Promienie
słońca, które wdzierały się przez okno w pokoju Hinaty, muskały ją i jej
partnera. Leżeli otuleni kołdrą, zupełnie nadzy, zwróceni do siebie
spojrzeniami i milczeli. To była przyjemna chwila, w której wspomnienia tlące
się w ich głowach dotyczyły ubiegłej nocy. Nocy, którą spędzili razem. Naruto
przesunął dłonią po policzku swojej ukochanej — był gładki, podobnie jak całe
jej ciało. A sprawdził to bardzo dokładnie. Nachylił się, by ponownie pocałować
Hinatę, a następnie ujął jej dłoń.
-
Jesteś taka śliczna, słoneczko.
-
Zawstydzasz mnie, kiedy tak mówisz... - Zarumieniła się.
-
Kocham cię. - Ucałował wierzch jej dłoni.
-
Ja ciebie też bardzo kocham. Dziękuję za tę noc, było wspaniale.
-
Ależ proszę bardzo. Stówka się należy. - Spoważniał, wyciągając do niej rękę.
Hinata uniosła brew w politowaniu. - Żartuję! Za takie rzeczy się nie dziękuje,
głupia.
-
Sam jesteś głupi. I bardzo nisko się cenisz. – Stwierdziła, puszczając mu
oczko. – Dziękowałam, bo nie wiem jak się zachować.
-
Och, jesteś taka urocza! - Wyszczerzył się Naruto. - Wprowadzę cię. Ekhm. Z
rana można zrobić to jeszcze raz albo zrobić ukochanemu śniadanie, ALBO się
wykąpać. - Spojrzał na nią, znacząco poruszając brwiami.
-
W porządku. Więc się wykąp, a ja zrobię ci śniadanie.
-
Miałem na myśli wspólną kąpiel...
-
Ach... Och...! - Hinata się zarumieniła, ściskając pościel w okolicach piersi.
- Przepraszam... Trochę się wstydzę...
-
Co...?
-
No bo... Zobaczysz mnie nagą... - Naruto się zaśmiał wobec tego argumentu.
-
W nocy ci to nie przeszkadzało.
-
Ponieważ... Ponieważ było ciemno.
-
Hinato... - mruknął z uśmiechem, wpijając się w jej usta, a jednocześnie ją
okraczając. - jesteś.... - mówił w przerwach między pocałunkami. - cholernie...
Cholernie urocza. - w następnej chwili pociągnął dziewczynę za sobą do pozycji
siedzącej. - I piękna.
Hinata
uśmiechnęła się lekko. Położyła ręce na jego torsie, powoli prześlizgując się
rękoma po ciele Naruto i obejmując jego szyję.
-
A tobie jak było?
-
Nawet nie wiem, które słowo może to określić. - Naruto z uśmiechem zaczął
składać na jej twarzy i ciele pocałunki. - Dobrze...? Bardzo dobrze...?
Wspaniale...? Cudownie... Przyjemnie... Rozkosznie... Zajebiście.
-
Dobra, wystarczy. - Zachichotała Hinata.
-
Fajnie, że byłem twoim pierwszym. Znaczy się, to nie ma znaczenia, ale...
Fajnie. - Podsumował z zakłopotaniem.
-
Rozumiem... Ja nie byłam twoją pierwszą, ale mam nadzieję, że będę
ostatnią.
-
Spoko, już postanowiłem, że jeśli moja przyszłość nie będzie z tobą, to idę do
sanktuarium...?
-
Sanktuarium...? A po co?
-
Zostanę jakimś mnichem czy coś. - odpowiedział, a Hinata parsknęła
śmiechem. - Nie śmiej się, mówię poważnie!
- Naruto,
chodzi ci o seminarium. Seminarium kapłańskie.
Naruto natychmiast
wykonał na swoim czole facepalma. Już drugi raz pomylił te słowa, dlaczego
są do siebie tak podobne? W tej też chwili
do Hinaty zadzwoniła Rin. Mężczyzna nie chcąc przeszkadzać
ukochanej w prowadzeniu konwersacji, poszedł w tym czasie wziąć prysznic,
sam. Uprzednio cmoknął partnerkę w policzek i rzucił szeptem miłą
propozycję.
-
Jak zmienisz zdanie, to możesz dołączyć. – Zarumieniła się. Dopiero kiedy
Naruto zniknął za drzwiami łazienki, przypomniała sobie o oddychaniu.
Po
chwili odebrała połączenie.
-
Słucham?
-
Witaj Hinatko. Ja w sprawie tego mieszkania dla znajomego. Kiedy on się
wprowadza?
-
Za miesiąc zacznie sprowadzać wszystkie pudła, a za półtorej dotrze z rodziną.
Dlaczego pytasz? Coś nie tak z mieszkaniem? – Zapytała zaniepokojona.
-
Nie, spokojnie. Mają mnie odwiedzić znajomi i myślałam, czy nie mogłabym
jeszcze na trochę wykorzystać tamtego mieszkania. Nie obawiaj się, nie
zdemolują go.
-
W porządku. Zarówno ja, jak i Menma jesteśmy ci wdzięczni za wszystko, co z tym
domem związane.
-
To nic takiego. Sama miałam to mieszkanie na oku, ale jest za duże… - Burknęła
Rin. – No nic. Kiedy mnie odwiedzicie z Hanabi?
-
Obecnie ona ma sporo na głowie, w związku z pisaniem egzaminów, ale pogadam z
nią.
-
W porządku. Chciałabym was z kimś poznać
-
Uuu… Nie mogę się doczekać.
Po
zakończeniu rozmowy Hinata rozciągnęła się dla pobudzenia. Usłyszała,
jak z prysznica leci woda i z pewnością delikatnie obmywa ciało Naruto.
Uśmiechnęła się do siebie, po czym powoli wygramoliła się z łóżka, zakładając
po drodze stanik i majtki. Narzuciła na siebie satynowy szlafrok koloru
kremowego - w idealnym momencie, ponieważ bez pukania do pokoju dziewczyny
wszedł Hiashi.
- Hinato,
chciałbym... Och, wybacz. Nie sądziłem, że jeszcze nie będziesz ubrana.
-
Tato... Co tu robisz? - Zapytała Hinata. Była i zawstydzona i zdenerwowana
jego obecnością.
- Wróciłem,
by... - Przerwał wypowiedź w jednej chwili. - Ktoś jest w łazience...? - Hinata
się zarumieniła.
-
Tak...
-
To chyba nie...? - Dziewczyna zagryzła wargi, rumieniąc się ze
skrępowania.
-
Mieliście wrócić wieczorem...
- Hina,
z kim ty ro... - Naruto zastygł w bezruchu, gdy tylko wyszedł z
łazienki w samych spodniach i napotkał wzrokiem Hiashiego. Zmieszał się.
- Eee... Dzień dobry... Ładny mamy dzisiaj dzień!
-
Tato ja...
-
Ubierzcie się i zejdźcie do mojego gabinetu. Natychmiast! - Warknął mężczyzna,
wychodząc z pokoju.
Hinata
spojrzała ze strachem w oczach na Naruto. On za to przycisnął ją do siebie,
całując we włosy. Reprymendy nigdy nie były mu straszne, a tym bardziej w tych
rzadkich przypadkach, kiedy absolutnie nic złego nie zrobił. Jednak lekki
dreszcz, który ogarnął Hinatę, wskazywał na to, jak bardzo przejmuje się
reakcją ojca. Wcale nie pochodziło to od strachu raczej od obawy przed
zawiedzeniem go.
Naruto
stał pośrodku gabinetu Hiashiego, u boku swojej ukochanej i wysłuchiwał ze
znudzeniem wylewnych kazań jej ojca. Chciał uchodzić za poważne wsparcie, ale
słuchanie tych niedorzeczności było ciężkie. Hiashi był dla córki zbyt nadopiekuńczy,
szorstki i tradycjonalny. Te wszystkie cechy się ze sobą gryzły, nie pokazując
jednoznacznie, jakimi uczuciami darzył córkę. Hinata brała bardzo do siebie
każde jego słowo, sama nie odzywając się ani słowem.
W
rodzinie Hinaty zakazanym był seks przed zamążpójściem albo mieszkanie z
mężczyzną przed ślubem i wiele innych rzeczy. Naruto westchnął ciężko, nie
sądził, że to okaże się na tyle poważną sprawą.
-
Ostrzegam cię Hinato, w naszej rodzinie nie zaakceptuję nieślubnego
dziecka. - Syknął Hiashi, a Hinata spuściła kolejny raz
wzrok. Naruto uniósł brew.
-
Jeżeli to coś zmieni, to się zabezpieczyliśmy. Moja mama też póki co, jest
przewrażliwiona na punkcie zostania babcią.
- Naruto... –
Jęknęła Hinata.
-
Młody człowieku, czy ty myślisz, że sobie żartuję? - Zapytał
gniewnie Hiashi.
-
Nie… Po prostu chciałem rozluźnić atmosferę. Krzywda się pana córce nie stała.
– Stwierdził Naruto.
-
Chciałem, by była pewna swojego partnera i swojej sytuacji, zanim mu się odda.
Tak ją, wraz ze zmarłą już żoną wychowywaliśmy. – Spojrzał na córkę surowo,
wbiła wzrok w podłogę.
-
Jasne, rozumiem. W porządku, skoro tak tata stawia sprawę...
- Hiashi drgnął, słysząc jak go chłopak nazwał. - to ja nie widzę
problemu. Mogę się ożenić z Hinatą choćby zaraz.
-
Co...? - mruknęła otępiała i zawstydzona Hinata.
-
No tak. Jeżeli będziesz chciała, ale pewnie chcesz. Kto by nie chciał.
-
Sądzisz, że ot tak wydam za ciebie córkę?
-
No, jak tata tego nie zrobi to ja i Hina zrobimy sobie dzidziusia i
wtedy już mus będzie. - odparł luzacko Naruto. Hinata patrzyła
na niego z rozchylonymi wargami.
-
I jak zamierzasz ją utrzymać?
-
Pracuję, jestem pracownikiem w jednym z oddziałów firmy mojego taty. Potem może
zacznę pracę bezpośrednio u niego pracować. Pewnie nie wyglądam, ale potrafię
zadbać o siebie i najbliższych.
-
Istotnie, nie wyglądasz. - Powtórzył Hiashi. - Słowa nie wystarczą, bym
mógł cię ot, tak wydać za moją córkę. Dla ojca nie ma cenniejszego skarbu niż
jego dzieci. Nie mogę sobie pozwolić na błąd. A jak tobie się nie podobają
zasady tego domu, to równie dobrze Hinato - zwrócił się do córki - możesz
w tej chwili opuścić ten dom i już tu nie wracać.
-
No nie, to już chyba lekka przesada... - Burknął Naruto, spoglądając na
swoją dziewczynę, bliską płaczu i wzrokiem wbitym w podłogę.
-
Przesadą byłoby tolerowanie tej hańby.
-
Chwila no, Neji ma dziecko, a nie ma ślubu.
- Neji,
choć jest moim bratankiem, to nie jest moim dzieckiem. Jego życia nie
kontroluję.
-
Głupie pieprzenie.
- Naruto...
Przestań... - Poprosiła Hinata.
-
Nie mogę. To jakieś chore zasady! Mógłby pan wyrzucić z domu swoją
córkę tylko dlatego, że ...?!
-
Właśnie tak. Nasza rodzina ma takie zasady i nie obchodzi mnie, co o nich
myślisz. Pragnę dla córki dobrego i godnego życia.
-
I ja, Naruto Uzumaki, jej właśnie
takie zapewnię! Hinata ma moje słowo.
-
Przekonaj mnie.
-
W porządku. Zobaczy pan, że dam radę.
-
Oby. Tymczasem, chcę pomówić z Hinatą. - Hiashi zmarszczył czoło,
spoglądając surowo na córkę.
-
Proszę... Proszę się na nią nie gniewać... - Podjął Naruto widząc
spojrzenie mężczyzny. - Jeżeli ktoś zasługuje na baty, to ja.
-
Naruto. – Wtrąciła Hinata. – Faktycznie będzie lepiej, jak już się rozstaniemy.
I tak byliśmy razem dłużej, niż zakładał twój plan.
-
Ale… - Zaczął Naruto, zerkając kątem oka na Hiashiego.
-
Proszę.
-
No dobrze… - Zgodził się przez jej spojrzenia. – Odprowadzisz mnie chociaż?
Hinata
spojrzała na ojca, który kiwnął głową na zgodę. Kobieta czym prędzej
wyprowadziła Naruto z gabinetu, nie chcąc kazać ojcu zbyt długo czekać. W
przedpokoju czekała cierpliwie, aż Naruto włoży buty i swoją cienką kurtkę.
Następnie, po wyprostowaniu się, zerknął na Hinatę. Bez zbędnych słów, a
jedynie za pomocą pociągnięcia jej ręki do siebie, pozwolił sobie na pocałunek.
Długi i tęskny, w końcu ją mocno objął.
-
Zadzwoń, jak dojedziesz.
-
Zadzwoniłbym nawet bez twojego nakazu. – Zaśmiał się Naruto, wciąż nie wypuszczając
jej z uścisku. – Będę tęsknić.
-
Ja też.
-
Za czym najbardziej?
-
Trudne pytanie. – mruknęła, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Chyba za tymi
twoimi objęciami. A ty?
-
Za twoją pupą. – mruknął, w jednej chwili zsuwając dłonie z talii dziewczyny na
pośladki. Ścisnął je, a Hinata wytrzeszczyła oczy i go od siebie odepchnęła.
Naruto zaśmiał się z jej reakcji.
-
Nie śmieszne.
-
Śmieszne.
-
Nieprawda.
-
Prawda.
-
Kocham cię. – Uśmiechnęła się szeroko Hinata. Humor Naruto był zaraźliwy, nie
mogła nic z tym zrobić.
-
Ja też cię kocham i przykro mi to mówić, ale o wiele bardziej. – Stwierdził,
dotykając jej już dłuższych włosów. – Możesz chwilowo zrezygnować z fryzjera?
Lubię dotykać twoje włosy.
-
W porządku. Poczekaj tu na mnie, mam coś dla ciebie.
Naruto
skinął głową i odprowadził ją wzrokiem na górę. Posprawdzał dla pewności czy ma
ze sobą wszystkie kosztowności, portfel, telefon, klucz do samochodu i
mieszkania. Niczego nie brakowało. Po chwili zeszła do niego Hinata trzymając
ciemnobrązowe pudełeczko, owinięte czarną wstążką. Podała mu, a on od razu
wziął się za rozwiązywanie.
-
Czekaj. Odpakuj to, jak będziesz u siebie.
-
Dlaczego?
-
Nie chcę widzieć twojej miny, jeśli ci się nie spodoba. – Bąknęła zarumieniona.
-
A co to jest? – Dopytał Naruto.
-
Hm, mam nadzieję, że to pomoże ci troszkę na tęsknotę za mną.
Naruto się uśmiechnął i zgodził
odpakować później. Hinata objęła go mocno, stając na palcach. Pierwszy raz
zebrało jej się na łzy przy pożegnaniu, dlatego jedynie cmoknęła go w policzek
i pogoniła do wyjścia. Zamknęła za nim drzwi i oparła o nie czoło. Westchnęła
ciężko i ruszyła do ojca. Nie był w gabinecie tylko w salonie. Podeszła bliżej
odczuwając ponownie skruchę.
-
Tato, ja p… - Nie było dane jej dokończyć. Przerwał jej mocny, siarczysty
policzek wymierzony z dłoni Hiashiego. Uderzenie było na tyle silne, że Hinata
upadła na podłogę tuż przy kanapie. Łzy napłynęły jej do oczu, przyłożyła dłoń
do piekącego policzka.
-
Nie tak cię z matką wychowywaliśmy! Nasza rodzina ma zasady, Hinato!
-
Ja wiem… Przepraszam…
-
Mam nadzieję, że Naruto cię nie zawiedzie.
Po
tych słowach opuścił pomieszczenie i zostawił Hinatę samą. Nie mógł na nią
patrzeć, jej ból sprzed chwili to nic w porównaniu do tego, co poczuje, jeżeli
Naruto się nią znudzi. Hiashi kochał swoje córki najbardziej na świecie i nie
chciał ich cierpienia. Dlatego moralna etykieta w jego rodzinie miała być
przestrzegana.
Kilka
dni później zgodnie z informacjami otrzymanymi od Menmy, Sasuke przyjechał pod
jedną z najlepszych liceów w okolicy. Do tej placówki uczęszczała Hanabi i
dzisiejszego dnia pisała egzaminy maturalne. Samodzielnie zadzwonił tutaj, by
poznać godzinę. Nie było to trudne, trudniejsze było odnalezienie dziewczyny. W
okolicy sporo było szatynek. Ogólnie dziewczyn, które samymi spojrzeniami
okazywały mu zainteresowanie, ale interesowała go tylko jedna.
-
Dziewczyny. – postanowił zagadać do grupki dziewczyn. – Znacie może Hanabi
Hyuugę?
-
Nie. – Odezwała się jakaś blondynka. Podeszła do Sasuke i chwyciła go pod
ramię. – Ale powinieneś poznać Hikari.
-
A kto to jest?
-
No ja! – powiedziała, trzepocząc rzęsami. Sasuke się skrzywił i uwolnił z jej
uścisku.
-
Nie dzięki. Interesuję mnie wyłącznie Hanabi. Wiecie gdzie ją znajdę?
-
Hanabi Hyuugę? – Dopytał jakiś chłopak z bardzo jasnobrązowymi włosami. Sasuke
przewrócił oczami, ile razy ma się powtarzać. Koniec końców skinął głową. – A
kim jesteś?
-
A co cię to obchodzi? – Zapytał nijak, a za plecami usłyszał zachwycone jęki
dziewczyn.
-
Jak nie powiesz, to cię do niej nie zaprowadzę.
-
Hanabi, to moja dziewczyna. – Sasuke skłamał beznamiętnie. Miał nadzieje, że
się nabierze i go zaprowadzi bez zbędnych pytań.
-
Hanabi ma chłopaka?
-
Po co miałbym kłamać?
Chłopak
spojrzał na niego podejrzliwie, ale zrobił tak, jak obiecał. Prowadził
starszego mężczyznę przez szkolne korytarze w tylko sobie znanym kierunku.
Sasuke miał nadzieje, że w prawidłowym, bo z wyglądu chłopaczkowi było blisko
do frajera. Dziewczęta na korytarzu na widok Uchihy zaczęły poprawiać ubrania
albo bawić się włosami. No cóż, nie on jeden uważał, że jest przystojny.
-
Brat Hanabi też był gwiazdą tej szkoły. – Wyszczerzył się. Sasuke zmrużył brwi.
-
Ona nie ma brata, tylko siostrę.
-
W porządku. Wybacz, sprawdzałem cię. – Ty, gnojuuu… pomyślał Uchiha, ale
wolał milczeć. Weszli do jednych z klas, gdzie mężczyzna od razu rozpoznał
Hyuugę. Brązowe włosy, białe oczy, modne ubrania i jakiś słodko-dziecinny
akcent, w tym przypadku naszywki na torbie z misiami. – Hanabi…!
-
Hej Yagura! – mruknęła milutko. – Jeszcze pięć minut, ok?
-
Nie spiesz się. I tak pewnie wolisz spędzić popołudnie z chłopakiem?
-
Czy to jakaś sugestia? – Zapytała Hanabi. W środku krzyczała z radości, że w
końcu zostaną parą. Yagura wskazał jej na mężczyznę obok. – Kto to?
Sasuke
w tej chwili pożałował wymyślonego kłamstwa. Rozwalając jej flirt z tym
chłopaczkiem, zaprzepaścił jakiekolwiek swoje szanse. Zagryzł wargi i zacisnął
pięści.
-
Bardzo śmieszne. – Burknął Yagura i wyszedł z klasy. Hanabi uniosła brew w
niczym nieuświadomiona, spojrzała na Sasuke.
-
Faceci są dziwni. – Wzruszyła ramionami i wróciła do pisania tekstu na
komputerze. – A ty wiesz, o co mu chodzi?
-
Nie. – Skłamał kolejny raz. Wziął sobie krzesło i przystawił obok dziewczyny. –
Hanabi, chciałbym ci coś zaproponować… - Dziewczyna mruknęła obojętnie, ale
skupiona była tylko na swoim tekście. Sasuke szarpnął jej fotelem, obracając w
swoim kierunku. – Słuchaj mnie, to ważne!
-
Odwal się, mamy inne priorytety! – Fuknęła, obracając się do komputera, Sasuke
pozostawał nieugięty.
-
Chodzi o Kibę. Inuzukę Kibę.
-
Hm? – Zainteresowała się, słysząc znajome imię. – Co z nim?
-
Nic, ale potrzebuję twojej pomocy.
-
Nie pomagam ludziom. – Parsknęła śmiechem, zaczynając się odwracać do
komputera.
-
Zapłacę ci.
-
Mów dalej – Poprosiła, obracając się z powrotem, oparła się wygodnie na
oparciu, a dłonie położyła na podłokietnikach, jak mafiozo na filmach. Zawsze
chciała tak zrobić.
-
Udawaj przez jakiś czas moją dziewczynę. Nie musimy się całować, tylko
odwiedzaj mnie od czasu do czasu w pracy. Chcę, by ten kretyn dostał szału.
-
Nie lubisz Kiby?
-
W pewnym sensie go lubię. Jest moim współlokatorem, ale ost… - Hanabi parsknęła
śmiechem. Sasuke zmrużył na nią oczy. – Co cię tak bawi?
-
Słyszałam o tobie. Twojej profesji playboya i miłości do lustra. – mężczyźnie
drgnęła żyłka na skroni. – Jak się nazywałeś? Bo z Kibą cię przezywaliśmy
Siusiak.
-
Mam na imię Sasuke. – Poinformował przez zaciśnięte zęby. Hanabi ponownie
parsknęła śmiechem.
-
No tak, teraz już pamiętam dlaczego.
-
Ale z ciebie bezczelna gówniara!
-
No dobra, dobra, sorry. Nie złość się, złość piękności szkodzi, a przecież
zależy ci na buzi. – Zaśmiała się lekko. Sasuke zmrużył na nią oczy, wcale mu
się nie podobało, że się z niego nabijała. - Żal się, z czym ci podpadł Kiba?
-
Odbił mi dziewczynę. – Wyznał z niezadowoleniem. Hanabi przetrawiała tę
wiadomość kilka sekund, zmierzyła Sasuke wzrokiem.
-
Ta, jasne.
-
Poważnie mówię.
-
Jesteś przystojniejszy.
-
Wiem. – Westchnął Sasuke. – Dlatego chcę się odgryźć i umawiać się z
dziewczyną, w której się przez długi czas podkochiwał, a która koniec końców
dała mu kosza.
-
Całkiem, całkiem ten twój plan.
-
Więc zgadzasz się? – mruknął z zadowoleniem.
-
Nie. – odparła równie zadowolona. – Mam kogoś, o kogo się staram. Nie chce tego
zawalić. No i nie jesteś w moim typie. Zadając się z tobą, ucierpiałby mój
image. – Sasuke się skrzywił.
-
Chodzi ci o tego chłoptasia sprzed chwili? – Hanabi nie odpowiedziała,
uśmiechnęła się z wyższością, przeglądając swoje paznokcie. – Powiedziałem mu,
że jesteś moją dziewczyną.
Przyznał
się, wzruszając ramionami. Przez wkurzające zachowanie dziewczyny odeszło
jakiekolwiek poczucie winy na zniszczenie jej szans na związek z Yagurą. Hyuuga
zastygła słysząc to zdanie, miała nadzieje, że żartował albo kłamał. Albo się
przesłyszała.
-
Co?
-
Jakimś laskom też mogłem to powiedzieć. Pewnie cała szkoła huczy. – W tym
momencie do klasy weszły dwie dziewczyny. Hanabi zmrużyła na niego oczy. –
Dalej jesteś na nie? – Nic nie odpowiedziała, wciąż przetrawiała wiadomość
sprzed chwili. Pokazała mu jedynie środkowy palec. – Jak chcesz. Dam ci prezent
na odchodne. – mruknął z uśmiechem, spoglądając na koleżanki Hyuugi.
-
Nie waż się…!
-
Pójdę już! Pa kochanie!
-
Wynocha!
-
Też cię kocham. – Rzucił za siebie i wyszedł z pomieszczenia.
-
Dupek! – Warknęła Hanabi. Potem zwróciła się do koleżanek. – To nie jest mój
chłopak!
Jej
znajome w ogóle się nie wypowiedziały na ten temat. Trzy sekundy później
dziewczyna podjęła decyzje, zabrała z ziemi swoją torbę i zakładając ją po
drodze, wybiegła z klasy. Musiała go zatrzymać i wszystko wyjaśnić. Oczywiście
chodziło o Yagurę, powinien być jeszcze w szkole albo chociaż na przystanku.
Biegnąc przed siebie zobaczyła jeszcze wolno stąpającego po korytarzu Sasuke.
Specjalnie wbiegła na niego, przepychając go łokciem w lewą stronę.
Mężczyzna
uderzył bokiem w szkolne szafki. Obejrzał się z mordem w oczach na sprawcę tego
wszystkiego. Sprawczyni jednak nawet się nie obejrzała. Sasuke jednak się tym
nie przejął, postanowił przymknąć na to wydarzenie oko.
Pierwsza
trzydzieści dwa. Taką godzinę wskazywał zegar w kuchni, a Gaara patrzył na
tykające wskazówki, starając się ignorować nachalny głos w swojej głowie. Miał
dość, czuł, że zaraz przez to zwariuje. Wysypał sobie na rękę kolejne tabletki,
które przepisał mu Yashamaru, pozwolił mu na dwie, a w tym momencie w jego
organizmie było ich sześć. I tak się powstrzymywał przed połknięciem wszystkich.
Były dni, w których ten głos był cichy i nie przeszkadzał, a były też takie
bezlitosne jak dziś. Chwycił szklankę, leżącą obok i rzucił nią o ścianę,
roztrzaskując.
-
Cholera, zamknij się… - Warknął i kolejny raz zadzwonił do Naruto, ale ponownie
sygnał się rozłączył. Znając blondyna, to bateria mu padła, a telefon się
wyłączył. Kolejną osobą na liście był Yashamaru, psycholog, jednak abonent był
poza zasięgiem.
-
Nikt cię nie kocha. Na nikim nie możesz polegać. Wszyscy mają cię gdzieś…
Spodziewałeś się czegoś innego? Żałosny jesteś. – odezwał się głos. Gaara
jęknął głośno i wyszukał innego bliskiego kontaktu.
Byle
z kimś porozmawiać, byle się uspokoić. Przez chwilę patrzył na numer do
starszej siostry, ale nie. Nie mógł tego zrobić. Nie chciał, aby się go bała,
aby się odcięła, jak ojciec. I nigdy nie pozwoliła mu zobaczyć swojego
przyszłego dziecka. Gaara warknął do siebie i podbiegł do laptopa. Był
włączony, bo przez jakiś czas poprawiał na nim pracę magisterską. Wyszukał w
google strony z całodobowymi telefonami zaufania, tam się wygada. Wziął
pierwszy lepszy numer i zadzwonił. Oni też nie spieszyli się z odebraniem
telefonu.
-
Słucham…? – odezwała się jakaś kobieta.
-
Witam… ja dzwonię z problemem… Nie mogę tego znieść…
-
Kto mówi? – To był pierwszy telefon mężczyzny na tego typu linie, nie wiedział,
że powinien się przedstawić.
-
Nazywam się Gaara i niech tyle wystarczy. Pomóż mi, proszę.
-
W czym?
-
Choruję na schizofrenię. Ten głos… Głos w mojej głowie mnie wykańcza… Czuję, że
nie dam rady dłużej, chcę umrzeć…
-
Ej no, ej! Nie mów tak. Psycholog powinien ci pomóc, idź do psychologa!
-
Leczę się od czterech lat. – powiedział Gaara, kucając na podłodze. – Z niczym
sobie nie radzę, nawet tego gówna się nie potrafię pozbyć.
-
To na pewno nie jest łatwe, nie bądź dla siebie taki surowy… Nie masz
przyjaciół lub rodziny, która by cię wsparła?
-
Mam tylko przyjaciela, ale nie odbiera. – powiedział, podchodząc, by posprzątać
odłamki szkła ze szklanki. – Nigdy go, kurwa, nie ma, gdy jest potrzebny.
-
Nie masz rodziców, rodzeństwa?
-
Moja matka nie żyje, ojciec kazał spierdalać, gdy zauważył symptomy choroby…
Mam starszego brata i siostrę… - Zaczął, biorąc do ręki spory kawałek szkła i
zaczął mocno go ściskać, raniąc się aż do krwi. – Nie chcę… Nie chcę, by też
się mnie wyparli.
-
Gaara, co ty robisz? Masz ciężki głos.
-
Nic. – powiedział, wypuszczając z dłoni szkło. Kawałki pozostały do niej wbite.
-
Słuchaj, jak mam ci pomóc, to nie możesz mnie okłamywać. Słyszę, że cierpisz,
masz niespokojny oddech.
-
Przynajmniej głos ucichł.
-
Gaara?
-
Skaleczyłem się, nic mi nie będzie. – mruknął, idąc do łazienki po apteczkę.
-
Okaleczasz się?
-
Nie. – Zaprzeczył natychmiast. – Jednak to działa na jakiś czas, więc bywa
kuszące…
-
Tobie się chyba nie da pomóc. – Orzekła prosto z mostu kobieta.
-
Co? – Zdziwił się Gaara na te słowa.
-
No wybacz, ale czy ty naprawdę zadzwoniłeś, by prosić o pomoc? Tylko sobie
szkodzisz, wpieprzając się w kolejną dziwną rzecz. Zamiast wychodzić na prostą,
to brniesz w tę chorobę, świrze!
-
Św…? Ej, nie powinnaś mnie wspierać?!
-
Niby dlaczego? – Burknęła. – Mam cię chwalić za przekroczenie progu i stanie
się emo?
-
Nie jestem emo… Nie jestem emo ani tym bardziej świrem, ty jebana szmato! –
Kobieta milczała przez dłuższą chwilę po tej obeldze, ale w końcu się odezwała.
-
Nie będę z tobą dłużej rozmawiać.
-
Nie, chwila, przepraszam, nie rozłączaj się! Nie rozłączaj, proszę! – Zawołał,
lecz na marne. Sygnał się urwał.
-
No brawo, kretynie. Nawet obcy ludzie tobą gardzą.
-
Stul ryj! – Warknął Gaara, uderzając pięścią w ścianę za sobą.
Ukucnął
pod ścianą, próbując się opanować. Jego ręka była w opłakanym stanie. Po chwili
stała się ona pierwszą sprawą, jaką się zajął. Z pewnością wymagała
profesjonalnego opatrzenia przez lekarza, ale to musiało poczekać. Gaara wyjął
wbite szkiełka, odkaził i zabandażował dłoń, co na chwilę odwróciło jego uwagę
od gadania. Wyjął z lodówki piwo i nim się przeniósł do łóżka, zadzwonił jego
telefon. Zostawił go w łazience.
-
Naruto? – Zapytał od razu, odbierając na ślepo.
-
Nie… Nie, to ja… - Odezwała się kobieta z wcześniej. – Przepraszam za tamto,
nie jestem dobrym psychologiem…
-
Taa, ja też przepraszam. Nie powinienem cię wyzywać.
-
Cieszę się, że odebrałeś. – mruknęła z ulgą. – Miło usłyszeć twój głos. – po
tym stwierdzeniu Gaarze zrobiło się lepiej na sercu, po prostu lepiej.
-
Miałem czas na opatrzenie sobie ręki.
-
To dobrze. Wiesz, nie mogę przez ciebie zasnąć. Nie darowałabym sobie, gdybyś
sobie coś zrobił, bo ci nie pomogłam…
-
To nie byłaby twoja wina.
-
Trochę bym była współwinna. – Zaśmiała się lekko. Gaara usiadł na kanapie i
otworzył butelkę piwa. – Dobre masz kontakty z rodzeństwem?
-
Tak. Nie narzekam.
-
Więc na pewno cię nie odtrącą z powodu twoich problemów… - Rozmówca milczał, słuchając
tych słów. – Opowiesz mi o swojej chorobie? Bo wiesz, są różne objawy.
Gaara
wypił łyk piwa i zaczął się zwierzać kobiecie. Opowiedział jej całą historię
choroby i to, w jaki sposób ona wpływała na jego życie, kontakty z partnerkami,
przyjaciółmi czy rodziną. Nawet powtarzał słowa, jakie właśnie słyszał, jakie
mówiła ta ciemniejsza strona.
-
Trochę jak doktor Jekyll i Hyde. – stwierdziła kobieta.
-
Kto?
-
Doktor Jekyll i pan Hyde. Z powieści albo musicalu… film i serial też chyba
powstał, więc powinieneś znać.
-
Nie bardzo. – Odpowiedział, a kobieta westchnęła ciężko. – O czym to?
-
To o takim medyku, doktorze Jekyllu wierzącym, że w każdym człowieku tkwi
pierwiastek zła, który dąży do obopólnej destrukcji. Doktor Jekyll dla
potwierdzenia wynajduje eliksir, który eksperymentuje na samym sobie. Tak
powstał pan Hyde, który przejmuje czasami kontrolę nad doktorem Jekyllem i
morduje ludzi.
-
Doprawdy? Bardzo pocieszające…
-
Kurde… Nie, nie chciałam…
-
Czy historia dobrze się kończy? – Wtrącił z pytaniem Gaara, ale w odpowiedzi
usłyszał zakłopotany jęk. – Dobra, sam obejrzę.
-
Nie, nie! Nie oglądaj. Nie spodoba ci się… - mruknęła kobieta. – Ja po prostu
lubię takie thrillery. Nie oglądaj… Tak w ogóle, to czemu chciałeś się wyżalać,
skoro masz od tego psychologa? – Zmieniła temat, mając nadzieje, że Gaara
przestanie brnąć.
-
Nie do końca o to mi chodziło… Gdy jestem skupiony na rozmowie, to głos jest
mniej uporczywy.
-
Rozumiem. Może ci zaśpiewać?
-
Zaśpiewać?
-
Tak. Słuchanie śpiewu wycisza i uspokaja, a masz to szczęście, że z zawodu
jestem aktorką musicalową, więc mam ładny głos i umiem śpiewać.
-
Jesteś aktorką, a dorabiasz sobie w telefonie zaufania? – Zdziwił się Gaara.
-
Co? – Kobieta też się zdziwiła. – Nigdzie nie dorabiam, a tym bardziej w
telefonie zaufania…
-
Znalazłem twój numer na stronie, - Powiadomił Gaara i poszedł do laptopa
jeszcze raz sprawdzić. Podyktuję ci go dla pewności.
-
Ok. – Zgodziła się. Lepiej dla ludzkości by do niej nie dzwonili, więc jeśli to
prawda, to musi poinformować o pomyłce. – Stop. Nie zero, tylko osiem.
Pomyliłeś się.
-
Racja… Głupio mi teraz. – Zawstydził się Gaara, - A ty mi mimo wszystko
pomagasz… Kim jesteś Matko Tereso? – Zaśmiała się na to porównanie.
-
Wystarczy Sara. – mruknęła i wzięło ją na ziewnięcie. – Jest prawie trzecia
rano. Nie chce ci się spać?
-
Rzadko śpię.
-
Pewnie wyglądasz jak zombie.
-
Nikt mi jeszcze tego nie powiedział. – stwierdził Gaara, siadając na kanapie. –
Więc chyba nie… Tobie się pewnie chce spać.
-
To nic, nie zostawię cię. – Odparła Sara. – Pośpiewam ci. Potrenuję głos i może
cię uśpię.
-
Marzenie ściętej głowy.
-
Zobaczymy. Połóż się wygodnie, zamknij oczy i słuchaj… Gotowy?
-
No.
-
Gaara… - powiedziała z wyrzutem Sara, przeczuwając, że nie zrobił tego, o co
prosiła. Mężczyzna westchnął ciężko i spełnił prośbę kobiety. Położył się na
kanapie i przymknął oczy z telefonem przy uchu.
-
Już.
-
Dziękuję.
Po
chwili struny głosowe Sary wydały z siebie pierwsze dźwięki, delikatniejsze i
piękniejsze. Gaara z wrażenia otworzył oczy, ale wsłuchiwał się nadal. Kilka
minut później, gdy nadal śpiewała, przyznał jej myślami racje. Uspokajała go,
czuł ukojenie i relaks, przymknął oczy, a po kolejnych minutach zasnął.
Obudziło
go walenie do drzwi i krzyki błagające, by właściciel otworzył drzwi. Gaara
przetarł oczy, zostając oślepiony światłem dziennym zza okna. Szybko wstał z
kanapy i ruszył do drzwi, by uspokoić tego wyjca spod drzwi, którego od razu
poznał. Złapał za zawieszkę, by odblokować zamek w drzwiach, ale nagle w nie
coś mocno przywaliło. Odblokował czym prędzej drzwi i je otworzył. Naruto ledwo
się przed przyjacielem zatrzymał.
-
O jezu! Gaara nic ci nie jest! Kamień z serca! – Zawołał Naruto, obejmując
przyjaciela. – Jak zobaczyłem tyle nieodebranych połączeń, to się rzuciłem w
bieg. Dodatkowo ciągle nie mogłem się do ciebie dodzwonić, mendo ty.
-
Wiesz, spałem...
-
Spałeś?- dopytał Naruto, wchodząc do mieszkania, zgodnie z zaproszeniem. –
Twoja bezsenność odpuściła?
Gaara
już miał mu odpowiedzieć, kiedy sobie o czymś przypomniał. Przeszedł szybko do
salonu i zaczął macać kanapę w poszukiwaniu telefonu. Jego przyjaciel zaczął
się rozglądać – otwarty laptop na stole, kawałki z rozbitek szklanki na
podłodze, a na drugim szklanym stoliku było otwarte piwo i kapsułki z
tabletkami w środku. Gaara w końcu znalazł telefon na ziemi i go podniósł.
-
Sara? Jesteś tam jeszcze? – Trochę się łudził, że kobieta całą noc przy nim
czuwała. Nic z tego.
-
Co ci się stało w rękę? – Dopytał Naruto zaniepokojony. Mężczyzna również na
nią spojrzał z grymasem na twarzy.
-
Chwila słabości… Pójdziesz z tym ze mną na pogotowie?
-
Aż tak boli?
-
Nawet gorzej…
-
Jasne, chodźmy… - Przytaknął Naruto i czekał, aż ten się ubierze do wyjścia.
-
Musisz mi zawiązać buty. – powiedział, prostując się po chwili. – Nie zrobię
tego jedną ręką.
-
Dobra, ale jesteś moim dłużnikiem. – Bąknął Naruto klękając przed kolegą i
sznurując mu buty. Po chwili usłyszał dźwięk robionego zdjęcia. – Nie rób,
kurwa.
-
Czuję się, jakbym miał własnego sługę.
-
Wywalaj…
-
Pochwalę się tym na facebooku. – Uśmiechnął się lekko, po czym zauważył smsa od
nieznanego numeru.
-
Daj spokój... I tak nikt nie polubi… - powiedział, podnosząc się do góry. Potem
w momencie zabrał mu telefon i się oddalił.
-
Oddawaj, debilu!
-
Wpierw skasuję zdjęcie. – Zapowiedział, jednak wpierw natrafił na wiadomość. –
Mówiłam, że zaśniesz? Miło się z tobą rozmawiało. Nie załamuj się więcej i żyj
długo i szczęśliwie. – Odczytał na głos. – Kto to?
-
Sara… Pomogła mi.
-
Dziewczyna? I pisze bez emotek? Dziwna.
-
Idź ty… wieśniaku ty… I oddaj telefon.
Naruto
z szerokim uśmiechem skasował zdjęcie i oddał komórkę. Wychodząc z mieszkania
Gaara zamknął za sobą drzwi na klucz, a wtedy przyjaciel zarzucił mu rękę na
ramię i udali się na pogotowie. Ręka była stłuczona oraz niezbyt dokładnie
mężczyzna ją odkaził, co lekarz przyjął z bardzo krzywą miną.
Naruto
westchnął ciężko, wracając o pierwszej do domu. Cały dzień był z Gaarą, od
ostatniej sytuacji sprzed trzech dni bał się zostawiać go samego. Przyjaciel,
choć może, to i tak nie mówi mu takich rzeczy, jak co chce ze sobą zrobić, gdy
ma atak. Naruto się domyślał, ale sam nie wiedział, co mógłby mu odpowiedzieć,
co by nie było opierdzielem samym w sobie. Kierując się do swojego pokoju,
zauważył światło z przymkniętego pokoju Shino. Naruto był ciekawski, więc
podszedł podpatrzeć co się tam dzieje.
-
Może pojedziemy na wspólne wakacje? – Zapytała jakaś nosicielka całkiem
uroczego głosu. – Potem możemy już nie mieć okazji.
-
Ja będę do dyspozycji zawsze, a dlaczego? Ponieważ nauczyciele mają wolne w
wakacje. – mruknął Shino. – A gdzie chciałabyś pojechać?
-
Australia! Jestem tym krajem zafascynowana, od kiedy zobaczyłam w internecie
zdjęcie tego wielkiego pająka!
-
Tak, to na pewno byłaby pouczająca wycieczka.
Naruto
odpuścił sobie dalsze podsłuchiwanie tych wariatów. Oni to mają tylko robaki w
głowach. Wrócił do pokoju i włączył lampkę nocną. Wyciągnął z kieszeni telefon
i klucze, kładąc je na półce. Położył się na łóżku i oddał pogrążeniu w
myślach o swojej ukochanej, wspólne wakacje byłyby fajnym pomysłem. Kiedy jutro
do niej zadzwoni, to zapyta, gdzie chciałaby pojechać. Podejrzewał, że
wybrałaby jakiś normalniejszy kraj niż Australia. Nie wytrzymał i wziął do ręki
telefon, aby popatrzeć na jej zdjęcie. Miał tylko jedno, ale je uwielbiał. Choć
i tak musiał ją namówić na założenie konta na instagramie. À propos tęsknoty,
to właśnie sobie przypomniał o prezencie od Hinaty! Chyba go zostawił w
samochodzie…
Bez
zastanowienia, zabrał rzeczy z szafki i ruszył do wyjścia. Pokonanie drogi z
budynku do samochodu nie było takie okrutne. Noc była ciepła, a zaparkowany
samochód tylko ulicę dalej. Wszedł do środka i w schowku wyszukał brązowego
pudełka. Z uśmiechem pociągnął za czarną wstążkę, odwiązując węzeł, następnie
otworzył pudełko… I parsknął śmiechem.
-
O rany, poważnie? – Zapytał sam siebie, szczerząc się od ucha do ucha.
Wyciągnął z pudełka małą, szmacianą lalkę, która była niezwykle podobna właśnie
do Hinaty. – Nie no, nie mogę! – Parsknął kolejny raz. – Jesteś słodka, jak
twój pierwowzór. – powiedział, dając lalce buziaka.
Nie
spuszczając swoich kącików ust, wziął pudełeczko i ruszył z powrotem do
mieszkania. Przed drzwiami mieszkania naszła go myśl czy aby nie zapomniał
zamknąć samochodu. Postanowił wrócić i się przekonać. Nie zamknął. Po chwili
oczy Naruto zostały przysłonięte czyimiś dłońmi.
-
Jak zgadniesz kto to, to dostaniesz buziaka. – mruknął kobiecy głos. Naruto od
razu rozpoznał Yukie.
-
Nie jesteś Hinatą, więc nie chcę. – powiedział i wyrwał się z uścisku,
odwracając w stronę dziewczyny. Uśmiechnął się szeroko wobec jej niezbyt
zadowolonej miny. – Czemu się szwendasz o tej godzinie?
-
Wracam z pracy.
-
O rany, bierz za nadgodziny.
-
Biorę, dlatego siedzę tam tak długo. – mruknęła, otwierając szeroko usta. –
Trochę u mnie krucho z kasą ostatnio… Nie chcesz się do mnie wprowadzić?
-
Mieszkać z byłą dziewczyną? – Zastanowił się. – Z każdej strony to by wyglądało
słabo więc nie, dzięki. – Otworzył dla niej drzwi budynku i ruszyli po
schodach.
-
Spodziewałam się. Znajoma się wprowadzi i oszczędzi połowy wydatków, ale to
prawdopodobnie za trzy miesiące. – Uśmiechnęła się Yukie.
-
Znam ją?
-
Nie. To moja dawna znajoma ze szkoły, za dzieciaka chodziłyśmy na zajęcia
wokalne. Była najlepsza, dlatego nigdy się z nią nie zaprzyjaźniłam.
-
Snobka?
-
Totalna. – mruknęła Yukie. – Co masz w ręku?
-
A prezent. – Uśmiechnął się szeroko Naruto. – Moja dziewczyna mi go sprawiła.
-
Ach. – uniosła nieznacznie swoje kąciki ust wymuszenie. Docierając pod własne
mieszkanie, ujęła blondyna za rękę, hamując jego dalsze kroki. Przycisnęła się
lekko do jego torsu.
-
Eee…
-
Szkoda, że zerwaliśmy. – Zaczęła. – Co ja bym teraz dała za ciebie.
-
Na to już za późno. – powiedział najdelikatniej, jak potrafił. Klepnął ją kilka
razy po plecach, mając nadzieje, że sama się odsunie.
-
Myślisz czasem o mnie?
-
Yukie… Nie zadawaj mi takich pytań. Ja mam dziewczynę. – oznajmił Naruto,
odpychając ją delikatnie od siebie. – Bardzo ją kocham i nie myślę o innych.
-
Ja często myślę i żałuję.
-
Miałaś mnie dla siebie przez trzy lata…
-
I wszystko zniszczyłam.
-
No cóż… - Naruto wzruszył powoli ramionami. – Tak się czasami dzieje.
-
To były trzy lata. Przeszło ci?
-
Co?
-
Kochanie mnie? – Zapytała Yukie, spoglądając mu głęboko w oczy. Naruto nic nie
odpowiedział, po chwili wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął się szeroko.
-
Lepiej idź już spać. Ja też już wracam do siebie. Trzymka. – mruknął,
pozdrawiając ją znakiem pokoju na odchodne.
Wszedł
cicho do mieszkania, rozbierając się z wyjściowych ciuchów, a następnie cicho
oddalił się do własnego pokoju. Nie chciał, aby Shino go usłyszał i przerwał
dialog ze swoją dziewczyną.
Będąc
u siebie ponownie wyjął z pudełka swoją miniaturkę Hinaty. Uśmiechnął się
szeroko, a taka mina została z nim już na stałe. Sięgnął po telefon, by od razu
wysłać ukochanej wiadomość manifestującą jego zadowolenie. I tak długo musiała
czekać, aż sobie przypomni o podarunku. Odłożył telefon na szafkę i położył się
do łóżka, przytulając do siebie laleczkę. Wraz z przymknięciem oczu telefon
Naruto zawibrował. Mężczyzna trochę się zastanawiał czy się jednak ruszyć,
ale… jeśli to Gaara, to nie mógł go znowu zawieźć. Zdziwił się wyczytując smsa
od Hinaty. Chciał w takim razie zadzwonić, ale dziewczyna chyba odgadła jego
zamiary i prosiła, aby nie dzwonił, pogadają następnego dnia. Zgodził się, dość
niechętnie.
W
trakcie przeglądania komórki Naruto natrafił na wiadomość od Menmy, aby do
niego zadzwonił, jak będzie miał chwilę. Teraz miał, a Menma i tak stacjonował
w innej strefie czasowej. U niego było trochę po dwudziestej drugiej, ale
znając brata, to pewnie już był w łóżku. Blondyn wykonał więc połączenie.
-
Halo?
-
Cześć brat, co ode mnie chciałeś?
-
Naruto? – Po upewnieniu, mężczyzna mruknął coś cicho do Izumi i wyszedł z
sypialni. – Zacznę od tego, że chciałbym, byś dzwonił do mnie o normalnych
godzinach. Spałem.
-
Nie moja wina, że tak wcześnie chodzisz spać. Jak stary dziadek.
-
Pamiętasz, że dzielą nas trzy godziny? – Bąknął Menma. – U ciebie jest
pierwsza, a u mnie czwarta. Rano.
-
Przecież wiem! – Zawołał wzburzony Naruto. – Czekaj… Jak to czwarta…?
-
Myślałeś, że dwudziesta druga?
-
Nieeeee? – zaprzeczył przeciągle, lekko skrępowany. Menma mimo wszystko się
delikatnie zaśmiał. – Ekhm, a co chciałeś ode mnie? Czy mam zadzwonić później?
-
Może lepiej nie. – mruknął mężczyzna. – Wysyłają mnie z firmy na ostatnią
delegację. Ma się ona odbyć tam, gdzie studiujesz. Więc…
-
Zaraz. Dlaczego ostatnia? Dostajesz jakiś awans?
-
Nie.
-
Zachorowałeś i już nie możesz wyjeżdżać?
-
Nie. Niedługo zwalniam się z pracy. – Dodał szybko, nim Naruto zdążył podać
kolejny argument. – Mogę u ciebie przekimać trzy noce od przyszłego wtorku czy
mam szukać hotelu?
-
Dlaczego się zwalniasz?
-
Ja pierwszy o coś pytałem… - powiedział z westchnięciem. – Mogę u ciebie
zanocować?
-
Pewnie… Shino cię lubi, to nie będzie robił problemu. Znalazłeś lepszą pracę?
-
Wracamy z Izumi i Midi na stałe do kraju.
-
Naprawdę? – Naruto uśmiechnął się szeroko do siebie. – Mama pewnie była
wniebowzięta.
-
Dopóki nie dowiedziała się, że mamy własne mieszkanie i nie będziemy z nią
mieszkać, to owszem. Była bardzo szczęśliwa. – Zakłopotał się Menma. – Cała
mama.
-
To gdzie będziecie mieszkać?
-
Twoja dziewczyna pomogła mi znaleźć mieszkanie.
-
Hinata?
-
Tak, dlatego tak często ostatnimi czasy do niej dzwoniłem.
-
Dlaczego nic mi nie powiedziała? – Obruszył się Naruto.
-
Nie chciałem, byś się wygadał mamie. Hinata zaś sądzi, że dziwnie reagujesz,
gdy schodzicie na mój temat. Wolała cię nie denerwować, a nas nie skłócać. –
Wyjaśnił Menma.
-
Wcale nie reaguję dziwnie! Przesadza…
-
Nie wnikam.
-
A to… gdzie wam załatwiła mieszkanie?
-
U niej w mieście. Na początku popracuję trochę u Sasuke, pomogę mu trochę z
rachunkami i innymi pierdołami, a potem zobaczę.
-
Zobaczysz? Nie zamierzasz pracować z tatą? – Dopytał Naruto.
-
Może…
-
Poważnie? Ja się palę do tej pracy, jak nie wiem!
-
Dlatego podpisałeś umowę na trzy lata z inną firmą? – Przypomniał Menma i
zaśmiał się, gdy wspomniał jego minę, jak się o tym dowiedział. – Większego
idioty ze świecą szukać.
-
Zamknij ryja…
O
szóstej rano w domu Menmy, Midori już się obudziła i żwawo zapoznawała swoje
stopy z podłogą. Naruto, u którego była już trzecia nad ranem, postanowił w
końcu skończyć rozmowę z bratem. Nieczęsto gadali ze sobą, ale jak już, to
rozmowy trwały naprawdę długo i były intensywne. Naruto wprost nie mógł się
doczekać wizyty brata, już bywał u niego, ale zwykle na dzień, a teraz będzie u
niego nocował.
Blondyn
położył się do łóżka i cmoknął na dobranoc swoją laleczkę, przytulając ją
bardzo mocno do siebie.
Czesc! Wybacz, ze nie skomentowałem poprzednich rozdziałów ale dopadło mnie lenistwo. Co do fabuły bardzo podoba mi się, ze dzieje się coś konkretnego. Ciekawie piszesz i na Twoje rozdziały czekam siedząc jak na szpilkach. Nie wyszukuje błędów więc mam nadzieję, że Ahiru wyrobi normę. Xd. Podoba mi się rozwinięcie wątków innych postaci jestem jak najbardziej za. Trochę byłem zaskoczony, że Tayua wybrała Kibę. Plan Sasuke co do Kiby jest okrutny ale czekam na dalszą część akcji. I Finał sezonu uwaga, uwaga hentai Naruhina. No nie wiem co napisać Hinata u Ciebie jest taka niewinna a jednocześnie ma pazurki. I masz rację kiedyś napisałaś mi w komentarzu pod moim rozdziałem, że podobnie ukazujemy stosunek Hinaty do nagości i chyba masz rację. ;).
OdpowiedzUsuńJedyne to to, że wrzucaj rozdziały szybciej bo nie pamiętam o czym był poprzedni.
Pozdrawiam i weny życzę.
Kochany, nie masz prawa narzekać na moją częstotliwość publikowania notek, na twoją czekam aż 14 dni! Wstydź się! Tylko bardzo! ;)
UsuńJa mam nadzieję, że Ahiru nie przedobrzy z tym łapaniem błędów, w ogóle, to nie ma błędów ;)
Tak, pamiętam :D taki jej urok, który wyłapaliśmy ^^
Dziękuję pięknie!
Dotarłam!!! Nadrobiłam i już jestem na bieżąco :)))) W końcu mogę wypowiedzieć się po przeczytaniu!
OdpowiedzUsuńOgólnie to w komentarzu będzie panował spory chaos, bo chcę wspomnieć o całości i tym rozdziale, więc musisz mi wybaczyć :D Zacznę od tego, że długość rozdziałów jest dla mnie idealna. Preferuję dłuższe żeby móc czytać i czytać aż się zaczytam, dlatego nadrobienie trochę mi zajęło, ale starałam się jak najszybciej.
Jestem ogromną fanką Naruto, ale nie czytam ff, bo zawsze trafiałam na takie, w których autor przedstawiał swoją wersję mangi. Mnie takie coś nie kręci, bo po co coś zmieniać, skoro oryginał jest świetny :) Dlatego tutaj było inaczej, bo pojawiają się postacie z mangi, ale stworzyłaś dla nich nową historię i prowadzisz ją po swojemu. Oczywiście charakterem trochę przypominają prawdziwe, ale to tylko jeszcze bardziej mnie zachęca.
Na początku myślałam, że będzie to historia miłości Naruto i Hinaty, ale im dalej wgłębiałam się w lekturę tym więcej wątków doszło. No i super! Ale wracam do głównej pary. Przyrzekam że prawie zesikałam się ze śmiechu, jak Naruto zapisał jej swój numer na książce z biblioteki XDDD mistrz, ale jego nie da się nie lubić. Jest bardzo pozytywny, czasami głupiutki. Kocham jak gość myli sobie sanktuarium, sanatorium i seminarium. Niby miał tyle tych dziewczyn, a nadal strzela wiele gaf, ale to chyba jak każdy chłopak. W końcu doczekałam się momentu, w którym Naruto skonsumował związek. Oczywiście jego teksty, nie to jest komedia hahaha.
Hinata...Ogólnie to ja za bardzo nie lubię tej postaci, ale tutaj nawet do mnie przemawia. Ma czasami swoje momenty i jak wyjedzie z jakimś tekstem, to tylko staram się nie posikać XDDD Nie wiem, czy pasuje do Naruto, ale widać, że oboje się kochają, a to chyba najważniejsze.
Chciałam tu na szybko poruszyć Nejego <3 to jest gostek, którego chciałabym więcej, bo w pewnym momencie słuch o nim zaginął. Tenten z nim kręciła, potem miał córkę i od kilku rozdziałów o nim cisza...Wróci? Czy nie? :P
Sakura jak zwykle wkurzająca i tylko się wydziera. Mam do niej mieszane uczucia. Chociaż trochę współczuję jej choroby :( Tak jak wspomniałam kiedyś w komentarzu myślałam, że będzie z Sasuke, a tu pomyłka. Niby się ze sobą przespali, ale tak bez zobowiązań. Ciekawi mnie czy z tego coś wyniknie?
Sasuke, no z nim jest beka. Zawsze zgasi każdego. Niby taki ponury, ale ma to poczucie humoru. Ogólnie, to od kiedy poznałam wiek tej jego dziewczyny na Y to pomyślałam sobie, że jest żałosny. Z taką gówniarą? Widocznie miłość nie wybiera. Skoro tak ją kocha to niech o nią walczy i tym razem niech to on odbije ją Kibie. Połączenie Sasuke z siostrą Hinaty może być intrygujące ^^
Garę chyba szybciutko opiszę. Jest pozytywny, ale nie lubię jak dostaje napadów. Jest wtedy straszny. Dobrze, że ma przy sobie takiego przyjaciela jak Naruto, który stara mu się pomóc za wszelką cenę. Raz nawet mógł nie zdać egzaminu!
Shikamaru, który żyje pod pantoflem Temari. To jest świetne! Teraz spodziewają się dziecka. Życzę im szczęścia i żeby dziecko faktycznie było podobne do ojca, bo jak do matki to powiększy się dyktatura domowa :')
Minato i Kuszinę dokładnie tak sobie wyobrażałam. Świetnie są przedstawieni. Do tego pies Kurama <3 Kocham!
Największa tajemnicą jest dla mnie Menma. Brat bliźniak z którym Naruto ma średni kontakt. Myślę, że to przez to, że zawsze byli o siebie zazdrośni. Jednak Menma jest strasznie tajemniczy. Myślałam, że będzie startował do Hinaty, ale okazało się, że ma on swoją rodzinkę. Nawet nie wiem jaki mam do niego stosunek, bo jest dla mnie jedną wielką niewiadomą. Ciągle staram się go rozgryźć.
Jak czytam to nie zwracam uwagi na błędy, ja patrzę na fabułę, a tu niczego nie brakuje. Jest śmiesznie, czasami poważnie. Umiesz wprowadzić czytelnika w nastrój i środowisko. Nie odpycha mnie ilość wulgaryzmów, bo pasują one do rozmów.
Czekam na następny rozdział. Zobaczyłam z boku, że dodajesz co dziesięć dni, więc na to liczę :D Oczywiście nie obrażę się, gdy dodasz wcześniej. Proszę o więcej NaruHina i przywrócenie Nejego!
Pozdrawiam,
N
Wow, wow, wow! Ja to cię podziwiam, że tak szybko to przeczytałaś :O jednocześnie się podziwiam, że nadal potrafię wciągnąć tak ludzi <3 (miewam czasem chwile zwątpienia w swój styl :P)
UsuńBardzo, bardzo dziękuję za ten ładny komentarz, wcale nie chaotyczny. Większy chaos mam w szafie. I dzięki za podzielenie się przemyśleniami o bohaterach <3
Apropo, to Nejiego odstawiłam w kąt, bo nie miałam na niego pomysłu, ale czytając ten twój żal, wpa-dłam na pewien pomysł, więc niedługo wróci <3
Anime świetne, ale moim zdaniem Kishi nietóre wątki spartolił, szczególnie romanse, prócz MinaKushi, ale z nimi pomagała mu żona :P
NaruHina są główni, a poboczne wątki czasem nawiązują do któregoś, tak się przynajmniej staram robić xD
Co do wulgaryzmów, to tylko napomknę, że kiedyś jakiś czytelnik mnie bronił przed zaczepkami mówiąc, że on się tam cieszy, bo dają one realizmu – ciężko spotkać ludzia, co choć trochę nie przeklina – jakoś to do mnie trafiło i tak zostało :P
Dzięki jeszcze raz, do jutra u ciebie :3
To ja zaczęłam się wciągać w opowiadanie, a tu koniec? xd Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział. Historia niby zwyczajna, ale bardzo interesująca. Bardzo podoba mi się, że postacie mają własne charaktery, a nie wydaje się, że każda postać jest opisywana dokładnie tak samo. Również bardzo dobrze tworzysz relacje między postaciami.
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem, ja piszę rozdział kilka dni, a wy go czytacie kilka minut xDD
UsuńNowy rozdział? To wypada na 23 kwietnia ^^
No ja mam nadzieję, że się uśmiechasz podczas czytania, o to mi chodzi ;)
Apropo pisania, może masz bloga do czytania? Bo jestem chętna <3