Ariana | Blogger | X X

8 cze 2013

#10. Randka - część 2.

            Zapadał już zmrok, właściwie wczesna była pora, bo 16, ale w zimie tak już bywa. Na szczęście był piątek, pracujący nie mieli ferii, także nadal z nieubłaganiem czekali na weekend. Tak czy siak, praca już się skończyła, odstawił jeszcze ostatnie papiery do szuflady i zabrał kurtkę z wieszaka, by zastąpić nim swój zawodowy kitel. W tym momencie do gabinetu wszedł jego kumpel pytając
- Wychodzisz już?
            Jedynie mu przytaknął, kierując z nim do wyjścia ze szpitala. Ostatnio, kiedy wziął urlop, aby pomóc znajomemu znaleźć robotę, strasznie się to na nim odbiło, dobre to, iż pospędzał więcej czasu z synem, którego wiecznie mu brakuję. Kakuzu pracował w tym samym szpitalu, jako chirurg, był właściwie najlepszy w kraju, dlatego wiele kosztował, gdy proszono go o operacje z innych szpitali.
            Kiedy wyszli na zewnątrz rozmawiając o różnych przypadkach na oddziale, zostali trafieni kilkoma śnieżkami. Szukali wzrokiem tych skurwielów, którzy w ten sposób się bawili, widok ich nie zaskoczył. Deidara i Hidan, no przecież, a któż by inny?
- Siemano, downy! – wykrzyknął Hidan, podchodząc do nich wraz z Deiem
- Co wy tu robicie? Mieliście tu nie przychodzić – wypowiedział oschle, Sasori
- Błąd, rudzielcu. Mieliśmy nie wchodzić do szpitala, więc czekamy na zewnątrz – uświadomił blondyn.
- Zbierajcie się, idziemy do baru na podryw! – wykrzyknął Hidan.
- Mowy nie ma – rzekł Kakuzu wymijając ich wraz z Sasorim, ale siwowłosy uwiesił się na ich ramionach.
- No nie pierdolcie, że nie chcecie? Wiem, że chcecie. A dzisiaj jest, ku temu doskonały dzień – zaczął się wczuwać w wypowiedź, – Piątek… walentynki..… w barze będą same desperatki pragnące przygody, no dalej nie zachowujcie się jak cioty!
- Mam syna, Hidan – odparł czerwono włosy.
- Wiemy, chyba dzieciak potrzebuję matki – zawołał Deidara. – No kaman, ludzie To taka singielska wyprawa.
- Czemu Siwy dołączył? On ma jedną na oku.
- Prawda, ale póki co sobie poużywam – wyszczerzył się głupio.
            Sasori wraz z Kakuzu spojrzeli na siebie i w afekcie się zgodzili. Ci idioci, by i tak nie odpuścili. Akasuna zadzwonił więc do domu i poprosił opiekunkę, żeby została dłużej z Naokim. Zgodziła się, trochę dziwne była młoda, ładna.. czyżby nie miała faceta? Chociaż opiekuję się jego synem już dobre 2 lata, nie sprawdzał jej rzetelności czuł, że może jej ufać.

            Od kilku godzin w kawiarni przy lodowisku rozmawiała pewna para. Skutkiem wcześniejszej bójki był zakaz wjazdu na lód, dlatego od razu zwrócili łyżwy do budki, to nie był zły pomysł rozmowy ich bardzo pochłonęły. Czas, który mijał na słupie zakończonym widokiem zegara, co godzinę przypominał im o tym, krótkim dźwiękiem. Popijali gorącą czekoladę, którą Naruto zakupił w kawiarence. Ich tematami były wspomnienia z życia, a właściwie same śmieszne wpadki.
- Wiesz, wracałam z matury do domu, czekałam na autobus, a na przystanku był jakiś chłopak, wyglądał na z podstawówki i wyciągnął papierosa, by zapalić. Powiedziałam mu, żeby nie palił bo nie urośnie, jak się odwrócił okazało się, że to karzeł – opowiedziała zawstydzona, a Naruto się z niej nabijał.
- Ahahaha, ale wtopa! Ale to nic, ja robiłem z mamą zakupy, ona niosła torbę z zakupami a ja dwie paczki papieru toaletowego, kazała mi pokupować rzeczy do uzupełnienia domowej apteczki, więc wszedłem do apteki i poprosiłem o środek na biegunkę, mina ludzi była bezcenna, gdybym chociaż nie taszczył tej sraj-taśmy – zaśmiał się wraz z dziewczyną.
            Noo taka wymiana wspomnień  nie była niczym krępującym. Nawet się nie spodziewał, że komuś się przyzna do takich sytuacji. Wtedy zauważył jak dobrze się z nią czuję nie tylko, gdy milczą. Tak właściwie to jej zawstydzenie przy spotykaniu ich spojrzeń minęło, wreszcie wyluzowała. W chwili, kiedy uspokoili swoje oddechy od napadu śmiechu, Naruto ujął jej dłoń, była ciepła delikatna, nie zniszczona żadnymi domowymi pracami, uwielbiał jej dotyk. Posyłali sobie wzajemnie uśmiechy delikatnie ściskając sobie ręce. Zbliżył się do niej wręczając pocałunek pełen słodkiej namiętności. Hinata odwzajemniła, rumieniec się pojawił, tego chyba w niej nie zmieni, ale nawet nie zamierza. Podoba mu się. Kiedy się od niej oderwał zadowolony uśmiech towarzyszył na jego twarzy.
- Hinata… koch….
            W tym momencie rozległ się dźwięk z torebki białookiej, spojrzała na Naruto przepraszająco i odebrała. To była ciotka, coś nie wypaliło, ojciec przyłapał szwagierkę samotnie spacerującą po parku i wyciągnął  niej wszystkie informacje… świetnie. Skutkiem wszystkiego jest natychmiastowy powrót do domu z niebieskookim. Musi odbyć z nim rozmowę, naprawdę, wolałaby mu tego zaoszczędzić. Po rozłączeniu zaczęła wszystko wyjaśniać chłopakowi.
- Ech? Do ciebie?! Ale.. nie wiem… chyba nie chcę – wydukał z siebie.
- Wiem, ja też wolałabym ci tego zaoszczędzić, ale… ale może tak będzie lepiej? Pozna cię i da nam spokój – ostatnie zdanie powiedziała bez przekonania.
- No ale, ale, ale…. Ech… dobra.. chociaż…. – wahał się, wstawał i siadał z powrotem na krzesło.
- No dalej, będę przy tobie cały czas – zapewniła Hinata, kucając przed nim. – Tata, nie gryzie.
- Taa… tylko połyka w całości – odparł żartem – Ok, podwiozę nas…
- Hm? Masz samochód? – zapytała zdziwiona.
- Noo, tata mi dał. Pokaże ci jaki ze mnie wspaniały kierowca!
            Dziewczyna z granatowymi włosami ciągnęła ten temat, mimo iż w tej kwestii była wręcz zielona. Chciała po prostu rozluźnić sytuacje. Dziwne, zazwyczaj ona była tą spiętą, blondyn ma w sobie dar. W każdym razie wracali już do domu Hyuugi… powoli, po co ma się spieszyć na własną egzekucję?

            Tymczasem w wielkim domu należącym do rodziny Uchiha, nikogo prócz dwójki osób nie było w domu, tak jak planował. Nigdy jeszcze nie posunął się do takich starań, aby kogoś przeprosić. Rozmawiał z skrzypkiem na temat szczegółów zapalając świece w salonie. Musiał przyznać, że widok był w romantycznym klimacie, jak na filmach, kurde! Zaczął wyliczać: świece, poduszki, płatki róż, skrzypek, żelik i…
- Kurwa! Jeszcze jedzenie, mam je w samochodzie, zaraz wracam!
            Rzucił słowami do skrzypka, który przytaknął, ale Itachi nawet na to nie zwrócił uwagi. Po prostu wybiegł. Zatrzasnął za sobą drzwi w momencie głośnego huknięcia w pokoju na górze.
            Sprawczynią huknięcia była Kana, pod wpływem mocnego bólu w brzuchu strąciła z półki lampkę. Zgięła się w pół wołając jękiem o pomoc, ale nikt się nie zjawił, ból głuszył jej głos. Kurczowo trzymając się brzucha wyszła z pokoju, zaczęła z wolna schodzić po schodach.
- Pomóżcie mi! Gdzie się wszyscy, kurwa podziewają?! – zatrzymała się na półpiętrze zginając wpół. Ból był nieznośny pod jego naporem aż uklękła. – Pomocy, ludzie! Co za rodzina, nigdy was nie ma, jak jesteście potrzebni! – krzyczała marszcząc brwi z bólu. Wtem z progu salonu wyszedł skrzypek ubrany w elegancki garnitur, jego kroki zwróciły na siebie spojrzenie brunetki. – Czego się ciulato gapisz i kim jesteś, do cholery?! -  warknęła wściekle robiąc wdech i wydech. Pot zaczynał spływać po jej twarzy. Chłopak, bo w sumie młody dość, może 24 na karku? Tak więc, on spanikował, nie wiedział jak zareagować.
- Po-Pom-Pomóc pani? – zapytał nerwowo, podchodząc do kobiety.
 - Nie no, auu…. Brawo, medal ci się należy pajacu, za błyśnięcie odwagą, auaa! – jęknęła, miała już dość tych skurczy, a teraz były bardziej dokuczliwsze. – Chyba rodzę…
            W tym czasie do domu wszedł Itachi, widok żony zwijającej się z bólu na półpiętrze był nie lada szokiem, przez chwilę spojrzał pytająco na skrzypka, a potem wpychając mu torby z jedzeniem do rąk wszedł po schodach do Kany.
- Skarbie, Kana, co się dzieję?! – krzyczał, potrząsając kobietą.
- Brzuch mnie boli…. Zabierz mnie do szpitala, bo zaraz tu nie wyrobię! I wywal tego zjeba – wskazała palcem na skrzypka.
- Możesz wstać? – zapytał jednocześnie przepraszając wzrokiem wychodzącego chłopaka.
            Odpowiedzią brunetki było przeczące kiwnięcie głową i trzymanie się brzucha, które znaczyło nieustępujący ból. Bez zastanowienia wziął ją na ręce, by opuścić dom, jak i ułożyć na tylne siedzenie samochodu. Tam będzie jej wygodniej, sam wsiadł za kierownicę i czym prędzej ruszył do szpitala.

            Za ten czas pod domem rezydencji Hyuuga zaparkował czarny mercedes, z którego wyszedł blondwłosy student. Szybko obiegł samochód, by pomóc ręką wyjść z niego posiadaczce granatowych włosów. Zamknął samochód stojąc jak wryty w ziemię, dziewczyna objęła go za rękę, ten gest dodał mu odwagi. Weszli na werandę, Hinata się wahała, czy nie kazać uciekać niebieskookiemu, jednak od wewnętrznej strony drzwi się otworzyły pociągając ją lekko do pomieszczenia. W progu stał podirytowany pan Hyuuga, wzrokiem badał głupiego młodzieńca, którego własna córka miała czelność darzyć uczuciem.
- Witaj Hinato.. i jej towarzyszu – czekał, aż  się przedstawi, ale chyba nie zrozumiał. – Przedstawisz się?
- A no tak! Sorry, Naruto Uzumaki – sięgnął po jego dłoń i nią wstrząsał.
- Możesz mnie już puścić – rzekł patrząc na wstrząsającą, już od paru dobrych sekund dłoń.
- Och, tak… sorry – wyszczerzył się głupio.
- Głodni? Zapraszam do stołu.
            Naruto spojrzał na swoją dziewczynę, która również nie wiedziała o co chodzi. Ale posłusznie wyszli do jadalni, pierw jednak ściągając z siebie obuwie i kurtkę. Przy stole siedziały już dwie kobiety, młodszą zapewne była Hanabi, siostra Hinaty. Drugą zaś Etsuko jej ciocia, zarówno matka Nejiego. Uśmiechnęła się do niego miło, co odwzajemnił.
- Emm… Naruto to moja ciocia – wtedy uścisnął jej dłoń. – a to moja siostra…
- Hanabi, miło było cię poznać – zażartowała, przez co się wzdrygnął, natomiast ojciec posłał jej upominające spojrzenie. - … przepraszam.
- Mojego tatę już znasz…
- Hiashi Hyuuga – powtórzył donośnym głosem gospodarz.
- Naruto  Uzuzumaki… znaczy Uzumaki – zaśmiał się nerwowo, dziewczyny lekko zachichotały.
- Usiądź  młodzieńcze…. Nie, nie tam, chodź bliżej.
            Ta propozycja nijak mu  się nie uśmiechała, jednak zachęcający uśmiech Etsuko przełamał w nim bariery. Wraz z Hinatą u boku usiadł w wyznaczonym miejscu. Wtedy na stół służące wnosiły rozmaitą kolacje. Blondyn był tak zestresowany czujnym spojrzeniem pana Hiashiego, że zapomniał jak się trzyma w ręku sztućce.
- A więc, Naruto, tak? – zaczęła przyjaźnie Etsuko.
- No – przytaknął luźno, Hiashiemu ten ton nie przypadł do gustu.
- Czym zajmują się twoi rodzice?
- No…. Mama w zasadzie jest księgową, pracuję w firmie mojego taty, która zajmuję się transportem i handlem różnych duperel… to firma Namikaze.
- Och, doprawdy? Razem z żoną i szwagrem, świętej pamięci, zajmowaliśmy się projektem architektonicznym tejże firmy.
- Ooo serio? Ale wykurwiście – Etsuko zakryła oczy.
- Młody człowieku! Trochę kultury, w tym domu się nie przeklina – upomniał surowo.
- Jasne, sorry. Nie wiedziałem – spojrzał na zakłopotaną Hinate… spierdolił.
- Tak więc, pochodzisz z dobrej rodziny – zaczął Hiashi.
- No, czy ja wiem? Mama jest dobra, ale czasem zła na tatę, a tata zły na mnie, jak zwykle – zaśmiał się samotnie.
- Naruto, mojemu tacie chyba chodziło o to, że jesteś dziany – uświadomiła go Hanabi.
- Ach… acha… tak – odparł krótko, był zażenowany swoją pomyłką.
            Reszta kolacji minęła w ciszy, chłopak wolał nie kopać sobie grobu jeszcze głębiej. Jego zdenerwowanie złagodził nieśmiały dotyk dziewczyny. Hinata ścisnęła jego błądzącą po stole dłoń. Tak ten gest ponownie dodał mu odwagi. Zwrócił się do białookiego mężczyzny.
- Panie Hyuuga, wiem że pierwsze nasze spotkanie nie należało do najlepszych, ale może da mi pan szansę, by widywać się z pańską córką – spojrzał na nią z uczuciem. – wierzę, że mogę ją uszczęśliwić.
- Panie Uzumaki, drugie spotkanie też nie należało do najlepszych…
- Tato! – zawołała Hinata.
- Cisza! – upomniał oschle. – Powiem szczerze – zwrócił się z powagą do partnera córki. – nie podobasz mi się, jesteś bezczelny i wulgarny. Nie sądzę, że zdołasz zadbać o Hinatę…
- Na bank dam radę – zapewnił radośnie.
- Nie przerywaj, jak do ciebie mówię! – uniósł się, Hiashi. – Jest niezwykle czuła i wymagająca  opieki, a ty jak mniemam całkowicie odwrotnie. Nie mam prawa zabronić córce spotykania się z takim… kimś jak ty.
- No na serio dam radę…
- Kolejny raz mi przerywasz – zniecierpliwił się Hyuuga. Ten chłopak zdobywa u niego same minusy. -  Więc powiedzmy, że to twój okres próbny, od ciebie zależy, czy zyskasz moją akceptację.
- Dam z siebie wszystko, bez obaw, nigdy nie rzucam słów na wiatr – wyszczerzył się do Hinaty.
            Zapewnienia Uzumakiego wywołały wściekły rumieniec na twarzy dziewczyny, ale była szczęśliwa. Po zjedzeniu kolacji odprowadziła chłopaka do samochodu i czule się z nim pożegnała. Naruto już wiedział, że to będzie ciężki okres w jego życiu, przyszły teść emanuje złowrogą aurą na jego widok. W dodatku, dostał jakiś okres próbny… co to w ogóle jest? I co oznacza? Teraz będzie musiał się pilnować, zapewne każde wypowiedziane słowo zostanie użyte przeciwko niemu.

            Za ten czas, kiedy niebo już kompletnie nie przepuszczało światła z wyjątkiem tego od księżyca, w jednym z barów już od kilku godzin, czterech przyjaciół sączy skromnie swojego drinka. Właściwie 3, bo czwarty od razu zabrał się za to, po co tu przyszedł, mianowicie podrywanie samotnych niewiast. Ale miał z jednym rację, kobiety przebywały w barze samotnie lub upijając się z koleżankami, jednak desperatkami raczej nie były, skoro irytowały je bezpośrednie podrywy Hidana.
- Hej maleńka. Jestem bardzo nieśmiały, więc doceń moją otwartość.. Chcesz się bzykać?
- Wypieprzaj kretynie! – warknęła odchodząc do łazienki.
            Chłopaki jedynie pochichotali na widok spławionego przyjaciela. Jednak ten się nie poddawał, od razu zagadał kolejną dziewczynę w krótkiej miniówie.
- Cześć Piękna, czy to twoje imię?
- Nie – odpowiedziała słodko – Jestem Lili… a ty, przystojniaku?
- Hidan – no ta wygląda na łatwą. – Masz bardzo seksowne nogi – stwierdził, kładąc dłoń na kolano i wolno wchodzić wyżej. – O której się rozkładają?  - palnął prosto z mostu, dzięki czemu dostał siarczyście w policzek.
            Dziewczyna odeszła z przytupem. Spojrzał na kolegów, którzy śmiali się z jego łowów, cóż to nie był jego dzień. Usiadł obok Sasoriego . Znowu dostali ataku śmiechu, spiorunował ich wzrokiem i zaczął tłumaczyć, że za bardzo myśli o Hinacie. W tym czasie do baru weszły dwie przyjaciółeczki, zerknął na Dei’a i wskazał mu ruchem głowy na dwie brunetki.
- Stawiam tysiaka, że żadnej z nich nie poderwiesz – sprowokował siwowłosy kładąc na stół kasę.
- Stoi. Patrz jak się to robi – odrzekł blondyn z triumfem i ruszył w wyznaczoną stronę.
- Idiota, zakłada się, a i tak przegra – skwitował Sasori razem z Kakuzu i Hidanem wlepiając gały w przyjaciela. Dobrze, że w barze nie grała jakaś durna muzyka zagłuszająca rozmowy.
- Cześć Mała, chcesz płacić czynsz za bycie w moim sercu? – zaczął ujmując jej dłoń.
- Sorry, mam kogoś – oderwała się od niego do koleżanki, znacznie mniej atrakcyjnej niż ona.
- Ach… rozumiem, ale jest za brzydka dla ciebie – stwierdził, nadal się nie poddając. Spotkał się z gniewnym wzrokiem dziewczyn. – No co? Pewnie często w nocy miewasz bóle głowy… nie dziwie się…
- Zamknij mordę, gnoju! – warknęła i odwróciła się do partnerki. – Spokojnie, ty jesteś moją księżniczką.
- Księżniczką? – powtórzył zirytowany. – W którym zamku straszy? – na to pytanie dostał po pysku od tej ładniejszej. – Ech… głupia lesba!
- Przynajmniej nie jestem transwestytą – odgryzła się oschle.
            Deidara wrócił urażony do stolika, gdzie został powitany śmiechem. Siwowłosy po uspokojeniu pogratulował mu tego, iż się nie poddawał, ale i tak tysiąc przepadło. Kelner podszedł z kolejnymi drinkami, co wywołało protest u lekarzy. Nie chcieli tu nawet przychodzić to i nie zamierzają przedłużać spotkania. Deidara od razu argumentował to tym, żeby chociaż wypili skoro nie chcą podrywać.
- No to zróbmy tak chłopaki. Jak poderwiecie jakieś laski, które z Deidarą wybierzemy będziecie mogli odejść, rzecz jasna w ich towarzystwie. Jak nie to idziemy do Rudzielca na chatę! – okrzyknął Hidan, obejmując ramieniem Sasoriego, który od razu zaprotestował i starał się wyrwać temu pedałowi.
- Dobra – przytaknął Kakuzu. – A potem dacie mi święty spokój, wybieraj…
- Ja wybiorę – odparł Siwy, kumpel to taka cicha woda. Nie może mieć łatwo, nie chcę też kończyć tego spotkania. Czujnie obserwował ludzi w barze, aż zobaczył jakąś niezłą blondynkę z jakimś napakowanym kolesiem, uśmiechnął się szatańsko. – ta blondyna w czarnym…z napakowanym kolesiem.
- Czemu mnie nie dziwi twój wybór? – zapytał retorycznie i dopił drinka. – No to trzymajcie się.
            Sytuacja była trudna, ale nie tracił pewności siebie podszedł do pary i się przywitał, również przyjaźnie rozmawiali. Z tego wyszło, że chłopak był byłym pacjentem Kakuzu. Przez kilka minut rozmawiali o jego rozciętym na skutek operacji brzuchu.
- Masz bardzo ładną dziewczynę, muszą ją strasznie boleć nogi od tego chodzenia po mojej głowie.
- No wie pan doktorze… obraziłbym się, ale to tylko moja siostra – roześmiał się były pacjent, po chwili zostawiając ich samych. Jeszcze chwilę pogadali, a potem razem wyszli, Kakuzu tylko posłał im triumfalny uśmieszek.
            Hidan inaczej sobie wszystko wyobraził, cholera spierdolił. Ale może jeszcze Sasori zawali… Nie jest na to za przystojny, nie chciał się do tego przyznawać, ale Rudzielec od zawsze działał jak magnes na kobiety… wszystko przez jego wygląd rodem z anime. Nawet kolor włosów nie działa.
- Wiesz rudzielcu… założę się o tysiaka, że nie poderwiesz żadnej używając mojego degenerackiego podejścia… - powiedział Hidan z uśmiechem.
- Nie no Siwy, on jest na to zbyt poukładany, sztywny – podjudzał Dei.
- Wolę swoim sposobem, by szybciej mieć spokój – wytłumaczył Sasori.
- Jasne, przyznaj się, że to cię przerasta – prowokował Deidara. – Tchórzysz?
- Niech wam będzie – stwierdził i wziął ze stołu pieniądze.
            Deidara wskazał mu na dziewczynę, która już nie raz spławiła dobierających się do niej mężczyzn. Sasori jeszcze raz zaklął na siebie, za to, że dał się wciągnąć w ich głupią zabawę, podszedł do dziewczyny.
- Co tak seksowna kobieta robi w tak brudnym umyśle jak mój? – zaczął uwodzicielsko.
- Heh, wiesz jesteś już 6 chłopakiem, który mnie próbuje poderwać – odpowiedziała beznamiętnym głosem.
- No co ty? A jak tamtym poszło? – zapytał śmiało, tym samym jeżdżąc palcem po jej nodze.
- Nie tak dobrze jak idzie tobie – rzekła zalotnie. Zaczęła bawić się jego ręką, która coraz odważniej dotykała jej ciała. – Ale… niestety… mam chłopaka – oznajmiła, lecz w jej głosie nie wyczuł odepchnięcia.
- A ja psa, możemy ich kiedyś wyprowadzić – zażartował ze skutkiem. Odgarnął jej włosy w tył niebezpiecznie zbliżając do niej twarz. – Zechcesz być moim problemem?
- Hm? Dlaczego? – zapytała z przymkniętymi oczami czekając na to, by poczuć smak jego ust.
- Bo z problemem najlepiej się przespać – oznajmił całując soczyście jej usta.
- To chodźmy do mnie…
            Rudowłosy przytaknął patrząc na kumpli, którym szczena opadła. Po chwili wyszedł z dziewczyną z baru. Otwierając drzwi usłyszał głośne „kurwa mać” i strącił na ziem drinki leżące na stole. Frajerzy, czuć, że śmierdzą desperacją.

            Natomiast w domu rodziny Uzumaki, w salonie odbywało się przyjacielskie spotkanie dwóch małżeństw.  Ta mini impreza opiewała rzecz jasna w różne drinki i wspaniałe towarzystwo. Mężczyźni rozmawiali w salonie na temat pracy i powodzeń w życiu prywatnym. Przywracali wspomnieniami do ich pierwszego spotkania, do którego doprowadziły ich żony. Tak bardzo zaprzyjaźnione ze sobą dziewczyny nie omieszkały zaplanować podwójnej randki. Właśnie w tym momencie dziewczyny przygotowywały w kuchni przekąski, jednocześnie gawędziły o swoich pociechach.
- A jak tam Itachi z żoną? Lepiej się dogadują? – zapytała Kushina.
- Cóż… niezbyt dobrze. Od początku nie podobał mi się ten pomysł z przymusowym małżeństwem – rzekła cicho, aby mąż nie słyszał. – ale wiesz, jaki jest Fugaku.. uważa, że takie zostawienie sprawy okryje nazwisko hańbą.
- No niby tak, ale jej rodzina sama to zaproponowała, nie? No i będziesz miała bliski kontakt z wnukiem.
- Wnuczką – poprawiła ją. – A weź, okropność… niedługo będę babcią – udała płacz po chwili się śmiejąc. – Kana mnie pocieszała, że mi kupi krem na zmarszczki – zaśmiały się.
- No to masz synową – skwitowała, szczerząc się. – A ustalili już imię dziecka?
- Tak. Yukari – rzekła dumnie. – to było imię mojej zmarłej siostry, więc naprawdę się ucieszyłam, jak je zaproponowała. Mam tylko nadzieje, że się pohamuję ze słownictwem przy dziecku. Nie chcę, by jej pierwszym słowem było „kurwa”.
            Kobiety ponownie parsknęły śmiechem, przez to zeszły na temat swoich dzieci, którzy przyjaźnili się od dziecka. Wyszły rozbawione do salonu, gdzie zwróciły na siebie uwagę mężów. Chwilę się im przysłuchiwali, by zorientować się w temacie, a potem dołączyli do obgadywania synów, kiedy w końcu przy nich usiadły.
- A pamiętacie jak mieli po pięć lat i bawili się w wojnę? – przypomniał Fugaku, a oni parsknęli śmiechem.
- Tak, to było śmieszne, już była dwudziesta i wszyscy wrócili do domu prócz Naruto, a ta zaczęła panikować – wskazał Kushine, nabijając się z niej. – zaczęła do wszystkich dzwonić, nawet na policję.
- Ja się martwiłam o moją żabkę, nie to co ty, brutalu – pokazała język mężowi, ten ją pocałował w skroń tuląc do siebie. – Ale do rzeczy, na szczęście Sasuke mi wszystko powiedział.
- Uhum, powiedział, taa z powagą w głosie oznajmił „ Naruto to wstrętny oszust i zdrajca. Na szczęście z Shikamaru go przyłapaliśmy i związaliśmy tego jeńca do drzewa w lesie” – zacytowała Mikoto.
- Hahaha – zaśmiali się wszyscy głośno, a Kushina dokończyła. – Gdy go znalazłam był przywiązany do drzewa NITKĄ – zaakcentowała ostatnie słowo zaśmiewając się z towarzystwem. – na dodatek, gdy go chciałam zabrać do domu powiedział ,że „muszę tu zostać mamo, jestem cholernym jeńcem, zasługuję na kare” – i kolejna salwa śmiechu.
- Taa, a potem cierpiał w łóżku, pogryziony przez nie wiadomo co – wytłumaczył Minato, na co zgodnie odrzekli mianem kary.
            W tym momencie do Mikoto zadzwonił Itachi tłumacząc, że Kana jest w szpitalu, niestety to były tylko skurcze. Jednak chodziło mu o to, że nie zamknął drzwi od domu. Wtedy to Uchiha postanowili wrócić do siebie. W przedpokoju jeszcze spotkali się z Naruto, obrzucili go zabawną anegdotką na temat jego późnego powrotu. Kiedy wpadł do swojego pokoju rzucił się na swoje miękkie łóżeczko z pościelą w żabki.
- Naruto, kochanie. Mogę wejść – zapytała Kushina stojąc wraz z mężem przed drzwiami.
- Kushina, jestem pewien, że on zna zasady antykoncepcji – oznajmił Minato szeptem.
- A niby skąd? Nie rozmawialiśmy z nim o tym – zapytała.
- No eee… wiesz jak jest – spojrzał  na nią. – Ech… Naruto wchodzimy – poinformował i wszedł. Syn leżał niczym król na łóżku ze słuchawkami w uszach i mangą w ręku.
- O hej. Po co przyszliście? Nie będę wam o niczym opowiadać – zastrzegł ściągając słuchawki.
- Nie o to chodzi Żabciu, musimy poważnie porozmawiać – rzekła stanowczo czerwono włosa zabierając mu mangę z ręki. – Minato – zawołała usadawiając męża na skraju łóżka. – Zaczynaj.
- Ech?! – jęknął, ale widząc jej wzrok wolał nie protestować. – Naruto… - spojrzał na zdezorientowanego syna. – Eee… wiesz, jesteś w takim wieku, w kórym yyy… wiesz ten tego w głowie…
- Chyba coś nie bardzo ogarniam o co biega – oznajmił, a ojciec spojrzał na żonę, która z rezygnacją przewróciła oczami. Poprosiła Minato o portfel, na co i ten nie rozumiał, ale ok. po kilku sekundach wyjęła z niego prezerwatywę.
- Żabko, wiesz co to jest? – spytała z powagą.
- No chyba was pogięło! – wykrzyczał zażenowany chłopak. – Nie będę z wami o tym gadał! No ludzie, ja mam dwadzieścia lat! Nie no, wiecie… wyjdźcie stąd. Jak można w ogóle tak… i ty też tato?! – zapytał zawiedziony, jednocześnie wypychając rodziców za drzwi. – Weźcie kurde, jaki żal.
            Podsumował i zamknął im drzwi przed nosem traktują go jak dziecko. Co to ma znaczyć w ogóle? Wbrew przekonaniom matki, nie jest już prawiczkiem, ale tego jej nie powie. Chociaż przydałoby się, by zapobiec dalszym kazaniom. Za drzwiami usłyszał jeszcze kilka zdań.
- Świetna robota Minato! – sarknęła matka.
- Że jak? To ty zaczęłaś, jakbyś miała odkryć przed nim Amerykę – odparł broniąc się.
- Dobrze panie „eee yyy” śpisz dzisiaj na kanapie – usłyszał trzask niedalekich drzwi.
- Wielkie dzięki Naruto – powiedział zrezygnowany pod drzwiami.
            Naruto westchnął zrezygnowany, znowu jego wina. Wrócił do kontynuowanej wcześniej czynności. Dobrze, że jeszcze dwa dni i wróci na studia.

~~*~~

I tym przykrym dla Minato akcentem  kończymy :P 
Notka wcześniej, bo... Ushio mnie namówiła :P Ją wińcie ;) Nie no żarcik, nie ma mnie jutro, a trzymanie was w niepewności byłoby złe, a ja jestem bardzo dobrą osobą :P
No, a takie ogłoszenie - w środę powinien wyjść pierwszy one shot -> "Ślub Kisame".
Dziękuję kochani za komentarze :* Cieszę się, że wam się podobają moje wypociny xD
I witam nowych czytelników, mam nadzieję was nie zawieźć w przyszłości :):*
Pozdrawiam Kochani, Soli :)

17 komentarzy:

  1. • dodano: 02 marca 2013 6:36
    Renji: Kyuubi! Wake Up! Musimy skomentować rozdział Soli-chan!

    Kyuubi: (*_*)

    Renji: Kyuubi!!!

    Kyuubi: (*_*)

    Renji: Sam tego chciałeś...

    Kyuubi: Woaah...Co do...?! ... Renji!!! Niech ja Cię tylko...!!!

    Renji: Co Kyuu... co Ty... Aaaaa!!! Tylko nie prze... Aaaa! Oszalałeś?! Nie żartuj sobie! Zostaw mnie! Tylko nie przez okno! To jest trzecie piętro!

    Kyuubi: Ostatnie Życzenie?

    Renji: Soli-chan! Rozdział wspaniały! Kupa śmie... Ej Kyuu czekaj chwile! Najlepsza akcja z ojcem Hinaty i Naruto! Szybko dawaj next!

    Kyuubi: Koniec czasu...

    Renji: Co?! Nie Kyuu! Nie! Aaaaaaaa!!!!

    Kyuubi: Sayo~nara!

    OdpowiedzUsuń
  2. • dodano: 02 marca 2013 7:25
    Świetny rozdział <33 Najlepsze scenki z Hiashim i Naruto. Haha uśmiałam się. Szkoda, że tak smutno zakończyłaś tę notkę, ale no nic mówi się trudno czekam na next. Pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. • dodano: 02 marca 2013 10:49
    Twoje notki sprawiają, że nie mogę przestać się śmiać. To chyba pierwszy blog jaki czytam, który jest ta dobrze napisany i taki zabawny. :D
    Notka jak zwykle świetna! :)
    Nie mogę się doczekać następnej.
    Pozdrawiam Młoda =)

    OdpowiedzUsuń
  4. • dodano: 02 marca 2013 13:11
    Mojego Deiego transem nazywać, no foch normalnie! Tylko ja tak mogę! xD
    I Hidana spławić?
    Co one ślepe, czy jak? O.o
    No dobra, Sasori ma wybaczone, Kakuzu też może być..
    Bosh, Kana, jaka terrorystka xD Bidny zestrachany skrzypek..
    Ej, a on chciał jej ten ero- masażyk przy nim robić? ^w^
    Lubię to!
    Czekam na nexta i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. • dodano: 02 marca 2013 13:14
    Kur... co to ma być ehh normalnie juz myślałem że przestane byc podły ale sie nie da chapter nawet śmieszny ale mi się nie podoba zbytnio heh
    nie mam słów jakby się tu wyżyć ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. • dodano: 02 marca 2013 13:39
      jeszcze jedno odpierdol się w koncu od jednej z ulubionych postaci z mangi a mianowicie od Naruto przestan się nad nim pastwic i wymyslać jakies głupie sytuacjie z ofiarą czyli z nim w roli głównej żal!!!

      Usuń
    2. • dodano: 02 marca 2013 13:59
      "Heh" - Patrze że nie wiesz co to "poczucie humoru", nikt tu się nad nikim nie pastwi, nie wiem o co Ci chodzi. Naru jest tak samo śmieszny w anime... więc o co Ci chodzi ja się pytam?!

      Usuń
  6. • dodano: 02 marca 2013 14:21
    Hahhahaha, śmiałam się jak głupia. XD Najpierw Naruto trafił do domu Hyuugów, potem akcja w kawiarence, jeszcze potem wspomnienia zabaw (szczerze, to mam nawet podobne XD), a na końcu przyszli rodzice do Naruto z TĄ sprawą. XDDD
    Myślałam, że się uduszę ze śmiechu, na szczęście skończyło się "tylko" tym, że oplułam monitor i spadłam na ziemie. XD
    Szczerze, myślę, że twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie w ogóle czytałam! :D A uwierz, że nie ma takich dużo. ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! >3<

    OdpowiedzUsuń
  7. • dodano: 02 marca 2013 15:16
    Hidan i jego teksty na podryw, haha XD Rozmowa z Hiashim i Naruto XDDDD Jebłam na swe oblicze ^^ Minato... szkoda mi chłopa. Ale żeby tak rozmawiać o takich sprawach z dwudziestolatkiem, to już lekka przesada. Chłopaki mieli fajne zabawy w dzieciństwie :D Naruto i nitka, haha XD
    Ślub Kisame, już nie mogę się doczekać ^^ Będzie jazda :D
    Dajesz następną notkę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Biała Wilczyca18 czerwca 2013 13:53

    • dodano: 02 marca 2013 15:22
    Siemka. Bloga znalazłam przypadkiem w zasadzie, jak czytałam blog znajomego.
    Przeczytałam wszystkie wpisy, pomysł na początku średnio przypadł mi do gustu, ale stanowczo poczucie humoru i realizm to zalety ; )
    Co do poważniejszych zastrzeżeń - kilkanaście błędów ort., które zaburzały mi rytm czytania, kilka błędów znaczeniowych wyrazów, co też troszkę człowieka wybijało.
    Poza tym też bardzo chętnie dowiem się co dalej czeka naszych bohaterów ; D
    NaruHina i tyle ; )

    OdpowiedzUsuń
  9. • dodano: 02 marca 2013 23:07
    Ha, wiedziałam, że nikomu nie zaszkodzi, jak będzie wcześniej xD
    Notka oczywiście świetna, jak zawsze :3
    A Naruto... Boshh, co za debil. Aż brak słów XD Jak rozmawiał z Hiashim to aż mi żyłka pulsowała i sobie w głowie mówiłam: "Naruto, kretynie jeden, zamknij się!" albo coś takiego XD Nie no, biedna Hinata xd
    Rozwaliło mnie też to wspomnienie, jak Naruto był przywiązany nitką do drzewa i nazwał siebie "cholernym" jeńcem XDD
    No i biedny Minaś - spać na kanapie... Moja siostra kiedyś mi powiedziała coś takiego: "Jak będziesz wychodzić za mąż, przypomnij swojemu mężowi, żeby sobie kupił wygodną kanapę" XDD
    Poza tym, czemu oni chcieli gadać o antykoncepcji z dwudziestolatkiem? XD
    A Kana... Myślałam, że się Itasiowi dziecko rodzi, a tu dupa xd I biedny ten skrzypek xD
    Ogółem zarąbisty rozdział :D A ty mówiłaś, że nudny -,- Miałam rację, że ci nie wierzyłam xp

    Heh - nie przesadzasz trochę? To się nazywa KOMEDIA, z tego, co wiem. Jakie znęcanie się nad Naruto? Nie wiem, czy wiesz, ale Kishimoto wykreował go właśnie na takiego debila.

    Czekam na next (ślub Kisamee~!) i weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  10. • dodano: 03 marca 2013 15:00
    piszesz boskie opki. Zapraszam do sb na : naruto-i-hinata-prawdziwamilosc.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. • dodano: 03 marca 2013 15:09
    Buahahahahahaha xDDD KOCHAM rodziców Naruciaka xD i zmieniam zdanie, nie chce tam mieszkać :d No i widzę, że randka się udała ;p Biedny Naruto. I biedna opuszczona Kana. Jednym słowem - padłam xD
    Co do mnie, to już, już idę pisać -,- Musze jeszcze 2 tygodniowe zaległości szkolne nadrobić, więc wiesz xd Życzę weny i czekam na następną notkę ;) .

    OdpowiedzUsuń
  12. • dodano: 03 marca 2013 17:28
    OMJ XDDD Hidan błagam cię nie podrywaj nigdy dziewczyny xD
    Uwielbiam blogi w których nie moge się nudzić, a twój właśnie taki jest xD
    Naruto + nitka = padłam XD
    Nie no notka wyszła na prawdę dobrze i będę czekała na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. • dodano: 06 marca 2013 9:37
    żałuję, że trafiłam na Twojego bloga w tej chwili, a wszystko dla tego, że nie będę się mogła doczekać kolejnych części. Najchętniej przeczytałabym na raz całość, a tak muszę cierpliwie czekać :) mogę jedynie prosić, żebyś nie przerywała pisać zanim nie doprowadzisz historii do końca :)

    OdpowiedzUsuń
  14. • dodano: 10 marca 2013 19:27
    Ahahahahahaha, uwielbiam Twój blog <33333
    Od razu przeproszę, że tak długo mnie nie było ;/ pierdolę, od dziś zbieram kasę na nowy komputer, bo zaczynam dostawać z nim pierdolca ;__;
    Ojojoj, biedny Minato, musi spać na kanapie ;_; Kushina nie ma serca :D
    O rany, podryw Hidana - to było coś epickiego, dawno się tak nie uśmiałam xd
    Jezu, wiedziałam, że Naruciak trochę spierdoli podczas rozmowy z Hiashim, bo chyba nie poszła zbyt dobrze xd A Hinata też ma cierpliwość, jakby mój chłopak tak rozmawiał z ojcem, to zabiłabym :D Oby Hiashi go w końcu zaakceptował *-*
    Ok ok ok, skaczę do następnego rozdziału. Ślub Kisame, oj, coś czuję, że będzie się dużo działo XD
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostatnia scena była tak komiczna, a Sasori pokazł kumplom, gdzie ich miejsce XD Historia o papierze toaletowym również mnie pokonała XD

    OdpowiedzUsuń