Ariana | Blogger | X X

8 cze 2013

#11. Kupon na ramen.

            Zaczął się kolejny semestr nauki. Wszyscy już powrócili do akademika, niektórzy mniej, a inni bardziej zadowoleni z tegoż powodu. Dorosłość sprawia, że pragnie się samodzielności, nie ciągłego obserwowania własnych kroków przez rodziców. Tego mogli zaznać na studiach, gdzie od rodziców dzielił ich kawał kilometrów. Teraz akurat było popołudnie, także pierwsze wykłady w tym semestrze się skończyły. Gaara, Neji, Naruto wraz z Hinatą u boku właśnie wychodzili z uniwersytetu. Blondyn czuł się nieswojo uważając na słowo, każdy wulgaryzm, nawet „kurde” swoją drogą od kiedy to jest brzydkie słowo?! Cóż w każdym razie było zaznaczane ostrą uwagą przez Nejiego.
- Jak taki zaje…dwabisty film mógł ci się nie podobać? No kur..czak, Gaara weź się ogarnij! – rozgadywał się niebieskooki. To jego poprawianie się było komiczne, dlatego Sabaku stale chichotał.
- No nie podobał, nie masz dobrego gustu i tyle – stwierdził.
- Nie podobało ci się bo to nie pornol, zjebie ty! – o dziwo, Gaara jedynie się zaśmiał.
- A może okażesz trochę kultury? Nawet minuty nie wytrzymasz bez przeklinania – oznajmił Neji, ze współczuciem patrząc na kuzynkę.
- Dlaczego ty możesz kląć, a ja nie? – zbulwersował się chłopak. – Zresztą Hinacie moje słownictwo nie przeszkadza, no nie?
- No… więc… niby tak, ale… czasem… - jąkała się, cała czerwona i patrzyła pod nogi.
- Ech?! Uwzięliście się na mnie, czy co? – dopytał zirytowany, a Gaara jedynie nabijał się z sytuacji kumpla. Fakt, to, że musiał się ulepszyć pod względem zachowania dla udobruchania ojca białookiej był okropny… ale to takie śmieszne. Tym bardziej, że to się zaczęło przez Sasuke i jego. 
            O właśnie, o wilku mowa, z na przeciwka zmierzał do nich wspomniany brunet. Zapewne jego celem było odebranie różowowłosej z zajęć, ale ubiegła go. Krzyknęła do całej grupki i wleciała w ramiona chłopaka.
- Cześć wam i cześć skarbie – pocałowała chłopaka. -  wiecie co? Jutro zaczynam praktyki w szpitalu!
            I ten temat towarzyszył im całą drogę, dziewczyna namiętnie opowiadała o wszystkim przyjaciołom, z czego jedynie słuchała Hinata. Chłopaki milczeli po chwili nieśmiało zaczynając osobny temat, kiedy doszli do budynku dziewczyny się rozdzieliły idąc do siebie, chłopaki na górze gawędzili na temat pracy. Okazało się, że Sasuke też ma w planach jej poszukać, a wszystko przez rozmowę ich ojców, Fugaku nakazał mu się usamodzielnić… idiotyzm, przecież nie wyciąga od rodziców cały czas kasy… Gaara poinformował ich, że Temari widziała, iż poszukują ludzi do pracy na budowie,
- Serio? No to musimy tam iść, no nie? – szturchnął Naruto łokciem bruneta.
            Uchiha tylko patrzył na niego morderczo, miał ochotę mu walnąć w ten głupi łeb. Po chwili przytaknął i szybko zakończyli temat rozchodząc się do swoich pokoi. Profesorowie byli bardzo stanowczy zapowiadając na nadchodzące dni wiele kolokwiów, prac domowych i innych ćwiczeń.

            Kolejne dni mijały na samej nauce to zaczynało być uciążliwe dla ludzkiego mózgu, zdecydowanie potrzebowali jakiegoś oderwania… imprezy, ale żaden nie miał na to funduszy, albo był zbyt skąpy, by się poświęcić dla większego dobra. Dlatego nauka była ich kochanką, dziewczyny były zbyt zajęte swoimi pracami, im chociaż to sprawiało radość, Hinata uwielbiała rysować projekty, talent odziedziczyła po rodzicach, ale pasji to już nie, szkoda. Natomiast Sakura przez praktyki w szpitalu zaczęła się jeszcze więcej uczyć medycznych rzeczy, wszystko, by udowodnić tej rudej idiotce swoją lepszość.
            Gdy zapadał zmrok postanowiły wstąpić do  knajpki u Ichiraku. Temari niedługo kończy prace, także spędzą razem czas. Jak ustaliły, tak zrobiły. Wszystkie cztery Ino, Tenten, Sakura i Hinata poszły do swojego ulubionego miejsca, jednak nie kończyli jeszcze. Ba, knajpka miała niemały ruch było to spowodowane imprezami, które kilka grup postanowiło sobie urządzić, płacąc dość pokaźną sumą pieniędzy od razu z góry. Z tego powodu blondynka, na prośbę szefa została, nie wiedziała, że studentki postanowiły wpaść, więc była szczerze zaskoczona ich wizytą.
- Ej, co za niespodzianka – powiedziała w ich stronę, szybkim ruchem się witając. – co tu robicie?
- Wymęczone tą ciągłą nauką szukałyśmy tutaj ukojenia, ale chyba nic z tego – stwierdziła Tenten z przerażeniem patrząc na istniejący tłok.
- No raczej, ja już nie wyrabiam – marudziła prowadząc je do baru. – Ayame mi pomaga, ale dlatego w kuchni jest tylko Teuchi i są opóźnienia….
- Temari! – zawołał właściciel wchodząc i kładąc na bar dwa talerze ramenu. – to do drugiego stolika. Ooo a panienki po Temari?
- Tak – odparła Ino, a tamta szła z daniami do wyznaczonego stolika. – Ale ma tu pan spory ruch…
- To prawda – nagle każdą zlustrował wzrokiem. – Dziewczyny! Wspomóżcie mnie dzisiaj!
- Ech?! – wszystkie jęknęły zdziwione. – W jaki sposób? – zapytała Sakura.
- Pracujcie jako kelnerki, ja wezmę Ayame do kuchni. Błagam, tylko dzisiaj! – prosił Teuchi.
- Co będziemy z tego miały? – zapytała perfidnie Ino, dziewczyny popatrzyły na nią krzywo, ale każda czekała na odpowiedź.
- Darmowy ramen przez miesiąc… – cisza, zastanawiały się. – i 25% dzisiejszych zysków do podziału.
- Zgoda! – wykrzyknęły chórem. – To ja zamawiam stanowisko barmanki! – wykrzyknęła Ino.
- Nie ma, ja to chciałam – narzekała Tenten.
- Możesz zmywać w kuchni – zaproponował, przez co się obraziła. – a wy dziewczynki… oto wasze uniformy – pokazał Sakurze i Hinacie, dość przykrótki uniform, spodnie pod niego raczej nie pasowały, więc ich wizja wyglądu przyprawiła je o rumieńce.
- Zgadzam się na zmywak! – zawoła Tenten i uciekła do kuchni.
            Po wyjaśnieniu wszystkiego Ayame, odetchnęła z ulgą i zaprowadziła do szatni, gdzie się przebierały. Hinata czerwieniła się na swój widok, jeszcze nigdy nie śmiała się ubrać tak wyzywająco. Sakurze też się to nie uśmiechało, przez wysokie kozaki, które miała na sobie wyglądała jak dziwka. Rzecz jasna prosiły o bycie kelnerkami w swoich strojach, ale jeśli gościem jest jakiś sanepid to może się doczepić. Patrzyły na siebie z zażenowaniem i wyszły. Temari i Ino przy barze zaczęły pogwizdywać na ich widok, nawet zrobiły im zdjęcia.
            Rozluźniły się i zaczęły się z siebie nabijać robiąc wyuzdane pozy do aparatu telefonicznego.
- Dobra, dość wygłupów, do pracy! – zarządziła Temari wskazując na talerze na ladzie.
            Zasalutowały roześmiane i rozdawały do stolików jedzenie. To było fajne, obdarowywali je komplementami, które wzbudzały rumieńce na ich twarzach. Temari miała takiego pecha, że trafiała na zrzędy, a to za zimne, za ciepłe, zbyt tłuste w smaku lub ostre, no tragedia… Ino zaczęła przywoływać do siebie granatowowłosą, dzięki spiętym w kok włosom nie przeszkadzały jej i nie wpadały do talerzy.
- Po pierwsze, powinnaś częściej spinać włosy – zaśmiała się Ino. – a po drugie tu masz drinki zamówione do stolika numer osiem.
            Na ten komunikat zasalutowała, zabrała tacę, z napojami i udała się do stolika, po drodze zahaczyła o Sakurę, której jacyś gimnazjaliści zaczęli się czepiać.
- Laleczko, tutaj jest coś brudnego – wskazali na końcówkę stołu. Przez nich zielonooka musiała się porządnie nachylić, by to zetrzeć. Jakby sami nie mogli? Nie ona upaćkała stół ketchupem.
 - Phi! Nawet jak się nachylisz to ci cycków nie widać!  - wtrącił drugi, wywołując jej gniew. W tym momencie minęła ją Hyuuga obdarowując uspokajającym wzrokiem. – Ooo widzisz, tamta to ma cycuszki!
- Ty pewnie musisz upychać stanik skarpetkami – zastanawiał się głośno jeden z pięciu towarzyszy patrząc na jej… klatkę piersiową.
- Na pewno trudno ci znaleźć chłopaka z takim… niczym – zaśmiał się jeden.
- Tak się składa, zboczone kurduple, że mam najprzystojniejszego faceta na świecie! – skwitowała dumnie.
- Jest niewidomy? – zapytał  i razem z kolegami się zaśmiał.
- Cześć Kotku – odezwał się do jej ucha znajomy głos. – Mylę się, czy te gnoje mnie obrażają? - Sasuke zmiażdżył ich wzrokiem.
- Bardziej mnie, niż ciebie, ale spoko. Nawet nie wiedzą co znaczy IQ – oznajmiła Sakura ciągnąc go do baru.
            Widać było, że nie chciał tego tak zostawić, lecz interwencja Haruno przeważyła szale. Po drodze zapytała go co tu robi, jednak to zignorował pytaniem o pracę i jej wyzywający strój. Tak, był zazdrosny o te łakome spojrzenia klientów.
- Wyjaśnię ci jak skończę pracę, nie mam teraz czasu – rzekła stanowcze i go wyminęła.
            Rany, kiedy ona zaczęła się z nim tak spoufalać? Chyba na zbyt dużo jej pozwala… Postanowił usadowić się przy wolnym stoliku, po jakiś pięciu sekundach wpadł Naruto wykłócając się o to, że go zostawił w autobusie, a sam jechał jeszcze przystanek dalej. No ale czy to jego wina, że przyjaciel jest jakiś roztargniony?
- Dobra, skończ już. Nie jestem twoją… o kurwa – wydobył z siebie przekleństwo na widok idącej granatowowłosej, ona też? No po prostu cudownie, nie umieją znaleźć bardziej godnej ich umiejętności pracy?
            Naruto odwrócił się we wskazaną brzydkim słowem stronę i natychmiast zderzył się z dziewczyną, taca oraz szklanki na niej padły na ziemię roztrzaskując się.
- Hinata? – zapytał jak wryty, zaczął lustrować ją spojrzeniem. – Co ty… co ty masz na sobie?!
- Umm… - zaczęła ściągać w dół spódniczkę. – Ja… ja tylko dzisiaj… pomagam – z tego zdenerwowania uklęknęła i zaczęła zbierać szkło z podłogi. Blondyn nie czekając, ani chwili pomagał jej.
- Zostaw to, skaleczysz się… w ogóle nie powinnaś pracować, szczególnie tu – zdjął szybko swoją bluzę opatulając dziewczynę. Ciągłe spojrzenia klientów go wkurwiały,
- Ja… tylko pomagam… tak jak reszta dziewczyn – oznajmiła wstając z tacą pełną szkieł, w tym momencie usłyszała wołanie Ino, więc bez słowa odeszła do baru.
            Naruto dołączył do naburmuszonego humoru Sasuke. Obserwowali tylko poczynania swoich partnerek z niekrytą zazdrością, to było dla nich wnerwiające. Musiały nawet uważać na to czy nie za długo się uśmiechają do klientów, bo to jest zdrada… no przecież. Shikamaru powinien dać im lekcję zaufania, on tak nie pilnuję Temari, a ona tu pracuje codziennie! Kiedy już skończyła się dniówka i nadszedł czas zamknięcia, odetchnęły z ulgą, pierwszą rzeczą, którą zrobiły było przebranie się. Następnie dołączyły do wszystkich siedzących przy chłopakach. Na szczęście Temari im oszczędziła tłumaczeń i opieprzu, który w jej wykonaniu pewnie wyszedł dużo lepiej.
- No to dziewczyny, macie swoje 25% zysków – odparł i położył dość spory plik banknotów na stole. – i miesięczny kupon na darmowe ramen.
- Ech? Za ramen sam bym pracował tu jako kelner – zafascynował się Naruto wgapiając się w kupon.
- Mowy nie ma! Jeszcze zjadłbyś mi wszystkie zapasy! – stwierdził właściciel, na co wszyscy się zaśmiali. Sakura zaczęła wydzielać pieniądze rozdając je jak karty.
- Proszę, kochanie. To dla ciebie – rzekła słodko Hinata oddając mu kupon.
- Poważnie?! Jeeee – przytulił białooką radośnie. – widzisz staruszku jaką mam kochaną dziewczynę?
- To twoja dziewczyna? – upewnił się Teuchi, ci przytaknęli głowami. – No to, zapłaci za ciebie za ramen, które brałeś na krechę – oznajmił zabierając część pieniędzy dziewczyny.
            Wszyscy zaczęli się nabijać prócz Naruto, który najpierw był oszołomiony zachowaniem właściciela, a potem oświadczeniem Hinaty, że teraz nie odda mu kuponu, nie zamierza głodować. Oczywiście żartowała, ale jego mina była bezcenna. Jeszcze trochę pogadali, chłopaki też znaleźli pracę na budowie, właśnie. Mają zacząć od poniedziałku, po szkole na szczęście.

            Następnego dnia w pobliskim szpitalu, na oddziale dla kobiet będących ku nadziei, czas spędzała czarno włosa kobieta. Od momentu, gdy tu trafiła minęły już dwa tygodnie, w sumie nie wiele pamięta, lekarzy prosiła… nie, błagała, by dawali jej znieczulenia czy środki nasenne, chciała przespać całe te skurcze, aż zmienił jej się lekarz prowadzący, który tego jej zakazał, argumentując pytaniem, na które nie umiała odpowiedzieć, „a poród jak wytrzymasz?”. Ogólnym zaleceniem jest przyzwyczajenie do bólu, a fakt, że lekarz jest kobietą, nic nie wnosi, żadnych taryf ulgowych.
            Kana postanowiła się trochę przejść po korytarzach w szpitalu, to nic nie robienie doprowadza ją do szału. Wystarczająco się już należała, aż ma odciski na dupie... Na korytarzu została zaczepiona przez swojego męża, super musiała porządnie długo udawać sen, aby sobie poszedł przez te dwa tygodnie, ale wiedziała, że w końcu będą musieli pogadać. A powody do wkurzenia wzrosły… przez niego nie było nikogo w domu, chociaż nie do końca ogarniała czemu się ich pozbył… taa, jeszcze ten zjeb w garniaku w domu i nie chciał przyspieszyć jadąc do szpitala, no ona cierpi, a ten martwi się o kodeks drogowy.
- Cześć Kana! – zawołał, stając naprzeciwko niej.
- Ta, cześć… co tu robisz? Nie masz dzisiaj pracy?
- Nie, wziąłem dziś wolne. Jak się czujesz? – pociągnął ją za rękę usadawiając na krześle, a sam przykucnął naprzeciw żony.
- Jakoś… - odparła wymijająco.
- Kana, chciałbym cię przeprosić za.. no wiesz… że nigdy nie brałem cię pod uwagę spotykając się ze znajomymi.. – ona tylko przewróciła oczami, ile razy to słyszała? – Wiem, że zawsze tak gadam, ale teraz to szczere. Zamierzam wydorośleć… dla ciebie i dziecka – pogłaskał jej brzuch.
- Skąd mam wiedzieć, czy to nie kolejne puste słowa? – zapytała poważnie. – Jesteś w tym, kurewsko dobry.
- Ale teraz mówię śmiertelnie poważnie, daj mi szanse.
- Szanse? – powtórzyła i kilka minut się zastanawiała. – No dobra, ale ostatnią! Potem idę do adwokata. Ostrzegam cię, nie zadzieraj ze mną, moja cierpliwość ma granice – zagroziła, ale i tak się uśmiechnął, chciał to spieczętować buziakiem, ale odsunęła go od siebie. – Weź spieprzaj. Żadnych kontaktów cielesnych póki nie dostanę czekoladek, kwiatów i brylantów – ustaliła żartobliwie.
            Niby żart, ale na serio nie dopuściła go do swoich ust przez resztę dnia. Jednak oboje czuli się już o wiele lepiej, kiedy panowała między nimi zgoda. Wtedy każdy patrzący się na nich zazdrościł im wspaniałego związku. Nadszedł wieczór, więc Uchiha musiał opuścić ukochaną, jutro musi już iść do pracy, ech… pracować w weekend. W tej chwili właśnie miała go obdarować pocałunkiem, hehe zapomniała o warunku? Tak czy siak nie wyszło, coś zaczęło ściekać po podłodze…
- O kurde, wody ci odeszły! – wykrzyknął oszołomiony.
- O kurde, punkt za spostrzegawczość! – sarknęła i zaczęła robić wdechy. – No na co się gapisz, durniu?! Leć po pielęgniarkę!
            Krzykiem został przywrócony na ziemię, natychmiast poleciał po pielęgniarkę. Wraz z nią usadowili panią Uchihe na wózku i zawieźli na oddział położniczy. Na miejscu Itachi miał nie małe wahanie, czy zostać przy porodzie, ale Kana tak… potężnie ściskała jego rękę, że raczej nie dałby radę się oderwać. Za namową żony cały czas błagał obecnych w sali pielęgniarzy o środki znieczulające czy coś, bez skutku. Na domiar złego, rodzących kobiet się posypało, więc musieli się naszukać lekarza, bo ich prowadzącej nie było. Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł czerwono włosy w kostiumie ochronnym. Gdy zobaczył pacjentów zarówno on jak i oni zaliczyli szok. Z otępienia wyrwał ich krzyk kobiety. Sasori zażenowany zaczął odkrywać jej dolną część ciała.
- Co ty, kurwa robisz? – spojrzał na niego gniewnie Itachi.
- A jak ci się wydaję? Będę odbierać poród… - zapowiedział dziwnym głosem.
- Więc zamierzasz tam patrzeć? – zapytał głupio.
- Muszę, by wyciągnąć twojego syna.
- Córeczkę! – poprawiła z bólem Kana.
- Przepraszam – zaczął osuwać materiał, ale ciemnooki go powstrzymał.
- Nie możesz tam patrzeć – odparł poważnie.
- Itachi… chuju głupi, mogę nie patrzeć, ale przez to będę jej wszędzie dotykał, chcesz tego – po chwili zaprzeczył ruchem głowy – więc spieraj żonę i daj mi pracować.
            Wtedy już umilkł, ale bacznie obserwował ruchy Sasoriego, czy w całym szpitalu nie ma innych lekarzy? Nie żeby wątpił w jego umiejętności, ale jak mu potem spojrzy w oczy? No cóż wpierdoli mu i będą kwita.
- Tylko mi nie zemdlej – zażartowała Kana, prząc jak kazał rudzielec.
- Spoko, naoglądałem się kilku filmów rodzących kobiet i na żadnym nie zemdlałem.
            Na tą wypowiedź się zaśmiała lekko, co nie pomogło przyjacielowi, dziecko z powrotem wgłębiło się do brzucha. Opieprzył Uchihe, a ten wysunął kolejne oskarżenie, że chcę sobie dłużej popatrzeć, głupi kutas, ale mu wpierdoli po tym wszystkim. Po kilku minutach, gdy Akasuna zaczął krzyczeć, iż widzi główkę, ciekawość Itachiego wygrała. Popatrzył między nogi żonie, ale pożałował, widok malutkiej zakrwawionej główki wyłaniającej się z pochwy nim wstrząsnął. Zemdlał.
- Co z nim? – zapytała Kana, Sasori przesunął wzrok na podłogę, gdzie leżał brunet.
- Nic. Zemdlał, ale ty się skup na swojej roli.
            No, był z siebie dumny, że nie parsknął śmiechem. Bez wkurwiającego głosu przyszłego taty, poród przebiegał swobodniej. Najpierw myślał, że to potrwa kilkanaście godzin, ale minęły najwyżej dwie godziny, kiedy wyłonili z ciała ciemnookiej noworodka. Standardowo po klepnięciu dziecka oddano go do sprawdzenia i dopiero potem do wykończonej matki na moment.
- Witaj na świecie, Yukari – Kana cmoknęła córeczkę w czoło, a potem oddała pielęgniarką.
            Sasori nakazał jej wypocząć i pochwalił za sprawowanie. Co do Itachiego… no cóż, zajmą  się nim.

            Właśnie nadeszło niedzielne popołudnie, dziewczyny spędzały weekend u Temari, tak się umówiły a wrócić miały dzisiaj. Cóż, nie przeszkadzało im to, było tak po męsku w akademiku, wszyscy siedzieli w kuchni i popijali kawy niczym dorośli. Omawiali, a właściwie nabijali się z Sasuke, który jest świeżym wujkiem, zastanawia się jak powiedzieć to Sakurze i czy w ogóle jej mówić? Ciągle będzie nawijać o tym, potem zaciągnie go na zakupy dla dziecka i tak dalej.
            Ale na szczęście nie był jedynym wujkiem w towarzystwie, siostra Kiby, Hana jest żoną ich nauczyciela z liceum Iruki i mają dwójkę dzieci dwu i pięcioletnie. Szok, gdyby nie rozwinęli tego tematu, nie wiedzieliby, że to siostra Inuzuki jest wybranką nauczyciela.
- No, nie spodziewałbym się – skomentował Sasuke.
- Dobra, zmieńmy temat, lata liceum mamy za sobą – odparł Inuzuka, wtedy Akamaru do niego zaskamlał, najwyraźniej chciał za potrzebą, dlatego bez zbędnych tłumaczeń wyszedł na dwór.
            W pomieszczeniu został Sasuke, Naruto, Shikamaru i Gaara, ten ostatni wyciągnął z kieszeni sześć biletów do najnowszego klubu w mieście, którzy teraz sprowadzili jakiś zespół mający gościnnie zagrać rzucił na stół.
- Macie, zabierzcie tam swoje dziewczyny – nakazał czerwono włosy. Popatrzyli na niego jak na debila, nie dawali żadnego powodu, aby coś im sugerował. – Matsuri nie ma, zresztą jest za smarkata, by tam iść.
- To idź sam – zaproponował Naruto.
- Tematem przewodnim imprezy jest dzień kobiet, dziewczyny mają darmowy wstęp, a wy macie darmowe bilety – odrzekł.
- Skąd ty je masz? No i sądząc po świeżo otwartym klubie musiały być drogie – stwierdził Nara, przyglądając się biletom.
- Nie mylisz się, ale mój kumpel jest tam właścicielem, akurat kilka biletów mu zostało, więc mi dał bym komuś polecił. Neji je wziął, wy też powinniście.
- Ja tam biorę! – wykrzyknął blondyn zgarniając dwa.
- Ja też… trzeba tego durnia pilnować – zadrwił Sasuke.
- Kogo nazywasz durniem? – obraził się chłopak.
- Tego za tobą – zażartował, ale Uzumaki i tak się odwrócił… no comment.
- A ty Nara? – zapytał błękitnooki. – Chyba przyszłemu szwagrowi nie odmówisz?
- Ech… upierdliwe.. zgoda – rzekł leniwie.
            Już snuli plany na następny weekend z tym wyjściem, dawno nie byli w klubie. Zazwyczaj spijali się w akademiku, ale nie dobrze jest trwać w monotonni. Propos spicia, skończyły się napoje, które mroziły się w lodówce, ktoś musi zrobić zakupy. Brak ochotników zmusił ich do zagrania w marynarza. Wypadło na Naruto.
            Pomimo protestów poszedł, to było takie nudne i akurat była wyprzedaż, więc kolejka była długaśna…w  dodatku jakaś babcia się wadziła na niego, że jej nie przepuści, a ona starsza, taa ale miała w chuj zakupów. Wreszcie opuścił supermarket, była 17, akurat wróci Hinata i umili mu czas. Wchodząc do akademika jakieś 3 laski z niego chichotały…. O co im chodzi? Potem na półpiętrze jakiś kolega się z nim przywitał.
- Cześć Żabko.
            Hm? Jak on go nazwa… O cholera, pomyślał i zaczął biec na górę. Wiedział kto go odwiedził i miał zamiar spalić się z tego powodu ze wstydu. Przecież zabronił jej tu przyjeżdżać, modlił się, by dziewczyny jeszcze nie wróciły od Temari, jednak minął się z rozweseloną na jego widok Ino. O matko co ta kobieta nawyprawiała?
            Jeszcze kilka minut temu w kuchni odbywała się ciekawa konwersacja. Uczestniczyli w niej Sasuke wraz z Sakurą, Gaara, Kiba i paru innych ludzi.
- No naprawdę, Żabka był takim łobuzem jako dziecko, Sasuke potwierdzi – chłopak przytaknął słowom Kushiny. – gdzie kłopoty tam i on, nawet mieszał się w bijatyki, ale zawsze w czyjejś obronie!
- MAMO! – wleciał do pomieszczenia zirytowany chłopak. – Co tu robisz? Miałaś nie przyjeżdżać, wstyd mi robisz przed przyjaciółmi!
- Przesadzasz, skarbie – poczochrała jego czuprynę, – Przyjechałam, bo kupiłam ci nowy telefon.
- Poważnie? Pokaż - wyciągnął rękę po reklamówkę, lecz go ubiegła.
- A, a, a, gdzie dziękuję i misiaczek? – zapytała czułym głosem. Reszta zachichotała, a nawet wiwatowali, aby przytulił rodzicielkę… no dobra, Kiba się o to rzucał. Wściekły blondyn przywalił mu pięścią w twarz i ten upadł śmiejąc się jak głupi do sera. Kushina od razu ostro skarciła syna z czego osoby w pomieszczeniu miały jeszcze większą bekę. Bez słowa pociągnął matkę za rękę i kierował się do wyjścia, kiedy stanęli przed budynkiem zaczął wrzeszczeć.
- Co tu robisz?! Nie mogłaś zadzwonić?!
- Nie krzycz na mnie! Ty chyba zapominasz z kim rozmawiasz! – odparła, na co się skrzywił. – Tu masz nowy telefon, to ten, którym się zachwycałeś przy reklamie – podała mu siatkę z pudełkiem w środku. W tym momencie zrobiło mu się głupio. – No i chciałam jeszcze poznać twoją dziewczynę, wiesz, że nie jestem cierpliwa.
- Mowy nie ma! Jeszcze większej siary mi narobisz! Wracaj do domu, jak mogłaś tu przyjechać? – popychał ją w stronę bramy wyjściowej. – Umawialiśmy się, że tu nie przyjedziecie, tata miał cię pilnować!
- A właśnie – zatrzymała się. – nie mów mu, że tu przyjechałam.
- Naruto!  - zawołał dziewczęcy głos.
- O nie… - rzekł cicho. Po chwili objął granatowowłosą, ta go cmoknęła w usta, a Kushina.. cóż uśmiechnęła się radośnie na ten widok. Zaraz się zacznie…. Trzy… dwa….
- Kto to jest? – zapytała Hinata… jeden…
- Kya! Ty pewnie jesteś Hinata – skądś znała ten głos, lecz tylko przytaknęła. – Miło poznać, jestem Kushina Uzumaki, mama naszej Żabki – pyknęła chłopaka w nos. – bardzo się cieszę, że dbasz o mojego synka.
- Ach… - uwolniła się z jego objęć, by stanąć prosto do kobiety. – Hinata Hyuuga, miło mi panią poznać.
- Hyuuga? Och, znam to nazwisko… przyjaźniłam się z taką Miharu Hyuugą.
- To moja mama – rzekła białooka. Naruto milczał, czemu tata nie mógł przyjechać?
- Ooo, no patrz, jak fajnie się złożyło – wyszczerzyła się granatowooka – Co u niej słychać? Muszę ją odwiedzić. Wiecie kiedyś…
- MAMO! – upomniał Naruto, to chyba niezbyt przyjemny temat dla dziewczyny.
- Zmarła, kilka lat temu – czerwono włosa się zmieszała. – Teraz mieszka z nami siostra mamy, Etsuko.
- No bez ściemy! – wykrzyknęła radośnie, zaczynając gadać z nią też o znajomościach z ciotką.
            Naruto był trochę zakłopotany wszystkim. Słyszeć slang z ust rodziców jest takie żenujące, ogólnie cała sytuacja jest żenująca. Tylko wyganiał matkę wzrokiem, ale przez dłuższy czas to ignorowała…. Zaczął więc kaszleć, aby zwrócić na siebie uwagę.
- Dobrze, dobrze ja już spadam do domku – boże… widzisz i nie grzmisz? – Mam nadzieję, że nas szybko odwiedzisz, nie wiem zostaniesz na weekend? – zaproponowała Kushina.
- Raczej jej tata się nie zgodzi – wypowiedział Naruto z ulgą. – nie polubił mnie.
- To nie tak… Tata po prostu za bardzo się o mnie boi, proszę pani – poprawiła Hinata.
- Jaka „pani”? Możesz mi mówić mamo!
- MAMO! –zawołał zirytowany blondyn.
            Reakcją był tylko zakłopotany wyszczerz, natomiast Hinata się łagodnie uśmiechnęła. Za namową, Naruto musiał odprowadzić matkę do samochodu. Oczywiście stałym tematem była jego wybranka, ale bez świadków rozmawiał z nią normalnie.
- Masz świetną dziewczynę, kochanie. Trzymaj się jej!
- Wiem mamuś. Mieć taki skarb i pozwolić mu odejść to grzech! – zaśmiał się wesoło.
- Och, widać, że ją kochasz – uśmiechnęła się Kushina. – Wyglądasz na szczęśliwego.
- Tak też się czuję – zapewniał blondyn.
- Ale nie powiedziałeś jej tego jeszcze, no nie? – zapytała podejrzliwie.
- Skąd ty…?
- Kobieca intuicja czy tam matczyny instynkt mi to mówi – oznajmiła granatowooka. – Nie spiesz się z tym, ale też nie zwlekaj za długo, kobiety nie lubią czekać – pouczyła syna.
            Naruto uwielbiał rozmawiać z matką, oczywiście nie publicznie, ale kochał ją. Nie często jej to mówił, ale i tak o tym wiedziała. Po kilku minutach, kiedy przyszło się już żegnać, podziękował za kupienie telefonu i przytulił ją mocno. Kiedy wrócił w kuchni czekała na niego herbata, którą wypił w miłym towarzystwie ukochanej.

~~*~~

Oki, przypomnijcie sobie zachowanie Kushiny, już? No to myślę, że możecie zrozumieć Naruto :)
Taka informacja :) Dziękuję, że czytacie moje coś xD
Jest mi bardzo miło czytając każde wasze słowo :)
Jednak, jak tak sama czytam rozdziały,wydaję mi się, że piszę coraz gorzej ^^"
Dlatego jeśli się nie wyrobię z poprawą, rozdział będzie za dwa tygodnie ^^
Na wszelkie pytania odpowiadam na GG, mail'u lub w zakładce "SPAM" :)
Pozdrawiam Kochani - Soli :)

21 komentarzy:

  1. dodano: 09 marca 2013 23:40

    Hah rozdział boski. Ładnie ujęłaś szpetną deskę o imieniu sakura. Itachi i rozmowa podczas porodu no bomba ale na koniec to mnie rozwaliłaś wizytą Kushiny. Aż mam motywację by pisać swoje herezje

    OdpowiedzUsuń
  2. dodano: 10 marca 2013 0:38

    Stanowczo za szybko dodajesz te rozdziały xD Kushina comeback ! xD Uwielbiam ją, prawie tak jak Tobiego ( apropo tego, ze jest uroczy :>> http://nyanyan.pl/upload/130859_o4tkxp1i97l2vrscn6dgfa5jhq8yumw0zbe3.jpg ) Co do koszulki to nw czy wykorzystam, w każdym razie coś może zmienię ^^ Akcja ,, się rozkręca" i koncert bd ciekawy. Mam cichą nadzieję na trochę SxS :3 Czekam na następną notkę, życzę weny ;).
    (Ooo cb tata też woła na sumo xD )

    OdpowiedzUsuń
  3. dodano: 10 marca 2013 1:47

    Wydaje ci się, ja uważam, że piszesz coraz lepiej!
    Znam ból Naruto, rodzice potrafią sprawić kłopoty (wiem coś o tym T_T). :D
    Rozdział jak zawsze świetny, szkoda, że następny dopiero za dwa tygodnie, mam nadzieję, że zmienisz zdanie i jednak dodasz notkę trochę wcześniej. :]
    Pozdrawiam Młoda =)

    OdpowiedzUsuń
  4. dodano: 10 marca 2013 12:34

    Czy ja mam cie zabic? Twoje rozdzialy sa ZA-JE-BI-STE, wiec nawet nie mow, ze tak nie jest bo przyjde i cie utopie, w lyzce (kocham topic ludzi w przyborach kuchennych XD).
    Jezusie, to se prace znalazly XD Naruto bedzie ,,budowlancem"? XD Bedzie ciekawie . ^^
    Itachi mnie rozwalil. XD Mowil, ze nie zemdleje i co? Zemdlal XD ahahahah XD
    A Kushina to juz w ogole XD Przyjechala do Naruto, gdy Minato o tym nie wiedzial? XD ahhahah XD Jezu ona mnie rozwala. XD A najlepsze jest, jak mowi do niego 'zabko' XD
    Soli, przez ciebie oplulam monitor XD
    Szkoda, ze nastepny rozdzial dopiero za dwa tygodnie... ._. Teraz obstawiamy! Wytrzymam czy nie? xd
    Dobra, pozdrawiam i duzo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodano: 22 marca 2013 12:05

      Trutututu, nominowałam cię XD
      Więcej informacji: http://ai-to-yuujou.blogspot.com/p/nominacje.html

      Usuń
  5. dodano: 10 marca 2013 15:10

    Matko Boska o.O Z-A-J-E-B-I-S-T-E ! ! ! I koniec kropka. Wiedziałam, że Itaś zemdleje xD Wiedziałam xD Kobiecy instynkt xD Jeezzuu świetne xD

    OdpowiedzUsuń
  6. dodano: 10 marca 2013 16:55

    Kyuubi: Dlaczego Sasuke nie pobił tego typa ja się pytam! Kenshirō! Powiedz jej coś.

    Kenshirō:...

    Kyuubi: No dlaczego nic nie mówisz!?

    Kenshirō: ...

    Kyuubi: Ach, dziś tylko ja jestem... po tym jak Kenshirō uczył się latać nie jest w najlepszym stanie. Rozdział super no ale mógł nawalić temu typowi! Cze...

    Sakura: Ja mu dam "płaską deskę"!Shannaro!

    Kyuubi: Sakura?! Co Ty tu do cholery robisz?!*spytał podnosząc się z podłogi*

    Sakura: No przecież ktoś musi się zajmować Kenshirō-kun'em...

    Kyuubi: Ech nie ważne... I mam nadzieje że jednak kolejny rozdział nadejdzie szybciej niż za 2 tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. dodano: 10 marca 2013 20:32

    Nie wiem z czego się wstydził przecież Kushina to fajna matka i niezła z niej laska powinien być dumny !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. dodano: 10 marca 2013 20:33

    No comment

    OdpowiedzUsuń
  9. dodano: 12 marca 2013 15:24

    Pamiętam, że chciałaś posłuchać całej ;> -> http://my-little-asian-world.blogspot.com/2013/03/shinee-fire.html

    OdpowiedzUsuń
  10. dodano: 13 marca 2013 16:03

    Patrzę sobie na komentarze i nie widzę swojego O.O A byłam pewna, że pisałam XD Moja skleroza xd
    Ale co do rozdziału - Kana urodziła! A Itachi zemdlał... Myślałam, że jest na tyle inteligentny, żeby nie patrzeć tam, gdzie nie trzeba, a tu dupa (z niego, oczywiście) XDDDD
    A sobie dziewczyny pracę znalazły... Szkoda, że Sasek nie przywalił tym gimbusom.. Ja tak lubię czytać o bójkach XDD Naruto widać też bardzo zazdrosny xd I dobrze xP
    Kushina rozwaliła system... XD Wpaść do syna i rozpowiadać o jego dzieciństwie znajomym - ona jest prześwietna XD I to spotkanie z przyszłą synową... Coś czuję, że to będzie początek pięknej znajomości, o tak XDD
    Te ciągłe poprawki Naruto, żeby nie przeklinać były rozbrajające XD "No, kur... czak, Gaara..."
    Czyli, jak zawsze, świetnie! :D
    I ani waż mi się mówić, że jest inaczej! Chcem następny rozdział w sobotem *-* XD

    OdpowiedzUsuń
  11. dodano: 14 marca 2013 2:07

    Przepraszam, że tak późno komentuję, miałam ogromny nawał nauki :/ ale nareszcie znalazłam czas ;)
    Ahahaha, Itaś jest genialny <3 "Spoko, naoglądałem się kilku filmów rodzących kobiet i na żadnym nie zemdlałem..." no no, właśnie widzę xd Nie no, uroczy jest :P a ta dyskusja z Sasorim też jest miażdżąca <3 "...ale jak mu potem spojrzy w oczy? No nic, wpierdoli mu i będą kwita" O Boże, leżę <33333
    Ale super, Kana urodziła *-* Będzie sobie po świecie popierdalał Itaś-junior ^^ A nie, to dziewczynka jest! Też dobrze xd Nie mogę się doczekać Sasa w roli wujka ;D
    Hahaha, Kushina rządzi, biedny Naruciak xd Ale bez przesady, wcale mu tak krwi nie napsuła ;)
    Zakochuję się w Twoim opowiadaniu coraz bardziej i bardziej *-*
    2 tygodnie, serio? :( Przeeeestań, nie poprawiaj, na pewno rozdziały są zajebiste takie jakie były na początku, jak każde zresztą ;3
    Nie każ mi długo czekać <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. dodano: 14 marca 2013 19:37

    Hahhaa Zachowanie Kushiny <3
    Naruto i Sasuke byli zazdrosni ^ ^
    Przpraszam, ze tak pozno czytam, ale brakowalo mi czasu:(
    Nie przejmuj się! Ten rozdział był świetnyyyy xD

    OdpowiedzUsuń
  13. dodano: 15 marca 2013 21:21

    Notka świetna. Ale mam pytanie kiedy dodasz następną, bo napisałaś, że za 2 tygodnie, ale mam nadzieję, że dodasz ją wcześniej.(np. ten weekend) Jeśli byś mogła to odpisz. :)
    Z góry dziękuje :D

    OdpowiedzUsuń
  14. dodano: 16 marca 2013 15:00

    Kushina jest przegenialna!! :D Uwielbiam ją!
    Umarłam ze śmiechu czytając dialog Sasoriego i Itachiego, omg "chuju głupi" hahahahaha.
    Naruto jak Naruto ale nie wyobrażam sobie Saska pracującego na budowie :D Dawaj szybko nastepny rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
  15. dodano: 16 marca 2013 18:12

    Boże... Z Kushiną to ma przerąbane xD Widzę, że nie tylko ja tu klnę jak szewc. To dobrze, nie jestem sama ^3^
    Teuchi, no bez jaj. Od laski kasę wyciągać? Przegięcie! xD
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodano: 22 marca 2013 8:46

      Łapaj nominację ;P
      http://konohahighschoolstories.blogspot.com/p/the-versatile-blogger-award.html

      Usuń
  16. dodano: 16 marca 2013 23:49

    Już trzeci raz tu jestem xD
    Mam dla cb dobrą wiadomość - nowy rozdział, o który mnie męczyłaś, już jest :p . Tak, nie przewidziałaś się naprawdę go napisałam ;) .

    OdpowiedzUsuń
  17. dodano: 19 marca 2013 12:39

    No! Nareszcie nadrobilam ^^ nie martw sie. Nie piszesz coraz gorzej. Jest dobrze ;3 az sie zdziwilam ze jeszcze nic nowego nie dalas ;( Kushina rozjebala system. Itachi z Sasorim podczas porodu tez xD nie obrazisz sie jesli dodam Twojwgo bloga do linkow na moim drugim blogu? ;) bo nad tym z Neji x Tenten musze jeszcze popracowac przy szablonie i dopiero wtedy bd dodaqac nowe notki ;3

    OdpowiedzUsuń
  18. dodano: 22 marca 2013 21:33

    Piątek wieczorem, powinnam pisać rozdział i pracę na konkurs, ale mam inne zajęcia xD Cała ja... no, muszę kiedyś nadrobić zaległości na blogach, nie? :3
    Rozdziały świetne, uśmiałam się, nie powiem xD Niestety czytałam w szkole, więc teraz mam problem z podaniem wszystkich fragmentów (ostatnio jakaś taka dziwna jestem.. cały czas zmęczona i ciężko mi się odnaleźć. Np, wiem o czym czytałam, jednak nie umiem już powiedzieć co dokładnie mnie przykładowo rozbawiło) Noo.. ;p Czekam, aż Naruto wyzna Hinacie miłość. I tu i w mandze/anime, bo zapowiada się na ten paring xD No, przynajmniej jak dla mnie :3
    Hej, czy niedługo nie będzie kolejnego rozdziału? O.o Ojoj, no to zaraz znowu będę miała zaległości .__.
    Podobała mi się sytuacja z kelnerkami :3 Musieli zabawnie wyglądać, tacy dwaj po ścianą... xD Moja mama jest podobna do Kushiny w Twoim opowiadaniu. Strasznie >.< Uch, nie składny ten komentarz :c Mam nadzieję, że mi wybaczysz tę zniewagę, ale więcej nie napiszę, bo jak wspomniałam: robota czeka, a oczy mi już się kleją =.=

    Pozdrawiam i życzę duużo weny!
    Madi ;]

    OdpowiedzUsuń
  19. Trochę cringowa ta rozmowa, ale wybaczyć trzeba Kushinie – w końcu chciała dobrze. Jestem ciekawa, co Hinata o niej wymyśli ^^ Współczuję Kanie takiego porodu, ale przynajmniej było zabawnie :D

    Trochę nie podobało mi się, że Teuchi zabrał pieniądze, które zarobiła Hinata ciężką pracą, ale no cóż...

    OdpowiedzUsuń