Naruto wstał dosyć wcześnie, jak na niego, z
łóżka i ruszył do łazienki by odbyć poranną toaletę. Dzisiaj był kolejny nudny
dzień, który musiał jakoś przeżyć bez swojej ukochanej Hinaty u boku. Jego
myśli natychmiast zaczęły krążyć wokół dziewczyny, zastanawiał się czy i ona
aktualnie bierze prysznic i jak cudownie wygląda przy tym jej ciało. Zawsze,
kiedy dzieliła ich ta znaczna odległość Naruto odczuwał ogromne pożądanie. Głód
w postaci rozkosznej, cielesnej bliskości, jednak wszystko się uspokajało, gdy
był z Hinatą. Wszystko to wina jej niewinnej, kruchej osobowości, której nie
chciał na siłę zmieniać. Chociaż w własnych fantazjach jego Hinata potrafi być
naprawdę śmiała.
- Naruto, pospiesz się. Nie mieszkasz tu sam.
- powiedział z mimo wszystko stoickim spokojem Shino będąc za drzwiami. -
Zrobiłem za duże śniadanie, więc możesz zjeść resztę.
Shino jako współlokator był naprawdę dobrym
wyborem dla roztrzepanego i nie do końca ogarniętego Naruto. Po jeszcze
dziesięciu minutach spędzonych w łazience wyszedł i udał się do kuchni.
- Klop wolny. - Wyszczerzył się Naruto.
- W końcu.
- Co ty taki niecierpliwy dzisiaj? - Wzruszył
ramionami, siadając przy stole z odgrzaną jajecznicą.
- Spieszę się na wykład koleopterologii.
Choumei też tam będzie, więc chciałbym tam być nawet wcześniej. - zadeklarował.
Mówił o swojej dziewczynie, Naruto posępniał z zazdrości.
- Gdyby Hinata tu była to zgadalibyśmy się na
podwójną randkę...
- Może. Ty zaczynasz dzisiaj pracę, nie? Daj z
siebie wszystko.
Mruknął Shino klepiąc go przyjacielsko po
ramieniu, po czym skierował swoje kroki do łazienki. Naruto jeszcze szybciej
wbiegł do swojego pokoju. Na śmierć
zapomniał o swoim pierwszym dniu w pracy, a jego wulgarny t-shirt nie jest zbyt
dobrym wyborem na prezentowanie się w firmie.
Kilka godzin później zbliżała się ostatnia
chwila wykładów, na których Naruto się troszeczkę nudził bez towarzystwa Gaary.
Okazało się, że ten przedłużył sobie znacznie ferie i aktualnie spędza czas z
Samui. Każdy zakochaniec miał sposobność na spotkanie z swoją drugą połową.
- Na dzisiaj to wszystko. Możecie iść. -
Zakończył profesor Akasuna. - Panie Uzumaki, proszę pozwolić na chwilę.
- Eee... W porządku...
Akurat z tym profesorem rozmowy były
nieobliczalne. Naruto podszedł do jego biurka i czekał, aż ten zacznie mówić.
Zaczął dopiero, gdy zostali w sali sami.
- Gdzie Pański kolega?
- Gaara? - Dopytał zdziwiony. - Um...
Pojechał... Do rodziny. - Skłamał, aby nie narobić mu kłopotu.
- Rozumiem. Moja siostra... Ciągle jej na nim
zależy. Strasznie ryczy. Niech Pan przekaże Gaarze, by z nią porozmawiał, kiedy
wróci.
- Ja? Ja zapomnę. - Stwierdził Naruto.
- Postaraj się Pan więc nie zapomnieć. - Rzekł
stanowczo. – A jak Pańska praca magisterka? Poprawił Pan te błędy?
- Nie. Spokojnie, mam kupę czasu! Zresztą,
moja dziewczyna się tym na pewno zajmie, czyta książki i ortografia,
interpunkcja i tak dalej jej nie straszne.
- Jak to zrobi, to się niech Pan ze mną
jeszcze skonsultuje. – Naruto kiwnął głową. – Możesz iść. – Jednak ten stał
dalej w miejscu zbierając w sobie odwagę, aby o coś zapytać.
- Profesorze, chciałbym o coś zapytać…
- Słucham? Nie rozumie Pan czegoś z zajęć?
- Nie, nie o to chodzi… To bardziej osobiste
pytanie, a raczej prośba o radę. – Uśmiechnął się Naruto. – Czy…
- Nie jestem psychologiem, ani Pana kolegą.
Proszę zapytać kogoś innego.
- Rozumiem… Hmm… Więc chyba nie będę w stanie
przekazać Gaarze wiadomości od Pana siostry. – powiedział nasycając wypowiedź
obojętnym tonem.
- To szantaż? - Dopytał ostrym tonem profesor.
Zmrużył też gniewnie oczy na Naruto.
- Zostałem zmuszony. - Zaśmiał się beztrosko w
odpowiedzi.
- Eh. W porządku... O co chodzi?
- O związki... Jak pan w swoim wytrzymuje? -
Westchnął Naruto.
- Jest oparty na miłości. Jak dziewczyna Pana
denerwuje, to radzę zerwać.
- Nie, nie! Nie o to chodzi. Miałem na myśli
odległość.
- Ach.
- No dokładnie, a co myślałeś! - Zaśmiał się
Naruto kompletnie nie zwracając uwagi na taktowność względem profesora.
Zwróciłby mu uwagę, gdyby nie jego potok słów. - To strasznie trudne, bo ją
kocham, a co za tym idzie, tęsknię. Moja dziewczyna sobie z tym o wiele lepiej
radzi, chyba nawet nasz kontakt jaki ze sobą obecnie mamy, jej wystarcza.
- To chyba niewystarczająco jej Pan dogadza. -
powiedział Akasuna, starając się jednak nie patrzeć na studenta. Naruto się
lekko zaczerwienił i zaczął kręcić palcami młynka.
- Nie robiliśmy jeszcze TEGO...
- Och... W takim razie zacznijcie. - rzekł,
wzruszając ramionami. - Wtedy będziecie się starać zrobić wszystko, by choć na
chwilę się spotkać.
- To raczej nic nie zmieni, tylko bardziej
będę za nią tęsknił...
- Chciał Pan rady. W moim przypadku, znalazłem
drugą pracę na weekendy w miejscowości mojej dziewczyny, której nigdy nie
potrzebowałem.
- Nie potrzebował Pan dziewczyny?
- Drugiej pracy, dur...! - powstrzymywał się
przed dokończeniem zdania. Akasuna zrobił trzy uspokajające oddechy, a wtedy do
sali wszedł jeden z profesorów.
- Masz dziennik klasy ekonomicznej?
- Tak, tutaj.
- Dzięki, tylko coś sprawdzę. Nie
przeszkadzajcie sobie.
- Już i tak skończyliśmy. .- Zapowiedział
Naruto. - Więc proponował pan seks...? -
Zarówno Akasuna, jak i drugi profesor wybałuszyli na Naruto oczy. - Przemyślę
to, dziękuję.
Zawołał i ruszył do wyjścia, kiedy zamknął za
sobą drzwi profesor spojrzał z niesmakiem na Akasunę. Ten przejechał sobie
dłonią po twarzy.
- To tylko tak głupio zabrzmiało...
Ledwo udało się Naruto przysiąść na ławeczce
pod przystankiem, a już zza rogu wyłonił się autobus z numerem, na który
czekał. Gdy tylko się przy nim zatrzymał, to wszedł do środka. Pierwsze co, to
oczywiście skasował bilet miesięczny, a potem rozglądając się wyciągnął z
kieszeni telefon. Wtedy też dostrzegł znajomą postać.
- Woo! Sasuke! Siema, mordo, co tu robisz? -
Zapytał od razu, z szczerym wyszczerzem przyjmując do wiadomości jego wizytę.
Sasuke wziął na kolana swoją torbę, aby odstąpić mu miejsca. Żart, wziął torbę w ostatniej chwili ratując
przed kontaktem z dupskiem blondyna.
- Ja jebię, ledwo się spotkaliśmy, a już
denerwujesz..
- Hm? Ale o co chodzi?
- W torbie mam aparaty, a niemal na nich
usiadłeś.
- Obok. – Sprostował Naruto. – Przewrażliwiony
jesteś, to tylko aparat.
- Bardzo drogi aparat. Cenniejszy niż twoje życie.
– Naruto w odpowiedzi wskazał na swoje czoło.
- Tu się puknij. – Sasuke więc z niemałą siłą
puknął rozmówce w wskazane miejsce – Au! – Naruto spojrzał na kolegę oburzony i
rozmasował sobie czoło. – Auaaaaa…
- Poprawić?
- Spierdalaj? – odpowiedział pytaniem na
pytanie, Naruto.
- Sam spierdalaj.
- A może tak, obaj spierdalajcie? – Wtrącił
się głos wysokiego i umięśnionego mężczyzny, spojrzeli na niego, a on wymownie
wskazał na dziewczynkę przed nim, której zatyka uszy. – Powściągnijcie język
albo wywalę was przez okno.
- Jasne, nasza wina… Przepraszamy… - Zmieszał
się Naruto.
- To TYLKO twoja wina. – stwierdził niewinnie
Sasuke. – Matoł.
- Głupek.
- Idiota.
- Gałgan.
- Zbój. – Wyzwał Sasuke, z powodu czego
Narut3o zaczął się mocno śmiać. Do rozpuku. – Babcia mnie tak nazywała, jak
nabroiłem…
- Biedny Sasiu. – nabijał się Naruto. Ten w
odpowiedzi zacisnął wargi, nie chciał oberwać od tamtego faceta. – A wracając,
co robisz w tym mieście?
- Zdjęcia. Mam takie zlecenie by popstrykać
fotki Dla pewnej marki samochodowej.
- Jakiej?
- Tajemnica biznesowa. – odparł Sasuke.
- I ściągnęli cię aż z drugiej strony kraju?
–Dopytał z powątpieniem Naruto.
- Chcieli najlepszego.
- I ja mam w to uwierzyć?
- Zamknij dziób, głąbie! – Warknął głośno
Sasuke, zwracając na siebie uwagę małej dziewczynka. Spojrzała w górę na swego
opiekuna.
- Pan z tamtym Panem głośno rozmawia. –
mruknęła dziewczynka. – Jak ty z mamusią.
- Nie zwracaj
uwagi, księżniczko. – odrzekł spokojnie, biorąc ją na ręce i się
oddalając. Sasuke z Naruto ucieszyli się, że mają teraz większą swobodę
rozmawiania.
- Od kiedy tu jesteś?
- Dwa dni.
- Dwa?! - Zdziwił się Naruto. - I nie dałeś mi
znać?
- Jak widać. - Sasuke uśmiechnął się
złośliwie. Jego kompan w odpowiedzi odwrócił się urażony. - No daj spokój. Nie
przyjechałem tu dla zabawy, zresztą nie wiedziałem, że konkretnie tu mieszkasz.
- No dobra, ale teraz nie możesz mnie wystawić.
- Stwierdził szatańsko.
- Czyżby?
- Mhm.
- Wierz mi, jestem asertywnym człowiekiem. -
Odrzekł pewny swego.
Naruto spojrzał uważnie na Sasuke, a gdy ich
spojrzenia się spotkały, to blondyn wiedział, że wyjdzie na jego. Ten tylko
strugał takiego introwertyka. Zaczął
więc na głos planować dzisiejsze wyjście do klubu, nawet nie zważając na jego
tak zwaną asertywność.
O południu przed domem Namikaze-Uzumakich
nadjechała taksówka, do której przymierzał się wsiąść Menma, ale przy Kushinie
pożegnania nie są łatwe. Głównie dla niej. Już dwadzieścia minut go ściskała,
poprawiała i dawała życiowe porady przeznaczone dla nastolatka. Menma złapał
się w pewnym momencie za zatoki, będąc tym gadaniem sfrustrowany.
- I nie garb się. – Pouczyła, a ten dla świętego spokoju się
wyprostował. - Masz tu brudne od pasty. - Zauważyła i oblizała kciuk w wiadomo
jak strasznym celu.
- Mamo, zostaw mnie... - Burknął,
powstrzymując jej dłoń. - Jestem już duży i potrafię się sobą zająć...
- Wiem, słoneczko. - Uśmiechnęła się i kolejny
raz przytuliła do syna. - Jedź ostrożnie i zadzwoń, kiedy będziesz na lotnisku.
Kiedy wylądujesz też zadzwoń.... I jak pogodzisz się z Izumi.
- Jak nie zapomnę to zadzwonię.
- Menmo, nawet mnie nie denerwuj! - Oburzyła
się Kushina.
- Żartowałem. - skłamał, gdyż taka możliwość
była bardzo prawdopodobna. - Jadę. Kocham cię.
- O boże - Kushinie zaszkliły się oczy. - Będę
za tobą tęsknić. - Przytuliła go. Znowu. Menma westchnął, przewracając oczami.
- Rozważcie powrót na stałe do kraju...
- Może za rok.
- Słyszę to już od trzech lat. - Bąknęła.
- Ja już dwanaście lat czekam na swojego
ścigacza.
- Po moim trupie. - Burknęła.
- Kierowca się niecierpliwi, mamo. Puść
mnie...
Kushina w końcu go wypuściła z rąk, a Menma,
nie czekając dłużej wsiadł do pojazdu i nakazał facetowi jechać. Ten miał z
niego naprawdę sporą polewkę. Zatrzymali się jeszcze pod supermarketem, z
którego Menma chciał zakupić jakąś wodę na czas podróży. Po wszystkich mijając
sklep z gazetami, zauważył przyglądającego tam czasopisma, Gaarę.
- Myślałem, że wróciłeś razem z Naruto na
studia. - Zdziwił się Menma, zagadując do chłopaka. Gaara spojrzał na rozmówce
zdziwiony, ale szybko się połapał q jego tożsamości.
- Wróciłem, ale skoro mam jeszcze trzy dni
wolnego, to chciałem go spędzić z Sam.
- Jasne...
- Co?
- Nic takiego. Podziwiam cię, bo dojazd tutaj
to nie pięć minut. - odrzekł Menma, wzruszając ramionami.
- Cóż. I tak w mieszkaniu nie miałbym nic do
roboty. - odparł Gaara. Jego rozmówca jedynie skinął głową i zamierzał się
oddalić. - Zaczekaj chwilę...
- O co chodzi?
- Bo... Mógłbyś mi powiedzieć, czemu zerwałeś
z Sam?
- Może lepiej niech ci sama powie? -
odpowiedział Menma, sugerując inne rozwiązanie. - Raczej nie ma problemu o tym
gadać.
- Niekoniecznie chcę z nią rozmawiać o jej
byłych, ale... Chcę wiedzieć, nadążasz? - dopytał Gaara.
- Chyba
wiem o co chodzi. Cóż. Poróżnił nas poziom zaangażowania w związek. - skrzywił
się.
- Poziom zaangażowania...?
- Ta, prędzej czy później czeka cię rozmowa o
ślubie. Znając Samui, to raczej prędzej.
- Heh, takie tematy mnie nie przerażają. -
mruknął Gaara. - Nie wydajesz się kimś, kto boi się zaangażowania.
- Bo się nie boję. Po prostu nie jestem fanem
zmian.
- Ok. Dzięki.
- Spoko... Gaara, mogę ci dać radę?
- Rada od byłego? Nie wiem czy to mądre.
- Nie mów do Samui, Sam. - Gaara uniósł do
góry brew. - Jej biologiczny ojciec ją tak nazywał.
Nim Gaara zdążył jakoś zareagować, Menma już
wychodził przez drzwi obrotowe. Na parkingu wciąż czekał na niego taksówkarz
mający podwieźć go do przyjaciela. Przed samym wyjazdem za granicę chciał się z
nim jeszcze widzieć, bo będzie mu to wypominać, gdy się dowie.
Droga była długa, trwała trzy i pół godziny,
ale w końcu dojechał pod sklep fotograficzny, w którym pracował Sasuke.
Zapłacił taksówkarzowi za przejazd i wyciągnął z bagażnika torbę ze wszystkimi
swoimi rzeczami. Za jakieś osiem godzin wyjedzie autobusem na lotnisko, więc
będzie się musiał trochę nałazić z tą torbą.
- Witam. Zawołaj szefa. - mruknął do chłopaka
czytającego jakiś komiks i z wyciągniętymi na biurko nonszalancko nogami.
- Nie ma go. - odpowiedział Suigetsu nie
racząc go nawet wzrokiem.
- A gdzie jest?
- Wyjechał na delegację. Wróci za trzy dni.
Menma westchnął ciężko i zmierzwił sobie
włosy. No nic nie poradzi, odwrócił się do wyjścia, a w tym czasie w drzwiach
pojawił się Kiba.
- Menma! O rany, co tu robisz?
- Cześć Kiba. Przyjechałem odwiedzić Sasuke.
- Po co? - Zapytał głupio, chociaż głupim dla
niego było odwiedzanie Sasuke.
- Chciałem być miły, ale tego chuja nie ma.
- No, chociaż mam wolną chatę. - Wyszczerzył
się Kiba. - To znaczy, Akamaru jest ze mną cały czas, ma teraz własny pokój.
- Sasuke na pewno będzie szczęśliwy na wieść o
lokatorze.
- Pewnie, w końcu to taki dobry człowiek. -
oznajmił Kiba, a po chwili oboje parsknęli śmiechem.
- Czołem Menma. - z ogromną silą, klepnęła
mężczyznę w plecy Tayuya. - Ależ Sasuke będzie mi zazdrościł spotkania z tobą.
- Ta, żałuję, że nie zobaczę jego smutku. -
mruknął Menma. - Co u ciebie, Tay? Urosłaś coś?
- Wal się. - warknęła z uśmiechem.
- Znacie się? - Wtrącił Kiba.
- Jasne, w końcu to psiapsiel Sasuke. Zostałam
skazana by go poznać.
- Może skoro Sasuke nie ma, to spędzimy
wspólnie czas? - Zaproponował Manna. Ów dwójka spojrzała na siebie.
- Wiesz...
- Nie. Mamy inne plany. - Kiba wzruszył
ramionami. - Takie dla dwojga, kumasz?
- Chyba nie do końca... Masz na myśli randkę?
- Kiba mu przyklasnął w odpowiedzi. - Randkujecie ze sobą? Sasuke wie?
- Nie muszę się mu spowiadać z kim się spotykam.
- Burknęła Tayuya. - Chyba by go posrało. Poczekam na zewnątrz.
- No właśnie, w końcu to jej szef, a nie
chłopak. - prychnął Kiba. - Musisz sobie sam odgarnąć czas.
- Jasne...
- Tak w ogóle, to w pierwszej chwili sądziłem,
że twój brat przyszedł. W końcu Hinata tu mieszka. - Uśmiechnął się Kiba. -
Teraz pracuje, więc pewnie przylazłby tu z nudów.
- Taa, racja. Wiesz, gdzie pracuje? Może
chociaż ją odwiedzę.
- Pewnie. Poślę ci smsem adres. - powiedział
Kiba, wpisując mu adres w smsie.
- A tak w ogóle, to odpuść sobie Tay. To nie
dziewczyna dla ciebie.
- Odpierdol się. - mruknął Kiba.
- Sasuke ją lubi. - powiedział, aby go
ostrzec. - Nie zadzierajcie ze sobą, skoro razem mieszkacie.
- Menmo, Menmo, Menmo... - Westchnął Kiba
chowając telefon z powrotem do kieszeni. - Przez ciebie pragnę jej jeszcze
mocniej. Nara.
Mężczyzna odprowadził go wzrokiem na końcu
jednak wzruszając ramionami. Wolał się nie wtrącać, podrzucił wygodniej torbę
na ramieniu i ruszył pod adres wskazany w smsie. Fajnie, że Kiba podrzucił mu
pomysł, bo pojechałby bezpośrednio na lotnisko.
Po kilku minutach dotarł do restauracji, w
której już w sumie kiedyś był, a przynajmniej tak się Menmie zdawało. Wszedł do
środka lokum o sympatycznym wyglądzie i rozejrzał się w poszukiwaniu z znajomej
osoby.
- Witam. Zamawia pan coś? - Zapytał kelner za
jego plecami, lecz wystarczyło by się odwrócił, a ten miał już kolejną
wypowiedź w pogotowiu - Hinaty nie ma.
Jest chora.
- Ja to mam dzisiaj pecha na niezapowiedziane
wizyty... - Skomentował cicho Menma.
- Jeśli masz dobry organizm, to idź do niej do
domu. Na pewno się ucieszy na twój widok, Naruto. - Uśmiechnął się mężczyzna. -
Wiesz gdzie mieszka czy podać ci adres?
- Umm, właściwie to... - zawahał się na
moment. - nie. Nie pamiętam.
Menma po chwili zastanowienia postanowił
przyjąć tożsamość brata i zdobyć adres dziewczyny, nawet bez tego by do niej
zadzwonił i zaproponował odwiedziny, a tak to ma sposobność zrobić jej
niespodziankę. Droga do jej domu zajęła około godziny, wolał nie brać taksówki,
a spis na przystankach autobusowych był skomplikowany. Miał śmiałość podchodzić
do ludzi i pytać o drogę.
- Przepraszam, gdzie znajdę dom z tego adresu?
- Zapytał dwójki młodych osób w wieku szkolnym, którzy wesoło acz nieśmiało
sobie świergotali.
- To ja już spadam... Cześć.
- Pa.... - mruknęła dziewczyna z żalem mu
odmachując. Menma odchrząknął by zwrócić na siebie uwagę, wtedy zmiażdżyła go
wzrokiem.
- Wiesz gdzie znajduję się dom z adresu?
- WieszGdzieJestDomZAdresu? - przedrzeźniała
go zirytowana. - Jakbyś nie wiedział, ty ułomie! - Warknęła szturchając go w
ramię. Następnie ruszyła na drugą stronę ulicy.
- Jaka dziwna. - Skomentował, szukając kogoś
innego za przewodnika.
- No idziesz czy nie?! - Zawołała dziewczyna
po drugiej stronie. - Chodź, taty nie ma
w domu!
Menma trochę nie wiedział o co chodzi, ale co
mu szkodzi. Przeszedł na drugą stronę, stając twarzą w twarz z dziewczyną.
- Zaprowadzisz mnie?
- Jasne, babo. - Hanabi przewróciła oczami i
ruszyła przodem. Te kilka sekund ciszy zmusiły ją do obejrzenia się za siebie.
- Mam cię potrzymać za rękę?
- Co?
- Eh. Idź szybciej, boisz się mnie czy co, że
się trzymasz z tyłu?
- Wydajesz się niezrównoważona, więc trochę
tak. - Hanabi nie przejęła się słowami mężczyzny, ale zaczęła mu się uważnie
przyglądać. - Coś nie tak?
- Nie... Chociaż... Jesteś jakiś ładniejszy...
- Menma spojrzał na nią zdezorientowany. – Ponoć zmiana fryzury dodaje pewności
i takie tam, ale ty masz taką maczo-aurę.
- Znasz Naruto? - Zapytał.
- A ty? - zapytała ironicznie.
- To mój brat bliźniak. - Hanabi zatrzymała
się, rozdziewając buzię. - Kim jesteś?
- Młodszą siostrą Hinaty.
- Och, świat jest mały.... Menma.. -
przedstawił się, wyciągając do niej rękę.
- Hanabi. - Odwzajemniła uścisk. - Jak ty
tu...?
- Nie ty pierwsza się dziś pomyliłaś.
- Leżałbym z tobą i przytulał cię by dać ci
swoje ciepło, dopóki nie poczułabyś się lepiej. - powiedział rozczulająco
Naruto. - Kocham cię i tęsknię.
- Ja też. Bardzo, bardzo mocno. - Zapewniła
Hinata do słuchawki. - Jednak cieszę się, że nie widzisz mnie w tym stanie. -
Stwierdziła po chwili wydmuchując nos. - Katar mnie wykańcza.
- Musisz być teraz niesamowicie POCIĄGAJĄCA,
hehe.
- Dlaczego?
- Eee... To taka gra słów, bo pociągasz pod
nosem, rozumiesz?
- Ach... No tak...
- Kochanie, .myślałem o nas na zajęciach... -
zaczął troszeczkę onieśmielony.
- Też o tobie myślę.
- Zapytam cię o coś... Pasuję ci nasz związek?
- Nim powiedziała cokolwiek Naruto kontynuował. - Dla mnie ta odległość między
nami jest męcząca... codziennie za tobą tęsknie, a nie daję rady nic innego na
to poradzić. To mnie frustruję.
Hinata milczała, nie wiedziała co ma na to
odpowiedzieć, poza słowami pocieszenia, których z pewnością Naruto nie chciał
słuchać. On także nic nie mówił, czuł wielką ulgę, kiedy to powiedział, ale i
trochę tego żałował, bo trochę lamersko wyszedł w jej oczach.
- Powiedz coś.
- Nie wiem co. – odpowiedziała Hinata i wzięła
wdech. – Przykro mi słyszeć, że męczysz się w naszym związku.
- To nie tak. – Zaprzeczył od razu Naruto. –
Męczy mnie to, że rzadko się spotykamy.
- Rozmawiamy codziennie, Naruto. Czasem nawet
po kilka razy.
- Wiem, ale ile można? Znaczy, uwielbiam z
tobą gadać, ale stoimy cały czas w jednym miejscu…
- Więc jak proponujesz to rozwiązać?
- No, nie wiem… - splajtował, przez uczucie
skrępowania. – Może jak się następnym razem spotkamy, to przejdziemy o krok
dalej?
- Seks?
- Ostatnio nam ciągle przeszkadzano, ale oboje
tego chcemy, więc może następnym razem?
- Może… Sama nie wiem…
- Co? – Naruto otępiała ta wypowiedź, co to
znaczy „nie wiem”? – Nie chcesz? Wcześniej byłaś chętna, a teraz nie wiesz?
Zmieniło się coś?
- Nie. Po prostu… Zdałam sobie sprawę, że
wcześniej dobrze się stało, bo nie znaliśmy się długo, a teraz to wciąż za krótko.
Wolę z tym poczekać. – Podsumowała, a po drugiej stronie zaległa cisza. –
Przepraszam, że robiłam ci nadzieje.
- W porządku. Nie rozumiem cię, ale w
porządku. – Burknął Naruto. – Chcesz czekać do ślubu?
- Nie. – uśmiechnęła się pod nosem. – Aż tak,
to nie.
- Samymi rozmowami telefonicznymi poczujesz
się mnie pewniejsza?
- Dlaczego pytasz?
- Nie widzisz tego? Wcześniej byłaś gotowa, bo
wystarczyły dwa tygodnie codziennego spędzenia razem czasu, dotykania się i
całowania, a teraz miesiąc gadania i coś się oziębiło. – Burknął rozdrażniony.
– Jak tak to ma działać to się nie dziw, że jestem wkurwiony.
- Jak zamierzasz się ze mną kłócić z takiego
powodu, to się lepiej rozłącz.
Bąknęła, a po chwili abonent, czyli Naruto,
się posłusznie rozłączył. Trochę to Hinatę zaskoczyło, ale nie mogła się
dziwić, w końcu to ona zmieniła zdanie i niechcący potwierdziła jego obawy.
Jednak nie miała takiego zamiaru, więc zadzwoniła z wyjaśnieniem. Nieodebrane
połączenie tylko ją zdołowało, ale po chwili dostała smsa:
Naruto:
teraz pracuje
Hinata:
Przepraszam…
Naruto: ok
Rzecz jasna domyślała się, że wcale nie było
okej. Westchnęła ciężko i zaczęła pisać bardzo długiego smsa, w którym i tak
trochę się wytłumaczy. Po chwili do jej pokoju weszła młodsza siostra z uśmiechem
na twarzy.
- Nie mówiłaś, że Naruto ma bliźniaka. –
zarzuciła na wstępie.
- Naruto ci mówił.
- Och… Serio? – uniosła w zaskoczeniu brwi.
- Tak. – Skinęła głową. –Skąd to nagłe
zainteresowanie?
- To trochę creepy, ale szukał twojego adresu
od godziny włócząc się po mieście. On, Menma w sensie. Czeka na dole, w
salonie.
- Kto? – dopytała zdezorientowana.
- No Menma, brat Naruto. – powiedziała Hanabi.
– Lepiej się uczesz.
- Ale, co on tu robi?
Hinata była wielce zdziwiona tymi
odwiedzinami, odrzuciła na łóżko telefon z niedokończonym smsem i poszła do
łazienki trochę się ogarnąć. Hanabi w międzyczasie jej opowiadała o spotkaniu z
Menmą. Nawet był fajny, nawet go by polubiła, gdyby nie odstraszył jej prawie
chłopaka. Po kilku minutach Hinata zeszła na dół, wyglądając na mniej chorą niż
była.
- Menma, ciebie to się nie spodziewałam!
- Cześć Bratówko. – mruknął Menma przytulając
ją na powitanie. – Bez obaw, nie boję się zarazków.
- Ja jednak nie chcę cię zarazić. – odrzekła,
odsuwając się krok do tyłu. – Usiądź. – Wskazała na kanapę. – Co tu robisz?
Menma więc zaczął dziewczynie opowiadać o
dzisiejszych zmaganiach z odwiedzinami Sasuke, następnie omówił jak się będzie
mieć jego odprawa za granicę, a przez naciski Hinaty trochę jej opowiedział o
kłótni z Izumi.
- Zabawne. Ja też się pokłóciłam z twoim
bratem… ale nie chcę o tym mówić. – Dodała szybko. Wejście na tak osobisty
temat byłby krępujący.
- Wybacz tej łajzie. Nie ma dla ciebie litości
nawet, gdy jesteś chora. – mruknął uderzając ją lekko z piąstki w 1ramię.
Uśmiechnęła się.
- Tym razem to w całości moja wina.
- Nie sądzę, znam swojego brata. – mruknął
Menma.
- Jesteś dla niego zbyt surowy.
- Powiedz o co poszło, to może zmienię zdanie.
– powiedział, odwracając się do niej na kanapie. Hinata podciągnęła kolana pod
brodę i tylko zaprzeczyła ruchem głowy. – Jak wolisz.
- Naruto jest ciężko w związku na odległość, a
ja go nie wspieram odpowiednio, bo mi ten układ nie przeszkadza… To znaczy
brakuję mi go i cieszę się, gdy jest blisko, ale…
- Cenisz sobie swobodę. – Dokończył za nią. –
U dziewczyn to rzadka cecha.
- Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Nigdy
nie miałam chłopaka, a pierwszy mężczyzna, któremu wyznałam uczucia, wyśmiał
mnie publicznie. Dostałam traumy i nie szukałam nigdy miłości. Naruto…
- To szczęściarz. – Ponownie wszedł jej w
słowo.
- To raczej ja jestem szczęściarą.
- Wiesz, ja zawsze szukałem takiej dziewczyny
jak ty. – Wyznał z uśmiechem Menma, - No może tylko bardziej walecznej. Nie
lubię osaczenia, a niestety takie kobiety przyciągam.
- Mówisz o Izumi?
- Nie całkiem. Miałem gorsze. – Zaśmiał się
Menma.
- Rozumiem, a jak wyglądały wasze początki?
- Szybkie. Gdy poznałem Izumi była świeżo po
rozwodzie. – Menma parsknął. – Niecałe dwa miesiące później mieszkała już u
mnie. Nie miała gdzie się zatrzymać.
- Wy… Już wcześniej ze sobą spaliście…? Nie
musisz odpowiadać.
- Spaliśmy. Dla żadnego to nie był pierwszy
raz, po co czekać, nie? – Wzruszył ramionami.
- A w przypadku twojego pierwszego razu, ile
czekałeś? – Manma się zamyślił. Hinata czuła się strasznie rozmawiając na takie
tematy, ale z kimś musiała, a pierwszy napatoczył się Menma.
- Trzy miesiące.
- Szybko… - Skrzywiła się.
- Faceci czują większe zapotrzebowanie. Poza
tym, gdybym czekał kolejne dwa miesiące dłużej, to by w ogóle nic nie wyszło, a
ja miałbym czego żałować.
- Bo?
- Zerwaliśmy.
Hinata skinęła niepewnie głową i zmieniła
temat. Chwilami jednak wracała do tego myślami, taki bieg wydarzeń nie był
pociągający. Chciała, aby to Naruto był jej pierwszym mężczyzną, to w jego
ramionach chciała zostać rozdziewiczona, ale to nie musiało przecież nastąpić
już teraz. Pół godziny później wysoka gorączka ją osłabiła zupełnie. Zasnęła,
Menma nie zmierzał jej budzić, ale tak odejść też było głupio. Udał się na górę
do pokoju Hanabi.
- Hej, Hinata zasnęła na dole i ma gorączkę.
- To może zaniesiesz ją do łóżka? –
Zastanowiła się. – Nie wiem, gdzie w domu mamy lekarstwa…
- Sądzę, że sen jej chwilowo wystarczy.
- Skoro tak…
- Przeniosę ją i się zmywam, za pięć godzin
mam odprawę.
- To kupa czasu.
- Nie mam nic do roboty. – Menma wzruszył
ramionami. – Może w sumie skoczę jeszcze do kina.
- Mam fajne planszówki.
- Przekonałaś mnie.
O dwudziestej drugiej bawili się szampańsko w
dyskotece. Z początku Sasuke wcale nie chciał tam być, ale wraz z kilkoma
drinkami jego zdanie się zmieniało. Naruto udało się również wyciągnąć do klubu
Shikamaru wraz z Temari i Rocka Lee - bawili się przednio. Temari nie była
zbytnio zafascynowana postacią Sasuke i jego uwaga jakoby nie powinna pić będąc
w ciąży, nic do tego nie miała. Lee wyciągał na parkiet masę dziewczyn, co
prawda niezbyt urodziwych, ale nie to się liczyło.
- Hej - do towarzystwa podeszła drobna
blondynka. - nie wiedziałam, że cię tu zastanę, Naruś.
- To była spontaniczna decyzja, bo spotkałem w
autobusie kolegę. Poznajcie się. Yukie to jest Sasuke, Sasuke to Yukie. No, a
resztę znasz.
Pomachała reszcie ręka uśmiechając się
sztucznie, Temari prychnęła na jej widok i odwróciła wzrok, Shikamaru
normalniej się przywitał. Sasuke zlustrował wzrokiem ciało dziewczyny. Kiwnął
jej głową w akcie powitania i napił się drinka
- Jesteś modelem? - Zapytała Yukie.
- Fotografem. - odpowiedział.
- Yukie jest modelką. - Powiedział dumnie
Naruto.
- Przestań. - Szturchnęła go Yukie, udając
skrępowanie.
- No co? Może kiedyś będzie ci robił sesję
zdjęciową!
- Nie jesteś za niska na modelkę? - Zapytał
Sasuke.
- Najwyraźniej nie. - mruknęła w odpowiedzi. -
Korzystając z okazji, że tu jesteś, kochanie. - Zwróciła się do Naruto. -
Zatańczymy?
- Eeem, no o...
- Naruto boli noga. - Wtrąciła Temari. - Idź z
Sasiem,
- Jestem chujowym tancerzem.
- Tym bardziej. Połamcie nogi. – Uśmiechnęła
się słodko do Sasuke. Ten lekko zdziwiony tym atakiem, zmrużył na nią oczy.
- Tak u niej działają ciążowe hormony? –
Dopytał, zwracając się do Shikamaru.
- Nie jestem w ciąży! – Warknęła wreszcie.
Sasuke się skrzywił.
- A ja głuchy!
- Ale ślepy już tak!
- Eh… robi się upierdliwie. – jęknął Shikamaru,
który zajmował miejsce pomiędzy Sasuke i Temari, więc był w epicentrum tych
krzyków.
- Wolisz bym myślał, ze jesteś po prostu
gruba? – Dopytał Sasuke. Kobiecie zapulsowała żyłka znajdująca się na skroni.
- Myśl sobie co chcesz, ale zamknij mordę jak
do mnie mówisz.
- Taa. – Sasuke przewrócił oczami. – CIĘŻKIE
masz życie, Shikamaru.
- Nawet nie wiesz, stary, jak bardzo się
mylisz.
Taka odpowiedź Shikamaru zadowoliła Temari.
Oparła głowę na jego ramieniu i się uśmiechnęła by to wyrazić. Sasuke wniósł
oczy do sufitu. Shikamaru ucieszyła taka reakcja Temari, tym bardziej, że chyba
nie został poprawnie zrozumiany. Bo związek z taką na swój sposób feministką
jest dosłownie LEKKI. Sama sobie szafę przesunie czy wniesie siaty z zakupami.
- Naruś, obiecuję nie nadwyrężać twojej nogi.
– Obiecała Yukie, a Temari wymownie spojrzała na Shikamaru, by się poświęcił i
zastąpił Naruto. Zrozumiał o co jej chodziło, ale tylko w połowie.
- Wybacz Yukie, ale Naruto powinien posiedzieć
z nami, a szczególnie z Sasuke, bo ten długo tu nie zabawi. Zgadzasz się
Naruto?
- Taa. Wolałbym posiedzieć.
- Eh, jak chcesz. – rzuciła Yukie, szczerze
niezadowolona z odrzucenia. Oddaliła się bez słowa.
- Spryciarz. – mruknęła Temari do swojego
narzeczonego. – Czego to nie zrobisz by nie tańczyć.
- Tańczyć?
- Mój dyplomata. – Dodała, cmokając go w
policzek.
- Czemu twoi znajomi jej nie lubią? - Zapytał
Sasuke Naruto, zerkając w bok na Yukie. – Wydawała się w porządku.
- Jest w porządku, po prostu była kiedyś moją
dziewczyną. – Wyjaśnił Naruto. – Temari uznała, że będzie strzec mojej
wierności z Hinatą, a skoro ona, to i Shikamaru. – wskazał na kolegę
podbródkiem.
- Upierdliwe.
- Powiem ci, bo wszyscy są dla niej zbyt mili,
bo jest ładna. – Wtrąciła Temari. –
Yukie to dwulicowa, impertynencka szmata.
- Sorry, ale twoje zdanie mnie nie interesuje,
bo pewnie nie jest zbyt obiektywne. – stwierdził Sasuke.
- Trudno przy niej o obiektywność.
- Zmieńmy temat. – Zaproponował Naruto. –
Shikamaru i Temari biorą ślub… kiedy to miało być?
- Radzę ci się, chłopie, dobrze zastanowić. –
mruknął Sasuke
- Dla mnie już za późno. – Shikamaru
uśmiechnął się w odpowiedzi, dopóki nie napotkał spojrzenia przyszłej żony. –
Taa… ślub za trzy lata, Naruto.
- Za dwa. – Poprawiła go Temari.
- Za dwa?
- Tak, kochanie, za dwa. – wycedziła przez
zęby, uśmiechając się uroczo. Shikamaru uniósł brwi, będąc nadal zdziwiony tym
faktem.
- A więc za dwa… - Sasuke spojrzał na
mężczyznę wzrokiem pełnym politowania. – Pozamiatane, że tak powiem.
- A macie fotografa? Bo możecie wykorzystać,
Sasuke. – Szturchał kolegę w ramię. – Reklamuj się ziomek. – Temari spojrzała
niepewnie na mężczyznę, fotograf, owszem, przydałby się, ale nie byle
jaki. Sasiu musi być niezły, bo jakaś
marka samochodowa go zatrudniła.
- Jaka? Multipla? – zadrwiła Temari.
- Skarb – wtrącił Shikamaru. – Multipla to nie
marka samochodowa, a model samochodu marki fiat.
- Otóż to. – skomentował Sasuke.
- Mężczyźni. – Burknęła, po czym wstała od
stołu.
- Dokąd to? – Dopytał Shikamaru.
- Domyśl się.
Skierowała swoje kroki, które do pewnego
momentu były uważnie śledzone przez narzeczonego do łazienki. Shikamaru wtedy
na spokojn;ie zagadał do Sasuke, prosząc go o wizytówkę. Jeszcze się nie
dzielili organizacją i miał nadzieje, że przypadnie mu najmniej, tylko jedna
rzecz albo nic.
- Myślenie o tym jest upierdliwe.
- Wasze zamówienia, kochani. – powiedziała
wesoło kelnerka dokładając im do stolika litr wódki z pięcioma kieliszkami. –
Dobrej zabawy.
- Oj coś czuję, że tak będzie. – powiedział
Naruto przecierając ręce. Sasuke sobie pozwolił jako pierwszy nalać towarzystwu
do kieliszków.
- Dla Lee lepiej nie lej. – Poradził
Shikamaru.
- Jesteś jego matką, by mu tego bronić? –
zaśmiał się Sasuke.
Naruto zamiast poprzeć Shikamaru jedynie się
wyszczerzył. Będzie wesoło.
Około drugiej nad ranem z klubu wyszli Sasuke
z Naruto, byli kompletnie zalani. Shikamaru z Temari zmyli się wcześniej biorąc
ze sobą uśpionego alkoholem Lee. Mieli nadzieję, że zostawiają samych sobie
dwójkę dorosłych i odpowiedzialnych mężczyzn, ale chuja tam. Sasuke i Naruto
szli przed siebie lekko się zataczając i śmiejąc z byle czego.
- Patrz, ja pierdolę!
- Co? - Zapytał nie rozumiejąc o co chodzi.
Sasuke podniósł z chodnika jakiś prosty kawałek gałęzi. - Patyk?
- Expecto patronus!
Naruto zaczął się histerycznie śmiać, razem z
Sasuke. Mieli w sobie naładowania głupawki i śmieszyło ich absolutnie wszystko.
- Naruto...
- No?
- Dokąd my właściwie idziemy? - Naruto na to
pytanie zaczął się śmiać. - Skończ się śmiać, chuju ty. - mruknął, samemu się
lekko śmiejąc.
- Kiedy ja nie wiem.
- Nie pierdol.
- Ty byłeś z przodu, to chyba jasne, że
prowadziłeś... - Spojrzeli na siebie poważnie. W końcu Sasuke nie wytrzymał i
zaczął się śmiać. Naruto również.
- Jesteś zjebany. Przeczytam rozkład jazdy z
przystanku.
- Ja przeczytam. Posuń się. - Bąknął
wyprzedzając go do rozpiski.
- Przecież jestem posunięty.
- Naprawdę? Kto cię tak skrzywdził? Kto był na
tyle pijany? – Pytał zaśmiany. Otarł aż łezkę z oka.
- Wiesz co? – Sasuke pokazał środkowy palec. –
Wykurwiaj.
- Poważnie… Spokojnie, Misiaku. Mi możesz
powiedzieć. – Złapał go za rękę. –Pomogę ci. Kto cię posunął? – Wraz z zadaniem
tego pytania, Naruto zadrżała warga ze śmiechu.
- Twoja stara. – odpowiedział, a Naruto
odrzucił jego dłoń.
- Odjeb się, ok? Moja matka jest święta!
Naruto zaśmiał się w sumie z tego określenia,
Sasuke też, ale on szybciej skończył to robić i wydzierał się na blondyna.
Naruto potem krzyczał na rozpiskę, by literki na niej stanęły w miejscu. W
końcu Sasuke go wyręczył. Usiedli na ławce by poczekać kilka minut na autobus
do mieszkania Natuto. Sasuke nie pamiętał na jakiej ulicy był jego hotel, więc
się u niego zatrzyma. W autokarze zajęli osobne miejsca, gdyż pojazd był pusty.
Naruto wyjął z kieszeni telefon i widząc cztery nieodebrane połączenia id
Hinaty, natychmiast do niej oddzwonił. Odebrała dopiero w ostatniej chwili.
- Halo...?
- Cześć, kochanie. Dzwoniłaś, więc oddzwaniam.
- Naruto...? Jest w pół do trzeciej...
- Racja...
To zadzwonię później. - powiedział obojętnie.
- Nie, czekaj... - Wtrąciła Hinata. - Długo
czekałam na odzew. Pora nie ma takiego znaczenia...
- Mogę ci coś powiedzieć? Bardzo cię kocham. -
Wyznał nim w ogóle padła jakaś odpowiedź. - Nigdy nie kochałem tak mocno
sercem. Jesteś zajebista, mordo.
- Co...?
- Powiedz jej, że ma fajne cycki. -
podpowiedział mu Sasuke.
- I masz fajne cycku. - powiedział, wyciągając
do kumpla kciuk w górę.
- Słucham...?
- Oczywiście nie tylko. Nogę też masz ekstra.
- Naruto, czy ty jesteś pijany?
- Czy jestem? - Parsknął z kpiną. - Jestem. I
co z tego?
- To przeze mnie?
- Wszystko co robię jest przez albo dla ciebie. Kocham cię,
Hinatko. Dzisiaj trochę mniej, ale mi przejdzie. - Zapewnił.
- Mam nadzieje...
- Na ciebie warto czekać. - Hinata uśmiechnęła
się na tą wypowiedź. - Choć czasem ci nieźle odjebie, ziom.
- Dobranoc, Naruto. - Bąknęła. - Kocham cię.
- Jakby można było inaczej. - Przewrócił
oczami. - Pa mordeczko.
Po rozłączeniu się, Naruto napisał jeszcze do
kogoś smsa, ale w obecnym stanie sam nawet nie wiedział czy w ogóle go wysłał.
Zresztą jaki sms? Wstał z siedzenia i wysiadł na swoim przystanku. Przeszedł z
trudem po schodach w klatce schodowej, a na swoim piętrze źle się poczuł.
- Naruś, wszystko w porządku? – Zagaił go
słodki głosik, dotykając mu ramienia.
- Zaraz puszczę pawia.
- Co…? – Ledwo skończyła pytać, a jej buty zostały
przemoczone, śmierdzącą i lepką konsystencją. - Ach…
- Przepraszam.
- To nic. – Naruto w odpowiedzi się
uśmiechnął, ale chwilę później znowu go naciągnęło i zwymiotował. – Kurwa! –
Warknęła Yukie już nie słodkim głosem. – Pojebało cię? Czy moje buty wyglądają
jak miska?!
- Nie, ale na ich widok chcę mi się rzygać. –
Zaśmiał się, a wtedy został potraktowany solidnym plaskaczem w twarz. Nie
utrzymał przez niego równowagi.
- Prostak. -
podsumowała i wyszła do siebie.
- Odezwała się… Zakichana Prima Donna… Zrobię
jutro obdukcję i oskarżę cię o napaść…! Co ja tu robię… przecież mieszkam z
Shikamaru… - stwierdził. Wzruszył ramionami i skierował się do wyjścia z
budynku.
No hej! Cieszę się, że wróciła Ci wena. Najbardziej podobał mi się fragment kłótni Naruhina i ich rozmowa kiedy Naruto byl pijany. A yukie tak dobrze. Od samego początku nie przypadła mi do gustu. Wydaje się dwulicowa i wredna. Masz bardzo fajny i humorystyczny styl pisania przez co opowiadania nie wydają się być ciągłym dramatem. Co do następnego rozdziału dawaj go za szybciej bo mam horom curke. Haham Nie zo żart życzę Ci weny ;) i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOkej, mówisz i masz, sama chciałaś... To jedziemy od początku (uprzedzam, będzie długo!).
OdpowiedzUsuń♥ Naruto wstał dosyć wcześnie jak na niego, z łóżka i ruszył do łazienki by odbyć poranną toaletę. - Dobra, nie będę się czepiać KAŻDEGO zdania, ale popełnić 3 błędy w pierwszym zdaniu... Tak bardzo Soli xD Nie masz nowego korektora, czy co? To zdanie jest nieskładne i ma przecinek w złym miejscu :P Mniej więcej powinno brzmieć: Naruto wstał z łóżka dosyć wcześnie jak na niego i ruszył do łazienki, by odbyć poranną toaletę.
♥ - Może. Ty zaczynasz dzisiaj pracę, nie? Daj z siebie wszystko. - Shino tak bardzo xD Zabrakło mi tylko czegoś w stylu "Dlaczego? Powód tego jest prosty. Otóż jak się nie przyłożysz, to cię wyleją." xDDDD
♥ "Postaraj się Pan", "Poprawił Pan już"... - ty, cię, pan, pani itd. piszemy wielką literą, gdy zwracamy się do kogoś pisemnie (np. "Kocham Cię, Ty debilu). Ale jeżeli ktoś to do kogoś mówi, to zapisując jego słowa piszę się już z małej.
♥ - Masz dziennik klasy ekonomicznej? - tu akurat tylko pytanie: gdzie on studiuje, że mają DZIENNIKI? xD
♥ skasował bilet miesięczny - ekhem *szeptu, szeptu* miesięcznych się nie kasuje xD
♥ zwracając na siebie uwagę małej dziewczynka - aha. Nie no, spoko. Właściwie kocham sceny, w których Naruto co się nie odezwie, to wkuriwa Saska <3
♥ odrzekł spokojnie, biorąc ją na ręce i się oddalając - wyobraziłam sobie, jak się oddalał w kierunku szyby i nagle przez nią wypadł na ulicę
♥ [...] człowiekiem. - Odrzekł - Bez kropki :P -> człowiekiem - odrzekł. Wtrącenie jest częścią tego zdania.
♥ Scenę z Menmą i Kushi znam, jest piękna (wiesz o tym!). Ale rozmowa Menmy z Gaarą mnie zaintrygowała (wiesz czemu, niucham w niej potencjał!) xD <3
♥ - Ta, żałuję, że nie zobaczę jego smutku. - mruknął Menma. - Co u ciebie, Tay? Urosłaś coś?
- Wal się. - okej, tę scenę kocham bardziej. Zaczęłam ją lubić jakoś koło 60 rozdziału A-Story xD Chociaż... Ona z Kibą? Lol, robi się coraz dziwniej.
♥ To mnie frustruję. - biedny Naruto frustruje sam siebie... xD Dalej dajesz ę gdzie nie trzeba :P "TO mnie frustrujE", "JA kogoś FRUSTRUJĘ". Ę zarezerwowane jest dla "ja" ;)
♥ Swoją drogą, nie sądziłam, że Hinata będzie z Naruto tak otwarcie rozmawiać o takich sprawach. Ponownie widzę w tej scenie potencjał xD Z jednej strony zaczyna się coś między nimi chwiać, a z drugiej... No, no, masz duże pole do popisu, koleżanko :P Wykaż się <3 ^^ To może być naprawdę ciekawy wątek - jak rozwiązać sprawę tak, żeby żadna ze stron nie musiała się poświęcać całkowicie, tylko żeby dojść do jakiegoś kompromisu.
Usuń♥ - Mam fajne planszówki.
- Przekonałaś mnie. - No, to ja już wiem jak Hanabi wyrwie tego swojego... xD Wiesz kogo :P CHŁOPAKA, tak, dokładnie to chciałam powiedzieć! Chłopaka poderwie na planszówki! Chyba też je gdzieś wcisnę. A nie, już to poniekąd zrobiłam xDDDDD
♥ Okej, chciałam tu wkleić któryś fragment kłótni Temari z Sasuke, albo rozmyślań Shikamaru o LEKKIM życiu z feministką, ale wiesz dobrze, że zajęłoby to za dużo miejsca xD Kocham Cię za tę scenę. Kocham. Uwielbiam. Shikamaru i Temari w Twoim wykonaniu to jest jakiś majstersztyk normalnie xD Aż mi wstyd za moje opowiadanie, gdzie teoretycznie wszystko (lub prawie) sprowadza się do nich!
♥ - Mój dyplomata. – Dodała, cmokając go w policzek. - A w w w w w w *.* Swoją drogą, "dwulicowa, impertynencka szmata" to piękne określenie. Muszę je dodać do spisu szmat.
♥ I ta multipla xD I "domyśl się" xD Muszę tego częściej zacząć używać...
♥ OMG, nie wiedziałam, że to na przystanku to oni po pijaku xD Już myślałam, że oni serio się gdzieś w podróż (poślubną) wybierają! Ale za to, hy, hy, widzę swój tekścik <3
♥ - Naruto...? Jest w pół do trzeciej...
- Racja... To zadzwonię później. - przepraszam, później, czyli o 4.45? Czy 5.07?
♥ Nogę też masz ekstra - mam rozumieć, że Hinata ma tylko jedną fajną nogę, czy że w ogóle ma tylko jedną?
♥ Ziom - o nie, tylko nie ziom. Już mam dość!!!! Będę krzyczeć :X
♥ Ledwo skończyła pytać, a jej buty zostały przemoczone, śmierdzącą i lepką konsystencją. - Pokonałaś mnie tym jak z tym co to nie zamierzał się ustatkować i tak dalej... 1) przecinek po "przemoczone" jest zbędny; 2) parsknęłam przy lepkiej konsystencji xD Nie wiem jak to wyjaśnić, ale konsystencją nie można oblać xDDDDD Można oblać "czymś lepkim o konsystencji..." np. wody, kisielu albo rzadkiej kupy.
♥ brawo dla Naruto za potraktowanie Yukie jak miski xD serio, rzyganie jest obrzydliwe, ale należało jej się! cudownie kreujesz postacie, których potem mogę do woli nienawidzić <3
♥ końcówki nie ogarnęłam, choć mogę snuć jakieś luźne domysły xD mam nadzieję, że to wykorzystasz lub już wykorzystałaś :P
Rozdział cudny, płakłam. <3 Tylko mało Gaary xD Ale mi zawsze będzie kogoś mało, więc cóż... :/ Takie moje życie. Dobra. Zmotywowałaś mnie. Idę pisać, choć jeszcze nie wiem co xD
WENY (prześlę Ci trochę w paczce z zaległym prezentem urodzinowym, choć jeszcze nie udało mi się go zapakować - DASZ WIARĘ?)
O i masz! Zrobiłam ten sam błąd, co Ty xD Ciekawe, czy go zauważysz :P
UsuńOkej, ta rozmowa Naruto, kiedy był pijany, z Hinatą wygrała wszystko
OdpowiedzUsuńAż kwiczeć zaczęłam, ale się nie przyznaję, shh
Tak szczerze to ledwo pamiętam co się działo w poprzednich rozdziałach (ale do tego też się nie przyznaję) chociaż w miarę czytania sobie poprzypominałam większość ii... omg chcę więcej, nie wiem jak ty to robisz, ale piszesz to wszystko tak um, realnie? Kłótnia o jakąś pierdołę tam, podniesienie jakiegoś badyla i rzucanie zaklęć, obrzyganie butów jakiejś śmaciury, tak, to wszystko jest takie realne o:
No i kisnę z tego, że cały czas mylą Naruto z Menmą i na odwrót xD Te sytuacje są po prostu boskie
Nie wiem, co tu więcej napisać hmm, dużo weny i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział
.
.
.
błagam, dodaj go zanim zapomnę o czym był ten, bo się załamię XD