Ariana | Blogger | X X

8 cze 2013

#9. Randka - część 1.

            Kolejnego wspaniałego dnia, na śniada… znaczy na obiad schodziła po schodach jedyna pociecha Uzumakich. Jako, że miał w pełnie zasłużone wolne od ciągłej nauki wysypiał się za dwóch. Można też powiedzieć, że rozmowy do późna z Hinatą przez telefon także mają coś z tym wspólnego. Ale ostatnio wydawała się jakaś podłamana, ale zaprzeczała gdy o tym napominał. Żałował, że nie ma numeru do Nejiego, chociaż on i tak by mu nic nie powiedział… same problemy.
            Wszedł do kuchni witając się z matką, która pichciła jakiś obiad. Zapach był fantastyczny, ale dalej na pierwszym miejscu jest ramen. Skuszony aromatem został również Kurama, spojrzał na blondyna, jakby zastanawiał się co ten idota tu robi? Naruto pogłaskał psiaka po chwili się z nim drocząc, ciągnął go za ucho lub ogon, na co reagował warczeniem.
- Naruciak, zostaw go! Nie wiadomo gdzie się szlajał rano, będziesz miał brudne ręce! – skarciła syna, rude zwierzę się oburzyło i wyszło do salonu, że niby on jest brudny? Mył się trzy dni temu,
- Przesadzasz mamo… Obraził się na ciebie – oznajmił i razem zachichotali – Co gotujesz? Ładnie pachnie.
- Grochówkę – odparła, a ten wydobył z siebie obrzydliwy jęk – Co „blee”? Bardzo pożywna zupa, nie samym ramenem człowiek żyję.
- Ja tam bym pociągnął – stwierdził szczerząc swe śnieżnobiałe zęby.
            Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, Naruto popatrzył na matkę… w sumie nie wiem czemu,. Miała sama je otworzyć? Choć była zajęta gotowaniem? Niedoczekanie, pogoniła go do wykonania czynności gestem ręki. Otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się kurdupel z na przeciwka, przywitał się i wparował do domu jak do siebie. Co to ma być? Ok, przyjaźnią się, nie tylko oni, ale i rodzina, jednak no przegina.
- Konohamaru, spadaj, przychodzisz tu codziennie, mam cię dość – powiedział stanowczo niebieskooki, ale to nic nie dało, posłał mu tylko głupi uśmiech.
- Żabko, kto przyszedł? Och Konohamaru witaj! – rzekła miło Kushina.
- Mamo, nie nazywaj mnie tak przy ludziach i Konohamaru – odparł zdegustowany blondyn.
- Przepraszam żabko znaczy Naruto… chodź na obiad!
- Haha, ciociu masz pozdrowienia od dziadka, ty żabko też – nabijał się szatyn, idąc za Naruto do kuchni – no i wujek też, ale teraz jest w pracy, nie?
- Nie jesteśmy spokrewnieni, nie nazywaj tak moich rodziców, spieprzaj stąd, nie masz swojego domu? – zapytał  się Uzumaki, na co dostał w łeb od mamy.
- Naruciak, przestań! I jedz zupę – postawiła przed nim talerz i skierowała się do gościa – Konohamaru nie przejmuj się, jesteś tu zawsze mile widziany!
- Jesteś kochana ciociu! – wykrzyknął radośnie – Smacznego braciszku Naruto, co wcinasz? Uch grochówa…
- Tak, chcesz trochę, mam tego sporo – zaproponowała czerwono włosa.
- Uch.. yyy… nie, nie… dziękuję, ja… - myślał nad wymówką  - pierdzę po grochówie, tak! Zagazował bym wam dom, a nie chcielibyście tego, to braciszku ja poczekam na ciebie w salonie – i wyszedł.
            Kushina za ten czas poprosiła Naruto, by był milszy dla sąsiada, doskonale zna jego sytuację, licealista żyje tylko z dziadkami. Blondyn nie uważa tego za powód do litowania się nad nim, zresztą jest w 2 liceum, jest dorosły… no ale w końcu zgodził się, w zamian kobieta miała upiec ciasteczka, łasuch jeden.
            Po dobrych 3 godzinach do domu powrócił Minato i przywitał się z grającymi na sofie na konsoli, chłopakami. Zaczął rozmowę, ale nie byli tym zainteresowani… ech świat był lepszy, gdy bawili się na podwórku, a nie, teraz to żywe zombi. Wszedł do kuchni, gdzie zastał żonę w fartuchu wlewającą masę na tacę, do przygotowania ciastek. Przyglądał jej się oparty o framugę drzwi, nie zauważyła nawet, że wrócił… Jednak w tym fartuchu wyglądała niesamowicie seksownie, postanowił się ujawnić, chłopcy nadal grali, tak więc objął Kushine w pasie całując ślepo w bok jej twarzy co wywołało w niej przyjemne dreszcze.
- Co robisz, kochanie? – zapytał głupio, ale odpowiedź się nawet nie liczyła. Będąc w jego objęciach odwróciła się do niego płynnie i wręczyła sycącego całusa w usta.
- Słodkości, skarbie… skosztujesz? – wyjęła kawałek już zrobionej pierwszej porcji i delikatnie wsunęła mu do ust patrząc na reakcje, która wynikała z jego mimiki twarzy. Jadalne.
- Pycha – oznajmił zjadając jeszcze ciepły kawałek czekoladowego przysmaku – Ale znam lepszą słodycz – rzekł uwodzicielsko, następnie wpił się w wyczekujące na ten moment usta żony. Objęła jego szyję rękami rozkoszując się pieszczotą. Lekko się od niej oderwał wtapiając dłoń w płomiennie czerwone włosy, ona natomiast patrzyła w jego skupione na niej w tej chwili niebieskie oczy, to ją w nim urzekło i robiło to po dziś dzień.
- MAMO! CHYBA SIĘ COŚ PRZYPALA! – wydarł się Naruto, lecz nawet nie odwrócił wzroku od telewizora.
- Matko boska! – wrzasnęła Kushina, odrywając się od Minato
 otworzyła piec, z którego wyszedł lekki dym. Jęknęła zdesperowana widokiem ciastek, które nadawały się tylko do kosza – Jestem beznadziejną kucharką – jej blondwłosy mąż dotknął ramienia kobiety z zamiarem pocieszenia – Zostaw mnie, to przez ciebie! Głupot ci się zachciewa, kiedy pichcę…
- Nie moja wina, tylko tego fartuszka – przybliżył Kushine do siebie chwytając za uchwyt ubioru w pasie – Wyglądasz w nim tak obłędnie, że nie mogę się powstrzymać od….
- Panie Minato Namikaze, zaczyna pan świntuszyć – zaśmiała się, nazywając go dawnym nazwiskiem, heh jak za czasów pracy gdzie się spotkali.
- To przez pani kuszące zachowanie, pani Kushino Uzumaki – odrzekł przykładając się do pocałunku w szyję gdy….
- MAMUŚ! GŁODNY JESTEM! Co?... Ach dobra…. KONOHAMARU TEŻ! Daj mu GROCHÓWĘ!
- ZJEDZCIE SIĘ NAWZAJEM – zażartował Minato, odpowiedziało mu prychnięcie. A Kushina zaczynała wyganiać z pomieszczenia, ucałował wierzch jej dłoni i wyszedł do syna.  Co zobaczył? Tłukli się leżąc na podłodze, ciosy Naruto wyglądały na brutalne, ale Konohamaru dawał radę. Pan domu przewrócił oczami, by po chwili ich odciągnąć, usadowił ich na dwóch końcach kanapy.
- Bo wam tego Play’a odłączę – fochnęli się – Naruto, tak z innej beczki, robisz coś jutro? To jest, 14-stego?
- Niee, chyba nie, a co? – zapytał, a do pokoju weszła Kushina z pierwszą porcją ciastek.
- No bo, jutro chcę przyjść gość od gazu i musi być ktoś w domu, a ja chcę zabrać twoją matkę gdzieś na cały dzień – puścił jej oczko, na co się lekko zarumieniła.
- Ach, spoko. A jest jakaś okazja? – wyszczerzył się do rodziców.
- Walentynki, skarbie – wtrąciła Kushina, a ten wytrzeszczył oczy, na śmierć zapomniał.
- A! No to nie mogę! Ja pierdolę, zapomniałem…
- Naruto, nie przeklinaj – zbeształa go Kushina – Masz jakieś plany?
- Taa obiecałem Hinacie, że… - trzasnął się otwartą dłonią w twarz, wygadał się…
- Hinata? Hinata! O boże! Minato słyszysz?! Żabcia ma dziewczynę! – wykrzyczała z radością granatowooka, tuląc do siebie synka, a potem spojrzała mu w oczy – Jaka ona jest? Ładna? Ma długie włosy, jak mama? Umie gotować? Przydałyby mi się korepetycję… Jak się poznaliście? Na studiach? Co studiuję? Robiliście już TO? Mam nadzieje, że nie, jestem za młoda na babcie…
- MAMO! Przestań, nie będę z tobą na ten temat rozmawiać – powiedział oburzony - Wystarczy tyle, że nie mogę jutro zostać w domu! Idę do pokoju. Ach, coś się chyba przypala…
- Kurwa mać! – wykrzyczała w biegu Kushina.
Potem Konohamaru również wyszedł, zabrał ze sobą miskę z jadalnymi ciasteczkami, mały kradziej. Potem w salonie Kushina tylko gadała o dziewczynie swojego syna, męczyła Minato domniemaniami na temat jej wyglądu, charakteru. Nakazywała mu też pogadać z Naruto o pszczółkach i kwiatkach, jednym zdaniem; buzia jej się nie zamykała.

            Godzina 17, na dworze już było ciemno, jednak  zakupy trzeba było zrobić, rzecz jasna na siłę. Rozkazy stale towarzyszyły w domu państwa Nary. Temari na każdym kroku żałowała, że zgodziła się spędzić ferie u chłopaka. Ciągła krytyka ze strony jego matki nie poprawi jej nastroju, na szczęście na moment wyrwali się razem z tego więzienia, całe szczęście, że Shikamaru nie należał do tych, wiecznie oddanych maminsynków, bo ich związek chyba, by nie przetrwał…
            Kupowali produkty zamieszczone na liście, nie była długa co oznaczało, iż żadna kolejna impreza się nie odbywa, ku ucieszę blondynki, choć potem, gdy chłopak wyciągnął ją z kuchni było znośnie, a rozmowy z Yashino uległy poprawie, ale czemu? Pewnie Shikamaru lub jego tatuś jej nagadał.
- Dobra, na co czekasz? Rusz dupę po mleko, a ja poszukam chleba, no szybciej!
- Ech, baby… - prychnął cicho Nara, a potem pchał ten upierdliwy wózek do działu z lodówkami, upierdliwe zimno. Włożył karton do wózka i czekał na blondynę, szybko się uwinęła.
- Nara, coś ty zaś zrobił? – spojrzał pytająco – Ja pierdolę, z tobą jak z dzieckiem…
- Co znowu zrobiłem? – zapytał leniwie.
- Mleko, durniu!
- No przecież jest – wyjął karton, by pokazać.
- To śmietana, umiesz w ogóle czytać? – odparła karcąco Temari.
            Następnie udali się do działu z wszelkiego rodzaju alkoholem. Musieli kupić kilka flaszek, gdyż na ostatniej imprezie wszystkie uszły, a w razie gości muszą mieć czym ich napoić. Oraz wino, o dziwo podczas rozmów z Yashino, wyszło, że mają ten sam gust w wielu rzeczach, jak to możliwe, że nie potrafią się dogadać? Tak czy siak, blondwłosa miała wybrać wino, dlatego dokładnie sprawdzała etykietki.
– To.. gdzie chciałabyś się jutro wybrać?
- Co jest? Pierwszy raz nie masz pomysłu, jak spędzić ze mną dzień zakochanych? – zakpiła.
- Pewnie, że mam… przytrzymuję cię jak najdalej od mojej matki – stwierdził, na co ta się zaśmiała – Chcę też zabrać cię w moje ulubione miejsce gdzie planowałbym zostać resztę dnia, ale może masz inne oczekiwania?
- Cóż… chcę dostać kwiaty – bardziej nakazała, niż poprosiła – te moje ulubione – uśmiechnęła się triumfalnie, nie zna jej ulubionych – potem możesz mnie pojmać
- Ech… upierdliwe…  zostaniesz w domu w takim razie – stwierdził rozbawiony – Chodź, skoro trzymasz te butelkę, już dobre 10 minut to musi być dobra..
            Bezczelny gnojek, określiła go w myślach, ale i tak się postara, za dobrze go zna… leń z niego, ale umie dobrze ruszyć mózgownicą, by poszło po jego myśli. Z mlekiem w wózku skierowali się do kasy, był jakiś natłok klientów, o co kaman? Święta się dawno skończyły.

            W rezydencji Hyuuga natomiast, cała młodzież tam mieszkająca grała w rodzinną grę planszową, którą zaproponowała Etsuko. Akurat „monopol”, czyli niekończąca się gra, wywołała w nich mnóstwo emocji, a nie nudy, jak to zwykle bywa. Najlepiej szło Hanabi, dlatego została oskarżona o podbieranie pieniędzy z banku, oczywiście to nie była prawda, ale taka małolata nie mogła prowadzić… choć mogła, miała najwięcej działek z kilkoma wybudowanymi już hotelami!
- AHA! Neji stanąłeś na mojej posesji dawaj 4.000 dolców – rozkazała Tenten chłopakowi.
- Ech?! Niemożliwe! Ktoś potrząsnął stołem! Rzucam jeszcze raz – odparł zdenerwowany, wziął kości do rąk, lecz Tenten się na niego rzuciła, krzycząc, by nauczył się przegrywać, siostry Hyuuga chichotały, a Etsuko przyglądała się temu z pobłażaniem.
- Hyuuga jesteś oszustem, oddawaj forsę, ja już jestem na skraju!
- A ja to nie? Wszystko przez tą małą jędzę! – stwierdził, wskazując na Hanabi.
            I tak zaczęła się awantura, między kuzynostwem, Hinata i Tenten miały niezłą bekę z nich, a interweniowała matka Nejiego co w afekcie skutkowało zakończeniem gry. Za karę Neji wraz z Hanabi posprzątali planszówkę, następnie zgromadzeni w salonie oglądali film. Hiashiego nie było w domu, więc to dobra chwila na pogadanie o temacie, którego dziewczynki nie chciały przy nim rozwijać.
- Jakie macie plany na jutro? – zapytała Etsuko.
- Ja zabieram Tenten do… to niespodzianka – rzekł tajemniczo Neji, brązowowłosa próbowała jeszcze wyciągnąć z niego informacje, jednak bez skutku.
- Ja się spotykam ze znajomymi, singlami, będziemy udawać pary i pójdziemy za darmo do kina – zaśmiała się Hanabi, a z nią cała reszta.
- A ty Hinata? – spytała ciotka.
- Ja… Ja chyba zosta…. – przerwał jej dźwięk telefonu. Po jej zakłopotaniu odgadli, że to Naruto, ciotka bardzo chciała go poznać, musiał być bardzo ważny, że broniła go przed ojcem,. Po chwili się z nim pożegnała kontynuując – Jednak już po południu spotykam się z Naruto pod liceum, do którego chodziliśmy.
- Co? Przypomniał sobie, że jutro są walentynki? – zakpiła Hanabi.
- Nikogo, by to nie zdziwiło… cały Uzumaki – oznajmiła Tenten i zachichotała.
- Uzumaki? – powtórzyła Etsuko. Jednak konwersacje przerwał powrót Hiashiego.
            Zasiedli do kolacji, w której też pojawił się ten temat, Matka Nejiego skłamała kryjąc siostrzenice, iż jutro spędzają dzień razem, rzecz jasna rozdzieliłyby się od razu, ale nie musiał o tym wiedzieć, kto wie jakby zareagował.

            Następnego ranka, niebieskooki chłopak zszedł na dół na śniadanie. Jeszcze wczoraj wieczorem pogadał z ojcem, dowiedział się, że jego mama jest trochę smutna, że syn o niczym jej nie mówi, tak to jest, jak się jest jedynakiem, jest się w centrum zainteresowań. Miał lekkie poczucie winy, spojrzał na kobietę samą siedzącą przy stole i popijającą herbatę, wstała wcześniej, by zrobić mu śniadanie, matki to złote osoby, mimo wszystko potrafią się poświęcić dziecku.
            Przywitał się całując ją w policzek i wcinał przyszykowane jedzenie, o dziwo Kushina nie zadawała pytań, choć widać było, że chciała. A Naruto nawet chciał o tym rozmawiać, chyba jednak milczenie, nawet w sprawach osobistych, nie było jego mocną stroną.
- Jest ładna, nawet bardzo – zaczął, wzbudzając zainteresowanie matki – jest, eee przeciwieństwem mnie, ma długie włosy i cóż znamy się od podstawówki, ale teraz się tak zbliżyliśmy.
- Oj, jak uroczo – rzekła opanowanie – widać po tobie, że się zakochałeś, albo ja to czułam, wiesz matczyny instynkt –zaśmiała się, przypisując sobie irracjonalne zasługi.
- Taa, oczywiście – zakpił żartobliwie, ponownie zajadając.
- Gdzie ją zabierasz? Co jej kupisz? Bo, wiesz, kobiety lubią prezenty. O której zamierzasz wrócić? – kolejny nalot wkurzających pytań, usłyszał je Minato chichotem akcentując wejście do pomieszczenia.
- Cześć tatusiu! – zawołał radośnie, ocho, czegoś chcę – Pożyczysz mi dzisiaj samochód?
            No chyba go powaliło… jeszcze go stłucze, nie da mu go na okres zimy, ale kogo jego zdanie obchodzi? Znowu Kushina go oskarży, że jest przeciwny synowi w każdej sytuacji… ucałował żonę w czoło, zastanawiał się nad odpowiedzią…. W sumie pierwsza poważna dziewczyna w życiu Naruto, raczej będzie ostrożny.
- No, dobra, ale bądź ostrożny.
- Się wie tato.
- Zaraz znajdę kluczyki….
- Nie trzeba, mam je w kieszeni – wyszczerzył się Naruto, brak słów po prostu, czyli jakby odmówił i tak zwinąłby mu auto – A właśnie, potrzebuję kasy…
- Naruto – zawołał oschle Minato – czy my wyglądamy jak bank? Nie zostało ci nic z ostatniego przelewu? Lub kieszonkowego? – odpowiedział mu zakłopotany śmiech.
- Daj spokój, kochanie. Żabcia musi się jakoś pokazać naszej przyszłej synowej, przecież nie weźmie jej do mc donaldu – zaśmiała się, Naruto również ale dość nerwowo, czyli wizyta w mac’u odpada.
- Ech, dobra, ale Naruto szanuj to sobie, bo ja mam granice budżetu – wyjął z portfela wystarczającą sumę i dał synowi.
- Jasne, jasne, a kupicie mi nowy telefon? – zapytał bezczelnie.
- Naruto! Naprawdę przeginasz pałę – zawołał mężczyzna – Znajdź sobie pracę, może wtedy zaczniesz szanować rzeczy i pieniądze, dorośnij!
- Minato, daj spokój… ­ zaczęła bronić Kushina.
- Nie rozpieszczaj go już tak, to, że ma bogatych rodziców nie znaczy, że sam taki jest...
- Dobra, tato rozumiem.. masz rację, poszukam jakiejś pracy – odrzekł wrzucając kubek do zlewu – zmywam się cześć.
- Pozdrów ją i powiedz, że chcę ją poznać! – krzyknęła radośnie w jego stronę, a kiedy wyszedł trzepnęła męża w głowę – Praca?! W czasie studiów?! Jak spadną mu stopnie to będzie twoja wina.
            Wściekły ton, który jej towarzyszył w czasie wypowiedzi, nie wróżył nic dobrego. Teraz przez swój język będzie musiał się dwukrotnie postarać, by ułaskawić żonę w ten pełen miłości dzień. Ciężko będzie tego dokonać będąc w domu.

            Tymczasem w niedalekiej rezydencji państwa Uchiha, rodzina zajadała śniadanie. Właściwie, prawie cała rodzina, od ostatniej kłótni jednego z małżeństw, ciężarna kobieta nie wychodziła bez potrzeby z pokoju, na ten okres czasu nie wpuszczała męża do sypialni, pomimo, iż codziennie ją przepraszał, ale dziś zakończy się to milczenie. Właśnie, czas się zabrać za przygotowania…
- Mamo, tato – zaczął poważnie, Itachi – czy moglibyście dzisiaj zostawić mnie samego z Kaną na cały dzień?
- Hm? Zamierzasz się z nią pogodzić? – zapytała uprzejmie jego matka.
- Tak, nie wiem czy poskutkuję, ale muszę spróbować, w końcu nosi mój dziecko.
- Wreszcie to pojąłeś, Itachi – zaczął surowo, Fugaku – może dziecko sprawi, że w końcu rodzina będzie dla ciebie priorytetem, a nie ci wandale,  których nazywasz przyjaciółmi.
            Fugaku nigdy nie pochwalał znajomości Itachiego, w ich domu stale były awantury na ten temat. Jednak starszy Uchiha nie był typem człowieka podporządkowującego się. Nie to, co Sasuke… on zawsze się starał, lecz jego wysiłki nie były zbytnio zauważalne. Światełkiem w głowie pana domu, był pierwszy syn, być może te oczekiwania go przerosły, dlatego się zbuntował. Za ten czas Mikoto wyszła wraz z mężem z jadalni, chciała zadzwonić do przyjaciółki, aby zaproponować jej wspólne wyjście na kolacje, ze swoimi mężami.
            Następnie Itachi spojrzał na brata, który wrednie się uśmiechał. No, z nim będzie ciężko, Sakura mogła, by go jakoś wychować, a nie tylko przewrócić oczami w geście bezsilności. Sasuke wyciągnął do niego otwartą dłoń. Czemu się od początku nie domyślił, że chodzi o pieniądze? Ech, cwany naciągacz… brunet dał mu do ręki kilka banknotów.
- Ech?! Słonko – zwrócił się do Sakury, młodszy z braci – myślisz, że tyle wystarczy na twoje zakupy?
- Zobaczmy – zaczęła wyliczać banknoty – Nie, nawet w dziadowskich sklepach  za to nic nie kupisz.
- Słyszałeś? – Itachi jęknął zirytowany i dodał więcej pieniędzy, Sakura przytaknęła chłopakowi, że już lepiej – dobrze braciszku, a teraz dla mnie, kupiłbym nowe spodnie.
- Pierdolony materialista – warknął cicho wyciągając resztę kasy z portfela, super teraz zaś do banku zrobić przelew z konta – A teraz zdupiaj stąd!
            Roześmiana para wyszła, jak powiedział. To dopiero sposób na łatwe zarobienie pieniędzy, bo gdyby zapytał ich o plany, dowiedziałby się, że idą na koncert, z którego pewnie wrócą nad ranem. Heh, a rzekomo jest geniuszem, jak widać nie takim kompletnym.

            Kiedy już padła pora popołudniowa, niebo zakryte zostało szarymi chmurami, z których spadały płatki białego śniegu. Na murku niedaleko swojej byłej licealnej szkoły siedział Naruto, samochód zaparkował niedaleko, zamierzał pod szkołą, ale była zamknięta, fakt trwają ferie zimowe. Ale do rzeczy…. Czekał na Hinatę, było mu trochę głupio, że dopiero wczoraj się z nią umówił, ale to żenujące, nie świętowanie tego dnia z dziewczyną to jak zerwanie. Spóźnia się…. Czy to przez to jego zapominalstwo? To nie jego wina, że jest… taki. A może to jej ojciec ją nie puścił? Taki ogr z niego, że to prawdopodobne.
            Z zamyślenia wyrwała go delikatna dłoń, która teraz spoczywała na jego oczach. Heh nie trudno było rozpoznać właścicielkę, tym bardziej, że się odezwała swoim anielskim głosem. Tak, miękka skóra, słodki zapach kwiecistych perfum oraz lekko niespokojny oddech pod wpływem bliskości – to Hinata.
            Odwrócił się w jej stronę zeskakując z murku, uśmiechnęła się do niego uroczo, to było, jak zaproszenie do pocałunku, więc to zrobił, rumieniec nie schodził z jej policzka. W trakcie chwycił ją za rękę, by po zakończeniu poprowadzić ją do miejsca pierwszej atrakcji.
- Co u ciebie? Przez telefon brzmiałaś na przybitą.
- Wy-Wydaję ci się… jest wszystko w porządku… a u ciebie?
- Ach… masz pozdrowienia od mojej mamy, chcę cię poznać – zaśmiał się nerwowo – ale żenada.
- Nie, dlaczego? To twoi rodzice, muszą być fajni – uśmiechnęła się.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz… - wyszeptał – A jak twój tata, chyba pierwsze wrażenie za dobrze mi nie wyszło.
- Cóż… - zaczęła, ale co miała dalej powiedzieć? Że uważa go za prostaka bez manier? Kłamać w sumie, za dobrze jej to nie wychodzi. Może jak zamilknie to nie będzie drążył tego tematu?
            Tak zrobił, na cholerę ma sobie samoocenę zniżać, bywa. Tak już jest, że chcesz dobrze, a wszystko spierdolisz. Jeszcze się do niego przekona, bo jak można go nie lubić? Neji go lubi…. Odzywa się do niego, to postęp… no nie licząc, iż te odzywki to groźby lub obrazy. Dobra, nieważne, po jakimś czasie dotarli do kawiarni, niby nic niezwykłego, ale była połączona z lodowiskiem. W sumie blondyn nie potrafił za dobrze jeździć, ale ciągłe upadanie na siebie też może być, będzie śmiesznie.
            Oboje podeszli do budki z łyżwami, na lodowisku był niezły tłok, ale ich numerów nie zabrakło w butach. Naruto pomógł, pomimo nieśmiałych sprzeciwów dziewczyny, ubrać łyżwy na jej gładkie dzięki rajstopom nogi. Potem sam to zrobił, wyglądając przy tym komicznie, but jak na złość nie chciał się wcisnąć, zaczął walić w niego pięściami.
- Chcesz młotek? – zażartowała rozbawiona Hinata. Ooo to ona żartuję? Ciekawe. On odpowiedział jedynie przygłupim uśmiechem. Zostawiła go samego wychodząc na lód, kolejny szok. Ona jeździ na łyżwach? Czyli nici z „przypadkowych” macanek. Gdy włożył łyżwy wyszedł na lód.
            Zaczął szukać jej wzrokiem, ale gdy próbował zaczął tracić równowagę, a barierka była już trochę daleko. Nagłe pociągnięcie za rękę było jego wybawieniem, dziewczyna o granatowych włosach, w tym momencie spiętych w gruby warkocz na boku, szurała metalowym elementem po lodzie z niesamowitą lekkością.
- Nie wiedziałem, że umiesz jeździć na łyżwach – powiedział , na tyle głośno, by go słyszała.
- Mama mnie nauczyła - rzekła, w jej głosie było szczęście, nie smutek który w takich sytuacjach zazwyczaj gościł – Choć dawno nie jeździłam.
            Niebieskooki się uśmiechnął, dziewczyna tak dobrze sobie radziła, że jej nie uwierzył, puściła jego dłoń, poruszała się niezwykle swobodnie, jak przy chodzeniu, każdy jej ruch był wykonywany z gracją. Podjechała do swojej miłości, ręką okrążając go w pasie, miłe uczucie.. Dziewczyna potrafiła samym uśmiechem go rozgrzać… oparł się o barierkę i śledził ją wzrokiem, zastanawiał się jak taka anielica może mieć takiego ogra za ojca? Heh chyba bardzo mu zależy na jego akceptacji, skoro o tym myśli. Nagle jakiś amator dobił do Hinaty przygniatając ją swoimi kilogramami, reakcja była natychmiastowa.
- Hinata! Wszystko dobrze? – zapytał, brutalnie zrzucając z jej ciała tego debila.
- Tak,, dobrze. Tylko się potłukłam – wyjaśniła, jednocześnie rozmasowując sobie obolały tyłek.
- Przepraszam, kolega mnie za mocno popchnął i..
- Zamknij mordę, zjebie! Masz szczęście, że jesteśmy na lodzie, bo bym ci wpierdolił – warknął w stronę sprawcy tegoż upadku.
- Przeprosiłem, zresztą załatwiam to z tą ślicznotką, nie z tobą, fiucie – odparł chłopak i pchnął go lekko w tył.
            Tyle wystarczyło, aby stracił równowagę i upadł, białooka natychmiast chciała mu pomóc, lecz gość zaczął pociskać ją tanimi chwytami na podryw.
- Piękności moje – przyciągnął ją do siebie – Jestem Daiki, zapamiętaj to imię, bo niedługo będziesz je krzyczeć przez całą noc – rzekł uwodzicielsko zbliżając swą twarz do jej.
            W Naruto zawrzało, choć musiał przyznać, że niezły tekst, ale nie czas na to, chwycił dupka za nogę i pociągnął tak, że upadł, nie czekając, aż wstanie okroczył go pięścią uderzając w jego głupi ryj. Już po tym ciosie, jego twarz zalała się krwią, ale to nie koniec, jeszcze nie stracił przytomności. Wziął rozmach, ale ktoś go zatrzymał.
- Nie, Naruto. Nie warto – oznajmiła, uspokajająco.
- Masz racje – stwierdził wstając, a ten się na niego krzywo popatrzył, co za… a co tam – Tfu! – opluł go, widział jego wkurwienie i to go satysfakcjonowało.

~~*~~

Mam nadzieję, że się spodoba :) Choć ja tam z drugiej części jestem bardziej zadowolona ^^" Ale nic, przeżyjecie xD ach i wiem, że w Japonii nie występuję grochówka, ale to na potrzeby wątku xD 
I jakbyście chcieli jakąś jedenopartówkę z jakimś wydarzeniem ze wspomnień to piszczie x) np. miłość MinaKushi, Neruto w zerówce, ślub Kisame czy coś piszcie ;D 
Dobrze, dziękuję wam wszystkim za komentarze :) :* Poodpowiadam:
Sama - kłótnie? Taka doskonała z nich para przecież... musiszs trochę poczekać, bo to muszę zaplanować ]:-> xD
Tsuki - wybacz, wybacz XD Zresztą ty też mu dzieciaka wcisłaś XD No, ale dalej jest samotny xD 
Młoda - cieszę się, że się podobało :) Ja też się ślubu nie miogę doczekać, bo mam tam tkie gafy do wciśnięcia xD
Ushio - czemu nie wierzysz? On jest najbardziej poukładany w Akasiach xD co do Hidana... ]:-> xD
Shiro - Nie ma nie chcę mi się, pisz! xD Co do rodziców, to Kushina na pewno xD
Reiro - zaproszę cię! XD Uratujesz tego chłopaka xDD nie no, nie rób tak xD ;*
Heh - XD podoba mi się twój komć jest taki podły XD żart, fajnie, że ci się podobało :)
Atanih - ja mamgorsze cechy xD dzi.ęki, cieszę się, że się podobało ;)
Amane - nie szkodzi xD fajnie, że ci się spodobało ^^ Nie no wszystkich wątków nie wlepiłam, bo czasem za późno pomyśle xD Przekonałam do NaruHina? Jestem z siebie dumna XD  śmiech - bardzo dobrze, tak ma być xD
Kirei - ty dostaniesz ode mnie, czemu? Taki fajny tekst jakl 'rusz drewnianą dupę' a ja do nikogo nie mogę powiedzieć, no jest jeden (zwany drewniakiem) ale to mój wujek :( xD reszta twojego komentarzu to kłamstwo, ale dziękuję :D 
Mak - dobierze? Nie rozumiem - wytłumacz xDD Hehe, no cóż jeszcze ich się nazbiera XD Też czekam na ślub ale trochę zejdzie do tego xD
Minato N - nie odpowiem ci xD bądź cierpliwy xd
Emma Kirei - znam waszą uroczą przyjaźń xD Mamą się nie przejmuj, moja nawet się mnie nie zapyta, jak się czuję ;( xD Ooo obie nie lubicie rudych xD wspólny wróg was połączył xD wszelkie pochwały są kłamstem, wybaczam :) dziękuję :)

17 komentarzy:

  1. dodano: 23 lutego 2013 0:56

    Kushinaa nie umiejąca gotować heh już to widze lekcje u synowej. W sumie było by to bardzo ciekawe. Widzę że Uzumaki nie jest znany ale Namikadze jest kimś. Treoche Naruto sprawia, że wątpię to że mu na czymś zależy, żeby zapomnieć o walentynkach toż to grzech. A akcja na lodowisku jakoś mnie nie zdziwiła. Sam bym gościa lał za podrywanie Hinaty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dodano: 23 lutego 2013 1:18

    Renji: To tak...
    Kurama: Dupa a nie kropki! Piszesz komentarz albo zmiataj od klawiatury!
    Renji: O co Ci chodzi futrzaku?
    Kurama: Nie ważne. To tak, strasznie mi się podobała akcja na lodzie, mogło by być trochę więcej krwi, ale widać że w Uzumakim została jakaś cząstka mojej brutalności.
    Renji: Ja tam bym chciał, by Naruto w next przedstawił Hinate rodzicom, zabrał ją do swojego domciu. Fajnie by było.
    Kurama: A co by było jak by w tym czasie, Minato i Kushina "piekli ciasteczka"?
    Renji: No przecież Kushina chciała brać praktyki u Hinaty...
    Kurama: *facepalm* Zaczynam naprawdę powątpiewać że używasz czegoś takiego jak mózg. Zresztą Whatever. Rozdział naprawdę intererere! Tak trzymaj i czekamy na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. dodano: 23 lutego 2013 9:09

    Oooo ja świetne *.* Naruto miał go dobić!! O tak!! Ale żeby zapomnieć o walentynkach =.=" Nie no takiego Naruto to jeszcze nie znałam... Kiedy wyjdzie na jaw ich głupi zakład ma być kłótnia!! *.* One są takie straszne, a potem pogodzenie takie słodkie *.* Zapewnie Hiashi będzie wkurwiony łohoho :D JAk można pomylić mleko z śmietaną? No tak to tylko Shikamaru. Jaki on upierdliwy. Myślałam, że na waletnyki taka nie pozwoli jej pójść z Naruciakiem tylko z Hidanem. I tak by mu przywaliła, że to SZOK. No nic ale to tylko moje wymysły xD

    OdpowiedzUsuń
  4. dodano: 23 lutego 2013 10:17

    Bu~
    Mnie to się chyba tu nikt nie spodziewał, a tym bardziej o tej godzinie (jest pierwsza w nocy... xD), ale właśnie znalazłam chwilkę czasu wolnego i postanowiłam go wykorzystać jak należy ^^
    Część opowiadania przeczytałam już jakiś czas temu, resztę teraz, ale skomentuję... hm... postaram się wszystko :D
    Pierwsza reakcja: Uch, normalny świat... :c Jak ja tego nie lubię >.< Ale, ale, zaskoczyłaś mnie O.o Świetnie to przedstawiłaś, interesujące pomysły powpadały Ci do głowy, a studia, to akurat jeden z moich ulubionych tematów (czy może raczej scenerii), jeśli chodzi o okruchy życia, romans ;3
    Od razu mi się spodobało, interesujący pomysł, cudowne przedstawienie *.* Twój styl pisania jest taki... miły, lekki, pogodny. Potrafisz rozbawić xD Tylko pytanie... Hidan się w Hinacie zakochał, czy mi się zdaje? O.o Dobra, to zdanie ni jak mi pasuje do tekstu i psuje kompozycje, ale jeszcze bym potem zapomniała, co chciałam powiedzieć. Co by jeszcze... a! Zdarzają Ci się błędy, ale pomińmy je, osobiście robię ich mnóstwo xD Mam nadzieję, że trzecie podejście Naruciaka do Hinaty będzie romantyczne i wyzbyte tej niepewności, co do jego uczuć ^^
    No i kolejna kwestia: Minato i Kushina zawitali w progi tej historii! Lubię to xD *Madi ma zaciesz* Tia... chyba już najjaśniej nie myślę po ciężkim dniu pracy, więc kończę ;] A tak abstrahując do propozycji o one-shocie... sama nic nie wymyślę o tej godzinie, ale jestem za ślubem ryby i MinaKushi :D
    Tia... pozdrawiam i życzę weny! ^^
    Madi

    OdpowiedzUsuń
  5. dodano: 23 lutego 2013 12:26

    Co notka to coraz lepsza :D
    Myślałam, że Kushina zasypie Naruto tymi pytaniami, a biedny Minato niedługo zbankrutuje przez swego syna. xD
    A akcja na lodowisku, nawet mnie to wkurzyło, że jakiś pajac się przystawia do Hinaty, szkoda że Naruto tylko TROCHĘ go otłukł. :P
    Nie mogę się doczekać drugiej części randki, a i mam nadzieję że Itachiemu się w końcu uda przeprosić swoją ukochaną. :]
    Pozdrawiam Młoda =)

    OdpowiedzUsuń
  6. dodano: 23 lutego 2013 13:38

    CHCĘ NARUTO JAKO MAŁEGO, ROZWRZESZCZANEGO BACHORA W ZERÓWCE!
    Minato, ciężko być ojcem, co? Hahah XDDD Zbankrutujesz XD Nie mogę się doczekać, aż Kushina pozna Hinatę. Sasuke i Sakura, materialiści, niech sobie zarobią na życie -,- Biedny Itaś.
    Ślub Kisame też byłby dobry ^^
    No, jedziesz dalej. Jak będę musiała długo czekać, to... to coś wymyślę ^^ Dlatego pisz, bo mam bujną wyobraźnię ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. dodano: 23 lutego 2013 14:14

    Hiashi-ogr XDD Umarłam xd Albo GROCHÓWKA - też jej nie cierpię, więc podzielam zdanie Naruto i Konohamaru. Swoją drogą, niezłą wymówkę sobie wymyślił: "Po grochówce strasznie pierdzę" LOL XDDD No i gra planszowa - zarąbiste po prostu! Nie mówiąc już o lodowisku xp Naruto się zazdrosny zrobił~ A ten Daiki będzie jego konkurencją, rozumiem? xd
    Jeszcze Kushina i Minato są świetni! ;3 Już widzę te lekcje gotowania u Hinaty xD
    Czekam na next i życzę weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. dodano: 23 lutego 2013 15:41

    - Piękności moje - przyciągnął ją do siebie - Jestem Daiki, zapamiętaj to imię, bo niedługo będziesz je krzyczeć przez całą noc - rzekł uwodzicielsko zbliżając swą twarz do jej.
    LOOOOL!? XD
    Boże, jebłam na tym.. Albo jak się Konohamaru wpieprzył. Nie ma to jak grzecznie wypraszać niechcianych gości.. Ach.
    No i koniecznie rozwydrzonego bachora Naruto w zerówce! xD
    No to może, skoro nie chcesz wątków gejowskich, to chociaż jakieś podteksty? ^3^
    Pisz nexta. Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. dodano: 23 lutego 2013 22:59

    Przez ciebie niedługo umrę. Uduszę się ze śmiechu. XDD
    Jezu, Kushina gotująca ciasteczka, gra w monopol'a... XDD
    Śmiałam się jak głupia do tego monitora. XD
    Lodowisko... Już myślałam, że Naruś się wywali, a tu co? Hinata, wybawicielka. XD Tak swoją drogą... Biedna Hinata, przygnieciona przez jakiegoś faceta. Dobrze, że na tyłek spadła. XD Ja oczywiście mam pecha i kiedyś ktoś na mnie wleciał, to nogę złamałam... Zastanawiam się, dlaczego szczęście mnie nienawidzi...
    Dobrze, że Naruś zlał gościa! XDD Pierwsze co pomyślałam, to to, że ich ochrona wyprowadzi, albo coś... XD
    Rozdział był po prostu zajebisty, inaczej tego określić nie mogę. XD
    Pozdrawiam i duuuużo weny życzę! >3<

    OdpowiedzUsuń
  10. dodano: 24 lutego 2013 11:06

    Jejku jak ja bym chciała mieć takich rodziców jak Minato i Kushina! Są cudowni.
    Naruto wpierdalający ludziom - lubię to :D Czasem się należy.
    A ja to bym chciała więcej Itachiego <3
    Powiem ci, że jestem już uzależniona od twojego opowiadania, serio.

    OdpowiedzUsuń
  11. dodano: 24 lutego 2013 16:00

    Ahahahahaha, genialne :D
    Konohamaru najlepszy, zupełnie jakbym widziała moją sąsiadkę, też się ciągle wpieprza... Ale Konohamaru przynajmniej jest zabawny xd
    Och, ale to była zajebista scena na tych łyżwach, jak stanął w jej obronie i w ogóle... muaaah <3
    "Pierdolony materialista", to mnie rozjebało, leżę do teraz :D No tak, cały Sas xd
    Nie no, jestem zakochana w tym opku, nic mi lepiej nie poprawia humoru <3
    Nie mogę się doczekać części 2, pisz szybko xd
    Pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. dodano: 24 lutego 2013 16:45

    Ohayo :D
    Naruto pomógł, pomimo nieśmiałych sprzeciwów dziewczyny, ubrać łyżwy na jej gładkie dzięki rajstopom nogi -> to, że bez rajstop jej nogi są jak u sarny, takie owłosione, czy coś? xD
    Ten tekst Daiki'ego na końcu powalił mnie na kolana - niczym prawdziwa, polska gimbaza xD
    Tak, tak chcę jednopartówkę! Hmmm Kisame i jego ślub ]:-> i Minato z Kushiną :D Wgl możesz wpleść więcej wątków o Akatsuki :D
    Żabciu - xD Po prostu mam to wszystko przed oczami i leżę ze śmiechu xd Biedny Minato, próbujący ułaskawić zirytowaną Kushinę xd
    O! Albo jakiegoś "łanszota" xd o Shikamaru i Temari? Tylko, żeby nie zabrakło tam jego matki! xd
    Składam protest. Nie wiem, czy już to robiłam, czy nie, ale dlaczego dziewczyna Itachi'ego nie nazywa się Sheeiren, hmmm? Bardzo nie podoba mi się kwestia jej imienia. Nawet bardzo!
    Nie mogę się doczekać dalszej części walentynek :D Jeszcze to wtrącenie o mc donald'zie mnie rozśmieszyło xD Faceci i ich pomysły xd
    Super notka ;P
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. dodano: 24 lutego 2013 17:06

    NO szok ograniczyłaś przekleństwa to juz postęp heh i chapter ci wyszedł nawet nie koślawy chociaż dużo błędów było ale ogólnie genialnie Rodzinka Namikaze rządzi juz się nie moge doczekac konfrontacji Hinata vs Kushina albo Minato vs Hiashi hehe ale Hiashiemu mina zrzednie jak się okaże że Naruto pochodzi z zamożnej rodziny OBy

    OdpowiedzUsuń
  14. dodano: 24 lutego 2013 21:19

    Z drobnym opóźnieniem xd, ale jestem. Dzisiaj się nie rozpisuje. Dodam tylko, że zapomniałam wspomnieć, że kocham Itacha i Kanę i ich kłótnie, a co do Kushiny, to odnoszę wrażenie, że jednak mąż poszedł w żonę :P Nie ma to jak mieć takiego brata (Sasuke) xD
    Życzę ci duuużo weny. Czekam na następną notkę. Ale wiesz co, dałabym wszystko, żeby spędzić trochę czasu w domu Uzumakich. xD

    OdpowiedzUsuń
  15. dodano: 01 marca 2013 17:44

    Swieeetne..wszystko tu jest świetne ^ ^
    Jak dalej potoczy się ta randka hmm.. będę się cały czas zastanawiała.
    hm.. McDonald <3 To było fajneee ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  16. dodano: 01 marca 2013 23:19

    Spóźniony komentarz, ale wybacz...

    "Żabcia ma dziewczynę!", "Robiliście już TO?" - nie mogę doczekać się spotkania Hinaty z rodzicami Naruto, to będzie coś zajebistego ;)

    Mleko, śmietana co za różnica, w końcu i to, i to od krowy pochodzi, więc można wybaczyć to Narze xD

    "Ona jeździ na łyżwach? Czyli nici z 'przypadkowych' macanek." - hahahahahaha, skądś to znam, nie ma to jak łyżwy, szczególnie jak dziewczyna nie umie jeździć ;)

    A te De'cośtam to mógł mu bardziej przyłożyć, chociaż krew poleciała więc to już coś xD

    Lecę czytać cz.2 :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Opluł go, nie mogę! I bardzo dobrze, cieszę się, że Naruto nie boi się komuś przyłożyć w tym opowiadaniu! Zawsze to jakiś plus dla głównego bohatera :D Sakura i Sasuke nieźle oszukali Itachiego haha

    OdpowiedzUsuń