Ariana | Blogger | X X

20 mar 2016

ROZDZIAŁ #05

Hinata nie spała całą noc. Do głowy nieustannie napływały jej przykre wspomnienia zeszłej nocy, co skutkowało szlochem wymykającym się z jej pokoju. Bardziej bolał ją zawód związany z Naruto. Zawsze ją zapewniał, że znajdzie dla niej czas, że ma mu o wszystkim mówić, dzielić się radością i smutkiem, lecz gdy go najbardziej potrzebowała to odezwała się rzeczywistość. Prawda, że nie powinna tyle wymagać i również zrozumieć Naruto, ale chciała na nim polegać teraz i w przyszłości. Jednak to niemożliwe na odległość. Mocno poczerwieniałe, liliowe oczy Hinaty ponownie się zaszkliły, nie mogła ciągnąć tej znajomości tym torem. Nie będzie szczęśliwa.
 Przetarła swoje oczy i wstała do siadu. Policzek wymierzony w nią przez ojca już nie piekł ani nie bolał, jednak pozostawił ślad na sercu. Także zaczerwienienie, jednak można je zatuszować makijażem.
 Hinata zeszła na parter swojego domu i wkroczyła do jadalni. Zawsze wszyscy przy jednym stole jedli posiłek, tak też było tym razem, ale atmosfera była napięta, cicha. Hinata zajęła miejsce przy Nejim i podjęła się konsumpcji. Wszyscy ukradkiem patrzyli na nią, wczorajsze wydarzenie nie zostało owiane tajemnicą.
 - Hinata – Zaczęła Livia. – Może zostaniesz dzisiaj w domu, co?
 - Dziękuję, ale nie ma nawet kto mnie zastąpić…
 - Ja to zrobię! – Zgłosiła się Hanabi. – Mam dzisiaj wolne od szkoły, więc nie ma problemu.
 - Nie miałaś…
 - Nie! Nie miałam! – Przerwała ostro wypowiedź Nejiego.
 - Wujek chciał byś z nim pojechała do Sarutobich. – Przypomniał mimo jej złości.
 - Wiem, ale plan pozostania u nich na noc mi się już nie podoba. – Burknęła Hanabi.
 Kilka lat temu byli naprawdę w dobrych kontaktach z tą rodziną, Dopóki nie zmarła mama… Hiashi prowadził i dalej prowadzi z nimi interesy, ale kontakt nie jest już taki zażyły. Uwielbiała bawić się tam z Konohamaru, byli w równym wieku i zastanawiało ją jak bardzo się zmienił, jednak kontakt z nim nie był ważniejszy od wsparcia siostry. Wybacz, Konohamaru. Może kiedy indziej – Pomyślała.
 - Hanabi. – Zawołał Hiashi wchodząc właśnie do pomieszczenia. Wzrokiem zerknął na Hinatę, która nie śmiała na niego spojrzeć czy nawet się przywitać. Hiashi nie dawał po sobie poznać, ale zauważając jej czerwony policzek, zrobiło mu się głupio. Nie zamierzał uderzyć córki. – Jeszcze nie gotowa? Już powinniśmy wychodzić.
 - Pomyślałam, że zamiast jechać, zastąpię siostrzyczkę w restauracji.
 - Hanabi, nie musisz…
 - Rozumiem. – Wtrącił Hiashi. – To dobry pomysł.
 - Mogę pracować… - Oświadczyła niepewnie Hinata.
 - W tym stanie nie pokażesz się ludziom. – Odpowiedział Hiashi.
 Zapadła cisza. Nikt się nie odezwał wobec zdania Hiashiego, ale według każdego było ono co najmniej nie na miejscu. Neji spojrzał na Hinatę chcąc jej dodać otuchy, ale ona miała wzrok wbity w jedzenie na talerzu. Po chwili wstała od stołu.
 - Masz rację, tato. Pójdę do siebie… bezpiecznej podróży.
 Po tych słowach oddaliła się schodami na górę. obecni przy stole odprowadzili ją wzrokiem, a gdy usłyszeli zamknięcie drzwi ukazali swoje niezadowolenie.
 - Brawo Hiashi. – Burknęła Livia. – Nie mogłeś się opanować?
 - Nie rozumiem o co ci chodzi.
 - W tym stanie nie pokażesz się ludziom. – Zacytowała. – O to mi chodzi.
 - Chyba nie chcesz, aby ludzie nas omawiali swoimi bzdurnymi wnioskami.
 - Teraz to ja nie rozumiem o co ci chodzi. Trzeba było ją do tego stanu nie doprowadzać. – Stwierdziła Livia. – Przesadziłeś.
 - Jestem rodzicem i sam uznam, gdy przesadziłem. Nie wtrącaj się w to jak wychowuje moje córki. – Zagrzmiał gniewnie Hiashi. Neji choć przysłuchiwał się każdemu rzuconemu słowu to nie był na tyle bezczelny by się wtrącić. W końcu mieszkał tu, bo go wuj przygarnął.
 - Jak chcesz. – Rzuciła Livia i wyszła z jadalni wzburzona, nawet się nie żegnając.
 - Powinieneś je teraz przeprosić. – Skomentowała Hanabi. – Szczególnie siostrzyczkę.
 - Twoja siostra dostała to, na co zasłużyła. Niech to będzie przestrogą również dla ciebie.
 - Czyli nie przeprosisz?
 - Nie.
 - Eh. Uparty jak osioł… - Bąknęła cicho, grzebiąc sztućcem w talerzu.
 - Hanabi! – Upomniał surowo. – Nie zapominaj się.
 - Idę do siebie.
 - Bądź gotowa za kwadrans. Odwiozę cię. – Powiedział Neji, gdy wstawała od stołu.
 Hanabi skinęła głową i ruszyła ku schodom na górę. Spojrzała w prawą stronę na drzwi od pokoju Hinaty. Wzięła głęboki oddech i zapukała do drzwi., jednak pukanie nie było dla niej oznaką czekania na zaproszenie bądź odmowy, to bardziej, jak komunikat „WCHODZĘ”. Tak więc otworzyła drzwi, Hinata siedziała na parapecie okna, patrząc na rozciągający się za nim widok. Zamknęła za sobą drzwi i się do niej przysiadła.
 - Jak się czujesz?
 - W porządku. – Uśmiechnęła się. Hinata zawsze się uśmiechała, niezależnie od nastroju. To było w niej piękne, ale i bywało irytujące. Wcale nie było w porządku.
 - Boli? – Hanabi wskazała na policzek.
 - Nie. Już nie.
 - Dużo w nocy płakałaś. Spałaś coś?
 - Obudziłam cię?
 - Nie martw się o mnie, siostrzyczko. – Burknęła Hanabi. – Nie lubię kiedy jesteś smutna… Jak wrócę do domu to zamówimy sobie pizzę i pooglądamy z Nejim jakieś filmy, dobra? Albo nie, to nie było pytanie, więc nie masz wyjścia!
 - Skoro tak, to jakoś zdzierżę towarzystwo was obojga na jednej kanapie.
 - Co…? Mam siedzieć obok niego?! To za wiele. – Hanabi udała przerażoną. – Brakuję mi czasem naszego siostrzanego czasu.
 - Mnie też. – Przyznała Hinata, a wtem rozległ się dźwięk telefonu. Hanabi spojrzała na łóżko, gdzie znajdował się przedmiot.
 - Podam ci. – Mruknęła, podbiegając ku niemu.
 - Nie trzeba…
 - To nie problem. – Na wyświetlaczu wyczytała kontakt. Naruto. Co to za jeden? Nie znała nikogo o takim imieniu. – Proszę. – Hinata odebrała od siostry przedmiot i położyła go byle gdzie, obok siebie.
 - Dziękuję.
 - Nie odbierzesz? – Siostra jedynie przekręciła z uśmiechem głową. Po chwili dźwięk się samoczynnie wyciszył, a na ekranie pokazane zostało pięć nieodebranych połączeń. Po chwili znowu dzwonił. – Jakiś Naruto.
 - Wiem, ale nie mam teraz nastroju na rozmowy…
 - Jasne… To do wieczora.
 Hinata zgodziła się z uśmiechem i wróciła do oglądania świata przez okno. Hanabi popatrzyła na nią z troską, szkoda jej było ją taką oglądać. Postanowiła przed sobą, że następnym razem w czasie kłótni z ojcem się za nią wstawi. Tymczasem chciałaby wiedzieć kim jest ten Naruto. Szkoda, że Hinata jej się nie zwierza z takich rzeczy, Hanabi by mogła jej doradzić w kilku rzeczach. Na przykład odnośnie garderoby. Cóż, zapewne Sakura będzie wszystko wiedzieć. Wyszła z pokoju Hinaty, natrafiając na czekającego na nią Nejiego.
 - To rzadkość, że z taką chęcią spędzasz czas z Hinatą. – Skomentował.
 - W dzieciństwie byłyśmy sobie bardziej bliskie, ale potem…
 - Zmarła wasza mama. – Dokończył za nią.
 - Chodziło mi raczej o to, że ty się pojawiłeś. – Bąknęła. – I się przyssałeś do mojej siostrzyczki jak jakaś rzep.
 - Zazdrosna?
 - Nie…! To znaczy… Trochę… - Przez chwilę się zastanowiła. – Wiesz o niej wszystko, nie? Jesteś jak jej cień.
 - Wiem, całkiem sporo. Ale myśli nie znam.
 - A znajomych?
 - Owszem. Pamiętam imiona i nazwiska wszystkich.
 - W takim razie kto to jest Naruto?
 - Naruto? – Powtórzył zupełnie zaskoczony tą postacią.
 - Twoja mina mówi wszystko. – Westchnęła cicho Hanabi.

 Po raz ósmy wybrał w swoim telefonie kontakt, ale odpowiedzi wciąż nie było. Naruto napisał nawet kilka smsów z takim samym skutkiem. Dlaczego Hinata nie odbiera? Może śpi? Albo jest w pracy? Lub zapomniała telefonu? Każdy z tych scenariuszy budzi w nim grozę, bo… Naruto stał właśnie na dworcu w kompletnie obcym dla siebie mieście, ale ona, Hinata tu mieszkała, więc propozycja Gaary była dla niego po prostu piękna. Z zapoznaną przez siebie niedawno dziewczyną zamierzał spędzić trochę czasu, a miał już kupiony bilet na pociąg do swojego brata, który mieszkał w ów mieście. Podarował mu go… niestety z trzema przesiadkami pomiędzy, ale czego Naruto dla tej dziewczyny nie zrobi.
 Usiadł na jednej z wolnych i nawet dosyć czystych ławek, po czym ponownie wybrał numer do Hinaty. Jednak odzewu nie było. Naruto się załamał, ale nie poddał! Mają jednego wspólnego znajomego. Co prawda nie posiadał bezpośredniego kontaktu, ale do pośrednika owszem. Wybrał kontakt, który zgłosił się niemal od razu.
 - Cześć Naruto.
 - Shikamaru, mam sprawę.
 - Czego chcesz?
 - Jest tam gdzieś koło ciebie Temari? – Zapytał. – Potrzebuje z nią porozmawiać.
 - Jestem, jestem. – Mruknęła. – Jesteś na głośniku Naruto, możesz mówić.
 - Ok, więc…
 - Nigdy nie zgadniesz dokąd moja ukochana mnie zabiera. – Przerwał Shikamaru lamentując nad swoim losem. Naruto mruknął pytająco. – Zgłosiła się w pracy na bezpłatny weekend roboty w jadłodajni dla bezdomnych! – Burknął nienawistnie. Nie widział pary, ale przeczuwał wzrost ciśnienia w ciele Temi.
 - No to… Dlaczego jedziecie razem?
 - Właśnie Temari, wytłumacz mojemu przyjacielowi dlaczego?
 - A dlaczego nie? Możesz choć raz w roku zrobić coś dobrego dla innych. Bezdomni nie gryzą.
 - Bo nie mają zębów. – Na ten tekst Naruto parsknął śmiechem. – Prawda jest taka, że przysnęłaś w pracy, ktoś podał ci kartkę do podpisania i oczywiście zrobiłaś to bez przeczytania. Szok i niedowierzanie, nie chciałaś się potem wycofać, bo wyszłabyś na zołzę. A mnie też w to wciągasz, bo sama tam nie wytrzymasz.
 - Shikamaru, zamknij się, dobra?! – Warknęła Temari. Naruto dla bezpieczeństwa swoich bębenków odsunął od siebie słuchawkę. – Nie zapominaj przez kogo się nie wyspałam!
 - Nie  zwalaj winy na mnie. Skoro to robiliśmy to widocznie ty też tego chciałaś.
 - Ok! Więc od teraz kochamy się tylko w soboty. Pasuję ci?!
 - Nie manip… - Odpowiedź Shikamaru została przerwana chrząknięciem Naruto.
 - Słuchajcie, ja naprawdę nie chce tego słuchać…
 Temari i Shikamaru ze skrępowaniem przyznali, że troszkę się zapomnieli, ale według Naruto to nie było trochę. Kazał im sobie znaleźć jakiegoś terapeutę. Gdy sprostowali swoją sytuację Naruto mógł zabrać głos. Od początku wszystko ładnie tłumaczył.
 - Gaara oddał mi swój bilet, a właściwie bilety, bo kilka razy musiałem się przesiadać…
 - Prawda, że to denerwujące? – Dopytała Temari. – Mnie też raz tak załatwił. W dodatku według niego powinnam się cieszyć, że mogę dzięki niemu podziwiać widoki.
 - Już nie wezmę od niego żadnych biletów. W nocy mi się przysnęło w pociągu i gdyby Hinata do mnie nie zadzwoniła to bym przegapił wysiadkę. – Westchnął ciężko Naruto. – Życie na krawędzi.
 - Ile do niej jechałeś? – Zapytał Shikamaru.
 - No od dwudziestej trzeciej wczoraj do teraz mi zeszło. Dzwoniłem do Hinaty już z milion razy, ale nie odbiera, a ja nie wiem gdzie ona mieszka…
 - Hm? Nie odbiera? Dlaczego?
 - Nie mam pojęcia. Pewnie śpi.
 - Śpi…? Dochodzi ósma.
 - Mówisz, jakby spanie o tej godzinie było zakazane. – Bąknął Naruto. – Dobra! Wiesz gdzie ona mieszka, nie?
 - Nie bardzo pamiętam, ale wiem gdzie jest restauracja, w której pracuje. Jeśli jej nie ma to taka Sakura ci powie, ona tam zajęła moje miejsce.
 - Ok, mów.
 Temari wytłumaczyła Naruto, jak dojść z dworca do restauracji i się rozłączyli. Rzecz jasna po kilku zakrętach Naruto się zdążył zgubić. Wrócił na dworzec i ponownie zadzwonił do Shikamaru, który znał go tak dobrze, że podejrzewał taki bieg wydarzeń. Wcześniej prześledził mapę dojścia do miejsca B, którym była restauracja z trasy A czyli dworca. Shikamaru posiadał znakomitą pamięć, wytłumaczył mu lepiej dojście do celu niż Temari. Przy czym ani razu nie musiał go nazwać kretynem. Tak więc w kilkanaście minut był na miejscu.
 Przed jego oczami rozciągała się w całej okazałości restauracja „Byakugan”. Wspaniała, elegancka, wytworna i zapewne holendarnie droga. Zastanawiał się czy nie ocenił źle Hinaty i wcale nie jest skromną dziewczyną nie bojącą się pobrudzić rąk. Widząc ten budynek powiedziałby, że powinna patrzeć na ludzi z wyższością i być rozpuszczoną. Oby jednak nie, bo jego zarobkiem wciąż jest kieszonkowe od rodziców.
 - Ok! Wchodzę! – Zawołał, czyniąc to. Był w środku, gdzie zastał go barek i dwa wejścia z czego tylko jedno otwarte. – Dzień dobry. – Przywitał się grzecznie, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.
 Położył swoją torbę podróżną przy stoliku, do którego zasiadł. Właściwie to spodziewał się żyrandoli, muzyki klasycznej w tle i złotych sztućców, tymczasem był bardzo normalnie. Po przejrzeniu cen jedzenia też się zdziwił. Było go stać.
 - Co podać? – Kelnerka wzrosła przy nim znikąd.
 - Eee… Może… Hm… - Myślał, to była trudna decyzja, za to kelnerka chyba zaczynała się niecierpliwić, skoro stukała butami o posadzkę. – Cóż… Może by tak… Albo nie…Macie bogaty wybór i niskie ceny!
 - Jezu, człowieku, nie zachowuj się jak krytyk kulinarny tylko zamów to jedzenie, no!
 - To nie jest takie proste! – Odkrzyknął.
 - Jest! Jak nie umiesz czytać, to masz tu obrazki ze zdjęciami żarcia!
 - Umiem czytać!
 - Hanabi! – Zawołała karcąco dziewczyna o ładnych zielonych oczach. – Nie możesz odnosić się w ten sposób do klientów. Przeproś pana.
 - Nie zamierzam! Jestem córką właściciela, czyli prawie, że właścicielką. – Odparła dumnie. Naruto dopiero teraz się jej przyjrzał, tym nadwyraz podobnym oczom. – Sama sobie przepraszaj i go obsłuż. – Warknęła, wciskając jej do rąk notatnik.
 - H-Hej! – Zawołał Naruto łapiąc dziewczynę za rękę. – Ty pewnie jesteś siostrą Hinaty, tak? – Obejrzała się na niego zaskoczona. Kobieta o różowych włosach też drgnęła.
 - Naruto. Ty musisz być Naruto. – Podjęła.
 - Tak. Naruto Namikaze to ja! – Wskazał na siebie kciukiem. – A ty to…
 - Najlepsza przyjaciółka Hinaty, Sakura Haruno.
 - Co? Niemożliwe! – Wytrzeszczył oczy. – Całkiem inaczej sobie ciebie wyobrażałem… Jako tłustą brzydulę z pryszczami niechcącą by jej przyjaciółka miała chłopaka… - Powiedział lekko zawiedziony swoją intuicją. – A ty jesteś całkiem ładna.
 - Wiem o tym. – Fuknęła zarzucając swoimi włosami. – Co tu robisz?
 - Korzystam z wolnego, długiego weekendu i chciałem zrobić Hinacie niespodziankę i ją odwiedzić. Tylko… nie wiem gdzie mieszka. Nie odbierała ode mnie telefonów i…
 - Siostrzyczka jest dzisiaj... Niedysponowana, tak. Właśnie. Dlatego nie przyszła do pracy. Zastępuje ją.
 - Ok. To dacie mi adres czy coś?
 - Mam lepszy pomysł. Mój kuzyn nas zawiezie do domu. – Zadecydowała Hanabi.
 - Hej, hej! A kto ciebie zastąpi?! – Zawołała Sakura idąc za nimi do kuchni.
 - I tak jestem według ciebie beznadziejna.
 Hanabi wzruszyła ramionami, kompletnie nie mogła obdarzyć Sakurę sympatią, dziwi się siostrze, że ona potrafiła dojrzeć jej serce pod warstwą makijażu. W kuchni Hanabi szukała wzrokiem Nejiego, ale nigdzie go nie było. Kazała Naruto czekać i wyszła szukać swojej zguby. Sakura wtenczas przywołała do siebie Tenten, aby przedstawić ją blondynowi.
 - Tenten, to jest Naruto. Naruto to Tenten. To jest…
 - Jedna z najlepszych przyjaciółek Hinaty – Wyszczerzył się. – Dokładnie tak sobie ciebie wyobrażałem. – Mruknął.
 - Ja sobie ciebie nie musiałam wyobrażać. Widziałam twój profil na fejsie.
 - Całkiem sprytny pomysł.
 - Bo mój. – Wtrąciła Sakura. – Co ci Hinata o mnie mówiła? To miało pewnie wpływ na twoje wyobrażenie sobie mnie.
 - Cóż… Z tego co wiem, to nie pozwoliłaś jej do mnie od razu zadzwonić po odkryciu numeru. Przez jakąś durną zasadę.
 - Wypraszam sobie! Te zasady pomagają dziewczynom nie natrafić na durniów, którzy nazywają się mężczyznami.
 - Zostawmy to. – Machnęła ręką Tenten. – Co ci mówiła o mnie?
 - Hmm. – Zastanowił się. – Że świetnie gotujesz i, że jesteś zakochana w… w… - Tenten czuła, że cała jej twarz czerwienieje. – Nie pamiętam imienia.
 - To może i lepiej!
 - Przypomnę sobie.
 - Nie! To nieistotny szczegół!
 - Znalazłam go! – Zawołała Hanabi, podbiegając do towarzystwa z kuzynem. – Neji…
 - Neji! – Zawołał Naruto nagle. Spojrzał się na Tenten. – W Nejim! – Wybałuszyła oczy. – Jesteś za…!
 - Zamknij się! – Syknęła uderzając go łokciem w brzuch.
 Naruto się trochę zdziwił, nie sądził by dziewczyna mogła być tak silna. Mieć takie doskonałe, umięśnione ręce. Jeśli to od ugniatania ciasta to koniecznie musi się wziąć za umiejętność gotowania. Hanabi nie zwracała uwagi na jego ból i cierpienie w tej chwili. Nakazała Nejiemu, aby zawiózł ich do domu. Był  zaskoczony, że tak szybko się poddała w pracy, wiedział, że tak będzie, ale dawał jej więcej czasu niż godzinę. W ciszy poobserwował tego Naruto, cóż… chyba nie mogło być gorzej. Zgodził się podrzucić go do domu przez zapewnienia Tenten jakoby Hinata na pewno ucieszy się na jego widok, ale surowo rozkazał Hanabi zostać i pracować, w końcu sama się zgłosiła. Poza tym nie będzie mu gówniara rozkazywać.

 Hinata siedziała na parapecie okna, wyglądając przez nie bez żadnego celu. To ją wyciszało i sprawiało, że w pewnym stopniu odzyskiwała siłę na uśmiech. W domu była sama i to ją cieszyło, nie chciała z nikim rozmawiać i widzieć w oczach rozmówców litość. Hinata wstała z miejsca i skierowała się na dół do kuchni, zrobiło jej się strasznie sucho w gardle. Co prawda nie była w piżamie, ale gruba, czarna bluza i getry to też nie był dobry strój, by się w nim komukolwiek pokazywać. Sięgnęła po butelkę z wodą mineralną i upiła łyk.
 Po chwili usłyszała, jak ktoś wchodzi do domu. Zdziwiła się, bo wszyscy o tej porze powinni być poza domem. Przez myśl przemknęło jej, że ktoś się próbuje łamać. Miałby tupet tak w biały dzień? Jednak po chwili jej obawy zniknęły.
 - Hinata! Mogłabyś tu pozwolić? – Rozpoznała głos Nejiego i wyszła przez próg, prowadzący do przedpokoju.
 - Słucham, Ne… Naruto? – Zapytała zaskoczona jego widokiem w swoim domu.
 - Yo. – Przywitał się ukazując przy tym swój klasyczny, szeroki uśmiech.
 Hinata patrzyła na niego nie mogąc nic powiedzieć, była w głębokim szoku, który ją sparaliżował. Co on tutaj robi? Czy to sen? Ciągle nad tym główkowała zupełnie nie zwracając uwagi na rzeczywistość. Naruto w sumie liczył na jakiegoś powitalnego misiaczka.
 - Hinata…? – Zawołał Neji, lecz zero reakcji.
 - Nie kontaktuje. – Zaśmiał się Naruto, a wtedy został przez swojego towarzysza brutalnie do siebie przysunięty.
 - Co jej zrobiłeś?!
 - Ja?! – Ta reakcja go ostro zdezorientowała.- Przecież ja jej nawet nie dotknąłem!
 - Więc dlaczego tak na ciebie reaguje?! – Neji wziął stan kuzynki na poważnie. Może to wcale nie jej przyjaciel, a gnębiciel z przeszłości? Miał ochotę go uderzyć.
 - Przestań mnie szarpać, człowieku! – Nadąsał się blondyn, próbując go od siebie odsunąć.
 - Neji puść go! – Zawołała Hinata, odciągając Naruto za siebie. – Naruto to mój znajomy. – Obejrzała się za siebie. – Co ty tu robisz?
 - Przyjechałem do ciebie. – Odparł. Dalej miał nadzieje na ciepłe powitanie, a nie na to. – Nie w porę, czy co?
 - Nie, nie! – Zawołała przekręcając głową. – Dobrze cię widzieć. – Powiedziała łamiącym się głosem i wtuliła się blondynowi do torsu.
 Teraz już z zadowoleniem ją objął. Tego mu brakowało od ostatniego i pierwszego razu, gdy się poznali. Warto było czekać. Naruto sunął ręką po włosach Hinaty, starając się zapamiętać każde towarzyszące mu odczucie. Miała miękkie, gęste włosy, któremu towarzyszył zapach kokosu. Zauważył też, że była niższa niż pamiętał, sięgała mu ledwo do ramion. Hinata ściskała go możliwe, że trochę za mocno, ale to przez emocje. Ucieszyła się, gdy go zobaczyła, cała jej poranna złość i postanowienie zdystansowania zniknęło. Chciało jej się płakać, ale tym razem ze szczęścia, że ich kontakt zamiast się zdystansować to teraz się najpewniej pogłębi.
 - Ekhm! – Chrząknął Neji, przez co Naruto jak oparzony uniósł ręce do góry, zaznaczając, że nic nie robi. – Ja wracam do pracy. Pamiętaj co ci powiedziałem Naruto.
 - Tak… Pamiętam… - Przytaknął Naruto.
 Neji ewidentnie pełnił wobec Hinaty rolę nadopiekuńczego, starszego brata. Podwózka z nim to była najgorsza podróż jego życia. Ciągłe pytania, uwagi i pytania dosyć osobiste no i te ochrzany… Nawet mama na niego tak nie nakrzyczała, gdy mu się wyrwało przekleństwo. W sumie oficjalnie nie byli z Hinatą razem, ale takie potraktowanie go bynajmniej do tego nie zraziło.
***
 Kiedy wraz z Nejim zaparkowali samochodem na podjeździe Naruto nie mógł ukryć zachwytu nad domem. Każdy element był do siebie bardzo dopasowany. Choć dom nie był pałacem to naprawdę zachwycał. Neji wyjął z bagażnika plecak blondyna i wcisnął mu go w ręce.
 - Słuchaj Naruto. Ostrzegam cię, zrób Hinacie coś, co jej się nie spodoba, wbrew jej woli albo spraw by zapłakała lub była smutna, a cię zabiję. – Na te słowa parsknął śmiechem, a wtedy Neji zacisnął pięść i warknął. – Z czego się śmiejesz?! Mówię poważnie!
 - Nie po to tłukłem się całą noc do tej dziewczyny, by ją obrazić.
 - To nie jest jakaś tam dziewczyna, jasne?! Będę miał cię na oku.
 - Lecz się. Koniecznie…- Burknął Naruto
***
 Przypomniał sobie scenę z przed chwili, wziął to na poważnie, bo spojrzenie Nejiego wryło mu się ostro w pamięć. Właściwie jeszcze zapamiętał, gdy ten wspominał o jej strasznym nastroju od zeszłej nocy. Trochę się obawiał potem spotkania sądząc, że Hinata nie zechce go widzieć. Nie wysłuchał jej, gdy zadzwoniła.
 - Co ci powiedział? – Zapytała Hinata.
 - Nic takiego. – Uśmiechnął się w stronę dziewczyny, taksując ją wzrokiem. – Super cię widzieć. Wydawałaś mi się wyższa.
 - Zawiedziony?
 - Skąd. Małe jest piękne.
 - Mogłeś… - Urwała, przypominając sobie o telefonach od niego.
 - Zadzwonić? – Dokończył pytająco. – Nie odbierałaś moich telefonów, ale chyba domyślam się dlaczego. Neji powiedział, że miałaś wczoraj fatalny nastrój.
 - Tak…  Troszkę, ale nie chcę o tym teraz rozmawiać. – Powiedziała, zaciskając swoje dłonie ze zdenerwowania. – Przepraszam. Przyjechałeś do mnie a ja wyglądam…
 - Nie przepraszaj. Wyglądasz ślicznie. – Wyszczerzył się Naruto.
 - Dziękuję. To… co chcesz robić?
 - Na początek… Mógłbym się u ciebie odświeżyć? Nie masz pojęcia jakich śmierdzących ludzi można spotkać w pociągu.
 - Jasne. Zaprowadzę cię. – Ruszyła schodami w górę do swojego pokoju, w którym miała łazienkę, a Naruto posłusznie dotrzymywał jej kroku.
 - W ogóle, gdybyś nie zadzwoniła w nocy to przespałbym wysiadkę i cholera wie, gdzie bym wylądował. – Podrapał się z towarzyszącym mu śmiechem po głowie i wszedł do pomieszczenia, które otworzyła mu Hinata. – To twój pokój?
 Nie był tym widokiem jakoś bardzo zaskoczony, bo mniej więcej tak go sobie wyobrażał. Ściany koloru fiołkowego, jasne panele na podłodze, pod ścianą bardzo szeroki regał z masą książek, szafa z lustrzanymi drzwiami do tego w jednym pokoju była i kanapa i łóżko. Na taką wygodę to on w własnym pokoju nie miał co liczyć. Znajomi, których do siebie zapraszał musieli stać lub siedzieć na podłodze. Naruto podszedł do ściany, gdzie powyklejany był cały kolaż zdjęć z przyjaciółmi i rodziną Hinaty.
 - Robi wrażenie. I ty mi bezczelnie śmiałaś kłamać przez telefon, że masz nudne życie.
 - Bo to prawda. Nie uczę się ani…
 - Ale pracujesz i masz przyjaciół. Czego chcieć więcej? – Zapytał retorycznie, a ciszę przerwał dźwięk dochodzący z brzucha Naruto.
 - Jesteś głodny?
 - Jak diabli. – Odpowiedział bez skrępowania.
 - W porządku. Za tymi drzwiami jest łazienka, a ja zejdę do kuchni ci coś przygotować. Co chcesz zjeść?
 - Hm, twoją specjalność!

 Hinata poświęcała Naruto cały swój czas, nie pozwalając aby odczuł jakąkolwiek nudę. Co dla niego wydawało się niemożliwie. Bardzo ją lubił, a przyjazd sprawił, że uwielbiał ją jeszcze bardziej i już wiedział, że ciężko mu będzie wsiąść w pociąg powrotny. Jednak teraz sobie nie pozwalał o tym myśleć. Po południu wyszli razem z domu na spacer, Hinata pokazywała chłopakowi swoje ulubione miejsca opowiadając przy tym o ich znaczeniu. Naruto słuchał jej z uwagą, dotrzymując kroku. Uśmiech Hinaty przypominał mu ten jego mamy. W myślach od razu założył, że rodzice będą pod wrażeniem Hinaty, gdy im ją przedstawi.
 - Chyba cię nudzę, co? – Zapytała, zauważając jego nieobecny wzrok.
 - Nie. Dam ci radę, nie próbuj mnie odgadywać, bo kompletnie ci nie wychodzi! – Wyszczerzył się z dumą zakładając ręce na klatce piersiowej. – Po prostu podoba mi się ta miejscówka.
 - W lecie jest tu ładniej. Zawsze, gdy znajdę czas biorę koc i książkę, a potem siadam pod tamtym drzewem. – Wskazała przed siebie.
 - Dlaczego akurat tamtym? – Uśmiechnęła się w odpowiedzi.
 - Pokażę ci.
 Podążyli razem w tamtym kierunku. Naruto ciągle rozmyślał nad tym, by ująć dziewczynę za rękę, ale trochę się wstydził zrobić jakikolwiek ważny krok. Przez telefon z jego ust padało wiele czułych określeń, ale będąc z nią twarzą w twarz nie mógł się na to zdobyć. Czuł lęk na myśl o odrzuceniu albo głupim pytaniu „co robisz?” to naprawdę stresujące. Nie miał pewności czy Hinata widzi w nim coś więcej niż znajomego. W końcu Nejiemu powiedziała, że jest znajomym, a na czułe określenia w telefonie nie odpowiadała tym samym. Pewnie się z niego z tymi przyjaciółkami nabijała.
 - Widzisz stąd jest wspaniały widok. – Zachwyciła się i miała w tym pełne uznanie. Drzewo znajdowało się na wysokim wzniesieniu w idealnie wyśrodkowanym miejscu. Po jednej stronie rozpościerał się widok na pola, a z drugiej na miasto. – Wszystko jednak zależy od pory dnia i roku, bo miasto jest cudowne w nocy i w okresie świątecznym, ale w lecie za dnia podziwianie krajobrazu o zachodzie słońca to bajka.
 - To chyba najdłuższe zdanie jakie od ciebie usłyszałem. – Zaśmiał się, a Hinata się naburmuszyła żartobliwie.
 - Tak, nabijaj się ze mnie.
 - Ojej. No dobra. – Wyszczerzył się w zgodzie. – I tak nie mam wiele okazji, nie jesteś taka popierdolona jak ja.
 - Ktoś z nas musi być dojrzalszy – Mruknęła Hinata, zaczynając się oddalać z ppowrotem na dróżkę. Naruto ucieszył się słysząc wreszcie jakieś znaczące słowo. Nas. Podbiegł do niej by zrównać się krokiem.
 - Więc… - Żyje się raz, pomyślał i złapał ją za rękę. – Dokąd teraz idziemy? Chociaż czekaj, możemy wpierw wstąpić do sklepu? Zaschło mi w gardle.
 Niby się zapytał, ale nie czekał na odpowiedź tylko pociągnął ją za sobą opowiadając o każdej pierdole, która przyjdzie mu do głowy. Nie chciał dać jej szansy na wyrwanie mu się z ręki czy zapytań co sobie wyobraża. Hinata jednak bynajmniej nie zamierzała tego robić. ścisnęła dłoń Naruto równie mocno i uśmiechała się do siebie.
 - Z czego się śmiejesz?
 - Nie śmieje się, tylko uśmiecham.
 - Bez różnicy. – Bąknął Naruto. – No to z czego się uśmiechasz?
 - Nie. To nic. – Ponownie ścisnęła jego dłoń z uśmiechem.
 - No powiedz.
 - Mówię, że nic. – Odparła biorąc jego dłoń do swojej lewej i przerzucając sobie wokół ramion. Dzięki temu wtuliła się bardziej do Naruto.
 Podobał mu się ten manewr w stosunku do siebie stawali się coraz bardziej odważni, a to jak najbardziej dobrze wróżyło. Naruto nachylił się do jej czubka głowy i delikatnie musnął w niego wargami. Hinata wyzwalała w nim tyle euforii, której nie czuł jeszcze nigdy i przy nikim. Po raz kolejny się przekonał, że spaceruje właśnie z dziewczyną, którą chciał się opiekować i chronić na zawsze. Po chwili z nieba zaczęły spadać krople deszczu, Naruto ubrał kaptur na głowę, a swoim ciałem ochraniał Hinatę, nawet ich to bawiło. Ucieczka przed deszczem nigdy nie była taka przyjemna.

 Mężczyzna z czarnymi włosami był zaskoczony tym co teraz widział. Przetarł oczy dla pewności, ale to była prawda. Sasuke widział swojego najlepszego przyjaciela z tutejszą dziewczyną rzecz jasna nie wyciągał pochopnych wniosków, ale oni byli naprawdę blisko. Dłonie obojga tak bardzo pożądały swoich dotyków, że tylko idiota by powiedział, że nic nie widzi. Kto by pomyślał, że Menma znajdzie sobie dziewczynę na boku. On? Takie usposobienie wierności i w ogóle najlepszego zachowania. Niewiarygodne.
 Kiedy Menma zniknął za drzwiami budynku w supermarkecie Sasuke postanowił do niego zadzwonić i rozmówić się z nim jak mężczyzna z mężczyzną. Nie mógł tolerować zdrady, miał taką fajną dziewczynę. Po trzecim sygnale Menma odebrał telefon.
 - Mów, tylko szybko. Nie mam czasu.
 - Wiem. Zauważyłem. – Odrzekł Sasuke gorzko. – Słuchaj Menma, oszalałeś? Co ty sobie, kurwa, myślisz?
 - O co ci chodzi? – Zapytał obojętnie.
 - O gówno. – Warknął Sasuke. – Co ty tutaj w ogóle robisz? Nie powinieneś być u rodziców? – W słuchawce panowało milczenie. – Stary naprawdę nie chcę się wtrącać ani cię krytykować, ale kurwa… Jesteś pojeb.
 - Sasuke! Ja pier… - Słyszał jak się powstrzymuje. – Wyjaśnij dlaczego tak sądzisz?
 - Już ty dobrze o tym wiesz!
 - Pojęcia nie mam o co ci chodzi, durniu!
 - Ok, więc powiedz mi co teraz robisz. Tylko szczerze, bo cię widzę. – Prawdę mówiąc nie widział, ale zna jego miejsce pobytu.
 - Wyszedłem do kuchni, a tak to oglądałem film z rodzicami.
 - Miało być szczerze.
 - I było! – Zawołał. Sasuke parsknął śmiechem z bezradności.
 - Dobra. Słuchaj uważnie, debilu – Zaczął groźnym tonem. – O niczym nie powiem Izumi, ale masz wyjść za trzy minuty z tego marketu bez tej siksy u boku, kumasz?
 - Nie, nie kumam, bo coś ci się chyba popieprzyło.
 - Nie mnie się popieprzyło, a tobie. Trzy minuty. – Powtórzył Sasuke i się rozłączył.
 Wtem podjeżdżający za nim samochód zatrąbił strasząc go i powodując upadek telefonu do kałuży. Skrzywił się natychmiast wyławiając go z wody, niestety był bezużyteczny i powodem nie było zmoknięcie tylko pęknięta szybka wyświetlacza. Zajebiście.
 - Ooo, dzień dobry Sasuke! – Zawołał kobiecy głos wychodzący właśnie z samochodu. – Może cię podwieźć sąsiedzie? – Obdarował dziewczynę w czerwonych włosach, której imienia nie pamiętał najzimniejszym z swoich spojrzeń.
 - Zejdź mi z drogi! – Warknął i ruszył pod budynek.
 Głupia pinda, burczał w myślach Sasuke. Jego nowiutki telefon rozpieprzył się na amen. Cudownie. Dobrze, że nie wyrzucił starego modelu, będzie miał zamienny, a ten odda do serwisu. Nie wiedział co prawda jaki jest czas, ale trzy minuty na pewno minęły, więc ruszył do wejścia marketu. Wchodząc w głąb rozglądał się za znajomym ryjem. Normalnie by pewnie zwisało mu z kim Menma się zadaje, ale nie jeżeli jego partnerką jest Izumi. To była eks jego brata, na dodatek miał z nią dziecko, którym teraz opiekuje się właśnie Menma. Poprzez przyjaźń z Menmą ma o niebo lepszy kontakt z bratanicą niż reszta rodziny.
 Po chwili przeznaczonej na chodzenie tam i z powrotem zobaczył swój cel. Była z nim dziewczyna o długich granatowych włosach. Znał ją, znaczy kojarzył. Zeszłego wieczora wytrąciła mu z rąk pudełko z fotografiami. Co prawda było ciemno, ale nie wydawało mu się, aby się mylił. Stanął sobie przy półce naprzeciwko i piorunował zakapturzonego chłopaka wzrokiem. Na chwilę spotkali się wzrokiem, ale Menma ponownie skupił wzrok na produktach.
 - Ty gnoju… - Mamrotał Sasuke czując się znieważony.
 - Pójdę do… Zaraz wrócę. – powiedziała Hinata.
 - Ale gdzie idziesz? Pójdę z tobą – oznajmił Naruto.
 - Nie. Nie trzeba… dam sobie radę.
 - Radę? – Nie rozumiał o co dziewczynie chodzi. – Ale nie musisz tego robić sama. Pomogę ci.
 - Nie! I tak nie możesz iść tam ze mną…
 - Dlaczego nie mogę?
 - Jezu, kretynie, laska musi do toalety! Daj jej spokój! – Warknął Sasuke tracąc resztki swojej cierpliwości. Menma znakomicie udawał idiotę nie chcąc z nim się rozmówić.
 - A ty czego się wtrącasz? – Zawołał wzburzony, gdy Hinata zaczęła się już oddalać. – Ach i sam jesteś kretynem.
 - Czyżby? – Sasuke okrążył regał stając twarzą w twarz z Naruto. – W co ty pogrywasz, do cholery? – Jego rozmówca uniósł brew do góry. – Rozumiem cię stary, fajna dupa, ale nie możesz tak robić.
 - Jezu, nie wiedziałem, że chciała iść do toalety. Odwal się. – Burknął nastroszony. Sasuke w ogóle nie podobała się ta zmiana tematu, sytuacja i wszystko inne.
 - Słuchaj, jak do ciebie mówię! – Szarpnął go za bluzę i docisnął do wysokiego regału za nimi. – Ile my się znamy, co?
 - Co…? – Kompletnie nie rozumiał pytania.
 - Przestań ze mną pogrywać! – Warknął uderzając go pięścią w twarz. Naruto się wkurzył, z całej swojej siły odepchnął Sasuke.
 - Koleś, kurwa… Ja cię nie znam! – Zawołał Naruto. – Pierwszy raz cię na oczy widzę!
 - Skończ pierdolić, Menma! – Zawołał równie agresywnie Sasuke.
 - Menma?! Ach… Menma. Teraz rozumiem. – Powiedział już spokojnie i zsunął z głowy kaptur.
 - Hm? – Zdziwił się Sasuke. – Co zrobiłeś z włosami? Wyglądasz jak ciota.
 - Zamknij mordę! Nie jestem Menma! Nazywam się Naruto, Menma to mój brat bliźniak… - Wyjaśnił wydymając usta w złości.
 - Szlag… - Przeklął Sasuke. – Kompletnie zapomniałem, że ma brata bliźniaka.
 - To na drugi raz pomyśl… Znacie się z Menmą?
 - Ta. – Mruknął i się odwrócił do wyjścia.
 - H-Hej! Może mnie chociaż przeprosisz?! – Zawołał za Sasuke, ale ten go całkowicie zignorował. Jego brat zadaje się z jakimiś bezimiennymi burakami!
 Nie myślał jednak długo nad tym idiotą. Po pierwsze nie było warto, a po drugie Hinata wróciła z toalety i naturalnie to ona zajmowała jego myśli. Dziewczyna od razu spostrzegła ślad po uderzeniu na twarzy Naruto. Zdawkowo jej to wyjaśnił, lecz nie uniknął jej zatroskanego spojrzenia i decyzji na temat powrotu do domu. Zamierzała go opatrzeć.

 Wieczorem Hinata w swoim pokoju rozmawiała z Naruto, siedząc na łóżku. Livia nie miała nic przeciwko, aby sobie posiedzieli sam na sam. Miała przynajmniej nadzieje, że tylko siedzą w przeciwnym razie Hiashi ją najpewniej zabije. Nie, wiedziała, że Hinata jest rozsądna, dlatego jej tak zaufała.
 Hanabi siedziała w swoim pokoju i odrabiała zadanie domowe, które otrzymała w szkole. Jednak po zrobieniu dwóch pierwszych zadań z listy, które zajęły jej trzy strony miała serdecznie dość. Westchnęła, opierając się na swoim obrotowym, skórzanym fotelu i zaczęła myśleć nad dzisiejszym dniem. Praca w restauracji jej kompletnie nie idzie, przynajmniej z perspektywy współpracowników. Pewni klienci z dzieckiem zamówili napoje i jedzenie, niechcący dziecko wylało napój na spodnie taty, a Hanabi nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Sakura musiała ją wyprowadzać. Chyba nie jest wystarczająco dojrzała do pracy. Chociaż będąc na dworze podszedł do niej Kiba z Akamaru i po usłyszeniu tej historii też się nabijał, więc jak on sobie radzi w tym dorosłym życiu? Ciekawe.
 Po chwili do jej pokoju ktoś zapukał, a gdy go zaprosiła okazał się to być Neji. Nie spodziewała się tych odwiedzin. Znając jego naturę miała nadzieje, że to nie jest żadna inspekcja czystości ani nic podobnego.
 - Czego chcesz?
 - Niczego.
 - No to wyjdź. Robię zadania z matmy.
 - Nie będę ci przeszkadzał.
 Hanabi spojrzała na kuzyna z uniesioną brwią, a po chwili zrozumiała. Wystarczyło, gdy wziął do rąk książkę i stanął pod ścianą. Po jej drugiej stronie znajdował się pokój Hinaty. Pomysł podsłuchiwania wydawał się jej co najmniej obrzydliwy. Tak nie można. Zmrużyła oczy odgarniając swoje krótkie włosy za uszy.
 - Podsłuchiwanie jest ohydnym występkiem.
 - Nie podsłuchuję. – Zaprzeczył Neji, a Hanabi jedynie spojrzała na niego z politowaniem. – Nie mieszam się w prywatność Hinaty…
 - Łżesz.
 - Odrabiaj tą matmę.
 Nakazał, bo kłamanie ciężko mu szło. Tak, podsłuchiwał, ponieważ nie potrafił się w stu procentach pogodzić z tym, że koło Hinaty kręci się jakiś gamoń. Naruto nie zrobił na Nejim dobrego wrażenia, nie widzi w nim materiału jaki zaakceptowałby Hiashi, a nie chciał by to był kolejny konflikt Hinaty z ojcem. Nie był tego wart.
 Natomiast za ścianą Hinata rozmawiała z Naruto zaśmiewając się z głównie popełnianych przez niego gaf. Skakali z tematu na temat bardzo płynnie i tak też weszli na temat swoich rodzin. Dla Hinaty było zaskoczeniem, że Naruto ma brata bliźniaka, ale wszyscy wobec tego reagują głębokim  szokiem, więc się nie zdziwił. Opowiadał o Menmie, ukazując w nim cechy człowieka, z którego należy brać przykład. Grzeczny, spokojny, cierpliwy, dobry i pomocny jednak był on ulubieńcem w oczach dorosłych ludzi, a Naruto w rówieśnikach.
 - W odróżnieniu od brata, mam bardzo wielu bliskich przyjaciół. Jestem po prostu… no, zajebisty – Stwierdził. – Mam poczucie humoru, większy uśmiech, dystans… Przyznaję, że jestem głupszy, ale ja studiuję!
 - A Menma nie?
 - No… nie. On po skończeniu szkoły średniej wyjechał do Ameryki i tam pracuje. – Skrzywił się. to trochę nie fair, że mimo to osiągnął tyle, by wszyscy byli z niego dumni. Z nim samym na czele. – Wyprowadził się z domu, pracuje tam na jakimś wysokim stanowisku i ma ładną narzeczoną z poczuciem humoru i w ogóle. Dopełniają się… Jestem czasami o niego zazdrosny.
 - Ty też na pewno wiele, jak nie więcej osiągniesz. – Mruknęła pokrzepiająco Hinata.
 - Dzięki. Liczę na twoją pomoc w realizacji planów.
 - Hm. Zrobię co w mojej mocy.
 Nie za bardzo spodobała mu się ta odpowiedź, bo nie wynikało z niej jednoznacznie. Czy zgodziła się z nim być, właściwie to Naruto też o to jednoznacznie nie zapytał, ale wynikało to z skrępowania. Wolał by wyszło to w takiej lekkiej pogawędce. Wtem zadźwięczał telefon Hinaty.
 - Nie obrazisz się, jeśli…
 - Nie. Śmiało. – Hinata odczytała więc wiadomość tekstową i z uśmiechem odpisała. – Koleżanka? Niech zgadnę, Sakura?
 - Nie. To mój przyjaciel, Kiba.
 - Och… Pierwsze słyszę o jakimś przyjacielu płci męskiej… - I nie był z tego faktu zadowolony. Hinata nic nie odpowiedziała, będąc zajęta odpisywaniem. – Jest gejem?
 - Nie, nie sądzę.
 - Skąd wiesz? Oni się potrafią nieźle ukrywać. Ja na pewno znam jakiegoś geja, ale nie wiem kto nim jest. – Powiedział na co Hinata parsknęła śmiechem. – No co? A masz jakiś dowód, że nie jest gejem?
 - Dowodu nie mam, ale mam podejrzenia.
 - Jakie?
 - Myślę, że Kibie podoba się Hanabi.
 Ten sekret nieco uspokoił Naruto. Jednak w pogotowiu zawsze będzie trzymał pięści wycelowane w jego paskudny ryj, którego w sumie jeszcze nie widział, ale na bank jest paskudny.
 Tymczasem w pokoju obok, Hanabi wraz z Nejim dociskali do uszu szklanki przyssane do ściany łączącej z pokojem Hinaty. Po usłyszeniu tej informacji młodsza z sióstr rozszerzyła źrenice. Nie była zdziwiona tym, że podobała się Kibie, ale sama uważała, że to Hinata wpadła mu w oko. Neji natomiast się skrzywił, ta menda śmierdząca łojem psów również zamierzała się wprosić do ich rodziny. Z deszczu pod rynnę po prostu.
 - Podoba ci się Kiba? – Zapytał Hanabi.
 - Zamknij się, bo zagłuszasz.
 Nie zamierzała mu odpowiadać na takie pytania. Niech się wypcha.
 Wracając do rozmowy Naruto z Hinatą, to zeszła ona na temat jakiejś książki, którą czytała i miała położoną przy poduszce. Opowiadała o niej Naruto i trochę ją poniosło. On za to odpłynął zupełnie, nie mogąc przestać wpatrywać się w jej wargi. I słuchać dźwięku jej głosu. Zastanawiał się czy dopuszczalne by było przerwać jej potok słów pocałunkiem.
 - Naruto, słuchasz mnie? 
 - Hm? Tak, jasne. - Hinata przechyliła głowę w bok, uśmiechając się i patrząc na niego bez przekonania. Parsknął pod nosem w lekkim śmiechu. - Nie, masz rację. Nie słuchałem. 
 - Moja wina, pewnie przynudzam. 
 - Nie, to przez twoje usta. 
 - Usta? Co z nimi? 
 - Rozpraszają mnie. 
 Hinata zarumieniła się wobec tego komplementu i z uśmiechem uciekła spojrzeniem gdzieś na bok. Naruto zbliżył się twarzą do towarzyszki, ale nie zrobił nic więcej. Hinatę krępowała ta sytuacja, ta bliskość, jej wzrok ciągle uciekał w kierunku ust Naruto. Oddech mimowolnie przyśpieszył.  Blondwłosy mężczyzna nie potrzebował więcej znaków. 
 - Chyba niezbyt dobrze całuję. - Przyznała podenerwowana. 
 - Pozwolisz, że samemu ocenię…?
 Neji po drugiej stronie ściany, aż się zerwał by zainterweniować. Hanabi mu jednak na to nie pozwoliła i podcięła mu nogę. Następnie szybko zamknęła drzwi, srogo zakazując mu robić cokolwiek. Od pocałunku Hinata nie umrze.
 Naruto złączył się z ustami Hinaty. Były one pełne, słodkie i miękkie, tak jak się domyślał i w ogóle się nie zawiódł. Pierwszy pocałunek był trochę niepewny, po nim nastąpił moment przerwy na cmoknięcie i ponownie złączył się w długim pocałunku. Hinata uniosła ręce, aby objąć szyję Naruto. Nie potrafiła całować, ale było jej bardzo przyjemnie i nie chciała przerywać. Otwierał jej usta swoimi, a ciała obojga zaczynało wypełniać ciepło. Naparł na Hinatę ciałem, sprawiając by się położyła na łóżku. Nie zamierzał się do niej dobierać, dotykać czy robić coś niewłaściwego. Tak bardzo zależało mu na tej kobiecie, że nie zamierzał tego w żaden sposób zepsuć. Gdy się od niej oderwał, zakończył chwile muśnięciem w czoło.
 - Nie potrafisz całować, co? – Parsknął śmiechem. – Co za debil ci taki kit wcisnął? – Zapytał retorycznie.

 Nazajutrz z rana życie powoli zaczęło się budzić w mieszkańcach domostwa. Naruto spał na parterze w salonie na kanapie. Fajnie by było, gdyby spał z Hinatą w łóżku, w końcu nic by jej przecież nie zrobił. Livia jednak była konsekwentna w swojej decyzji i nie pozwoliła na ten pomysł. U niego w domu zapewne nie byłoby z tym problemu. Jednak to nie dom i nie zamierzał się o to kłócić. Dla odmiany Naruto wstał przed ósmą, w obcym sobie miejscu ciężko jest o mocny sen. W dodatku strasznie mu zaschło w gardle, dlatego ruszył swoje cztery litery do kuchni, by napić się choćby wody z kranu.
 Będąc w kuchni usłyszał szczęk otwieranego zamka i drzwi frontowych. Z tego co się orientował to wszyscy nadal smacznie spali w łóżku, ciesząc się wolnym dniem. Wyszedł na korytarz, upewnić się czy to nie jakiś poranny złodziejaszek. Przed oczami miał jakiegoś długowłosego mężczyznę o bardzo jasnych oczach, niesympatycznej i strasznie suchej twarzy.
 - Kim jesteś? – Zapytał Hiashi swoim suchym  tonem.
 - Ja? Naruto, a ty?
 - Chodziło mi o to co robisz.
 - Piję wodę, a ty skąd miałeś klucze i w ogóle kim jesteś?
 - Co tutaj robisz? W tym domu? – Zadawał kolejne pytanie całkowicie ignorując jego.
 - Może najpierw sam coś o sobie powiesz?
 - Młody człowieku, nie jesteśmy na Ty. Poza tym nie czuję się zobowiązany by tłumaczyć się jakiemuś obcemu w piżamie. – Spojrzał z pogardą na jego ubiór, a Naruto trochę się zezłościł. Prawda, miał na sobie białą koszulkę i pomarańczowe bokserki z naszywką, ale to nie znaczy, że ma się być niemiłym!
 - Ach tak?! Ja też nie czuję się zobowiązany tłumaczyć się jakiemuś… - Spojrzał na mężczyznę, a w oczy rzucił mu się trzymany przez niego drobny bukiet róż. – O-ogrodnikowi!
 - Słucham?!
 - Tata? Cześć tatusiu! – Zawołała Hanabi schodząc czym prędzej po schodach. – Jak minęła podróż? – Zapytała milutko, a następnie otaksowała wzrokiem Naruto. – Fajne gacie.
 - Dzięki… - Zarumienił się.
 - Czy to żaba? – Zapytała wskazując na naszywkę będącą blisko jego krocza.
 - Hanabi! – Upomniał ją Hiashi, a potem zwrócił się do Naruto. – Młody człowieku, kim jesteś i co tutaj robisz?
 - Ja przyjechałem w odwiedziny do…
 - Do Nejiego. – Zawołała Hanabi, wypychając kuzyna na przód.
 - Co? – Był zdezorientowany, ale wiadomo było jak Hiashi by zareagował na znajomego córek w domu po godzinie ósmej wieczorem, a co dopiero gdyby tu spał. Kopnęła poufnie Nejiego w kostkę.
 - Co, co? Teraz się nie wykręcisz!- Burknęła. – Naruto to przyjaciel Nejiego, tato. Przyjechał do niego na weekend i…
 Naruto stał przy nich trochę skołowany. Po co to wszystko wymyślali, wtem poczuł dotyk na swojej ręce. Hinata odciągnęła go na bok, podając świeże ubranie. Była taka wczesna pora, a oni wszyscy już ubrani – Mogli go uprzedzić, oszczędziłby sobie skrępowania.
 - Hej, dla kogo masz te kwiaty? – Hanabi starała się zmienić temat.
 - Dosyć tego, Hanabi. Neji powiedz prawdę.
 - Cóż…
 - Naruto to mój gość. – Wtrąciła Hinata. – Nie przyjechał do Nejiego tylko do mnie. Jest dla mnie bliską osobą, dlatego pozwoliłam by nocował u mnie zamiast w hotelu. Chciałam być gościnna, więc mam nadzieję, że się nie gniewasz…
 - Nie. – Odrzekł Hiashi. Nie chciał znowu się kłócić ze swoją starszą córką, tym bardziej po swoim ostatnim wyczynie. - Ale nie może tu nocować. To nie przystoi.
 To było niedopuszczalne wręcz. Wygląda na jakiegoś napaleńca, w dodatku niezbyt rozgarniętego. Nie chciał, aby spał w tym samym domu co jego córki. Nie może przecież zaufać komuś kogo nie zna i kto na wstępie okazał się idiotą nazywając go ogrodnikiem.


5 komentarzy:

  1. Ale zajexxx xd rozdział !!! No genialny ^^^ nie mogę się nacieszyć Poprostu :D ja tu myślę o jakimś dramacie a tu proszę :) jestem pod mega wrażeniem akcji i wgl :) aż brak mi słów normalnie :D nie no czysta poezja i miód na moje serce i balsam na szorstkie nogi :D mistrzostwo !!! Wszystko mi się podoba , no dosłownie wszystko :) ale teraz to jestem hepi *u* a , byłam taka zafascynowana ,że nie widziałam żadnych błędów :D jesteś genialna ! ! O wgl mogłabym tak pisać bez końca .... xd ale jak wiesz musze książkę na jutro przeczytać ,ale ja Nwm czy się na niej skupie :D oby jak najszybciej nowa notka ^^^^ Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest absolutnie świetny.
    Z przyjemnością mi się go czytało.
    Wiele momentów mi się pobobala a nawet zachwytala.

    Jak zwykle nie cierpie ojca Hinaty... mam nadzieję że Naruto znajdzie sposób by był wart Hinaty wobec jej ojca... aż pujdzie mu w pięty.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej podobała mi się scena z Sasuke i Naruto. W ogóle dla mnie to trochę dziwne, że oni się nie znają. I jeszcze takie letnie stosunki między braćmi, ale tu się nie dziwię, bo własnego bym najchętniej w ogóle na oczy nie widziała już nigdy. Tyle że Menma i Naruto wydają się być normalni. Widzę, że romans postępuje. Na szczęście powoli to idzie, bo nie lubię takich związków, że ledwo się poznali a to miłość do grobowej deski. Czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra rozdział, jak mnie ten ojciec Hinatki denerwuje . Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń