Ariana | Blogger | X X

3 maj 2018

ROZDZIAŁ #24.


W południe do Rin przyjechały jej dwie siostrzenice. Kobieta bardzo się ucieszyła na ich widok, ale chyba Hanabi była najbardziej ucieszona z wizyty. To w sumie wynikało z czasu w babskim gronie, a przynajmniej tak sądziła, bo po dotarciu do salonu na kanapie siedział mężczyzna. Stresował się, bo na widok Hanabi wstał nerwowo, uderzając nogą w stół i wylewając niechcący trochę swojej kawy na biały obrusek. Po chwili do pomieszczenia dotarła też Hinata z Rin. One na szczęście miały cieplejszy wzrok i miłe uśmiechy, a nie pobłażliwe jak u najmłodszej.
- Dziewczyny, chciałabym wam kogoś przedstawić. – mruknęła Rin. – Z Hinatą się właściwie znacie, ale… - Pociągnęła swoją młodszą siostrzenicę do przodu. – Moja śliczna siostrzenica, Hanabi, a to mój partner Obito. – Przedstawiła ich sobie.
- Miło poznać. – mruknął, wystawiając rękę do dziewczyny. – Mam nadzieje, że załapiemy dobry kontakt. – Uścisnęła mu dłoń.
- To zależy, bo nie oddam cioci jakiemuś frajerowi.
- Hanabi... – Upomniała ją delikatnie Rin, posyłając Obito przepraszające spojrzenie.
- Poplamił ci kawą obrusek. – uargumentowała wypowiedź. Rin spojrzała, więc na brzydką, czarną plamę, a potem spojrzała z pretensją na mężczyznę.
- To nic wielkiego. – Wtrąciła Hinata. – Każdemu się zdarza.
- Tak… Ale lepiej zmienię nakrycie. – Zakłopotała się Rin.
- Pomogę ci.
Zaoferował się mężczyzna, jednak pomagając, strącił cukier z cukierniczki na ciastka. Hanabi parsknęła śmiechem, przez co Hinata spojrzała na nią surowo. Rin zostawiła swoje siostrzenice sam na sam ze zdenerwowanym Obito, a sama ruszyła uratować ręcznie obrusek. W tym czasie Obito rozmawiał z Hinatą na temat pokonania swojego rywala Kakashiego i dobywając w ten sposób serce Rin.
- Nikt nie kocha bardziej niż Uchiha – Hanabi drgnęła na to nazwisko. – ta walka była z góry przesądzona. – przetarł dziarsko nos.
- Uchiha? Co to znaczy? – Wtrąciła dziewczyna.
- Tak się nazywam, Obito Uchiha. W moim rodzie zazwyczaj bywało tak, że, jak się ktoś zakochał, to na zawsze. – Wyszczerzył się dumnie.
- Hinato. – Do pokoju weszła Rin. – Mogłabyś mi w czymś pomóc?
- Pewnie.
- A nie mogę ja? – Dopytał z nadzieją Obito.
- Zostań z Hanabi. – mruknęła kobieta, posyłając mu całusa.
- No dobra… - Bąknął, odprowadzając Hinatę wzrokiem, potem odwrócił się do Hanabi. – Ach! – Podskoczył przestraszony, gdy zauważył ją nagle na siedzeniu obok siebie. – Mówił ci ktoś, że bywasz przerażającym dzieckiem?
- Dzieckiem? Jestem dorosła!
- Oczywiście. – Uśmiechnął się Obito i rozmierzwił jej głowę.
- Mniejsza. Znam jednego chłopaka, Sasuke Uchiha, to twój brat? – Zapytała Hanabi.
- Nie. To taki daleki kuzyn, prawie go nie znam… Za to znam jego starszego brata, Itachiego. – Dodał, czując zadowolenie, że się zaczęła nim interesować. – Co? Podoba ci się ten Sasuke? – Zapytał z uśmieszkiem. – Skołować ci jego numer czy coś? – Hanabi bezceremonialnie uderzyła go w głowę.
- Tylko mnie wkurza. Chciałabym mieć na niego jakieś haki.
- Co będę z tego miał?
- Moją wdzięczność? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, ale długa cisza świadczyła o niewystarczającym powodzie. – I moją sympatię?
- Stoi! – Wyszczerzył się Obito, wyciągając do niej rękę. Hanabi z uśmiechem opluła swoją dłoń i uścisnęła Obito.
W tym czasie do pomieszczenia weszły kobiety. Młodsza Hyuuga wróciła więc z powrotem na swoje miejsce, a Obito nie bardzo wiedział, co ma teraz uczynić ze swoją dłonią. Wytrzeć o siedzenie? O spodnie? Rin usiadła obok niego, ale zwróciła się do Hanabi.
- Słyszałam, że randkujesz!
- Szok i niedowierzanie. – Parsknęła Hanabi. – Spokojnie, robiłam to już wcześniej.
- Co? – Zdziwiła się Hinata. – Nic mi nigdy nie mówiłaś…
- Czy ona nie jest za młoda na randki? – Wtrącił Obito. Reszta spojrzała na niego dziwnie. – Ja mając czternaście lat…
- Mam osiemnaście. – powiedziała Hanabi. Obito z początku nie chciał wierzyć, ale Rin pokiwała mu głową. Szczęka mu opadła.
Po tym głupim tekście zamknął się w sobie i długo, długo nic nie odzywał. Hinacie i Rin nie udało się wykrzesać żadnych informacji na temat tożsamości chłopaka Hanabi. Przeszły więc rozmawiać na temat związku Naruto i Hinaty.

Obiad był dzisiejszego dnia szybki, dobry i niecodzienny, mianowicie pizza. Kto by tym pogardził, na pewno nie Shikamaru. Mężczyzna zawsze się dziwił Temari, że wolała ślęczeć nad garami, zamiast zamówić coś szybkiego do domu. Dzisiaj miała za to lenia albo zwyczajną zachciankę na pizzę. Siedzieli w kuchni przy stoliku i zajadali. Shikamaru siedział normalnie, aczkolwiek leniwie, a Temari bokiem na krześle opierając się plecami o ścianę. Po wchłonięciu czwartego kawałka spojrzała na swojego mężczyznę, który sączył swój napój alkoholowy w butelce.
- Nie jestem pizzą. – Uświadomił zauważając kątem oka, że kobieta się w niego wpatrywała.
- Napiłabym się piwa…
- Nie wolno ci.
- Przecież wiem! – Warknęła rozdrażniona. – Możesz nie pić przy mnie? – Burknęła sugestywnie. Shikamaru odłożył, więc napój. – Dziękuję.
Skinął tylko głową, sięgając po kolejny kawałek. Temari w tym czasie zaczęła głaskać życie, które trzymała pod swoim sercem. Uśmiechnęła się do siebie zaczynając w głowie zastanawiać się nad życiem swojego potomka.
- Jak myślisz, jaki będzie? – Zapytała narzeczonego.
- Podobny do mnie, ale oczy będzie miał po tobie. I upartość. – mruknął, robiąc kolejnego gryza.
- Szybka i przemyślana ta twoja odpowiedź. – Stwierdziła Temari. – Zastanawiałeś się nad tym wcześniej?
- To takie dziwne? To również moje pierwsze dziecko. – Wzruszył ramionami. Kobieta zmarkotniała słysząc przedostatnie słowo.
- Co jakbym ci powiedziała, że już byłam w ciąży? – Shikamaru na te słowa uniósł w górę jedną ze swoich brwi. Jego ukochana ani na moment nie przerwała ich kontaktu wzrokowego.
- Odpowiedziałbym, że kłamiesz…
- Jasne.
Wzruszyła ramionami, chwytając za kolejny kawałek ich obiadu. Shikamaru jednak nie wrócił do zwyczajnego zachowania. Zadane pytanie krążyło i krążyło mu teraz po głowie. Wtem zadzwonił ktoś do drzwi. Temari wstała z krzesła, aby ruszyć do drzwi. W połowie drogi została zatrzymana złapaniem za przedramię.
- Kłamałaś, prawda? – Zapytał Shikamaru. W czasie danym na odpowiedź goście samodzielnie otworzyli sobie drzwi i wpakowali do środka.
- Yoshino!
- Daj spokój, Shikaku. Nie jestem żadną obcą, tylko mamą! Nie muszę pukać.
Uwaga mężczyzny, jak i kobiety skupiła się natychmiast na głosach, które należały do rodziców Shikamaru. Temari od razu nie spodobało się ich wejście. Zerknęła znacząco na swojego narzeczonego, licząc na jakąś reakcję.
Rzecz jasna, Shikamaru nie był dobrym dyplomatą, jeżeli chodziło o matkę, lecz podejrzewał, że nikt z nią sobie by nie poradził. Siedzieli wszyscy w salonie gawędząc o tym, jak każdemu się wiedzie. Yoshino nie mogła nie skomentować obiadu, jaki młodzi dzisiaj jedli. Pizza to żaden posiłek i nie można było jej przegadać.
- Jak mam zachciankę na pizzę, to sobie nie będę odmawiać. – stwierdziła Temari.
- Oczywiście, ale mojego syna mogłabyś dbać.
- Mamo… - Wtrącił Shikamaru, obejmując ramieniem swoją blondynkę. – Lubię pizzę, poza tym to ja powinienem na jakiś czas gotować, ale moje zdolności kulinarne są na poziomie zero.
- To kobieta powinna gotować.
- Pani syn też potrafi nieźle pichcić. – mruknęła Temari, kładąc dłoń mężczyzny na swoim brzuchu. - Spodziewamy się dziecka.
Shikaku jako pierwszy wyszedł ze zdziwienia i z uśmiechem pogratulował parze tej wspaniałej nowiny. Podszedł do Temari, aby ją objąć, pogładzić po brzuchu i zapytać o szczegóły. Yoshino puściły drobne łzy wzruszenia, posiadanie wnuka bardzo ją ucieszyło. Nawet postać Temari, jako matki nie miało najmniejszego znaczenia w tej kwestii.
- A jaka płeć dziecka? – Zapytała Yoshino.
- Chłopak.
- Och! – Kobieta już zaczęła się rozkoszować.
- To nic pewnego… - Dodał Shikamaru. – To nie słowa lekarza tylko przeczucie Temari… Także może się mylić. – Blondynka spojrzała na niego ze złością.
- Bzdura! Kobieta się nigdy nie myli w takiej sprawie! – odparła Yoshino. – Poza tym wyładniała, a wszyscy wiedzą, że chłopiec w brzuchu dodaje matce urody.
- To zabobony…
- Zamilcz już Shikamaru! – Warknęła na syna, po czym zwróciła się do Temari. – A jak mu zamierzacie dać na imię?
- Shikadai. Podoba mi się ta tradycja w waszej rodzinie, gdzie imię chłopców zaczyna się od przedrostka Shika. – Uśmiechnęła się blondynka. Rodzice mężczyzny spojrzeli na siebie zdziwieni.
- To nie tradycja, kochanie. – Zaczęła Yoshino. – Raczej lenistwo i brak kreatywności.
- Co…?
- U nas chyba jedyną tradycją było to, że imię wybierał mężczyzna. – powiedział Shikaku.
- A jak się domyślasz, mężczyźni w tej rodzinie są zbyt leniwi, nawet na wymyślenie imienia dla pierworodnego. – podsumowała czarnowłosa kobieta.
Temari nie wiedziała co powiedzieć, sądziła, że zostanie trochę doceniona za dogodność z rodzinnymi upodobaniami. Shikamaru poklepał ją po plecach na pocieszenie, nawet jeśli miałby sam wybierać, to również coś w tym stylu by wymyślił. Yoshino zauważyła, że mieszkanie młodych nie jest odpowiednie do wychowywania w nim dziecka i zaproponowała wprowadzenie się do nich. Mieszkanie z wnuczkiem wydawało jej się wspaniałą perspektywą.
- Ojciec Temari chciał nam kupić większe mieszkanie, ale mnie się wydaje, że na razie nasz metraż nam wystarczy. Potem zobaczymy, ale sam zamierzam zadbać o swoją rodzinę. – Zapowiedział Shikamaru. – Także doceniam, mamo, ale nie skorzystamy.
- Ale…
- Yoshino! – Zawołał Shikaku. – On ma racje, uszanujmy ich decyzje. Pamiętajcie tylko, że w razie czego możecie na nas liczyć.
Para przytaknęła niezwłocznie. Porozmawiali jeszcze na kilka tematów, na czym zeszło im około pięciu godzin. Po tym czasie starsi zbierali się, by już pojechać do domu. Odprowadzili ich do samego samochodu, a kiedy pojazd zniknął z ich pola widzenia Shikamaru spojrzał głęboko w oczy swojej kobiety.
- Przejdziemy się? – Temari wzruszyła ramionami na to pytanie.
- Jak chcesz.
Szli więc przed siebie, do miejsca, gdzie znajdował się osiedlowy plac zabaw dla dzieci i boiska da młodzieży, które oddzielała druciana siatka. Temari zapatrzyła się na bardzo małego chłopca, który w asyście rodzeństwa i pod czujnym okiem rodzica zjeżdżał ze zjeżdżalni. Nagle poczuła, jak Shikamaru bierze jej rękę, splątując ze sobą. Oparła głowę o jego ramię.
- Pytaj. – Poleciła, wiedząc, do czego miał doprowadzić ten spacerek.
- Lepiej będzie jak sama powiesz. Tyle, ile chcesz.
- Byłam za młoda na dziecko. Tyle. – Shikamaru się skrzywił, musi bardziej przemyśliwać zdania, odnoszące się do Temari. Wciąż zapominał, jaka z niej mądrala.
- To nie był wynik krzywdy?
- Nie. Seks był dobrowolny, jeżeli o to pytasz.
- Dobra. Nie powinienem nic więcej wiedzieć?
- Nie sądzę. – stwierdziła blondynka. – Kocham cię i cieszę się, że będziemy mieli dziecko.
- Ja też. – mruknął, przymierzając się do złożenia na jej ustach słodkiego pocałunku.
- Temari? – Zawołał jakiś mężczyzna z boku. – Temari Sabaku? – Sprecyzował na widok kobiety. Gość miał rude włosy i brązowe oczy.
- Ta, a kto pyta?
- To ja Sasori. – mruknął z lekkim uśmiechem. – Znamy się z Suny. Udzielałem ci korepetycji
- O, fakt. – Przypomniała sobie kobieta. Właściwie to po imieniu go rozpoznała. – To mój narzeczony, Shikamaru. – Przedstawiła partnera. Uścisnęli sobie dłonie.
- Słyszałem, że jesteś w ciąży. Gratuluje wam.
- Saso, no chodź! – Zawołał go kolega, który właśnie do nich podszedł. – I nie odłączaj się tak bez zapowiedzi. Bo wyglądam jak debil, idąc przed siebie i gadając sam ze sobą.
- Nie tylko wtedy tak wyglądasz. – Wzruszył ramionami, a potem zwrócił się do Temari. – Miło cię było zobaczyć. Jeszcze raz gratuluje.
- Dzięki. – odpowiedział Shikamaru. Po tym się rozdzielili idąc każdy w swoją stronę. – Miły facet.
- Ta. Wiem, że jest wykładowcą na weekendowych zajęciach Kankuro, a tutaj jest profesorem na uczelni Naruto i Gaary. Niedawno się dowiedziałam. Mój młodszy braciszek go prawdopodobnie nawet nie znał.
- Mimo to, po co chciałaś przed chwilą udać, że go nie znasz?
- Cóż. – Temari wzruszyła ramionami. – Nie zawsze był miły i najwyraźniej dojrzał. – Narzeczony spojrzał na nią, unosząc w górę jedną brew. – To z nim byłam w ciąży…
Shikamaru przystanął na moment, starając się przetrawić ten wysyp informacji. W jeden dzień dowiedzieć się tyle o kobiecie, którą ma poślubić. Dobrze, że przed a nie po ślubie jednak i tak późno mówiła mu o tak poważnych sprawach.
- To tak się według niego korepetytuje?
- Akurat w kwestii nauczania nie można mu nic zarzucić. A ja naprawdę go w ten sposób poznałam, miałam szesnaście lat, a on dwadzieścia trzy.
- Wiedział, że mieliście mieć dziecko?
- No…
- I namówił cię na aborcję? – Zapytał Shikamaru. Temari zagryzła swoje wargi i uciekła wzrokiem w bok.
- Nie, przeciwnie. On chciał, bym urodziła. – Kobieta czuła na sobie niezrozumiałe spojrzenie partnera. – Ledwo go znałam, ale z tego, co pamiętam, to nie był wystarczająco dojrzały, sporo imprezował i niezbyt dbał o rodzinę. Jakoś mi to za dobrze nie wróżyło. Poza tym byłam młoda, ambitna i stanowczo za krótko ze sobą byliśmy.
- Czyli… nie żałujesz?
- Nie… To była dobra decyzja.
Shikamaru objął swoją narzeczoną i przytulił ciasno do siebie. Domyślał się, że nie szczególnie mówiła prawdę, bo bądź co bądź to było życie, które trzymała pod sercem. Ten fakt nie wpływał na Shikamaru, na sposób, w jaki postrzegał Temari.

Naruto wraz z bratem i najlepszym przyjacielem siedzieli w barze Ichiraku. Po całym popołudniu spędzonym z nimi na chodzeniu po sklepach musiał im to jakoś wynagrodzić. Tym bardziej że w końcu udało mu się kupić to, co zamierzał kupić już od dawna, nie mógł się wprost doczekać, aż będzie mógł publicznie się tym chwalić. Nowa deskorolka była odjazdowa, piękna w każdym calu. Warta swojej ceny, bo już widział tę zazdrość w oczach kolegów.
Menma nie mógł uwierzyć, że brat tak szybko zechciał roztrwonić swoje pieniądze, nie żeby to w sumie nie było na dość poważne wydarzenie, ale… spory wydatek.
- Cieszę się, że mogłem ci towarzyszyć w zakupie. – mruknął Gaara. – Chociaż ja bym chyba zrobił to sam…
- I tak czuł się jakby był sam. – Menma przewrócił oczami. – Wszystkie nasze porady krytykował i w ogóle nie brał ich pod uwagę…
- Spodziewałeś się czegoś innego?
- Cóż… tak?
- Rany, człowieku! Skończ biadolić i ciesz się moim szczęściem! – Nakazał Naruto, uśmiechając się do niego szeroko. Menma spojrzał na deskę, którą brat tak uporczywie obejmował.
- Kiedy ma być ten turniej?
- Za dwa tygodnie w sobotę. Wpadniesz?
- Jak zapłacisz mi za bilet tu i z powrotem. – Sarknął Menma. – W końcu co to dla ciebie, taki marny tysiaczek…
- Nie zgrywaj biedaka. – Bąknął Naruto.
- I tak nie zamierzam patrzeć, jak łamiesz kręgosłup… - Blondyn przewrócił oczami, żałując, że w ogóle powiedzieli i pokazali mu z Gaarą, na czym będzie polegał turniej. – Ciesz się, że nie powiem o tym Hinacie, ani rodzicom… W ogóle nie chce mieć z tym nic wspólnego.
- Naruto z gorszych rzeczy się wylizywał. – Gaara wzruszył ramionami. – Więcej wiary.
- Właśnie, nie możesz być taki, jak Gaara? – Zamarudził Naruto.
- On też pewnie nie chce by jego siostrze stała się krzywda.
- Nie ma to jak porównywać mnie do siostry… - Menma przez tę wypowiedź niekontrolowanie parsknął śmiechem.
- Wiesz, co miałem na myśli!
Gaara nie wtrącał się w braterskie rozmówki, były one całkiem komiczne. Nic, tylko brać popcorn i wsuwać. Po chwili jednak, po zaserwowaniu przez Ayame jedzenia, uspokoili się. Dziewczyna zapowiedziała chłopakom swoje odejście z pracy i wypatrzenia innej, pewnej oferty w jakiejś ważniejszej restauracji. Naruto nawet nie udawał, że słuchał, tylko jadł, aż mu się uszy trzęsły. Menma nie mógł również i tego nie skomentować.
- Czy ciebie ktoś goni? Dlaczego nie jesz, aby pojeść, tylko żeby się napchać?
- Zejdź ze mnie, Menma! – Obruszył się Naruto. – No serio, im dłużej tu jesteś, tym bardziej mam cię dość. O byle gówno się przypierdalasz.
- Nie o byle gówno. Takim upychaniem się może ci w końcu pęknąć żołądek albo możesz się zacząć krztusić i umrzeć. Ja ci dobrze radzę…
- Wypchaj się tym. – Burknął Naruto, biorąc do ręki kulkę ryżową i rzucając nią w Menmę. Cios był na tyle silny, by przekręcić lekko jego głową, a kulka rozwaliła się przy trafieniu.
Szatynowi zadrgała żyłka na skroni, wziął do ręki solniczkę, a Naruto uchylił się natychmiast, chcąc uniknąć trafienia. Menma jednak był sprytniejszy, odkręcił solniczkę i wsypał całą jej zawartość do ramenu Naruto, czyniąc go niejadalnym. Gaara otworzył lekko usta, jednocześnie podziwiając zagrywkę. Blondyna zaboli ten uczynek.
- NIEEEEEE! – Zawołał zdruzgotany, zauważając, co robi jego brat. – Coś ty uczynił?!
- Masz za swoje. – odparł, odstawiając pustą solniczkę na stół. Blondyn złapał go za kołnierz i szarpnął do siebie agresywnie. Menma rozpoznał w jego furii podobną aurę, którą emanowała ich matka, gdy się wściekała. – Hej, uspokój się…
- Zabiję…
- Nie przesadzaj, to tylko zupa.
- Zabiję!
- Puszczaj mnie, gamoniu! – Burknął Menma, dostając w tej samej chwili z pięści w nos. Oczywiście nie pozostał dłużny i również zamachnął się na brata.
- Ej, przestańcie! – Warknął Gaara, gdy oboje wylądowali na ziemi i tam zaczęli się okładać. – Lee! Hej, Lee! – Zawołał znajomą postać przy barze. – Chodź, pomóż mi. – Kompan natychmiast podbiegł, a widząc, jakie szamotanie miało miejsce, uśmiechnął się z politowaniem.
- Hej, Gaara. Co tam?
- Nudy, a co u ciebie? – Wszedł w tę spokojną i bezinteresowną rozmowę. – Pomożesz?
- Jasne.
Mężczyźni wspólnie odciągnęli od siebie braci, a ci dostali surowy ochrzan od właściciela i do końca zachowywali się już przykładnie. Lee słysząc, co było powodem kłótni, nie dawał temu wiary. Dwoje dorosłych facetów, a zachowywali się, jak przystało na młodzieńczą siłę!

Brązowowłosy razem z Akamaru dotarł do restauracji, w której pracowały jego dobre przyjaciółki. Przywiązał psa do słupa przed budynkiem i podrapał za uchem, oświadczając mu, że zaraz wróci. Wszedł do budynku, gdzie powitał go przyjemny zapach serwowanych obiadokolacji. Też by zjadł, gdyby nie był umówiony na kolację ze swoją śliczną dziewczyną. Wpierw jednak priorytety. Nie miał zamiaru pozwolić temu głupiemu Sasuke mścić się na nim za pomocą Hanabi. Wcale nie dlatego, że widok ich dwojga mocno om wściekał… Wcale! Cieszył się, że chociaż nie całowali się przy nim.
Wzrokiem szukał po sali Hinaty, wiedział, że nie skończyła jeszcze zmiany. Jej godziny pracy nie są takie luźne jak Sakury czy Tenten. Jak na złość w pobliżu nie było żadnej z nich, a w samej kuchni mógł być Neji, więc cóż, Kiba w miarę lubił swoje życie. Podszedł do znajomego kelnera.
- Toneri, gdzie jest Hinata? – Zapytał, ale on spojrzał na niego zakłopotany sytuacją.
- Kiba, właśnie przyjmowałem zamówienie… Przepraszam państwa. – Ukłonił się swoim gościom.
- Dobra. Widzę ją. – mruknął, klepiąc go w plecy. – Dzięki za nic.
Kiba natychmiast skierował się do dziewczyny, która stojąc tyłem do niego, przygotowywała napoje dla klientów. Kiedy zwróciła się ku niemu, posłała jak zwykle słodki i przyjazny uśmiech, również go oddał. Następnie poprosił o rozmowę, gdyż na widoku pojawiła się Sakura, a jej znajomość sytuacji nie była czymś potrzebnym. Różowowłosa tylko się wtrąciła, by przejąć obowiązki Hinaty za ten czas.
- O co chodzi Kiba? – Zapytała Hyuuga, kiedy wyszli na zewnątrz.
- To delikatna sprawa, chodzi o Hanabi…
- Hanabi? Coś jej się stało?
- Jeszcze nie.
- Denerwujesz mnie, Kiba. – powiedziała Hinata z przejęciem w głosie. Mężczyzna układał w głowie informacje, które miał zamiar jej przekazać. – O co chodzi?
- Jej chłopak…
- Wiesz, kim jest? – Wtrąciła bardzo tym zaciekawiona.
- A ty nie?
- Nie. Nie chciała mi tego akurat zdradzić, ale widać, że jest szczęśliwa. – Uśmiechnęła się, czego pożałowała na widok miny Kiby. – Przykro mi, że tobie się nie udało.
- Nieważne. Mam za to inną dziewczynę, ale właśnie zadając się z nią, wpakowałem Hanabi w kłopoty. – Skrzywił się Kiba.
- To znaczy…?
- Moja dziewczyna Tayuya była dziewczyną Sasuke, właściwie to mu ją tak jakby odbiłem. – powiedział to trochę dumnie, a przy trochę będąc zakłopotany. Hinata nadal nie rozumiała. – Z kolei Sasuke jest chłopakiem Hanabi. – Jego rozmówczyni wydęła usta w zdziwieniu.
- Słucham?
- To, co słyszałaś. Mnie nie chce słuchać, więc sama z nią porozmawiaj i namów na skończenie tego „związku”. – Burknął, wykonując w powietrzu cudzysłów.
- Ale… Dlaczego?
- Hę?
- Miałam okazje trochę poznać Sasuke i nie wydaje mi się kimś szczególnie złym. Jeżeli tylko dba o Hanabi, to nic mi do jej sympatii. – Oświadczyła Hinata.
- Już nie chodzi o to, jaki jest. Tylko on się mści na mnie, poprzez związanie z Haną. Wiedział, że mi się podobała i myślał, że mnie to wkurzy. Jedyne co mnie jednak wkurza, to to, że z nią tak wrednie pogrywa.
- Jesteś pewny?
- Tak! Znam go nie od dzisiaj. To wykorzystywacz i manipulator, Hanabi go nie obchodzi.
- Powiedział ci to? – Dopytała Hinata, domniemania Kiby nie były niczym pewnym. Tym bardziej z uwagi, że sam lubił Hanabi i nie lubił Sasuke.
- Nie do końca, raczej, że ją lubi i żebym nie był zazdrosny. Śmiał się przy tym! – Kobieta mimo to popatrzyła na niego z głębokim powątpiewaniem. – Słuchaj, ja wiem, że z moich ust to po prostu nie wygląda, ale samej Tayuyi to wygląda na ściemę. Chodzili ze sobą półtora roku, ona wie, jakie ten dupek ma upodobania i co preferuje, a Hana nie wchodzi w ten skład! – oznajmiał Kiba z przejęciem. – Twoja siostra jest dla mnie ważna, nawet jako przyjaciółka. Błagam, uwierz mi i z nią pogadaj.
- Dobrze… Dobrze, porozmawiam z nią, ale nie myśl, że to może coś zmienić. W końcu mowa o Hanabi…
Mężczyzna przytaknął z radością, przytulił się do Hinaty rad, że chociaż spróbuje coś z tym wszystkim zrobić. Następnie musiał już iść. Pożegnał się z przyjaciółką, obiecując jej wpaść w przyszłości i pogadać odnośnie własnych żyć. Hinata wróciła zatem do pracy, często się zawieszała w myślach, ale poza tym dobrze wykonywała swoje obowiązki. Wróciła z pustymi tacami zamówień od jednego stolika, Sakura przywitała ją za ladą z uśmiechem.
- Sakura, mogę cię o coś zapytać?
- No?
- To będzie dziwne pytanie. – Uprzedziła Hinata, a przyjaciółka spojrzała na nią z jeszcze większym zainteresowaniem. – Jaki ci się wydaje Sasuke? Albo inaczej, sądzisz, że jest zdolny do wykorzystywania dziewczyn dla własnych celów? – Sakura zagryzła wargi, wspominając ich wspólną upojną noc.
Nie opowiadała o niej Hinacie, był to w sumie jeden, niezobowiązujący numerek, który nijak nie wpłynął na jej relacje z sąsiadem. Wolała zachować to dla siebie, ale podejrzewała, że przez to pytanie Hinata już wszystko wie. Zapewne od Kiby. Zaczęła układać, poukładane już szklanki.
- Czemu pytasz…?
- Właśnie się dowiedziałam, że Sasuke jest chłopakiem Hanabi.
- ŻE CO? – Zawołała Sakura, kompletnie tym oszołomiona. – Sasuke? Ten Sasuke?!
- Dokładnie, też się zdziwiłam. Owszem, Hanabi jest ładna i mądra, stać ją na takich chłopaków, jak Sasuke, ale nie podejrzewałam, że takich lubi… - powiedziała Hinata.
- O matko… W każdym razie nie. Odradzam. Sasuke to raczej utrapienie dla dziewczyn, za grosz w nim empatii i tak, sądzę, że wykorzystałby ją bez mrugnięcia okiem.
- Hanabi wydaje się przy nim szczęśliwa…
- To nie będzie trwało długo, wierz mi. Pogadam z tym babiarzem by…!
- Nie! Nie wtrącaj się w to, czuję, że wtedy odbije się to na mnie. – Bąknęła Hinata i zastanowiła się nad jeszcze jedną opcją. – Zastąpisz mnie na jeszcze jedną chwilę? Pogadam jeszcze z kimś.
- Z Naruto? – dopytała z uśmiechem.
- Blisko.
Hinata z uśmiechem ponownie wyszła na zewnątrz do cichego, ustronnego miejsca, tam, gdzie zwykle rozmawiała z Naruto. Przysiadła sobie na schodkach wybrała numer, na szczęście dzisiejszy dzień był ciepły. Po zaledwie dwóch sygnałach telefon został odebrany.
- Hej, kochanie!
- Naruto? – Zdziwiła się, bo przecież dzwoniła na telefon Menmy.
- Tak, przyłapałem was! – Zawołał oburzonym głosem.
- Super. Mogę rozmawiać z twoim bratem? To pilne.
- A porozmawiasz potem za mną? – Dopytał zmarkotniałym głosem Naruto.
- Z radością.
- No dobra, ale spiesz się, bo on za kwadrans ma odprawę. – poinformował, oddając bratu telefon, w tle usłyszała jeszcze, jak bąknął pod nosem. – Woli ciebie…
- Halo, słucham? – Odezwał się Menma. – Co słychać, Hinato?
- W porządku. Ale mam do ciebie pewną sprawę, chodzi o moją młodszą siostrę. O Hanabi.
- Tak, pamiętam ją. – skinął głową z uśmiechem, choć tego nie widziała. – W czym mogę ci pomóc? I jak?
- To wiążę się też z twoim przyjacielem, Sasuke. Oni są parą. – powiedziała. Mężczyzna wytrzeszczył oczy, ale po chwili się opanował.
- Sasuke ma już dziewczynę… Nazywa się Tayuya… - Przez myśl mu przeszło, że przyjaciel ponownie skorzystał z zalet swojego wolnego związku.
- Kiba mi powiedział, że odbił mu tę dziewczynę, a teraz on się na nim mści, wykorzystując Hanabi. – Menma słuchając tego zdania, jeszcze bardziej zdębiał. Pamiętając wcześniejsze dopytywanie Sasuke, wcale tego nie wykluczał. – Uważasz, że jest do tego zdolny?
- Mam nadzieję, że nie… Zwykle jest rozsądny…
- To dobrze, bo Hanabi chyba porządnie się zadurzyła. – Zaśmiała się lekko Hinata. – Często widzę, jak się dla niego stroi i wydaje się szczęśliwsza.
- Rozumiem…
- Ale…? – Dopytała, słysząc niepewność w głosie Menmy. Westchnął ciężko.
- Poznałem Hanabi i szczerze powiedziawszy, to jestem przekonany, że to nie typ dziewczyny, które podobają się Sasuke… Mam pewne obawy…
- Och… - Według kobiety, Sasuke też nie mieścił się w upodobaniach Hanabi. Ich partnerstwo było coraz dziwniejsze.
- Porozmawiam z nim, kiedy będę już u siebie. Przekonam się o jego intencjach i…
- Hinata! – Zawołał Toneri, podchodząc do niej. – Wybacz, że przerywam, ale potrzebuję pomocy. Przestaję nadążać w pojedynkę…
- A Sakura?
- Wyszła jakieś dziesięć minut temu z jakimś starszym gościem. – powiedział z krzywą miną.
Hinata westchnęła ciężko i przytaknęła, ruszając za Tonerim. Po drodze zakończyła prędko rozmowę z Menmą. On sam miał właśnie porę na przygotowanie się do odprawy, więc nie przeciągał. W knajpie owszem zrobił się spory ruch ze względu na przybycie jakiejś drużyny piłkarskiej, która czciła swoje zwycięstwo. Sakura wróciła po dwudziestu minutach.
- Gdzie byłaś?! – Zawołała wzburzona Hinata.
- Z Kakashim. Przyszedł tutaj.
- Hm? A po co?
- Umówić się ze mną. – Wyjaśniła z uśmiechem.

W restauracji skończył się ruch, wszystko zostało już zamknięte, główna sala posprzątana, a zmywak już pusty. Trochę im ze wszystkim zeszło, gdyż zbliżała się już północ. Hinata siedziała w kuchni razem z Tenten, czekając na przybycie kuzyna. Powinna czuć się zmęczona, ale towarzystwo przyjaciółki, sprawiały, że energia tryskała w Hyuudze. Tenten wyjęła dla nich pojemniki z jedzeniem i razem testowały jedzenie, jakie sama przygotowała.
- Tenten, to jest pyszne! – Oceniła szybko, przytykając sobie dłoń do ust, aby nic jej z nich nie wypadło. – Zaproponuj Livii, by dodała to do jadłospisu!
- Nie, to się nie nadaje do tych potraw, które mamy w menu.
- Bzdura. – Burknęła Hinata. – Kiedyś do ciebie wpadnę na naukę gotowania, mistrzu. –Szatynka parsknęła śmiechem.
- Mieszkasz z o wiele lepszą kucharką.
- Tak między nami… - Szepnęła Hinata. – Intencje Livii są dobre, wobec wszystkich domowników jest w porządku, ale bardziej wyszła za mojego tatę dla stabilności w karierze kucharza niż z miłości do niego.
- Co? Naprawdę? – Zdziwiła się Tenten. – Twój tata to podejrzewa?
- Myślę, że jest tego świadom. – odpowiedziała, rozmówczyni, wbijając na widelec kolejny kawałek. – Jemu pasuje, że Livia poświęca się pracy, spełnia obowiązki żony i dogaduje z innymi.’
- No to chyba nie ma problemu.
- Chyba nie… - Szatynka spojrzała, wyczekująco na przyjaciółkę. – Nie ma w niej takiego wsparcia, jakie matka daje dzieciom. Nie chodzi mi o to, żeby zastąpiła mamę, ale… Nie, nieważne.
- Jestem. – Zawołał Neji, wkraczając do pomieszczenia. – Wybacz spóźnienie, wujek jest mocno podenerwowany. Cześć Tenten. – Uśmiechnął się do dziewczyny.
- Hej. - Pomachała mu sympatycznie.
- Co zdenerwowało tatę? – Dopytała Hinata.
- Twoja siostra jeszcze nie wróciła do domu i nie odbiera telefonu. – Dokładnie w tym momencie rozdzwoniła się komórka brunetki. – Może to Hanabi?
- Nie, to mój mężczyzna. – mruknęła mimo wszystko z zadowoleniem. Neji przewrócił oczami.
- Odbierz. – Poleciła Tenten. – My z Nejim tu na ciebie poczekamy.
Odkąd szatynka ustaliła sobie chwilowy brak zainteresowania płcią przeciwną, to rozmowy z chłopakami stały się o wiele wygodniejsze. Dlaczego wcześniej nie wytoczyła sobie tej granicy? Hinata przeszła do głównej sali, zostawiając ich samym sobie i odebrała telefon.
- No w końcu. Lepiej późno niż wcale…
- Przepraszam. Musiałam znaleźć ustronniejsze miejsce.
- Eee… Hina…?
- Hm...? Zawiedziony?
- Nie, nie! - Zaprzeczył natychmiast Naruto. – Raczej zaskoczony, bo dzwoniłem do Chojiego… Przynajmniej tak myślałem. Mojej myszki bym nie budził, mam zegarek.
- Nie obudziłeś mnie. Właśnie skończyłam pracę i Neji mnie niedługo odwiezie do domu. – mruknęła Hinata. – Nie gniewasz się za ostatnie porzucenie?
- Nie. Menma się sprawdził, jako twój adwokat i skutecznie cię wybronił.
- Uff. – Uśmiechnęła się kobieta. – Co porabiasz?
- Zepsuł mi się komputer, więc z braku laku leżę na łóżku z twoją miniaturką. – oznajmił, mając na myśli laleczkę. – Co ja bym dał, byś to była ty.
- Poczekaj jeszcze pięć dni i do ciebie jadę.
- Kuzyn cię podwozi? – Zapytał Naruto. Właśnie zdał sobie sprawę, że nie wiedział, w jaki sposób ukochana miała się do niego dostać.
- On musi się zajmować Sorą, nie po drodze mu takie długie eskapady. Zresztą mam bilet na bezpośredni pociąg do ciebie. – mruknęła Hinata. Przewróciła oczami, słysząc jęk chłopaka.
- No nie wiem, pociągi są pełne dziwaków… A jak ktoś będzie cię podrywał?
- Będę niedostępna.
- Kuuuuurwa… Takie są najczęściej zaczepiane. – Jęczał Naruto. – Jeszcze pewnie zrobisz coś słodkiego, jak zrobienie komuś zdjęcia z ukrycia i zabłyśnie flesz…
- Musisz mi zaufać. – Zaśmiała się Hinata. – Menma ci mówił o…?
- Mówił, mówił. – Przytaknął wesoło Naruto. – Twoja siostra i Sasuke, no, znając temperament Hanabi, to ona na spokojnie go utemperuje i nie da sobie w kaszę dmuchać. Także wyluzuj, skarbie.
- Obyś miał racje. – Uśmiechnęła się Hinata. – Zbieram się już. Śpij dobrze.
- Ty też. Kocham cię.
Po rozłączeniu Hinata wróciła do przyjaciółki i kuzyna. Mężczyzna ze smakiem zajadał danie Tenten, chwaląc ją przy kuzynce. Uśmiechnęła się do niego i do przyjaciółki, podejrzewając, że ta ponownie chce się o niego starać. Tenten posłała jej spojrzenie typu „nie, nie. Nic z tego”, ale życie zweryfikuje zamiary. Pożegnali się i ruszyli w swoje strony.

Człowiek szybko przyzwyczaja się do pewnych rzeczy. Sasuke zamyślił się nad sobą, bo właśnie i swoją osobę na tym nakrył. Oczywiście mówił o Hanabi, o tym potworze w ciele bardzo uroczej dziewczyny. Mianowicie chodziło o spotkania z nią, które odbywały się coraz częściej i które mu się nawet podobały, dobrze się na nich bawił. Dzisiaj na przykład było im obojgu tak przyjemnie, że nie zauważyli, kiedy z dziewiętnastej zrobiła się północ. Sasuke odprowadzał dziewczynę pieszo do domu. Ludzie mogliby ich posądzać o randkowanie, ale nie łączyły ich uczucia bliższe niż przyjacielskie.
- Ooo, plac zabaw! - Zawołała Hanabi. Sasuke przystanął obok. - Chodzimy!
- Hanabi, dochodzi pierwsza...
- Co ty tam wiesz. Spałeś ze mną czy coś przegapiłam? - Zapytała z rozbawieniem, wykorzystując jego dwuznaczną wypowiedź.
- Chodziło mi o czas. Pierwsza w nocy.
- No nie gadaj…! – Sarknęła Hanabi, przewracając oczami. - Tylko na kilka minut. - wzruszyła ramionami, wchodząc na dziecięcy teren. - No chodź.
- Ja dziękuję, postoję. Wystarczy ci zabawek.
- No dalej, tchórzu! - Zawołała dziewczyna i usiadła na huśtawce. - Popchaj mnie.
Sasuke westchnął ciężko, ale posłusznym krokiem do niej podszedł i zaczął odpychać huśtawkę. Dziewczyna śmiała się wesoło, wołając na cały głos różne rzeczy, będąc bliżej nieba. Po chwili Sasuke przemieścił się niedaleko przed nią.
- Wracajmy.
- Dopiero przyszliśmy…
- Ty przyszłaś, zboczyłaś z trasy, pamiętasz? – Burknął brunet. – Mam dosyć łażenia w twoim towarzystwie na dzisiaj. Jestem zmęczony, a jutro muszę wcześniej wstać i jechać za miasto. Chodź.
- Ok… - Zgodziła się Hanabi, robiąc naburmuszoną minę. Po chwili wpadła na pewien pomysł, który praktykowała w dzieciństwie. W tym celu wpierw zaczęła się sama rozhuśtywać. - Skoczę.
- Nie ma mowy, zwariowałaś? Jeszcze się połamiesz.
- Nie jestem taka stara jak ty. - odpowiedziała, na co Sasuke zadrżała żyłka na skroni. Czasami serio miał jej dość.
- A sram cię, rób, co chcesz.
Wbrew swojej obojętnej wypowiedzi, patrzył na jej poczynania z przerażeniem. Nie mogła mu umrzeć czy jakkolwiek się narazić na pobyt w szpitalu. Będąc w nim, nie przyda mu się, martwa tym bardziej. Będąc wysoko w przodzie Hanabi skoczyła, jednak nie udało jej się wylądować na obu nogach, ale nic groźnego się nie stało, skoro nie jęknęła i nie wyła. Brunet klasnął w dłonie.
- Brawo, akrobatko.
- Jeszcze raz! - Zawołała, wstając ciężko na nogi.
- Nie ma mowy. - Burknął Sasuke, łapiąc ją czym prędzej za ramię. – Wracasz do domu. Twój ojciec się porządnie wkurwi, że nie ma cię jeszcze w domu, a chyba sama mówiłaś, że kolorowo z nim nie masz.
- Dobra! – Warknęła, wyrywając się spod uścisku towarzysza.
Hanabi poczuła ścisk na żołądku, mieszaninę zdrady i zdenerwowania. Coś koło tego. Mówiła mu te informacje, by potrafił się wybronić przed Kibą, a nie używał ich przeciwko niej. Ruszyła przodem twardym i dziwnym krokiem. Sasuke się skrzywił, gdy ją obserwował.
- Kulejesz.
- Spieprzaj. - Bąknęła, nawet się za nim nie obracając. Przeklął pod nosem i podbiegł, chwytając ją za ramię. – No puść mnie!
- Przestań unosić się dumą i powiedz, gdzie cię boli? – powiedział stanowczo. Hanabi zakryła twarz i westchnęła ciężko.
- Na grzbiecie stopy… - powiedziała delikatnym, szlochającym tonem.
Sasuke nie tracił czasu na dalsze gadanie. Wziął Hanabi na ręce, na co nawet nie zdążyła zareagować i przeniósł ją z powrotem na huśtawkę, by usiadła, niedaleko też była lampa uliczna i dawała dobre światło. Minę miała mocno zdezorientowaną, nieprzekonaną jeszcze do tego, co mężczyzna wyprawiał.
- Co robisz?
- Rozhuśtam cię, znowu skoczysz i może walniesz się w głowę i wybijesz sobie z niej te durne pomysły. – z sarkazmem w głosie przedstawił jej swój plan. Spojrzała na niego oburzona. Dopiero wtedy Sasuke przed nią ukucnął i chwycił ją za stopę. Wycofała ją automatycznie. – Co? Bolało?
- N-Nie… - Zawstydziła się.
- Mogę?
Zadał to pytanie, zdając sobie sprawę, że może to dotyk ją tak zdenerwował. Dziewczyna skinęła głową, więc Sasuke ustawił jej stopę na własnym udzie i ściągnął buta i skarpetkę. Obadał to wzrokiem i niespecjalnie krył grymas na twarzy. Hanabi również się skrzywiła.
- Wal się, nie wiedziałam, że będę zdejmować skarpetki. W innym razie bym lepiej pomalowała paznokcie. – Warknęła, na co mężczyzna zerknął na jej paznokcie z popękanym gdzieniegdzie lakierem.
- Nie obchodzą mnie twoje palce. Masz spuchniętą nogę, obłóż ją w domu białkiem. – nacisnął w pewnym miejscu, gdzie zareagowała krzykiem i nerwowym pociągnięciem do siebie stopy. – Boli? Naderwałaś sobie ścięgno. – Hanabi skrzywiła się wobec tej brutalności.
- I co teraz?
- Odpocznij chwilę i pójdziemy dalej. – powiedział odczuwając podziw, jakim dziewczyna go w tej sytuacji obdarzyła.
Przysiadł na huśtawce obok, której linka z prawej strony się zerwała pod wpływem ciężaru i w to po zaledwie dwóch sekundach. Sasuke upadł więc chamsko na plecy, że aż coś gruchnęło. Hanabi będąc tego świadkiem wybuchnęła głośnym śmiechem i to tak potężnym, że nie mogła go opanować. Sasuke leżąc na plecach też się lekko zaśmiał ze swojej niedoli, ale po chwili się podniósł na nogi i nerwowo wyciągnął z tylnej kieszeni telefon. Hanabi znowu parsknęła śmiechem.
- Zmiażdżyłeś go. – Zaśmiała się. - Własnym dupskiem.
- Przymknij się… - Burknął. Kucając tyłem do niej. – Wskakuj. Chyba już się lepiej czujesz.
- Okej. – mruknęła. Założyła szybko i ostrożnie skarpetkę i but, po czym bez żadnych obiekcji wskoczyła mu na plecy. Nie usłyszała z tego powodu żadnych jęków i marudzeń. – Masz szczęście, że jestem lekka.
- Pff, wiesz, kto jest lekki?
- Kto?
- Nie ty. – mruknął, a Hanabi w odpowiedzi pociągnęła go za ucho. – Ałaa, przestań!
- To przeproś.
Sasuke nie przeprosił do samego domu dziewczyny, ale też jej nie zostawił. Właściwie to dla obu takie przekomarzanie się było fajne, ale żaden z nich się do tego nie przyznawał. Przy pożegnaniu mężczyzna polecił Hanabi zaopiekować się własną stopą i pstryknął ją lekko w czoło, mówiąc „cześć”.


20 komentarzy:

  1. "Hanabi, dochodzi pierwsza..." No gdyby nie komentarz Hanabi to bym się nie domyślił podtekstu, ale muszę przyznać że niezły :D Ciekawie się zapowiada ich "związek", na pewno będzie się z czego pośmiać więc czekam na następne. I powodzenia z zaliczeniami w szkole :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, bo wiesz jak to jest "głodnemu chleb na myśli" hehe ;)
      oj będzie, głównie dla beki powstał :D
      Nie dziękuję, by nie zapeszyć :D

      Usuń
  2. Na początek najważniejsze! Miałam Nejego, ale mało go. Czuję niedosyt, ale z drugiej strony jestem wdzięczna. Zawsze to coś :D Czekam na MORE, MORE, MORE nie wiem czemu ja go tak lubię, ale tak jest haha
    Dobra będę lecieć po kolei, bo inaczej się zgubię. Obito i Rin <3 ale jeszcze lepiej, że Obito trzyma sztamę z Hanabi. Myślałam, że się zleję jak oni prowadzili rozmowę. Odebrałam ich jakby byli mniej więcej na tym samym poziomie intelektualnym XD
    Nie podeszli mi w rozdziale Shikamaru i Temari. Ok wyjaśnili sobie wszystko, ale ja za bardzo tego nie załapałam...Tej aborcji i w ogóle. Może to dla tego, że mam inny pogląd co do takich spraw. Jeszcze ta Temari mnie nie przekonuje. Ona jest dla mnie taką babą z wałkiem w ręce. Jeszcze brakuje tylko żeby prała nim Shikamaru XDDDD btw biedna myślała, że to tradycja z imionami hahaha nieźle się uśmiałam z tego
    Mało naruto i Hinaty ostatnio :( co się dzieje hmm? Czyzbym doczekała się ich dopiero jak ona do niego przyjedzie? Aha i jeszcze co ten Menma?! Przyjechał i tylko się Naruto czepia i w dodatku zepsuł ramen!!! Ej tego to nie mogłam przezyć, chociaż ma plusa za pomysłowość. Aha i jeszcze jak Gara prosił Lee o pomoc i on przyszedł, ale zanim rozdzielili chłopaków to zdążyli jeszcze ze sobą pogadać. Jak czytałam to aż się zatrzymałam żeby dokładnie sobie to wyobrazić hahaha i padłam XD
    Dobra, ale największy wygryw rozdziału to para Sasuke i Hanabi. Od zawsze lubiłam Sasuke, więc to jasne, że będę go nadal lubić nieważne jaki cyrk odstawi, ale do tej młodej jakoś wyjątkowo pasuje. Oni niby się sprzeczają, ale za tym dogryzaniem coś się kryje. W końcu kto się czubi ten się lubi :D! Ogólnie tekst HANABI DOCHODZI PIERWSZA wygrał. Głupio się przyznawać ile myślałam, żeby ogarnąć o co w tym chodzi, że to jest takie śmieszne. Odpowiedź Hanabi mi nie pomogła. Dopiero po jakimś czasie do mnie dotarło i stwierdziłam, że jestem jakaś ciężko myśląca xd Aha i ja jestem za tą parą! I denerwowało mnie jak wszyscy na około próbowali wmówić, że to nie ma sensu. Niech się zajmą sobą, a nie będą tu rozdzielać moich (od tego rozdziału) ulubieńców!
    Mam jeszcze jednych faworytów -> Sakura i kakashi hahah no to jest dopiero para. Składam prośbę żeby się pojawili. Mam nadzieję, że zostanie rozpatrzona pozytywnie :)
    No i na koniec mam jeszcze pytańko jak to jest z rozdziałami? Co 10dni? Czekam na twoją ansłer ;)
    No i czekam jeszcze na Naruto i Hinatę, którzy ostatnio zniknęli, a są przecież głownymi, co nie?
    Pozdrówki,
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak Soli pisała, na trochę mogą zniknąć Naruto i Hinata przez związek na odległość, ale jak będzie majówka to znów się będziemy mogli nimi nacieszyć. Nie mogę się doczekać "rodzinnego spotkania" między Naruto, Hinatą, Hanabi, Sasuke i Hiashim xD to może rozwalić system do reszty :P

      Usuń
    2. Mnie to ciekawi czy Haishi też będzie bił Hanabi bo ma chłopaka 😐 w sensie czy będzie też robił problemy jak Hinacie

      Usuń
    3. Tak, rozdział co 10 dni. Ostatnio się spóźniłam i odstęp czasu był jedenastodniowy, to teraz dla wyrównania dałam dziewięć, ale następne już normalnie – 13, 23 maja itd. :)
      YiVes wytłumaczył kwestię NH, za co dzięki ;) – od siebie dodam, że mi też ich mało, więc będę ich coraz częściej jakoś stawiać na swojej drodze!
      Neji powolutku wchodzi w opowiadanie, musi się przyzwyczaić nim zrobi bum! Cierpliwości :D
      Dla Temari mam wytłumaczenie! (bo ja też ją widzę z wałkiem w ręku xD) Ona jest w ciąży, dlatego różnie się zachowuje :P HORMONY
      A jeśli chodzi o Menmę, to wobec Naruto objawiają mu się geny Kushiny :D zresztą braciaki spędzają ze sobą za dużo czasu i nie mogą ze sobą wytrzymać xD
      Zdradzę ci, że Kakashi i Sakura, to chyba jedyny paring, w którym akceptuję różową :P
      Hahaha, ten tekst, to chyba test na zboctwo i go mimo wszystko nie zdałaś xD jesteś urocza, Natola ;* xD

      Usuń
    4. Ooo, jaka dyskusja <3 To ja dołączę: zastanawiam się czy Soli zrobi z Sasuke i Hanabi na koniec parę czy nie? Bo wie-cie, ona bywa wredna :<
      Wgl, YiVes, hahaha, to by było kombo xD spróbuję podjąć to wyzwanie xD

      Usuń
  3. Mówisz i masz, w końcu obiecałam :)
    Będę komentować na bieżąco, więc z góry sorry za ewentualny chaosik :P
    Hanabi rozwala system już na wejściu. "... nie oddam cioci jakiemuś frajerowi" xDDD Obito... Cóż. Różnie może być xD
    Obrusek, obrusek, obrusek - za dużo tego obruska wszędzie! Zdrobnienia w opisach średnio leżą, zwłaszcza, jak za moment powtarzasz to samo w wypowiedziach. Masz do dyspozycji jeszcze chociażby: obrus, obrusik, serweta...
    I... czy ja dobrze widzę? Cukierniczka na ciastka? xD Cukierniczka to cukierniczka xDDD
    No, ale ok, wróćmy do wątku głównego. Hanabi wymiata, już to mówiłam, ale Obito też całkiem nieźle wyszedł. W sensie nie jest takim typowym wsiowym głupkiem (klik), tylko takim trochę niezdarą z poczuciem humoru :P
    #dygresja
    "Hanabi z uśmiechem, opluła swoją dłoń"; "robiłam, to już wcześniej" - zastanawiam się co każe Ci w tak dziwnych i nieuzasadnionych miejscach stawiać przecinki o.O
    Nie rozumiem tylko, dlaczego on uważał, że Hanabi ma 14 lat xD Ale rozbawiła mnie końcówka sceny - jak im nic nie powiedziała, to poszły obgadywać innych. Przy czym Hinata obgadywała samą siebie. Lol xD
    #dygresja2
    Chyba przebiję Twój ostatni licznik "xD" w tym rozdziale :P xD
    "Nie jestem pizzą" - No Shit, Sherlock xD
    Temari głaszcząca życie - to ja mam dzisiaj taki nastrój, czy to serio brzmi śmiesznie? xDDD
    Ok, Hanabi musi się podzielić swoją władzą. Yoshino też rządzi :D To wejście, no po prostu piękne ♥ No, ale przecież jest matką, matka to sobie może, nie? xD
    Ej, w ogóle taki ból... Yoshino wszystkich opierdziela, ale na wieść o ciąży opierdziela już wszystkich poza Temari xD Znaczy, nie, żeby to było coś dziwnego, no ale :D Trochę jakby to było tylko i wyłącznie jej dziecko. Cóż... W sumie ciekawe jaka z niej babcia xDDD
    W ogóle ostatniej rzeczy jakiej się tu spodziewałam, to Saso. W dodatku w tym kontekście. Lol. Nie. Lol. Spodziewałabym się już prędzej tego tam. Nie pamiętam jak mu było, ale przyjmijmy, że wiesz o kogo chodzi, nawet jeżeli nie wiesz, o.
    Mam natomiast pewne podejrzenia co do kolegi, który wygląda jak debil, idąc przed siebie i gadając sam ze sobą. I ta riposta, tak bardzo pasuje :D Aż się stare, dobre A-story przypomina :P Dobra, nie takie stare, ale brakuje mi tego xD
    Eeeee... "DzieAwczyna"? Na pewno tak miało być? xD
    Bójka o ramen interesująca, ale przewidywalna :P Spodziewałam się, że ta sól nie posłuży do rzucenia ;D Natomiast co do Lee, to ja mam nadzieję, że on w tej knajpie był tylko coś zjeść. Nie wypić.
    "...umówiony na kolacje..." - dalej będę się czepiać tych e i ę na końcu, bo wyszło na to, że jest umówiony już na kilka kolacji na raz :P
    Tak czy inaczej ulżyło mi, że Hinata zainteresowała się sprawą Hanabi, ale nie podeszła do tego tak "och, jak Kiba tak mówi, to tak jest". Takie zakładanie z góry, że ktoś jest nieomylny. Albo nie kłamie. Bo skoro Kiba nie lubi Sasuke, to równie dobrze mógłby kłamać.
    Biedny Naruto... Dzwoni jego dziewczyna i się niecierpliwi, żeby pogadać z jego bratem xD To jest mimo wszystko piękne :D
    KakaSaku... Nieeeeeeeeee...
    Jest Tenten, fajnie :) I wbił Neji. I dziwnym trafem Hinata wyszła. Czy mi się zdaje, czy Ty tu nieładnie pogrywasz? Czyżbyś zmieniła zdanie? :O
    I ten fragment z placem zabaw xD Pamiętam to! :D To o godzinie to idealny przykład na to, że przecinki są ważne, o! :P A ten tekst o wybijaniu z głowy też dobry xD Albo ta gleba Sasuke... Jak widać ostatnie słowo zawsze musi należeć do kobiety. Aczkolwiek wybuchnęła, nie wybuchła ;)
    Ej. Stop. Koniec? :O Nie zauważyłam, kiedy notka minęła... .-. Nie fair, ja chcę dłuższe!
    I podobnie jak YiVes czekam na spotkanie... wszystkich xD Proponuję na urodziny Hiashiego. Takie przyjęcie niespodzianka xDDDD
    Pozdrówka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie znaleźne błędy poprawione – dzięki za czujność! ;*
      A propos błędu z kolacją – to jak to? Kolacja z Tayuyą, a potem z Akamaru, ma tych kolacj w zapasie xD
      Hanabi młodo wygląda, moja 25letnia przyjacióła wygląda na licealistkę – przez co ma problemy z kupnem alkoholu xD a Obito no cóż, różnie mógł myśleć po jej zachowaniu xD
      Głaskać życie znajdujące się pod sercem, to piękna metafora xD
      Yoshino będzie dla dziecka jak druga mama <3
      a-story minęło, uczę się na błędach i nie wprowadzam na długo akasi xD
      No Naruto się nie spodziewał, że własny brat tak z nim postąpi… :P
      Haha, nie, nie będzie żadnej urodzinowej imprezy, nie chcę się powtarzać :X ale wymyślę coś fajnego ;)

      Usuń
    2. Powtarzać? xDDD
      Mogą być jakieś święta :P

      Usuń
    3. Ta demolka domu i rozwalenie dwóch związków naraz xD Idealny przezent na święta :D

      Usuń
    4. Hah, już widzę ten pełen zadowolenia uśmiech na twarzy Hiashiego <3 (pomimo strat materialnych XDXD)

      Usuń
  4. Jak zwykle jestem spóźniony. Ach. Chyba muszę sobie jakieś przypomnienie w telefonie ustawić. W ogóle teraz przez ten tydzień mam jakieś opóźnienie z blogami innych. Ale spokojnie nadrabiam. Zacznę od tego rozdziału bo najbardziej czekałem. (Nie wcale się nie podlizuję xD) Na początku trochę się zastanawiałem kim jest chłopak Rin i potem jak okazało się że to Obito o mało nie udusiłem się ze śmiechu. (Tak wiem dziwna reakcja, ale ja cały jestem dziwny :D) Sądziłem, że Obito kiedy zobaczy Hinatę to się rozluźni w końcu się znają. Spotkali się już u Naruto przecież. Rozdział fajny ale chyba najbardziej rozśmieszyło "Hanabi dochodzi pierwsza". Picie coli i czytanie Twoich rozdziałów jest niebezpieczne. Kolejny raz jakiś napój ciekł mi nosem. xD . Tak na marginesie mam pytanie czy Ineki to Toneri? Bo kiedyś gdzieś było, że on pracuje w restauracji z Hinatą i teraz były Toneri i zastanawiam się czy to ta sama osoba czy dwie różne?
    Czekam z niecierpliwośćią i życzę powodzenia bo widziałem na fejsie wpis. (Mam nadzieję, że nie spóźnione)
    Pozdrawiam cieoło i życzę Ci weny.
    ps W ogóle przepraszam, że nie odpisuję na gg ale musiałem usunąć konto. Zgubiłem telefon w dniu, w którym nie miałem pinu ani nic i na wszelki wypadek pozmieniałem i pousuwałem wiekszość kont, więc jak coś to na razie kontakt tylko przez gmail. :)\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie nie ty jeden ;) (oczywiście, lizusie xD) Obito zależało, a jak człowiek się stara to na ogół nie wychodzi xD
      No ja nie wiem, może na powrót zamieszczę tu info, by nie jeść/pić podczas czytania? Tobie się wylewa nosem, inni duszą się bułką... xD
      Toneri, zmieniłam imię, bo w sumie nie chce tworzyć OC na blogu :P w anime jest dość postaci do wykorzystania ;)
      Spóźnione xD już jestem po i chyba zdałam, więc oke1jka xD ale za tydzień też mam więc nie dziękuję by nie zapeszyć ;)

      da się usunąć konto na GG? o.O ale przeczytałeś moją odpowiedź? :)

      Usuń
    2. Da się da się. Niestety nie zdążyłem. Mam takiego pecha, że telefon zgubiłem dzień po napisaniu do Ciebie. Jeżeli nie jest to problem, to fajnie by było jakbyś wysłała mi to na Gmail. Chciałbym wiedzieć co sądzisz a niestety nie mam dostępu. Jeżeli chciała mi to wysłać to łap Gmail yaroinushigawa@gmail.com (mam nadzieję, ze nie stanę się obiektem żartów na poczcie innych czytelników)

      Usuń
    3. To chyba znak, rozmowy ze mną źle się kończą xD
      Spoko, już wysyłam ;)
      (dlaczego miałbyś się stać? Nie rozumiem xD)

      Usuń
  5. Okej, zacznijmy od tego, że totalnie nie znam kanonu Naruto. Tak zupełnie. Ale mam jeszcze trzy dni wolnego i z nudów skaczę po różnych blogach. Tak właśnie trafiłam tutaj. I totalnie nie wiem, co pchnęło mnie rano, by zacząć czytać. Ale nie żałuję. Wciągnęłam się na maksa i na pewno zostaje tu na dłużej. A wolnej chwili przeczytam też poprzednią historię. I może zawitam na inne blogi. Bo tak jak mówię, mam troszkę za dużo czasu ( w końcu biznespan z PP sam się nie zrobi).
    Plus − przy okazji przetrzebiłam na wszystkie strony Internet, by na początku w miarę połapać się w sytuacji.
    Zacznę może od całokształtu. Strasznie podoba mi się twój styl. Jest lekki, bardzo przyjemnie się czyta. Na początku trochę nużyły mnie przydługie opisy ( szczególnie w pierwszym rozdziale), ale teraz, po dwudziestu rozdziałach jest zdecydowanie lepiej. Dodatkowo fajnie konstruujesz dialogi, które nie są wymuszone, a to też bardzo ważne. Chyba nie ma nic gorszego od wymuszonych dialogów. Zawsze jak takie czytam, mam wrażenie, że czytam rozmowy robotów. I to takich nienaoliwionych.
    Bardzo polubiłam Hinatę. Ma uroczy charakter, a dodatkowo niebieskie włosy! Niebieskie! Przez pół swojego dzieciństwa marzyłam o niebieskich włosach. W końcu mi przeszło, ale nadal mam słabość do bohaterów z taką fryzurą. Dodatkowo ona i Naruto są tacy uroczy <3 <3 Normalnie cud, miód i orzeszki. Zawsze się jak się pojawiają w duecie, to aż się rozpływam. Po prostu romantycznie do kwadratu, a nie ukrywam, że lubię jak między parami się układa. Taką mam duszę.
    Przejdę już jednak do bieżącego rozdziału. W końcu trzeba to zrobić, dodatkowo chyba zaczęłam przynudzać.
    Ogólnie rozdział zdecydowanie wygrywa Hanabi z Sasuk ( przepraszam jeśli coś źle odmienię). Czy może być coś lepszego od wyprawy na plac zabawa? W środku nocy? Też tak chcę! A skakanie z huśtawki to zabawa mojego dzieciństwa.
    Ogólnie to ich relacja też jest na swój sposób genialna. Niby nie są parą, a jednocześnie coś między nimi iskrzy i to niesamowicie. Ich sprzeczki wywołują ogromny uśmiech na mojej twarzy. A tekst, że Hanabi dochodzi pierwsza rozwalił system. Zbieram się z podłogi xd Do tego Sasuke taki troskliwy zajął się nogą Hanabi. Normalnie, brakowało tylko popcornu, anielskiego chóru i meczowego kiss camu.
    Fragment z Shikamaru i Temari był trochę… dziwny? Sama nie wiem dlaczego. Niby są szczęśliwą parą, spodziewają się dziecka i w ogóle tęcze i jednorożce, ale mam wrażenie, że coś tu nie pasuje. Niby fajnie, że Shikamaru przyjął do wiadomości fakt, że Temari kiedyś usunęła ciążę. Od tak po prostu. Musi naprawdę ją kochać.
    Scena z rodzicami była cokolwiek komiczna. Nadopiekuńcze matki zawsze wywołują u mnie prychnięcie śmiechem. A pizza zawsze jest okej! Niezależnie od okazji. Zresztą podobnie jak wywody na temat również. Choć nie przypuszczałam, że może istnieć tyle imion zaczynających się na Shika. Chociaż możliwe, że nie znam się na imionach.
    Okej, dobra próbuję ogarnąć wszystkie wątki, ale mózg zaczyna mi się przegrzewać. Zaczątek bójki w barze wywołał na mojej twarzy cokolwiek psychopatyczny uśmiech. Sól! Wszystkiemu winna jest sól!
    Ogólnie to urocze, jak wszyscy martwią się o Hanabi. Ale wydaje mi się, że tym razem nie mają racji. Sasuke może i na pierwszy rzut oka chce wykorzystać Hanabi, ale ja wierzę, że w głębi duszy nie skrzywdziłby dziewczyny.
    Trochę mało Naruto i Hinaty. A już wspominałam przecież, że ich uwielbiam. Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie ich więcej.
    Ode mnie to tyle. Przepraszam za nieskładność tego komentarza, ale przyznam, że rzadko piszę, aż tak długie komentarze i zaczynam się gubić we własnych wywodach.
    W każdym razie pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko, nie! Nie czytaj poprzedniej historii! D: Zrazisz się! Jest denna, infantylna i kompletnie nielogiczna! To tylko porównanie jak pisałam w 2013 i jak piszę teraz :P tak żeby nikt nie myślał, że od początku pisałam dobrze :P

      Ok, po tym dramatycznym wstępie witam cię tu serdecznie :D nie ma potrzeby znać kanonu, tu tylko imiona, wygląd i trochę relacje są z kanonu – więc w imionach odmienia się tylko tych z „a” na końcu ;) wygląd masz zdjęcia w bohaterach pod spisem treści :P a relacje to poznasz w fabule ^^
      Hah, ostatnio sama na zajęciach przedstawiałam biznes-plan, dasz radę!

      O jaaa <3 Dziękuję, sama kocham dialogi i naprawdę się staram by nie brzmiały jak u robota :D miło, że ktoś to docenia ;) Co do opisów, to zawsze ktoś marudził, że krótkie opisy, że sucho, że coś tam więc się starałam na początku, a potem nawet nie wiem kiedy wróciłam do swojej sympatii do dużej ilości dialogów i krótkich opisów – ciężko się przestawić, no, ale ludzie lubią dialogi ;)

      Jakie tam niebieskie, granatowe! :P Fajnie, że ją lubisz :D też ją lubię, ją i Naruto, shipuję ich od zawsze <3 a mało ich w rozdziale, ponieważ aktualnie są daleko od siebie, dlatego w takich chwilach daje szansę na rozwinięcie innym wątkom, ale jak będą razem to będzie ich dużo :)
      Shikamaru i Temari – ich dziwny wątek może się wydawać dziwny, bo to taka scena potrzebna na przyszłość ;) więcej nie zdradzę :D
      No a Sasuke i Hanabi, kurczę, dobrze kombinujesz… :D

      Nie przejmuj się chaosem, jestem w tym ekspertem i wszystko ogarnę :D bardzo się cieszę, że opowiadanie wciągnęło, mam nadzieje, że się nieraz uśmiechnęłaś czy pośmiałaś ;)
      Dziękuję pięknie i do zobaczenia u ciebie na blogu w środę albo w czwartek bardzo rano :D

      Usuń
  6. Moim zdaniem to jest głupie łaczenie hanabi z sasuke, to przeciez się nie trzyma kupy, chcesz go bardziej zmienić w debila jakim zresztą jest moim zdaniem on bardziej pasujw do sakury, tym bardziej że to ona go zmieniła...Wiem, że zrobisz to co będziesz chciała, bo to twoje opowiadanie ale nie przdjmuj sie i tak świetnie piszesz po prostu mi sie to nie podoba sasuke z hanabi #sakura z kakashim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja się nie przejmuję! Szanuje opinie innych nawet taką niezgodną z moją :D Lubię rozminiać nad kanonem :)

      Sakura zmieniła Sasuke? Haha, że co proszę? :D Według mnie to Naruto go zmienił, Sasuke do końca chciał ją zabić (y). Moim zdaniem ona nie miała żadnego wkładu w zmianę Sasuke ;)
      A w kwestii trzymania się kupy (XDDD) to nie ruszałabym kanonicznych paringów, jeśliby akcja działa się w świecie ninja ^^ a tak to mogę :P
      Oj tam, na wzgląd NH, to Sakura jest dla mnie większą debilką i nigdy jej nie wybaczę wyznania Naruto miłości :'(

      Oczywiście to tylko moje zdanie, więc bez obrazy ;)
      Dzięki piękne ;*

      Usuń