Hinata nie spała całą noc. Do
głowy nieustannie napływały jej przykre wspomnienia zeszłej nocy, co skutkowało
szlochem wymykającym się z jej pokoju. Bardziej bolał ją zawód związany z
Naruto. Zawsze ją zapewniał, że znajdzie dla niej czas, że ma mu o wszystkim
mówić, dzielić się radością i smutkiem, lecz gdy go najbardziej potrzebowała to
odezwała się rzeczywistość. Prawda, że nie powinna tyle wymagać i również
zrozumieć Naruto, ale chciała na nim polegać teraz i w przyszłości. Jednak to
niemożliwe na odległość. Mocno poczerwieniałe, liliowe oczy Hinaty ponownie się
zaszkliły, nie mogła ciągnąć tej znajomości tym torem. Nie będzie szczęśliwa.
Przetarła swoje oczy i wstała do siadu.
Policzek wymierzony w nią przez ojca już nie piekł ani nie bolał, jednak
pozostawił ślad na sercu. Także zaczerwienienie, jednak można je zatuszować
makijażem.
Hinata zeszła na parter swojego domu i
wkroczyła do jadalni. Zawsze wszyscy przy jednym stole jedli posiłek, tak też
było tym razem, ale atmosfera była napięta, cicha. Hinata zajęła miejsce przy
Nejim i podjęła się konsumpcji. Wszyscy ukradkiem patrzyli na nią, wczorajsze
wydarzenie nie zostało owiane tajemnicą.
- Hinata – Zaczęła Livia. – Może zostaniesz
dzisiaj w domu, co?
- Dziękuję, ale nie ma nawet kto mnie
zastąpić…
- Ja to zrobię! – Zgłosiła się Hanabi. – Mam
dzisiaj wolne od szkoły, więc nie ma problemu.
- Nie miałaś…
- Nie! Nie miałam! – Przerwała ostro wypowiedź
Nejiego.
- Wujek chciał byś z nim pojechała do
Sarutobich. – Przypomniał mimo jej złości.
- Wiem, ale plan pozostania u nich na noc mi
się już nie podoba. – Burknęła Hanabi.
Kilka lat temu byli naprawdę w dobrych
kontaktach z tą rodziną, Dopóki nie zmarła mama… Hiashi prowadził i dalej
prowadzi z nimi interesy, ale kontakt nie jest już taki zażyły. Uwielbiała
bawić się tam z Konohamaru, byli w równym wieku i zastanawiało ją jak bardzo
się zmienił, jednak kontakt z nim nie był ważniejszy od wsparcia siostry. Wybacz,
Konohamaru. Może kiedy indziej –
Pomyślała.
- Hanabi. – Zawołał Hiashi wchodząc właśnie do
pomieszczenia. Wzrokiem zerknął na Hinatę, która nie śmiała na niego spojrzeć
czy nawet się przywitać. Hiashi nie dawał po sobie poznać, ale zauważając jej
czerwony policzek, zrobiło mu się głupio. Nie zamierzał uderzyć córki. –
Jeszcze nie gotowa? Już powinniśmy wychodzić.
- Pomyślałam, że zamiast jechać, zastąpię
siostrzyczkę w restauracji.
- Hanabi, nie musisz…
- Rozumiem. – Wtrącił Hiashi. – To dobry
pomysł.
- Mogę pracować… - Oświadczyła niepewnie
Hinata.
- W tym stanie nie pokażesz się ludziom. –
Odpowiedział Hiashi.
Zapadła cisza. Nikt się nie odezwał wobec
zdania Hiashiego, ale według każdego było ono co najmniej nie na miejscu. Neji
spojrzał na Hinatę chcąc jej dodać otuchy, ale ona miała wzrok wbity w jedzenie
na talerzu. Po chwili wstała od stołu.
- Masz rację, tato. Pójdę do siebie…
bezpiecznej podróży.
Po tych słowach oddaliła się schodami na górę.
obecni przy stole odprowadzili ją wzrokiem, a gdy usłyszeli zamknięcie drzwi
ukazali swoje niezadowolenie.
- Brawo Hiashi. – Burknęła Livia. – Nie mogłeś
się opanować?
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- W tym
stanie nie pokażesz się ludziom. – Zacytowała.
– O to mi chodzi.
- Chyba nie chcesz, aby ludzie nas omawiali
swoimi bzdurnymi wnioskami.
- Teraz to ja nie rozumiem o co ci chodzi.
Trzeba było ją do tego stanu nie doprowadzać. – Stwierdziła Livia. – Przesadziłeś.
- Jestem rodzicem i sam uznam, gdy
przesadziłem. Nie wtrącaj się w to jak wychowuje moje córki. – Zagrzmiał
gniewnie Hiashi. Neji choć przysłuchiwał się każdemu rzuconemu słowu to nie był
na tyle bezczelny by się wtrącić. W końcu mieszkał tu, bo go wuj przygarnął.
- Jak chcesz. – Rzuciła Livia i wyszła z
jadalni wzburzona, nawet się nie żegnając.
- Powinieneś je teraz przeprosić. –
Skomentowała Hanabi. – Szczególnie siostrzyczkę.
- Twoja siostra dostała to, na co zasłużyła.
Niech to będzie przestrogą również dla ciebie.
- Czyli nie przeprosisz?
- Nie.
- Eh. Uparty jak osioł… - Bąknęła cicho,
grzebiąc sztućcem w talerzu.
- Hanabi! – Upomniał surowo. – Nie zapominaj
się.
- Idę do siebie.
- Bądź gotowa za kwadrans. Odwiozę cię. –
Powiedział Neji, gdy wstawała od stołu.
Hanabi skinęła głową i ruszyła ku schodom na
górę. Spojrzała w prawą stronę na drzwi od pokoju Hinaty. Wzięła głęboki oddech
i zapukała do drzwi., jednak pukanie nie było dla niej oznaką czekania na
zaproszenie bądź odmowy, to bardziej, jak komunikat „WCHODZĘ”. Tak więc
otworzyła drzwi, Hinata siedziała na parapecie okna, patrząc na rozciągający
się za nim widok. Zamknęła za sobą drzwi i się do niej przysiadła.
- Jak się czujesz?
- W porządku. – Uśmiechnęła się. Hinata zawsze
się uśmiechała, niezależnie od nastroju. To było w niej piękne, ale i bywało
irytujące. Wcale nie było w porządku.
- Boli? – Hanabi wskazała na policzek.
- Nie. Już nie.
- Dużo w nocy płakałaś. Spałaś coś?
- Obudziłam cię?
- Nie martw się o mnie, siostrzyczko. –
Burknęła Hanabi. – Nie lubię kiedy jesteś smutna… Jak wrócę do domu to zamówimy
sobie pizzę i pooglądamy z Nejim jakieś filmy, dobra? Albo nie, to nie było
pytanie, więc nie masz wyjścia!
- Skoro tak, to jakoś zdzierżę towarzystwo was
obojga na jednej kanapie.
- Co…? Mam siedzieć obok niego?! To za wiele.
– Hanabi udała przerażoną. – Brakuję mi czasem naszego siostrzanego czasu.
- Mnie też. – Przyznała Hinata, a wtem rozległ
się dźwięk telefonu. Hanabi spojrzała na łóżko, gdzie znajdował się przedmiot.
- Podam ci. – Mruknęła, podbiegając ku niemu.
- Nie trzeba…
- To nie problem. – Na wyświetlaczu wyczytała
kontakt. Naruto. Co to za jeden? Nie znała nikogo o takim
imieniu. – Proszę. – Hinata odebrała od siostry przedmiot i położyła go byle
gdzie, obok siebie.
- Dziękuję.
- Nie odbierzesz? – Siostra jedynie
przekręciła z uśmiechem głową. Po chwili dźwięk się samoczynnie wyciszył, a na
ekranie pokazane zostało pięć nieodebranych połączeń. Po chwili znowu dzwonił.
– Jakiś Naruto.
- Wiem, ale nie mam teraz nastroju na rozmowy…
- Jasne… To do wieczora.
Hinata zgodziła się z uśmiechem i wróciła do
oglądania świata przez okno. Hanabi popatrzyła na nią z troską, szkoda jej było
ją taką oglądać. Postanowiła przed sobą, że następnym razem w czasie kłótni z
ojcem się za nią wstawi. Tymczasem chciałaby wiedzieć kim jest ten Naruto.
Szkoda, że Hinata jej się nie zwierza z takich rzeczy, Hanabi by mogła jej
doradzić w kilku rzeczach. Na przykład odnośnie garderoby. Cóż, zapewne Sakura
będzie wszystko wiedzieć. Wyszła z pokoju Hinaty, natrafiając na czekającego na
nią Nejiego.
- To rzadkość, że z taką chęcią spędzasz czas
z Hinatą. – Skomentował.
- W dzieciństwie byłyśmy sobie bardziej
bliskie, ale potem…
- Zmarła wasza mama. – Dokończył za nią.
- Chodziło mi raczej o to, że ty się
pojawiłeś. – Bąknęła. – I się przyssałeś do mojej siostrzyczki jak jakaś rzep.
- Zazdrosna?
- Nie…! To znaczy… Trochę… - Przez chwilę się
zastanowiła. – Wiesz o niej wszystko, nie? Jesteś jak jej cień.
- Wiem, całkiem sporo. Ale myśli nie znam.
- A znajomych?
- Owszem. Pamiętam imiona i nazwiska
wszystkich.
- W takim razie kto to jest Naruto?
- Naruto? – Powtórzył zupełnie zaskoczony tą
postacią.
- Twoja mina mówi wszystko. – Westchnęła cicho
Hanabi.
Po raz ósmy wybrał w swoim telefonie kontakt,
ale odpowiedzi wciąż nie było. Naruto napisał nawet kilka smsów z takim samym
skutkiem. Dlaczego Hinata nie odbiera? Może śpi? Albo jest w pracy? Lub
zapomniała telefonu? Każdy z tych scenariuszy budzi w nim grozę, bo… Naruto stał
właśnie na dworcu w kompletnie obcym dla siebie mieście, ale ona, Hinata tu
mieszkała, więc propozycja Gaary była dla niego po prostu piękna. Z zapoznaną
przez siebie niedawno dziewczyną zamierzał spędzić trochę czasu, a miał już
kupiony bilet na pociąg do swojego brata, który mieszkał w ów mieście.
Podarował mu go… niestety z trzema przesiadkami pomiędzy, ale czego Naruto dla
tej dziewczyny nie zrobi.
Usiadł na jednej z wolnych i nawet dosyć
czystych ławek, po czym ponownie wybrał numer do Hinaty. Jednak odzewu nie
było. Naruto się załamał, ale nie poddał! Mają jednego wspólnego znajomego. Co
prawda nie posiadał bezpośredniego kontaktu, ale do pośrednika owszem. Wybrał
kontakt, który zgłosił się niemal od razu.
- Cześć Naruto.
- Shikamaru, mam sprawę.
- Czego chcesz?
- Jest tam gdzieś koło ciebie Temari? –
Zapytał. – Potrzebuje z nią porozmawiać.
- Jestem, jestem. – Mruknęła. – Jesteś na
głośniku Naruto, możesz mówić.
- Ok, więc…
- Nigdy nie zgadniesz dokąd moja ukochana mnie
zabiera. – Przerwał Shikamaru lamentując nad swoim losem. Naruto mruknął
pytająco. – Zgłosiła się w pracy na bezpłatny weekend roboty w jadłodajni dla
bezdomnych! – Burknął nienawistnie. Nie widział pary, ale przeczuwał wzrost
ciśnienia w ciele Temi.
- No to… Dlaczego jedziecie razem?
- Właśnie Temari, wytłumacz mojemu
przyjacielowi dlaczego?
- A dlaczego nie? Możesz choć raz w roku
zrobić coś dobrego dla innych. Bezdomni nie gryzą.
- Bo nie mają zębów. – Na ten tekst Naruto
parsknął śmiechem. – Prawda jest taka, że przysnęłaś w pracy, ktoś podał ci
kartkę do podpisania i oczywiście zrobiłaś to bez przeczytania. Szok i
niedowierzanie, nie chciałaś się potem wycofać, bo wyszłabyś na zołzę. A mnie
też w to wciągasz, bo sama tam nie wytrzymasz.
- Shikamaru, zamknij się, dobra?! – Warknęła
Temari. Naruto dla bezpieczeństwa swoich bębenków odsunął od siebie słuchawkę.
– Nie zapominaj przez kogo się nie wyspałam!
- Nie zwalaj winy na mnie. Skoro to
robiliśmy to widocznie ty też tego chciałaś.
- Ok! Więc od teraz kochamy się tylko w
soboty. Pasuję ci?!
- Nie manip… - Odpowiedź Shikamaru została
przerwana chrząknięciem Naruto.
- Słuchajcie, ja naprawdę nie chce tego
słuchać…
Temari i Shikamaru ze skrępowaniem przyznali,
że troszkę się zapomnieli, ale według Naruto to nie było trochę. Kazał im sobie
znaleźć jakiegoś terapeutę. Gdy sprostowali swoją sytuację Naruto mógł zabrać
głos. Od początku wszystko ładnie tłumaczył.
- Gaara oddał mi swój bilet, a właściwie
bilety, bo kilka razy musiałem się przesiadać…
- Prawda, że to denerwujące? – Dopytała
Temari. – Mnie też raz tak załatwił. W dodatku według niego powinnam się
cieszyć, że mogę dzięki niemu podziwiać widoki.
- Już nie wezmę od niego żadnych biletów. W
nocy mi się przysnęło w pociągu i gdyby Hinata do mnie nie zadzwoniła to bym
przegapił wysiadkę. – Westchnął ciężko Naruto. – Życie na krawędzi.
- Ile do niej jechałeś? – Zapytał Shikamaru.
- No od dwudziestej trzeciej wczoraj do teraz
mi zeszło. Dzwoniłem do Hinaty już z milion razy, ale nie odbiera, a ja nie
wiem gdzie ona mieszka…
- Hm? Nie odbiera? Dlaczego?
- Nie mam pojęcia. Pewnie śpi.
- Śpi…? Dochodzi ósma.
- Mówisz, jakby spanie o tej godzinie było
zakazane. – Bąknął Naruto. – Dobra! Wiesz gdzie ona mieszka, nie?
- Nie bardzo pamiętam, ale wiem gdzie jest restauracja,
w której pracuje. Jeśli jej nie ma to taka Sakura ci powie, ona tam zajęła moje
miejsce.
- Ok, mów.
Temari wytłumaczyła Naruto, jak dojść z dworca
do restauracji i się rozłączyli. Rzecz jasna po kilku zakrętach Naruto się
zdążył zgubić. Wrócił na dworzec i ponownie zadzwonił do Shikamaru, który znał
go tak dobrze, że podejrzewał taki bieg wydarzeń. Wcześniej prześledził mapę
dojścia do miejsca B, którym była restauracja z trasy A czyli dworca. Shikamaru
posiadał znakomitą pamięć, wytłumaczył mu lepiej dojście do celu niż Temari.
Przy czym ani razu nie musiał go nazwać kretynem. Tak więc w kilkanaście minut
był na miejscu.
Przed jego oczami rozciągała się w całej
okazałości restauracja „Byakugan”. Wspaniała,
elegancka, wytworna i zapewne holendarnie droga. Zastanawiał się czy nie ocenił
źle Hinaty i wcale nie jest skromną dziewczyną nie bojącą się pobrudzić rąk.
Widząc ten budynek powiedziałby, że powinna patrzeć na ludzi z wyższością i być
rozpuszczoną. Oby jednak nie, bo jego zarobkiem wciąż jest kieszonkowe od
rodziców.
- Ok! Wchodzę! – Zawołał, czyniąc to. Był w
środku, gdzie zastał go barek i dwa wejścia z czego tylko jedno otwarte. –
Dzień dobry. – Przywitał się grzecznie, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.
Położył swoją torbę podróżną przy stoliku, do
którego zasiadł. Właściwie to spodziewał się żyrandoli, muzyki klasycznej w tle
i złotych sztućców, tymczasem był bardzo normalnie. Po przejrzeniu cen jedzenia
też się zdziwił. Było go stać.
- Co podać? – Kelnerka wzrosła przy nim znikąd.
- Eee… Może… Hm… - Myślał, to była trudna
decyzja, za to kelnerka chyba zaczynała się niecierpliwić, skoro stukała butami
o posadzkę. – Cóż… Może by tak… Albo nie…Macie bogaty wybór i niskie ceny!
- Jezu, człowieku, nie zachowuj się jak krytyk
kulinarny tylko zamów to jedzenie, no!
- To nie jest takie proste! – Odkrzyknął.
- Jest! Jak nie umiesz czytać, to masz tu
obrazki ze zdjęciami żarcia!
- Umiem czytać!
- Hanabi! – Zawołała karcąco dziewczyna o
ładnych zielonych oczach. – Nie możesz odnosić się w ten sposób do klientów.
Przeproś pana.
- Nie zamierzam! Jestem córką właściciela,
czyli prawie, że właścicielką. – Odparła dumnie. Naruto dopiero teraz się jej
przyjrzał, tym nadwyraz podobnym oczom. – Sama sobie przepraszaj i go obsłuż. –
Warknęła, wciskając jej do rąk notatnik.
- H-Hej! – Zawołał Naruto łapiąc dziewczynę za
rękę. – Ty pewnie jesteś siostrą Hinaty, tak? – Obejrzała się na niego
zaskoczona. Kobieta o różowych włosach też drgnęła.
- Naruto. Ty musisz być Naruto. – Podjęła.
- Tak. Naruto Namikaze to ja! – Wskazał na
siebie kciukiem. – A ty to…
- Najlepsza przyjaciółka Hinaty, Sakura
Haruno.
- Co? Niemożliwe! – Wytrzeszczył oczy. –
Całkiem inaczej sobie ciebie wyobrażałem… Jako tłustą brzydulę z pryszczami
niechcącą by jej przyjaciółka miała chłopaka… - Powiedział lekko zawiedziony
swoją intuicją. – A ty jesteś całkiem ładna.
- Wiem o tym. – Fuknęła zarzucając swoimi
włosami. – Co tu robisz?
- Korzystam z wolnego, długiego weekendu i
chciałem zrobić Hinacie niespodziankę i ją odwiedzić. Tylko… nie wiem gdzie
mieszka. Nie odbierała ode mnie telefonów i…
- Siostrzyczka jest dzisiaj... Niedysponowana,
tak. Właśnie. Dlatego nie przyszła do pracy. Zastępuje ją.
- Ok. To dacie mi adres czy coś?
- Mam lepszy pomysł. Mój kuzyn nas zawiezie do
domu. – Zadecydowała Hanabi.
- Hej, hej! A kto ciebie zastąpi?! – Zawołała
Sakura idąc za nimi do kuchni.
- I tak jestem według ciebie beznadziejna.
Hanabi wzruszyła ramionami, kompletnie nie
mogła obdarzyć Sakurę sympatią, dziwi się siostrze, że ona potrafiła dojrzeć
jej serce pod warstwą makijażu. W kuchni Hanabi szukała wzrokiem Nejiego, ale
nigdzie go nie było. Kazała Naruto czekać i wyszła szukać swojej zguby. Sakura
wtenczas przywołała do siebie Tenten, aby przedstawić ją blondynowi.
- Tenten, to jest Naruto. Naruto to Tenten. To
jest…
- Jedna z najlepszych przyjaciółek Hinaty –
Wyszczerzył się. – Dokładnie tak sobie ciebie wyobrażałem. – Mruknął.
- Ja sobie ciebie nie musiałam wyobrażać.
Widziałam twój profil na fejsie.
- Całkiem sprytny pomysł.
- Bo mój. – Wtrąciła Sakura. – Co ci Hinata o
mnie mówiła? To miało pewnie wpływ na twoje wyobrażenie sobie mnie.
- Cóż… Z tego co wiem, to nie pozwoliłaś jej
do mnie od razu zadzwonić po odkryciu numeru. Przez jakąś durną zasadę.
- Wypraszam sobie! Te zasady pomagają
dziewczynom nie natrafić na durniów, którzy nazywają się mężczyznami.
- Zostawmy to. – Machnęła ręką Tenten. – Co ci
mówiła o mnie?
- Hmm. – Zastanowił się. – Że świetnie
gotujesz i, że jesteś zakochana w… w… - Tenten czuła, że cała jej twarz
czerwienieje. – Nie pamiętam imienia.
- To może i lepiej!
- Przypomnę sobie.
- Nie! To nieistotny szczegół!
- Znalazłam go! – Zawołała Hanabi, podbiegając
do towarzystwa z kuzynem. – Neji…
- Neji! – Zawołał Naruto nagle. Spojrzał się
na Tenten. – W Nejim! – Wybałuszyła oczy. – Jesteś za…!
- Zamknij się! – Syknęła uderzając go łokciem
w brzuch.
Naruto się trochę zdziwił, nie sądził by
dziewczyna mogła być tak silna. Mieć takie doskonałe, umięśnione ręce. Jeśli to
od ugniatania ciasta to koniecznie musi się wziąć za umiejętność gotowania.
Hanabi nie zwracała uwagi na jego ból i cierpienie w tej chwili. Nakazała
Nejiemu, aby zawiózł ich do domu. Był zaskoczony, że tak szybko się
poddała w pracy, wiedział, że tak będzie, ale dawał jej więcej czasu niż
godzinę. W ciszy poobserwował tego Naruto, cóż… chyba nie mogło być gorzej.
Zgodził się podrzucić go do domu przez zapewnienia Tenten jakoby Hinata na
pewno ucieszy się na jego widok, ale surowo rozkazał Hanabi zostać i pracować,
w końcu sama się zgłosiła. Poza tym nie będzie mu gówniara rozkazywać.
Hinata siedziała na parapecie okna, wyglądając
przez nie bez żadnego celu. To ją wyciszało i sprawiało, że w pewnym stopniu
odzyskiwała siłę na uśmiech. W domu była sama i to ją cieszyło, nie chciała z
nikim rozmawiać i widzieć w oczach rozmówców litość. Hinata wstała z miejsca i
skierowała się na dół do kuchni, zrobiło jej się strasznie sucho w gardle. Co
prawda nie była w piżamie, ale gruba, czarna bluza i getry to też nie był dobry
strój, by się w nim komukolwiek pokazywać. Sięgnęła po butelkę z wodą mineralną
i upiła łyk.
Po chwili usłyszała, jak ktoś wchodzi do domu.
Zdziwiła się, bo wszyscy o tej porze powinni być poza domem. Przez myśl
przemknęło jej, że ktoś się próbuje łamać. Miałby tupet tak w biały dzień?
Jednak po chwili jej obawy zniknęły.
- Hinata! Mogłabyś tu pozwolić? – Rozpoznała
głos Nejiego i wyszła przez próg, prowadzący do przedpokoju.
- Słucham, Ne… Naruto? – Zapytała zaskoczona
jego widokiem w swoim domu.
- Yo. – Przywitał się ukazując przy tym swój
klasyczny, szeroki uśmiech.
Hinata patrzyła na niego nie mogąc nic
powiedzieć, była w głębokim szoku, który ją sparaliżował. Co on tutaj robi? Czy
to sen? Ciągle nad tym główkowała zupełnie nie zwracając uwagi na
rzeczywistość. Naruto w sumie liczył na jakiegoś powitalnego misiaczka.
- Hinata…? – Zawołał Neji, lecz zero reakcji.
- Nie kontaktuje. – Zaśmiał się Naruto, a
wtedy został przez swojego towarzysza brutalnie do siebie przysunięty.
- Co jej zrobiłeś?!
- Ja?! – Ta reakcja go ostro zdezorientowała.-
Przecież ja jej nawet nie dotknąłem!
- Więc dlaczego tak na ciebie reaguje?! – Neji
wziął stan kuzynki na poważnie. Może to wcale nie jej przyjaciel, a gnębiciel z
przeszłości? Miał ochotę go uderzyć.
- Przestań mnie szarpać, człowieku! – Nadąsał
się blondyn, próbując go od siebie odsunąć.
- Neji puść go! – Zawołała Hinata, odciągając
Naruto za siebie. – Naruto to mój znajomy. – Obejrzała się za siebie. – Co ty
tu robisz?
- Przyjechałem do ciebie. – Odparł. Dalej miał
nadzieje na ciepłe powitanie, a nie na to. – Nie w porę, czy co?
- Nie, nie! – Zawołała przekręcając głową. –
Dobrze cię widzieć. – Powiedziała łamiącym się głosem i wtuliła się blondynowi
do torsu.
Teraz już z zadowoleniem ją objął. Tego mu
brakowało od ostatniego i pierwszego razu, gdy się poznali. Warto było czekać.
Naruto sunął ręką po włosach Hinaty, starając się zapamiętać każde towarzyszące
mu odczucie. Miała miękkie, gęste włosy, któremu towarzyszył zapach kokosu.
Zauważył też, że była niższa niż pamiętał, sięgała mu ledwo do ramion. Hinata
ściskała go możliwe, że trochę za mocno, ale to przez emocje. Ucieszyła się,
gdy go zobaczyła, cała jej poranna złość i postanowienie zdystansowania
zniknęło. Chciało jej się płakać, ale tym razem ze szczęścia, że ich kontakt
zamiast się zdystansować to teraz się najpewniej pogłębi.
- Ekhm! – Chrząknął Neji, przez co Naruto jak
oparzony uniósł ręce do góry, zaznaczając, że nic nie robi. – Ja wracam do
pracy. Pamiętaj co ci powiedziałem Naruto.
- Tak… Pamiętam… - Przytaknął Naruto.
Neji ewidentnie pełnił wobec Hinaty rolę
nadopiekuńczego, starszego brata. Podwózka z nim to była najgorsza podróż jego
życia. Ciągłe pytania, uwagi i pytania dosyć osobiste no i te ochrzany… Nawet
mama na niego tak nie nakrzyczała, gdy mu się wyrwało przekleństwo. W sumie
oficjalnie nie byli z Hinatą razem, ale takie potraktowanie go bynajmniej do
tego nie zraziło.
***
Kiedy wraz z Nejim zaparkowali samochodem
na podjeździe Naruto nie mógł ukryć zachwytu nad domem. Każdy element był do
siebie bardzo dopasowany. Choć dom nie był pałacem to naprawdę zachwycał. Neji
wyjął z bagażnika plecak blondyna i wcisnął mu go w ręce.
- Słuchaj Naruto. Ostrzegam cię, zrób Hinacie
coś, co jej się nie spodoba, wbrew jej woli albo spraw by zapłakała lub była
smutna, a cię zabiję. – Na te słowa parsknął śmiechem, a wtedy Neji zacisnął
pięść i warknął. – Z czego się śmiejesz?! Mówię poważnie!
- Nie po to tłukłem się całą noc do tej
dziewczyny, by ją obrazić.
- To nie jest jakaś tam dziewczyna, jasne?! Będę
miał cię na oku.
- Lecz się. Koniecznie…- Burknął Naruto
***
Przypomniał sobie scenę z przed chwili,
wziął to na poważnie, bo spojrzenie Nejiego wryło mu się ostro w pamięć.
Właściwie jeszcze zapamiętał, gdy ten wspominał o jej strasznym nastroju od
zeszłej nocy. Trochę się obawiał potem spotkania sądząc, że Hinata nie zechce
go widzieć. Nie wysłuchał jej, gdy zadzwoniła.
- Co ci powiedział? – Zapytała Hinata.
- Nic takiego. – Uśmiechnął się w stronę
dziewczyny, taksując ją wzrokiem. – Super cię widzieć. Wydawałaś mi się wyższa.
- Zawiedziony?
- Skąd. Małe jest piękne.
- Mogłeś… - Urwała, przypominając sobie o
telefonach od niego.
- Zadzwonić? – Dokończył pytająco. – Nie
odbierałaś moich telefonów, ale chyba domyślam się dlaczego. Neji powiedział,
że miałaś wczoraj fatalny nastrój.
- Tak… Troszkę, ale nie chcę o tym teraz
rozmawiać. – Powiedziała, zaciskając swoje dłonie ze zdenerwowania. –
Przepraszam. Przyjechałeś do mnie a ja wyglądam…
- Nie przepraszaj. Wyglądasz ślicznie. –
Wyszczerzył się Naruto.
- Dziękuję. To… co chcesz robić?
- Na początek… Mógłbym się u ciebie odświeżyć?
Nie masz pojęcia jakich śmierdzących ludzi można spotkać w pociągu.
- Jasne. Zaprowadzę cię. – Ruszyła schodami w
górę do swojego pokoju, w którym miała łazienkę, a Naruto posłusznie
dotrzymywał jej kroku.
- W ogóle, gdybyś nie zadzwoniła w nocy to
przespałbym wysiadkę i cholera wie, gdzie bym wylądował. – Podrapał się z
towarzyszącym mu śmiechem po głowie i wszedł do pomieszczenia, które otworzyła
mu Hinata. – To twój pokój?
Nie był tym widokiem jakoś bardzo zaskoczony,
bo mniej więcej tak go sobie wyobrażał. Ściany koloru fiołkowego, jasne panele
na podłodze, pod ścianą bardzo szeroki regał z masą książek, szafa z
lustrzanymi drzwiami do tego w jednym pokoju była i kanapa i łóżko. Na taką
wygodę to on w własnym pokoju nie miał co liczyć. Znajomi, których do siebie
zapraszał musieli stać lub siedzieć na podłodze. Naruto podszedł do ściany,
gdzie powyklejany był cały kolaż zdjęć z przyjaciółmi i rodziną Hinaty.
- Robi wrażenie. I ty mi bezczelnie śmiałaś
kłamać przez telefon, że masz nudne życie.
- Bo to prawda. Nie uczę się ani…
- Ale pracujesz i masz przyjaciół. Czego
chcieć więcej? – Zapytał retorycznie, a ciszę przerwał dźwięk dochodzący z
brzucha Naruto.
- Jesteś głodny?
- Jak diabli. – Odpowiedział bez skrępowania.
- W porządku. Za tymi drzwiami jest łazienka,
a ja zejdę do kuchni ci coś przygotować. Co chcesz zjeść?
- Hm, twoją specjalność!
Hinata poświęcała Naruto cały swój czas, nie
pozwalając aby odczuł jakąkolwiek nudę. Co dla niego wydawało się niemożliwie.
Bardzo ją lubił, a przyjazd sprawił, że uwielbiał ją jeszcze bardziej i już
wiedział, że ciężko mu będzie wsiąść w pociąg powrotny. Jednak teraz sobie nie
pozwalał o tym myśleć. Po południu wyszli razem z domu na spacer, Hinata
pokazywała chłopakowi swoje ulubione miejsca opowiadając przy tym o ich
znaczeniu. Naruto słuchał jej z uwagą, dotrzymując kroku. Uśmiech Hinaty
przypominał mu ten jego mamy. W myślach od razu założył, że rodzice będą pod wrażeniem
Hinaty, gdy im ją przedstawi.
- Chyba cię nudzę, co? – Zapytała, zauważając
jego nieobecny wzrok.
- Nie. Dam ci radę, nie próbuj mnie odgadywać,
bo kompletnie ci nie wychodzi! – Wyszczerzył się z dumą zakładając ręce na
klatce piersiowej. – Po prostu podoba mi się ta miejscówka.
- W lecie jest tu ładniej. Zawsze, gdy znajdę
czas biorę koc i książkę, a potem siadam pod tamtym drzewem. – Wskazała przed
siebie.
- Dlaczego akurat tamtym? – Uśmiechnęła się w
odpowiedzi.
- Pokażę ci.
Podążyli razem w tamtym kierunku. Naruto
ciągle rozmyślał nad tym, by ująć dziewczynę za rękę, ale trochę się wstydził
zrobić jakikolwiek ważny krok. Przez telefon z jego ust padało wiele czułych
określeń, ale będąc z nią twarzą w twarz nie mógł się na to zdobyć. Czuł lęk na
myśl o odrzuceniu albo głupim pytaniu „co robisz?” to naprawdę stresujące. Nie
miał pewności czy Hinata widzi w nim coś więcej niż znajomego. W końcu Nejiemu
powiedziała, że jest znajomym, a na czułe określenia w telefonie nie
odpowiadała tym samym. Pewnie się z niego z tymi przyjaciółkami nabijała.
- Widzisz stąd jest wspaniały widok. –
Zachwyciła się i miała w tym pełne uznanie. Drzewo znajdowało się na wysokim
wzniesieniu w idealnie wyśrodkowanym miejscu. Po jednej stronie rozpościerał
się widok na pola, a z drugiej na miasto. – Wszystko jednak zależy od pory dnia
i roku, bo miasto jest cudowne w nocy i w okresie świątecznym, ale w lecie za
dnia podziwianie krajobrazu o zachodzie słońca to bajka.
- To chyba najdłuższe zdanie jakie od ciebie usłyszałem.
– Zaśmiał się, a Hinata się naburmuszyła żartobliwie.
- Tak, nabijaj się ze mnie.
- Ojej. No dobra. – Wyszczerzył się w zgodzie.
– I tak nie mam wiele okazji, nie jesteś taka popierdolona jak ja.
- Ktoś z nas musi być dojrzalszy – Mruknęła Hinata,
zaczynając się oddalać z ppowrotem na dróżkę. Naruto ucieszył się słysząc
wreszcie jakieś znaczące słowo. Nas. Podbiegł do niej by zrównać się krokiem.
- Więc… - Żyje się
raz, pomyślał i złapał ją za rękę. – Dokąd teraz idziemy? Chociaż czekaj,
możemy wpierw wstąpić do sklepu? Zaschło mi w gardle.
Niby się zapytał, ale nie czekał na odpowiedź
tylko pociągnął ją za sobą opowiadając o każdej pierdole, która przyjdzie mu do
głowy. Nie chciał dać jej szansy na wyrwanie mu się z ręki czy zapytań co sobie
wyobraża. Hinata jednak bynajmniej nie zamierzała tego robić. ścisnęła dłoń
Naruto równie mocno i uśmiechała się do siebie.
- Z czego się śmiejesz?
- Nie śmieje się, tylko uśmiecham.
- Bez różnicy. – Bąknął Naruto. – No to z
czego się uśmiechasz?
- Nie. To nic. – Ponownie ścisnęła jego dłoń z
uśmiechem.
- No powiedz.
- Mówię, że nic. – Odparła biorąc jego dłoń do
swojej lewej i przerzucając sobie wokół ramion. Dzięki temu wtuliła się
bardziej do Naruto.
Podobał mu się ten manewr w stosunku do siebie
stawali się coraz bardziej odważni, a to jak najbardziej dobrze wróżyło. Naruto
nachylił się do jej czubka głowy i delikatnie musnął w niego wargami. Hinata
wyzwalała w nim tyle euforii, której nie czuł jeszcze nigdy i przy nikim. Po
raz kolejny się przekonał, że spaceruje właśnie z dziewczyną, którą chciał się
opiekować i chronić na zawsze. Po chwili z nieba zaczęły spadać krople deszczu,
Naruto ubrał kaptur na głowę, a swoim ciałem ochraniał Hinatę, nawet ich to
bawiło. Ucieczka przed deszczem nigdy nie była taka przyjemna.
Mężczyzna z czarnymi włosami był zaskoczony
tym co teraz widział. Przetarł oczy dla pewności, ale to była prawda. Sasuke
widział swojego najlepszego przyjaciela z tutejszą dziewczyną rzecz jasna nie
wyciągał pochopnych wniosków, ale oni byli naprawdę blisko. Dłonie obojga tak
bardzo pożądały swoich dotyków, że tylko idiota by powiedział, że nic nie
widzi. Kto by pomyślał, że Menma znajdzie sobie dziewczynę na boku. On? Takie
usposobienie wierności i w ogóle najlepszego zachowania. Niewiarygodne.
Kiedy Menma zniknął za drzwiami budynku w
supermarkecie Sasuke postanowił do niego zadzwonić i rozmówić się z nim jak
mężczyzna z mężczyzną. Nie mógł tolerować zdrady, miał taką fajną dziewczynę.
Po trzecim sygnale Menma odebrał telefon.
- Mów, tylko szybko. Nie mam czasu.
- Wiem. Zauważyłem. – Odrzekł Sasuke gorzko. –
Słuchaj Menma, oszalałeś? Co ty sobie, kurwa, myślisz?
- O co ci chodzi? – Zapytał obojętnie.
- O gówno. – Warknął Sasuke. – Co ty tutaj w
ogóle robisz? Nie powinieneś być u rodziców? – W słuchawce panowało milczenie.
– Stary naprawdę nie chcę się wtrącać ani cię krytykować, ale kurwa… Jesteś
pojeb.
- Sasuke! Ja pier… - Słyszał jak się
powstrzymuje. – Wyjaśnij dlaczego tak sądzisz?
- Już ty dobrze o tym wiesz!
- Pojęcia nie mam o co ci chodzi, durniu!
- Ok, więc powiedz mi co teraz robisz. Tylko
szczerze, bo cię widzę. – Prawdę mówiąc nie widział, ale zna jego miejsce
pobytu.
- Wyszedłem do kuchni, a tak to oglądałem film
z rodzicami.
- Miało być szczerze.
- I było! – Zawołał. Sasuke parsknął śmiechem
z bezradności.
- Dobra. Słuchaj uważnie, debilu – Zaczął
groźnym tonem. – O niczym nie powiem Izumi, ale masz wyjść za trzy minuty z
tego marketu bez tej siksy u boku, kumasz?
- Nie, nie kumam, bo coś ci się chyba popieprzyło.
- Nie mnie się popieprzyło, a tobie. Trzy
minuty. – Powtórzył Sasuke i się rozłączył.
Wtem podjeżdżający za nim samochód zatrąbił
strasząc go i powodując upadek telefonu do kałuży. Skrzywił się natychmiast
wyławiając go z wody, niestety był bezużyteczny i powodem nie było zmoknięcie
tylko pęknięta szybka wyświetlacza. Zajebiście.
- Ooo, dzień dobry Sasuke! – Zawołał kobiecy
głos wychodzący właśnie z samochodu. – Może cię podwieźć sąsiedzie? – Obdarował
dziewczynę w czerwonych włosach, której imienia nie pamiętał najzimniejszym z
swoich spojrzeń.
- Zejdź mi z drogi! – Warknął i ruszył pod
budynek.
Głupia pinda, burczał w myślach Sasuke.
Jego nowiutki telefon rozpieprzył się na amen. Cudownie. Dobrze, że nie
wyrzucił starego modelu, będzie miał zamienny, a ten odda do serwisu. Nie
wiedział co prawda jaki jest czas, ale trzy minuty na pewno minęły, więc ruszył
do wejścia marketu. Wchodząc w głąb rozglądał się za znajomym ryjem. Normalnie
by pewnie zwisało mu z kim Menma się zadaje, ale nie jeżeli jego partnerką jest
Izumi. To była eks jego brata, na dodatek miał z nią dziecko, którym teraz
opiekuje się właśnie Menma. Poprzez przyjaźń z Menmą ma o niebo lepszy kontakt
z bratanicą niż reszta rodziny.
Po chwili przeznaczonej na chodzenie tam i z
powrotem zobaczył swój cel. Była z nim dziewczyna o długich granatowych
włosach. Znał ją, znaczy kojarzył. Zeszłego wieczora wytrąciła mu z rąk pudełko
z fotografiami. Co prawda było ciemno, ale nie wydawało mu się, aby się mylił.
Stanął sobie przy półce naprzeciwko i piorunował zakapturzonego chłopaka
wzrokiem. Na chwilę spotkali się wzrokiem, ale Menma ponownie skupił wzrok na
produktach.
- Ty gnoju… - Mamrotał Sasuke czując się
znieważony.
- Pójdę do… Zaraz wrócę. – powiedziała Hinata.
- Ale gdzie idziesz? Pójdę z tobą – oznajmił
Naruto.
- Nie. Nie trzeba… dam sobie radę.
- Radę? – Nie rozumiał o co dziewczynie
chodzi. – Ale nie musisz tego robić sama. Pomogę ci.
- Nie! I tak nie możesz iść tam ze mną…
- Dlaczego nie mogę?
- Jezu, kretynie, laska musi do toalety! Daj
jej spokój! – Warknął Sasuke tracąc resztki swojej cierpliwości. Menma
znakomicie udawał idiotę nie chcąc z nim się rozmówić.
- A ty czego się wtrącasz? – Zawołał
wzburzony, gdy Hinata zaczęła się już oddalać. – Ach i sam jesteś kretynem.
- Czyżby? – Sasuke okrążył regał stając twarzą
w twarz z Naruto. – W co ty pogrywasz, do cholery? – Jego rozmówca uniósł brew
do góry. – Rozumiem cię stary, fajna dupa, ale nie możesz tak robić.
- Jezu, nie wiedziałem, że chciała iść do
toalety. Odwal się. – Burknął nastroszony. Sasuke w ogóle nie podobała się ta
zmiana tematu, sytuacja i wszystko inne.
- Słuchaj, jak do ciebie mówię! – Szarpnął go
za bluzę i docisnął do wysokiego regału za nimi. – Ile my się znamy, co?
- Co…? – Kompletnie nie rozumiał pytania.
- Przestań ze mną pogrywać! – Warknął
uderzając go pięścią w twarz. Naruto się wkurzył, z całej swojej siły odepchnął
Sasuke.
- Koleś, kurwa… Ja cię nie znam! – Zawołał
Naruto. – Pierwszy raz cię na oczy widzę!
- Skończ pierdolić, Menma! – Zawołał równie
agresywnie Sasuke.
- Menma?! Ach… Menma. Teraz rozumiem. – Powiedział
już spokojnie i zsunął z głowy kaptur.
- Hm? – Zdziwił się Sasuke. – Co zrobiłeś z
włosami? Wyglądasz jak ciota.
- Zamknij mordę! Nie jestem Menma! Nazywam się
Naruto, Menma to mój brat bliźniak… - Wyjaśnił wydymając usta w złości.
- Szlag… - Przeklął Sasuke. – Kompletnie
zapomniałem, że ma brata bliźniaka.
- To na drugi raz pomyśl… Znacie się z Menmą?
- Ta. – Mruknął i się odwrócił do wyjścia.
- H-Hej! Może mnie chociaż przeprosisz?! –
Zawołał za Sasuke, ale ten go całkowicie zignorował. Jego brat zadaje się z
jakimiś bezimiennymi burakami!
Nie myślał jednak długo nad tym idiotą. Po
pierwsze nie było warto, a po drugie Hinata wróciła z toalety i naturalnie to
ona zajmowała jego myśli. Dziewczyna od razu spostrzegła ślad po uderzeniu na
twarzy Naruto. Zdawkowo jej to wyjaśnił, lecz nie uniknął jej zatroskanego
spojrzenia i decyzji na temat powrotu do domu. Zamierzała go opatrzeć.
Wieczorem Hinata w swoim pokoju rozmawiała z
Naruto, siedząc na łóżku. Livia nie miała nic przeciwko, aby sobie posiedzieli
sam na sam. Miała przynajmniej nadzieje, że tylko siedzą w przeciwnym razie
Hiashi ją najpewniej zabije. Nie, wiedziała, że Hinata jest rozsądna, dlatego
jej tak zaufała.
Hanabi siedziała w swoim pokoju i odrabiała
zadanie domowe, które otrzymała w szkole. Jednak po zrobieniu dwóch pierwszych
zadań z listy, które zajęły jej trzy strony miała serdecznie dość. Westchnęła,
opierając się na swoim obrotowym, skórzanym fotelu i zaczęła myśleć nad
dzisiejszym dniem. Praca w restauracji jej kompletnie nie idzie, przynajmniej z
perspektywy współpracowników. Pewni klienci z dzieckiem zamówili napoje i
jedzenie, niechcący dziecko wylało napój na spodnie taty, a Hanabi nie mogła się
powstrzymać od śmiechu. Sakura musiała ją wyprowadzać. Chyba nie jest
wystarczająco dojrzała do pracy. Chociaż będąc na dworze podszedł do niej Kiba
z Akamaru i po usłyszeniu tej historii też się nabijał, więc jak on sobie radzi
w tym dorosłym życiu? Ciekawe.
Po chwili do jej pokoju ktoś zapukał, a gdy go
zaprosiła okazał się to być Neji. Nie spodziewała się tych odwiedzin. Znając
jego naturę miała nadzieje, że to nie jest żadna inspekcja czystości ani nic
podobnego.
- Czego chcesz?
- Niczego.
- No to wyjdź. Robię zadania z matmy.
- Nie będę ci przeszkadzał.
Hanabi spojrzała na kuzyna z uniesioną brwią,
a po chwili zrozumiała. Wystarczyło, gdy wziął do rąk książkę i stanął pod
ścianą. Po jej drugiej stronie znajdował się pokój Hinaty. Pomysł podsłuchiwania
wydawał się jej co najmniej obrzydliwy. Tak nie można. Zmrużyła oczy
odgarniając swoje krótkie włosy za uszy.
- Podsłuchiwanie jest ohydnym występkiem.
- Nie podsłuchuję. – Zaprzeczył Neji, a Hanabi
jedynie spojrzała na niego z politowaniem. – Nie mieszam się w prywatność
Hinaty…
- Łżesz.
- Odrabiaj tą matmę.
Nakazał, bo kłamanie ciężko mu szło. Tak,
podsłuchiwał, ponieważ nie potrafił się w stu procentach pogodzić z tym, że
koło Hinaty kręci się jakiś gamoń. Naruto nie zrobił na Nejim dobrego wrażenia,
nie widzi w nim materiału jaki zaakceptowałby Hiashi, a nie chciał by to był
kolejny konflikt Hinaty z ojcem. Nie był tego wart.
Natomiast za ścianą Hinata rozmawiała z Naruto
zaśmiewając się z głównie popełnianych przez niego gaf. Skakali z tematu na
temat bardzo płynnie i tak też weszli na temat swoich rodzin. Dla Hinaty było
zaskoczeniem, że Naruto ma brata bliźniaka, ale wszyscy wobec tego reagują
głębokim szokiem, więc się nie zdziwił. Opowiadał o Menmie, ukazując w
nim cechy człowieka, z którego należy brać przykład. Grzeczny, spokojny,
cierpliwy, dobry i pomocny jednak był on ulubieńcem w oczach dorosłych ludzi, a
Naruto w rówieśnikach.
- W odróżnieniu od brata, mam bardzo wielu
bliskich przyjaciół. Jestem po prostu… no, zajebisty – Stwierdził. – Mam
poczucie humoru, większy uśmiech, dystans… Przyznaję, że jestem głupszy, ale ja
studiuję!
- A Menma nie?
- No… nie. On po skończeniu szkoły średniej
wyjechał do Ameryki i tam pracuje. – Skrzywił się. to trochę nie fair, że mimo
to osiągnął tyle, by wszyscy byli z niego dumni. Z nim samym na czele. –
Wyprowadził się z domu, pracuje tam na jakimś wysokim stanowisku i ma ładną
narzeczoną z poczuciem humoru i w ogóle. Dopełniają się… Jestem czasami o niego
zazdrosny.
- Ty też na pewno wiele, jak nie więcej
osiągniesz. – Mruknęła pokrzepiająco Hinata.
- Dzięki. Liczę na twoją pomoc w realizacji
planów.
- Hm. Zrobię co w mojej mocy.
Nie za bardzo spodobała mu się ta odpowiedź,
bo nie wynikało z niej jednoznacznie. Czy zgodziła się z nim być, właściwie to
Naruto też o to jednoznacznie nie zapytał, ale wynikało to z skrępowania. Wolał
by wyszło to w takiej lekkiej pogawędce. Wtem zadźwięczał telefon Hinaty.
- Nie obrazisz się, jeśli…
- Nie. Śmiało. – Hinata odczytała więc
wiadomość tekstową i z uśmiechem odpisała. – Koleżanka? Niech zgadnę, Sakura?
- Nie. To mój przyjaciel, Kiba.
- Och… Pierwsze słyszę o jakimś przyjacielu
płci męskiej… - I nie był z tego faktu zadowolony. Hinata nic nie
odpowiedziała, będąc zajęta odpisywaniem. – Jest gejem?
- Nie, nie sądzę.
- Skąd wiesz? Oni się potrafią nieźle ukrywać.
Ja na pewno znam jakiegoś geja, ale nie wiem kto nim jest. – Powiedział na co
Hinata parsknęła śmiechem. – No co? A masz jakiś dowód, że nie jest gejem?
- Dowodu nie mam, ale mam podejrzenia.
- Jakie?
- Myślę, że Kibie podoba się Hanabi.
Ten sekret nieco uspokoił Naruto. Jednak w
pogotowiu zawsze będzie trzymał pięści wycelowane w jego paskudny ryj, którego
w sumie jeszcze nie widział, ale na bank jest paskudny.
Tymczasem w pokoju obok, Hanabi wraz z Nejim
dociskali do uszu szklanki przyssane do ściany łączącej z pokojem Hinaty. Po
usłyszeniu tej informacji młodsza z sióstr rozszerzyła źrenice. Nie była
zdziwiona tym, że podobała się Kibie, ale sama uważała, że to Hinata wpadła mu
w oko. Neji natomiast się skrzywił, ta menda śmierdząca łojem psów również
zamierzała się wprosić do ich rodziny. Z deszczu pod rynnę po prostu.
- Podoba ci się Kiba? – Zapytał Hanabi.
- Zamknij się, bo zagłuszasz.
Nie zamierzała mu odpowiadać na takie pytania.
Niech się wypcha.
Wracając do rozmowy Naruto z Hinatą, to zeszła
ona na temat jakiejś książki, którą czytała i miała położoną przy poduszce.
Opowiadała o niej Naruto i trochę ją poniosło. On za to odpłynął zupełnie, nie
mogąc przestać wpatrywać się w jej wargi. I słuchać dźwięku jej głosu.
Zastanawiał się czy dopuszczalne by było przerwać jej potok słów pocałunkiem.
- Naruto, słuchasz mnie?
- Hm? Tak, jasne. - Hinata przechyliła głowę w
bok, uśmiechając się i patrząc na niego bez przekonania. Parsknął pod nosem w
lekkim śmiechu. - Nie, masz rację. Nie słuchałem.
- Moja wina, pewnie przynudzam.
- Nie, to przez twoje usta.
- Usta? Co z nimi?
- Rozpraszają mnie.
Hinata zarumieniła się wobec tego komplementu
i z uśmiechem uciekła spojrzeniem gdzieś na bok. Naruto zbliżył się twarzą do
towarzyszki, ale nie zrobił nic więcej. Hinatę krępowała ta sytuacja, ta
bliskość, jej wzrok ciągle uciekał w kierunku ust Naruto. Oddech mimowolnie
przyśpieszył. Blondwłosy mężczyzna nie potrzebował więcej znaków.
- Chyba niezbyt dobrze całuję. - Przyznała
podenerwowana.
- Pozwolisz, że samemu ocenię…?
Neji po drugiej stronie ściany, aż się zerwał
by zainterweniować. Hanabi mu jednak na to nie pozwoliła i podcięła mu nogę.
Następnie szybko zamknęła drzwi, srogo zakazując mu robić cokolwiek. Od
pocałunku Hinata nie umrze.
Naruto złączył się z ustami Hinaty. Były one
pełne, słodkie i miękkie, tak jak się domyślał i w ogóle się nie zawiódł.
Pierwszy pocałunek był trochę niepewny, po nim nastąpił moment przerwy na
cmoknięcie i ponownie złączył się w długim pocałunku. Hinata uniosła ręce, aby
objąć szyję Naruto. Nie potrafiła całować, ale było jej bardzo przyjemnie i nie
chciała przerywać. Otwierał jej usta swoimi, a ciała obojga zaczynało wypełniać
ciepło. Naparł na Hinatę ciałem, sprawiając by się położyła na łóżku. Nie
zamierzał się do niej dobierać, dotykać czy robić coś niewłaściwego. Tak bardzo
zależało mu na tej kobiecie, że nie zamierzał tego w żaden sposób zepsuć. Gdy
się od niej oderwał, zakończył chwile muśnięciem w czoło.
- Nie potrafisz całować, co? – Parsknął
śmiechem. – Co za debil ci taki kit wcisnął? – Zapytał retorycznie.
Nazajutrz z rana życie powoli zaczęło się
budzić w mieszkańcach domostwa. Naruto spał na parterze w salonie na kanapie. Fajnie
by było, gdyby spał z Hinatą w łóżku, w końcu nic by jej przecież nie zrobił.
Livia jednak była konsekwentna w swojej decyzji i nie pozwoliła na ten pomysł.
U niego w domu zapewne nie byłoby z tym problemu. Jednak to nie dom i nie
zamierzał się o to kłócić. Dla odmiany Naruto wstał przed ósmą, w obcym sobie
miejscu ciężko jest o mocny sen. W dodatku strasznie mu zaschło w gardle,
dlatego ruszył swoje cztery litery do kuchni, by napić się choćby wody z kranu.
Będąc w kuchni usłyszał szczęk otwieranego
zamka i drzwi frontowych. Z tego co się orientował to wszyscy nadal smacznie
spali w łóżku, ciesząc się wolnym dniem. Wyszedł na korytarz, upewnić się czy
to nie jakiś poranny złodziejaszek. Przed oczami miał jakiegoś długowłosego
mężczyznę o bardzo jasnych oczach, niesympatycznej i strasznie suchej twarzy.
- Kim jesteś? – Zapytał Hiashi swoim
suchym tonem.
- Ja? Naruto, a ty?
- Chodziło mi o to co robisz.
- Piję wodę, a ty skąd miałeś klucze i w ogóle
kim jesteś?
- Co tutaj robisz? W tym domu? – Zadawał
kolejne pytanie całkowicie ignorując jego.
- Może najpierw sam coś o sobie powiesz?
- Młody człowieku, nie jesteśmy na Ty. Poza
tym nie czuję się zobowiązany by tłumaczyć się jakiemuś obcemu w piżamie. –
Spojrzał z pogardą na jego ubiór, a Naruto trochę się zezłościł. Prawda, miał
na sobie białą koszulkę i pomarańczowe bokserki z naszywką, ale to nie znaczy,
że ma się być niemiłym!
- Ach tak?! Ja też nie czuję się zobowiązany
tłumaczyć się jakiemuś… - Spojrzał na mężczyznę, a w oczy rzucił mu się trzymany
przez niego drobny bukiet róż. – O-ogrodnikowi!
- Słucham?!
- Tata? Cześć tatusiu! – Zawołała Hanabi
schodząc czym prędzej po schodach. – Jak minęła podróż? – Zapytała milutko, a
następnie otaksowała wzrokiem Naruto. – Fajne gacie.
- Dzięki… - Zarumienił się.
- Czy to żaba? – Zapytała wskazując na
naszywkę będącą blisko jego krocza.
- Hanabi! – Upomniał ją Hiashi, a potem
zwrócił się do Naruto. – Młody człowieku, kim jesteś i co tutaj robisz?
- Ja przyjechałem w odwiedziny do…
- Do Nejiego. – Zawołała Hanabi, wypychając
kuzyna na przód.
- Co? – Był zdezorientowany, ale wiadomo było
jak Hiashi by zareagował na znajomego córek w domu po godzinie ósmej wieczorem,
a co dopiero gdyby tu spał. Kopnęła poufnie Nejiego w kostkę.
- Co, co? Teraz się nie wykręcisz!- Burknęła.
– Naruto to przyjaciel Nejiego, tato. Przyjechał do niego na weekend i…
Naruto stał przy nich trochę skołowany. Po co
to wszystko wymyślali, wtem poczuł dotyk na swojej ręce. Hinata odciągnęła go
na bok, podając świeże ubranie. Była taka wczesna pora, a oni wszyscy już
ubrani – Mogli go uprzedzić, oszczędziłby sobie skrępowania.
- Hej, dla kogo masz te kwiaty? – Hanabi
starała się zmienić temat.
- Dosyć tego, Hanabi. Neji powiedz prawdę.
- Cóż…
- Naruto to mój gość. – Wtrąciła Hinata. – Nie
przyjechał do Nejiego tylko do mnie. Jest dla mnie bliską osobą, dlatego
pozwoliłam by nocował u mnie zamiast w hotelu. Chciałam być gościnna, więc mam
nadzieję, że się nie gniewasz…
- Nie. – Odrzekł Hiashi. Nie chciał znowu się
kłócić ze swoją starszą córką, tym bardziej po swoim ostatnim wyczynie. - Ale
nie może tu nocować. To nie przystoi.
To było niedopuszczalne wręcz. Wygląda na
jakiegoś napaleńca, w dodatku niezbyt rozgarniętego. Nie chciał, aby spał w tym
samym domu co jego córki. Nie może przecież zaufać komuś kogo nie zna i kto na
wstępie okazał się idiotą nazywając go ogrodnikiem.
Ale zajexxx xd rozdział !!! No genialny ^^^ nie mogę się nacieszyć Poprostu :D ja tu myślę o jakimś dramacie a tu proszę :) jestem pod mega wrażeniem akcji i wgl :) aż brak mi słów normalnie :D nie no czysta poezja i miód na moje serce i balsam na szorstkie nogi :D mistrzostwo !!! Wszystko mi się podoba , no dosłownie wszystko :) ale teraz to jestem hepi *u* a , byłam taka zafascynowana ,że nie widziałam żadnych błędów :D jesteś genialna ! ! O wgl mogłabym tak pisać bez końca .... xd ale jak wiesz musze książkę na jutro przeczytać ,ale ja Nwm czy się na niej skupie :D oby jak najszybciej nowa notka ^^^^ Ola
OdpowiedzUsuńRozdział jest absolutnie świetny.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością mi się go czytało.
Wiele momentów mi się pobobala a nawet zachwytala.
Jak zwykle nie cierpie ojca Hinaty... mam nadzieję że Naruto znajdzie sposób by był wart Hinaty wobec jej ojca... aż pujdzie mu w pięty.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next
Najbardziej podobała mi się scena z Sasuke i Naruto. W ogóle dla mnie to trochę dziwne, że oni się nie znają. I jeszcze takie letnie stosunki między braćmi, ale tu się nie dziwię, bo własnego bym najchętniej w ogóle na oczy nie widziała już nigdy. Tyle że Menma i Naruto wydają się być normalni. Widzę, że romans postępuje. Na szczęście powoli to idzie, bo nie lubię takich związków, że ledwo się poznali a to miłość do grobowej deski. Czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńExtra rozdział, jak mnie ten ojciec Hinatki denerwuje . Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;D
OdpowiedzUsuń