PRZEZ PEWNE PROBLEMY NATURY OSOBISTEJ PUBLIKACJA KOLEJNEGO ROZDZIAŁU PRZESUNIE SIĘ TROCHĘ W CZASIE. BARDZO, BARDZO SORRY!
Godzina jedenasta, słońce grzeje, a wiatru nie ma. Taka pogoda towarzyszyła Naruto, Gaarze i Lee, kiedy biegali od czterech godzin po parku. Na całe szczęście Lee nie chodziło tak bardzo o wycisk, tylko o towarzystwo. Z każdego kąta doskwierała mu samotność, dlatego uciekał się do takich intryg, jak zakłady, byleby z kimś pobyć. Przyznał to Naruto, gdy ten po raz kolejny potrzebował przerwy, by usiąść a Gaara poszedł sobie kupić picie do pobliskiego sklepu.
-
Dlaczego po prostu nie powiedziałeś? Mogliśmy wyskoczyć na deskę albo na
ścianki wspinaczkowe lub basen. Tam jest fajniej...
-
Biegając, wydobędziesz z siebie o wiele więcej siły! Siły, która pokaże, jak
bardzo pasjonuje cię twoja młodość! – Wykrzyczał z dumą na sam koniec
wystawiając do Naruto kciuka.
-
Miałbym więcej entuzjazmu, gdyby nie bolał mnie ząb…
-
Idź do dentysty.
-
Lee… Jesteś geniuszem! Nigdy bym nie pomyślał, aby pójść do dentysty, gdy mnie
boli ząb! – Sarknął Naruto. – Jestem zapisany na szesnastą, a o dziewiętnastej
przyjeżdża do mnie Hinata.
-
Wróciłem. – Powiedział Gaara, podchodząc do przyjaciół. W momencie, gdy Naruto
otwierał usta, to podstawił mu pod nos butelkę z wodą. – Kupiłem dwie, byś nie
żłopał mojej.
-
Dzięki, ale ja wolę tą drugą. – Wskazał na butelkę, którą trzymał przyjaciel.
-
To ta sama…
-
No i? Robi ci to jakąś różnicę?
-
A tobie? – Burknął Gaara, ale podał mu drugi napój, zakańczając temat. –
Wstałeś lewą nogą czy to słońce przygrzało ci mózg?
-
Boli go ząb. – Wtrącił Lee.
-
To niech idzie do dentysty. – Wzruszył ramionami, odpijając łyk wody.
-
Dzięki za radę, panie Oczywistość! – Sarknął Naruto. Denerwował się tym, że
jego przyjaciele mają go za takiego tępaka, który nie wie, co ma robić w takich
sytuacjach.
-
Nie podskakuj, bo tak ci jebnę, że jakiś ząb ci na bank wyleci. – Burknął
Gaara. Naruto odwrócił wzrok i przyłożył sobie zimną butelkę do policzka.
Lee
po chwili poszedł wykorzystać czas na zrobienie tysiąca pompek, jeśliby ich nie
zrobił, to przyrzekł sobie zrobić tego samego dnia dwieście okrążeń wokół
parku. Naruto zerkał na niego z ławki i dopingował. Gaara, przysiadając
pośladkami nie na ławce, a na jej oparciu podziwiał widok przed oczyma.
Park
był naprawdę spory i nadawał się do biegania, spacerowania, jeżdżenia na
rowerach czy urządzania sobie pikników. Przez teren przepływała rzeczka, której
jednak nie oddzielały żadne barierki, płynęła wzdłuż wytoczonej ścieżki dla
biegaczy, dlatego sam utrzymywał sporą odległość od Naruto, gdy biegali. Nie
zdziwiłoby go, gdyby próbował go wrzucić do wody. Woda, ścieżka dla biegaczy, a
od reszty parku oddzielało ich sporej długości wniesienie, może pod kątem stu
trzydziestu stopni. W każdym razie góra była bajeczna, pełna drzew, zieleni i
cienia, za który Gaara wiele by oddał.
-
Nie uda ci się… Zaraz nam tu zemdlejesz… Przegraj, przegraj, przegraj! –
Dopingował Naruto Lee, szczerząc się przy tym wesoło.
-
Okami, wracaj! – Zawołał przeraźliwie jakiś kobiecy głos, a po chwili z góry
wybiegł biały pies rasy labrador, a jeszcze później dziewczyna o czerwonych
włosach. – O szlag, cholera, cholera, cholera! – Krzyczała, zdając sobie
sprawę, że zbiegając ze wzniesienia, nie da rady w porę wyhamować i wpadnie do
rzeki.
Gaara
przypatrywał się jej, próbując połączyć znane mu fakty. Lee też przerwał
ćwiczenia, aby spojrzeć w górę. Naruto natomiast od razu się zerwał z miejsca i
biegł do dziewczyny. Jego plan był dosyć brutalny, ale tylko to mu przyszło do
głowy. Zderzył się z kobietą, zwalając ją na chodnik, jak to robią w futbolu
amerykańskim. Dziewczyna, leżąc na ziemi, jęczała z bólu, całe ramię ją bolało
od zadanego przyłożenia. Po chwili poczuła, jak ktoś ją pociąga w górę. Naruto
w półuklęku się jej przyglądał.
-
Nic ci nie jest?
Kobieta
wyglądała na bardzo nietutejszą. Miała długie, lekko pokręcone, czerwone włosy,
ciemnozielone oczy, a ubranie miała dosyć grube jak na taką pogodę, ale może
Naruto się po prostu nie znał. Z zamyślenia wyrwał go nagły policzek, jaki
otrzymał. I to jeszcze od strony chorego zęba. Chciało mu się płakać.
-
Jak to nic?! Ty mnie z facetem pomyliłeś czy co?! Kretyn!
-
Hej! Ja cię ratowałem, byś nie wpadła do wody! Może jakieś dziękuje?! –
Burknął, wstając na nogi i ciągle trzymając dłoń na obolałym policzku.
Dziewczyna zagryzła wargi i się podniosła.
-
Racja… Dziękuję. – powiedziała, kłaniając się przed nim. Po chwili podszedł do
nich Gaara, trzymając psa na smyczy.
-
Twój? – Zapytał, wystawiając do niej koniec smyczy. Kobieta drgnęła,
spoglądając na niego i nad czymś się zastanawiając. Blondyn w międzyczasie
prychnął.
-
Nic ci nie jest, Naruto? Nie, wszystko dobrze, choć mogło być lepiej. – Mówił
sam do siebie, otrzepując spodnie z pyłu. – Dzięki, że zapytałeś, Gaara…
-
Gaara?! – Zawołała nagle kobieta. – Gaara i jego przyjaciel Naruto! – Zawołała,
wskazując na blondyna. Zdziwił się, że go zna. Tamten jednak w ogóle się nie
dziwił. – Rozmawialiśmy przez telefon, choru…! – Mężczyzna zatkał jej usta
dłonią.
-
Nie krzycz. – Przerwał, na co odepchnęła z ust jego rękę.
-
Nie ogarniam, kto to? – dopytał Naruto.
-
Sara…
-
Sara? – blondyn przyjrzał się kobiecie, a po chwili załapał. – Ach! Ta Sara! –
mruknął ucieszony, a kobieta nagłym krokiem podeszła do Gaary i równie nagle, mocno go spoliczkowała.
-
Ty durniu! Wiesz, jak ja się o ciebie martwiłam? – Zapytała groźnie, zaczynając
go bić rękoma. – Myślałam… że… ci… nogi… z dupy… powyrywam…!
-
Hej, nie bij go. – Zareagował Naruto, odsuwając ją od przyjaciela. Sara jednak
się wyrywała.
-
Przepraszam. Zachowałem się jak szczeniak… - Przyznał Gaara.
-
Co mi z twojego przepraszam?! Odblokuj mój numer! – Nakazała, ponownie do niego
podchodząc i go uderzając swoimi niezgrabnymi ciosami po całym ciele.
-
Chyba zrozumiał, zostaw go już. – mruknął z szerokim uśmiechem Naruto. Złapał
Sarę za przedramię i odepchnął lekko do tyłu.
Jego
lekko było na tyle mocne, by dziewczyna cofnęła się o pięć kroków. O jeden za
dużo, by w efekcie wpaść do wody. Pisk Sary usłyszała chyba cała pobliska
okolica. Naruto pobladł lekko, naprawdę nie zamierzał sprawić, aby wpadła do
tej wody. Gaara jęknął i już miał zamiar skoczyć do rzeczki, kiedy Sara się wynurzyła
i samodzielnie dopłynęła do brzegu. Mężczyzna pomógł ją wyciągnąć z wody.
-
Wybacz, Saro. Nie chciałem… - powiedział od razu Naruto. Prychnęła,
rozgoryczona tym zachowaniem.
-
Mężczyźni!
Wyrwała
psią smycz z rąk Gaary i zaczęła się bez słowa oddalać. Po chwili obejrzała się
na Gaarę, a gdy i on na nią patrzył, pokazała mu gestem ręki, by do niej
zadzwonił. Naruto też to zauważając, uśmiechnął się szeroko do przyjaciela.
Odwzajemnił, nie potrafiąc ukryć zadowolenia.
Sara
czuła okropne upokorzenie, musząc iść do domu przez miasto. Teren mocno
zaludniony, a ona przemoczona do suchej nitki. Wzrok ludzi bywał mocno
zniesmaczony. Z wielką ulgą weszła do budynku, gdzie już za trzy tygodnie
będzie mieszkać na stałe ze swoją współlokatorką. Dziwiła się, że Yuukie jej to
zaproponowała, ponieważ sądziła, że jej nie lubi. Niemniej postanowiła dać temu
szansę, najwyżej się przeprowadzi. Weszła na swoje piętro, a Okami kolejny raz
wyrwała smycz z jej ręki i podbiegła do dziewczyny o granatowych włosach,
siedzącej na torbie przed mieszkaniem prawie naprzeciwko niej.
-
Bez obaw, ona nie gryzie. – powiedziała od razu Sara. Zdjęła z szyi smycz z
kilkoma kluczami, również z tym od mieszkania i poczęła otwierać.
-
Bardzo przyjacielska, jak się wabi?
-
Okami. Czekasz na kogoś?
-
Przyjechałam do chłopaka. Chciałam mu zrobić niespodziankę i powiedziałam, że
przyjadę wieczorem. Sądziłam, że o dziewiątej jest jeszcze w łóżku, ale nie ma
go w domu…
-
Eh, mężczyźni. Mnie dzisiaj jeden z nich wrzucił do wody. – powiedziała, krzywiąc
się na swój widok. – Nie jestem stąd i nie wzięłam ze sobą wiele ubrań, więc
mam nadzieję, że koleżanka mi coś pożyczy.
-
Na pewno. – mruknęła, czochrając psa po głowie.
-
Tak w ogóle, to nazywam się Sara. – Przedstawiła się i podeszła, wystawiając do
niej rękę. Kobieta w odpowiedzi wstała, zrównując się z nią wzrokiem.
Uśmiechnęła się ciepło i uścisnęła dłoń.
-
Hinata, miło mi.
-
Po torbie wnoszę, że też nie jesteś stąd. – Wskazała niechlujnie ręką.
-
Nie, mieszkam trochę daleko. – Zapowiedziała Hinata. Gdy podała jej nazwę
swojej miejscowości, Sara zrobiła na nią wielkie oczy.
-
Trochę bardzo, panienko. – Zaśmiała się. – Ale znam to miasto. Mam tam kuzyna i
pracowałam tam z rok, kiedyś, kilka lat temu.
-
A gdzie? Bo nie mogę pozbyć się wrażenia, że skądś cię znam.
-
No cóż. – Zarzuciła teatralnie swoimi włosami, ale, jako że były mokre, to nie
wyglądało to zbyt widowiskowo. – Jestem aktorką, gram w teatrach, zwykłych
przedstawieniach lub musicalach. Sara Momochi. – przedstawiła się pełnym
imieniem, dygając z uroczym uśmiechem.
-
Och! Moja młodsza siostra umrze z zazdrości, jest twoją wielką fanką! –
Zawołała Hinata. – Poprosiłabym cię o zdjęcie, ale… - Przerwała, zastanawiając
się, jak się wyplątać z tego, co by powiedziała, a nie chciała jej urazić.
-
Ale nie wyglądam zbyt korzystnie. – Dokończyła za nią. – Może wejdziesz do
mieszkania i tam ze mną poczekasz na chłopaka? – Zaproponowała Sara. Jej
towarzyszka spojrzała z niechęcią na drzwi.
-
Nie, dzięki. Nie przepadam za twoją koleżanką, Yuukie.
-
O to się nie martw, nie ma jej teraz. I ja też tak średnio ją lubię. –
mruknęła, zabierając jej torbę, a wtedy odezwał się ból w jej ramieniu.
-
Nic ci nie jest? Sama to wezmę. – oznajmiła Hinata, torba wcale nie była taka
ciężka. – Chyba powinnaś więcej jeść dla wzmocnienia.
-
Nie o to chodzi. Dzisiaj miałam mały wypadek… - Bąknęła, zdejmując z siebie
delikatnie, mokrą bluzę. Skrzywiła się na widok sinej i gdzieniegdzie obdartej
kończyny.
-
Może ci to lepiej opatrzę… - Zaoferowała ciemnowłosa.
Sara
przytaknęła głową i ruszyły do mieszkania. Okami szczekała radośnie mogąc
dłużej nacieszyć się obecnością Hinaty. Kobietom nie zajęło długo, aby znaleźć
wspólny język. Sara będąc nastolatką, także pracowała jako kelnerka, dlatego z
autopsji towarzyszyła jej w opowiadaniu o klientach. Hinata opatrywała jej
rękę, mając nadzieję, że jej koleżanka nie będzie zła za korzystanie z
opatrunków. Miała wrażenie, że Yuukie byłaby do tego zdolna. Następnie kobiety,
a właściwie tylko Sara zaczęła przeszukiwać szafę swej przyszłej
współlokatorki, by znaleźć dla siebie jakieś zamienne ubrania.
-
O matko, co za bezguście. – Krzywiła się czerwonowłosa. – Czy ona nawet siedząc
w domu musi wyglądać, jakby szła na imprezę?
-
Aktorki, chyba tak już mają… Znaczy…! – Zaczerwieniła się, widząc urażone
spojrzenie Sary. – Przepraszam…
-
Ja na co dzień nie robię z siebie choinki. – Burknęła, odrzucając kolejny
cekinowy ciuch. – Ani kusicielki. – Dodała po zobaczeniu niezwykle krótkiej
spódniczki. Po chwili z uśmiechem wyciągnęła wieszak z kostiumem kowbojki. –
Patrz. Ciekawe kogo ujeżdżała, heh.
-
Yuukie może być zła, że szperasz w jej szafie.
-
No, ja bym się wściekła. – Przyznała Sara, ale nie przestała. Wyciągnęła
kajdanki z czarnym futerkiem. – Lubisz takie klimaty, Hinata? – Zaśmiała się,
doprowadzając znajomą do skrępowania. – Taki żarcik.
-
Dałabym ci jakieś ubranie, ale nie sądzę, że mój styl ci się spodoba…
-
Zaryzykujmy i sprawdźmy, ok?
Kobiety
wróciły, więc do salonu, gdzie była torba. Okami zaszczekała radośnie na ich
widok, Sara nie wpuściła jej do pokoju Yuukie, bo mogłaby pozostawić tam trochę
swojej sierści, a ona sama nie zniosłaby jojczeń koleżanki. Styl Hinaty
przypadł jej do gustu, wiadomo, nie był taki sam, ale pasował jej bardziej niż
ten od Yuukie. Za zgodą, pożyczyła jakąś letnią sukienkę i poszła się przebrać
do łazienki. Zostawiła otwarte drzwi, aby mogły mimo odległości rozmawiać.
-
A ty skąd jesteś? – Zapytała Hinata.
-
Ja? To chyba niezbyt ważne, bo jutro podpisuję umowę i wprowadzam się tu za
trzy tygodnie.
-
Na stałe?
-
Może, nie wiem. Umowa będzie pewnie na trzy lata i nie wiem, czy przedłużą.
Obecnie mieszkam jakieś pięć godzin drogi stąd, bo miałam umowę z tamtejszym
teatrem. Na dwa lata i już wygasła. Chwilowo jestem bezrobotna. – Burknęła.
-
To… - Dźwięk telefonu przerwał Hinacie, a Sara wyleciała z łazienki jak z
procy. Pobiegła do telefonu, ślizgając się na panelach przy hamowaniu.
Odchrząknęła i odebrała.
-
Halo…? Ach, to ty… - Burknęła i usiadła na kanapie obok Hinaty. – Mów… Mm… Ale…
Fajnie, ale… - Westchnęła ciężko, a Hinata uśmiechnęła się pocieszająco. –
Posłuchaj, kochanie, jestem ci wdzięczna. Jednak już za późno. Podpisałam
umowę… Do zobaczenia w środę, ok…? Pa.
-
To jednak podpisałaś?
-
Nieee. – Uśmiechnęła się Sara. – Musiałam się go pozbyć. Nie radzi sobie z
naszym rozstaniem. Też bym sobie nie radziła, gdyby mnie aż tak nie osaczał…
No, ale nie będę ci gadać o moich problemach. Ładnie wyglądam, więc możemy
zrobić zdjęcie.
-
To nie kłopot? – Dopytała Hinata.
-
To i tak mała cena za sukienkę.
Hinata
włączyła aparat w swoim telefonie i ustawiła tryb selfie. Razem z Sarą
zapozowały ładnie i posłały ekranikowi uśmiechy.
-
Posypią się lajki na facebook’u. – mruknęła aktorka.
-
Nie. Nie mam facebooka.
-
Rozumiem. Ja też wolę instagrama.
-
Tego też nie mam…
-
Snapchata…? – Hinata pokręciła głową. – Twitera…? – Ponowiła ruch, a Sara
wybałuszyła oczy. – Chcesz mi powiedzieć, że ukrywasz przed światem taką ładną
twarz?
Po
jej skinieniu głowy, rozmówczyni nie mogła tego tak zostawić. Natychmiast
poczęła zakładać jej na telefonie konto na instagramie. To była najmniej
wymagająca, acz najpopularniejsza platforma. Hinata nawet nie odważyła się
zaprzeczyć, w końcu to była Sara Momochi. Kobieta przy dodaniu zdjęcia
oznaczyła siebie, a ze swojego telefonu ją zaobserwowała, dała serduszko i
skomentowała.
„Czuję,
że jeszcze nie raz się spotkamy ;) Jesteś cudowna! ;)”
Po
wszystkim Hinata podziękowała i wysłuchiwała instrukcji Sary odnośnie korzystania
z aplikacji. Dziwiły ją powiadomienia od obcych ludzi, ale też ją one cieszyły.
Po chwili dziewczyna zauważyła na zegarku godzinę czternastą dwadzieścia.
Przypomniała sobie, że przecież przyjechała tu do chłopaka. Sara zaśmiała się
serdecznie, biorąc winę na siebie. Pożegnały się i wtedy wyszła z torbą z
mieszkania.
Naruto
musiał już dawno wrócić do domu, miała nadzieję, że nie będzie miał jej tego za
złe. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Raz, drugi aż w końcu usłyszała za drzwiami
głos chłopaka. Poprawiła włosy, ciesząc się, że niedługo ujrzy swojego Naruto.
Jednak usłyszała głośny huk, jakby coś upadło oraz jęk i głośne przekleństwo.
Wystraszona otworzyła drzwi i weszła do środka. Ominęła ostrożnie deskorolkę i
rzuciła torbę na ziemię, podbiegając do leżącego na ziemi chłopaka.
-
Naruto! Naruto, nic ci nie jest?! – Zawołała, pomagając mu wstać do pozycji
półleżącej. Naruto spoglądał na nią zdezorientowany. – Co się stało? -
Mężczyzna w odpowiedzi, przyłożył dłoń do jej bladego policzka.
-
Hinata! O rany, to naprawdę ty! – Zawołał, ściskając ją mocno. – Kochanie moje!
Ale… - Zaczął, odsuwając ją od siebie. – Miałaś przyjechać wieczorem!
-
Chciałam ci zrobić niespodziankę.
-
Ja wiem, ale chociaż bym się wcześniej umówił do dentysty. – stwierdził Naruto,
wstając z podłogi. Ujął obie dłonie Hinaty i pomógł jej wstać.
-
Boli cię ząb?
-
Taa. Po tej stronie. – Wskazał prawy policzek, mówiąc smutnym głosem.
-
Biedaczek. – powiedziała Hinata, głaszcząc mu obolały policzek.
-
Skarbie…
-
Tak?
-
Boję się…
-
Czego?
-
Dentysty…
Hinata
parsknęła śmiechem, ale natychmiastowo przytuliła do siebie blondyna. Czasami
potrafił być taki ujmujący w swoim zachowaniu. Naruto po chwili ruszył domknąć
drzwi wejściowe, położył deskę do kąta i złapał za torbę Hinaty. Zaprowadził ją
do swojego, niezbyt uporządkowanego, pokoju każąc czuć się jak u siebie.
-
Mam tu posprzątać? – odpowiedziała pytaniem, na co uśmiechnął się z
zakłopotaniem. – O której masz dentystę? – Zapytała, taksując wzrokiem pokój
chłopaka.
-
Za dwie godziny. – odpowiedział, sprzątając co po niektóre rzeczy.
-
Mogę pójść z tobą?
-
I trzymać mnie za rękę jak dziecko? – Zapytał, a Hinacie zrobiło się trochę
głupio. – Tak, chodź ze mną, przy tobie mnie nie skrzywdzą…! – Jęknął
błagalnie, powodując u niej uśmiech. - W ogóle, chcesz coś zjeść? – Wraz z tym
pytaniem zaburczało dziewczynie w brzuchu. – Uznam to za tak.
Uśmiechnął
się szeroko i wyszedł do kuchni, pozostawiając ją zarumienioną i ściskającą
swój brzuch. Kobieta zaścielała łóżko Naruto i usiadła na posłaniu. Zauważyła
przy poduszce laleczkę ze swoją podobizną, wzięła ją do ręki i skrzywiła się,
widząc stan, w jakim się znajdowała.
-
Naruto! – Przywołała go gniewnie do siebie. Przybiegł szybko, a na twarzy miał
wymalowane przejęcie.
-
Co jest? – Hinata pokazała mu lalkę. Nie rozumiał. – Sama mi się wydziergałaś.
– Przypomniał.
-
Gdy ci się dawałam. Byłam w o wiele lepszym stanie. – Naruto się uśmiechnął
szeroko i przysiadł obok.
-
Kochanie, to nie moja wina, że czasem tak bardzo za tobą tęsknie, że aż mnie
ponosi. – Wyjaśnił. – Ale tak działa miłość, no co ja ci poradzę?
-
To już podchodzi pod maltretowanie.
-
No kurde, pozwij mnie! – Zaśmiał się Naruto, ale Hinata nie wychodziła ze
swojej rozgniewanej roli. W końcu jednak odpuściła, wzdychając ciężko.
-
Dbaj o mnie trochę bardziej, dobrze?
-
Kochanie… Hincia nie będzie szczęśliwsza, jak będzie zamknięta za szybą zamiast
w moich ramionach… - Hinacie zadrżały wargi pod wpływem wypowiedzianego
imienia. Naruto, to widział. Odebrał ukochanej lalkę i cmoknął jej buźkę. Wtedy
odebrała mu ją z powrotem.
-
Skoro tu jestem, to całuj mnie. – mruknęła, nachylając się i całując go w usta.
Odgarnęła swoje włosy za ucho, nawet na chwilę nie odrywając się od warg
Naruto.
Po
chwili znowu zaburczało Hinacie w brzuchu, a blondyn wybuchnął głośnym
śmiechem.
Będąc
na odpowiednim piętrze, pod odpowiednimi drzwiami, zaczęła dokonywać ostatnich
poprawek swojej fryzury spiętej nisko w dwa kucyki i ubrania. Miała na sobie
grube, czarne rajstopy, kremowe trampki, czarną, letnią sukienkę i na to
kremowy sweterek, którego jednak nie zapinała. Sama nie wiedziała, dlaczego tak
się stroi dla Sasuke, ale wiedziała, że nie chciała, by patrzył na nią
obojętnie ani z zażenowaniem. Wcisnęła dzwonek do drzwi, słysząc natychmiastowe
szczeknięcie Akamaru. Po chwili drzwi otworzył Kiba a widok Hanabi go
zaskoczył.
-
Hej, Kiba. – Zawołała z uśmiechem.
-
Ładnie wyglądasz… - powiedział, choć nie do końca chciał, by to wyszło z jego
ust. Odchrząknął. – Siema, jak leci?
-
Jakoś. Mogło być lepiej, jest Sasuke?
-
Nie ma. Co się stało?
-
Wjechałam niechcący w bok auta Nejiego, wścieknie się, jak zobaczy wgniecenie.
– Skrzywiła się Hanabi. – Poczekam na niego w jego pokoju. – oświadczyła,
zamierzając wejść do środka. Kiba jednak zwężał przejście.
-
Nie wpuszczę cię.
-
Hę?
-
Wracaj do domu. – Dodał na koniec, zamykając przed nią drzwi.
Hanabi
stała przed wejściem z rozdziawioną buzią, nie mogła uwierzyć, w to, co tu się
właśnie stało. Po tym, jak wyszła z szoku, zaczęła walić w drzwi, wciskać
dzwonek i się wydzierać na Kibę. Koniec końców kopnęła w drzwi i usiadła na
schodach wznoszących się na jeszcze wyższe piętro. Nie zamierzała odpuścić.
Kilka
chwil później, kierował się do domu Sasuke, w rękach trzymał paczkę, którą sam
musiał odebrać z poczty. Listonosz nie był łaskaw wdrapać się na piętro do
mieszkania, tylko zostawił awizo w skrzynce. Wspaniałość poczty nie zna granic.
-
Sasuke! – Zawołała Sakura, a kiedy się na nią obejrzał, zaczęła do niego biec.
Stał w miejscu i na nią czekał. Spojrzał tylko na zegarek na lewej ręce. –
Cześć, ostatnio ciężko mi cię złapać.
-
Bywam zajęty. – odparł, wkładając rękę do kieszeni.
-
Pewnie randkowaniem z Hanabi. – Zgadywała, przewracając oczami. Sasuke zmrużył
na nią oczy, zastanawiając się, kto jeszcze wie. Układ zaczynał się wymykać
spod kontroli.
-
Co cię to obchodzi?
-
Ojeju, nie gorączkuj się tak. Gdybyś się zastanowił, to dla ciebie też byłby
dziwny ten cały związek. – stwierdziła Sakura, wzruszając ramionami.
-
Odwal się. – Bąknął tylko i odwrócił się w swoim kierunku. Sakura zrównała się
z nim krokiem.
-
Chciałabym porozmawiać. Bo wiesz, ta nasza ostatnia wspólna noc…
-
Była jednorazową przygodą bez zobowiązania i możliwości powtórzenia. –
Dokończył Sasuke. – Nie zamierzam do tego wracać, nawet w rozmowach.
-
Przecież wiem, ja tylko…
-
Po prostu o tym zapomnijmy.
-
Jak chcesz. – Przewróciła oczami, a nim weszli do budynku, to szarpnęła
mężczyznę do siebie. – Tylko spróbuj wykorzystać w ten sam sposób Hanabi, a
wyrwę ci twojego ptaszora i każę ci go zjeść.
Sasuke
uniósł do góry jedną ze swych brwi, a następnie odprowadził kobietę wzrokiem. Dziwaczka
– stwierdził w myślach. Wszedł do budynku i ruszył po schodach do góry,
złapał za klamkę, a wtedy ktoś położył mu dłonie na oczach.
-
Zgadnij, kto to…? – Zapytała słodko.
-
Hanabi. – odparł od razu i szarpnął za klamkę.
-
Kurde, dobry jesteś… - Szarpnął kolejny raz za klamkę. Znowu bezskutecznie. –
Kiba myśli, że to ja. Nie chciał mnie wpuścić, bym na ciebie poczekała…
-
I dobrze. Co tu w ogóle robisz? – Zapytał, nawet na nią nie patrząc. Walnął
dłonią kilka razy w drzwi. – Kiba, otwieraj!
-
Nie chcę siedzieć w domu. – odpowiedziała Hanabi. Po chwili usłyszeli dźwięk
otwieranego zamkaj, Sasuke wszedł do środka i w pośpiechu zdjął buty, by dojść
do pomieszczenia, w którym był jego współlokator.
-
Jaja sobie robisz?! Dlaczego nie wpuściłeś Hanabi do środka?!
-
Wolałbyś, by siedziała w twoim zakichanym azylu? – Prychnął Kiba.
-
Ta, wolę to niż by marzł jej tyłek na schodach! – Warknął i w końcu na nią
spojrzał. Jej ubiór i ogólna prezencja zrobiły na nim drobne wrażenie. Hanabi
widziała jego zapatrzony i zdziwiony wzrok, ale tylko się uśmiechnęła. – Chodź
ze mną.
-
Okej.
Hanabi
złapała go szybko za rękę i w ten sposób po raz pierwszy weszła do pokoju
Sasuke. Bardzo uporządkowany, łóżko przy oknie, biurko, a na nim komputer
stacjonarny. Duża szafa na ubrania i nie tylko, komoda z książkami i sprzętem
typu aparat, inny aparat i masa statywów. A na ścianach cała masa zdjęć.
-
Po co się tak ubrałaś? – Zapytał, siadając na fotelu od biurka i zrywając taśmę
z pudełka. – Idziesz na randkę?
-
Co? Nie mogę się dla ciebie stroić? – Zapytała, kładąc się na zaścielanym łóżku
Sasuke. – A przy okazji kusić wzrokiem innych facetów?
-
Nie musisz się dla mnie stroić. Nie jestem twoim chłopakiem. Pamiętaj. –
powiedział ostrym, stanowczym głosem i wrócił do wglądu przesyłki.
-
Auć. – Hanabi przewróciła oczami. – Drażliwy coś dzisiaj jesteś.
-
Kolejna osoba mi dzisiaj groziła na wypadek zostawienia cię i złamania serca. –
uświadomił obojętnym tonem. – Wolałbym, by nasz „związek” nie był
rozdmuchiwany, a już wie o nim twoja siostra, Menma i Sakura! – Warknął,
odrzucając na biurko pudełko, którego nie potrafił otworzyć.
-
I co z tego? – Bąknęła Hanabi, podchodząc do biurka i przechwytując pudełko. –
Chcesz mi powiedzieć, że się z tym nie liczyłeś?
-
Miałem nadzieję to skończyć, zanim się dowiedzą.
-
Powiedz, jakie są twoje prawdziwe zamiary? – Sasuke spojrzał na dziewczynę
pytająco. – Wiesz, o co mi chodzi. Kiba jest wściekły i zazdrosny, Tayuya też
po naszym ostatnim buziaku sapała ze złości. Mimo to…
-
Chcę, by zerwali. – powiedział w końcu.
-
I dlatego udajemy parę? – Parsknęła Hanabi.
-
Nie. Ty jesteś mi potrzebna, by Kiba czuł się, jak ja. Tak jak mówiłem na
początku. Niech się wkurza.
-
Do kiedy? – Dopytała, podając mu już otwarte pudełko. – Bo wiesz, ja mam własne
życie.
-
Póki ci płacę, to twoje życie należy do mnie. – mruknął obojętnie, wyciągając
nowiutki obiektyw. – Jak zerwą, to się rozstaniemy. A właściwie ty mnie
rzucisz, by się inni odjebali…
-
Kiba z Tayuyą mogą być ze sobą lata. – Zauważyła Hanabi.
-
Nie będą. Tay się nim znudzi w ciągu trzech miesięcy, a zostały nam dwa.
Wydawał
się taki pewny swoich słów i oczywiście był. Sasuke od początku wiedział, że to
nie wypali. No dobrze, może nie od razu, ale jak ochłonął. Natomiast sam Kiba
musiał poczuć na własnej skórze, jak to jest, gdy przyjaciel odbija ci
dziewczynę, którą kochasz. Po chwili poczuł na swoich kolanach drobny ciężar w
postaci Hanabi. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, cmoknęła go w usta.
-
Co robisz?! – Warknął, odwracając twarz, jednak mierzył ją wściekłym wzrokiem.
– Nie całuj mnie, rozumiesz?!
-
O rany, wyluzuj, to tylko pocałunki, a nie manifest miłości do ciebie.
-
Od tego zawsze się zaczyna, kretynko.
-
Mam doświadczenie. Nie zakocham się w tobie z takiego głupiego powodu. –
Orzekła,unosząc wzrok do sufitu.
-
Więc po co to robisz?
-
Z trzech powodów. – mruknęła, zaczynając wyliczać. – Uno, naprawdę dobrze
całujesz. – Sasuke, przewrócił oczami. – Dos, też mam potrzeby, skoro mam
chłopaka. Tres, dzisiaj nasza miesięcznica, Tygrysku. Powinniśmy to uczcić. –
stwierdziła, wyjęła więc z kieszeni swetra telefon i włączyła na nim aparat. –
Uwiecznijmy się na mediach społecznościowych.
-
Nie ma mowy.
-
Oj nie wstydź się, nie jesteś taki brzydki. – Zaśmiała się. – No dawaj, co ci
zależy. Możemy udawać przed wszystkimi wielką miłość, w końcu to nie potrwa
długo. – Mimo obojętnego tonu Hanabi, mężczyzna nie był przekonany. – Kiba i
Tayuya mają wspólne zdjęcia… - drgnął na ten argument i westchnął ciężko.
-
Ale ja zrobię.
Hanabi
zgodziła się, wręczając mu z uśmiechem telefon. Włączył tryb selfie i ustawili
się do zdjęcia. Hanabi, łapiąc za jeden ze swoich kucyków uderzyła łokciem w
twarz Sasuke. Skrzywił się, ale nic nie powiedział, podczas gdy dziewczyna
subtelnie się uśmiechała do aparatu, on przyłożył buzię do jej włosów i
spojrzał uwodzicielsko na obiektyw. Po sekundzie zdjęcie zostało zrobione.
-
Może być?
-
Sama nie wiem…
-
Co ci nie pasuje?
-
Wyglądasz ładniej ode mnie… - Skrzywiła się Hanabi. – Ej, zróbmy zdjęcie, jak
się całujemy. – Zaproponowała z szerokim uśmiechem, a widząc jego sceptyczną
minę, dodała. – Kibę szlag trafi.
-
Udawajmy parę, która nie afiszuje się swoim związkiem. – Bąknął Sasuke. – Dodaj
tamto albo nie dodawaj w ogóle… I zejdź ze mnie.
Dziewczyna
się skrzywiła, ale posłusznie z niego zeszła. Chyba nie miała co liczyć na
powtórkę z rozgrywki, cóż, postanowiła dać sobie z tym wobec tego spokój.
Zostawiła go z nową zabawką i ponownie walnęła się mu na łóżku.
-
Małe masz to łóżko…
-
Jest rozkładane. – odparł mężczyzna. Hanabi przyjrzała się konstrukcji i w
myślach przyznała mu rację. Ujęła wygodniej telefon.
-
Wiesz, że okropnie piszesz smsy. – Bąknęła, wchodząc na instagrama. Dodała
zdjęcie z Sasuke i zaczęła wpisywać kilkanaście hasztagów.
-
Kto to mówi… Ty piszesz smsy jak pokemon. – Przewrócił oczami. – Napchasz w
wiadomość tyle emotikonów, że mózg się marszczy.
-
Ty za to, jakby smsy były jakimś telegrafem. Byleby użyć jak najmniej znaków. –
Zmarszczyła czoło na widok proponowanego znajomego. – Ooo, Naruto namówił moją
siostrę na instagrama…? O. MÓJ. BOŻE…! – Sasuke nie przejmował się, co mówiła,
bo był zajęty dokręcaniem obiektywu do aparatu. Po chwili jednak musiał się
zainteresować, gdyż nim szarpała. – To Sara! Ona poznała Sarę! Czemu nie ja…! –
Zawołała zrozpaczona.
-
Nie wiem, o czym do mnie mówisz.
-
O Sarze! Sara Momochi! – powiedziała, pokazując mu jej zdjęcie. – Jestem jej
fanką, uwielbiam ją! Co ja bym dała, by być na miejscu Hinaty…!
-
Acha. – mruknął Sasuke, wygrzebując czegoś w telefonie Hanabi.
-
Za dwa tygodnie umówiłam się z kumplem na jej ostatnie przedstawienie w mieście
oddalonym o cztery godziny drogi. Konohamaru też jest jej fanem…!
-
Jak ją spotkasz, to pozdrów ode mnie. – powiedział z lekkim, cwaniackim
uśmiechem.
Na
wyświetlaczu, który pokazał Sasuke, widniało zdjęcie z fanpage’a Sary, na którym
widniało ich wspólne zdjęcie. Mężczyzna siedział na krześle, a kobieta, stojąc
za nim, obejmowała jego szyję. Pod zdjęciem widniał też podpis „z moim
przystojnym fotografem! ;* z całego serca polecam studio fotograficzne
@Sharingan-photos~!”. Hanabi rozdziawiła usta w niedowierzaniu.
-
Robiłeś jej zdjęcia…?
-
I to nagie.
-
Że co?! – Obruszyła się. To już nie było ani fajne, ani zabawne.
-
Żartowałem, głupia... Sara jest kuzynką Suigetsu. – Dodał Sasuke. – On jest
menadżerem sklepu i załatwia mi towarzystwo do zdjęć. – Hanabi wciąż nie mogła
ukryć podziwu i zazdrości. Usiadła na piętach, na podłodze, przy fotelu
mężczyzny.
-
À propo… Opowiedz mi o swoim studiu.
Kiedy
Naruto wyszedł razem z Hinatą z budynku stomatologicznego, już był po zabiegu i
mógł bezboleśnie obcałowywać i być obcałowywany przez ukochaną. Jedyny szkopuł
był w tym, by nie jeść trzy godziny. Normalnie by to zniósł, ale czekali w
poczekalni dwie godziny, a przez kolejne cztery wcześniejsze nie mógł nic jeść
przez ból. Mimo wszystko nie pozwolił, aby i Hinata głodowała. Dlatego zabrał
ją do Ichiraku na ramen, ona będzie jeść zupę, a on naje się samym zapachem
ulubionej potrawy.
Usiedli
przy barze, gdzie obsługiwał starszy mężczyzna. Jego córki Ayame już nie było,
ponieważ tak, jak głosiła już od kilku tygodni, wyjechała do pracy.
-
Co wam podać?
-
Miska ramen z podwójną porcją mięska, szefie! To dla mojej dziewczyny! –
Uśmiechnął się szeroko, Naruto, obejmując ukochaną ramieniem.
-
To twoja dziewczyna? – Zapytał wesoło mężczyzna. – Miło poznać, naprawdę dobrze
panienka trafiła! To bardzo uczynny urwis.
-
O tak, widzę w nim cały wachlarz zalet. – mruknęła Hinata, odgarniając mu z
czoła złote kosmyki. Szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-
Szefie, jestem szczęściarzem!
-
Zawsze ostatecznie ci wychodziło lepiej, niż było na początku. – odrzekł
mężczyzna, serwując miskę swojego specjału. – Proszę bardzo, smacznego!
-
Dziękuję. – powiedziała Hinata, przysuwając jedzenie do siebie.
-
A ty co Naruto? Oszczędzasz miejsce na zawody? – Zagaił staruszek. Naruto
uniósł brew. – Za godzinę zaczynamy.
-
Dentysta nie pozwolił mi nic jeść przez trzy godziny. O jakie zawody chodzi? –
Staruszek pokazał blondynowi ulotkę, ale sam zaczął wyjaśniać.
-
Dzisiaj bijemy rekord w ilości zjedzonego ramen. Zwycięzca nie płaci za ani
jedną miskę posiłku, dostaje karnet na jeden ramen dziennie za darmo, przez
miesiąc, a ponadto jego zdjęcie zawiśnie na ścianie pubu, obok zegara. – Starał
się, by to miejsce mimo wszystko zabrzmiało dumnie.
-
DLACZEGO JA SIĘ DOWIADUJE O TYM DOPIERO TERAZ?! – Zawołał Naruto zdruzgotanym
głosem.
-
Mnie nie pytaj. Twoi przyjaciele powiedzieli, że ci przekażą. – odparł
staruszek. Było mu żal, ale chociaż teraz nie straci na popycie. Najtwardszy
zawodnik nie weźmie udziału.
-
Ja już nie mam żadnych przyjaciół. – Zapowiedział twardo Naruto. – Szefie, a
nie możemy przenieść tych zawodów na jutro? – mężczyzna przekręcił przecząco
głową. – Cóż… Właściwie to nic mnie nie boli…
-
Ani mi się waż! – Obruszyła się Hinata. – Nie możesz, bo plomba ci się odklei i
będziesz musiał ponownie pójść do dentysty, a drugi raz z tobą nie pójdę! –
Pogroziła mu palcem, na co się skrzywił.
-
Ale Hinato, ty nie rozumiesz. Chodzi o miejsce na ścianie koło zegara! Ludzie
często tam patrzą!
-
Nie obchodzi mnie to. – Bąknęła i wróciła do zjadania zupy. Naruto rozdziawił
usta wobec jej stanowczości. Staruszek za barem nie wtrącając się,
przysłuchiwał się dialogowi.
-
Jak możesz…
-
Nie sądzę, aby to było warte zniszczenia uzębienia. – powiedziała Hinata. – Bez
urazy. – Zarumieniła się, widząc, że mężczyzna na nią spoglądała. Nie chciała
zostać źle odebrana.
-
E tam. – Zaśmiał się Naruto. – Oczywiście, że jest warte.
-
Ja nie żartuję. Szanuj zalecenia lekarza.
-
Jaki tam lekarz, to dentysta.
-
Naruto! – Zawołała ostrzej Hinata. – Nie przystąpisz dzisiaj do zawodów. Wybij
to sobie z głowy. – blondyn uniósł do góry brew.
-
Kocham cię, ale nie będziesz mi rozkazywać.
-
Nie zamierzam. – odpowiedziała, na co uśmiechnął się lekko. – Zadzwonię do
twojej mamy.
Staruszek
za barem roześmiał się na głos, poznał Kushinę cztery czy pięć lat temu, jak
Naruto zaczynał studiować. Do tej kobiety czuło się respekt, wszystkich
potrafiła sobie podporządkować. Blondyn krzywił się wobec reakcji szefa pubu, a
potem spojrzał uważnie na Hinatę.
-
Nie zrobisz tego.
-
Tak sądzisz?
-
Owszem. Blefujesz i tyle.
-
Sprawdź mnie. – powiedziała obojętnie. Naruto przeklął pod nosem, wolał nie
ryzykować przyjazdem matki z samego rana, która urządziłaby mu awanturę. W
następnej chwili znowu kilka dźwięków wydobyło się z telefonu Hinaty. Już będąc
u dentysty, to go zainteresowało.
-
Kto do ciebie tak wypisuje?
-
Nikt. – Mężczyzna zmrużył na nią podejrzliwie oczy.
-
Naprawdę! To tylko powiadomienia…
-
O smsach od innego?
-
Nie! Nie, to nie tak… - Odłożyła łyżkę do miski i wyciągnęła z torebki telefon.
– To z tego portalu. – Pokazała mu aplikacje na telefonie. Naruto otworzył ze
zdziwienia usta.
-
Założyłaś konto i nic nie mówisz…?! – Wziął do ręki telefon i od razu zaczął
wyszukiwać siebie do obserwowania.
-
Dopiero rano mi je koleżanka założyła.
-
Jaka koleżanka?
-
Sara. Mam z nią tu zdjęcie. – powiedziała, wchodząc na swój profil.
-
Też dzisiaj poznałem taką jedną Sarę. Wariatka. – Uśmiechnął się, a zaraz potem
wytrzeszczył oczy. – O mój boże, to ona!
-
Wiesz, że to twoja przyszła sąsiadka?
-
Cooo?
-
Za trzy tygodnie ma zostać współlokatorką Yuukie. – Poinformowała Hinata. - Nie
mów tylko, że to ty byłeś tym chłopakiem, co ją stratował, wrzucając do wody…
-
Um… I tak i nie… - Dziewczyna westchnęła na tę odpowiedź. – Nie wrzuciłem jej
do wody… Nie specjalnie, a tym bardziej nie dlatego ją stratowałem. Przeciwnie!
-
Miała całe ramię sine…
Naruto
zrobiło się głupio, nie wiedział, co ma jej na to odpowiedzieć. Zaczął
opowiadać jej całą sytuację z rana i przy okazji opowiedział o znajomości z
Gaarą. Pewnie kiedyś będzie musiał znieść towarzystwo Sary na jakiejś podwójnej
randce. Hinata stwierdziła ze śmiechem, że jej młodsza siostra będzie jej
zazdrościć.
-
À propo. Widziałem jej zdjęcie z Sasuke. – Uśmiechnął się szeroko Naruto,
pokazując je partnerce. – Ty też powinnaś zrobić jakieś ze swoim chłopakiem.
-
Też tak sądzę. – mruknęła, załączając aparat w telefonie. – Mogę…?
-
Pytanie! – Mężczyzna od razu przysunął się do dziewczyny. – To jak, zapozujemy?
O, o, o! Zróbmy głupie miny! – Zadecydował, włączając trzysekundowy
samowyzwalacz i opierając telefon o szklaneczki z sosem na barze.
Parsknął
gromkim śmiechem, gdy spojrzał na końcowy efekt. Naruto unosił ręce i wyginał
się, jak małpa, wzrok miał jakby przyćpany, a język naturalnie mu zwisał z ust.
Natomiast Hinata przyglądała mu się z boku z politowaniem. Ten kontrast
spodobał się Naruto, jeżeli ona tego nie doda, on to zrobi. Kobieta wzięła do
ręki aparat i włączyła samowyzwalacz, równocześnie przykładając dłoń do
policzka mężczyzny, a na drugim, składając mu całusa. Po tym zdjęciu Naruto
zażądał kolejnego i wpił się w usta Hinaty. Zdjęcie się zrobiło, ale było im
tak przyjemnie, że nie przerwali.
-
Kogóż to me oczy widzą? – Do porządku przywołał ich głos Temari.
-
Temi! – Zawołała ucieszona dziewczyna. Zeszła z wysokiego taboretu, by
wyściskać przyjaciółkę. Blondyn odprowadził ją wzrokiem szczerząc się szeroko.
-
Ja wiedziałam, że się zobaczymy, ale nie sądziłam, że będę mieć tak szybko
okazje. Myślałam, że Naruto cię zamknie ze sobą w tej swojej jaskini.
-
Mój dom, to nie jaskinia! – Bąknął.
-
Jaskinia. – Potwierdził Shikamaru. – Ale bardzo przyjemna, w końcu zawsze gramy
u ciebie.
Jeszcze
w trakcie tej wypowiedzi Naruto odwrócił się w stronę baru. Co za tupet, że
niemal cała ekipa, bo Shikamaru, Temari, Choji, Karura, Lee i Gaara, się
zlecieli na zawody. Jemu to żaden nic nie powiedział, a z ostatnimi dwoma się
widział o poranku i milczeli. Temari przedstawiła Hinacie dwie nowe osoby, po
czym Shikamaru z przyjacielem poszli zająć jakieś miejsce przy stoliku. Lee się
wkupił w rozmowę z dziewczynami, bo rozmawiały o ćwiczeniach. Natomiast Gaara,
przysiadł się do Naruto zupełnie nie będąc świadom jego nadąsania. Albo po
prostu je ignorując jak cała reszta.
-
Gadałem z Sarą. – oświadczył mężczyzna. Po tym komunikacie blondyn, choć bardzo
chciał pokazać, że jest obrażony, to nie mógł milczeć.
-
Zadzwoniłeś?
-
Taa. Niestety w złym momencie i nie gadaliśmy długo, ale kazała mi zadzwonić do
siebie wieczorem. – Naruto parsknął do swojego ramienia.
-
Kazała. Kreujesz się na pantofla.
-
Co zrobić. Jej stanowczość na mnie działa. – Gaara wzruszył ramionami.
-
Dlaczego się nie umówicie?
-
Boję się dostać drugi raz po mordzie. – Skrzywił się, dotykając policzka, w
który został wcześniej uderzony. Naruto również się w swój automatycznie
pogłaskał.
-
No, ma twardą rękę. Może się zastanów nad tą znajomością… Albo się spiesz, póki
jeszcze jest w mieście.
-
To znaczy?
-
Podobno jutro przed południem wyjeżdża.
-
A ty skąd to niby wiesz? – Naruto w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko.
-
Nic ci nie powiem, ty też mi nic nie powiedziałeś o zawodach! Jak każdy z was,
Judasze! – Zawołał głośniej, aby słyszała ich reszta. – Miło było was
wszystkich znać, ale to koniec! Wywalam was z facebooka! – Wyciągnął z kieszeni
telefon.
-
O nie. – Sarknęła Temari, przewracając oczami.
-
Shino miał ci powiedzieć. – powiedział Shikamaru. – Do niego miej pretensje.
-
A żebyś wiedział, że mam… Hinato, zaraz wracam! Muszę zadzwonić w pilnej
sprawie!
Po
tym oświadczeniu wyszedł na zewnątrz. Nie zamierzał zostawić tego bez
rozpatrzenia. Shino był na majówce w domu swojej dziewczyny. Poznawał jej rodziców
i pewnie wolałby, aby mu nie przeszkadzano, ale Naruto w sumie nie bardzo o tym
pomyślał. Wykręcił numer. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i zaczął tupać
jedną stopą, stojąc w miejscu i czekając na odebranie.
-
Słucham?
-
I bardzo dobrze! – Zawołał Naruto, a jego rozmówca z pewnością musiał odsunąć
słuchawkę od ucha. – Shikamaru mówił, że miałeś mi przekazać wieść o
dzisiejszych zawodach u Ichiraku, to prawda?
-
Tak. Tak, istotnie.
-
Tylko mi nie mów, że zapomniałeś, bo…!
-
Nie zapomniałem. – Zaprzeczył Shino, a jego kompan długo się zastanawiał, co ma
teraz powiedzieć.
-
Co?
-
Nie zapomniałem, świadomie ci o tym nie powiedziałem. A wiesz dlacz…?
-
Jak mogłeś, Shino?! Ty…! Ty, gnido, ty! – Zawołał dramatycznie. – A ja mieszkam
z taką zdradziecką szują pod jednym dachem! Przyjaźnimy się, pamiętasz?! A ty
mi taki nóż w plecy…!
-
To była zemsta, drogi przyjacielu.
-
Zemsta? – Zdziwił się Naruto. – Jaka zemsta? Za co? Co ja ci niby zrobiłem?!
-
Pamiętasz, jak stłukłeś moją statuetkę pająka? – Naruto przez długi czas
grzebał w swojej pamięci. W końcu coś w nim drgnęło.
-
Koleś! To było wieki temu!
-
Fakt, ale zemsta najlepiej smakuje na zimno.
W
Naruto się zagotowało, można było mu zrobić naprawdę wiele, a on sam by się nie
obraził, jednak to było przegięcie. Zaczął się wydzierać na rozmówce, który w
żaden sposób się tym nie przejmował. Za trzecim bezowocnym razem spróbowania
się wtrącić rozmowę, zwyczajnie się rozłączył. Naruto po usłyszeniu pikania,
przeklął głośno w niebogłosy.
-
I jak? – Zapytał Gaara, podchodząc do przyjaciela.
-
Zemścił się na mnie za pająka… - Burknął.
-
Jakiego pająka?
-
Szkoda gadać. – odpowiedział, machając na to ręką. – Przeprowadzę się do
ciebie, ok?
-
Myślisz, że cię chcę? Przecież tu jesteś, nic nie przegapiłeś. Po prostu się
zgłoś i wygraj, skoro ci zależy. – powiedział Gaara, wzruszając ramionami.
-
Nie mogę, dentysta mi zabronił jeść do dwudziestej pierwszej…
-
Oj, stary… To do dupy…
-
Wiem…
-
Przytulić cię na pocieszenie?
-
Nie. Mam Hinatę. – Uśmiechnął się szeroko. – Ale dzięki, jesteś fajny. – Dodał,
na co jego kompan z lekkim uśmiechem przewrócił oczami.
-
To skąd wiesz, że Sara wyjeżdża?
-
Od Hinaty. Poznała ją, bo uwaga, uwaga… ona ma się wprowadzić do Yukie. Czyli
będzie moją sąsiadką. – Powiadomił, by wywołać w nim zazdrość. I wywołał, Gaara
rozdziawił usta.
-
Przeprowadzam się do ciebie.
-
Myślisz, że cię chcę? – Odburknął Naruto, powtarzając wcześniejszy tekst
swojego przyjaciela.
Następnie
wyminął go, śmiejąc się wesoło, wszedł do pubu, gdzie trwały wiwaty na cześć
zawodnika, który aktualnie pożerał piątą zawartość miski ramen. Blondyn
podszedł do stojącej niedaleko Hinaty i objął ją od tyłu w niedźwiedzim
uścisku.
-
Zbieramy się?
-
Nie mogę.
-
Dlaczego?
-
Po Temari będzie moja kolej. – Oświadczyła z uśmiechem. Naruto uniósł ze
zdziwienia jedną ze swoich brwi. – Zgłosiła mnie.
-
Skarbie, nie masz szans… Choji startuje, a widzisz jaki on gru… znaczy się
pojemny! – Poprawił się szybko Naruto. Shikamaru odetchnął. – Ty też bierzesz
udział?
-
Nie, to dla mnie zwyczajnie nieopłacalne. Choji wsunął czternaście porcji,
jedna porcja kosztuje piętnaście, jeżeli ktoś go pokona, to biedak będzie
musiał zapłacić ponad dwie stówy. – Shikamaru popukał się wymownie w czoło. –
Staruszek to nieźle wykombinował, ale ja nie jestem naiwny. Jednak Temari mnie
nie słucha…
-
Więc ty bierzesz udział?
-
Bardziej dla sprawdzenia się. – Kobieta wzruszyła ramionami. – W końcu jem
teraz za dwóch. – Dodała, głaszcząc swój brzuch.
-
Ty zjesz najwyżej sześć, Lee pewnie by zjadł osiem, Shikamaru by zjadł trzy,
dziewczyna Chojiego dziewięć… - Wyliczał Naruto. – Gaara by zjadł przy dobrych
wiatrach jedenaście, ale pewnie nie startuje…?
-
Bingo. – mruknął ten w odpowiedzi i usiadł przy siostrze.
-
Chojiego bym dzisiaj pokonał. Mój rekord to siedemnaście porcji! – Pochwalił
się blondyn. – Ty koteczku, zjesz najwyżej trzy. Nie kompromituj mnie. –
Zaśmiał się. Nie miał nic złego na myśli, ale wyszło jak zawsze.
-
Dureń… - Szepnął cicho Gaara.
-
Masz rację… - Zaczęła Hinata smutnym głosem. – Wycofam się…
-
Nie ma mowy! – Zawołała Temari. – Nie słuchaj tego gamonia, on nie zna siły
twojego żołądka. Poza tym wal się Naruto, przez swój egoizm teraz jej przykro!
-
Nieprawda. – Burknął Naruto, przytulając do siebie ukochaną.
-
Owszem. – Temari wstała z siedzenia i pociągnęła za sobą Hinatę. – Idź
pierwsza, wygraj i zetrzyj z ust swojego faceta ten bezczelny uśmiech.
-
Ale Temi…
-
Idź, będzie szczęśliwy, mogąc widzieć dzień w dzień twoje zdjęcie w ulubionym
pubie. – Dodała, a Hinata przytaknęła i ruszyła zagrzać krzesło uczestnika.
Temari z szelmowskim uśmiechem szturchnęła Naruto w ramię. – Załóżmy się,
czopie.
-
Hę…?
-
Jak wygra, to spędzamy cały dzisiejszy wieczór czy nawet noc, całą ekipą.
-
Mamy inne plany…
-
Och, czyżbyś tchórzył? Ko-ko-ko-kogoś strach obleciał? – Nabijała się. Naruto z
niepokojem zwrócił się do przyjaciela.
-
Shikamaru, boję się jej…
-
Daj jej batona. – odezwał się Gaara. – Najwyraźniej jest głodna.
Za
tą uwagę dostał po łbie. Shikamaru również dostał, za to, że się głupio
uśmiechał. Po chwili Naruto zgodził się na przyjęcie zakładu i ruszył kibicować
swojej miłości. Jej starania go urzekły.
Jaką
miał jednak minę, kiedy po niecałej godzinie Hinata jadła dwudziestą trzecią
miskę. Szczęka nie mogła przestać mu opadać z wrażenia. Choji też był w szoku,
ale z tłumaczeniami przyszedł Shikamaru, mówiąc, że cały sekret polega na
szybkości, a raczej jego braku.
-
Zawody są na ustalenie tego, ile zdołasz zjeść, a nie, w jakim czasie. –
Podsumował mężczyzna.
-
Ludzie… - Zaczął Naruto. – Poślubię tę dziewczynę…
-
Co ty nie powiesz. – mruknął Gaara, przewracając z uśmiechem oczami.
O
godzinie dziewiątej rano Kakashi już czekał w kawiarni na Sakurę. Zwykle ludzie
umawiają się wieczorami, ale on chyba zapragnął być oryginalny. Kobieta jednak
nie była zła za taką godzinę… mimo to, spóźniała się już siódmą minutę.
Zastanawiał się, czy ma to ze sobą jakiś związek…?
Kawiarnia,
którą wybrał była dość przytulną miejscówką. Można było usiąść przy barze lub
zająć miejsca przy stolikach przy oknie. On zdecydował się na tą drugą opcję,
aby nikt i nie przeszkadzał. Knajpka serwowała desery, kawę, a także śniadania
i obiady – i co ważniejsze nie była przy tym droga.
Po
chwili przez drzwi weszła Sakura. Odziana w granatowe rybaczki i koszulkę z
długą, białą narzutą – nic bardzo spektakularnego, a i tak wywołała swoim
wyglądem zachwyt zarówno u Kakashiego, jak i u co po niektórych mężczyzn.
Uśmiechnęła się do swojego towarzysza i podeszła. Wstał z siedzenia, by się z
nią przywitać.
-
Wybacz, z przystanku tutaj jest większy kawałek drogi, niż sądziłam…
-
Nie szkodzi. Ważne, że jesteś. – Usiedli razem przy stoliku. – Chociaż mogłem
po ciebie przyjechać.
-
Wystarczy, jak mnie odwieziesz… O ile randka nam wypali. – Dodała z uśmiechem.
-
Czuję, że tak będzie. – powiedział, pozwalając sobie ująć w powietrzu jej
gładkie dłonie.
-
Słuchaj, nim coś w ogóle się zacznie, to muszę ci coś powiedzieć… - powiedziała
Sakura, patrząc z żalem na swoje dłonie, które tak czule jej ściskał.
-
Słucham?
-
Cóż… Nie wiem jak mam to powiedzieć…
-
Najlepiej prosto z mostu. Jestem mężczyzną, więc to zniosę.
-
Dobrze. – Przytaknęła. – Jestem w ciąży.
Dłonie
Sakury nagle zostały opuszczone z drobnym hukiem na stół. Skrzywiła się lekko z
bólu, ale też nie dziwiła się reakcji. To nie jest najlepsza wiadomość dla
potencjalnego partnera. Odgarnęła włosy za uszy i czekała na jakikolwiek słowny
komentarz. Kakashi jednak w ogóle nie reagował, tylko się wgapiał w nią ze
zdziwioną i głupią miną. Po paru minutach ciszy przewróciła zirytowana oczami.
-
Pójdę do toalety i dam ci szansę na bezproblemową ucieczkę.
-
Nie chcę stawać na drodze biologicznym rodzicom dziecka. – oświadczył od razu
Kakashi.
-
Nie stoisz. To była… jedna noc. Bez zobowiązań…
-
To znaczy, że nie wiesz, kim jest ojciec dziecka?
-
Wiem…
-
Powiedziałaś mu?
-
Chciałam, ale dogadanie się z nim nie jest takie proste… - Skrzywiła się
Sakura, wspominając rozmowę z Sasuke. – On nie chce rozmawiać o tamtej nocy i
nie czuje żadnych zobowiązań. Nie widzę sensu, by w ogóle mu o tym wspominać…
wiem, że dziecko potrzebuje ojca, ale nie takiego… Muszę poszukać mądrzej.
-
Więc zamierzasz urodzić?
-
Dzień dobry, mogę przyjąć państwa zamówienie? – Zapytał, podchodzący do stolika
kelner. Z uwagi na niego Sakura postawiła kawę na ławę.
-
Jeżeli ci to nie pasuje, to nie widzę sensu w zamawianiu czegokolwiek.
-
Potrzebuje czasu, by się nad tym zastanowić, bo niezbyt lubię dzieci. – odparł
spokojnie i zwrócił się do kelnera. – Tymczasem, sam podejdę do baru, jak
będziemy gotowi. Dziękuję. – Sakura odprowadziła wzrokiem pracownika i
spojrzała na Kakashiego. – Niech stracę, ja stawiam.
-
Możemy podzielić rachunek na pół. – Przewróciła oczami Sakura, zaglądając w
kartę dań.
-
W porządku.
-
Skąpiradło… - Bąknęła cicho pod nosem. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. –
Dlaczego nosisz maskę?
-
Od dziecka jestem bardzo podatny na bakterie w powietrzu. To mnie zabezpiecza,
by nie przeleżeć całego życia w łóżku. – Wytłumaczył.
-
Więc, jak się będziemy ewentualne całować? – Zapytała z uśmiechem.
-
O tym pomyślimy później. – odpowiedział, puszczając do niej oczko. – Masz
kontakt z ojcem dziecka? – Sakura niepewnie skinęła głową. – Kochasz go…? Albo
kochałaś?
-
Nie! – odparła gwałtownie. To nie podziałało na jej korzyść. – Nie, nie kocham…
-
Ale…?
-
Nie ma ale… Tylko no, lubimy się…
-
Acha…
-
Nie, chwila. – Dodała Sakura, odgarniając włosy do tyłu ze zdenerwowania. –
Sasuke, to w większości sytuacji dupek. Nie ma mowy, by się w nim zakochać,
dlatego dziwię się jego dziewczynie. Co ona w nim widzi? Albo raczej ile on jej
płaci? – Zaśmiała się do siebie.
-
Nie jesteś przypadkiem zazdrosna? – Zapytał Kakashi.
-
Jezu, nie! – Zawołała, zagryzając wargi z wściekłości na samą siebie. – Hanabi,
to młodsza siostra mojej przyjaciółki… - Mężczyźnie trudno się było połapać w
tym, kto jest kim. – Może lepiej zmieńmy temat…
-
Dobra… Powinienem jeszcze coś wiedzieć?
-
Nie… - Zaprzeczyła niepewnie, ponieważ powinna mu powiedzieć o swojej chorobie,
mimo to, dwie takie szokowe informacje mogłyby go skutecznie odstraszyć, a po
jego pierwszej reakcji… - Reszty dowiesz się w swoim czasie. Chciałabym
pozostawić nutkę tajemniczości.
Kakashi
się uśmiechnął nikle, coś mu się wydawało, że sekrety Sakury, to będą ciężkie
tematy. Jednak, gdy zobaczył ją po raz pierwszy, coś w nim drgnęło na tyle, by
nie rezygnować z niej tak łatwo.
Jestem! Wiedziałem. No po prostu wiedziałem,kiedy w poprzednim rozdziale Sakura miała mdłości gdzieś z tyłu głowy pojawiła mi się myśl że jest w ciąży no ale no kurde no. Totalna porażka, naprawdę musisz nienawidzić SasuSaku skoro tak ich krzywdzisz. Jprdl. Bez obrazy ale teraz zrobił się w życiu Sakury jeden wielki burdel. XD. Dobra koniec o nich bo ja tutaj najbardziej na Naruhina czekałem. Serio? Naruto serio?? Jak można nie wierzyć w swoją dziewczynę, ja bym się bał. Serio. Kobiety mają moc, która no daje im siłę. Ale uwaga! Chyba coś Ci w czasie nie stykneło bo na początku rozdziału jest godzina jedenasta, a gdy Hinata stoi pod jego mieszkaniem i spotyka Sarę (notabene po incydencie w parku) jest nagle godzina dziewiąta. Magia. Warto było czekać te kilka dni dłużej aby dostać taki prezent na dzień dziecka. XD. Swoją drogą życzę Ci powodzenia na egzaminach bo na Facebooku widziałem, że prosisz o wsparcie xD. Ej dobra powiem Ci coś: wydrukuje sobie jako plakat teksty jakie w Twoim opowiadaniu rzuca Gaara. Ja pierdziele on jest taki zajebiaszczy. (Chyba nie ma takiego słowa) [...] myślisz, że cię chcę?. Dobra, dobre zapamiętam sobie ten tekst na przyszłość. W jednym zdaniu chyba brakuje przecinka bo je się tak dziwnie czytało ale nie pamiętam gdzie, więc napiszę Ci pod komentarzem jak je znajdę. A i co do Kakashiego to szkoda mi go, sam osobiście nie chciałabym wiązać się z kobietą, która nie urodzi mojego dziecka ale może jestem dziwny. ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba na tyle. Szczęśliwego dnia dziecka.
Ps Mam nadzieję, że nie jesteś zła o ostatni komentarz?
Pozdro ;) :D
Nienawidzę Sakury :P dlatego w swoim opowiadaniu nigdy jej nie pozwolę być z Sasuke ]:-> Niech się cieszy, że ma z nim dziecko, to był mój akt łaski :> XD nie, no, czemu od razu burdel? Będzie szczęśliwa, ale na moich warunkach xD
UsuńNaruto trochę bezmyślnie układa zdania i robi się na pozera przed innymi, ale wiadomo, że darzy swoją dziołchę ogromnym respektem, tylko czekać, aż ona sama zrozumie, że źle się czuje przez te odzywki xD
E tam teksty Gaary, i tak lepsze teksty mi wychodziły na a-story :P
A co do Kakashiego, to rozumiem twoje1 podejście, niejedna osoba takie ma :) to nie jest złe ani dziwne – jaką decyzje podejmie Kakashi, to ją usprawiedliwie, by nie był za o hejtowany :P
O szlag, faktycznie tego z czasem nie zauważyłam! Dzięki za czujność! Już poprawiam :D A nie jednak nie, dobrze jest już tłumaczę: Zaczynamy od godziny 11:00, potem jest ta akcja z Sarą blablabla i ona spotyka Hinatę może jakoś o 12:15, a Hinata tylko napomina, że sądziła, że Naruto o dziewiątej będzie spał i od tej pory koczuje pod jego drzwiami i czeka, jak sierota tyle godzin xD
czekam na przykład z przecinkiem :D
Nie, nie jestem zła :P dlaczego w ogóle bym miała być ^^
OI nie dziękuję za powodzenia, a dziękuję za motywacje!
DOCZEKAŁAM SIĘ (można by powiedzieć w końcu XDDD) Ja też będę chciała posegregować wątki, ale u Ciebie jest to trudne because jest ich tak dużo, dlatego muszę na bieżąco czytać, zjeżdżać i pisać komentarz :D
OdpowiedzUsuńChłopaki w parku z Lee, który czuje się samotnie. W ogóle Lee jak dla mnie to powinien pracować na siłowni jako trener personalny hahah może wtedy dałby spokój chłopakom i nie zamęczał ich na śmierć XD Bieganie to zło! Btw fajnie się ten wątek rozwinął do Sary, która jednak się ponownie pojawiła. Myślałam, że była tylko tymczasowym gościem, a ona wróciła i to z psem! No i spotkała Garę :D
Szykowałam się, że Sara już się nie pojawi, a ona znowu jeszcze raz wróciła. Poznała się w dodatku z Hinatą. Spoko to wyszło. One jakoś pasują mi w roli swoich przyjaciółek, tylko ciekawe co będzie jak Sara dowie się kto jest chłopakiem Hinaty. Przecież to przez Naruto wpadła do wody i wyglądała jak siedem nieszczęść.
Nasza główna parka prze-słodka. Ciekawi mnie, co takiego Naruto robił z laleczka Hinaty, że jest w takim złym stanie XDDD Zawody w Ichiraku ramen to genialny pomysł. Szkoda, że Naruto nie może wziąć udziału. Jestem pewna, że by wygrał, ale dentysta pokrzyżował jego plany. Hitem jednak było to, jak się oburzył, że nikt mu nie powiedział i chciał wywalić wszystkich z fejsa. Uśmiałam się i to tak konkretnie. A potem jeszcze Shino dowalił. Nigdy go nie lubiłam, ale zemsta mu się udała i to porządnie.
Ogólnie to zgubiłam się w tym udawanym związku Sasuke-Hanabi. Ostatnio wydawało mi się, że coś zaczyna między nimi iskrzyć, a dzisiaj wszystko legło w gruzach. Chociaż Sasuke miał moment jak się wkurzył i opierniczył Kibę, że Hanabi marzła na klatce. Swoją drogą to muszą mieć dziwne klatki w tych blokach, bo wszystkie jakie ja znam są ogrzewane haha. No, ale wracając to Hanabi coś próbuję i znowu nie wiem czy na serio, czy ona jest taka krejzi. Sama nie uważa i jeszcze wyjdzie, że to ona się zakocha, bo z Sasuke będzie ciężej. On na razie jest na NIE, NIE i jeszcze jedno NIE.
Musze tutaj jeszcze raz powtórzyć 'nie', a więc no NIE!!! Sakura nie może być w ciąży z Sasuke! Wizja idealnej pary Kakashi-Sakura zniknęła mi sprzed oczu ;__; Podziwiam mężczyznę/chłopaka, że tak spokojnie zareagował. Ja bym wyszła z tej kawiarni i poszła w cholerę. A ten jakby nic został i jeszcze później normalnie z nią rozmawiał. Obawiam się, że on może się zgodzić wziąć odpowiedzialność za dziewczynę i jej brzuch, ale ja tego nie widzę. To tak nie może być, lol. Istna tragedia. W dodatku Sakura jest przecież chora na raka, czy ciąża dobrze na nią wpłynie? Nie sądze XD więc dziecko out
Mam kilka uwag i zażaleń na konieć. Otóż numer jeden to brak Nejego...Numer dwa to pytanie czy rozdział był sprawdzany przez betę? Bo widziałam, że twoje rozdziały są przez kogoś sprawdzane :) wyłapałam kilka literówek i jeden błąd w budowie zdania, ale nie zapisywałam tego, bo nie chcę ci chamsko tego wypisywać. Dodatkowo są też błędy w zapisach dialogów, co aż razi mnie w oczy. Nie jestem jakąś specjalistką od pisania, ale chciałam zgłosić swoje zdanie.
Sorka, że skończyłam komentarz tak niemiło :(
Pozdrawiam,
N
Nie przejmuj się, moje opowiadanie jest jak dziecko – wszędzie tyle tych wątków i w ogóle chaos xD nie da się normalnie komentować, jak to jest u ciebie – zacznę się od ciebie uczyć!
UsuńLee jako trener sportowy, ty chyba nie masz współczucia dla innych ludzi! :P No, ale Sara jeszcze na chwilę zniknie, by pojawiły się wątki z twoją długo oczekiwaną postacią ;) do Naruto się będzie musała przyzwyczaić na wzgląd na Gaarę <3 chyba, że mu powie, że nie pyknie im, bo jego psiapsióła zniszczyła jej b. bardzo drogą kieckę xD
Co Naruto robił z laleczce pozostawiam twojej wyobraźni xD a wywalenie z fejsa, to rzecz straszna, to była dramatyczna chwila i nie ma się z czego śmiać, moja droga! xD
Hanabi i Sasuke mieszają ci w głowie? Noto dobrze, oni sami nie wiedzą czego chcą xD w sensie wiedzą, a potem jebut, jednak nie xD moja klatka schodowa nie jest ogrzewana – jest idealnym miejscem na upały xD
Eee? Tyko dlatego, że jest w ciąży zimnym, to nie może tworzyć szczęśliwego związku? CHALLENGE ACCEPTED XD właśnie dlatego dałam jej szansę na Kakashiego, bo on jest w stanie sobie wziąć na barki jej problemy – i nie osiwieje od nich, bo już jest siwy xD a co do raka i porodu to jak najbardziej jest możliwy, Sakura nie ma tego raka tak pasożytniczego ^^ mówię, bo opowiadanie nie będzie na tyle długie by objąć jej rozwiązania :P
1 – Neji będzie w następnym rozdziale xd
2 – Tak, był sprawdzany i cóż możliwe, ale ja oryginalnie robię tyle błędów, że większość bankowo została wyeliminowana ^^ Nie no ej, jak mi ich nie wypomnisz, to pewnie nieprędko poprawię :P niemniej błędy w zapisach dialogów mnie ciekawi, bo ja dialogi zapisuję tak, jak się mówi na co dzień, nie pilnuje tu ścisłych zasad pisemnych, ale nie wiem czy o to ci chodzi ;)
Nie szkodzi, nie będziesz widzieć mich łez! Of course, żarcik :P
Sakura W CIĄŻY? Szok i niedowierzanie :o Jestem ciekawa reakcji Sasuke jak juz się dowie że będzie tatusiem ;p Spotkanie Hinaty i Naruto BOSKIE to takie w jego stylu ;) Jak można nie wierzyć w naszą Hinatke :) Trzymam kciuki za egzaminy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P
Sasuke nieprędko się o tym dowie ^^
UsuńNo ja nie wiem, jak ten Naruto, co on, no jak tak można?! HEJT!
Dzięki piękne~!
Szok, szok i szok ... twój rozdział sprawił że się zawiesiłem. Tak wiele zwrotów akcji w życiu głównych bohaterów. Normolnie szok do kwadratu.
OdpowiedzUsuńAle dzięki poczuciu humoru jaku tutaj wprowadzasz jak udało mi się uwolnić z tego stanu.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Kuraj
P.S. do Natola
Dziewczyno bieganie to nie zło a sama przyjemność. Spróbuj pobiegać co drugi czy trzeci dzień z kilometr czy dwa przez dwa tygodnie a zmienisz zdanie.
Nie zmienię XDDD i mnie nie przekonasz, ja jestem w teamie pływania
UsuńAle pływanie i bieganie to są sporty które ze sobą współpracują
UsuńOch, dzięki wielkie!
UsuńStaram się szokować, ale i tak wielu rzeczy się pewnie domyślacie, mózgi :D ale rozbawianie mnie bardziej obchodzi. Dzięki, że się uśmiechałeś :)
Nie wtryniam się do PS’ów… powodzenia z udowodnianiem, że kobieta się myli XD
Tylko pływanie 😍
UsuńChciałam tylko dać znać, że fani czekają hahah
UsuńZ lekkim opóźnieniem, ale jestem. Od razu informuję, że komentarz może być cokolwiek chaotyczny, bo przy takiej ilości bohaterów i imion, których nawet nie potrafię z pamięci napisać, po prostu nadal się trochę gubię. Ale postaram się jakoś ogarnąć.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, scena w parku. Dla mnie też bieganie to zło, ale głównie ze względu na problem z oczami. Dlatego, jak czytałam opis ćwiczeń chłopaków, to moja szczęka z wrażenia wylądowała na podłodze. Nie ma co, Lee dał im niezły wycisk. Szacun za to, że go nie zabili na miejscu. Ja bym się nie wahała.
Pojawiła się też Sara. Znowu. Fajnie, bo całkiem ją lubię, może dlatego, że nie muszę sprawdzać trzy razy, czy dobrze piszę jej imię. Do tego jest ogarnięta i taka w miarę pewna siebie. No bo kto inny mógłby tak bezprecedensowo walić chłopaków po twarzy? Tylko ona i nikt inny.
Trochę nie załapałam, dlaczego Naruto wpadł na nią za pierwszym razem, ale to chyba przez moje nierozgarnięcie. W każdym razie, trzeba mieć talent, by wrzucić dziewczynę do rzeki. Na szczęście Sara należy do tych bardziej ogarniętych i sama sobie poradziła, nie musiała korzystać z pomocy „rycerzy w lśniących zbrojach”.
Fajnie, że poznała się z Hinatą, a że mieszka blisko Naruto, to czuję, że szykuje się nowa przyjaźń. W końcu znały się niecałe kilka minut, a Hinata już pożycza Sarze ciuchy ( co niespecjalnie mnie dziwi – w końcu to u mnie Shoe po kilku godzinach znajomości przyjmuje pod swój dach obcego człowieka). Ogólni strasznie ciekawi mnie jak to dalej będzie między Sarą i Garrą ( a przynajmniej tak mi się wydaje, że nim).
Naruto i Hinata są słodcy, uroczy, normalnie cud, miód i orzeszki. Też zastanawiam się, co Naruto robił z tą laleczką, że była ona w aż tak złym stanie. Ale to w końcu prezent od ukochanej, nic dziwnego, że spędzał z nim dużo czasu.
Konkurs na jedzenie wygrał rozdział. Biedny Naruto został tak okropnie wykiwany przez kolegę i nie mógł zawisnąć obok zegara. Jednak wyobrażam sobie jego minę, gdy Hinata pochłaniała kolejną miskę. To musiało być genialne.
Ciąża Sakury trochę mnie zaskoczyła. Szczególnie, że kobieta nadal zmaga się z chorobą, a teraz jej organizm będzie podwójnie obciążony. Kakashi bardzo mi zaimponował swoją reakcją. Bez żadnych awantur, czy wyrzutów, wszystko sobie przemyśli, ale ja wierzę, że obydwoje będą jeszcze szczęśliwy.
Ogólnie, to dzisiaj zaskoczyła mnie słowem sarknąć. Serio, aż je sprawdziłam, bo pierwszy raz się z nim spotykam.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę, tak samo wolnego czasu, a w wolnej chwili zapraszam do mnie na szesnastkę.
Pozdrawiam
Violin
Masz racje, za dużo bohaterów mam w tym opowiadaniu, dlatego ciężko mi to spisywać… muszę chyba kilku pozabijać by nie tracić na nich czasu „antenowego” xD
OdpowiedzUsuńO proszę już mi sugerujesz sposób na zabicie Lee xDD
Haha, no niestety, nie ja wymyślam imiona postaciom :P jestem ogólnie słaba w tworzeniu postaci xD ale cieszę się, ze ona ci przypadła do gustu. Aktorka, nie tylko na scenie okazuje dramatyczną stronę xD
Naruto nie wpadł na nią za pierwszym razem, Gaara mu o niej opowiadał :>
No dokładnie, chciałam ci to wypomnieć xD Shoe to się niczego nie boi, pamiętam mojego mindfucka na twoim opowiadaniu :D takie „co…?! No naprawdę? XD”
Naruto i laleczkę pozostawiam waszej wyobraźni xD Nie zdobył trofeum ale i tak p1ewnie pęka z dumy ^^
Spokojnie ciąży Sakury nic nie zagraża - tyle powiem ;)
Serio? Lol, a ja tak narzekam na mój mały zasób słów, a tu tym wzbogacam czytelników xD Dzięki za komentarz ;)
Dawaj następny nooooo!!!!
OdpowiedzUsuńOk, nie będę przedłużać, tylko komentuję już, teraz, zaraz, natychmiast. :D
OdpowiedzUsuń1. "Godzina jedenasta, słońce grzeje, a wiatru nie ma." - no aż się prosi dodać "Ni chuja wiatru ni ma i nie bedzie" xDDDDDDD
Generalnie scenę znam ze spoilera, więc nie była dla mnie jakimś szczególnym "zaskoczeniem", "odkryciem" (?), ale i tak przyjemnie się do niej wróciło :) Tym bardziej, że, cholerka, jakoś tak mega, mega polubiłam Sarę :D Jest cudowną postacią i błagam, niech im się uda xDDDD
Nie bardzo tylko zgrało mi się "Na szczęście Lee nie chodziło tak bardzo o wycisk..." z "Biegając, wydobędziesz z siebie o wiele więcej siły!" - ale tłumaczę sobie to tak, że dla Lee wydobywanie siły to nie wycisk xDDDDDDDD
A z dentystą, to mi, cholerka, podpierdzieliłaś pomysł >.< Ale i tak go chyba wykorzystam, bo mi pasuje z nawiązaniem do czegoś innego xDDD
I, jeszcze raz, Sara jest cudowna.
2. Uwielbiam to, jak mistrzowsko łączysz wątki i bohaterów! Przyznam, że powoli uczę się tego od Ciebie :D To, że Sara zamieszka z Yuukie, byłą Naruto, a jednocześnie zakumplowała się z jego dziewczyną, której siostra jest jej fanką i udawaną dziewczyną szefa jej kuzyna... Chapeau bas, koleżanko ;)
Swoją drogą... Ta rozmowa o lalce. No iks deeeeeeeeeeeeeeee xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
3. Nie ogarnęłam trochę tego z Sasuke xD Bo najpierw Hana się skarży, że Kiba jej nie wpuścił, Sasek mówi "I dobrze", a potem go opierdala, że dziewczynie zmarzła dupa na schodach xDDDD Ale, nie powiem, zaczynam się przekonywać do tego połączenia. W sensie do nich. Gdyby mieli faktycznie zostać parą. Domyślam się, że mi tego nie zdradzisz, ale nie pogniewam się, jeżeli Yagura nagle wyjedzie, a oni zaczną się trochę bardziej sobą interesować xD Byle nie do przesady, fajnie sobie dogryzają :D
O, właśnie, gdzieś podczas czytania tych scen z nimi przyszło mi do głowy, że zamiast Tayuyi byłą Saska powinna być Karin. O ludzie, to by była beka xDDD
I to "MAM DOŚWIADCZENIE" xDDD Serio, Hana? SERIO? xD Lol.
"- Masz małe łóżko.
- Jest rozkładane" - WYGRYW xD Zdecydowany faworyt, jeśli chodzi o tę scenę <3 <3 <3
*Z/W, idę po koktajl, bo pewnie jeszcze trochę dziś posiedzę, a zapomniałam, że zrobiłam xDDD*
4. Wiedziałam, że Hinata wygra! Inspiracja Boruto tak bardzo, co? xDDD
.<
"Daj jej batona. Najwyraźniej jest głodna" - no wiesz? Takie teksty do kobiety? I to w ciąży?! A podobno to u mnie Gaara jest chamski xDDDDD
Tylko... Czy w tej całej ekipie nie powinna być Karui? W sensie - chyba o nią Ci chodziło, ale napisałaś Karura. A KARURY na bank nie powinno tam być, bez względu, czy w Twojej wersji żyje, czy nie xD
Usuń5. Tak jak za SasuSaku nie przepadam, tak KakaSaku... W ogóle boję się to tykać xDD Ale dobra, lećmy z koksem!
Ja w ogóle coś źle na początku zrozumiałam. Wydawało mi się, że to Sakura czeka na Kakashiego. I nawet spodobała mi się myśl, że zaraz wpadnie i będzie się usprawiedliwiał, że przeprowadzał starszą panią przez jezdnię, albo coś.
*Jak huk może być drobny? Huk, to huk! Nie jest drobny, cichy, delikatny, lekki... Chyba lepiej pasowałoby "z cichym stuknięciem/lekkim puknięciem"*
Ale generalnie zdziwiło mnie to, że po pierwsze - Sakura już wie, że jest w ciąży (szybko, ale to może być moje subiektywne odczucie, bo nie jest tu przecież precyzyjnie powiedziane ile czasu minęło) i po drugie - że najpierw mu powiedziała o ciąży, nie raku (choć nie wiem, jakie ma to znaczenie, ale mnie zdziwiło xD).
Tak à propos, trochę słabo, że tak łatwo dała się zbyć Saskowi. Zamiast mu powiedzieć wprost, wciąć się, przerwać mu, to poszła. No, spoko, też jakieś wyjście, no ale jednak xD
*"Zapytał podchodzący kelner" - znaczy tak sobie szedł i z drugiego końca sali już wołał? xDD*
Ale to o dzieleniu rachunku i skąpiradle było akurat niezłe. Śmiechłam lekko xDD
Aha, i szanuję za argument dlaczego niby Kakashi nosi maskę. Serio, ciekawe wytłumaczenie. Przynajmniej nie poszłaś na łatwiznę i nie pominęłaś tej maski. Także duży + za to ;)
I w ogóle, weź, w tej scenie też jest coś, co zaplanowałam u siebie -.- I to musi być, bo inaczej moje opko (dobra, pewien wątek, albo 2 xDD) straci sens!!! .-.
No, DOBRNĘŁAM!
Tym razem bez wyłapywania błędów, bo ciężko to zrobić, gdy już się nie czyta całego rozdziału, tylko przesuwa po nim wzrokiem, by móc skomentować. To, co zapamiętałam z tych dwóch rozdziałów, to "à propos", znowu zaczęłaś gubić s na końcu! Ale
spoko, ćwiczenie czyni mistrza xD
Buziole, żebyś odzyskała wenę i napisała więcej tak dobrych rozdziałów jak ten :* :* :*