W południe do Rin przyjechały jej
dwie siostrzenice. Kobieta bardzo się ucieszyła na ich widok, ale chyba Hanabi
była najbardziej ucieszona z wizyty. To w sumie wynikało z czasu w babskim
gronie, a przynajmniej tak sądziła, bo po dotarciu do salonu na kanapie
siedział mężczyzna. Stresował się, bo na widok Hanabi wstał nerwowo, uderzając
nogą w stół i wylewając niechcący trochę swojej kawy na biały obrusek. Po
chwili do pomieszczenia dotarła też Hinata z Rin. One na szczęście miały
cieplejszy wzrok i miłe uśmiechy, a nie pobłażliwe jak u najmłodszej.
- Dziewczyny, chciałabym wam
kogoś przedstawić. – mruknęła Rin. – Z Hinatą się właściwie znacie, ale… -
Pociągnęła swoją młodszą siostrzenicę do przodu. – Moja śliczna siostrzenica,
Hanabi, a to mój partner Obito. – Przedstawiła ich sobie.
- Miło poznać. – mruknął,
wystawiając rękę do dziewczyny. – Mam nadzieje, że załapiemy dobry kontakt. –
Uścisnęła mu dłoń.
- To zależy, bo nie oddam cioci
jakiemuś frajerowi.
- Hanabi... – Upomniała ją
delikatnie Rin, posyłając Obito przepraszające spojrzenie.
- Poplamił ci kawą obrusek. –
uargumentowała wypowiedź. Rin spojrzała, więc na brzydką, czarną plamę, a potem
spojrzała z pretensją na mężczyznę.
- To nic wielkiego. – Wtrąciła
Hinata. – Każdemu się zdarza.
- Tak… Ale lepiej zmienię nakrycie. – Zakłopotała się Rin.
- Pomogę ci.
Zaoferował się mężczyzna, jednak
pomagając, strącił cukier z cukierniczki na ciastka. Hanabi parsknęła śmiechem, przez co
Hinata spojrzała na nią surowo. Rin zostawiła swoje siostrzenice sam na sam ze
zdenerwowanym Obito, a sama ruszyła uratować ręcznie obrusek. W tym czasie
Obito rozmawiał z Hinatą na temat pokonania swojego rywala Kakashiego i
dobywając w ten sposób serce Rin.
- Nikt nie kocha bardziej niż Uchiha
– Hanabi drgnęła na to nazwisko. – ta walka była z góry przesądzona. – przetarł
dziarsko nos.
- Uchiha? Co to znaczy? –
Wtrąciła dziewczyna.
- Tak się nazywam, Obito Uchiha.
W moim rodzie zazwyczaj bywało tak, że, jak się ktoś zakochał, to na zawsze. –
Wyszczerzył się dumnie.
- Hinato. – Do pokoju weszła Rin.
– Mogłabyś mi w czymś pomóc?
- Pewnie.
- A nie mogę ja? – Dopytał z
nadzieją Obito.
- Zostań z Hanabi. – mruknęła
kobieta, posyłając mu całusa.
- No dobra… - Bąknął,
odprowadzając Hinatę wzrokiem, potem odwrócił się do Hanabi. – Ach! –
Podskoczył przestraszony, gdy zauważył ją nagle na siedzeniu obok siebie. –
Mówił ci ktoś, że bywasz przerażającym dzieckiem?
- Dzieckiem? Jestem dorosła!
- Oczywiście. – Uśmiechnął się
Obito i rozmierzwił jej głowę.
- Mniejsza. Znam jednego
chłopaka, Sasuke Uchiha, to twój brat? – Zapytała Hanabi.
- Nie. To taki daleki kuzyn,
prawie go nie znam… Za to znam jego starszego brata, Itachiego. – Dodał, czując
zadowolenie, że się zaczęła nim interesować. – Co? Podoba ci się ten Sasuke? –
Zapytał z uśmieszkiem. – Skołować ci jego numer czy coś? – Hanabi
bezceremonialnie uderzyła go w głowę.
- Tylko mnie wkurza. Chciałabym
mieć na niego jakieś haki.
- Co będę z tego miał?
- Moją wdzięczność? –
odpowiedziała pytaniem na pytanie, ale długa cisza świadczyła o
niewystarczającym powodzie. – I moją sympatię?
- Stoi! – Wyszczerzył się Obito,
wyciągając do niej rękę. Hanabi z uśmiechem opluła swoją dłoń i uścisnęła
Obito.
W tym czasie do pomieszczenia
weszły kobiety. Młodsza Hyuuga wróciła więc z powrotem na swoje miejsce, a
Obito nie bardzo wiedział, co ma teraz uczynić ze swoją dłonią. Wytrzeć o
siedzenie? O spodnie? Rin usiadła obok niego, ale zwróciła się do Hanabi.
- Słyszałam, że randkujesz!
- Szok i niedowierzanie. –
Parsknęła Hanabi. – Spokojnie, robiłam to już wcześniej.
- Co? – Zdziwiła się Hinata. –
Nic mi nigdy nie mówiłaś…
- Czy ona nie jest za młoda na
randki? – Wtrącił Obito. Reszta spojrzała na niego dziwnie. – Ja mając
czternaście lat…
- Mam osiemnaście. – powiedziała
Hanabi. Obito z początku nie chciał wierzyć, ale Rin pokiwała mu głową. Szczęka
mu opadła.
Po tym głupim tekście zamknął się
w sobie i długo, długo nic nie odzywał. Hinacie i Rin nie udało się wykrzesać
żadnych informacji na temat tożsamości chłopaka Hanabi. Przeszły więc rozmawiać na temat związku Naruto i Hinaty.
Obiad był dzisiejszego dnia
szybki, dobry i niecodzienny, mianowicie pizza. Kto by tym pogardził, na pewno
nie Shikamaru. Mężczyzna zawsze się dziwił Temari, że wolała ślęczeć nad
garami, zamiast zamówić coś szybkiego do domu. Dzisiaj miała za to lenia albo
zwyczajną zachciankę na pizzę. Siedzieli w kuchni przy stoliku i zajadali.
Shikamaru siedział normalnie, aczkolwiek leniwie, a Temari bokiem na krześle
opierając się plecami o ścianę. Po wchłonięciu czwartego kawałka spojrzała na
swojego mężczyznę, który sączył swój napój alkoholowy w butelce.
- Nie jestem pizzą. – Uświadomił
zauważając kątem oka, że kobieta się w niego wpatrywała.
- Napiłabym się piwa…
- Nie wolno ci.
- Przecież wiem! – Warknęła rozdrażniona.
– Możesz nie pić przy mnie? – Burknęła sugestywnie. Shikamaru odłożył, więc
napój. – Dziękuję.
Skinął tylko głową, sięgając po
kolejny kawałek. Temari w tym czasie zaczęła głaskać życie, które trzymała pod
swoim sercem. Uśmiechnęła się do siebie zaczynając w głowie zastanawiać się nad
życiem swojego potomka.
- Jak myślisz, jaki będzie? –
Zapytała narzeczonego.
- Podobny do mnie, ale oczy
będzie miał po tobie. I upartość. – mruknął, robiąc kolejnego gryza.
- Szybka i przemyślana ta twoja
odpowiedź. – Stwierdziła Temari. – Zastanawiałeś się nad tym wcześniej?
- To takie dziwne? To również
moje pierwsze dziecko. – Wzruszył ramionami. Kobieta zmarkotniała słysząc
przedostatnie słowo.
- Co jakbym ci powiedziała, że
już byłam w ciąży? – Shikamaru na te słowa uniósł w górę jedną ze swoich brwi.
Jego ukochana ani na moment nie przerwała ich kontaktu wzrokowego.
- Odpowiedziałbym, że kłamiesz…
- Jasne.
Wzruszyła ramionami, chwytając za
kolejny kawałek ich obiadu. Shikamaru jednak nie wrócił do zwyczajnego
zachowania. Zadane pytanie krążyło i krążyło mu teraz po głowie. Wtem zadzwonił
ktoś do drzwi. Temari wstała z krzesła, aby ruszyć do drzwi. W połowie drogi
została zatrzymana złapaniem za przedramię.
- Kłamałaś, prawda? – Zapytał
Shikamaru. W czasie danym na odpowiedź goście samodzielnie otworzyli sobie
drzwi i wpakowali do środka.
- Yoshino!
- Daj spokój, Shikaku. Nie jestem
żadną obcą, tylko mamą! Nie muszę pukać.
Uwaga mężczyzny, jak i kobiety
skupiła się natychmiast na głosach, które należały do rodziców Shikamaru.
Temari od razu nie spodobało się ich wejście. Zerknęła znacząco na swojego
narzeczonego, licząc na jakąś reakcję.
Rzecz jasna, Shikamaru nie był
dobrym dyplomatą, jeżeli chodziło o matkę, lecz podejrzewał, że nikt z nią
sobie by nie poradził. Siedzieli wszyscy w salonie gawędząc o tym, jak każdemu
się wiedzie. Yoshino nie mogła nie skomentować obiadu, jaki młodzi dzisiaj
jedli. Pizza to żaden posiłek i nie można było jej przegadać.
- Jak mam zachciankę na pizzę, to
sobie nie będę odmawiać. – stwierdziła Temari.
- Oczywiście, ale mojego syna
mogłabyś dbać.
- Mamo… - Wtrącił Shikamaru,
obejmując ramieniem swoją blondynkę. – Lubię pizzę, poza tym to ja powinienem
na jakiś czas gotować, ale moje zdolności kulinarne są na poziomie zero.
- To kobieta powinna gotować.
- Pani syn też potrafi nieźle
pichcić. – mruknęła Temari, kładąc dłoń mężczyzny na swoim brzuchu. -
Spodziewamy się dziecka.
Shikaku jako pierwszy wyszedł ze
zdziwienia i z uśmiechem pogratulował parze tej wspaniałej nowiny. Podszedł do
Temari, aby ją objąć, pogładzić po brzuchu i zapytać o szczegóły. Yoshino
puściły drobne łzy wzruszenia, posiadanie wnuka bardzo ją ucieszyło. Nawet
postać Temari, jako matki nie miało najmniejszego znaczenia w tej kwestii.
- A jaka płeć dziecka? – Zapytała
Yoshino.
- Chłopak.
- Och! – Kobieta już zaczęła się
rozkoszować.
- To nic pewnego… - Dodał
Shikamaru. – To nie słowa lekarza tylko przeczucie Temari… Także może się
mylić. – Blondynka spojrzała na niego ze złością.
- Bzdura! Kobieta się nigdy nie
myli w takiej sprawie! – odparła Yoshino. – Poza tym wyładniała, a wszyscy
wiedzą, że chłopiec w brzuchu dodaje matce urody.
- To zabobony…
- Zamilcz już Shikamaru! –
Warknęła na syna, po czym zwróciła się do Temari. – A jak mu zamierzacie dać na
imię?
- Shikadai. Podoba mi się ta
tradycja w waszej rodzinie, gdzie imię chłopców zaczyna się od przedrostka
Shika. – Uśmiechnęła się blondynka. Rodzice mężczyzny spojrzeli na siebie
zdziwieni.
- To nie tradycja, kochanie. –
Zaczęła Yoshino. – Raczej lenistwo i brak kreatywności.
- Co…?
- U nas chyba jedyną tradycją
było to, że imię wybierał mężczyzna. – powiedział Shikaku.
- A jak się domyślasz, mężczyźni
w tej rodzinie są zbyt leniwi, nawet na wymyślenie imienia dla pierworodnego. –
podsumowała czarnowłosa kobieta.
Temari nie wiedziała co
powiedzieć, sądziła, że zostanie trochę doceniona za dogodność z rodzinnymi
upodobaniami. Shikamaru poklepał ją po plecach na pocieszenie, nawet jeśli
miałby sam wybierać, to również coś w tym stylu by wymyślił. Yoshino zauważyła,
że mieszkanie młodych nie jest odpowiednie do wychowywania w nim dziecka i
zaproponowała wprowadzenie się do nich. Mieszkanie z wnuczkiem wydawało jej się
wspaniałą perspektywą.
- Ojciec Temari chciał nam kupić
większe mieszkanie, ale mnie się wydaje, że na razie nasz metraż nam wystarczy.
Potem zobaczymy, ale sam zamierzam zadbać o swoją rodzinę. – Zapowiedział
Shikamaru. – Także doceniam, mamo, ale nie skorzystamy.
- Ale…
- Yoshino! – Zawołał Shikaku. –
On ma racje, uszanujmy ich decyzje. Pamiętajcie tylko, że w razie czego możecie
na nas liczyć.
Para przytaknęła niezwłocznie.
Porozmawiali jeszcze na kilka tematów, na czym zeszło im około pięciu godzin.
Po tym czasie starsi zbierali się, by już pojechać do domu. Odprowadzili ich do
samego samochodu, a kiedy pojazd zniknął z ich pola widzenia Shikamaru spojrzał
głęboko w oczy swojej kobiety.
- Przejdziemy się? – Temari
wzruszyła ramionami na to pytanie.
- Jak chcesz.
Szli więc przed siebie, do
miejsca, gdzie znajdował się osiedlowy plac zabaw dla dzieci i boiska da
młodzieży, które oddzielała druciana siatka. Temari zapatrzyła się na bardzo
małego chłopca, który w asyście rodzeństwa i pod czujnym okiem rodzica zjeżdżał
ze zjeżdżalni. Nagle poczuła, jak Shikamaru bierze jej rękę, splątując ze sobą.
Oparła głowę o jego ramię.
- Pytaj. – Poleciła, wiedząc, do
czego miał doprowadzić ten spacerek.
- Lepiej będzie jak sama powiesz.
Tyle, ile chcesz.
- Byłam za młoda na dziecko.
Tyle. – Shikamaru się skrzywił, musi bardziej przemyśliwać zdania, odnoszące
się do Temari. Wciąż zapominał, jaka z niej mądrala.
- To nie był wynik krzywdy?
- Nie. Seks był dobrowolny,
jeżeli o to pytasz.
- Dobra. Nie powinienem nic
więcej wiedzieć?
- Nie sądzę. – stwierdziła
blondynka. – Kocham cię i cieszę się, że będziemy mieli dziecko.
- Ja też. – mruknął,
przymierzając się do złożenia na jej ustach słodkiego pocałunku.
- Temari? – Zawołał jakiś
mężczyzna z boku. – Temari Sabaku? – Sprecyzował na widok kobiety. Gość miał
rude włosy i brązowe oczy.
- Ta, a kto pyta?
- To ja Sasori. – mruknął z
lekkim uśmiechem. – Znamy się z Suny. Udzielałem ci korepetycji
- O, fakt. – Przypomniała sobie
kobieta. Właściwie to po imieniu go rozpoznała. – To mój narzeczony, Shikamaru.
– Przedstawiła partnera. Uścisnęli sobie dłonie.
- Słyszałem, że jesteś w ciąży.
Gratuluje wam.
- Saso, no chodź! – Zawołał go
kolega, który właśnie do nich podszedł. – I nie odłączaj się tak bez
zapowiedzi. Bo wyglądam jak debil, idąc przed siebie i gadając sam ze sobą.
- Nie tylko wtedy tak wyglądasz.
– Wzruszył ramionami, a potem zwrócił się do Temari. – Miło cię było zobaczyć.
Jeszcze raz gratuluje.
- Dzięki. – odpowiedział
Shikamaru. Po tym się rozdzielili idąc każdy w swoją stronę. – Miły facet.
- Ta. Wiem, że jest wykładowcą na
weekendowych zajęciach Kankuro, a tutaj jest profesorem na uczelni Naruto i
Gaary. Niedawno się dowiedziałam. Mój młodszy braciszek go prawdopodobnie nawet
nie znał.
- Mimo to, po co chciałaś przed
chwilą udać, że go nie znasz?
- Cóż. – Temari wzruszyła
ramionami. – Nie zawsze był miły i najwyraźniej dojrzał. – Narzeczony spojrzał
na nią, unosząc w górę jedną brew. – To z nim byłam w ciąży…
Shikamaru przystanął na moment,
starając się przetrawić ten wysyp informacji. W jeden dzień dowiedzieć się tyle
o kobiecie, którą ma poślubić. Dobrze, że przed a nie po ślubie jednak i tak
późno mówiła mu o tak poważnych sprawach.
- To tak się według niego
korepetytuje?
- Akurat w kwestii nauczania nie
można mu nic zarzucić. A ja naprawdę go w ten sposób poznałam, miałam
szesnaście lat, a on dwadzieścia trzy.
- Wiedział, że mieliście mieć
dziecko?
- No…
- I namówił cię na aborcję? –
Zapytał Shikamaru. Temari zagryzła swoje wargi i uciekła wzrokiem w bok.
- Nie, przeciwnie. On chciał, bym
urodziła. – Kobieta czuła na sobie niezrozumiałe spojrzenie partnera. – Ledwo
go znałam, ale z tego, co pamiętam, to nie był wystarczająco dojrzały, sporo
imprezował i niezbyt dbał o rodzinę. Jakoś mi to za dobrze nie wróżyło. Poza
tym byłam młoda, ambitna i stanowczo za krótko ze sobą byliśmy.
- Czyli… nie żałujesz?
- Nie… To była dobra decyzja.
Shikamaru objął swoją narzeczoną
i przytulił ciasno do siebie. Domyślał się, że nie szczególnie mówiła prawdę,
bo bądź co bądź to było życie, które trzymała pod sercem. Ten fakt nie wpływał
na Shikamaru, na sposób, w jaki postrzegał Temari.
Naruto wraz z bratem i najlepszym
przyjacielem siedzieli w barze Ichiraku. Po całym popołudniu spędzonym z nimi
na chodzeniu po sklepach musiał im to jakoś wynagrodzić. Tym bardziej że w
końcu udało mu się kupić to, co zamierzał kupić już od dawna, nie mógł się
wprost doczekać, aż będzie mógł publicznie się tym chwalić. Nowa deskorolka
była odjazdowa, piękna w każdym calu. Warta swojej ceny, bo już widział tę
zazdrość w oczach kolegów.
Menma nie mógł uwierzyć, że brat
tak szybko zechciał roztrwonić swoje pieniądze, nie żeby to w sumie nie było na
dość poważne wydarzenie, ale… spory wydatek.
- Cieszę się, że mogłem ci
towarzyszyć w zakupie. – mruknął Gaara. – Chociaż ja bym chyba zrobił to sam…
- I tak czuł się jakby był sam. –
Menma przewrócił oczami. – Wszystkie nasze porady krytykował i w ogóle nie brał
ich pod uwagę…
- Spodziewałeś się czegoś innego?
- Cóż… tak?
- Rany, człowieku! Skończ
biadolić i ciesz się moim szczęściem! – Nakazał Naruto, uśmiechając się do
niego szeroko. Menma spojrzał na deskę, którą brat tak uporczywie obejmował.
- Kiedy ma być ten turniej?
- Za dwa tygodnie w sobotę.
Wpadniesz?
- Jak zapłacisz mi za bilet tu i
z powrotem. – Sarknął Menma. – W końcu co to dla ciebie, taki marny tysiaczek…
- Nie zgrywaj biedaka. – Bąknął
Naruto.
- I tak nie zamierzam patrzeć,
jak łamiesz kręgosłup… - Blondyn przewrócił oczami, żałując, że w ogóle
powiedzieli i pokazali mu z Gaarą, na czym będzie polegał turniej. – Ciesz się,
że nie powiem o tym Hinacie, ani rodzicom… W ogóle nie chce mieć z tym nic
wspólnego.
- Naruto z gorszych rzeczy się
wylizywał. – Gaara wzruszył ramionami. – Więcej wiary.
- Właśnie, nie możesz być taki,
jak Gaara? – Zamarudził Naruto.
- On też pewnie nie chce by jego
siostrze stała się krzywda.
- Nie ma to jak porównywać mnie
do siostry… - Menma przez tę wypowiedź niekontrolowanie parsknął śmiechem.
- Wiesz, co miałem na myśli!
Gaara nie wtrącał się w
braterskie rozmówki, były one całkiem komiczne. Nic, tylko brać popcorn i
wsuwać. Po chwili jednak, po zaserwowaniu przez Ayame jedzenia, uspokoili się.
Dziewczyna zapowiedziała chłopakom swoje odejście z pracy i wypatrzenia innej,
pewnej oferty w jakiejś ważniejszej restauracji. Naruto nawet nie udawał, że
słuchał, tylko jadł, aż mu się uszy trzęsły. Menma nie mógł również i tego nie
skomentować.
- Czy ciebie ktoś goni? Dlaczego
nie jesz, aby pojeść, tylko żeby się napchać?
- Zejdź ze mnie, Menma! –
Obruszył się Naruto. – No serio, im dłużej tu jesteś, tym bardziej mam cię
dość. O byle gówno się przypierdalasz.
- Nie o byle gówno. Takim
upychaniem się może ci w końcu pęknąć żołądek albo możesz się zacząć krztusić i
umrzeć. Ja ci dobrze radzę…
- Wypchaj się tym. – Burknął
Naruto, biorąc do ręki kulkę ryżową i rzucając nią w Menmę. Cios był na tyle silny,
by przekręcić lekko jego głową, a kulka rozwaliła się przy trafieniu.
Szatynowi zadrgała żyłka na
skroni, wziął do ręki solniczkę, a Naruto uchylił się natychmiast, chcąc
uniknąć trafienia. Menma jednak był sprytniejszy, odkręcił solniczkę i wsypał całą
jej zawartość do ramenu Naruto, czyniąc go niejadalnym. Gaara otworzył lekko
usta, jednocześnie podziwiając zagrywkę. Blondyna zaboli ten uczynek.
- NIEEEEEE! – Zawołał
zdruzgotany, zauważając, co robi jego brat. – Coś ty uczynił?!
- Masz za swoje. – odparł,
odstawiając pustą solniczkę na stół. Blondyn złapał go za kołnierz i szarpnął
do siebie agresywnie. Menma rozpoznał w jego furii podobną aurę, którą
emanowała ich matka, gdy się wściekała. – Hej, uspokój się…
- Zabiję…
- Nie przesadzaj, to tylko zupa.
- Zabiję!
- Puszczaj mnie, gamoniu! –
Burknął Menma, dostając w tej samej chwili z pięści w nos. Oczywiście nie
pozostał dłużny i również zamachnął się na brata.
- Ej, przestańcie! – Warknął
Gaara, gdy oboje wylądowali na ziemi i tam zaczęli się okładać. – Lee! Hej,
Lee! – Zawołał znajomą postać przy barze. – Chodź, pomóż mi. – Kompan
natychmiast podbiegł, a widząc, jakie szamotanie miało miejsce, uśmiechnął się
z politowaniem.
- Hej, Gaara. Co tam?
- Nudy, a co u ciebie? – Wszedł w
tę spokojną i bezinteresowną rozmowę. – Pomożesz?
- Jasne.
Mężczyźni wspólnie odciągnęli od
siebie braci, a ci dostali surowy ochrzan od właściciela i do końca zachowywali
się już przykładnie. Lee słysząc, co było powodem kłótni, nie dawał temu wiary.
Dwoje dorosłych facetów, a zachowywali się, jak przystało na młodzieńczą siłę!
Brązowowłosy razem z Akamaru
dotarł do restauracji, w której pracowały jego dobre przyjaciółki. Przywiązał
psa do słupa przed budynkiem i podrapał za uchem, oświadczając mu, że zaraz
wróci. Wszedł do budynku, gdzie powitał go przyjemny zapach serwowanych
obiadokolacji. Też by zjadł, gdyby nie był umówiony na kolację ze swoją śliczną
dziewczyną. Wpierw jednak priorytety. Nie miał zamiaru pozwolić temu głupiemu Sasuke
mścić się na nim za pomocą Hanabi. Wcale nie dlatego, że widok ich dwojga mocno
om wściekał… Wcale! Cieszył się, że chociaż nie całowali się przy nim.
Wzrokiem szukał po sali Hinaty,
wiedział, że nie skończyła jeszcze zmiany. Jej godziny pracy nie są takie luźne
jak Sakury czy Tenten. Jak na złość w pobliżu nie było żadnej z nich, a w samej
kuchni mógł być Neji, więc cóż, Kiba w miarę lubił swoje życie. Podszedł do
znajomego kelnera.
- Toneri, gdzie jest Hinata? –
Zapytał, ale on spojrzał na niego zakłopotany sytuacją.
- Kiba, właśnie przyjmowałem
zamówienie… Przepraszam państwa. – Ukłonił się swoim gościom.
- Dobra. Widzę ją. – mruknął,
klepiąc go w plecy. – Dzięki za nic.
Kiba natychmiast skierował się do
dziewczyny, która stojąc tyłem do niego, przygotowywała napoje dla klientów.
Kiedy zwróciła się ku niemu, posłała jak zwykle słodki i przyjazny uśmiech,
również go oddał. Następnie poprosił o rozmowę, gdyż na widoku pojawiła się
Sakura, a jej znajomość sytuacji nie była czymś potrzebnym. Różowowłosa tylko
się wtrąciła, by przejąć obowiązki Hinaty za ten czas.
- O co chodzi Kiba? – Zapytała
Hyuuga, kiedy wyszli na zewnątrz.
- To delikatna sprawa, chodzi o
Hanabi…
- Hanabi? Coś jej się stało?
- Jeszcze nie.
- Denerwujesz mnie, Kiba. –
powiedziała Hinata z przejęciem w głosie. Mężczyzna układał w głowie
informacje, które miał zamiar jej przekazać. – O co chodzi?
- Jej chłopak…
- Wiesz, kim jest? – Wtrąciła
bardzo tym zaciekawiona.
- A ty nie?
- Nie. Nie chciała mi tego akurat
zdradzić, ale widać, że jest szczęśliwa. – Uśmiechnęła się, czego pożałowała na
widok miny Kiby. – Przykro mi, że tobie się nie udało.
- Nieważne. Mam za to inną
dziewczynę, ale właśnie zadając się z nią, wpakowałem Hanabi w kłopoty. –
Skrzywił się Kiba.
- To znaczy…?
- Moja dziewczyna Tayuya była
dziewczyną Sasuke, właściwie to mu ją tak jakby odbiłem. – powiedział to trochę
dumnie, a przy trochę będąc zakłopotany. Hinata nadal nie rozumiała. – Z kolei
Sasuke jest chłopakiem Hanabi. – Jego rozmówczyni wydęła usta w zdziwieniu.
- Słucham?
- To, co słyszałaś. Mnie nie chce
słuchać, więc sama z nią porozmawiaj i namów na skończenie tego „związku”. –
Burknął, wykonując w powietrzu cudzysłów.
- Ale… Dlaczego?
- Hę?
- Miałam okazje trochę poznać
Sasuke i nie wydaje mi się kimś szczególnie złym. Jeżeli tylko dba o Hanabi, to
nic mi do jej sympatii. – Oświadczyła Hinata.
- Już nie chodzi o to, jaki jest.
Tylko on się mści na mnie, poprzez związanie z Haną. Wiedział, że mi się
podobała i myślał, że mnie to wkurzy. Jedyne co mnie jednak wkurza, to to, że z
nią tak wrednie pogrywa.
- Jesteś pewny?
- Tak! Znam go nie od dzisiaj. To
wykorzystywacz i manipulator, Hanabi go nie obchodzi.
- Powiedział ci to? – Dopytała
Hinata, domniemania Kiby nie były niczym pewnym. Tym bardziej z uwagi, że sam
lubił Hanabi i nie lubił Sasuke.
- Nie do końca, raczej, że ją
lubi i żebym nie był zazdrosny. Śmiał się przy tym! – Kobieta mimo to
popatrzyła na niego z głębokim powątpiewaniem. – Słuchaj, ja wiem, że z moich
ust to po prostu nie wygląda, ale samej Tayuyi to wygląda na ściemę. Chodzili
ze sobą półtora roku, ona wie, jakie ten dupek ma upodobania i co preferuje, a
Hana nie wchodzi w ten skład! – oznajmiał Kiba z przejęciem. – Twoja siostra
jest dla mnie ważna, nawet jako przyjaciółka. Błagam, uwierz mi i z nią pogadaj.
- Dobrze… Dobrze, porozmawiam z
nią, ale nie myśl, że to może coś zmienić. W końcu mowa o Hanabi…
Mężczyzna przytaknął z radością,
przytulił się do Hinaty rad, że chociaż spróbuje coś z tym wszystkim zrobić.
Następnie musiał już iść. Pożegnał się z przyjaciółką, obiecując jej wpaść w
przyszłości i pogadać odnośnie własnych żyć. Hinata wróciła zatem do pracy,
często się zawieszała w myślach, ale poza tym dobrze wykonywała swoje obowiązki.
Wróciła z pustymi tacami zamówień od jednego stolika, Sakura przywitała ją za
ladą z uśmiechem.
- Sakura, mogę cię o coś zapytać?
- No?
- To będzie dziwne pytanie. –
Uprzedziła Hinata, a przyjaciółka spojrzała na nią z jeszcze większym
zainteresowaniem. – Jaki ci się wydaje Sasuke? Albo inaczej, sądzisz, że jest
zdolny do wykorzystywania dziewczyn dla własnych celów? – Sakura zagryzła
wargi, wspominając ich wspólną upojną noc.
Nie opowiadała o niej Hinacie,
był to w sumie jeden, niezobowiązujący numerek, który nijak nie wpłynął na jej
relacje z sąsiadem. Wolała zachować to dla siebie, ale podejrzewała, że przez
to pytanie Hinata już wszystko wie. Zapewne od Kiby. Zaczęła układać,
poukładane już szklanki.
- Czemu pytasz…?
- Właśnie się dowiedziałam, że
Sasuke jest chłopakiem Hanabi.
- ŻE CO? – Zawołała Sakura,
kompletnie tym oszołomiona. – Sasuke? Ten Sasuke?!
- Dokładnie, też się zdziwiłam.
Owszem, Hanabi jest ładna i mądra, stać ją na takich chłopaków, jak Sasuke, ale
nie podejrzewałam, że takich lubi… - powiedziała Hinata.
- O matko… W każdym razie nie.
Odradzam. Sasuke to raczej utrapienie dla dziewczyn, za grosz w nim empatii i
tak, sądzę, że wykorzystałby ją bez mrugnięcia okiem.
- Hanabi wydaje się przy nim
szczęśliwa…
- To nie będzie trwało długo,
wierz mi. Pogadam z tym babiarzem by…!
- Nie! Nie wtrącaj się w to,
czuję, że wtedy odbije się to na mnie. – Bąknęła Hinata i zastanowiła się nad
jeszcze jedną opcją. – Zastąpisz mnie na jeszcze jedną chwilę? Pogadam jeszcze
z kimś.
- Z Naruto? – dopytała z uśmiechem.
- Blisko.
Hinata z uśmiechem ponownie
wyszła na zewnątrz do cichego, ustronnego miejsca, tam, gdzie zwykle rozmawiała
z Naruto. Przysiadła sobie na schodkach wybrała numer, na szczęście dzisiejszy
dzień był ciepły. Po zaledwie dwóch sygnałach telefon został odebrany.
- Hej, kochanie!
- Naruto? – Zdziwiła się, bo
przecież dzwoniła na telefon Menmy.
- Tak, przyłapałem was! – Zawołał
oburzonym głosem.
- Super. Mogę rozmawiać z twoim
bratem? To pilne.
- A porozmawiasz potem za mną? –
Dopytał zmarkotniałym głosem Naruto.
- Z radością.
- No dobra, ale spiesz się, bo on
za kwadrans ma odprawę. – poinformował, oddając bratu telefon, w tle usłyszała
jeszcze, jak bąknął pod nosem. – Woli ciebie…
- Halo, słucham? – Odezwał się
Menma. – Co słychać, Hinato?
- W porządku. Ale mam do ciebie
pewną sprawę, chodzi o moją młodszą siostrę. O Hanabi.
- Tak, pamiętam ją. – skinął
głową z uśmiechem, choć tego nie widziała. – W czym mogę ci pomóc? I jak?
- To wiążę się też z twoim
przyjacielem, Sasuke. Oni są parą. – powiedziała. Mężczyzna wytrzeszczył oczy,
ale po chwili się opanował.
- Sasuke ma już dziewczynę…
Nazywa się Tayuya… - Przez myśl mu przeszło, że przyjaciel ponownie skorzystał
z zalet swojego wolnego związku.
- Kiba mi powiedział, że odbił mu
tę dziewczynę, a teraz on się na nim mści, wykorzystując Hanabi. – Menma
słuchając tego zdania, jeszcze bardziej zdębiał. Pamiętając wcześniejsze
dopytywanie Sasuke, wcale tego nie wykluczał. – Uważasz, że jest do tego
zdolny?
- Mam nadzieję, że nie… Zwykle
jest rozsądny…
- To dobrze, bo Hanabi chyba
porządnie się zadurzyła. – Zaśmiała się lekko Hinata. – Często widzę, jak się
dla niego stroi i wydaje się szczęśliwsza.
- Rozumiem…
- Ale…? – Dopytała, słysząc
niepewność w głosie Menmy. Westchnął ciężko.
- Poznałem Hanabi i szczerze
powiedziawszy, to jestem przekonany, że to nie typ dziewczyny, które podobają
się Sasuke… Mam pewne obawy…
- Och… - Według kobiety, Sasuke
też nie mieścił się w upodobaniach Hanabi. Ich partnerstwo było coraz
dziwniejsze.
- Porozmawiam z nim, kiedy będę
już u siebie. Przekonam się o jego intencjach i…
- Hinata! – Zawołał Toneri,
podchodząc do niej. – Wybacz, że przerywam, ale potrzebuję pomocy. Przestaję
nadążać w pojedynkę…
- A Sakura?
- Wyszła jakieś dziesięć minut
temu z jakimś starszym gościem. – powiedział z krzywą miną.
Hinata westchnęła ciężko i
przytaknęła, ruszając za Tonerim. Po drodze zakończyła prędko rozmowę z Menmą.
On sam miał właśnie porę na przygotowanie się do odprawy, więc nie przeciągał.
W knajpie owszem zrobił się spory ruch ze względu na przybycie jakiejś drużyny
piłkarskiej, która czciła swoje zwycięstwo. Sakura wróciła po dwudziestu
minutach.
- Gdzie byłaś?! – Zawołała
wzburzona Hinata.
- Z Kakashim. Przyszedł tutaj.
- Hm? A po co?
- Umówić się ze mną. – Wyjaśniła
z uśmiechem.
W restauracji skończył się ruch,
wszystko zostało już zamknięte, główna sala posprzątana, a zmywak już pusty.
Trochę im ze wszystkim zeszło, gdyż zbliżała się już północ. Hinata siedziała w
kuchni razem z Tenten, czekając na przybycie kuzyna. Powinna czuć się zmęczona,
ale towarzystwo przyjaciółki, sprawiały, że energia tryskała w Hyuudze. Tenten
wyjęła dla nich pojemniki z jedzeniem i razem testowały jedzenie, jakie sama
przygotowała.
- Tenten, to jest pyszne! –
Oceniła szybko, przytykając sobie dłoń do ust, aby nic jej z nich nie wypadło.
– Zaproponuj Livii, by dodała to do jadłospisu!
- Nie, to się nie nadaje do tych
potraw, które mamy w menu.
- Bzdura. – Burknęła Hinata. –
Kiedyś do ciebie wpadnę na naukę gotowania, mistrzu. –Szatynka parsknęła
śmiechem.
- Mieszkasz z o wiele lepszą
kucharką.
- Tak między nami… - Szepnęła
Hinata. – Intencje Livii są dobre, wobec wszystkich domowników jest w porządku,
ale bardziej wyszła za mojego tatę dla stabilności w karierze kucharza niż z
miłości do niego.
- Co? Naprawdę? – Zdziwiła się
Tenten. – Twój tata to podejrzewa?
- Myślę, że jest tego świadom. –
odpowiedziała, rozmówczyni, wbijając na widelec kolejny kawałek. – Jemu pasuje,
że Livia poświęca się pracy, spełnia obowiązki żony i dogaduje z innymi.’
- No to chyba nie ma problemu.
- Chyba nie… - Szatynka
spojrzała, wyczekująco na przyjaciółkę. – Nie ma w niej takiego wsparcia, jakie
matka daje dzieciom. Nie chodzi mi o to, żeby zastąpiła mamę, ale… Nie,
nieważne.
- Jestem. – Zawołał Neji,
wkraczając do pomieszczenia. – Wybacz spóźnienie, wujek jest mocno
podenerwowany. Cześć Tenten. – Uśmiechnął się do dziewczyny.
- Hej. - Pomachała mu
sympatycznie.
- Co zdenerwowało tatę? –
Dopytała Hinata.
- Twoja siostra jeszcze nie
wróciła do domu i nie odbiera telefonu. – Dokładnie w tym momencie rozdzwoniła
się komórka brunetki. – Może to Hanabi?
- Nie, to mój mężczyzna. –
mruknęła mimo wszystko z zadowoleniem. Neji przewrócił oczami.
- Odbierz. – Poleciła Tenten. –
My z Nejim tu na ciebie poczekamy.
Odkąd szatynka ustaliła sobie
chwilowy brak zainteresowania płcią przeciwną, to rozmowy z chłopakami stały
się o wiele wygodniejsze. Dlaczego wcześniej nie wytoczyła sobie tej granicy?
Hinata przeszła do głównej sali, zostawiając ich samym sobie i odebrała
telefon.
- No w końcu. Lepiej późno niż
wcale…
- Przepraszam. Musiałam znaleźć
ustronniejsze miejsce.
- Eee… Hina…?
- Hm...? Zawiedziony?
- Nie, nie! - Zaprzeczył
natychmiast Naruto. – Raczej zaskoczony, bo dzwoniłem do Chojiego… Przynajmniej
tak myślałem. Mojej myszki bym nie budził, mam zegarek.
- Nie obudziłeś mnie. Właśnie
skończyłam pracę i Neji mnie niedługo odwiezie do domu. – mruknęła Hinata. –
Nie gniewasz się za ostatnie porzucenie?
- Nie. Menma się sprawdził, jako
twój adwokat i skutecznie cię wybronił.
- Uff. – Uśmiechnęła się kobieta.
– Co porabiasz?
- Zepsuł mi się komputer, więc z
braku laku leżę na łóżku z twoją miniaturką. – oznajmił, mając na myśli
laleczkę. – Co ja bym dał, byś to była ty.
- Poczekaj jeszcze pięć dni i do
ciebie jadę.
- Kuzyn cię podwozi? – Zapytał
Naruto. Właśnie zdał sobie sprawę, że nie wiedział, w jaki sposób ukochana
miała się do niego dostać.
- On musi się zajmować Sorą, nie
po drodze mu takie długie eskapady. Zresztą mam bilet na bezpośredni pociąg do ciebie.
– mruknęła Hinata. Przewróciła oczami, słysząc jęk chłopaka.
- No nie wiem, pociągi są pełne
dziwaków… A jak ktoś będzie cię podrywał?
- Będę niedostępna.
- Kuuuuurwa… Takie są najczęściej
zaczepiane. – Jęczał Naruto. – Jeszcze pewnie zrobisz coś słodkiego, jak
zrobienie komuś zdjęcia z ukrycia i zabłyśnie flesz…
- Musisz mi zaufać. – Zaśmiała
się Hinata. – Menma ci mówił o…?
- Mówił, mówił. – Przytaknął
wesoło Naruto. – Twoja siostra i Sasuke, no, znając temperament Hanabi, to ona
na spokojnie go utemperuje i nie da sobie w kaszę dmuchać. Także wyluzuj,
skarbie.
- Obyś miał racje. – Uśmiechnęła
się Hinata. – Zbieram się już. Śpij dobrze.
- Ty też. Kocham cię.
Po rozłączeniu Hinata wróciła do
przyjaciółki i kuzyna. Mężczyzna ze smakiem zajadał danie Tenten, chwaląc ją
przy kuzynce. Uśmiechnęła się do niego i do przyjaciółki, podejrzewając, że ta
ponownie chce się o niego starać. Tenten posłała jej spojrzenie typu „nie, nie.
Nic z tego”, ale życie zweryfikuje zamiary. Pożegnali się i ruszyli w swoje strony.
Człowiek szybko przyzwyczaja się
do pewnych rzeczy. Sasuke zamyślił się nad sobą, bo właśnie i swoją osobę na
tym nakrył. Oczywiście mówił o Hanabi, o tym potworze w ciele bardzo uroczej
dziewczyny. Mianowicie chodziło o spotkania z nią, które odbywały się coraz
częściej i które mu się nawet podobały, dobrze się na nich bawił. Dzisiaj na
przykład było im obojgu tak przyjemnie, że nie zauważyli, kiedy z
dziewiętnastej zrobiła się północ. Sasuke odprowadzał dziewczynę pieszo do
domu. Ludzie mogliby ich posądzać o randkowanie, ale nie łączyły ich uczucia
bliższe niż przyjacielskie.
- Ooo, plac zabaw! - Zawołała
Hanabi. Sasuke przystanął obok. - Chodzimy!
- Hanabi, dochodzi pierwsza...
- Co ty tam wiesz. Spałeś ze mną
czy coś przegapiłam? - Zapytała z rozbawieniem, wykorzystując jego dwuznaczną
wypowiedź.
- Chodziło mi o czas. Pierwsza w
nocy.
- No nie gadaj…! – Sarknęła
Hanabi, przewracając oczami. - Tylko na kilka minut. - wzruszyła ramionami,
wchodząc na dziecięcy teren. - No chodź.
- Ja dziękuję, postoję. Wystarczy
ci zabawek.
- No dalej, tchórzu! - Zawołała
dziewczyna i usiadła na huśtawce. - Popchaj mnie.
Sasuke westchnął ciężko, ale
posłusznym krokiem do niej podszedł i zaczął odpychać huśtawkę. Dziewczyna
śmiała się wesoło, wołając na cały głos różne rzeczy, będąc bliżej nieba. Po
chwili Sasuke przemieścił się niedaleko przed nią.
- Wracajmy.
- Dopiero przyszliśmy…
- Ty przyszłaś, zboczyłaś z
trasy, pamiętasz? – Burknął brunet. – Mam dosyć łażenia w twoim towarzystwie na
dzisiaj. Jestem zmęczony, a jutro muszę wcześniej wstać i jechać za miasto.
Chodź.
- Ok… - Zgodziła się Hanabi,
robiąc naburmuszoną minę. Po chwili wpadła na pewien pomysł, który praktykowała
w dzieciństwie. W tym celu wpierw zaczęła się sama rozhuśtywać. - Skoczę.
- Nie ma mowy, zwariowałaś?
Jeszcze się połamiesz.
- Nie jestem taka stara jak ty. -
odpowiedziała, na co Sasuke zadrżała żyłka na skroni. Czasami serio miał jej
dość.
- A sram cię, rób, co chcesz.
Wbrew swojej obojętnej
wypowiedzi, patrzył na jej poczynania z przerażeniem. Nie mogła mu umrzeć czy
jakkolwiek się narazić na pobyt w szpitalu. Będąc w nim, nie przyda mu się,
martwa tym bardziej. Będąc wysoko w przodzie Hanabi skoczyła, jednak nie udało
jej się wylądować na obu nogach, ale nic groźnego się nie stało, skoro nie
jęknęła i nie wyła. Brunet klasnął w dłonie.
- Brawo, akrobatko.
- Jeszcze raz! - Zawołała,
wstając ciężko na nogi.
- Nie ma mowy. - Burknął Sasuke,
łapiąc ją czym prędzej za ramię. – Wracasz do domu. Twój ojciec się porządnie
wkurwi, że nie ma cię jeszcze w domu, a chyba sama mówiłaś, że kolorowo z nim
nie masz.
- Dobra! – Warknęła, wyrywając
się spod uścisku towarzysza.
Hanabi poczuła ścisk na żołądku,
mieszaninę zdrady i zdenerwowania. Coś koło tego. Mówiła mu te informacje, by
potrafił się wybronić przed Kibą, a nie używał ich przeciwko niej. Ruszyła
przodem twardym i dziwnym krokiem. Sasuke się skrzywił, gdy ją obserwował.
- Kulejesz.
- Spieprzaj. - Bąknęła, nawet się
za nim nie obracając. Przeklął pod nosem i podbiegł, chwytając ją za ramię. –
No puść mnie!
- Przestań unosić się dumą i
powiedz, gdzie cię boli? – powiedział stanowczo. Hanabi zakryła twarz i
westchnęła ciężko.
- Na grzbiecie stopy… -
powiedziała delikatnym, szlochającym tonem.
Sasuke nie tracił czasu na dalsze
gadanie. Wziął Hanabi na ręce, na co nawet nie zdążyła zareagować i przeniósł
ją z powrotem na huśtawkę, by usiadła, niedaleko też była lampa uliczna i
dawała dobre światło. Minę miała mocno zdezorientowaną, nieprzekonaną jeszcze
do tego, co mężczyzna wyprawiał.
- Co robisz?
- Rozhuśtam cię, znowu skoczysz i
może walniesz się w głowę i wybijesz sobie z niej te durne pomysły. – z
sarkazmem w głosie przedstawił jej swój plan. Spojrzała na niego oburzona.
Dopiero wtedy Sasuke przed nią ukucnął i chwycił ją za stopę. Wycofała ją automatycznie.
– Co? Bolało?
- N-Nie… - Zawstydziła się.
- Mogę?
Zadał to pytanie, zdając sobie
sprawę, że może to dotyk ją tak zdenerwował. Dziewczyna skinęła głową, więc
Sasuke ustawił jej stopę na własnym udzie i ściągnął buta i skarpetkę. Obadał
to wzrokiem i niespecjalnie krył grymas na twarzy. Hanabi również się
skrzywiła.
- Wal się, nie wiedziałam, że
będę zdejmować skarpetki. W innym razie bym lepiej pomalowała paznokcie. –
Warknęła, na co mężczyzna zerknął na jej paznokcie z popękanym gdzieniegdzie lakierem.
- Nie obchodzą mnie twoje palce.
Masz spuchniętą nogę, obłóż ją w domu białkiem. – nacisnął w pewnym miejscu,
gdzie zareagowała krzykiem i nerwowym pociągnięciem do siebie stopy. – Boli?
Naderwałaś sobie ścięgno. – Hanabi skrzywiła się wobec tej brutalności.
- I co teraz?
- Odpocznij chwilę i pójdziemy
dalej. – powiedział odczuwając podziw, jakim dziewczyna go w tej sytuacji
obdarzyła.
Przysiadł na huśtawce obok,
której linka z prawej strony się zerwała pod wpływem ciężaru i w to po zaledwie
dwóch sekundach. Sasuke upadł więc chamsko na plecy, że aż coś gruchnęło.
Hanabi będąc tego świadkiem wybuchnęła głośnym śmiechem i to tak potężnym, że nie
mogła go opanować. Sasuke leżąc na plecach też się lekko zaśmiał ze swojej
niedoli, ale po chwili się podniósł na nogi i nerwowo wyciągnął z tylnej
kieszeni telefon. Hanabi znowu parsknęła śmiechem.
- Zmiażdżyłeś go. – Zaśmiała się.
- Własnym dupskiem.
- Przymknij się… - Burknął.
Kucając tyłem do niej. – Wskakuj. Chyba już się lepiej czujesz.
- Okej. – mruknęła. Założyła
szybko i ostrożnie skarpetkę i but, po czym bez żadnych obiekcji wskoczyła mu
na plecy. Nie usłyszała z tego powodu żadnych jęków i marudzeń. – Masz
szczęście, że jestem lekka.
- Pff, wiesz, kto jest lekki?
- Kto?
- Nie ty. – mruknął, a Hanabi w
odpowiedzi pociągnęła go za ucho. – Ałaa, przestań!
- To przeproś.
Sasuke nie przeprosił do samego
domu dziewczyny, ale też jej nie zostawił. Właściwie to dla obu takie
przekomarzanie się było fajne, ale żaden z nich się do tego nie przyznawał.
Przy pożegnaniu mężczyzna polecił Hanabi zaopiekować się własną stopą i
pstryknął ją lekko w czoło, mówiąc „cześć”.
"Hanabi, dochodzi pierwsza..." No gdyby nie komentarz Hanabi to bym się nie domyślił podtekstu, ale muszę przyznać że niezły :D Ciekawie się zapowiada ich "związek", na pewno będzie się z czego pośmiać więc czekam na następne. I powodzenia z zaliczeniami w szkole :)
OdpowiedzUsuńNo, bo wiesz jak to jest "głodnemu chleb na myśli" hehe ;)
Usuńoj będzie, głównie dla beki powstał :D
Nie dziękuję, by nie zapeszyć :D
Na początek najważniejsze! Miałam Nejego, ale mało go. Czuję niedosyt, ale z drugiej strony jestem wdzięczna. Zawsze to coś :D Czekam na MORE, MORE, MORE nie wiem czemu ja go tak lubię, ale tak jest haha
OdpowiedzUsuńDobra będę lecieć po kolei, bo inaczej się zgubię. Obito i Rin <3 ale jeszcze lepiej, że Obito trzyma sztamę z Hanabi. Myślałam, że się zleję jak oni prowadzili rozmowę. Odebrałam ich jakby byli mniej więcej na tym samym poziomie intelektualnym XD
Nie podeszli mi w rozdziale Shikamaru i Temari. Ok wyjaśnili sobie wszystko, ale ja za bardzo tego nie załapałam...Tej aborcji i w ogóle. Może to dla tego, że mam inny pogląd co do takich spraw. Jeszcze ta Temari mnie nie przekonuje. Ona jest dla mnie taką babą z wałkiem w ręce. Jeszcze brakuje tylko żeby prała nim Shikamaru XDDDD btw biedna myślała, że to tradycja z imionami hahaha nieźle się uśmiałam z tego
Mało naruto i Hinaty ostatnio :( co się dzieje hmm? Czyzbym doczekała się ich dopiero jak ona do niego przyjedzie? Aha i jeszcze co ten Menma?! Przyjechał i tylko się Naruto czepia i w dodatku zepsuł ramen!!! Ej tego to nie mogłam przezyć, chociaż ma plusa za pomysłowość. Aha i jeszcze jak Gara prosił Lee o pomoc i on przyszedł, ale zanim rozdzielili chłopaków to zdążyli jeszcze ze sobą pogadać. Jak czytałam to aż się zatrzymałam żeby dokładnie sobie to wyobrazić hahaha i padłam XD
Dobra, ale największy wygryw rozdziału to para Sasuke i Hanabi. Od zawsze lubiłam Sasuke, więc to jasne, że będę go nadal lubić nieważne jaki cyrk odstawi, ale do tej młodej jakoś wyjątkowo pasuje. Oni niby się sprzeczają, ale za tym dogryzaniem coś się kryje. W końcu kto się czubi ten się lubi :D! Ogólnie tekst HANABI DOCHODZI PIERWSZA wygrał. Głupio się przyznawać ile myślałam, żeby ogarnąć o co w tym chodzi, że to jest takie śmieszne. Odpowiedź Hanabi mi nie pomogła. Dopiero po jakimś czasie do mnie dotarło i stwierdziłam, że jestem jakaś ciężko myśląca xd Aha i ja jestem za tą parą! I denerwowało mnie jak wszyscy na około próbowali wmówić, że to nie ma sensu. Niech się zajmą sobą, a nie będą tu rozdzielać moich (od tego rozdziału) ulubieńców!
Mam jeszcze jednych faworytów -> Sakura i kakashi hahah no to jest dopiero para. Składam prośbę żeby się pojawili. Mam nadzieję, że zostanie rozpatrzona pozytywnie :)
No i na koniec mam jeszcze pytańko jak to jest z rozdziałami? Co 10dni? Czekam na twoją ansłer ;)
No i czekam jeszcze na Naruto i Hinatę, którzy ostatnio zniknęli, a są przecież głownymi, co nie?
Pozdrówki,
N
Tak jak Soli pisała, na trochę mogą zniknąć Naruto i Hinata przez związek na odległość, ale jak będzie majówka to znów się będziemy mogli nimi nacieszyć. Nie mogę się doczekać "rodzinnego spotkania" między Naruto, Hinatą, Hanabi, Sasuke i Hiashim xD to może rozwalić system do reszty :P
UsuńMnie to ciekawi czy Haishi też będzie bił Hanabi bo ma chłopaka 😐 w sensie czy będzie też robił problemy jak Hinacie
UsuńTak, rozdział co 10 dni. Ostatnio się spóźniłam i odstęp czasu był jedenastodniowy, to teraz dla wyrównania dałam dziewięć, ale następne już normalnie – 13, 23 maja itd. :)
UsuńYiVes wytłumaczył kwestię NH, za co dzięki ;) – od siebie dodam, że mi też ich mało, więc będę ich coraz częściej jakoś stawiać na swojej drodze!
Neji powolutku wchodzi w opowiadanie, musi się przyzwyczaić nim zrobi bum! Cierpliwości :D
Dla Temari mam wytłumaczenie! (bo ja też ją widzę z wałkiem w ręku xD) Ona jest w ciąży, dlatego różnie się zachowuje :P HORMONY
A jeśli chodzi o Menmę, to wobec Naruto objawiają mu się geny Kushiny :D zresztą braciaki spędzają ze sobą za dużo czasu i nie mogą ze sobą wytrzymać xD
Zdradzę ci, że Kakashi i Sakura, to chyba jedyny paring, w którym akceptuję różową :P
Hahaha, ten tekst, to chyba test na zboctwo i go mimo wszystko nie zdałaś xD jesteś urocza, Natola ;* xD
Ooo, jaka dyskusja <3 To ja dołączę: zastanawiam się czy Soli zrobi z Sasuke i Hanabi na koniec parę czy nie? Bo wie-cie, ona bywa wredna :<
UsuńWgl, YiVes, hahaha, to by było kombo xD spróbuję podjąć to wyzwanie xD
Mówisz i masz, w końcu obiecałam :)
OdpowiedzUsuńBędę komentować na bieżąco, więc z góry sorry za ewentualny chaosik :P
Hanabi rozwala system już na wejściu. "... nie oddam cioci jakiemuś frajerowi" xDDD Obito... Cóż. Różnie może być xD
Obrusek, obrusek, obrusek - za dużo tego obruska wszędzie! Zdrobnienia w opisach średnio leżą, zwłaszcza, jak za moment powtarzasz to samo w wypowiedziach. Masz do dyspozycji jeszcze chociażby: obrus, obrusik, serweta...
I... czy ja dobrze widzę? Cukierniczka na ciastka? xD Cukierniczka to cukierniczka xDDD
No, ale ok, wróćmy do wątku głównego. Hanabi wymiata, już to mówiłam, ale Obito też całkiem nieźle wyszedł. W sensie nie jest takim typowym wsiowym głupkiem (klik), tylko takim trochę niezdarą z poczuciem humoru :P
#dygresja
"Hanabi z uśmiechem, opluła swoją dłoń"; "robiłam, to już wcześniej" - zastanawiam się co każe Ci w tak dziwnych i nieuzasadnionych miejscach stawiać przecinki o.O
Nie rozumiem tylko, dlaczego on uważał, że Hanabi ma 14 lat xD Ale rozbawiła mnie końcówka sceny - jak im nic nie powiedziała, to poszły obgadywać innych. Przy czym Hinata obgadywała samą siebie. Lol xD
#dygresja2
Chyba przebiję Twój ostatni licznik "xD" w tym rozdziale :P xD
"Nie jestem pizzą" - No Shit, Sherlock xD
Temari głaszcząca życie - to ja mam dzisiaj taki nastrój, czy to serio brzmi śmiesznie? xDDD
Ok, Hanabi musi się podzielić swoją władzą. Yoshino też rządzi :D To wejście, no po prostu piękne ♥ No, ale przecież jest matką, matka to sobie może, nie? xD
Ej, w ogóle taki ból... Yoshino wszystkich opierdziela, ale na wieść o ciąży opierdziela już wszystkich poza Temari xD Znaczy, nie, żeby to było coś dziwnego, no ale :D Trochę jakby to było tylko i wyłącznie jej dziecko. Cóż... W sumie ciekawe jaka z niej babcia xDDD
W ogóle ostatniej rzeczy jakiej się tu spodziewałam, to Saso. W dodatku w tym kontekście. Lol. Nie. Lol. Spodziewałabym się już prędzej tego tam. Nie pamiętam jak mu było, ale przyjmijmy, że wiesz o kogo chodzi, nawet jeżeli nie wiesz, o.
Mam natomiast pewne podejrzenia co do kolegi, który wygląda jak debil, idąc przed siebie i gadając sam ze sobą. I ta riposta, tak bardzo pasuje :D Aż się stare, dobre A-story przypomina :P Dobra, nie takie stare, ale brakuje mi tego xD
Eeeee... "DzieAwczyna"? Na pewno tak miało być? xD
Bójka o ramen interesująca, ale przewidywalna :P Spodziewałam się, że ta sól nie posłuży do rzucenia ;D Natomiast co do Lee, to ja mam nadzieję, że on w tej knajpie był tylko coś zjeść. Nie wypić.
"...umówiony na kolacje..." - dalej będę się czepiać tych e i ę na końcu, bo wyszło na to, że jest umówiony już na kilka kolacji na raz :P
Tak czy inaczej ulżyło mi, że Hinata zainteresowała się sprawą Hanabi, ale nie podeszła do tego tak "och, jak Kiba tak mówi, to tak jest". Takie zakładanie z góry, że ktoś jest nieomylny. Albo nie kłamie. Bo skoro Kiba nie lubi Sasuke, to równie dobrze mógłby kłamać.
Biedny Naruto... Dzwoni jego dziewczyna i się niecierpliwi, żeby pogadać z jego bratem xD To jest mimo wszystko piękne :D
KakaSaku... Nieeeeeeeeee...
Jest Tenten, fajnie :) I wbił Neji. I dziwnym trafem Hinata wyszła. Czy mi się zdaje, czy Ty tu nieładnie pogrywasz? Czyżbyś zmieniła zdanie? :O
I ten fragment z placem zabaw xD Pamiętam to! :D To o godzinie to idealny przykład na to, że przecinki są ważne, o! :P A ten tekst o wybijaniu z głowy też dobry xD Albo ta gleba Sasuke... Jak widać ostatnie słowo zawsze musi należeć do kobiety. Aczkolwiek wybuchnęła, nie wybuchła ;)
Ej. Stop. Koniec? :O Nie zauważyłam, kiedy notka minęła... .-. Nie fair, ja chcę dłuższe!
I podobnie jak YiVes czekam na spotkanie... wszystkich xD Proponuję na urodziny Hiashiego. Takie przyjęcie niespodzianka xDDDD
Pozdrówka ♥
Wszystkie znaleźne błędy poprawione – dzięki za czujność! ;*
UsuńA propos błędu z kolacją – to jak to? Kolacja z Tayuyą, a potem z Akamaru, ma tych kolacj w zapasie xD
Hanabi młodo wygląda, moja 25letnia przyjacióła wygląda na licealistkę – przez co ma problemy z kupnem alkoholu xD a Obito no cóż, różnie mógł myśleć po jej zachowaniu xD
Głaskać życie znajdujące się pod sercem, to piękna metafora xD
Yoshino będzie dla dziecka jak druga mama <3
a-story minęło, uczę się na błędach i nie wprowadzam na długo akasi xD
No Naruto się nie spodziewał, że własny brat tak z nim postąpi… :P
Haha, nie, nie będzie żadnej urodzinowej imprezy, nie chcę się powtarzać :X ale wymyślę coś fajnego ;)
Powtarzać? xDDD
UsuńMogą być jakieś święta :P
Ta demolka domu i rozwalenie dwóch związków naraz xD Idealny przezent na święta :D
UsuńHah, już widzę ten pełen zadowolenia uśmiech na twarzy Hiashiego <3 (pomimo strat materialnych XDXD)
UsuńJak zwykle jestem spóźniony. Ach. Chyba muszę sobie jakieś przypomnienie w telefonie ustawić. W ogóle teraz przez ten tydzień mam jakieś opóźnienie z blogami innych. Ale spokojnie nadrabiam. Zacznę od tego rozdziału bo najbardziej czekałem. (Nie wcale się nie podlizuję xD) Na początku trochę się zastanawiałem kim jest chłopak Rin i potem jak okazało się że to Obito o mało nie udusiłem się ze śmiechu. (Tak wiem dziwna reakcja, ale ja cały jestem dziwny :D) Sądziłem, że Obito kiedy zobaczy Hinatę to się rozluźni w końcu się znają. Spotkali się już u Naruto przecież. Rozdział fajny ale chyba najbardziej rozśmieszyło "Hanabi dochodzi pierwsza". Picie coli i czytanie Twoich rozdziałów jest niebezpieczne. Kolejny raz jakiś napój ciekł mi nosem. xD . Tak na marginesie mam pytanie czy Ineki to Toneri? Bo kiedyś gdzieś było, że on pracuje w restauracji z Hinatą i teraz były Toneri i zastanawiam się czy to ta sama osoba czy dwie różne?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwośćią i życzę powodzenia bo widziałem na fejsie wpis. (Mam nadzieję, że nie spóźnione)
Pozdrawiam cieoło i życzę Ci weny.
ps W ogóle przepraszam, że nie odpisuję na gg ale musiałem usunąć konto. Zgubiłem telefon w dniu, w którym nie miałem pinu ani nic i na wszelki wypadek pozmieniałem i pousuwałem wiekszość kont, więc jak coś to na razie kontakt tylko przez gmail. :)\
Spokojnie nie ty jeden ;) (oczywiście, lizusie xD) Obito zależało, a jak człowiek się stara to na ogół nie wychodzi xD
UsuńNo ja nie wiem, może na powrót zamieszczę tu info, by nie jeść/pić podczas czytania? Tobie się wylewa nosem, inni duszą się bułką... xD
Toneri, zmieniłam imię, bo w sumie nie chce tworzyć OC na blogu :P w anime jest dość postaci do wykorzystania ;)
Spóźnione xD już jestem po i chyba zdałam, więc oke1jka xD ale za tydzień też mam więc nie dziękuję by nie zapeszyć ;)
da się usunąć konto na GG? o.O ale przeczytałeś moją odpowiedź? :)
Da się da się. Niestety nie zdążyłem. Mam takiego pecha, że telefon zgubiłem dzień po napisaniu do Ciebie. Jeżeli nie jest to problem, to fajnie by było jakbyś wysłała mi to na Gmail. Chciałbym wiedzieć co sądzisz a niestety nie mam dostępu. Jeżeli chciała mi to wysłać to łap Gmail yaroinushigawa@gmail.com (mam nadzieję, ze nie stanę się obiektem żartów na poczcie innych czytelników)
UsuńTo chyba znak, rozmowy ze mną źle się kończą xD
UsuńSpoko, już wysyłam ;)
(dlaczego miałbyś się stać? Nie rozumiem xD)
Okej, zacznijmy od tego, że totalnie nie znam kanonu Naruto. Tak zupełnie. Ale mam jeszcze trzy dni wolnego i z nudów skaczę po różnych blogach. Tak właśnie trafiłam tutaj. I totalnie nie wiem, co pchnęło mnie rano, by zacząć czytać. Ale nie żałuję. Wciągnęłam się na maksa i na pewno zostaje tu na dłużej. A wolnej chwili przeczytam też poprzednią historię. I może zawitam na inne blogi. Bo tak jak mówię, mam troszkę za dużo czasu ( w końcu biznespan z PP sam się nie zrobi).
OdpowiedzUsuńPlus − przy okazji przetrzebiłam na wszystkie strony Internet, by na początku w miarę połapać się w sytuacji.
Zacznę może od całokształtu. Strasznie podoba mi się twój styl. Jest lekki, bardzo przyjemnie się czyta. Na początku trochę nużyły mnie przydługie opisy ( szczególnie w pierwszym rozdziale), ale teraz, po dwudziestu rozdziałach jest zdecydowanie lepiej. Dodatkowo fajnie konstruujesz dialogi, które nie są wymuszone, a to też bardzo ważne. Chyba nie ma nic gorszego od wymuszonych dialogów. Zawsze jak takie czytam, mam wrażenie, że czytam rozmowy robotów. I to takich nienaoliwionych.
Bardzo polubiłam Hinatę. Ma uroczy charakter, a dodatkowo niebieskie włosy! Niebieskie! Przez pół swojego dzieciństwa marzyłam o niebieskich włosach. W końcu mi przeszło, ale nadal mam słabość do bohaterów z taką fryzurą. Dodatkowo ona i Naruto są tacy uroczy <3 <3 Normalnie cud, miód i orzeszki. Zawsze się jak się pojawiają w duecie, to aż się rozpływam. Po prostu romantycznie do kwadratu, a nie ukrywam, że lubię jak między parami się układa. Taką mam duszę.
Przejdę już jednak do bieżącego rozdziału. W końcu trzeba to zrobić, dodatkowo chyba zaczęłam przynudzać.
Ogólnie rozdział zdecydowanie wygrywa Hanabi z Sasuk ( przepraszam jeśli coś źle odmienię). Czy może być coś lepszego od wyprawy na plac zabawa? W środku nocy? Też tak chcę! A skakanie z huśtawki to zabawa mojego dzieciństwa.
Ogólnie to ich relacja też jest na swój sposób genialna. Niby nie są parą, a jednocześnie coś między nimi iskrzy i to niesamowicie. Ich sprzeczki wywołują ogromny uśmiech na mojej twarzy. A tekst, że Hanabi dochodzi pierwsza rozwalił system. Zbieram się z podłogi xd Do tego Sasuke taki troskliwy zajął się nogą Hanabi. Normalnie, brakowało tylko popcornu, anielskiego chóru i meczowego kiss camu.
Fragment z Shikamaru i Temari był trochę… dziwny? Sama nie wiem dlaczego. Niby są szczęśliwą parą, spodziewają się dziecka i w ogóle tęcze i jednorożce, ale mam wrażenie, że coś tu nie pasuje. Niby fajnie, że Shikamaru przyjął do wiadomości fakt, że Temari kiedyś usunęła ciążę. Od tak po prostu. Musi naprawdę ją kochać.
Scena z rodzicami była cokolwiek komiczna. Nadopiekuńcze matki zawsze wywołują u mnie prychnięcie śmiechem. A pizza zawsze jest okej! Niezależnie od okazji. Zresztą podobnie jak wywody na temat również. Choć nie przypuszczałam, że może istnieć tyle imion zaczynających się na Shika. Chociaż możliwe, że nie znam się na imionach.
Okej, dobra próbuję ogarnąć wszystkie wątki, ale mózg zaczyna mi się przegrzewać. Zaczątek bójki w barze wywołał na mojej twarzy cokolwiek psychopatyczny uśmiech. Sól! Wszystkiemu winna jest sól!
Ogólnie to urocze, jak wszyscy martwią się o Hanabi. Ale wydaje mi się, że tym razem nie mają racji. Sasuke może i na pierwszy rzut oka chce wykorzystać Hanabi, ale ja wierzę, że w głębi duszy nie skrzywdziłby dziewczyny.
Trochę mało Naruto i Hinaty. A już wspominałam przecież, że ich uwielbiam. Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie ich więcej.
Ode mnie to tyle. Przepraszam za nieskładność tego komentarza, ale przyznam, że rzadko piszę, aż tak długie komentarze i zaczynam się gubić we własnych wywodach.
W każdym razie pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Violin
Matko, nie! Nie czytaj poprzedniej historii! D: Zrazisz się! Jest denna, infantylna i kompletnie nielogiczna! To tylko porównanie jak pisałam w 2013 i jak piszę teraz :P tak żeby nikt nie myślał, że od początku pisałam dobrze :P
UsuńOk, po tym dramatycznym wstępie witam cię tu serdecznie :D nie ma potrzeby znać kanonu, tu tylko imiona, wygląd i trochę relacje są z kanonu – więc w imionach odmienia się tylko tych z „a” na końcu ;) wygląd masz zdjęcia w bohaterach pod spisem treści :P a relacje to poznasz w fabule ^^
Hah, ostatnio sama na zajęciach przedstawiałam biznes-plan, dasz radę!
O jaaa <3 Dziękuję, sama kocham dialogi i naprawdę się staram by nie brzmiały jak u robota :D miło, że ktoś to docenia ;) Co do opisów, to zawsze ktoś marudził, że krótkie opisy, że sucho, że coś tam więc się starałam na początku, a potem nawet nie wiem kiedy wróciłam do swojej sympatii do dużej ilości dialogów i krótkich opisów – ciężko się przestawić, no, ale ludzie lubią dialogi ;)
Jakie tam niebieskie, granatowe! :P Fajnie, że ją lubisz :D też ją lubię, ją i Naruto, shipuję ich od zawsze <3 a mało ich w rozdziale, ponieważ aktualnie są daleko od siebie, dlatego w takich chwilach daje szansę na rozwinięcie innym wątkom, ale jak będą razem to będzie ich dużo :)
Shikamaru i Temari – ich dziwny wątek może się wydawać dziwny, bo to taka scena potrzebna na przyszłość ;) więcej nie zdradzę :D
No a Sasuke i Hanabi, kurczę, dobrze kombinujesz… :D
Nie przejmuj się chaosem, jestem w tym ekspertem i wszystko ogarnę :D bardzo się cieszę, że opowiadanie wciągnęło, mam nadzieje, że się nieraz uśmiechnęłaś czy pośmiałaś ;)
Dziękuję pięknie i do zobaczenia u ciebie na blogu w środę albo w czwartek bardzo rano :D
Moim zdaniem to jest głupie łaczenie hanabi z sasuke, to przeciez się nie trzyma kupy, chcesz go bardziej zmienić w debila jakim zresztą jest moim zdaniem on bardziej pasujw do sakury, tym bardziej że to ona go zmieniła...Wiem, że zrobisz to co będziesz chciała, bo to twoje opowiadanie ale nie przdjmuj sie i tak świetnie piszesz po prostu mi sie to nie podoba sasuke z hanabi #sakura z kakashim.
OdpowiedzUsuńAleż ja się nie przejmuję! Szanuje opinie innych nawet taką niezgodną z moją :D Lubię rozminiać nad kanonem :)
UsuńSakura zmieniła Sasuke? Haha, że co proszę? :D Według mnie to Naruto go zmienił, Sasuke do końca chciał ją zabić (y). Moim zdaniem ona nie miała żadnego wkładu w zmianę Sasuke ;)
A w kwestii trzymania się kupy (XDDD) to nie ruszałabym kanonicznych paringów, jeśliby akcja działa się w świecie ninja ^^ a tak to mogę :P
Oj tam, na wzgląd NH, to Sakura jest dla mnie większą debilką i nigdy jej nie wybaczę wyznania Naruto miłości :'(
Oczywiście to tylko moje zdanie, więc bez obrazy ;)
Dzięki piękne ;*