędzi.
Jednocześnie trzymała dłoń swojego mężczyzny i była pod jego czujnym,
asekurującym spojrzeniem. Gdy dochodziła do końca Naruto bez ostrzeżenia złapał
ją w talii i pod kolanami, biorąc na ręce i prowadząc do budki fotograficznej.
Powrót tutaj będzie im nie po drodze, więc lepiej, by teraz odhaczyli robienie
sobie zdjęć.
- Będę cię miał zawsze przy sobie w portfelu.
- Wyszczerzył się Naruto.
- Tylko mnie potem nie wiń za brak pieniędzy.
- Postaram się.
- Jestem droga w utrzymaniu. Musisz mieć
pieniądze.
- Uwierzyłbym, gdybyś pozwoliła mi coś dla
siebie kupić na urodziny.
- Mógłbyś czasami się domyśleć. Biedaku. -
Wystawiła mu figlarnie język.
- Jesteś dla mnie wredna...
- Przepraszam. Nie zrywaj ze mną, dobrze? -
Poprosiła z przejęciem, obdarowując usta partnera pocałunkiem. Uśmiechnął się,
a to oznaczało, że wybaczył. Hinata, poprawiła włosy do zdjęcia. - Jak
wyglądam?
- Jak dziesięć złotych. - Z zaciśniętymi od
śmiechu ustami, klepnęła go mocno w ramię. Aż plasknięcie przebiło się przez
barierę dźwięku. - Ałaaa! Nie bij mnie... Chciałem powiedzieć, jak milion dolarów.
- No! Tak lepiej.
Naruto uśmiechnął się obejmując dziewczynę
ramieniem. Naprawdę go to uderzenie bolało, ale przecież nie będzie tej
informacji roztrząsał. Hinata nie była świadoma bólu, jaki sprawiała, więc
zbytnio się tym nie przejmowała.
Robili sobie więcej zdjęć, niż planowali, a to
dlatego, że świetnie się przy tym bawili. Nie były to jedynie normalne i czułe
zdjęcia. Ku zdziwieniu i uciesze Naruto, Hinata potrafiła pozować z głupszymi
minami, robiąc zeza i różne cuda z językiem. Robili nawet komiksowe scenki,
gdzie Naruto miał się wgapiać w nic nie spodziewającą się Hinatę, następnie ją
pocałować. Potem miała go spoliczkować i sama pocałować. To właśnie im nie
wyszło, ponieważ Hnata autentyczne mu sprzedała liścia. Naruto był w szoku, a
jednocześnie zaszkliły mu się z bólu oczy – był tak tym oburzony, że zakończył
sesje. Hinata przepraszała go całą drogę do księgarni. Już było lepiej, więc
wybaczył. W księgarni się rozdzielili, Hinata udała się do działu z książkami,
a Naruto do działu z grami komputerowymi. Kosmiczne ceny tylko mu obrzydzały
grę.
- Powinni w to gówno zagrać, zanim wycenią...
- Burknął zgorszony. Wtem zadzwonił do niego telefon, który najzwyczajniej w
świecie odebrał. - Yup?
- Siemka Naruto. - Odezwał się Shikamaru. - Co
do twojego smsa...
- No?
- Temari kazała ci się walić. Mówi, że nie
będziesz jej mówił, co ma robić. - Przekazał Shikamaru. - Nie wciągaj nas w
swoje chore zamierzenia. To upierdliwe.
- Ja przecież chciałem tego co wy, tylko
trochę szybciej.
- Ale rozumiesz, że ja się nawet nie
oświadczyłem?
- Szczegóły! Kto was ze sobą poznał, hm, hm,
hm? - Dociekał Naruto.
- Gaara.
- No dobra, a kto cię poznał z Gaarą?
- No ty.
- Się wie! Więc jesteś mi coś winien!
- Spłaciłem ten „dług”, stawiając ci ramen.
Pamiętasz? - Naruto zamilkł. Faktycznie chyba tak było. - Poza tym, w tydzień
nie da się zorganizować wesela.
- Wszystko się da, wystarczy bardzo mocno
chcieć!
- Do zobaczenia na studiach.
Naruto klnąc jak szewc, schował telefon do
kieszeni. Zero pomocy od kogokolwiek, a on za każdego jednego przyjaciela by w
ogień skoczył. Będąc w sklepie z sukienkami z Hinatą nabrał ochoty na
zaproszenie jej na jakieś wesele. Lecz nikt w najbliższym czasie nie brał
ślubu, a Shika i Tem mieli to w planach. Więc czemu nie? Ale najwyraźniej ich
przerażała wizja wspólnego życia.
Naruto zauważył Hinatę ustawioną w kolejce do
kasy. Bez głębszego zastanowienia postanowił do niej podejść. Bardzo śmiesznym
również wydawało mu się nastraszenie jej i owszem było zabawne, gdy podskoczyła
w miejscu usilnie tłumiąc jakikolwiek dźwięk ze swojego gardła. Parsknął
histerycznym śmiechem, od którego rozbolał
go brzuch. Hinata nie podzielała rozbawienia. Nie przyjmowała nawet przeprosin,
które zostały wypowiedziane w towarzystwie gromkiego śmiechu. Z tego powodu
Naruto nie do końca zapanował nad równowagą i zrobił twardy krok w tył. Tym
sposobem uderzył w stojak z kartkami na różne okazje, zwalając go na podłogę i
wszystko rozsypując. Sądząc po minie kasjera to wszystko zauważył, z tego też
powodu, Naruto musiał posprzątać.
Później już poszli do sali kinowej, gdzie
Hinata zauważyła rodziców chłopaka.
On ich zauważył dopiero kiedy byli naprawdę blisko. Okazało się, że rodzice
chłopaka kupili już dla nich bilety na seans, więc pozostały kwadrans mogli spędzić
razem z nimi. Hinata chciała oddać pieniądze za bilet, jednak Kushina
kategorycznie odmówiła. Nie jest jej żal kilku złotych. Minato spojrzał na
syna, który za to kompletnie nie chciał wesprzeć swojej dziewczyny w oddaniu
pieniędzy. Miał nadzieję, że Hinata nauczy go szacunku i pokory do banknotów.
- Co robiliście wcześniej? - Zapytał Naruto.
Minato spojrzał na uśmiechniętą od ucha do ucha Kushiną.
- Szukaliśmy łóżeczka. - odpowiedział, a
Hinata na tą wieść westchnęła wzruszona.
- Po co? Zepsuliście swoje? - Zapytał
podejrzliwie Naruto. - Wiecie, trochę niefajnie słuchać, że jeszcze dajecie
radę działać. - Minato patrzył na syna z coraz większym politowaniem. - Serio,
coraz wam bliżej do pię...
- Jest pani w ciąży? - Wtrąciła Hiinata,
uświadamiając swojemu chłopakowi sytuacje. Wytrzeszczył oczy.
- Ano. - Wyszczerzyła się Kushina, głaszcząc
niewidoczny brzuszek.
- Ojej! Gratulacje. Słyszałeś Naruto? Będziesz
miał braciszka albo siostrzyczkę, czy to nie wspaniałe? - On jednak nie
podzielał entuzjazmu swojej dziewczyny. Jak to tak? W wieku dwudziestu pięciu
lat znowu ma być bratem? Oszaleli czy co? W tym wieku? - Naruto.
- Eee... no tego... ten tego... Szok. Nie
wiedziałem, że w waszym wieku to jeszcze możliwe... - Robił dobrą minę do złej
gry, ponieważ nie był zadowolony z tej informacji. - Mamo nie jesteś za sta...
za duża na dziecko?
- Na to nigdy nie jest za późno!
- Chodź Naruto, kupimy jakieś przekąski do
kina. - mruknął Minato, całując w czoło żonę i zostawiając ją przy stoliku.
W oddali mógł szczerze porozmawiać z synem,
który od razu przyznał swoje poruszenie tematem. Aktualnie miał rodzicom za
złe, że nie używają gumek i w ogóle, ale jutro, gdy się z tym prześpi pewnie
będzie wniebowzięty. Minato się uśmiechnął, jednak kazał mu przystopować. Ze
względu na wiek Kushiny jest spore ryzyko poronienia. Ciąża nie była planowana,
tak po prostu wyszło, w dodatku Kushina była dopiero w szóstym tygodniu. Jednak
już poważnie się wkręciła i nawet ciągała Minato po sklepach w poszukiwaniu
mebli do pokoju dziecka. W głowie Naruto zapaliła się lampka, wskazująca na
czujność.
- Który pokój zamierzacie przerobić dla
dziecka? - Minato uniósł brew.
- Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?
- Nie bądź taki sceptyczny tato. Mama jest
silna i pewnie znowu cię wrobi w zabawę pieluchami. - Zaśmiał się Naruto
złączając ręce za głową. - A wracając do mojego pytania...?
- Nie wiem. Nie zastanawialiśmy się nad tym.
Pewnie twój, jest przestronniejszy.
- Że co?! Czemu mój? Dlaczego mój? Ja się nie
zgadzam!
- A co? Zamierzasz z nami dalej mieszkać, jak
skończysz studia?
- A co? Zamierzacie mnie wyrzucić z domu?
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie, gdy ze
mną rozmawiasz.
- Bo co?
- Bo jestem twoim rodzicem, Naruto.
- No dobra. - Burknął, po czym zgodnie ze
swoim prawem, zakupił duży zestaw przekąsek obejmujący każdą z ofert. Popcorn,
cola, nachosy i jakieś cukierki. - Zapłacisz za mnie?
- Wyglądam jak twój bank? - Zapytał
retorycznie, Minato. Naruto się skrzywił i wyciągnął własny portfel. Mama by
nie żuliła na nim odnośnie jedzenia.
- Tobie to wolno odpowiadać pytaniem na
pytanie...
- Mówiłeś coś?
- Że idę do mamy! Foch!
Minato westchnął z dezaprobatą na syna.
Niemniej, lubił jego pogodę ducha, którą odziedziczył po matce. Będąc już przy
stoliku pań, Naruto odłożył zakupione przekąski i nie zwracając większej uwagi
na szok w oczach Hinaty, zaczął swoją litanię wobec mamy. To skandaliczne, że
zamierzali przerobić akurat jego pokój – miał zamiar wynajmować go okolicznym
studentom i zbijać na nich fortunę. Kushina nie bardzo rozumiała o co chodzi,
ale pomysł z wynajmowaniem pokoju wyśmiała i nawet nie dawała synowi dojść do
słowa.
- Ale...!
- Nie, Naruto! Koniec kropka. Głupszego
pomysłu od ciebie nie słyszałam. - Obruszyła się kobieta. - Wykupiliście z tatą
całe stoisko?
- Nie...? to wszystko moje,. To znaczy nasze.
- Poprawił się, obejmując Hinatę.
- Nie lubię jeść w kinie...
- Okej. Więcej dla mnie. - Wyszczerzył się
Naruto.
- Będziesz ciągle chrustał, mlaskał, siorbał,
ciamkał, że aż głowa boli. - Bąknęła Kushina, ona też nie jadała w kinie. Nie
lubiła głośnego zachowania podczas jedzenia. - Trzymaj się z tym chociaż o
jeden fotel ode mnie.
Naruto wpakował do buzi kilka ziarenek
popcornu i specjalnie jak najgłośniej je wyciamkał. Kushina spojrzała na syna z
żądzą mordu, a wokół niej wytworzyła się czerwona i pełna mroku aura. Naruto
przełknął ślinę przerażony, nie można sobie nawet pożartować. Życie
przelatywało mu przed oczami, ponieważ jego matka pod tą postacią potrafiła być
straszna. Minato dotknął delikatnie ramienia żony, zwracając tym na siebie
uwagę ukochanej. Na widok jego uśmiechu jej złość na syna się rozproszyła.
- Idziemy?
Ruszyli więc wszyscy do głównej sali kinowej.
Hinata chciała pomóc Naruto w noszeniu przekąsek, ale ten był uparty.
Twierdził, że da sobie radę. Skończyło się na tym, że potknął się o jeden
schodek i upadł na kolano wysypując połowę swojego popcornu i nachosy. Hinata
natychmiast podbiegła mu pomóc, a Minato wolał się nie wypowiadać na ten temat.
Wiedział, ze tak będzie.
- Minato, kup Żabce jeszcze raz te nachosy...
- Kochanie, chyba ża...
- Mam pójść sama? - Burknęła. Minato westchnął
i podał jej napoje.
- Zaraz wracam.
Film był raczej nudny. Mężczyźni w jego czasie
zajmowali się jedzeniem. Minato zasmakowały nachosy, które odkupił synowi, tak
często się nimi częstował, że Naruto mu je odstąpił. Kushina myślała, że szlag
ją jasny trafi od tego chrustania męża. Naruto ma po nim tak okropną wadę, że
po prostu współczuła Hinacie. Kobietom również film nie przypadał do gustu. Za
sprawą Kushiny wymknęły się z sali pod pretekstem skorzystania z łazienki.
- Tutaj jest toaleta. - Powiadomiła Hinata,
zatrzymując matkę swojego chłopka.
- Ach. Nie, nie. Ja skłamałam, nie idziemy do
toalety.
- A gdzie?
- Wieki minęły odkąd byłam na zakupach z kimś
swojej płci. Chciałam też cię poznać, a zbytniej okazji pewnie nie będziemy
miały, aby pogadać sam na sam. - Uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Izumi z panią nie robiła zakupów?
- Przy Midori inne zakupy, niż w sklepie z
zabawkami nie były możliwe.
- Rozumiem...
- Poza tym, wiem, że masz dziś urodziny! -
Hinata się zmieszała. Naruto się wygadał? - Twój tato powiedział Minato, gdy u
was był. A Minato powiedział mnie. Nawet nie wiesz, jak ja się powstrzymywałam
przed upieczeniem ci tortu!
Hinata szczerze doceniała, że jednak obyło się
bez tortu. Nie chciała być w centrum uwagi. Kushina stwierdziła, że według
opowiadań Minato ma bardzo troskliwego i kochającego ojca. Uśmiechnęła się na
wymuszenie, ale nie przytaknęła, co zdziwiło Kushinę. Manewrując pomiędzy
sklepami Hinata odpowiadała na kobiecie na pytania ze swojego życia. To ją
niebywale zbliżyło do Kushiny, choć na moment widziała w niej swoją mamę, gdy
doradzała jej ubrania. Kushina też jej się zwierzyła ze swoich obaw dotyczących
ciąży. Bardzo jest z tego powodu szczęśliwa, ale bała się po prostu. Gdyby
Minato dosłownie skakał z radości byłoby prościej.
Będąc w sklepie obuwniczym Hinata przymierzała
buty na wysokiej koturnie. Niedaleko stał mężczyzna, który łaknął ją wzrokiem
układając leniwie głowę o jeden z regałów. Na moment przeniósł wzrok na
Kushinę, która piorunowała go wzrokiem. Z tego powodu się wzdrygnął i
zaprzestał to robić. Dla Hinaty kupiła jej te buty. Wybicie jej tego z głowy
było trudniejsze niż Naruto. Wręcz niemożliwe.
- Dobra. Teraz wracamy do naszych starych. -
mruknęła Kushina, a Hinata z uśmiechem jej przytaknęła.
Kiedy trzy czwarte rodziny wróciło do domu w
znakomitych humorach, to pozostała jedna czwarta miała gościa. Menmę odwiedził
Sasuke. Wracał już do swojego mieszkania, ale przed tym chciał odwiedzić
przyjaciela i oczywiście bratanicę. Siedziała obok wujka na rogówce i wraz z nim przeglądała książeczkę o
farmerskich zwierzętach. Sasuke chyba pierwszy raz miał okazje poznać Minato. W
odróżnieniu od jego własnego ojca, wydawał się sympatyczny.
- Cześć Sasuke. Stanowczo za rzadko u nas
bywasz. - Mruknęła Kushina, obściskując kolegę syna.
- To przez Menmę, za rzadko do kraju
wpada.
- Też mu to powtarzam.
- Uparty jak osioł. - Podsumował Sasuke.
- Ma to po matce. - Wtrącił Minato.
- Hej, nieprawda. - Bąknęła Kushina. -
Zostaniesz na kolacji, prawda? Zostajesz i nie kłóć się ze mną! - Zawołała stanowczo,
w kierunku Sasuke.
- Skoro pani nalega...
- Owszem. Miłości moje - Zwróciła się do męża,
wręczając mu reklamówki z
zakupami. - pomożesz?
- Z radością. – odrzekł, oddalając się ze
swoją małżoną do kuchni.
- Masz fajnych rodziców. - Pozazdrościł
Sasuke. - Chyba mnie lubią.
- Nie. Wydaje ci się. - Stwierdził z uśmiechem
Menma. Sasuke się nadąsał.
- Zaprosili mnie na kolację, nie to co
ty.
- Zrobiłem ci kawę.
- Nie przemęczyłeś się? - Rzucił
sarkastycznie.
W tym momencie do salonu przybył Naruto z
Hinatą. Wcześniej zanieśli swoje zakupy do pokoju chłopaka, a teraz przyszedł
czas na przywitanie się. Hinata skromnie podała Sasuke dłoń, natomiast Naruto
wzięło na misiowe przytulaski.
- Gościu, aż tak bardzo się nie lubimy.
Puszczaj mnie już...
- Zaraz. Na dworze piździ, jak skurwysyn, a ty
jesteś taki ciepły!
- Odjebaj się!
- Sasuke, Midori cię słucha. - Upomniał
Menma.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły? –
Zapytał naburmuszony Naruto.
- Bo jesteś dziwny!
Hinata przewróciła oczami na ich relacje.
Pilnowała kątem oka, aby przez swoje wygłupy nic sobie wzajemnie nie zrobili,
niczego nie stłukli, a także aby nie uszkodzili Midori. Lecz o tą ostatnią w
zupełności dbał Menma. Wymienili się uśmiechami, natrafiając na własne
spojrzenia.
- Gdzie Izumi? - Zagadała Hinata, siadając
przy mężczyźnie.
- Wyszła z Kuramą na spacer. Chciałem ja, ale
nalegała. Jak było w kinie?
- Bardzo miło.
- Wujku, wujku! Teraz ja! - Zawołała Midi
wchodząc pomiędzy Sasuke, a Naruto. - Ja też chcę się przytulać!
- Się robi! - Zawołał Naruto, wyswobadzając z
uścisku Sasuke.
- Nareszcie! Tlen... Powietrze! - Mężczyzna
rozkoszował się oddechem. - Hinata, rzuć go. Tak będzie lepiej.
- Nie sądzę. Wtedy inna szczęściara będzie go
mieć na głowie.
- Bawisz się w męczenniczkę? - Zaśmiał się
razem z Menmą, ale ten po chwili jednak, spoglądając na brata zajętego opieką
nad Midi dodał coś od siebie.
- Dobrze trafiłaś. Fajnie będzie mieć taką
bratową.
- Do tego jeszcze trochę czasu. Może się mną
znudzić.
- Skoro na to liczysz, to go nie znasz. Naruto
nie wypuszcza z rąk tego, co jego. I nie rzuca swoich słów na wiatr, właściwie
nikt z nas tego nie robi. To nasza dewiza rodzinna.
- O czym gadacie? - Podszedł do nich Naruto z
Midori na rękach.
- Nakłaniamy Hinatę do rzucenia cię.
- Ha, ha, ha! Spier-papier. - Burknął do
brata. - Nie zrobisz tego, prawda? - Dopytał Hinaty.
- Jeszcze nie oszalałam. - Złapała go za
bluzę, ściągając w dół, aby usiadł obok niej. Kolejnym krokiem było delikatne
cmoknięcie w usta. - Nie dawaj mi powodów.
- Możesz być spokojna. - Zwrócił się do
towarzyszy. - Zazdrośnicy.
Menma skomentował to uśmiechem. Następnie
Hinata powiadomiła go o zakupie poleconej książki. Zdziwiło go, że naprawdę ją
kupiła, ale było mu też z tego powodu miło. Sasuke wyciągnął telefon,
odczytując sms'a od klienta z pracy. Niezbyt spodobała mu się treść, która
wskazywała na rozpoczęcie pracy jeszcze dzisiejszego dnia. Musiał go dzisiaj
spławić, a właściwie nie tak bardzo musiał, co chciał. Choć był w tym domu
gościem, to czuł się sto razy lepiej, niż w domu. Naruto ze znudzeniem
przysłuchiwał się rozmowie Hinaty z Menmą, nawet doszedł do wniosku, że prędko
nie skończą. Zwrócił więc swoją uwagę na Midori, która na ucho oświadczyła mu
bardzo ważną rzecz.
- Muszę siusiu.
- Ach... Aha... - Chrząknął znacząco. -
Menma...
- Wujek! - Podniosła głos dziewczynka. -
Idziemy razem! - Postanowiła, prowadząc go za rękę. - Nie trzeba się bać. -
Dodała to, co zawsze powtarza jej mama.
- Ale ja nie umiem...
- Gdzie idziecie? - Zapytał Menma.
- Tam, gdzie król piechotą chodzi... – Odparł
Naruto.
- Jedyneczka czy dwójeczka? – Brat zadał
kolejne pytnie, spoglądając na Midori.
- Dwójeczka!
- Jedyn... - Zaczął w tym samym czasie Naruto.
- Ej no! Miało być siku...
- Sorry, na chwilę. Muszę zadzwonić. - Wtrącił
się Sasuke, wychodząc z pokoju.
- Po prostu pilnuj jej gdy posadzisz na klozecie.
Naruto nie był zbytnio zadowolony z zadania,
które musiał wykonać. Nigdy nie uczestniczył w sprawach toaletowych Midi.
Dziewczynka jednak sprawnie go instruowała, dlatego nie było tak źle.
Podsłuchał nawet strzępek rozmowy Sasuke, który rozmawiał niedaleko łazienki. W
pewnym momencie podawał komuś swój numer telefonu, Naruto skorzystał z okazji i
również go spisał. Mógł co prawda poprosić, ale głupio tak go o cokolwiek
prosić.
Po zakończeniu przez Sasuke rozmowy, zamierzał
na powrót wrócić do Menmy. Wpierw jednak powiadomił gospodarzy, że jednak nie
zostanie na kolacji. Zleceniodawca nie wykazywał się cierpliwością. Kushina się
wściekła, wykłócała się o numer do tej osoby. Już ona by mu nagadała! Minato
uspokoił żonę i zaprosił Sasue na kiedy indziej, gdy zechce. Zapewnił, że
zawsze będzie u nich mile widziany.
Potem wrócił do salonu zastając wciąż zażarcie
rozmawiających ze sobą Menmę i Hinatę. Nie wtrącał się, lecz na miejscu Naruto
byłby zazdrosny, jak cholera. Izumi nie jest typem zazdrośnicy, najpewniej
miała to w nosie. Aczkolwiek... Menma jego zdaniem się trochę za bardzo
przymilał. Patrzył na przyjaciela wzrokiem pełnym politowania. Chwilę mu zajęło
ogarnięcie sytuacji.
- Co się tak patrzysz?
- Nic. - Wzruszył ramionami.
- Masz bardzo rozkoszną córkę, Menma. -
Oświadczyła z uśmiechem Hinata. Mężczyzna się ciut speszył na ten komplement.
Sądził, że Naruto jej wyjaśnił komplikację jego relacji z Izumi. - Co? Coś źle
powiedziałam?
- Nie, tylko myślałem... - Zrezygnował,
przekręcając głową. - Midi nie jest moją córką. Izumi była żoną brata Sasuke i
to jego brat jest ojcem. Ja jestem po prostu Menma.
- Wybacz, nie wiedziałam. Głupio teraz
wyszło...
- To nic. Może kiedyś będę dla niej kimś w
rodzaju ojczyma. - Odparł. - Przy odrobinie szczęścia.
- I cierpliwości Izumi. - Dodał Sasuke. -
Wymodliłeś się i nie zostanę z wami na kolacji. Praca wzywa.
- Rozumiem.
- Co?! Jak to tak?! - Zawołał przejęty Naruto.
- Słyszałaś Midori? Sasuke woli pracować, niż z tobą posiedzieć. Oburzające!
- Tak! Wujek zostaniesz, prawda? - Zapytała
smutnym głosem.
- Nie nasyłaj jej na mnie. - Burknął Sasuke. -
Wybacz Midori, naprawdę bym chciał.
- Pójdę zadzwonić do Sakury. By mieć to z
głowy. - Mruknęła do Naruto. Cmoknął ją w policzek i odsunął się robiąc jej drogę.
- Sprawdzę jak się czuje.
- Jasne. Pozdrów ją i życz powrotu do zdrowia.
Naruto odprowadził ukochaną wzrokiem do
przedpokoju. Na powrót zaczął myśleć o tym, że Sakura ma raka. To mu się
wydawało takie abstrakcyjne. Taka ładna dziewczyna i tak poważnie chora. Nie
chciał się ciągle wypytywać o chorobę Sakury, ale trochę go to ciekawiło. Jest
wiele odmian raka. Jego pierwszy piesek zmarł na raka. Bardzo po nim płakał.
Ale pięćdziesiąt procent ludzi przeżywa białaczkę.
- Co jest Sakurze? - Zapytał Sasuke.
- Ma raka. - Odpowiedział obojętnie, będąc
pogrążony w myślach. Sasuke zmarszczył czoło, usłyszawszy wiadomość. Jakoś
średnio wierzył.
- Co? - Teraz Naruto wrócił do rzeczywistości.
Zatkał sobie usta, trochę za mocno sobie w nie przybijając. Wyrwało mu się,
zupełnie zapomniał, że miał zatrzymać to dla siebie. Ta reakcja wskazywała na
prawdomówność, której Sasuke nie mógł podważyć. - Jak to raka? Raka czego?
- Eee... He, he, he, he! Powiedziałem raka?
Miałem na myśli katar! Sakura ma katar, rozpyla zarazki i ma wysoką
temperaturę. Mówię prawdę.
- Ma raka? - Sasuke powtórzył pytanie. Naruto
westchnął ciężko.
- Tak, ale zachowaj to dla siebie. Hinata mnie
zabije... albo gorzej. Rzuci mnie! - Zawołał zdruzgotany.
- Ok. Powiedz coś więcej.
- Nic więcej nie wiem. Tylko tyle mi Hinata
powiedziała.
- Wróciłam. - Zawołała Izumi, wchodząc z
Kuramą do pokoju. Pies był tak wyziębiony ze spaceru, że usiadł przed komikiem
i szczekaniem dawał sygnał, aby rozpalili w kominku.
- Wymęczyłaś go. - Stwierdził Menma, otulając
szczelnie swoją dziewczynę. - Naruto, rozpal w kominku. - Brat spojrzał na
niego złowieszczo, ale w końcu ustąpił.
- Masz szczęście, że masz przy sobie
zmarzniętą dziewczynę. - Burknął i ruszył wrzucać trochę drewna do piecyka. W
tym czasie do pomieszczenia wróciła też Hinata.
- Jakiego dokładnie raka ma Sakura? - Zwrócił
się do niej Sasuke. Wytrzeszczyła oczy i w sekundzie spojrzała na Naruto.
- Koleś! Miałeś zachować to dla siebie!
- Przed Sakurą. Nie wiedziałem, że tajemnica
dotyczy też Hinaty... Nie powiedziałeś, to twoja wina.
- A spierdalaj kapciu ty. - Obruszył się
Naruto.
- Powiedziałeś mu? - Dopytała Hinata nie
kryjąc w głosie zawodu.
- To nie tak, skarbie. Przepraszam. Wyrwało mi
się. Nie rzucaj mnie.
Sasuke patrzył z politowaniem na żałosne
zachowanie blondyna. Postanowił się wtrącić do rozmowy, a dokładniej spróbować
naprawić, co zawalił. Nic się przecież takiego nie stało. Nie zamierzał szydzić
z tego powodu z Sakury, ona kładzie mu na tacy mnóstwo innych. Ponadto chyba
dobrze, że ktoś z osób blisko-mieszkających zna jej przypadłość, Hinata będzie
spokojniejsza o przyjaciółkę. Dał jej słowo nie wygadania się na ten temat i
tak zapobiegł konfliktowi między parą. Powinien zostać terapeutą. Miał tyle
talentów.
Następnie zaczął się zbierać, a Menma
postanowił odprowadzić przyjaciela do samochodu. Żegnając się z Hinatą, kazał
jej do niego zadzwonić, gdy tylko rzuci Naruto. Ten oczywiście kazał mu
wypierdzielać, a usłyszała to Kushina i nie znając kontekstu, wytargała syna za
ucho. Hinata wraz z Izumi ruszyły do kuchni zastąpić pomoc Minato.
Kolacja przebiegała w bardzo miłej atmosferze.
Według Naruto wręcz zbyt miłej. Niezbyt podobał mu się fakt, że Menma tak
dobrze dogaduje się z Hinatą. Oczywiście nie chodzi tu o to, iż mieliby sobie
skakać do gardła, niemniej ich rozmowy mogłyby się ograniczać do proszę,
przepraszam, dziękuję i ewentualnie spadaj. Takie Naruto miał wymogi. Izumi
była zbyt zajęta własną córką, aby być tak spiętą jak Naruto. W dodatku
sytuacja sprzed lat, gdzie wybawicielem Hinaty okazał się Menma niezwykle mocno
połączyła te dwójkę. Nikt nie zauważył zmarkotniałego stanu Naruto, dopiero gdy
bez nakazu zbierał talerze ze stołu i poszedł do kuchni je myć Kushina zorientowała
się, że coś jest nie tak.
- Hej Żabko - Będąc z synem w kuchni ucałowała
jego policzek. - zmywasz po kolacji bez żadnego ale?
- Chciałem jakoś ulżyć ci obowiązków. -
Mruknął z uśmiechem. Lecz matki nie oszuka, od razu poznała sztuczność
gestu.
- Powiedz prawdę, Naruś.
- Powiedziałem...
- Akurat!
- No mamo... Nic mi nie jest.
- Rozwiodę się z tatą, jeśli się nie
przyznasz. - Zagroziła poważnie. Chociaż nic poważnego w tym kierunku by nie
zrobiła. Nie pierwszy raz straszyła w ten sposób Naruto. Na niego zawsze
działało to bardziej, niż na Menmę.
- Ok... - Odwrócił się od zlewu, opierając na
nim pośladki. Westchnął ciężko. - Chodzi o Menmę. Wkurza mnie. - Naburmuszył
się. - Cały czas gada z Hinatą, a to moja dziewczyna! I ciągle mnie w jej
towarzystwie ośmiesza.
- Też tak robiłeś, gdy przedstawił nam Izumi.
- Gdy Naruto otwierał usta by zaprzeczyć Kushina mu przerwała. - Powiedziałeś,
że Menma moczył się w łóżku do dziewiątego roku życia.
- No wybacz mamo, ale Izumi powinna o tym
wiedzieć. A Hinata nie musiała wiedzieć, że sypiam z misiem, gdy jest
burza.
- Obaj jesteście po jednych pieniądzach. -
Rodzicielka przewróciła oczami.
- Mamo... - Zaczął Naruto po chwili. - Chodzi
o Hinatę... Tak sobie pomyślałem... Może po prostu do niej nie pasuję?
- Hm? Dlaczego?
- No, bo patrz... Jest taka mądra, nawet
nie musiała kończyć studiów! A ja wciąż mam trudności z tabliczką mnożenia.
Lubi czytać książki jak Menma, takie grube. A ja...
- Żabko, to nic nie znaczy. Widocznie ująłeś
ją czymś ważniejszym, niż intelektualne pierdoły. Dziewczyny na to nie
lecą.
- Nie?
- Nie. Twój ojciec na szczęście był
przystojny, dlatego miał takiego farta, że się nim zainteresowałam.
Kushina zarzuciła teatralnie włosami,
doceniając samą siebie. Naruto się do niej wyszczerzył. Minato nigdy nie
narzekał na wybór żony, owszem, czasami się ostro posprzeczali, ale potem oboje
byli strasznie posępni w dniach niezgody. Jakby od tego umierali. Naruto marzył
o stworzeniu równie wspaniałego małżeństwa.
- Także no... Zmywaj wszystko szybko, przestań
się dąsać i wracaj do nas. - Podsumowała Kushina, poklepując syna w
plecy.
- Jasne. Zaraz będę.
Został więc sam w pomieszczeniu. Prawdę mówiąc
to słowa matki nie wiele mu pomogły, nadal czuł się zazdrosny o Menmę. Tym
bardziej, że zachwyt jego osobą nacierał z ust Hinaty . Zalegając myślami w
owej sytuacji nie dostrzegł wejścia kogoś do kuchni. Otrzeźwił go szczęk kubka
o pozostałe naczynia. Osobą, która dodała mu roboty była Hinata. Dlatego się
nie rozgniewał.
- Pomogę ci, Naruto. - Powiedziała zakasując
rękawy.
- Nie, nie, nie. Jesteś gościem, a gość nie
pomaga. - Rzekł stanowczo. - Takie zasady.
- Okej. - Pogodziła się z tym. Ale nie
zamierzała wrócić do reszty. Objęła Naruto w pasie i wtuliła w jego
plecy.
- Co robisz?
- Przytulam cię.
- Okej.
- Co? Coś nie tak?
- Nie! Znaczy, co prawda mogłabyś unieść ręce
trochę wyżej, ale... - Hinata odskoczyła wtedy od Naruto jak oparzona, a ten
parsknął śmiechem. - Żartowałem!
- To nie było śmieszne. - Naburmuszyła
się.
- Bo tego nie widziałaś. Ze mnie byś się
śmiała.
- Nie prawda.
- Prawda kłamczucho. - Wyszczerzył się
Naruto.
- Ja nie kłamie.
- Wszyscy kłamią.
- Ja to nie wszyscy.
- I dlatego cię kocham. - Mruknął, ujmując
dłońmi boki głowy Hinaty. Następnie wpił się w jej malinowe wargi.
Gdy skończył uśmiechnęła się do swojego
chłopaka, nie kryjąc swoich zarumienionych policzków. Hinata wyminęła go i
podeszła do zlewu. Zakasała swoje rękawy.
- Ej, hej, hej! - Zawołał oburzony Naruto. -
Co ty odwalasz?
- Pomagam ci, bo ruszasz się jak mucha w
smole, a mi ciebie brakuje.
- Menma chyba potrafi cię zagadać...
- Fakt. - Przyznała Hinata, ku niezbyt
zadowolonej z tego miny Naruto. - Ale ja chcę spędzać czas z tobą, a nie twoim
bratem.
Naruto uśmiechnął się na ten komunikat. To mu
dodało więcej mocy – to, że byli razem. Uwinęli się w ekspresowym tempie mając
przy tym niemało zabawy. Po wszystkim przeszli do salonu, gdzie zaplanowali
podczas kolacji grę w monopoly, która zapewne potrwa kilka długich godzin.
Naruto pociągnął do siebie Kuramę i próbował przyzwyczaić go do pobytu Hinaty.
W końcu jeszcze nie raz z nimi będze.
Błagam tylko o więcej i dłużej! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńZANIM MNIE ZNIENAWIDZISZ ZA TEN KOMENTARZ, PRZYPOMNIJ SOBIE, ŻE JA TAK Z DOBREGO SERDUSIA <3 No i nie wymieniłam chyba nawet połowy z tego, co mogłam i powinnam :P
OdpowiedzUsuńMmmm, będę się czepiać :P Wiem, wreszcie komentuję i od razu się czepiam! Ale, jak sama wybadałaś, lubię szczegóły <3 Także jadziem:
1) "...lecz wtedy nie miał by się kto zająć Midori - gdyż jest za mała na kino." Moim zdaniem nie poszli do kina, bo była za mała, a nie nie miał kto jej pilnować, bo była za mała... Ale może się nie znam, może właśnie dlatego nikt jej nie pilnował xD
2) Naruto w psychiatryku... Też myślałam, że na poważnie chcieli go zatrzymać. Na jakieś badania, albo coś o.O
3) Sakura i rak...? Serio? Ale, że poważnie? Bo nie, żebym się z takich tematów śmiała, ale to ona raczej przyprawia innych o raka :/
4) " - Szczegóły! Kto was ze sobą poznał, hm, h, hm? - Dociekał Naruto.
- Gaara." Kocham ten fragment odkąd mi go pierwszy raz pokazałaś <3 Kocham, kocham, kocham! I tyle w temacie.
>dygresja<
A w ogóle, to dlaczego tekst raz jest czarny, a raz szary?
>koniec dygresji<
5) "Parsknął histerycznym śmiechem, od którego rozbolał go brzuch." Uwaga! Czepiam się! Uwaga! Parsknięcie jest krótkie. Żeby bolał brzuch od śmiechu, trzeba jednak chwilę na to poświęcić... Ale to tak tego. Może znowu się nie znam :(
6) Naruto starszym bratem. Hłe, hłe, hłe. Już to widzę... Ale ja się wcale z niego nie nabijam! :D
7) "układając leniwie głowę o jeden z regałów" Jak już to układając NA, ale i tak bardziej pasowałoby "opierając o".
8) " - Bawisz się w męczenniczkę? - Zaśmiał się razem z Menmą. Po chwili jedna, spoglądając na brata zajętego opieką nad Midi dodał coś od siebie.
- Dobrze trafiłaś. Fajnie będzie mieć taką bratową." Teoretycznie powiedział to Sasuke, po czym on i Menma się zaśmiali. Ale w takim razie wychodzi na to, że Sasuke jest bratem Naruto. Czy ja coś przegapiłam?
9) "...Naruto skorzystał z okazji i również go spisał." Moja szkoła <3 Też tak robiłam xD
10) "...zamierzał na powrót wrócić do Menmy." Nie, spoko, taki sobie tylko pleonazm. Czytaj dalej :*
11) "- To nie tak, skarbie. Przepraszam. Wyrwało mi się. Nie rzucaj mnie." Taka napięta atmosfera! A tu "nie rzucaj mnie" i taka Ahiru parska sobie śmiechem xD
12) Sasuke terapeuta? Sasuke pomógł Naruto? Sasuke jest fajnym wujkiem? Czy to na pewno TEN Sasuke?!
13) "Niezbyt podobał mu się fakt, że Menma tak dobrze dogaduje się z Hinatą. Oczywiście nie chodzi tu o to, iż mieliby sobie skakać do gardła, niemniej ich rozmowy by się ograniczać do proszę, przepraszam, dziękuję i ewentualnie spadaj." A tego nie skomentuję, bo nie rozumiem. Nie wiem, czy chodzi o to, że Menma dobrze dogaduje się z Hinatą, ale nie skaczą sobie do gardeł (co jest bez sensu, bo to znaczy kłócić się)? I co by się ograniczać...? Mogłyby? Powinny? o.O
14) Fajny rozdział :3 Taki sympatyczny i uroczy <3
15) Chcę dalej :D
Z faktu numer 3 śmieje się już dobre 10 minut i aż łzy mi lecą, ja tam lubię Sakure ale no po prostu to ci się udało hahah
UsuńWszystko pięknie ładnie, ale powiedz... CZEGO raka ma Sakura?! Strasznie mnie to nurtuje XD
OdpowiedzUsuńI jest mała nieścisłość. Na samym początku Naruto z rodzicami kupują bilety na seans i rozchodzą się na zakupy. Ale po zakupach gdy wracają do kina to znowu jest wątek o kupnie biletów. Może to tylko moje roztargnienie, ale wychodzi na to, że kupili bilety dwa razy...
Muszę przyznać e w tym rozdziale nieźle mnie zaskoczyłaś. Sakura ma raka i Kushina w ciąży. Normalnie już to widzę jak szykuje się i drama t i komedia. A już najbardziej chcę przeczytać komedię. czekam nakolejy rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj
Boje się, że za kilkanaście rozdziałów może wydarzyć się coś co powiększy relacje Hinaty z Menmą do tego stopnia że wylądują w łóżku... :/ ale Hinata przecież kocha Naruto, a on ją, prawda?
OdpowiedzUsuńMoje wewnętrzne demony szepczą mi do ucha najgorsze, co zrobić...
Czekam na więcej! A z Menmą na taczke! Nie lubie dziada! (Nie wiem dlaczego) :P
zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl
OdpowiedzUsuń