Ariana | Blogger | X X

3 kwi 2018

ROZDZIAŁ #21

Temari wraz z Shikamaru odwiedziła Kankuro po kilku miesiącach bez widzenia, lecz rodzeństwo w ogóle tego względem siebie nie odczuło. Brat kobiety bardziej tęsknił i martwił się o Gaarę, pewnie dlatego, że z obecną w jego mieszkaniu wiedźmą miał nieprzyjemność mieszkać. To nie zawsze były miłe wspomnienia. Żal mu było, że młodszy brat nie przyjechał go odwiedzić, ale w najbliższym czasie sam się postara do niego kopsnąć.
- Zatrzymaliście się u twoich starych? – Zapytał Kankuro, Shikamaru.
- Pojechali na wesele jakichś znajomych…
- Mają nas w zamian odwiedzić w przeciągu dwóch tygodni, bo nasze wieści raczej nie powinny być przekazywane przez telefon, prawda kotku?
- Tak. Uświadomiłaś mi to…
- Cieszę się, że w końcu dotarło i nie musiałam używać młotka.
- Robisz z igły widły…
- Znowu zaczynasz?!
- Halooo, nie żeby coś, ale wasze sprzeczki latają mi koło tyłka. Lepiej powiedzcie o czym chcieliście mnie powiadomić? – Wtrącił Kankuro siadając wreszcie na fotelu. Temari uśmiechnęła się, chwytając Shikamaru za rękę. Oddał jej zarówno uśmiech jak i uścisk.
- Tylko nie zemdlej! – mruknęła żartobliwie Temari.
- Okej?
- Otóż… Spodziewamy się dziecka. – powiedziała a dumą, jednak zaskoczenie brata było na tyle silne, że tylko się gapił przez kilka sekund. – W porządku, Kanki?
- Ta… - przytaknął niepewnie. – Ale może lepiej powtórz.
- Temari jest w ciąży. – spełnił jego prośbę Shikamaru. Kankuro zmierzwił sobie włosy i westchnął ciężko.
- O rany... I co teraz zrobicie? – Zapytał poważnie. Jego goście spojrzeli na siebie ze zdziwieniem.
- Ale my chcieliśmy mieć dziecko… - odpowiedział szatyn w kitce.
- Serio?
- Tak. Durniu. – powiedziała Temari. Co tu kryć, ta reakcja ją zaskoczyła.
- Aaa. No to gratulacje! – Uśmiechnął się szeroko Kankuro. – Szwagrze, oby był…. Hm… znacie płeć?
- Jeszcze nie. – powiadomił Shikamaru. Rozmówca w końcu i tak wzruszył ramionami.
- Tak czy inaczej lepiej by był podobny do mnie. – Zaśmiał się.
- Fuj. – Bąknęła Temari i złapała brzuch. – Nie słuchaj wujka, będziesz normalny.
- Chcesz piwa, szwagrze?
- Nie pogardzę. – Odparł Shikamaru, wzruszając ramionami. Kankuro wstał więc z fotela i wyszedł do kuchni. – To była ciekawa reakcja…. – zwrócił się cicho do Temari.
- Zaraz wracam.
Po tym komunikacie skierowała swoje kroki do kuchni. Kankuro właśnie wyjmował dwie butelki piwa z lodówki i karton soku pomarańczowego dla siostry. Gdy się obejrzał niemal czegoś nie wypuścił ze strachu. Zaklął cicho, mierząc ją wściekłym wzrokiem. Miał coś powiedzieć, ale Temari była szybsza.
- Co to było?
- O co ci chodzi?
- Sądziłeś, że będę chciała usunąć? – Spytała krzyżując ręce na piersiach.
- Poprzednie usunęłaś. – Wzruszył ramionami.
- Miałam osiemnaście lat! – Warknęła, jednak nie na tyle głośno, aby Shikamaru usłyszał.
- Okej, okej. Przepraszam, skąd niby miałem wiedzieć? – Burknął Kankuro. – Mogłaś wtedy przecież urodzić, więc sądziłem, że się wyskrobałaś, bo nie chciałaś dzieci.
- Chciałam mieć dobrą przyszłość. Nie żyć na garnuszku taty, bez ukochanego faceta przy sobie. – Wytłumaczyła Temari. – Shikadai będzie moim odkupieniem.
- Shikadai? Czemu nie Kankuro? – Burknął mężczyzna.
- To głupie imię. Tak jak jego właściciel.
- Byłby chociaż przystojny. – Temari parsknęła śmiechem, którego potem nie mogła pohamować. Kankuro drgnęła żyłka na skroni. – Śmiejesz się jak świnia, która kaszle.
- Nawet będąc w ciąży musisz mi dogryzać?!
- Nie jestem w ciąży. – Zaśmiał się Kankuro, czepiając się wypowiedzi.
W tym też momencie kobieta straciła nad sobą panowanie i uderzyła brata w plecy. Nie miało to być nic strasznie agresywnego, ale Kankuro tak zabolały plecy, że aż upuścił z rąk browara. Butelka stłukła się na podłodze, rozpryskując wokół zawartość. Mężczyzna zaklął głośno i wściekle, nie chodziło o to, że jego piwo zginęło, bo w końcu i tak było przeznaczone dla Shikamaru. Gorzej było ze smrodem jaki teraz walił w pomieszczeniu.
- Co się stało? – Zapytał narzeczony Temari, dołączając do towarzystwa.
- Kankuro wpadł w rozpacz, bo stłukł piwo.
- Dlaczego stłukł?
- Kłóciliśmy się i doszło do rękoczynów. – Bąknął Kankuro. – Po ślubie też będzie cię bić. Co w rodzinie to nie zginie. – Wzruszył ramionami i schylił się by wszystko sprzątnąć.
- Ja się nie dam. – Zapewnił Shikamaru, wywołując tym śmiech u pozostałych. Nie podobało mu się to, ale nie przejął się na tyle, by jakoś zareagować. – O co się pokłóciliście?
- O imię dla twojego syna.
- Syna? – powtórzył i spojrzał na Temari. – Będziemy mieć syna?
- Tak. – mruknęła, chwytając się za brzuch. – Czuję to.
- Temi… - Westchnął mężczyzna. – Twoje przeczucie, choćby poprawne, to nie ma żadnego wpływu na ostateczny wynik.
- Co ty tam wiesz? Byłeś w ciąży? Nie? To zęby na baczność! – Warknęła kobieta. – Oby Shikadai nie był tak upierdliwy jak ty, chociaż podejrzewam, że tak będzie…
- Shikadai? Chcesz go nazwać Shikadai?
- A co? Masz jakiś problem?
- Shikamaru pewnie chce dać mu imię po szwagrze. – Wtrącił Kankuro.
- Eee, nie. Shikadai mi się podoba. – Uśmiechnął się mężczyzna do swojej wybranki. Odwzajemniła uśmiech, cmokając go następnie w usta.
- Bo ma twój przedrostek, próżniaku…
- Ty chciałeś dać mu całe swoje imię… - Zauważył Shikamaru.
- Tak wypada chrzestnemu. – Zmyślił tylko po to, aby coś odpowiedzieć.
- Komu? – Wtrąciła litościwie Temari. – Gaara bardziej się nadaje.
Kankuro był tym stwierdzeniem bardzo oburzony. Zaczął wypominać siostrze wszystkie rzeczy, za które powinna być mu wdzięczna, ale nie trwało to dłużej niż minutę. Shikamaru wolał trzymać się na uboczu, wobec tej sytuacji i tak Temari była na tyle miła, że nie dała mu prawa głosu w większości kwestii. Także tylko ona musiała użerać się ze swoim bratem. Kochał ją za to wszystko.

Popołudniem około godziny piętnastej, Naruto przybył do restauracji, w której pracowała jego ukochana. Na jego widok oczywiście się ucieszyła, ale obiecała Sakurze pomóc w zakupach. Skoro tak, to blondyn już nie zamierzał robić niespodzianek. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. W dodatku poszedł z nimi pełniąc rolę targarza.
Co za niesprawiedliwość, nie dość, że Naruto nieczęsto mógł się spotykać z Hinatą, to Sakura musiała im zabierać ten cenny czas. Powiedziałby jej na głos to, co o tym myślał, gdyby się jej tak nie bał. Strach się tylko wzmocnił, gdy zobaczył, jak kobieta potraktowała Toneriego, gdy niechcący ochlapał jej buty drobinkami z kawy, którą wtedy wylał niechcący. Przy takiej bestii bałby się o życie.
- Hinata, chciałabyś dzisiaj robić coś konkretnego? – Zapytał, gdy wędrowali do działu z akcesoriami. Dziewczęta prócz typowej pracy kelnerki dokupywały do niej też środki higieny i małe co nieco. Rzecz jasna na koszt firmy.
- Moim jedynym wymogiem jest to, by robić coś z tobą. – mruknęła, a Naruto się wyszczerzył, całując wierzch dłoni, za którą ją trzymał.
- Nie wytrzymam, jak cię zaraz nie pocałuję!
- To na co czekasz? – Zapytała lekko się rumieniąc i spoglądając przed siebie oraz na regały obok.
- Pojęcia nie mam. – stwierdził Naruto i obrócił ją do siebie. Nachylił z wiadomo jak utęsknionym zamiarem.
- Gołąbki. Miłość później, obowiązki teraz. – Wtrąciła Sakura. Odsuwając ich od siebie. – Hinata, porywam cię.
Naruto otworzył buzię, ale nie zdążył nic powiedzieć. Odprowadził dziewczyny wzrokiem i sam zaczął sobie czegoś szukać na pocieszenie. Oczywiście w dziale z pop kulturą. Może mają jakieś fajne komiksy? Zaglądając, w niektóre tytuły, dostrzegł niedaleko znajomą sylwetkę. Świat jest mały.
- Hej! Kakashi! – Zawołał Naruto i podbiegł do mężczyzny. Był szybki, ponieważ nie pozwolił szarowłosemu nawet zadecydować o ucieczce. – Kakashi, co tu robisz?
- Emm… Naruto, wybacz, ale nie mam czasu na pogaduchy.
- Doprawdy? – Burknął z powątpiewaniem. – Ale na czytanie erotyków, to ty masz czas!
- Cicho! – Kakashi nerwowo odłożył książkę. - Tylko ją poprawiałem, bo była za bardzo z boku.
- Sam jesteś zbokiem.
- Co…?
- No tak, przeglądanie książek w dziale dla dorosłych mówi za siebie. – stwierdził rzeczowo Naruto. –W ogóle kto się przezywa ten sam się tak nazywa.
- Nie… a zresztą. Nie mam czasu, cześć.
- Naruto! – Krzyknęła Sakura, znajdując zgubę. – Miałeś stać w miejscu! Z tobą to jak z dzieckiem… Hinata, tutaj jest! – Zawołała koleżankę. – w dziale dla dorosłych, no nie wpadłabym na to…
- Znalazłeś tu coś ciekawego, Naruto? – Zapytała surowo Hinata.
- Nie. Znaczy jego – Wskazał na Kakashiego, który odrobinę zapatrzył się na Sakurę. – pracownik mojego taty.
- Taa… Nie przedstawisz mnie?
- Hm? Podobno nie masz czasu, spieszysz się…
- Nie wiem o czym ty mówisz. – Kakashi wzruszył lekko ramionami.
- Akurat!
- Naruto! – Upomniała go jedna z towarzyszek.- Bądź miły. Jestem Hinata.
- A ja Sakura, miło poznać. – uścisnęli sobie dłonie i na moment wpatrywali w siebie.
- Kakashi. Naruto, to twoja dziewczyna? – Naruto w pierwszej chwili odpowiedział parsknięciem śmiechu.
- Niiiie no co ty. Jest dla mnie za ładna. – Wyszczerzył się, puszczając do niej oczko. – Moja miłość stoi obok. Taki ze mnie szczęściarz! – stwierdził kładąc rękę na ramię Hinaty. Przyciskając ją do siebie złożył na jej czole buziaka.
Kakashi przytaknął ruchem głowy i uśmiechnął się sympatycznie. Ciężko było nie zauważyć, że Sakura wpadła mężczyźnie w oko albo jedynie Hinata to widziała. Sakura zapowiedziała swoje miejsce docelowe, jakim był dział kosmetyczny. Nowy towarzysz też się tam udał, potrzebował kilku przyborów do kąpieli.
- A dokładniej to jako kto pracujesz u mojego staruszka? - Zapytał Naruto.
- Jestem prostym ochroniarzem.
- Ale jednym z najlepszych! Tata zazwyczaj jak opowiadał o pracy, to wspominał Kakashiego. - Wytłumaczył milczącej Hinacie. Wspomniany osobnik wziął do ręki jasno różowy, kwiatowy szampon do włosów. - U mnie w domu robisz za legendę.
- Panu Minato nie dorastam do pięt.
- Polecam ten szampon. Sama używam. - Zagadnęła Sakura. - Trudno o lepszy. To ma być prezent dla dziewczyny?
- Nie. Mój pies takiego używa.
- Ooo! Masz psa? - Zareagował wesoło Naruto.
Hinacie w tym czasie udało się zamaskować parsknięcie, którego się nabawiła na widok miny przyjaciółki. Sakura nie mogła wyjść z szoku, takiego braku taktu się nie spodziewała. Odechciało jej się robienia dalszej listy zakupów, jednak musiała się zmusić, a Kakashi ciągle im towarzyszył.

Po półtorej godzinie od opuszczenia towarzystwa Kakashiego i Sakury, Naruto mógł spędzić ten swój długo oczekiwany czas z Hinatą. Spacerowali po parku, trzymając się za ręce i opowiadając o sobie. Właściwie to głównie Naruto. Jak zwykle. Kobieta słuchała go uważnie i przytakiwała mu co jakiś czas. Sama nie była zbytnio skora do rozmowy. Naruto nie prędko to zauważył, ale w końcu jednosłowne odpowiedzi nie były dla niego wystarczająco… wystarczające.
- Hinatko, stało się coś?
- Nie, dlaczego?
- Odnoszę wrażenie, że się dąsasz… Zrobiłem coś?
- Nie, to nic...
- Aha! - Wykrzyknął Naruto. – Czyli jednak coś się stało! O co chodzi?
- Mówię, że nic.
- Przestań Hinata, przecież wiem, że coś nie gra i widzę, że jesteś zła…
- Naruto, nie zaczynaj. 
- Ja?! – Zawołał ciut zbyt agresywnie. Przyłożył dłonie do ust i wziął głęboki oddech. - Ja tylko nie chcę byś się złościła. Nawet nie znam powodu. To mnie denerwuje. 
- To pewnie mało istotna rzecz... - powiedziała bez przekonania. - Nie musimy jej roztrząsać. - Kiedy próbowała go wyminąć Naruto złapał ją za ramię. 
- Może ja chcę wiedzieć co cię tak wkurzyło...? 
- A może ja nie chcę ci o tym mówić...? 
- Dlaczego? 
- Och! - Westchnęła w akcie złości. Wyrwała ramię z uścisku. - Bo może nie chcę się z tobą kłócić? Bo może chcę sobie wszystko uporządkować w głowie? Albo chcę żebyś sam się domyślił, Naruto?! 
- Co?! A skąd ja mam wiedzieć?! Wszystko było w porządku i ni z tego ni z owego... - Zastanowił się nagle. - To przez Sakurę? 
- Nie. - Hinata przewróciła oczami. 
- No to nie wiem. Pojęcia nie mam co ci odpierdzieliło... Może dla świętego spokoju wyjaśnisz? 
- W porządku! - Zawołała wzburzona Hinata. - Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć... 
- Chcę. 
- To na ciebie jestem zła, Naruto. - Wyjaśniła. Zapadło krótkie milczenie. Mężczyzna zastanawiał się nad swoim wcześniejszym zachowaniem, ale nic mu nie przychodziło do głowy.
- Na mnie? Dlaczego na mnie? Co ja zrobiłem? 
- Nie domyślasz się? 
- No kuźwa! Hinata gdybym wiedział to bym nie pytał!
- Nie krzycz na mnie! - zareagowała również podniesionym głosem. Naruto zacisnął zęby i pięści ze zdenerwowania, po czym ponownie odetchnął dla uspokojenia.
- W porządku... W porządku, przepraszam. - powiedział, dotykając delikatnie przedramion ukochanej. - Wyjaśnij proszę o co chodzi. 
- Kiedy Kakashi zapytał czy Sakura jest twoją dziewczyną odpowiedziałeś, że jest dla ciebie ZA ŁADNA... A potem przedstawiłeś mnie... 
- No tak. I co? 
- A to... - Odepchnęła jego dłonie z własnego ciała. - że poczułam się jak jakaś głupia nagroda pocieszenia! Sakura jest dla ciebie za ładna, ale ja to w sam raz albo ujdzie? 
- Hinata, ale ja żartowałem... 
- Serio? Jakoś nikt się nie śmiał. Bardzo mi przykro, że nie jestem dla ciebie wystarczająco piękna... 
- Jesteś, oczywiście, że jesteś, skarbie. - powiedział. - Najbardziej w środku. 
- Nie chcę byś doceniał jedynie wnętrze. Chcę ci się podobać również na zewnątrz. 
- Przecież mi się podobasz...! 
- Widocznie nie tak bardzo, jak Sakura. 
- Nie masz co się porównywać. - mruknął Naruto, a Hinata wydęła usta i obróciła się na pięcie. - Nie, nie! Czekaj! Źle mnie zrozumiałaś! Jesteś ładniejsza od Sakury... 
- Taa... - Hinata nie przestawała iść przed siebie twardym krokiem. 
- No naprawdę! 
- Naruto, wiem doskonale, że z naszej dwójki to ona jest tą ładniejszą. Ale boli mnie, że nawet dla mojego chłopaka tak jest. - Przy ostatnich słowach głos Hinaty się załamał, a oczy zaszkliły. 
- Nie chciałem byś się źle poczuła... 
- Też nie chciałam... Ale strasznie mnie twoje słowa zabolały…
- Przepraszam… Skarbie… - Naruto chciał objąć dziewczynę, jednak go odtrąciła.
- Nie... Zostaw mnie samą. 
- Ale.... 
- Chcę pobyć sama. 
Naruto skinął na zgodę głową. Nie obawiał się zostawić ją samej sobie, to jej miasto, mieszkała tutaj. Przez własną głupotę, a potem ciekawość doprowadził do takiego stanu rzeczy. Cóż mógł dalej zrobić? Nie chciał wracać do mieszkania i siedzieć tam sam... Idąc bez celu przed siebie dotarł do jakiegoś sklepu fotograficznego. Wyszczerzył się do samego siebie orientując się, że pracował tu Sasuke. 
Wszedł do środka. Pomieszczenie było urządzone w minimalistycznym stylu, na ścianach było sporo fotografii na jednej był nawet kolaż. Wszystko było idealnie rozmieszczone z zadziwiającą dbałością o szczegóły. 
- Dzień dobry. W czym mogę panu pomóc...? - Zapytał znudzonym głosem pracownik siedzący za biurkiem.
- Eee... - Rozglądając się Naruto zobaczył pracującego w kącie Sasuke. Robił sesje zdjęciową jakiejś małej dziewczynce. - Nie dzięki, poradzę sobie. - mruknął i śmiało podszedł do kolegi. - Cześć stary. - Sasuke obejrzał się przez ramię i zaczął piorunować wzrokiem pracownika.
- Suigetsu! Mówiłem żeby nikt mi nie przeszkadzał! 
- Sooorrry...! - Zawołał bez przejęcia. Sasuke się skrzywił. 
- Twoi pracownicy cię nie szanują. Nie spodziewałem się... 
- Zamknij się. - Warknął i wrócił do przerwanego zajęcia. - Co tu w ogóle robisz? Miałeś spędzać czas z Hinatą. 
- Aaa... Zjebałem trochę sytuację... 
- Spodziewałem się. 
- Zamknij się. - Bąknął. Sasuke uniósł lekko kąciki ust. Nastąpiła cisza, brunet nie dopytywał o szczegóły, a Naruto chciał pociągnąć temat. - Chcesz wiedzieć co zrobiłem? - Błysnął flesz. Sasuke zmienił pozycję. 
- Mów. 
- Uraziłem kobiecą dumę. 
- Uraziłeś kobiecą dumę. - Powtórzył. – Widując się z Hinatą raz na jakiś czas. Brawo ty. 
- No, ale nie zrobiłem tego specjalnie! - Sasuke zerknął na niego na moment, nie wyrażając przy tym żadnych emocji. - Poważnie! 
- Ok. Wierzę ci. 
- Serio?
- Nie. - odpowiedział wzruszając ramionami. 
- Spierdalaj... 
- Nie przeklinaj w obecności dziecka, pajacu. - Upomniał Sasuke. - Bo cię stąd wyrzucę. 
- Wybacz, zapomniałem się... - powiedział ze skruchą Naruto. Zaczął się rozglądając po pomieszczeniu. - A gdzie jej rodzice? Powierzają ci dzieci?
- Matka tej małej poszła do fryzjera. Obecność rodziców zwykle przeszkadza. 
- Brzmisz jak pedofil. - Sasuke zmiażdżył go wzrokiem za to porównanie. 
- Ktoś cię dotykał, jak byleś mały? Mówisz z własnego doświadczenia? 
- Spier...papier! - Bąknął. W tejże chwili dziewczynka się rozpłakała. 
- Naruto, idź stąd. Straszysz mi klientów. 
- Akurat! Pewnie winna jest twoja fryzura, czesałeś się w ogóle? 
- Nie kompromituj się. Z nas dwóch ja przynajmniej wyglądam jakbym wiedział co to jest grzebień. 
- Akurat! 
- Dopiero co odkryłeś to słowo? Przestań je powtarzać. - rozkazał Sasuke. Wziął dziewczynkę na ręce i przeniósł na specjalne miejsce, gdzie zmieniało się pieluchy. 
- Będziesz ją przebierał? 
- Chcesz mnie zastąpić? 
- Hehehe, nie. - powiedział bezlitośnie. Sasuke jednak się nie przejął. - Nie bardzo umiem to obsługiwać... Ty za to jak ryba w wodzie! Powinieneś to robić zawodowo! 
- Zamknij się już. 
- Naucz się przyjmować komplementy. - Oburzył się Naruto. Po skończeniu Sasuke znowu wrócił z dziewczynką na miejsce pracy. - Pasuje ci. Powinieneś sobie zrobić własne. 
- Nie. 
- Dlaczego? Nie chcesz dzieci? 
- Chwilowo nie stać mnie na własne utrzymanie. Co dopiero dzieciaka. 
- Masz dzianych rodziców. - Wyszczerzył się Naruto, jednak na wzmiankę o rodzicach Sasuke umilkł. Wrócił do pracy, jego modelka leżała na brzuchu i była gotowa do zdjęć. 
- A co z tobą? Chcesz dzieci? 
- Pewnie, że chcę! Piątka minimum. W ogóle co to za pytanie czy chcę... 
- Wiesz. Menma nie chce, więc tak sobie pomyślałem... 
- On nie chce dzieci? - Zdziwił się Naruto. - Przecież ma taki dobry kontakt z Midori... 
- Tak uważasz? 
- A co? Nie? 
Sasuke nie odpowiedział. Wzruszył ramionami i ponownie zabrał się do pracy. Obecność Naruto została wykorzystana, gdyż swoim talentem do pajacowania sprawiał uśmiech jego modelce. Po chwili do sklepu weszła jakaś nastolatka w różowych włosach. Ten róż nie był tak jaskrawy jak u Sakury, jednak i tak zwracał uwagę Naruto. Zastanawiał się czy ta dziewczyna jest matką małej modelki. 
- Zabierz te nogi z biurka, Suigetsu, bo ci je połamię. - Warknęła na dzień dobry. Mężczyzna grzecznie spuścił nogi, a w tym samym miejscu dziewczyna położyła swoją torbę. Zapewne szkolną. 
- Jak sprawdzian z matematyki? Zdołasz obliczać dzisiaj rachunki bez kalkulatora. 
- Lepiej się odjeb, kurwiu. - Syknęła. Następnie obejrzała się w stronę Naruto i uśmiechnęła się ślicznie. Nie spodziewał się czegoś takiego mając na uwadze jej słownictwo. 
- Naruto, przydaj się na coś i podaj tego królika. - Sasuke wskazał na jednego z pluszaków w kącie. Potem zobaczył dziewczynę i oddał jej lekki uśmiech. To dało jej pozwolenie na zbliżenie się. 
- Tego? - Zapytał Naruto trzymając maskotkę. W tej samej chwili Sasuke objęła wcześniejsza dziewczyna i pocałowała w usta. Naruto opadła szczęka. 
- Cześć szefie. Tęskniłeś? 
- Nie miałem czasu. – Burknął, odsuwając się od niej. Właściwie` to wciąż miał do niej urazę. Dziewczyna jednak nic sobie z tego nie robiła. 
- Taki zapierdol? - Zapytała retorycznie. – Musimy potem porozmawiać. W cztery oczy. - Dodała w miarę cicho. Potem zwróciła się do Naruto. - Hej Menma. Co to za fryz? Wyglądasz jak pedał. 
- Eee... Co...? 
- To nie jest Menma. - Wyjaśnił Sasuke. - To jego brat bliźniak. 
- Naruto. - Przedstawił się wyciągając rękę do dziewczyny. - Przyjaciel Sasuke. 
- Że niby kto? 
- Tayuya... - Powiedziała zagłuszając poprzednie pytanie. - Pracuję tutaj. 
- Serio? - Zapytał Naruto z dwuznacznym uśmiechem. 
- Tak. A co? Masz z tym jakiś problem? - Skrzyżowała ręce prowokująco. Naruto zamarł przez ten naskok. Z opresji uratował go Sasuke. 
- Idę do gabinetu się pobawić zdjęciami. Pilnuj dzieciaka póki nie pojawi się matka. - Polecił i bez słowa ruszył do odseparowanego pomieszczenia.
Naruto oczywiście oddalił się za nim, a Tayuya bez żadnych sporów wykonała polecenie. Po wejściu do gabinetu Sasuke od razu zaczął klikać na komputerze. Był tak na tym skupiony, że nie przeszkadzała mu ciągła obecność Naruto. Tego z kolei ciekawość wręcz nosiła. 
- Nie mówiłeś, że masz dziewczynę! 
- Nie drzyj ryja. 
- Czemu się nie pochwaliłeś? 
- Po co? 
- Jak to po co?
- Wbrew temu co sobie myślisz, nie jesteśmy przyjaciółmi. - rzekł dobitnie Sasuke. - Moim jedynym przyjacielem jest Menma, a i jemu nie muszę o wszystkim gadać. 
- To lekko spaczona ta przyjaźń. Od kiedy jesteście razem? 
- Daj mi pracować. - Naruto się obraził. Na całe dwie minuty. 
- Ile Tay ma lat? Wygląda jak nastolatka! Normalnie bylem w szo... 
- Szesnaście. 
Naruto rozdziawił usta. Ta informacja go zaskoczyła najbardziej co do tej pory usłyszał. Nie wiedział co powiedzieć.. 
- Pieprzysz... 
- Czasami. Jak mamy czas i ochotę. - Stwierdził Sasuke, unosząc delikatnie kąciki ust. Czuł niejaką dumę z tego, jak inni reagowali na wieść o jego tak młodej partnerce. 
- Wkręcasz mnie. To niemożliwe... Jesteś od niej dekadę lat starszy. 
- Co z tego? 
- To, że jesteś starszy... Dla niej jesteś zgredem. 
- Jestem z nią półtora roku i nie dostałem żadnej skarpetki. 
- Półtora? Czyli... Zacząłeś z nią chodzić jak miała czternaście lat? - Naruto znowu rozwarł buzię. - Znaczy piętnaście. 
- Skończyłeś już wywiad?
- Ale... Jak...? Dlaczego...? Ja myślałem, że cię ciągnie do Sakury... - Sasuke w końcu okazał zainteresowanie towarzyszem i na niego spojrzał. 
- Do Sakury? 
- No. Z tego co opowiadała, to ostatnio nawet zagadałeś i odprowadziłeś ją z przystanku do domu. 
- Wracałem z pracy, a mieszkamy w tym samym bloku... Nawet za nią nie przepadam. 
- Kto się czubi ten się lubi. Z tą Tayuyą to na poważnie? Nawet przedstawiłeś ją Menmie... 
- Co zrobiłeś Hinacie? - Sasuke zmienił temat. 
- Nagle cię to zaczęło interesować? - Burknął Naruto. 
- Bo zaczynasz mnie denerwować swoją obecnością. 
- Jak taki jesteś, to ci nie powiem!
- Więc stąd idź. - Odparł i wyciągnął z kieszeni wibrujący telefon. Naruto nie zamierzał się ruszyć z miejsca. – Cześć, co tam? 
- Kto to? - Zapytał Naruto, na co ten odpowiedział mu litościwym spojrzeniem.
- Poważnie? Nie domyśliłeś się wcześniej...? - Sarknął Sasuke. - No mów... Mhm... Mhm... Co? Serio? - Parsknął śmiechem. - Jaki głupek... Powiedziałeś Hinacie, że Sakura jest od niej ładniejsza? - Zwrócił się tym pytaniem do Naruto. - Pojebało cię, czy co? 
- Skąd ty... Z kim rozmawiasz? - Naruto chciał szybko odebrać koledze telefon, lecz ten w porę się cofnął. Sasuke włączył tryb głośnomówiący. 
- Sasuke... To był Naruto czy nie? 
- Menma? 
- Naruto? Witaj braciszku. Co słychać?
- Skąd wiesz o mnie i o Hinacie? 
- Rozmawiałem z nią. Jesteś debilem... Sasuke znasz tę Sakurę? Ładna chociaż?
- Według mnie nie. Hinata ma gęstsze włosy, większy biust, ładniejszy tyłek i zajebistsze nogi. 
- Bardzo szczegółowo przyglądasz się MOJEJ dziewczynie... – Sasuke uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami. - Fajnie, że Hinata dzwoni do ciebie by ci się wyżalić, Menmo... 
- Ja do niej dzwoniłem. Miała smutny głos, to wyciągnąłem od niej tę informację. 
- Po raz kolejny ci mówię byś do niej nie wydzwaniał to mnie wkurza. 
- Przyjaźnimy się. 
- Wasza przyjaźń też mnie wkurza. 
- To twój problem. - odrzekł apatycznie Menma. Naruto zacisnął pięści. - Powinieneś mi podziękować, bo pomimo twojej głupoty, broniłem cię. 
- Mhm... To nawet nie było konieczne. 
- Wściekasz się, bo mam fajny kontakt z Hinatą, ale... 
- Otóż to. Hinata nie jest twoją terapeutką, wygaduj się Sasuke. 
- Sasuke jest chujowym słuchaczem. - Orzekł Menma. 
- Hm... Co? Co ja? - Zapytał Sasuke, zbity z tropu. Zbytnio zaangażował się w obróbki zdjęć. - Nieważne, po prostu mnie w to nie mieszajcie. 
- Ponadto nie traktuje jej jak terapeutki. Zwierzanie działa obustronnie. – Kontynuował Menma.
- Co? A niby z czego Hinata ci się zwierza? Ma jakieś problemy? 
- Nic ci nie powiem. 
- No nie! Ja chyba zwariuje! - Naruto zaczął mierzwić sobie włosy. - Czemu ma mi ta wasza przyjaźń nie przeszkadzać skoro wiesz najwyraźniej więcej ode mnie! Sasuke, jakbyś się czuł, gdyby Menma niemal codziennie wydzwaniał do Tayuyi? 
- On wie o Tay? - Dopytał Menma. 
- Pomyliła go z tobą i bez oporów mnie pocałowała. 
- Oporów? To wy się ukrywacie? - Zdziwił się Naruto. 
- Zaczęli ze sobą chodzić jak miała czternaście lat. No, prawie piętnaście. 
- Stąd ta agresja za nazwanie cię pedofilem... - kiwał głową Naruto w geście zrozumienia. Sasuke zagryzł wargi. 
- Jak Hinata będzie miała jakieś załamanie czy coś to Menma ci o tym powie. - stwierdził. - A to, że twoja dziewczyna zwierza się twojemu bratu a nie tobie, daje do myślenia. Zacznij więcej z nią rozmawiać. 
- A on! - Naruto wskazał na telefon. - Niech przestanie. Ma Izumi i... I ciebie... I... I... 
- Potrafisz jeszcze kogoś wymienić, Naruto? - Zapytał spokojnie Menma. - Nie jestem tak towarzyski jak ty, wszyscy zawsze woleli kumplować się z tobą. Niedługo Sasuke też pewnie zmieni strony.
Mężczyzna spojrzał ze zdziwieniem na telefon, nie posądzał przyjaciela o takie podejrzenia. Naruto też zrobiło się w jednej chwili głupio. Po chwili zadźwięczał mu telefon, informując o otrzymaniu smsa.
- To Hinata. Prosi bym do niej przyszedł. – Powiadomił Naruto.
- To leć. Leć i przeproś. – rzekł Menma. – No już! – w końcu usłyszał szuranie krzesła i trzaśnięcie drzwiami, które wykonał jego brat. – I niech kupi kwiaty. Sasuke, powiedz mu, by kupił kwiaty.
- Naruto…! Kup Hinacie kwiaty…! – Mężczyzna zasymulował wołanie zwykłym głosem. Menma chyba go pomylił z jakąś sową.
- Serio? – jego rozmówca nie był zadowolony.
- Mhm.
- Chamski jesteś… - Sasuke uśmiechnął się lekko, nie przerywając zajęcia na komputerze. Po chwili się zamyślił i postanowił wrócić do poprzedniego tematu.
- Wiesz, że o mnie się nie musisz martwić. - Menma mruknął niezrozumiale. - No wiesz… Ja nie zostawię cię i nie pójdę do twojego brata.
- A idź w cholerę.
- I to niby ja jestem chamski? – Zapytał, przewracając oczami. – Dzwonisz, bo…?
- Wracamy z Izumi i Midori do kraju.
- Ooo, kiedy? I na ile?
- Za półtorej miesiąca się zamierzamy wyrobić. – Poinformował Menma. – Wracamy na stałe.
- Poważnie? – Dopytał Sasuke, odrywając się od pracy, a jego rozmówca przytaknął. – Nareszcie! Co ci w końcu przemówiło do rozsądku?
- Midori. Chciała do mnie mówić tato…
- To… Zrozumiałe? – odpowiedział z lekko drwiącym pytaniem. – Jesteś z nią non stop. Chyba się zgodziłeś i nie zrobiłeś jej przykrości?
- Nie zgodziłem się i nie zrobiłem przykrości twojemu bratu. Pasuje taki układ? – Zapytał Menma.
- Obojętne… sam by był sobie winny.
- Rozmawiałem z nim wczoraj.
- Z Itachim?
- Ta… - mruknął Menma. – Pytał o ciebie. – Ta wypowiedź w pewnym sensie poruszyła Sasuke, ale nie chciał tego okazać. W życiu wiele razy przeżywał takie zawahania i nie kończyły się one dla niego zbyt dobrze.
- Nie ma telefonu?
- Zapobiegawczo powiedział, że i tak byś nie odebrał.
- Miałby racje… O co się pytał…?
- Nie masz telefonu? – Parsknął Menma. – Chyba pogodził się już z sytuacją. Przeprosił mnie za wcześniejsze zwady. – Sasuke mruknął bezinteresownie. – Wiesz…
- Niedawno się dowiedziałem, że u mnie byłeś, kiedy byłem na wyjeździe – Sasuke zmienił szybko temat. – Zadzwonić wcześniej nie łaska?
- Nie ma tego złego. Towarzyszyła mi Hinata, a potem jej siostra, Hanabi. Znasz ją?
- Chyba coś tam kiedyś słyszałem… Ale dlaczego miałbym ją znać?
- Podobno Kiba się w niej podkochiwał.
- Kiba? Nasz Kiba?
- Ten sam. Powiedziała mi, że…
- Poczekaj chwilę, bo chyba moi pracownicy się kłócą. – Burknął Sasuke.
Mężczyzna zostawił telefon na biurku i wyszedł z gabinetu do głównej auli, gdzie Tayuya kłóciła się z Suigetsu, dodatkowo obecność Kiby nie poprawiała atmosfery. Siedział sobie na biurku Tayuyi i w ogóle nie reagował na tą sprzeczkę. Sasuke skrzyżował ręce na piersiach i podszedł do towarzystwa. Spojrzał na nich z góry i czekał aż go zauważą. Czekał, czekał i czekał.
- Co tu się dzieje?!
- Ta twoja pracownica sobie na za dużo pozwala! – Zaczął Suigetsu. – Sprasza tu sobie swojego fagasa i drze ryja tak, że nie słyszę co ktoś mówi przez telefon!
- Dodaj, że chodzi ci o ten swój prywatny, ćwoku! – Warknęła Tayuya. – Ja chociaż pracuję.
- Chyba językiem, jako dziwka!
- Suigetsu! – Upomniał go Sasuke. – Licz się ze słowami… idź do sklepu po wodę, ochłoń. – Mężczyzna westchnął ciężko i z niezadowoleniem wstał z fotela.
- Taa.
Zastanawiał się czego on w ogóle się spodziewał? Że Sasuke weźmie jego stronę? Ta mała pizda go zauroczyła, a wieloletnia znajomość dawała mu tyle co nic. Wyszedł ze sklepu odprowadzony wzrokiem przez szefa. Ten następnie spojrzał na Tayuyę i na Kibę.
- Co tu robisz?
- Przyszedłem do swojej dziewczyny. – mruknął Kiba, dotykając ramienia Tayuyi. Sasuke zmrużył niebezpiecznie oczy.
- Dla twojej wiadomości, to Tay jest moją dziewczyna.
- Byłą. – Wtrąciła dziewczyna. – O tym chciałam z tobą porozmawiać. Chciałam zerwać.
- Zerwać? – Sasuke parsknął śmiechem. – Zerwać ze mną? Dla Kiby?
- Tak.
- Masz z tym jakiś problem? – Burknął Kiba. Sasuke spojrzał na niego z mordem.
- Owszem, gościu. Odbijasz mi dziewczynę, jakbyś nie zauważył!
- Nie moja wina, że była tobą znudzona. Najwyraźniej nie potrafiłeś jej dać tego, czego potrzebowała. – stwierdził twardo Kiba.
- I co? Niby ty jej dasz?!
- A dam!
- Chyba wszy. – Burknął Sasuke i ukucnął przy fotelu dziewczyny. – Tayuya, błagam, przemyśl to. Zrobię wszystko, aby między nami było lepiej.
- Odwal się od niej! – Warknął K!iba, odciągając go od swojej partnerki.
- Przestań mną szarpać! – Wrzasnął Sasuke, biorąc po chwili uspokajający oddech. – Dobrze. Skoro tak, to róbcie co chcecie… Pożałujesz tego, Kiba. – Syknął, kierując się z powrotem do gabinetu,
- Ale się boję!
Sasuke trzasnął za sobą drzwiami, był wściekły, a co gorsza chciało mu się płakać. Jak jakiejś babie. Ruszył do fotela, a wtedy przypomniał sobie o rozmowie z Menmą. Nie miał ochoty teraz gadać, ale z drugiej strony, to mogłoby go czymś zająć. Podniósł telefon i przyłożył do ucha.
- Jesteś tam jeszcze, Menmo?
- Jestem. Opanowałeś sytuacje?
- Tak jakby… Na czym skończyliśmy?
- Opowiadałem ci o siostrze Hinaty. Hanabi.
- A tak, o tej, na którą leciał Kiba… - przypomniał sobie Sasuke. Po chwili nagle dostał olśnienia. – Menma… Jak wygląda ta Hanabi? Opowiedz mi o niej…

Naruto uporał się z dojściem do domu Hinaty w niecałe dziesięć minut. Otworzył sobie samodzielnie furtkę i podszedł do drzwi. Zapukał oczekując widoku ukochanej. W myślach odtworzył jeszcze raz przemowę z ustalonych przez siebie przeprosin. Oczywiście jak na złość teraz niczego nie pamiętał. Cóż trzeba było improwizować. Po chwili drzwi otworzyła Hinata, witając się zawstydzonym uśmiechem. Za zgodą wszedł do środka i od razu rozpoczął litanię nieskładnych i niezrozumiałych słów.
- … Serio przepraszam. Nie chciałem, aby było ci przykro z powodu moich, powtarzam, ŻARTÓW. Sakura nie jest ładna, znaczy no… ale nie dla mnie!
- Naruto…
- Poważnie! Kocham ciebie, Hinatko. – powiedział, ujmując jej zimne dłonie. – Na żadną inną nie patrzę w tak głęboki sposób, jaki patrzę na ciebie.
- Wiem… dlatego to ja powinnam przepraszać za swoje oskarżenia.
- No cóż… Nic się nie stało. – Wyszczerzył się Naruto szturchając ją lekko pięścią w bark. Hinata spojrzała na niego dziwnie. – Eee… to też był żart jak by co.
- Taa… - Hinata z lekkim uśmiechem również powtórzyła na nim gest. – Śmieszny. – Po chwili objęła go mocno. – Bardzo cię kocham, Naruto.
- Ja bardziej. – powiedział z uśmiechem. – A gdzie są wszyscy?
- Nie ma. Wrócą dopiero jutro wieczorem…
- O rany, to co będziesz robiła sama, jak pojadę?
- No... – Hinata się zarumieniła. – Bo ja… Ja pomyślałam, że… - Z nerwów zaciskała swój biały, satynowy i krótki szlafroczek. – Że ze mną zostaniesz do jutra…
- Aaa… No, ale… Ja mam zajęcia jutro.
- Och… Jasne… - Kiwnęła zrozumiale głową, ale tak naprawdę w tym jednym momencie chciała się popłakać. W końcu wszystko idealnie się ze sobą zgrało i dało taką szansę na dopełnienie miłości swoim aktem. Naruto spojrzał na nią z uśmiechem.
- Żartowałem. Pewnie, że z tobą zostanę. Studia nigdy nie były dla mnie wymówką. Zresztą to tylko jeden dzień. Ale co będziemy robić? Bo widzę, że ty już w piżamie… - Skrzywił się zawiedziony. Naruto liczył, że jeszcze gdzieś sobie wyjdą.
- Nie jestem w piżamie. – Burknęła Hinata. – To szlafrok.
- Taa, a co masz pod szlafrokiem? – Założył ręce na klatce piersiowej. Hinata z rumieńcem odwróciła wzrok w bok.
- Niewiele…
Do Naruto dopiero po chwili dotarła ta bardzo cicha odpowiedź. Oczy się lekko rozszerzyły ze zdziwienia. To taki miała plan… Jak mógł się tego nie domyślić od razu. Ponownie ujął jej dłonie i pocałował ich wierzch. Spojrzał na ukochaną.
- Na pewno chcesz to zrobić?
- Tak, Naruto. Nie chcę dłużej czekać.
- I to ja mam być twoim pierwszym?
- Powiedziałabym raczej, że to musisz być ty.
Naruto uśmiechnął się szeroko na te słowa, a następnie wpił w malinowe wargi Hinaty. Już ich pierwszy pocałunek był mokry i spragniony bliskości. Hinata objęła szyję mężczyzny, a ten w momencie to wykorzystał, schylił się i powędrował ręką za jej krągłe uda a drugą za plecy. Wziął ją w swoje ramiona i ponownie ucałował. Ważyła tyle co nic, z lekkością wdrapał się z nią po schodach.
W pokoju należącym do Hinaty ułożył ją delikatnie na łóżku. Naruto zdjął buty, których nie ściągnął wcześniej, a także spodnie i bluzkę, jego partnerka również nie traciła czasu i pozbyła się z siebie szlafroku. Dla obojga widok siebie nawzajem niezwykle podniecał. Hinata siedziała na swoich piętach i czekała na nadejście swojego mężczyzny. Światło latarni z widoku okna w pokoju oświetlał nieznacznie jej sylwetkę, prócz tego zdało się usłyszeć ich wzajemny, ciężki oddech. W końcu Naruto usiadł naprzeciwko i wtopił się w drżące od podniecenia usta Hinaty. Dziewczyna objęła jedną ręką jego plecy, a drugą zacisnęła bezboleśnie na jego głowie. Naruto sprawnie zjechał ustami do jej szyi, pieszcząc ją i równie sprawnie odpinając jej biustonosz. Naparł na nią ciałem, zmuszając do ułożenia. Pieścił każdy skrawek ciała, a Hinata automatycznie się spinała z zaznanych doznań. Zaciskała pięści nie bardzo wiedząc jaki ruch wykonać. Miała ochotę zajęczeć, kiedy Naruto całował jej brzuch, jednak obawiała się psuć chwilę. Naruto zrównał się z nią twarzą, zarzucił na swoje ramiona jej ręce i złożył namiętny pocałunek. Jedna z dłoni powędrowała do majtek dziewczyny i zaczęła przyjemnie trzeć łechtaczkę.
- Ooooh… Naruto… - Jęknęła mimowolnie.
Mężczyzna uśmiechnął się do siebie. Reakcje kobiet w takich sytuacjach zawsze dodatkowo nakręcają. Stymulował jej rozkosz i ukradkiem obserwował jej śliczną twarz. Głos miała taki słodki, a zarazem seksowny od jęków, że członek piął się ciągle do góry. Naruto przeszedł do pozycji siedzącej i delikatnie zsunął z jej nóg bieliznę. Hinata się rozkraczyła, robiąc mu szersze wejście do siebie. Mężczyzna przygniótł ją lekko ciałem i musnął wargami jej policzek.
- Nie martw się. Będę delikatny.
- Wiem, kochanie.
- Nic nie poczujesz. – Hinata zachichotała.
- Wolałabym jednak coś poczuć. À propos, prawie byśmy się zapomnieli. – Podniosła się i wyjęła z szuflady prezerwatywę. Naruto się wyszczerzył.
- Czyli nie złapię cię na dziecko? Eh, kurwa.
Hinata ponownie zachichotała, odpakowując z opakowania gumkę Naruto w tym czasie szybko zrzucił z siebie bieliznę. Hinata niepewnie i z zawstydzeniem nałożyła mu na członka lateksowe zabezpieczenie. Ponownie spojrzała w niebieskie oczy Naruto, a on w tej chwili ją pocałował. Całował ją nieprzerwanie, wplątując w to język. Hinacie robiło się coraz bardziej gorąco, już nie przykuwała uwagi czy Naruto słyszał jej oddech czy jęki. Nawet nie zauważyła, kiedy ponownie opadła na łóżko, poczuła jednak ukłucie w kroczu, które jednak szybko minęło. Poczuła, jak spływała po jej nogach krew, starała się o tym nie myśleć, ale nie było to łatwe.
Hinata wcześniej i tak rozłożyła na łóżku gruby koc, który mógł się śmiało wybrudzić, dlatego pościel będzie sucha i przyjemnie pachnąca. Półtorej minuty później Naruto z niej wyszedł. Zdziwiła się.
- Już? – Naruto z jeszcze większym zdziwieniem spojrzał na nią. Odchrząknął.
- Taa...?
- Och… - Hinata nie wiedziała, jak to rozumieć. Czyżby za mało go podniecała? – Rozumiem…
- Daj mi pięć minut, będzie druga runda…! – Zapewnił Naruto. W myślach miał mętlik, bo przecież jest w tym dobry. Przynajmniej tak sądził.
- Nie zmuszaj się.
- Nie zmuszam. – Zaprzeczył ruchem głowy. Spojrzał na pokrwawione krocze dziewczyny. – Bolało?
- Nie. Tylko przez sekundę. Ale spodziewałam się, że będzie gorzej. – mruknęła z uśmiechem.
- Podobno im kobieta wilgotniejsza tym mniej boli.
- Skąd wiesz…?
- Znałem się z taką jedną… - zakończył kaszląc w dłoń. Hinata przecierała ręcznikiem papierowym krew z nóg. – Nie podobało ci się?
- Nie. Podobało…
- O co chodzi, Hina?
- Przepraszam… chyba za bardzo skupiłam się na wyciekającej ze mnie krwi, niż na rozkoszy. W dodatku chyba cię zawiodłam… ledwo zacząłeś, a już skończyłeś…
- Ledwo? – Burknął.
- Chodzi mi o czas jaki byłeś we mnie… Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś… lepszego.
- Auć. – skomentował Naruto z szerokim uśmiechem. – Rzadko której kobiecie podoba się jej pierwszy raz, ale zapewniam, że następne są przyjemniejsze. Już się nie krwawi. Co do długości, powinnaś się cieszyć, że wytrzymałem aż półtorej minuty… Nie każdy tak potrafi…
- Jasne.
- No naprawdę! – Zaparł się, a potem roześmiał. – Myślisz, że ile trwa seks?
- No całą noc. – Naruto ponownie wybuchnął śmiechem. – A nie?
- Ja pierdziele. Ile ty masz lat, żeby nie wiedzieć takich rzeczy…? Pomyśl, pewnie jesteś zmęczona, zdyszana i dalej ci gorąco. Wytrzymałabyś tak calutką noc? – Hinata zarumieniła się. – Poza grą wstępną, seks trwa od kilku sekund do pięciu minut.
- Pójdę się opłukać do łazienki…
Powiedziała pospiesznie i równie szybko ubrała na siebie szlafrok i zniknęła za drzwiami łazienki. Naruto przeklął pod nosem, chyba był dla niej za ostry. Nie mając nic lepszego do roboty odgarnął zakrwawiony gruby koc na bok i wcisnął się pod pościel, starając się nie przysnąć w oczekiwaniu na Hinatę. Wyszła po pewnym czasie, nie zareagował na to, bo był lekko znużony, jednak rozbudził go dotyk jej nóg i lekki ciężar na udach.
- Kochanie… Zróbmy to jeszcze raz, dobrze? –Poprosiła ponownie zdejmując z siebie szlafrok.
Naruto zamiast odpowiedzieć po prostu wziął się do roboty. Przyciągnął jej talię i zaczął namiętnie całować. Hinata dociskała dłonie na jego torsie przez co jeszcze bardziej czuł na plecach chłód ściany. Pieścił ustami szyję partnerki, podnosząc delikatnie dziewczynę do klęku. Spojrzał głęboko w jej białe oczy, aż ich ciała ponownie się połączyły. Zajęczała rozkosznie. Teraz, będąc w pełni skupiona na czynności. Trzymając biodra Hinaty pomagał jej wykonywać ruchy, stymulujące uczucie tej słodkiej ekstazy. Po chwili Hinata poczuła najsilniejszą falę rozkoszy, ciepła wypełniającego ją od krocza po całe ciało dzisiejszej nocy. Ta przyjemność zmusiła ją do przerwania stosunku, jęknęła dochodząc. Oddychała ciężko, ale z twarzy nie mógł jej zejść uśmiech.
Razem z Naruto położyli się na poduszce, mężczyzna opatulił ją kołdrą i objął jej ciało. Oddał uśmiech, domyślając się, że tym razem udało mu się sprawić, że poczuła spełnienie. I wystarczyła do tego minuta. Musnął jej ciepły policzek.
- I ja…?
- Cudownie. Kocham cię. – Wyznała Hinata przerywając mu w pół zdania. – Bardzo, bardzo mocno. – Dodała, składając na jego ustach kilka ponętnych buziaków.
- Nieźle, jak na takiego słabeusza, co? Mówiłem, że kolejne razy są lepsze.
- Mówiłeś. Gdybym nie była taka zmęczona to…
- Myśl też o mnie w takich sytuacjach, dobra? Zaraz padnę ze zmęczenia…
- W porządku, wybacz.
- Też cię kocham, słoneczko. – Dodał na koniec Naruto, całując jej czoło.

W nocy, późnym wieczorem Kiba odprowadzał Tayuyę do domu. Dziewczyna czuła się bezpiecznie w jego objęciach, a także coś, czego nie czuła przy Sasuke, a co przeważyło nad decyzją o zerwaniu z nim. Kiba był w stosunku do niej cieplejszy, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Nie wiedziała czy to ten jedyny, miłość na całe życie, ale chciała trwać w tym związku jak najdłużej. Mężczyzna również był szczęśliwy z posiadania tak ślicznej dziewczyny. Jej wybór jego ponad Sasuke nie miał zbyt wielkiego znaczenia, ale podniósł mu cholernie samoocenę.
Właśnie mijali całodobowy, pobliski market, kiedy szybko wyszła z niego szatynka. Zbiegła czym prędzej po schodach, dotarła do swojego motocyklu i schowała do jego schowka zakupy.
- Tenten, siema! – Zawołał Kiba i podszedł do niej wraz z Tayuyą.
- Cześć Kiba…
- Tenten to moja kumpela. – Zwrócił się do Tayuyi. – A to moja dziewczyna, Tayuya.
- Miło poznać. – mruknęła szatynka, wsiadając na motocykl.
- Taa…
- Wybaczcie, spieszę się… - Wyjaśniła, ubierając szybko kask na głowę.
- Zauważyłem. – stwierdził Kiba. – Ukradłaś coś ze sklepu?
- Nie. W życiu… Po prostu nie chce się z kimś widzieć.
- Tenten! – Zawołał mężczyzna w kapturze na głowie, który właśnie wyszedł ze sklepu. Nieśpiesznie zaczął schodzić po chłodach. – Nie słyszałaś, jak mówiłem ci cześć?
- To na razie. – szatynka pożegnała się z Kibą i jego dziewczyną. Następnie odpaliła silnik swojego pojazdu i przyjęła pozycje gotową do drogi.
- Hej! Zaczekaj! – Zawołał Kankuro, podbiegł na parking, niestety w chwili, kiedy kobieta ruszyła. Zostawiła go samego i mocno zdezorientowanego.
- Stary, co ty jej zrobiłeś? - Zagaił Kiba, obejmując Tayuyę. Dopiero z bliska rozpoznał w mężczyźnie swojego sąsiada.
- Ja? – Powtórzył ze zdziwieniem. – Mówiła coś?
- Tylko tyle, że nie chciała się z kimś widzieć… - dopowiedziała Tayuya. Kankuro wciąż nie opuszczało zdziwienie i poker face wymalowany na twarzy.
- Okej… Dzięki.
Mężczyzna ruszył z powrotem do sklepu, myśląc o powodzie tej całej sytuacji sprzed chwili. Przecież ostatnio było fajnie, mogło być fajniej, gdyby Tenten nie zasnęła, ale… Kankuro uśmiechnął się do siebie, dostając olśnienia. Wstydziła się, uroczo. Będąc przed drzwiami osoba z środka uderzyła go nimi, gdy otwierała.
- Stary, nie zostawiaj mnie samego, jeśli obiecujesz, że stawiasz.
- Sorry, Shikamaru.


7 komentarzy:

  1. Eeeech... I pewnie znowu nie będę pierwsza, bo pół godziny będę Ci tu wypunktowywać rzeczy, przy których "ómrę" ze śmiechu bądź zażenowania xD
    ♥ Zapytał Kankuro, Shikamaru. - na dzień dobry proszę wyrzucić ten przecinek. SIO.
    ♥ - Temari jest w ciąży. – spełnił jego prośbę Shikamaru. - zrobiłaś z tej kwestii jakiegoś potworka xDDD Jeżeli po pauzie jest coś dotyczące bezpośrednio mówienia (powiedział, skwitował, oznajmił...), to przed pauzą nie ma być kropki (młotka to ja użyję, żeby Ci to wreszcie wklepać ♥). A jeżeli jest zdanie takie jak to, to powinno być "Shikamaru spełnił jego prośbę." A Kankuro wywalasz do kolejnego akapitu xD
    ♥ Uśmiechnął się szeroko Kankuro. - no sama powiedz. Czy to Ci brzmi poprawnie? Serio w ten sposób mówisz?
    ♥ ALE, żeby nie było, ta scena jest cudowna :D Kankuro taki nieogarnięty xDDD No, przynajmniej tyle ile już wiedziałam... Bo potem to normalnie :O :O :O :O W sensie: co? No się nie spodziewałam takiego "plot tłista". Błagam, powiedz, że on się dowie xDDD
    ♥ Tym chrzestnym na końcu spierdzieliłaś powagę sytuacji xDDD
    ♥ Ineki? Czy Ty nie miałaś...?
    ♥ Wtrąciła. Zawołał. Burknął. Zawołała. Zapytał. - MAŁE LITERY. Jak Ci tak będę wszystko wymieniać, to mi się komentarz w 7 częściach nie zmieści xDDDD
    ♥ Kakashi... Tego nawet nie muszę komentować. ._________.
    ♥ - Niiiie no co ty. Jest dla mnie za ładna. - Hinata to się powinna za to obrazić, wiesz?
    ♥ Szampon. Sakura. Pakkun. Awwwww xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
    ♥ Albo chcę żebyś sam się domyślił, Naruto?! - KOBIETA MODE ON
    ♥ Hmmm, widzę, że wiesz, bo się jednak obraziła xD I dobrze. Według mnie za grzeczna była w tym Twoim opowiadaniu :D Nawet jak na Hinatę ;)
    ♥ A propos sklepu fotograficznego. To Sasuke w końcu robi zdjęcia, czy sprzedaje aparaty? xD
    ♥ Czasami boli mnie Twój brak opisów... Na przykład z tym sklepem, który nazywa się sklepem, a strzępki informacji ukazują raczej zakład. Albo z tą dziewczynką. Mówisz tylko "mała" i wyobrażam sobie 7-8 latkę, a tu nagle miejsce do zmiany pieluch? Łot?
    ♥ - Tak. A co? Masz z tym jakiś problem? - Skrzyżowała ręce prowokująco. Naruto zamarł przez ten naskok. - Prowokująca Tay jest dobra xD Aczkolwiek a) to o Naruto powinnaś wypierdzielić do kolejnego akapitu, b) zamarł to chyba zbyt dużo powiedziane xDDD Chyba, że krzyknęła, zrobiła groźną minę, cokolwiek poza krzyżowaniem rąk... Za mało informacji .-.
    ♥ - Pieprzysz...
    - Czasami. Jak mamy czas i ochotę. - kupiłaś mnie tym tekstem xD Mamy zwycięzcę konkursu na najlepszy cytat rozdziału 21! Hurraaaaa!
    ♥ Po raz kolejny ci mówię byś do niej nie wydzwaniał to mnie wkurza. - Cy Ty te przecinki wrzucasz losowo? xDDDDD Brakuje ich przed "byś" oraz "to". Albo w ogóle ta końcówka mogła wylecieć do innego zdania.
    ♥ Ja nie zostawię cię i nie pójdę do twojego brata. - I Ty mi mówisz, że to u mnie się kryptogeje szlajają po opowiadaniu?! Ja widzę, że ładnie tu Sasuś leci na kilka frontów. Tay, Sakura, Menma, teraz Naruto, a za chwilę... Ehem, skończę już tę wyliczankę xDD
    ♥ półtorej miesiąca - PÓŁTORA. Chyba, że miesiąc jest kobietą. Ale wtedy byłby... miesiączką? xDDDDDDD
    ♥ - A dam!
    - Chyba wszy. - dobra, poprzedni najlepszy cytat ma konkurenta xD Parsknęłam przy tym :D Chociaż po Kibie to bym się raczej pcheł spodziewała xDDDDD
    ♥ Ej, nie. Nie mów mi, że Sasuke zrobi to tylko dlatego... Że wiesz :/ Nie chcę tu walić spoilerami, czy coś, więc mam nadzieję, że mnie zrozumiesz xD A jak nie, to Ci wyjaśnię na Messengerze :P
    ♥ Błagam, powiedz, że to pomyłka i Hinata nie chodzi w LATEKSOWYM szlafroku xDDD Biały i lateksowy? W prezerwatywie paraduje?! Chyba, że wiedziała, co się święci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ten "lateksowy szlafrok" rzeczywiście ciekawie brzmi xD Jak zwykle fajny komentarz, z którego można wiele ciekawych rzeczy na temat pisania dowiedzieć.

      Usuń
    2. No jednak jesteś pierwsza – w nagrodę dostajesz nic xD tylko nie roztrwoń :P
      Serduszko 2 i 7 – cytując moją korektorkę: po pierwsze: "Przykład: – Wyglądasz bardzo ładnie – odpowiedział Adam. A to nieprawidłowy zapis: – Wyglądasz bardzo ładnie – Adam odpowiedział." + "Przykład z kropką zamykającą wypowiedź: – Dobranoc. – Otworzył drzwi i wyszedł. 5. Gdy w takiej narracji pojawia się nazwa wykonawcy czynności, to musi ona poprzedzać czasownik. Przykład: – Pięknie. – Adam się uśmiechnął."
      3 – cytując moją korektorkę: Podmiot umieszczany po orzeczeniu może mieć także inne funkcje. Sprawia on m.in., że wypowiedź staje bardzie dynamiczna. Zauważmy, że w np. w opisach przeważa typowy układ wyrazów (np. Strażak wbiegł do budynku i wyniósł z niego dziecko), jednak w opowiadaniach, zwłaszcza, gdy autor chce zdynamizować narrację, pokreślić „dzianie się”, niejednokrotnie sięga właśnie po szyk przestawny (np. Wbiegł strażak do budynku i wyniósł z niego dziecko)." + polski język pisany różni się od polskiego języka mówionego, także takie porównania co najmniej nie mają sensu
      4 – nie, nie dowie się, wymyśliłam taki zabieg, tak dla jaj :P XDD
      5 – to celowo :P
      6 – W poprawionej wersji imię zostanie zmienione forever xD
      12 - Nie sądzę, ale wobec niektórych sytuacji każdemu byłoby przykro ;) Hinata nie jest za grzeczna, tylko za miła, by powiedzieć coś chamskiego komuś, nawet jeśli zasłużył. Czasem po prostu nie wytrzymuje, ale przecież niejednokrotnie to pokazałam :P
      13 – to taki sklep jak u mnie na osiedlu :P sprzedaje się w nim ramki, drukuje i wywołuje zdjęcia czy robi fotoplakaty i robi zdjęcia do dowodu, sesje fotograficzne itp. W sumie nie sądziłam, że można tak pomyśleć – sklep fotograficzny, gdzie sprzedajemy same aparaty xD trochę głupi biznes xD
      14 - ale w końcu zrozumiałaś, że to mała dziewczynka, więc po co drążyć temat :P ja nie widzę problemu, ale skoro tak, to troszkę się bardziej następnym razem sprecyzuje xD
      15 – cytując moją korektorkę: pieprzenie 3 po 3 xd użycie czasownika jest poprawne, żadnych dodatkowych informacji tam nie potrzeba, bo to tak jakby powiedzieć, że gdy Snape wchodził do sali i robiło się cicho to uczniowie przesadzali xD
      18 – u mnie się chociaż nie cmokają xDDD i tak według mnie t brzmi męsko, po prostu Sasuke chciał mu poprawić humor ;) być dobrym przyjacielem xD
      19 – w imię poprawności politycznej nie możesz narzucać miesiącowi płci xD zaakceptuj jakim jest! xD
      21 - <333
      22 – To akurat błąd, nie znam się na ciuchowych materiałach xD poprawione na satynowy szlafrok xD

      Yives – nie sądzę, by komentatorka zasłużyła na klepanie ją po plecach za tę falę krytyki xD przesadna jej ilość nie jest spoko dla nikogo :P

      Usuń
  2. ♥ Bla, bla, bla... Chyba się nie zdziwisz jak Ci powiem, że kolejnego fragmentu nie czytałam xD Chociaż, przesuwając zauważyłam, że TERAZ to się wysiliłaś na opisy. No faaaajnie. W ogóle zastanawiam się, dlaczego ostatnio wyraziłaś wręcz nadzieję, że nie będę tego czytać xDD Coś Ty tam napisała??? Poza rzeczami oczywistymi xDDD
    ♥ Przeczytałam kilka razy trzy ostatnie linijki i nic z tego nie rozumiem xDDD Nie wiem co, gdzie i w jakim kontekście... Kankuro jest na zewnątrz, nagle jest w środku, ale nie wiadomo gdzie, otwierają się jakieś drzwi, ktoś wchodzi... Co? xD Dobra, kto, to wiem, ale reszty nie ogarnęłam xD


    Podsumowując - chyba najwięcej błędów jak do tej pory xD No i ja wiem, że Ty fanką opisów nie jesteś, ale w tym rozdziale baaaaaaardzo mi ich brakowało. Był taki... Suchy. Dialog, dialog, dialog, bez zaakcentowania tego co robią, czują, myślą... Równie dobrze bohaterowie mogli stać i recytować formułki bez wyrazu i ekspresji. Nie mówiąc o tym, że np. przy dialogu Sasuke i Menmy, czyli przy dwóch facetach, ze dwa razy się zgubiłam i musiałam sprawdzać kto co mówił.
    Natomiast akapity piękne i równiutkie :P To na duży plus ♥ No i jak zwykle było trochę ciekawie (ta pierwsza scena mnie lekko wcięła, a Sasuke zaintrygował, zaczynam lubić ten wątek xDDD) i oczywiście zabawnie (szampon uniwersalny dla ludzi i zwierząt zawsze na propsie).
    Chyba muszę Ci życzyć duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny, żebyś następnym razem lepiej rozegrała te opisy xDDDDDDDDDDDDDD Bo tak poza tym, to wiesz, że ja to kocham bez względu na wszystkie mniejsze i większe błędy :D
    Także życzę Ci duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny. Buźki :* ♥ ♥ ♥
    P. S. JEDNAK PIERWSZA!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serduszko 1 - Ta, bo moim marzeniem jest byś się upieprzyła mnie opisów seksu, a na bank byś to zrobiła ;)
      serduszko 2. - A ja nie wiem o co tobie chodzi, wszystko jest zrozumiałe i logiczne, dbałam by wszystko napisać, ale zauważ, że w sumie to z perspektywy Kiby, a on też nie wie zbytnio o co kaman, a potem ładnie przechodzę na Kankuro ;) jak nie zrozumiałaś, to może nie czytaj w nocy, bo twój mózg może już śpi :P

      Rozmawiam z moją korektorką na temat błędów, wszystkie uzasadnienia na temat wygarniętych błędów zacytowałam od niej. Resztę poprawię ;) Co do opisów, to się powtórzę, nie lubię ich i nie będę narzucać czytelnikom, jak mają się bohaterzy czuć podczas wypowiadanych słów, to by zepsuło dialog i stało by się nudny - ja czegoś takiego w opowiadaniach nie lubię, dlatego i się nie ustosonkuję do twoich oczekiwań, sory :P
      Mój styl jest taki bardziej scenariuszowy, jak trzeba to piszę co robią i co odczuwają - ale krótko, nie na 20 linijek, bo to może zrazić. Jakbym napisała o Shikamaru 30 linijek opisu jakie chmury są fajne, ale świeci słońce, więc linijka dialogu na słowo "upierdliwe" a potem kolejne 40 linijek na marudzenie nad własnym losem :P 1 raz byłoby zabawne, ale za 8 razem już nie :P
      Tak więc, zostanie jak jest, czy i się podoba czy nie xD

      akapity chwalisz, bo to nie moja zasługa :P cóż, mam nadzieję teraz cię tylko rozciekawiać, bo trochę się podzieje ;)
      Ja cię kocham trochę mniej :P wiesz co sądzę o twoim komentarzu :P bez znaczenia ile serduszek w niego władujesz :P

      Usuń
  3. "-Znałem się z taką jedną… - zakończył kaszląc w dłoń." Już poleciał facepalm że zapomniał o umowie z Hinatą na temat mówienia o byłych, ale na szczęście się ogarnął w porę( bo chyba to kaszlnięcie nie było przypadkowe?) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, nie było :> miło, że wyczajony został taki szczególik :P

      Usuń