Temari wraz z Shikamaru odwiedziła Kankuro po kilku
miesiącach bez widzenia, lecz rodzeństwo w ogóle tego względem siebie nie
odczuło. Brat kobiety bardziej tęsknił i martwił się o Gaarę, pewnie dlatego,
że z obecną w jego mieszkaniu wiedźmą miał nieprzyjemność mieszkać. To nie
zawsze były miłe wspomnienia. Żal mu było, że młodszy brat nie przyjechał go
odwiedzić, ale w najbliższym czasie sam się postara do niego kopsnąć.
- Zatrzymaliście się u twoich starych? – Zapytał
Kankuro, Shikamaru.
- Pojechali na wesele jakichś znajomych…
- Mają nas w zamian odwiedzić w przeciągu dwóch
tygodni, bo nasze wieści raczej nie powinny być przekazywane przez telefon,
prawda kotku?
- Tak. Uświadomiłaś mi to…
- Cieszę się, że w końcu dotarło i nie musiałam używać
młotka.
- Robisz z igły widły…
- Znowu zaczynasz?!
- Halooo, nie żeby coś, ale wasze sprzeczki latają mi
koło tyłka. Lepiej powiedzcie o czym chcieliście mnie powiadomić? – Wtrącił
Kankuro siadając wreszcie na fotelu. Temari uśmiechnęła się, chwytając Shikamaru
za rękę. Oddał jej zarówno uśmiech jak i uścisk.
- Tylko nie zemdlej! – mruknęła żartobliwie Temari.
- Okej?
- Otóż… Spodziewamy się dziecka. – powiedziała a dumą,
jednak zaskoczenie brata było na tyle silne, że tylko się gapił przez kilka
sekund. – W porządku, Kanki?
- Ta… - przytaknął niepewnie. – Ale może lepiej
powtórz.
- Temari jest w ciąży. – spełnił jego prośbę
Shikamaru. Kankuro zmierzwił sobie włosy i westchnął ciężko.
- O rany... I co teraz zrobicie? – Zapytał poważnie.
Jego goście spojrzeli na siebie ze zdziwieniem.
- Ale my chcieliśmy mieć dziecko… - odpowiedział
szatyn w kitce.
- Serio?
- Tak. Durniu. – powiedziała Temari. Co tu kryć, ta
reakcja ją zaskoczyła.
- Aaa. No to gratulacje! – Uśmiechnął się szeroko
Kankuro. – Szwagrze, oby był…. Hm… znacie płeć?
- Jeszcze nie. – powiadomił Shikamaru. Rozmówca w
końcu i tak wzruszył ramionami.
- Tak czy inaczej lepiej by był podobny do mnie. –
Zaśmiał się.
- Fuj. – Bąknęła Temari i złapała brzuch. – Nie
słuchaj wujka, będziesz normalny.
- Chcesz piwa, szwagrze?
- Nie pogardzę. – Odparł Shikamaru, wzruszając
ramionami. Kankuro wstał więc z fotela i wyszedł do kuchni. – To była ciekawa
reakcja…. – zwrócił się cicho do Temari.
- Zaraz wracam.
Po tym komunikacie skierowała swoje kroki do kuchni.
Kankuro właśnie wyjmował dwie butelki piwa z lodówki i karton soku
pomarańczowego dla siostry. Gdy się obejrzał niemal czegoś nie wypuścił ze
strachu. Zaklął cicho, mierząc ją wściekłym wzrokiem. Miał coś powiedzieć, ale
Temari była szybsza.
- Co to było?
- O co ci chodzi?
- Sądziłeś, że będę chciała usunąć? – Spytała
krzyżując ręce na piersiach.
- Poprzednie usunęłaś. – Wzruszył ramionami.
- Miałam osiemnaście lat! – Warknęła, jednak nie na
tyle głośno, aby Shikamaru usłyszał.
- Okej, okej. Przepraszam, skąd niby miałem wiedzieć?
– Burknął Kankuro. – Mogłaś wtedy przecież urodzić, więc sądziłem, że się
wyskrobałaś, bo nie chciałaś dzieci.
- Chciałam mieć dobrą przyszłość. Nie żyć na garnuszku
taty, bez ukochanego faceta przy sobie. – Wytłumaczyła Temari. – Shikadai
będzie moim odkupieniem.
- Shikadai? Czemu nie Kankuro? – Burknął mężczyzna.
- To głupie imię. Tak jak jego właściciel.
- Byłby chociaż przystojny. – Temari parsknęła
śmiechem, którego potem nie mogła pohamować. Kankuro drgnęła żyłka na skroni. –
Śmiejesz się jak świnia, która kaszle.
- Nawet będąc w ciąży musisz mi dogryzać?!
- Nie jestem w ciąży. – Zaśmiał się Kankuro, czepiając
się wypowiedzi.
W tym też momencie kobieta straciła nad sobą panowanie
i uderzyła brata w plecy. Nie miało to być nic strasznie agresywnego, ale
Kankuro tak zabolały plecy, że aż upuścił z rąk browara. Butelka stłukła się na
podłodze, rozpryskując wokół zawartość. Mężczyzna zaklął głośno i wściekle, nie
chodziło o to, że jego piwo zginęło, bo w końcu i tak było przeznaczone dla Shikamaru.
Gorzej było ze smrodem jaki teraz walił w pomieszczeniu.
- Co się stało? – Zapytał narzeczony Temari,
dołączając do towarzystwa.
- Kankuro wpadł w rozpacz, bo stłukł piwo.
- Dlaczego stłukł?
- Kłóciliśmy się i doszło do rękoczynów. – Bąknął Kankuro.
– Po ślubie też będzie cię bić. Co w rodzinie to nie zginie. – Wzruszył
ramionami i schylił się by wszystko sprzątnąć.
- Ja się nie dam. – Zapewnił Shikamaru, wywołując tym
śmiech u pozostałych. Nie podobało mu się to, ale nie przejął się na tyle, by jakoś
zareagować. – O co się pokłóciliście?
- O imię dla twojego syna.
- Syna? – powtórzył i spojrzał na Temari. – Będziemy
mieć syna?
- Tak. – mruknęła, chwytając się za brzuch. – Czuję
to.
- Temi… - Westchnął mężczyzna. – Twoje przeczucie,
choćby poprawne, to nie ma żadnego wpływu na ostateczny wynik.
- Co ty tam wiesz? Byłeś w ciąży? Nie? To zęby na
baczność! – Warknęła kobieta. – Oby Shikadai nie był tak upierdliwy jak ty,
chociaż podejrzewam, że tak będzie…
- Shikadai? Chcesz go nazwać Shikadai?
- A co? Masz jakiś problem?
- Shikamaru pewnie chce dać mu imię po szwagrze. –
Wtrącił Kankuro.
- Eee, nie. Shikadai mi się podoba. – Uśmiechnął się
mężczyzna do swojej wybranki. Odwzajemniła uśmiech, cmokając go następnie w
usta.
- Bo ma twój przedrostek, próżniaku…
- Ty chciałeś dać mu całe swoje imię… - Zauważył
Shikamaru.
- Tak wypada chrzestnemu. – Zmyślił tylko po to, aby
coś odpowiedzieć.
- Komu? – Wtrąciła litościwie Temari. – Gaara bardziej
się nadaje.
Kankuro był tym stwierdzeniem bardzo oburzony. Zaczął
wypominać siostrze wszystkie rzeczy, za które powinna być mu wdzięczna, ale nie
trwało to dłużej niż minutę. Shikamaru wolał trzymać się na uboczu, wobec tej
sytuacji i tak Temari była na tyle miła, że nie dała mu prawa głosu w
większości kwestii. Także tylko ona musiała użerać się ze swoim bratem. Kochał
ją za to wszystko.
Popołudniem około godziny piętnastej, Naruto przybył
do restauracji, w której pracowała jego ukochana. Na jego widok oczywiście się
ucieszyła, ale obiecała Sakurze pomóc w zakupach. Skoro tak, to blondyn już nie
zamierzał robić niespodzianek. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. W dodatku
poszedł z nimi pełniąc rolę targarza.
Co za niesprawiedliwość, nie dość, że Naruto nieczęsto
mógł się spotykać z Hinatą, to Sakura musiała im zabierać ten cenny czas.
Powiedziałby jej na głos to, co o tym myślał, gdyby się jej tak nie bał. Strach
się tylko wzmocnił, gdy zobaczył, jak kobieta potraktowała Toneriego, gdy
niechcący ochlapał jej buty drobinkami z kawy, którą wtedy wylał niechcący. Przy
takiej bestii bałby się o życie.
- Hinata, chciałabyś dzisiaj robić coś konkretnego? –
Zapytał, gdy wędrowali do działu z akcesoriami. Dziewczęta prócz typowej pracy
kelnerki dokupywały do niej też środki higieny i małe co nieco. Rzecz jasna na
koszt firmy.
- Moim jedynym wymogiem jest to, by robić coś z tobą.
– mruknęła, a Naruto się wyszczerzył, całując wierzch dłoni, za którą ją
trzymał.
- Nie wytrzymam, jak cię zaraz nie pocałuję!
- To na co czekasz? – Zapytała lekko się rumieniąc i
spoglądając przed siebie oraz na regały obok.
- Pojęcia nie mam. – stwierdził Naruto i obrócił ją do
siebie. Nachylił z wiadomo jak utęsknionym zamiarem.
- Gołąbki. Miłość później, obowiązki teraz. – Wtrąciła
Sakura. Odsuwając ich od siebie. – Hinata, porywam cię.
Naruto otworzył buzię, ale nie zdążył nic powiedzieć.
Odprowadził dziewczyny wzrokiem i sam zaczął sobie czegoś szukać na
pocieszenie. Oczywiście w dziale z pop kulturą. Może mają jakieś fajne komiksy?
Zaglądając, w niektóre tytuły, dostrzegł niedaleko znajomą sylwetkę. Świat jest
mały.
- Hej! Kakashi! – Zawołał Naruto i podbiegł do
mężczyzny. Był szybki, ponieważ nie pozwolił szarowłosemu nawet zadecydować o
ucieczce. – Kakashi, co tu robisz?
- Emm… Naruto, wybacz, ale nie mam czasu na pogaduchy.
- Doprawdy? – Burknął z powątpiewaniem. – Ale na
czytanie erotyków, to ty masz czas!
- Cicho! – Kakashi nerwowo odłożył książkę. - Tylko ją
poprawiałem, bo była za bardzo z boku.
- Sam jesteś zbokiem.
- Co…?
- No tak, przeglądanie książek w dziale dla dorosłych
mówi za siebie. – stwierdził rzeczowo Naruto. –W ogóle kto się przezywa ten sam
się tak nazywa.
- Nie… a zresztą. Nie mam czasu, cześć.
- Naruto! – Krzyknęła Sakura, znajdując zgubę. –
Miałeś stać w miejscu! Z tobą to jak z dzieckiem… Hinata, tutaj jest! –
Zawołała koleżankę. – w dziale dla dorosłych, no nie wpadłabym na to…
- Znalazłeś tu coś ciekawego, Naruto? – Zapytała
surowo Hinata.
- Nie. Znaczy jego – Wskazał na Kakashiego, który
odrobinę zapatrzył się na Sakurę. – pracownik mojego taty.
- Taa… Nie przedstawisz mnie?
- Hm? Podobno nie masz czasu, spieszysz się…
- Nie wiem o czym ty mówisz. – Kakashi wzruszył lekko
ramionami.
- Akurat!
- Naruto! – Upomniała go jedna z towarzyszek.- Bądź
miły. Jestem Hinata.
- A ja Sakura, miło poznać. – uścisnęli sobie dłonie i
na moment wpatrywali w siebie.
- Kakashi. Naruto, to twoja dziewczyna? – Naruto w
pierwszej chwili odpowiedział parsknięciem śmiechu.
- Niiiie no co ty. Jest dla mnie za ładna. –
Wyszczerzył się, puszczając do niej oczko. – Moja miłość stoi obok. Taki ze mnie
szczęściarz! – stwierdził kładąc rękę na ramię Hinaty. Przyciskając ją do
siebie złożył na jej czole buziaka.
Kakashi przytaknął ruchem głowy i uśmiechnął się
sympatycznie. Ciężko było nie zauważyć, że Sakura wpadła mężczyźnie w oko albo
jedynie Hinata to widziała. Sakura zapowiedziała swoje miejsce docelowe, jakim
był dział kosmetyczny. Nowy towarzysz też się tam udał, potrzebował kilku
przyborów do kąpieli.
- A dokładniej to jako kto pracujesz u mojego
staruszka? - Zapytał Naruto.
- Jestem prostym ochroniarzem.
- Ale jednym z najlepszych! Tata zazwyczaj jak
opowiadał o pracy, to wspominał Kakashiego. - Wytłumaczył milczącej Hinacie.
Wspomniany osobnik wziął do ręki jasno różowy, kwiatowy szampon do
włosów. - U mnie w domu robisz za
legendę.
- Panu Minato nie dorastam do pięt.
- Polecam ten szampon. Sama używam. - Zagadnęła
Sakura. - Trudno o lepszy. To ma być prezent dla dziewczyny?
- Nie. Mój pies takiego
używa.
- Ooo! Masz psa? - Zareagował wesoło Naruto.
Hinacie w tym czasie udało się zamaskować parsknięcie,
którego się nabawiła na widok miny przyjaciółki. Sakura nie
mogła wyjść z szoku, takiego braku taktu się nie spodziewała. Odechciało jej
się robienia dalszej listy zakupów, jednak musiała się zmusić, a Kakashi ciągle
im towarzyszył.
Po półtorej godzinie od opuszczenia towarzystwa
Kakashiego i Sakury, Naruto mógł spędzić ten swój długo oczekiwany czas z
Hinatą. Spacerowali po parku, trzymając się za ręce i opowiadając o sobie.
Właściwie to głównie Naruto. Jak zwykle. Kobieta słuchała go uważnie i
przytakiwała mu co jakiś czas. Sama nie była zbytnio skora do rozmowy. Naruto
nie prędko to zauważył, ale w końcu jednosłowne odpowiedzi nie były dla niego
wystarczająco… wystarczające.
- Hinatko, stało się coś?
- Nie, dlaczego?
- Odnoszę wrażenie, że się dąsasz… Zrobiłem coś?
- Nie, to nic...
- Aha! - Wykrzyknął Naruto. – Czyli jednak coś się
stało! O co chodzi?
- Mówię, że nic.
- Przestań Hinata, przecież wiem, że coś nie gra i
widzę, że jesteś zła…
- Naruto, nie zaczynaj.
- Ja?! – Zawołał ciut zbyt agresywnie. Przyłożył
dłonie do ust i wziął głęboki oddech. - Ja tylko nie chcę byś się złościła.
Nawet nie znam powodu. To mnie denerwuje.
- To pewnie mało istotna rzecz... - powiedziała bez
przekonania. - Nie musimy jej roztrząsać. - Kiedy próbowała go wyminąć Naruto
złapał ją za ramię.
- Może ja chcę wiedzieć co cię tak wkurzyło...?
- A może ja nie chcę ci o tym mówić...?
- Dlaczego?
- Och! - Westchnęła w akcie złości. Wyrwała ramię z
uścisku. - Bo może nie chcę się z tobą kłócić? Bo może chcę sobie wszystko
uporządkować w głowie? Albo chcę żebyś sam się domyślił, Naruto?!
- Co?! A skąd ja mam wiedzieć?! Wszystko było w
porządku i ni z tego ni z owego... - Zastanowił się nagle. - To przez
Sakurę?
- Nie. - Hinata przewróciła oczami.
- No to nie wiem. Pojęcia nie mam co ci
odpierdzieliło... Może dla świętego spokoju wyjaśnisz?
- W porządku! - Zawołała wzburzona Hinata. - Skoro tak
bardzo chcesz wiedzieć...
- Chcę.
- To na ciebie jestem zła, Naruto. - Wyjaśniła.
Zapadło krótkie milczenie. Mężczyzna zastanawiał się nad swoim wcześniejszym
zachowaniem, ale nic mu nie przychodziło do głowy.
- Na mnie? Dlaczego na mnie? Co ja zrobiłem?
- Nie domyślasz się?
- No kuźwa! Hinata gdybym wiedział to bym nie pytał!
- Nie krzycz na mnie! - zareagowała również
podniesionym głosem. Naruto zacisnął zęby i pięści ze zdenerwowania, po czym
ponownie odetchnął dla uspokojenia.
- W porządku... W porządku, przepraszam. - powiedział,
dotykając delikatnie przedramion ukochanej. - Wyjaśnij proszę o co
chodzi.
- Kiedy Kakashi zapytał czy Sakura jest twoją
dziewczyną odpowiedziałeś, że jest dla ciebie ZA ŁADNA... A potem przedstawiłeś
mnie...
- No tak. I co?
- A to... - Odepchnęła jego dłonie z własnego ciała. -
że poczułam się jak jakaś głupia nagroda pocieszenia! Sakura jest dla ciebie za
ładna, ale ja to w sam raz albo ujdzie?
- Hinata, ale ja żartowałem...
- Serio? Jakoś nikt się nie śmiał. Bardzo mi przykro,
że nie jestem dla ciebie wystarczająco piękna...
- Jesteś, oczywiście, że jesteś, skarbie. -
powiedział. - Najbardziej w środku.
- Nie chcę byś doceniał jedynie wnętrze. Chcę ci się
podobać również na zewnątrz.
- Przecież mi się podobasz...!
- Widocznie nie tak bardzo, jak Sakura.
- Nie masz co się porównywać. - mruknął Naruto, a
Hinata wydęła usta i obróciła się na pięcie. - Nie, nie! Czekaj! Źle mnie
zrozumiałaś! Jesteś ładniejsza od Sakury...
- Taa... - Hinata nie przestawała iść przed siebie
twardym krokiem.
- No naprawdę!
- Naruto, wiem doskonale, że z naszej dwójki to ona
jest tą ładniejszą. Ale boli mnie, że nawet dla mojego chłopaka tak jest. -
Przy ostatnich słowach głos Hinaty się załamał, a oczy zaszkliły.
- Nie chciałem byś się źle poczuła...
- Też nie chciałam... Ale strasznie mnie twoje słowa
zabolały…
- Przepraszam… Skarbie… - Naruto chciał objąć
dziewczynę, jednak go odtrąciła.
- Nie... Zostaw mnie samą.
- Ale....
- Chcę pobyć sama.
Naruto skinął na zgodę głową. Nie obawiał się zostawić
ją samej sobie, to jej miasto, mieszkała tutaj. Przez własną głupotę, a potem
ciekawość doprowadził do takiego stanu rzeczy. Cóż mógł dalej zrobić? Nie
chciał wracać do mieszkania i siedzieć tam sam... Idąc bez celu przed siebie
dotarł do jakiegoś sklepu fotograficznego. Wyszczerzył się do samego siebie
orientując się, że pracował tu Sasuke.
Wszedł do środka. Pomieszczenie było urządzone w
minimalistycznym stylu, na ścianach było sporo fotografii na jednej był nawet
kolaż. Wszystko było idealnie rozmieszczone z zadziwiającą dbałością o
szczegóły.
- Dzień dobry. W czym mogę panu pomóc...? - Zapytał
znudzonym głosem pracownik siedzący za biurkiem.
- Eee... - Rozglądając się Naruto zobaczył pracującego
w kącie Sasuke. Robił sesje zdjęciową jakiejś małej dziewczynce. - Nie dzięki,
poradzę sobie. - mruknął i śmiało podszedł do kolegi. - Cześć stary. - Sasuke
obejrzał się przez ramię i zaczął piorunować wzrokiem pracownika.
- Suigetsu! Mówiłem żeby nikt mi nie
przeszkadzał!
- Sooorrry...! - Zawołał bez przejęcia. Sasuke się
skrzywił.
- Twoi pracownicy cię nie szanują. Nie spodziewałem
się...
- Zamknij się. - Warknął i wrócił do przerwanego
zajęcia. - Co tu w ogóle robisz? Miałeś spędzać czas z Hinatą.
- Aaa... Zjebałem trochę sytuację...
- Spodziewałem się.
- Zamknij się. - Bąknął. Sasuke uniósł lekko kąciki
ust. Nastąpiła cisza, brunet nie dopytywał o szczegóły, a Naruto chciał
pociągnąć temat. - Chcesz wiedzieć co zrobiłem? - Błysnął flesz. Sasuke zmienił
pozycję.
- Mów.
- Uraziłem kobiecą dumę.
- Uraziłeś kobiecą dumę. - Powtórzył. – Widując się z
Hinatą raz na jakiś czas. Brawo ty.
- No, ale nie zrobiłem tego specjalnie! - Sasuke
zerknął na niego na moment, nie wyrażając przy tym żadnych emocji. -
Poważnie!
- Ok. Wierzę ci.
- Serio?
- Nie. - odpowiedział wzruszając ramionami.
- Spierdalaj...
- Nie przeklinaj w obecności dziecka, pajacu. -
Upomniał Sasuke. - Bo cię stąd wyrzucę.
- Wybacz, zapomniałem się... - powiedział ze skruchą
Naruto. Zaczął się rozglądając po pomieszczeniu. - A gdzie jej rodzice?
Powierzają ci dzieci?
- Matka tej małej poszła do fryzjera. Obecność
rodziców zwykle przeszkadza.
- Brzmisz jak pedofil. - Sasuke zmiażdżył go wzrokiem
za to porównanie.
- Ktoś cię dotykał, jak byleś mały? Mówisz z własnego
doświadczenia?
- Spier...papier! - Bąknął. W tejże chwili dziewczynka
się rozpłakała.
- Naruto, idź stąd. Straszysz mi klientów.
- Akurat! Pewnie winna jest twoja fryzura, czesałeś
się w ogóle?
- Nie kompromituj się. Z nas dwóch ja przynajmniej
wyglądam jakbym wiedział co to jest grzebień.
- Akurat!
- Dopiero co odkryłeś to słowo? Przestań je powtarzać.
- rozkazał Sasuke. Wziął dziewczynkę na ręce i przeniósł na specjalne miejsce,
gdzie zmieniało się pieluchy.
- Będziesz ją przebierał?
- Chcesz mnie zastąpić?
- Hehehe, nie. - powiedział bezlitośnie. Sasuke jednak
się nie przejął. - Nie bardzo umiem to obsługiwać... Ty za to jak ryba w
wodzie! Powinieneś to robić zawodowo!
- Zamknij się już.
- Naucz się przyjmować komplementy. - Oburzył się
Naruto. Po skończeniu Sasuke znowu wrócił z dziewczynką na miejsce pracy. -
Pasuje ci. Powinieneś sobie zrobić własne.
- Nie.
- Dlaczego? Nie chcesz dzieci?
- Chwilowo nie stać mnie na własne utrzymanie. Co
dopiero dzieciaka.
- Masz dzianych rodziców. - Wyszczerzył się Naruto,
jednak na wzmiankę o rodzicach Sasuke umilkł. Wrócił do pracy, jego modelka
leżała na brzuchu i była gotowa do zdjęć.
- A co z tobą? Chcesz dzieci?
- Pewnie, że chcę! Piątka minimum. W ogóle co to za
pytanie czy chcę...
- Wiesz. Menma nie chce, więc tak sobie
pomyślałem...
- On nie chce dzieci? - Zdziwił się Naruto. - Przecież
ma taki dobry kontakt z Midori...
- Tak uważasz?
- A co? Nie?
Sasuke nie odpowiedział. Wzruszył ramionami i ponownie
zabrał się do pracy. Obecność Naruto została wykorzystana, gdyż swoim talentem
do pajacowania sprawiał uśmiech jego modelce. Po chwili do sklepu weszła jakaś
nastolatka w różowych włosach. Ten róż nie był tak jaskrawy jak u Sakury,
jednak i tak zwracał uwagę Naruto. Zastanawiał się czy ta dziewczyna jest matką
małej modelki.
- Zabierz te nogi z biurka, Suigetsu, bo ci je
połamię. - Warknęła na dzień dobry. Mężczyzna grzecznie spuścił nogi, a w tym
samym miejscu dziewczyna położyła swoją torbę. Zapewne szkolną.
- Jak sprawdzian z matematyki? Zdołasz obliczać
dzisiaj rachunki bez kalkulatora.
- Lepiej się odjeb, kurwiu. - Syknęła. Następnie
obejrzała się w stronę Naruto i uśmiechnęła się ślicznie. Nie spodziewał się
czegoś takiego mając na uwadze jej słownictwo.
- Naruto, przydaj się na coś i podaj tego królika. -
Sasuke wskazał na jednego z pluszaków w kącie. Potem zobaczył dziewczynę i
oddał jej lekki uśmiech. To dało jej pozwolenie na zbliżenie się.
- Tego? - Zapytał Naruto trzymając maskotkę. W tej
samej chwili Sasuke objęła wcześniejsza dziewczyna i pocałowała w usta. Naruto
opadła szczęka.
- Cześć szefie. Tęskniłeś?
- Nie miałem czasu. – Burknął, odsuwając się od niej.
Właściwie` to wciąż miał do niej urazę. Dziewczyna jednak nic sobie z tego nie
robiła.
- Taki zapierdol? - Zapytała retorycznie. – Musimy
potem porozmawiać. W cztery oczy. - Dodała w miarę cicho. Potem zwróciła się do
Naruto. - Hej Menma. Co to za fryz? Wyglądasz jak pedał.
- Eee... Co...?
- To nie jest Menma. - Wyjaśnił Sasuke. - To jego brat
bliźniak.
- Naruto. - Przedstawił się wyciągając rękę do
dziewczyny. - Przyjaciel Sasuke.
- Że niby kto?
- Tayuya... - Powiedziała zagłuszając poprzednie
pytanie. - Pracuję tutaj.
- Serio? - Zapytał Naruto z dwuznacznym
uśmiechem.
- Tak. A co? Masz z tym jakiś problem? - Skrzyżowała
ręce prowokująco. Naruto zamarł przez ten naskok. Z opresji uratował go
Sasuke.
- Idę do gabinetu się pobawić zdjęciami. Pilnuj
dzieciaka póki nie pojawi się matka. - Polecił i bez słowa ruszył do
odseparowanego pomieszczenia.
Naruto oczywiście oddalił się za nim, a Tayuya bez
żadnych sporów wykonała polecenie. Po wejściu do gabinetu Sasuke od razu zaczął
klikać na komputerze. Był tak na tym skupiony, że nie przeszkadzała mu ciągła
obecność Naruto. Tego z kolei ciekawość wręcz nosiła.
- Nie mówiłeś, że masz dziewczynę!
- Nie drzyj ryja.
- Czemu się nie pochwaliłeś?
- Po co?
- Jak to po co?
- Wbrew temu co sobie myślisz, nie jesteśmy
przyjaciółmi. - rzekł dobitnie Sasuke. - Moim jedynym przyjacielem jest Menma,
a i jemu nie muszę o wszystkim gadać.
- To lekko spaczona ta przyjaźń. Od kiedy jesteście
razem?
- Daj mi pracować. - Naruto się obraził. Na całe dwie
minuty.
- Ile Tay ma lat? Wygląda jak nastolatka! Normalnie
bylem w szo...
- Szesnaście.
Naruto rozdziawił usta. Ta informacja go zaskoczyła
najbardziej co do tej pory usłyszał. Nie wiedział co powiedzieć..
- Pieprzysz...
- Czasami. Jak mamy czas i ochotę. - Stwierdził
Sasuke, unosząc delikatnie kąciki ust. Czuł niejaką dumę z tego, jak inni
reagowali na wieść o jego tak młodej partnerce.
- Wkręcasz mnie. To niemożliwe... Jesteś od niej
dekadę lat starszy.
- Co z tego?
- To, że jesteś starszy... Dla niej jesteś
zgredem.
- Jestem z nią półtora roku i nie dostałem żadnej
skarpetki.
- Półtora? Czyli... Zacząłeś z nią chodzić jak miała
czternaście lat? - Naruto znowu rozwarł buzię. - Znaczy piętnaście.
- Skończyłeś już wywiad?
- Ale... Jak...? Dlaczego...? Ja myślałem, że cię
ciągnie do Sakury... - Sasuke w końcu okazał zainteresowanie towarzyszem i na
niego spojrzał.
- Do Sakury?
- No. Z tego co opowiadała, to ostatnio nawet zagadałeś
i odprowadziłeś ją z przystanku do domu.
- Wracałem z pracy, a mieszkamy w tym samym bloku...
Nawet za nią nie przepadam.
- Kto się czubi ten się lubi. Z tą Tayuyą to na
poważnie? Nawet przedstawiłeś ją Menmie...
- Co zrobiłeś Hinacie? - Sasuke zmienił temat.
- Nagle cię to zaczęło interesować? - Burknął
Naruto.
- Bo zaczynasz mnie denerwować swoją obecnością.
- Jak taki jesteś, to ci nie powiem!
- Więc stąd idź. - Odparł i wyciągnął z kieszeni
wibrujący telefon. Naruto nie zamierzał się ruszyć z miejsca. – Cześć, co
tam?
- Kto to? - Zapytał Naruto, na co ten odpowiedział mu
litościwym spojrzeniem.
- Poważnie? Nie domyśliłeś się wcześniej...? - Sarknął
Sasuke. - No mów... Mhm... Mhm... Co? Serio? - Parsknął śmiechem. - Jaki
głupek... Powiedziałeś Hinacie, że Sakura jest od niej ładniejsza? - Zwrócił
się tym pytaniem do Naruto. - Pojebało cię, czy co?
- Skąd ty... Z kim rozmawiasz? - Naruto chciał szybko
odebrać koledze telefon, lecz ten w porę się cofnął. Sasuke włączył tryb
głośnomówiący.
- Sasuke... To był Naruto czy nie?
- Menma?
- Naruto? Witaj braciszku. Co słychać?
- Skąd wiesz o mnie i o Hinacie?
- Rozmawiałem z nią. Jesteś debilem... Sasuke znasz tę
Sakurę? Ładna chociaż?
- Według mnie nie. Hinata ma gęstsze włosy, większy
biust, ładniejszy tyłek i zajebistsze nogi.
- Bardzo szczegółowo przyglądasz się MOJEJ
dziewczynie... – Sasuke uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami. - Fajnie, że
Hinata dzwoni do ciebie by ci się wyżalić, Menmo...
- Ja do niej dzwoniłem. Miała smutny głos, to
wyciągnąłem od niej tę informację.
- Po raz kolejny ci mówię byś do niej nie wydzwaniał
to mnie wkurza.
- Przyjaźnimy się.
- Wasza przyjaźń też mnie wkurza.
- To twój problem. - odrzekł apatycznie Menma. Naruto
zacisnął pięści. - Powinieneś mi podziękować, bo pomimo twojej głupoty,
broniłem cię.
- Mhm... To nawet nie było konieczne.
- Wściekasz się, bo mam fajny kontakt z Hinatą,
ale...
- Otóż to. Hinata nie jest twoją terapeutką, wygaduj
się Sasuke.
- Sasuke jest chujowym słuchaczem. - Orzekł
Menma.
- Hm... Co? Co ja? - Zapytał Sasuke, zbity z tropu.
Zbytnio zaangażował się w obróbki zdjęć. - Nieważne, po prostu mnie w to nie
mieszajcie.
- Ponadto nie traktuje jej jak terapeutki. Zwierzanie
działa obustronnie. – Kontynuował Menma.
- Co? A niby z czego Hinata ci się zwierza? Ma jakieś
problemy?
- Nic ci nie powiem.
- No nie! Ja chyba zwariuje! - Naruto zaczął mierzwić
sobie włosy. - Czemu ma mi ta wasza przyjaźń nie przeszkadzać skoro wiesz
najwyraźniej więcej ode mnie! Sasuke, jakbyś się czuł, gdyby Menma niemal codziennie
wydzwaniał do Tayuyi?
- On wie o Tay? - Dopytał Menma.
- Pomyliła go z tobą i bez oporów mnie
pocałowała.
- Oporów? To wy się ukrywacie? - Zdziwił się
Naruto.
- Zaczęli ze sobą chodzić jak miała czternaście lat.
No, prawie piętnaście.
- Stąd ta agresja za nazwanie cię pedofilem... - kiwał
głową Naruto w geście zrozumienia. Sasuke zagryzł wargi.
- Jak Hinata będzie miała jakieś załamanie czy coś to
Menma ci o tym powie. - stwierdził. - A to, że twoja dziewczyna zwierza się
twojemu bratu a nie tobie, daje do myślenia. Zacznij więcej z nią
rozmawiać.
- A on! - Naruto wskazał na telefon. - Niech
przestanie. Ma Izumi i... I ciebie... I... I...
- Potrafisz jeszcze kogoś wymienić, Naruto? - Zapytał
spokojnie Menma. - Nie jestem tak towarzyski jak ty, wszyscy zawsze woleli
kumplować się z tobą. Niedługo Sasuke też pewnie zmieni strony.
Mężczyzna spojrzał ze zdziwieniem na telefon, nie
posądzał przyjaciela o takie podejrzenia. Naruto też zrobiło się w jednej
chwili głupio. Po chwili zadźwięczał mu telefon, informując o otrzymaniu smsa.
- To Hinata. Prosi bym do niej przyszedł. – Powiadomił
Naruto.
- To leć. Leć i przeproś. – rzekł Menma. – No już! – w
końcu usłyszał szuranie krzesła i trzaśnięcie drzwiami, które wykonał jego
brat. – I niech kupi kwiaty. Sasuke, powiedz mu, by kupił kwiaty.
- Naruto…! Kup Hinacie kwiaty…! – Mężczyzna
zasymulował wołanie zwykłym głosem. Menma chyba go pomylił z jakąś sową.
- Serio? – jego rozmówca nie był zadowolony.
- Mhm.
- Chamski jesteś… - Sasuke uśmiechnął się lekko, nie
przerywając zajęcia na komputerze. Po chwili się zamyślił i postanowił wrócić
do poprzedniego tematu.
- Wiesz, że o mnie się nie musisz martwić. - Menma
mruknął niezrozumiale. - No wiesz… Ja nie zostawię cię i nie pójdę do twojego
brata.
- A idź w cholerę.
- I to niby ja jestem chamski? – Zapytał, przewracając
oczami. – Dzwonisz, bo…?
- Wracamy z Izumi i Midori do kraju.
- Ooo, kiedy? I na ile?
- Za półtorej miesiąca się zamierzamy wyrobić. –
Poinformował Menma. – Wracamy na stałe.
- Poważnie? – Dopytał Sasuke, odrywając się od pracy,
a jego rozmówca przytaknął. – Nareszcie! Co ci w końcu przemówiło do rozsądku?
- Midori. Chciała do mnie mówić tato…
- To… Zrozumiałe? – odpowiedział z lekko drwiącym
pytaniem. – Jesteś z nią non stop. Chyba się zgodziłeś i nie zrobiłeś jej
przykrości?
- Nie zgodziłem się i nie zrobiłem przykrości twojemu
bratu. Pasuje taki układ? – Zapytał Menma.
- Obojętne… sam by był sobie winny.
- Rozmawiałem z nim wczoraj.
- Z Itachim?
- Ta… - mruknął Menma. – Pytał o ciebie. – Ta
wypowiedź w pewnym sensie poruszyła Sasuke, ale nie chciał tego okazać. W życiu
wiele razy przeżywał takie zawahania i nie kończyły się one dla niego zbyt
dobrze.
- Nie ma telefonu?
- Zapobiegawczo powiedział, że i tak byś nie odebrał.
- Miałby racje… O co się pytał…?
- Nie masz telefonu? – Parsknął Menma. – Chyba
pogodził się już z sytuacją. Przeprosił mnie za wcześniejsze zwady. – Sasuke
mruknął bezinteresownie. – Wiesz…
- Niedawno się dowiedziałem, że u mnie byłeś, kiedy
byłem na wyjeździe – Sasuke zmienił szybko temat. – Zadzwonić wcześniej nie
łaska?
- Nie ma tego złego. Towarzyszyła mi Hinata, a potem
jej siostra, Hanabi. Znasz ją?
- Chyba coś tam kiedyś słyszałem… Ale dlaczego miałbym
ją znać?
- Podobno Kiba się w niej podkochiwał.
- Kiba? Nasz Kiba?
- Ten sam. Powiedziała mi, że…
- Poczekaj chwilę, bo chyba moi pracownicy się kłócą.
– Burknął Sasuke.
Mężczyzna zostawił telefon na biurku i wyszedł z
gabinetu do głównej auli, gdzie Tayuya kłóciła się z Suigetsu, dodatkowo
obecność Kiby nie poprawiała atmosfery. Siedział sobie na biurku Tayuyi i w
ogóle nie reagował na tą sprzeczkę. Sasuke skrzyżował ręce na piersiach i
podszedł do towarzystwa. Spojrzał na nich z góry i czekał aż go zauważą.
Czekał, czekał i czekał.
- Co tu się dzieje?!
- Ta twoja pracownica sobie na za dużo pozwala! –
Zaczął Suigetsu. – Sprasza tu sobie swojego fagasa i drze ryja tak, że nie
słyszę co ktoś mówi przez telefon!
- Dodaj, że chodzi ci o ten swój prywatny, ćwoku! –
Warknęła Tayuya. – Ja chociaż pracuję.
- Chyba językiem, jako dziwka!
- Suigetsu! – Upomniał go Sasuke. – Licz się ze
słowami… idź do sklepu po wodę, ochłoń. – Mężczyzna westchnął ciężko i z
niezadowoleniem wstał z fotela.
- Taa.
Zastanawiał się czego on w ogóle się spodziewał? Że
Sasuke weźmie jego stronę? Ta mała pizda go zauroczyła, a wieloletnia znajomość
dawała mu tyle co nic. Wyszedł ze sklepu odprowadzony wzrokiem przez szefa. Ten
następnie spojrzał na Tayuyę i na Kibę.
- Co tu robisz?
- Przyszedłem do swojej dziewczyny. – mruknął Kiba,
dotykając ramienia Tayuyi. Sasuke zmrużył niebezpiecznie oczy.
- Dla twojej wiadomości, to Tay jest moją dziewczyna.
- Byłą. – Wtrąciła dziewczyna. – O tym chciałam z tobą
porozmawiać. Chciałam zerwać.
- Zerwać? – Sasuke parsknął śmiechem. – Zerwać ze mną?
Dla Kiby?
- Tak.
- Masz z tym jakiś problem? – Burknął Kiba. Sasuke
spojrzał na niego z mordem.
- Owszem, gościu. Odbijasz mi dziewczynę, jakbyś nie
zauważył!
- Nie moja wina, że była tobą znudzona. Najwyraźniej
nie potrafiłeś jej dać tego, czego potrzebowała. – stwierdził twardo Kiba.
- I co? Niby ty jej dasz?!
- A dam!
- Chyba wszy. – Burknął Sasuke i ukucnął przy fotelu
dziewczyny. – Tayuya, błagam, przemyśl to. Zrobię wszystko, aby między nami
było lepiej.
- Odwal się od niej! – Warknął K!iba, odciągając go od
swojej partnerki.
- Przestań mną szarpać! – Wrzasnął Sasuke, biorąc po
chwili uspokajający oddech. – Dobrze. Skoro tak, to róbcie co chcecie…
Pożałujesz tego, Kiba. – Syknął, kierując się z powrotem do gabinetu,
- Ale się boję!
Sasuke trzasnął za sobą drzwiami, był wściekły, a co
gorsza chciało mu się płakać. Jak jakiejś babie. Ruszył do fotela, a wtedy
przypomniał sobie o rozmowie z Menmą. Nie miał ochoty teraz gadać, ale z
drugiej strony, to mogłoby go czymś zająć. Podniósł telefon i przyłożył do
ucha.
- Jesteś tam jeszcze, Menmo?
- Jestem. Opanowałeś sytuacje?
- Tak jakby… Na czym skończyliśmy?
- Opowiadałem ci o siostrze Hinaty. Hanabi.
- A tak, o tej, na którą leciał Kiba… - przypomniał
sobie Sasuke. Po chwili nagle dostał olśnienia. – Menma… Jak wygląda ta Hanabi?
Opowiedz mi o niej…
Naruto uporał się z dojściem do domu Hinaty w niecałe
dziesięć minut. Otworzył sobie samodzielnie furtkę i podszedł do drzwi. Zapukał
oczekując widoku ukochanej. W myślach odtworzył jeszcze raz przemowę z
ustalonych przez siebie przeprosin. Oczywiście jak na złość teraz niczego nie
pamiętał. Cóż trzeba było improwizować. Po chwili drzwi otworzyła Hinata,
witając się zawstydzonym uśmiechem. Za zgodą wszedł do środka i od razu
rozpoczął litanię nieskładnych i niezrozumiałych słów.
- … Serio przepraszam. Nie chciałem, aby było ci
przykro z powodu moich, powtarzam, ŻARTÓW. Sakura nie jest ładna, znaczy no…
ale nie dla mnie!
- Naruto…
- Poważnie! Kocham ciebie, Hinatko. – powiedział,
ujmując jej zimne dłonie. – Na żadną inną nie patrzę w tak głęboki sposób, jaki
patrzę na ciebie.
- Wiem… dlatego to ja powinnam przepraszać za swoje
oskarżenia.
- No cóż… Nic się nie stało. – Wyszczerzył się Naruto szturchając
ją lekko pięścią w bark. Hinata spojrzała na niego dziwnie. – Eee… to też był
żart jak by co.
- Taa… - Hinata z lekkim uśmiechem również powtórzyła
na nim gest. – Śmieszny. – Po chwili objęła go mocno. – Bardzo cię kocham,
Naruto.
- Ja bardziej. – powiedział z uśmiechem. – A gdzie są
wszyscy?
- Nie ma. Wrócą dopiero jutro wieczorem…
- O rany, to co będziesz robiła sama, jak pojadę?
- No... – Hinata się zarumieniła. – Bo ja… Ja
pomyślałam, że… - Z nerwów zaciskała swój biały, satynowy i krótki szlafroczek.
– Że ze mną zostaniesz do jutra…
- Aaa… No, ale… Ja mam zajęcia jutro.
- Och… Jasne… - Kiwnęła zrozumiale głową, ale tak
naprawdę w tym jednym momencie chciała się popłakać. W końcu wszystko idealnie
się ze sobą zgrało i dało taką szansę na dopełnienie miłości swoim aktem.
Naruto spojrzał na nią z uśmiechem.
- Żartowałem. Pewnie, że z tobą zostanę. Studia nigdy
nie były dla mnie wymówką. Zresztą to tylko jeden dzień. Ale co będziemy robić?
Bo widzę, że ty już w piżamie… - Skrzywił się zawiedziony. Naruto liczył, że
jeszcze gdzieś sobie wyjdą.
- Nie jestem w piżamie. – Burknęła Hinata. – To
szlafrok.
- Taa, a co masz pod szlafrokiem? – Założył ręce na
klatce piersiowej. Hinata z rumieńcem odwróciła wzrok w bok.
- Niewiele…
Do Naruto dopiero po chwili dotarła ta bardzo cicha
odpowiedź. Oczy się lekko rozszerzyły ze zdziwienia. To taki miała plan… Jak
mógł się tego nie domyślić od razu. Ponownie ujął jej dłonie i pocałował ich
wierzch. Spojrzał na ukochaną.
- Na pewno chcesz to zrobić?
- Tak, Naruto. Nie chcę dłużej czekać.
- I to ja mam być twoim pierwszym?
- Powiedziałabym raczej, że to musisz być ty.
Naruto uśmiechnął się szeroko na te słowa, a następnie
wpił w malinowe wargi Hinaty. Już ich pierwszy pocałunek był mokry i spragniony
bliskości. Hinata objęła szyję mężczyzny, a ten w momencie to wykorzystał,
schylił się i powędrował ręką za jej krągłe uda a drugą za plecy. Wziął ją w
swoje ramiona i ponownie ucałował. Ważyła tyle co nic, z lekkością wdrapał się
z nią po schodach.
W pokoju należącym do Hinaty ułożył ją delikatnie na
łóżku. Naruto zdjął buty, których nie ściągnął wcześniej, a także spodnie i
bluzkę, jego partnerka również nie traciła czasu i pozbyła się z siebie
szlafroku. Dla obojga widok siebie nawzajem niezwykle podniecał. Hinata siedziała
na swoich piętach i czekała na nadejście swojego mężczyzny. Światło latarni z
widoku okna w pokoju oświetlał nieznacznie jej sylwetkę, prócz tego zdało się
usłyszeć ich wzajemny, ciężki oddech. W końcu Naruto usiadł naprzeciwko i
wtopił się w drżące od podniecenia usta Hinaty. Dziewczyna objęła jedną ręką
jego plecy, a drugą zacisnęła bezboleśnie na jego głowie. Naruto sprawnie
zjechał ustami do jej szyi, pieszcząc ją i równie sprawnie odpinając jej
biustonosz. Naparł na nią ciałem, zmuszając do ułożenia. Pieścił każdy skrawek
ciała, a Hinata automatycznie się spinała z zaznanych doznań. Zaciskała pięści
nie bardzo wiedząc jaki ruch wykonać. Miała ochotę zajęczeć, kiedy Naruto
całował jej brzuch, jednak obawiała się psuć chwilę. Naruto zrównał się z nią
twarzą, zarzucił na swoje ramiona jej ręce i złożył namiętny pocałunek. Jedna z
dłoni powędrowała do majtek dziewczyny i zaczęła przyjemnie trzeć łechtaczkę.
- Ooooh… Naruto… - Jęknęła mimowolnie.
Mężczyzna uśmiechnął się do siebie. Reakcje kobiet w
takich sytuacjach zawsze dodatkowo nakręcają. Stymulował jej rozkosz i
ukradkiem obserwował jej śliczną twarz. Głos miała taki słodki, a zarazem
seksowny od jęków, że członek piął się ciągle do góry. Naruto przeszedł do
pozycji siedzącej i delikatnie zsunął z jej nóg bieliznę. Hinata się
rozkraczyła, robiąc mu szersze wejście do siebie. Mężczyzna przygniótł ją lekko
ciałem i musnął wargami jej policzek.
- Nie martw się. Będę delikatny.
- Wiem, kochanie.
- Nic nie poczujesz. – Hinata zachichotała.
- Wolałabym jednak coś poczuć. À propos, prawie byśmy
się zapomnieli. – Podniosła się i wyjęła z szuflady prezerwatywę. Naruto się
wyszczerzył.
- Czyli nie złapię cię na dziecko? Eh, kurwa.
Hinata ponownie zachichotała, odpakowując z opakowania
gumkę Naruto w tym czasie szybko zrzucił z siebie bieliznę. Hinata niepewnie i
z zawstydzeniem nałożyła mu na członka lateksowe zabezpieczenie. Ponownie
spojrzała w niebieskie oczy Naruto, a on w tej chwili ją pocałował. Całował ją
nieprzerwanie, wplątując w to język. Hinacie robiło się coraz bardziej gorąco,
już nie przykuwała uwagi czy Naruto słyszał jej oddech czy jęki. Nawet nie
zauważyła, kiedy ponownie opadła na łóżko, poczuła jednak ukłucie w kroczu,
które jednak szybko minęło. Poczuła, jak spływała po jej nogach krew, starała
się o tym nie myśleć, ale nie było to łatwe.
Hinata wcześniej i tak rozłożyła na łóżku gruby koc,
który mógł się śmiało wybrudzić, dlatego pościel będzie sucha i przyjemnie
pachnąca. Półtorej minuty później Naruto z niej wyszedł. Zdziwiła się.
- Już? – Naruto z jeszcze większym zdziwieniem
spojrzał na nią. Odchrząknął.
- Taa...?
- Och… - Hinata nie wiedziała, jak to rozumieć. Czyżby
za mało go podniecała? – Rozumiem…
- Daj mi pięć minut, będzie druga runda…! – Zapewnił
Naruto. W myślach miał mętlik, bo przecież jest w tym dobry. Przynajmniej tak
sądził.
- Nie zmuszaj się.
- Nie zmuszam. – Zaprzeczył ruchem głowy. Spojrzał na
pokrwawione krocze dziewczyny. – Bolało?
- Nie. Tylko przez sekundę. Ale spodziewałam się, że
będzie gorzej. – mruknęła z uśmiechem.
- Podobno im kobieta wilgotniejsza tym mniej boli.
- Skąd wiesz…?
- Znałem się z taką jedną… - zakończył kaszląc w dłoń.
Hinata przecierała ręcznikiem papierowym krew z nóg. – Nie podobało ci się?
- Nie. Podobało…
- O co chodzi, Hina?
- Przepraszam… chyba za bardzo skupiłam się na
wyciekającej ze mnie krwi, niż na rozkoszy. W dodatku chyba cię zawiodłam…
ledwo zacząłeś, a już skończyłeś…
- Ledwo? – Burknął.
- Chodzi mi o czas jaki byłeś we mnie… Szczerze mówiąc
spodziewałam się czegoś… lepszego.
- Auć. – skomentował Naruto z szerokim uśmiechem. –
Rzadko której kobiecie podoba się jej pierwszy raz, ale zapewniam, że następne
są przyjemniejsze. Już się nie krwawi. Co do długości, powinnaś się cieszyć, że
wytrzymałem aż półtorej minuty… Nie każdy tak potrafi…
- Jasne.
- No naprawdę! – Zaparł się, a potem roześmiał. –
Myślisz, że ile trwa seks?
- No całą noc. – Naruto ponownie wybuchnął śmiechem. –
A nie?
- Ja pierdziele. Ile ty masz lat, żeby nie wiedzieć
takich rzeczy…? Pomyśl, pewnie jesteś zmęczona, zdyszana i dalej ci gorąco.
Wytrzymałabyś tak calutką noc? – Hinata zarumieniła się. – Poza grą wstępną,
seks trwa od kilku sekund do pięciu minut.
- Pójdę się opłukać do łazienki…
Powiedziała pospiesznie i równie szybko ubrała na
siebie szlafrok i zniknęła za drzwiami łazienki. Naruto przeklął pod nosem,
chyba był dla niej za ostry. Nie mając nic lepszego do roboty odgarnął
zakrwawiony gruby koc na bok i wcisnął się pod pościel, starając się nie
przysnąć w oczekiwaniu na Hinatę. Wyszła po pewnym czasie, nie zareagował na
to, bo był lekko znużony, jednak rozbudził go dotyk jej nóg i lekki ciężar na
udach.
- Kochanie… Zróbmy to jeszcze raz, dobrze? –Poprosiła
ponownie zdejmując z siebie szlafrok.
Naruto zamiast odpowiedzieć po prostu wziął się do
roboty. Przyciągnął jej talię i zaczął namiętnie całować. Hinata dociskała
dłonie na jego torsie przez co jeszcze bardziej czuł na plecach chłód ściany.
Pieścił ustami szyję partnerki, podnosząc delikatnie dziewczynę do klęku.
Spojrzał głęboko w jej białe oczy, aż ich ciała ponownie się połączyły.
Zajęczała rozkosznie. Teraz, będąc w pełni skupiona na czynności. Trzymając
biodra Hinaty pomagał jej wykonywać ruchy, stymulujące uczucie tej słodkiej
ekstazy. Po chwili Hinata poczuła najsilniejszą falę rozkoszy, ciepła wypełniającego
ją od krocza po całe ciało dzisiejszej nocy. Ta przyjemność zmusiła ją do
przerwania stosunku, jęknęła dochodząc. Oddychała ciężko, ale z twarzy nie mógł
jej zejść uśmiech.
Razem z Naruto położyli się na poduszce, mężczyzna
opatulił ją kołdrą i objął jej ciało. Oddał uśmiech, domyślając się, że tym
razem udało mu się sprawić, że poczuła spełnienie. I wystarczyła do tego
minuta. Musnął jej ciepły policzek.
- I ja…?
- Cudownie. Kocham cię. – Wyznała Hinata przerywając
mu w pół zdania. – Bardzo, bardzo mocno. – Dodała, składając na jego ustach
kilka ponętnych buziaków.
- Nieźle, jak na takiego słabeusza, co? Mówiłem, że
kolejne razy są lepsze.
- Mówiłeś. Gdybym nie była taka zmęczona to…
- Myśl też o mnie w takich sytuacjach, dobra? Zaraz
padnę ze zmęczenia…
- W porządku, wybacz.
- Też cię kocham, słoneczko. – Dodał na koniec Naruto,
całując jej czoło.
W nocy, późnym wieczorem Kiba odprowadzał Tayuyę do
domu. Dziewczyna czuła się bezpiecznie w jego objęciach, a także coś, czego nie
czuła przy Sasuke, a co przeważyło nad decyzją o zerwaniu z nim. Kiba był w
stosunku do niej cieplejszy, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Nie wiedziała czy
to ten jedyny, miłość na całe życie, ale chciała trwać w tym związku jak
najdłużej. Mężczyzna również był szczęśliwy z posiadania tak ślicznej
dziewczyny. Jej wybór jego ponad Sasuke nie miał zbyt wielkiego znaczenia, ale
podniósł mu cholernie samoocenę.
Właśnie mijali całodobowy, pobliski market, kiedy
szybko wyszła z niego szatynka. Zbiegła czym prędzej po schodach, dotarła do
swojego motocyklu i schowała do jego schowka zakupy.
- Tenten, siema! – Zawołał Kiba i podszedł do niej
wraz z Tayuyą.
- Cześć Kiba…
- Tenten to moja kumpela. – Zwrócił się do Tayuyi. – A
to moja dziewczyna, Tayuya.
- Miło poznać. – mruknęła szatynka, wsiadając na
motocykl.
- Taa…
- Wybaczcie, spieszę się… - Wyjaśniła, ubierając
szybko kask na głowę.
- Zauważyłem. – stwierdził Kiba. – Ukradłaś coś ze
sklepu?
- Nie. W życiu… Po prostu nie chce się z kimś widzieć.
- Tenten! – Zawołał mężczyzna w kapturze na głowie,
który właśnie wyszedł ze sklepu. Nieśpiesznie zaczął schodzić po chłodach. –
Nie słyszałaś, jak mówiłem ci cześć?
- To na razie. – szatynka pożegnała się z Kibą i jego
dziewczyną. Następnie odpaliła silnik swojego pojazdu i przyjęła pozycje gotową
do drogi.
- Hej! Zaczekaj! – Zawołał Kankuro, podbiegł na
parking, niestety w chwili, kiedy kobieta ruszyła. Zostawiła go samego i mocno
zdezorientowanego.
- Stary, co ty jej zrobiłeś? - Zagaił Kiba, obejmując
Tayuyę. Dopiero z bliska rozpoznał w mężczyźnie swojego sąsiada.
- Ja? – Powtórzył ze zdziwieniem. – Mówiła coś?
- Tylko tyle, że nie chciała się z kimś widzieć… -
dopowiedziała Tayuya. Kankuro wciąż nie opuszczało zdziwienie i poker face
wymalowany na twarzy.
- Okej… Dzięki.
Mężczyzna ruszył z powrotem do sklepu, myśląc o
powodzie tej całej sytuacji sprzed chwili. Przecież ostatnio było fajnie, mogło
być fajniej, gdyby Tenten nie zasnęła, ale… Kankuro uśmiechnął się do siebie,
dostając olśnienia. Wstydziła się, uroczo. Będąc przed drzwiami osoba z środka
uderzyła go nimi, gdy otwierała.
- Stary, nie zostawiaj mnie samego, jeśli obiecujesz,
że stawiasz.
- Sorry, Shikamaru.
Eeeech... I pewnie znowu nie będę pierwsza, bo pół godziny będę Ci tu wypunktowywać rzeczy, przy których "ómrę" ze śmiechu bądź zażenowania xD
OdpowiedzUsuń♥ Zapytał Kankuro, Shikamaru. - na dzień dobry proszę wyrzucić ten przecinek. SIO.
♥ - Temari jest w ciąży. – spełnił jego prośbę Shikamaru. - zrobiłaś z tej kwestii jakiegoś potworka xDDD Jeżeli po pauzie jest coś dotyczące bezpośrednio mówienia (powiedział, skwitował, oznajmił...), to przed pauzą nie ma być kropki (młotka to ja użyję, żeby Ci to wreszcie wklepać ♥). A jeżeli jest zdanie takie jak to, to powinno być "Shikamaru spełnił jego prośbę." A Kankuro wywalasz do kolejnego akapitu xD
♥ Uśmiechnął się szeroko Kankuro. - no sama powiedz. Czy to Ci brzmi poprawnie? Serio w ten sposób mówisz?
♥ ALE, żeby nie było, ta scena jest cudowna :D Kankuro taki nieogarnięty xDDD No, przynajmniej tyle ile już wiedziałam... Bo potem to normalnie :O :O :O :O W sensie: co? No się nie spodziewałam takiego "plot tłista". Błagam, powiedz, że on się dowie xDDD
♥ Tym chrzestnym na końcu spierdzieliłaś powagę sytuacji xDDD
♥ Ineki? Czy Ty nie miałaś...?
♥ Wtrąciła. Zawołał. Burknął. Zawołała. Zapytał. - MAŁE LITERY. Jak Ci tak będę wszystko wymieniać, to mi się komentarz w 7 częściach nie zmieści xDDDD
♥ Kakashi... Tego nawet nie muszę komentować. ._________.
♥ - Niiiie no co ty. Jest dla mnie za ładna. - Hinata to się powinna za to obrazić, wiesz?
♥ Szampon. Sakura. Pakkun. Awwwww xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
♥ Albo chcę żebyś sam się domyślił, Naruto?! - KOBIETA MODE ON
♥ Hmmm, widzę, że wiesz, bo się jednak obraziła xD I dobrze. Według mnie za grzeczna była w tym Twoim opowiadaniu :D Nawet jak na Hinatę ;)
♥ A propos sklepu fotograficznego. To Sasuke w końcu robi zdjęcia, czy sprzedaje aparaty? xD
♥ Czasami boli mnie Twój brak opisów... Na przykład z tym sklepem, który nazywa się sklepem, a strzępki informacji ukazują raczej zakład. Albo z tą dziewczynką. Mówisz tylko "mała" i wyobrażam sobie 7-8 latkę, a tu nagle miejsce do zmiany pieluch? Łot?
♥ - Tak. A co? Masz z tym jakiś problem? - Skrzyżowała ręce prowokująco. Naruto zamarł przez ten naskok. - Prowokująca Tay jest dobra xD Aczkolwiek a) to o Naruto powinnaś wypierdzielić do kolejnego akapitu, b) zamarł to chyba zbyt dużo powiedziane xDDD Chyba, że krzyknęła, zrobiła groźną minę, cokolwiek poza krzyżowaniem rąk... Za mało informacji .-.
♥ - Pieprzysz...
- Czasami. Jak mamy czas i ochotę. - kupiłaś mnie tym tekstem xD Mamy zwycięzcę konkursu na najlepszy cytat rozdziału 21! Hurraaaaa!
♥ Po raz kolejny ci mówię byś do niej nie wydzwaniał to mnie wkurza. - Cy Ty te przecinki wrzucasz losowo? xDDDDD Brakuje ich przed "byś" oraz "to". Albo w ogóle ta końcówka mogła wylecieć do innego zdania.
♥ Ja nie zostawię cię i nie pójdę do twojego brata. - I Ty mi mówisz, że to u mnie się kryptogeje szlajają po opowiadaniu?! Ja widzę, że ładnie tu Sasuś leci na kilka frontów. Tay, Sakura, Menma, teraz Naruto, a za chwilę... Ehem, skończę już tę wyliczankę xDD
♥ półtorej miesiąca - PÓŁTORA. Chyba, że miesiąc jest kobietą. Ale wtedy byłby... miesiączką? xDDDDDDD
♥ - A dam!
- Chyba wszy. - dobra, poprzedni najlepszy cytat ma konkurenta xD Parsknęłam przy tym :D Chociaż po Kibie to bym się raczej pcheł spodziewała xDDDDD
♥ Ej, nie. Nie mów mi, że Sasuke zrobi to tylko dlatego... Że wiesz :/ Nie chcę tu walić spoilerami, czy coś, więc mam nadzieję, że mnie zrozumiesz xD A jak nie, to Ci wyjaśnię na Messengerze :P
♥ Błagam, powiedz, że to pomyłka i Hinata nie chodzi w LATEKSOWYM szlafroku xDDD Biały i lateksowy? W prezerwatywie paraduje?! Chyba, że wiedziała, co się święci!
No ten "lateksowy szlafrok" rzeczywiście ciekawie brzmi xD Jak zwykle fajny komentarz, z którego można wiele ciekawych rzeczy na temat pisania dowiedzieć.
UsuńNo jednak jesteś pierwsza – w nagrodę dostajesz nic xD tylko nie roztrwoń :P
UsuńSerduszko 2 i 7 – cytując moją korektorkę: po pierwsze: "Przykład: – Wyglądasz bardzo ładnie – odpowiedział Adam. A to nieprawidłowy zapis: – Wyglądasz bardzo ładnie – Adam odpowiedział." + "Przykład z kropką zamykającą wypowiedź: – Dobranoc. – Otworzył drzwi i wyszedł. 5. Gdy w takiej narracji pojawia się nazwa wykonawcy czynności, to musi ona poprzedzać czasownik. Przykład: – Pięknie. – Adam się uśmiechnął."
3 – cytując moją korektorkę: Podmiot umieszczany po orzeczeniu może mieć także inne funkcje. Sprawia on m.in., że wypowiedź staje bardzie dynamiczna. Zauważmy, że w np. w opisach przeważa typowy układ wyrazów (np. Strażak wbiegł do budynku i wyniósł z niego dziecko), jednak w opowiadaniach, zwłaszcza, gdy autor chce zdynamizować narrację, pokreślić „dzianie się”, niejednokrotnie sięga właśnie po szyk przestawny (np. Wbiegł strażak do budynku i wyniósł z niego dziecko)." + polski język pisany różni się od polskiego języka mówionego, także takie porównania co najmniej nie mają sensu
4 – nie, nie dowie się, wymyśliłam taki zabieg, tak dla jaj :P XDD
5 – to celowo :P
6 – W poprawionej wersji imię zostanie zmienione forever xD
12 - Nie sądzę, ale wobec niektórych sytuacji każdemu byłoby przykro ;) Hinata nie jest za grzeczna, tylko za miła, by powiedzieć coś chamskiego komuś, nawet jeśli zasłużył. Czasem po prostu nie wytrzymuje, ale przecież niejednokrotnie to pokazałam :P
13 – to taki sklep jak u mnie na osiedlu :P sprzedaje się w nim ramki, drukuje i wywołuje zdjęcia czy robi fotoplakaty i robi zdjęcia do dowodu, sesje fotograficzne itp. W sumie nie sądziłam, że można tak pomyśleć – sklep fotograficzny, gdzie sprzedajemy same aparaty xD trochę głupi biznes xD
14 - ale w końcu zrozumiałaś, że to mała dziewczynka, więc po co drążyć temat :P ja nie widzę problemu, ale skoro tak, to troszkę się bardziej następnym razem sprecyzuje xD
15 – cytując moją korektorkę: pieprzenie 3 po 3 xd użycie czasownika jest poprawne, żadnych dodatkowych informacji tam nie potrzeba, bo to tak jakby powiedzieć, że gdy Snape wchodził do sali i robiło się cicho to uczniowie przesadzali xD
18 – u mnie się chociaż nie cmokają xDDD i tak według mnie t brzmi męsko, po prostu Sasuke chciał mu poprawić humor ;) być dobrym przyjacielem xD
19 – w imię poprawności politycznej nie możesz narzucać miesiącowi płci xD zaakceptuj jakim jest! xD
21 - <333
22 – To akurat błąd, nie znam się na ciuchowych materiałach xD poprawione na satynowy szlafrok xD
Yives – nie sądzę, by komentatorka zasłużyła na klepanie ją po plecach za tę falę krytyki xD przesadna jej ilość nie jest spoko dla nikogo :P
♥ Bla, bla, bla... Chyba się nie zdziwisz jak Ci powiem, że kolejnego fragmentu nie czytałam xD Chociaż, przesuwając zauważyłam, że TERAZ to się wysiliłaś na opisy. No faaaajnie. W ogóle zastanawiam się, dlaczego ostatnio wyraziłaś wręcz nadzieję, że nie będę tego czytać xDD Coś Ty tam napisała??? Poza rzeczami oczywistymi xDDD
OdpowiedzUsuń♥ Przeczytałam kilka razy trzy ostatnie linijki i nic z tego nie rozumiem xDDD Nie wiem co, gdzie i w jakim kontekście... Kankuro jest na zewnątrz, nagle jest w środku, ale nie wiadomo gdzie, otwierają się jakieś drzwi, ktoś wchodzi... Co? xD Dobra, kto, to wiem, ale reszty nie ogarnęłam xD
Podsumowując - chyba najwięcej błędów jak do tej pory xD No i ja wiem, że Ty fanką opisów nie jesteś, ale w tym rozdziale baaaaaaardzo mi ich brakowało. Był taki... Suchy. Dialog, dialog, dialog, bez zaakcentowania tego co robią, czują, myślą... Równie dobrze bohaterowie mogli stać i recytować formułki bez wyrazu i ekspresji. Nie mówiąc o tym, że np. przy dialogu Sasuke i Menmy, czyli przy dwóch facetach, ze dwa razy się zgubiłam i musiałam sprawdzać kto co mówił.
Natomiast akapity piękne i równiutkie :P To na duży plus ♥ No i jak zwykle było trochę ciekawie (ta pierwsza scena mnie lekko wcięła, a Sasuke zaintrygował, zaczynam lubić ten wątek xDDD) i oczywiście zabawnie (szampon uniwersalny dla ludzi i zwierząt zawsze na propsie).
Chyba muszę Ci życzyć duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny, żebyś następnym razem lepiej rozegrała te opisy xDDDDDDDDDDDDDD Bo tak poza tym, to wiesz, że ja to kocham bez względu na wszystkie mniejsze i większe błędy :D
Także życzę Ci duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny. Buźki :* ♥ ♥ ♥
P. S. JEDNAK PIERWSZA!!! ♥
serduszko 1 - Ta, bo moim marzeniem jest byś się upieprzyła mnie opisów seksu, a na bank byś to zrobiła ;)
Usuńserduszko 2. - A ja nie wiem o co tobie chodzi, wszystko jest zrozumiałe i logiczne, dbałam by wszystko napisać, ale zauważ, że w sumie to z perspektywy Kiby, a on też nie wie zbytnio o co kaman, a potem ładnie przechodzę na Kankuro ;) jak nie zrozumiałaś, to może nie czytaj w nocy, bo twój mózg może już śpi :P
Rozmawiam z moją korektorką na temat błędów, wszystkie uzasadnienia na temat wygarniętych błędów zacytowałam od niej. Resztę poprawię ;) Co do opisów, to się powtórzę, nie lubię ich i nie będę narzucać czytelnikom, jak mają się bohaterzy czuć podczas wypowiadanych słów, to by zepsuło dialog i stało by się nudny - ja czegoś takiego w opowiadaniach nie lubię, dlatego i się nie ustosonkuję do twoich oczekiwań, sory :P
Mój styl jest taki bardziej scenariuszowy, jak trzeba to piszę co robią i co odczuwają - ale krótko, nie na 20 linijek, bo to może zrazić. Jakbym napisała o Shikamaru 30 linijek opisu jakie chmury są fajne, ale świeci słońce, więc linijka dialogu na słowo "upierdliwe" a potem kolejne 40 linijek na marudzenie nad własnym losem :P 1 raz byłoby zabawne, ale za 8 razem już nie :P
Tak więc, zostanie jak jest, czy i się podoba czy nie xD
akapity chwalisz, bo to nie moja zasługa :P cóż, mam nadzieję teraz cię tylko rozciekawiać, bo trochę się podzieje ;)
Ja cię kocham trochę mniej :P wiesz co sądzę o twoim komentarzu :P bez znaczenia ile serduszek w niego władujesz :P
"-Znałem się z taką jedną… - zakończył kaszląc w dłoń." Już poleciał facepalm że zapomniał o umowie z Hinatą na temat mówienia o byłych, ale na szczęście się ogarnął w porę( bo chyba to kaszlnięcie nie było przypadkowe?) :D
OdpowiedzUsuńRacja, nie było :> miło, że wyczajony został taki szczególik :P
Usuń