Z dedykacją dla Sheeiren Imai ;*
Dzieje się to 3 lata przed bieżącą akcją nadszedł ten długo oczekiwany dzień dla dwóch głównych osób. Kisame Hoshigaki – młody mężczyzna prowadzący rodzinną restaurację z sushi i Sachi Toda – młoda kobieta pracująca w sanepidzie. chyba można się domyśleć jak się spotkali. Właściwie szału nie było, ale zakochali się od pierwszego wejrzenia, a taka miłość jest rzadka.
Kisame
był w zakrystii w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela i jego
dziewczyny – Sheeiren. Była bardzo ładną dziewczyną, w dodatku posiadała
niezwykle pozytywny charakter. To pewnie sprawia, że taki Itachi chodzi
z nią już dobry rok i dwa miesiące. Rekord, ponieważ z Uchihów są
playboye, albo specjalnie kreują sobie takie zdanie. Wspomniany
przyjaciel dodawał mu otuchy, widział jak Hoshigaki się denerwuje.
- Stary, zostaw ten garnitur, nie mamy ze sobą żelazka – zaczął Itachi.
- No nie wiem, ta torebka Sheeiren jest dziwnie duża – zażartował.
-
To jest prezent dla was i nie jest nim żelazko… ale jak oberwiesz tym
to będzie boleć – ostrzegła z nieskrytą przyjemnością w głosie.
-
Wierzę, ale nie uspokajasz mnie tymi wyznaniami – stwierdził Kisame,
ponownie nerwowo okrążając pomieszczenia. Brunet poprosił dziewczynę,
aby zaczekała na niego a zewnątrz albo w kościele i ucałował w czoło.
Wyszła bez protestów. – Nie wierze, że jesteście razem już rok.
- Ja też… co ona we mnie widzi – uśmiechnął się Uchiha.
-
Worek treningowy – zaśmiał się niebiesko włosy. Czarnooki myślał tylko,
że kumpel ma farta, iż się żeni, bo by mu wdupił. Całe Akatsuki ma z
niego niezłą polewkę, bo kilka razy Sheeiren mu wpieprzyła.
Zawsze
ku temu miała w sumie powód, nie trzeba było ulegać prowokacją Hidana w
spojrzeniu na inne atrakcyjne panie. Albo za dużo pić… no cóż będąc na
studiach z tymi durniami nie da się odmówić. Wracając, w końcu udało mu
się usadowić przyjaciela na krześle i pogadać na przyjemniejsze tematy,
jak noc poślubna. Chociaż to był dziwny człek i znowu zaczął panikować.
-
Weź się uspokój, wyobraź sobie, że stoisz przed ołtarzem i widzisz
Sachi. Kobietę, która za kilka minut będzie dzielić z tobą życie, jako
małżonka – wypowiadał słowa motywująco.
- A co jak się potknę?
- To będziemy się śmiać. Ba, Akatsuki nie da ci żyć, a wszystko będzie nagrane!
- Weź spierdalaj. Nie umiesz pocieszać – warknął Kisame.
Ale
to w sumie go uspokoiło, ich zgrywanie się jest, jak lek zwany głupim
jasiem. Spojrzeli na wiszący w pomieszczeniu zegar, zostało zaledwie
dwadzieścia minut do rozpoczęcia ceremonii. Wykorzystali je na kolejną
rozmowie, tym razem wspomnień z ich wieczoru kawalerskiego. Cóż… nie był
wystrzałowy, bo niebiesko włosy nie zgadzał się na wprowadzenie żadnego
z pomysłów Hidana, ale może to i lepiej.
Wraz
z odgrywającą się rozmową w zakrystii na dworze zbierali się pierwsi
goście. Niektórzy szli już do kościoła, ale słońce świecące nad głowami
ludzi było bardzo przyjemne. Hidan zjawił się razem z Kakuzu, nie mieli
towarzyszek, bo pomyśleli, że tak będzie zabawniej. Pośmieją się z
Yahiko, Tobiego i Itachiego, reszta nawet szans nie ma, by przyjść z
kimś.
- Cześć idioci – zawołała z tyłu rudowłosa osoba z dzieckiem na rękach.
-
Sasori, ty rudy fiucie! Siema – przywitał się Tadashi. – Ooo Naoki!
Moja karta przetargowa do poznawania panienek – oznajmił i wziął
dzieciaka na ręce. – Co powiesz maluchu?
- Bach! Bach! Gagugu de.
- Taa i tak cię nie rozumiem – odrzekł szarowłosy.
- Hej Sasori – kiwnął głową Kakuzu w geście powitania. – Nie miałeś nikogo do opieki?
- Niestety. Więc nie zostanę za długo na weselu.
- Co kurwa? Nie zostaniesz? – zapytał dołączający Zetsu. – Weź, w sierocińcu się nim zajmą.
- Tobą zbyt porządnie się kurwa nie zajęli – odgryzł Hidan. – ja dopilnuję, by za szybko nie padł na weselu – zapowiedział.
Na
to oczywiście, zareagował Akasuna, zabierając go z jego rąk. Nie będzie
mu spaczał psychiki syna. Zresztą jest za głupi, by opiekować się
dzieckiem, w dodatku dwuletnim. Ten mu oponował, ale wszyscy stanęli po
stronie Sasoriego. Wtedy doszli jeszcze Yahiko i Nagato, byli
zaskoczeni, iż z Yahiko nie było partnerki. Od razu wytłumaczył, że jest
chora i leży w łóżku. Chłopaki nawet byli zadowoleni, będzie jak za
starych czasów.
- Yo Akasie, co tam? – wtrąciła się w ich towarzystwo Sheeiren. Wszyscy się przywitali. – A gdzie…?
- Chora – wyprzedził Yahiko – No i jak widzisz, próbujemy się zebrać.
- Sheeiren, skarbie – objął ją ramieniem Hidan. – Myślisz, że nadaję się do opiekuna do dzieci, co nie?
- Oczywiście! – przytaknęła, a ten już triumfował – O ile dzieci są zabawkowe.
- Mówiliśmy – oznajmił rozbawiony Nagato.
- Morda przydupasie! Sheeiren, jak mogłaś tak skłamać? – wyżalał się.
- Ona cię nie lubi, jak my wszyscy – stwierdził Kakuzu. Właściwie on był jedynym, którego nie lubiła.
- Hidan jest głupi, bezczelny, bezwstydny, fałszywy i zboczony… ale go lubię.
Na
tą wiadomość się uśmiechnął, a chłopaki przewrócili oczami. Za takie
cechy kogoś lubić? Co z nią jest nie tak? Cóż, nie głowili się nad tym
za długo, Sasori poszedł do kościoła, takie słońce na dłuższą metę nie
służy dziecku. Za nim poszedł Kakuzu, razem studiowali także mieli
wspólne tematy. Natomiast Yahiko razem z Nagato poszli do Kisame, jako
że Itachi go zostawił wracając do ukochanej. Zetsu poszedł się wydalić,
przez biadolenie Sheeiren musiał wyjść poza teren kościoła. Wtedy też do
towarzystwa dołączyli Rin, Obito i Deidara. Po powitaniu zaczęli
skupiać się na blondynie.
- No patrzcie jaki elegancik! – zawołał Itachi, a ten jak na zawołanie ściągnął marynarkę i zachowywał się jak model.
- Prawda? Sam kupowałem – pochwalił się.
- No, no Dei. Czyżbyś zaczął się buntować mamie? – zażartował Obito.
- Zamknij się, Tobi! Zazdrość przez ciebie przemawia – zawołał przekonująco Dei.
-
Jasne, chciałbym mamę, która by zapłaciła jakiejś lasce, by się ze mną
umówiła – szydził dalej. Stukając sobie z Itachim żółwika. Kuzyni w
końcu.
- No przestańcie – zawołała Rin. – Koszula jakby szyta na miarę – uśmiechnęła się.
-
Masz rację Rin – przyznała, sprawdzając materiał ubrań chłopaka. –
Bardzo szykowne – poprawiła mu krawat, ale w czasie tego zaczęła się
soczyście śmiać.
Rin
jak i reszta nie rozumieli o co chodzi, więc też mu spojrzeli na
krawat, ale nic. Po chwili obserwacji Rin także dołączyła śmiechem do
kumpeli. Chłopaki patrzyli na nie jak na pierdolnięte.
- Z czego one się śmieją? – spytał Hidan, a reszta wzruszyła ramionami.
- Chyba coś popiły – zaśmiał się nadchodzący Zetsu.
- Dei hahaha, ty… ty ahahaha – starała się wysłowić Sheeiren. – Wiesz co ty, hahaha masz na sobie?
- Eee ubranie? – dalej żaden nie czaił o co chodzi.
- To damska koszula! – wykrzyknęła Rin i wszyscy się zaśmiali.
- Po czym tak sądzicie? – zapytał czerwony ze złości Deidara.
- Damskie koszule mają guziki po prawej stronie, tak jak twoja! – oznajmiła zaśmiana Sheeiren.
Każdy
teraz bardziej zrozumiale parsknął śmiechem, a Deidara był zażenowany.
Już nie zamierza się kłócić z matką, pozostawi jej kupno ubioru. Potem
pod kościół zajechała panna młoda razem z druhnami. Dziewczyny
pozachwycały się jej ubiorem, aż w końcu podeszły do niej pogadać. A
mężczyźni stali z boku, czekając aż dadzą znak, by wejść do kościoła.
Jedna z druhen panny młodej jawnie spodobała się Zetsu. Z jego nosa
zaczęła lać się maleńka strużka krwi. Chłopaki zachichotali,
zastanawiali się czy powiedzieć o tym koledze. Dureń myśli, że laska
uśmiecha się do niego… jakie to żałosne.
- Ej czopie, bo ci stanie! – zaśmiał się Hidan, a Itachi podał mu chusteczkę wskazując na nos.
- Dzięki – przyłożył materiał do nosa. – Wiecie może, kim jest ta niewiasta?
- To chyba młodsza siostra Sachi, nie pamiętam imienia – rzekł Itachi, wkładając ręce do kieszeni.
- Czyżby twój miecz domagał się wciśnięcia do pochwy? – zapytał retorycznie Hidan.
- Ja jebie. Hidan ty to masz porównania – skomentował Itachi. – Wygląda na słodką.
– Fakt, niezła dupa.
- Spierdalaj, pierwszy ją zauważyłem – warknął zielonowłosy.
- A pierdol się. Nie chcę żadnej po tobie – zakomunikował prowokacyjnie siwowłosy.
- Proponujesz mi jakiś zasrany wyścig?
- To nie będzie propozycja, jeśli się zgodzisz. No dawaj, dam ci fory – zaśmiał się Hidan.
-
Raczej ty mnie jeszcze o nie błagać będziesz – powiedział uciskając mu
rękę – Itachi, przecinaj – nakazał, a on westchnął i to zrobił. – Hidan…
- No?
- Nie umyłem rąk – oznajmił Zetsu i udał się do kościoła
Siwowłosy
zastanawiał się po co mu to mówił? Co go to w ogól… o kurwa, przecież
on szczał w krzaczki. Ohyda, teraz patrzy na swoją rękę obrzydzeniem.
Musi się umyć! Zanurzył całą rękę w wodzie święconej, kiedy weszli do
kościoła.
Ceremonia
ślubna w końcu się zaczęła, wszyscy zajęli swoje miejsca. Itachi pełnił
rolę świadka Kisame, a Rin druhny panny młodej. Jak to się można
spodziewać po Aklatsuki, zajęli sobie miejsca z tyłu. Hidan usiadł
pomiędzy Sasorim z Naokim na kolanach, a Tobim. Oboje w akcie nudy
zaczęli robić głupie miny do chłopczyka, przez co zachowywał się dość
nadpobudliwie. Sasori karcił ich swoim spojrzeniem, ale mieli je w
dupie.
- Przestańcie, do cholery – wyszeptał groźnie.
- „Przestańcie, do cholery” – przedrzeźniał Hidam piskliwym głosem.
- „Przestańcie, do cholery” – zawtórował Tobi, dziecięcym głosem. Rozbawiając tym Naokiego.
– Czemu usiedliście obok mnie?
- Spokój rudzielcu. Wyglądasz tu najbardziej zdołowany brakiem towarzyszki – oznajmił Hidan.
- Siwy, cicho. Rudzi są wredni – rzekł cicho Obito.
- I nie mają dziewczyn – zaśmiał się razem z poprzednikiem.
- Yahiko ma rude i…
- To inny odcień – zaprotestował szeptem Hidan. – Na szczęście Naoki ma włosy po matce.
Akasuna
nie miał już sił sprzeczać się z tymi kretynami. Na wyznaczonym miejscu
na ołtarzu wkraczał wychodzący wcześniej z zakrystii Hoshigaki. Widać
było, że trzymał w sobie nie małe zestresowanie.
- Kisame! Dasz radę, wyluzuj się! – krzyczał Tobi zachęcony przez zaśmianych kolegów.
-
Dajesz, dajesz! Jak Nemo przeżył to ty też! - darł się Dei. Oboje
robili mu nie małą siarę, ale nie przejmowali się tym, kamerzysta
jeszcze nie kręcił ani nic.
Sasori
wstał z zamiarem przemieszczenia się, bo on tam nie pasuję, jest
normalny. Niestety wszyscy wtedy stanęli na baczność, a wchodząca już
panna młoda kroczyła do ołtarza w akompaniamencie ślubnej muzyki. Widać
było, że widok przyszłej małżonki uspokoił Kisame. Itachi uśmiechnął się
do patrzącej na niego Sheeiren, może pewnego dnia sami się pobiorą. Ach
jakie to myśli nawiedzają człowieka w takich chwilach.
- Witam wszystkich zebranych, w ten szczególny dzień, w których tych dwoje ludzi połączy się w obliczu Boga – zaczął ksiądz.
-
O Jashinie, patrz jak się poświęcam wchodząc do tej plugawej świątyni –
szepnął sam do siebie fioletowooki, a reszta tylko uśmiechnęła się
żałośnie.
- Nim zaczniemy ceremonię, czy ktoś z obecnych sprzeciwia się temu związkowi? – zapadła cisza. – Wi…
- NIE RÓB TEGO, KISAME! – wydarł się rozbawiony Hidan. – Choć raz pokaż, że masz jaja!
-
Hidan! Weź zdupiaj skurw… - uciął w samą porę, super wszystko jeszcze
jest nagrane. Sasori zainterweniował i wyprowadził go z kościoła. Naoki
też zaczynał kaprysić, więc upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu.
-
Zastanów się! Próbuję ocalić twój już i tak żałosny żywot! – kiedy
został wypchany za drzwi kościoła, dodał. - To chyba kłamstwo, że ryby
mają mózg!
Każdy,
kto zna siwowłosego plasnął się ręką w twarz. Co za przygłup, brak
słów. Ale wszyscy inni byli dość zdezorientowani jego zachowaniem.
Zaczęły się ciekawskie szepty pełne plotek. Kisame spojrzał na ukochaną w
białej sukni. Z radością zabiłaby tego gnoja przed obliczem Boga.
- Przepraszam państwa za mojego kolegę. On… nie używa mózgu – wytłumaczył pan młody.
Na
jego słowa, każdy się zaśmiał, uwierzyli mu. Tylko dziwili się, że
zaprosił go na ślub. Tak czy siak, potem ceremonia odbywała się już bez
zakłóceń. Ksiądz wyrecytował bardzo wzruszające kazanie na temat
miłości, aż doszli do kulminacyjnego momentu. Świadkowie wystąpili i
podpisali dokument ślubny, następnie Itachi podał przyjacielowi
obrączki. Po czułych przysięgach małżeńskich czekali na decydujący nakaz
księdza.
- Możecie się teraz pocałować.
Tak
też zrobili dostając owację na stojąco od zebranych gości. W tym
momencie karygodne zachowanie Hidana odeszło w zapomnienie. Po całej
mszy, ludzie zebrali się przed kościołem, aby pogratulować nowożeńcom i
wręczyć im koperty i inne prezenty ślubne. Hidan nie tracił czasu i
podszedł do jednej z druhen, która stała się od niedawna jego celem.
- Cześć cukiereczku, ty jesteś tą piękną siostrą Sachi? – zagadał śmiało.
- A ty jesteś tym drącym się bez mózgiem? – odpowiedziała pytaniem.
- We własnej osobie. Hidan Tadashi – przywitał się całując wierzch jej dłoni.
- Reiko Toda. Wybacz, ale muszę jechać do strażnicy.
- Może pojedziemy razem? – zaproponował uwodzicielsko. – Będzie miło.
- Spóźniłeś się, frajerze – wtrącił pewnie Zetsu. – Ja z nią jadę, więc…
- Więc spierdalaj – dokończyła złośliwie Reiko.
I
udali się do zaparkowanego niedaleko samochodu. Nie miała za złe, że
Hidan zepsuł uroczystość. Sama z trudem powstrzymała się od parsknięcia
śmiechem. Plus wydało jej się to urocze. Jednak Zetsu opowiedział jej
jego podejście do wszelakich rzeczy. Odpuściła sobie, a tenże chłopak
również jest interesujący.
Po
już kliku godzinach, kiedy przebywali na sali weselnej rozpoczęła się
zabawa. Na początku Kisame od razu opieprzył Hidana za jego akcję w
kościele. Ten, aby zostać na imprezie musiał przeprosić kumpla wraz z
żoną. Potem zabawa w stylu Akatsuki się rozkręcała. Flaszka na ich stole
nie została nienaruszona, pary śmigały żywo na parkiecie, a reszta
zabawiała się przy stole.
- Jak myślicie, kto następny założy łańcuchy? – zapytał zaśmiany Deidara.
-
Rin i Obito… no przynajmniej przydałoby się są ze sobą już jakieś
siedem lat – odparł Yahiko, patrząc na robo-taniec przyjaciela. – Kisame
się zdecydował po dwóch.
- Ty w związku jesteś już ze cztery, więc może ty liderze? – powiedział Sasori, uśmiechając się złośliwie.
- Nie wiem czy chc…
-
Dada, dada, dada! – przerwało gaworzenie nadchodzącego na rękach Hidana
malucha. Wcześniej pożyczył synka Akasuny, gdyż chciał poderwać na
niego Reiko. Chłopczyk wyciągnął rączki ku swojemu tatusiowi.
- I jak twoje zaloty, casanovo? – zapytał Nagato, a Sasori w międzyczasie odbierał synka
-
Chyba ma dla ciebie niespodziankę – oznajmił wrednie siwowłosy - A ta
laska, to jakiś babochłop! W ogóle nie ruszyła ją słodka minka Naokiego –
wskazał na chłopca, a ten się zaśmiał. – Nie kręcą mnie takie, wolę
nieśmiałe.
- Akurat, po prostu kurwa przegrałeś – stwierdził prowokacyjnie Zetsu
-
Dziwki, to twoja działka – odgryzł obojętnie, a zielonowłosy już
zamierzał wstać i go zabić, jednak Yahiko go zatrzymał, usadawiając
ostro na krześle.
- Weź Siwy, przeproś i przyznaj, że przegrałeś – nakazał Deidara.
-
Nie, robiłem to na odpierdol się, tyle. Dobra zmieńmy temat, o czym
gadaliście? – zapytał jednocześnie będąc wkurzony przegraną. Sasori
wyszedł za ten czas, chyba zmienić pieluchy. Nie poszedł za nim, teraz
był za bardzo wprawiony w to, by się upaprać gównem malucha.
- O ślubie lidera – odpowiedział Dei.
- Że jak? Wychodzi lider za mąż?! – zawołał Tobi zszokowany.
- Obito… - Rin plasnęła się w twarz.- Mężczyźni się żenią, a kobiety wychodzą za mąż..
- Mi się zawsze to myli – stwierdził zaśmiany Tobi. – Ale wracając, jaki ślub liderze?!
- Nie mój, tylko twój! – zawołał cały zakłopotany.
-
Mój?! Ja jestem za ładny, by się wiązać z jedną kobietą – mimo swej
szkaradnej połowy ciała, umiał sobie żartować na każdy możliwy sposób.
Nie miał kompleksów na ten temat. – Wyjdę za mąż, za Rin, jak już nie
będę miał takiego brania, jak teraz! – chłopaki się zaśmiali z kompana.
- Nie ożenię się z tobą, kobieto! – zaśmiała się Rin. – Ale ten, o co biega?
- Gadaliśmy kto następny się ożeni – zakomunikował Zetsu.
- Yahiko! – odparli Hidan, Nagato, Obito i Deidara.
- A odpierdolcie się do mnie, nie mam zamiaru się żenić przed trzydziestką! – odparł pewnie.
- To jak się jednak będziesz żenił przed, to organizuję ci wieczór kawalerski – uśmiechnął się prowokacyjnie Hidan.
- Eee no nie wiem..
- Co jest Yahiko? Czyżbyś się wahał? – dopytał Nagato złośliwie.
- No dobra… i tak sprawa ślubu to obustronna decyzja! – zaśmiał się.
Wtedy
rozmowa dotyczyła wieczoru kawalerskiego rudowłosego. Tadashi był
niezwykle pewny wygranej i zapewniał wszystkich, że nie będzie tak
nudno, jak u Kisame. Już wyliczał kluby striptizerskie, które odwiedzą.
Potem do stolika dołączyli Itachi i Sheeiren. Wtedy to podzielili
rozmowę na porządną i po prostu pojebaną. A flaszki na stoliku szybko
zostawały opróżnione. Po chwili uzupełnić stolik przyszedł Kisame wraz z
małżonką oraz Sasori z synkiem. Chłopiec podbiegł pomiędzy Sheeiren i
Hidanem i zaczął gaworzyć swoim dziecięcym głosikiem.
- Ujek, dada, dada kulu lulu da gi.
- Ech szkoda, że nie jestem, dentystką, może bym cię zrozumiała – rzekła uśmiechnięta i wzięła chłopca na kolana.
-
A ja nie jestem dostatecznie pijany, by się z tobą dogadać, moja karto
przetargowa – dołączył Hidan, rozśmieszając Sheeiren. Zaczynał robić do
dziecka straszne miny, co doprowadzało go do płaczu. Dziewczyna by to
naprawić ciągła tego idiotę za nos czy ucho wywołując w nim jęk bólu. To
zdecydowanie bawiło dwulatka.
-
Ej, gdybym was nie znał pomyślałbym, że to z Hidanem jest Sheeiren, a
nie z Itachim – stwierdził Kakuzu, ci na te słowa, aż się wzdrygnęli.
- Ja? Z tym oblechem? Ja się szanuję! – uargumentowała dziewczyna.
-
No weźcie ja wolę słodkie i górzyste laski, a nie pagórkowate –
Sheeiren spiorunowała go spojrzeniem. – Nie o to mi… no wiesz… nie
obraziłbym się gdybyś wiesz… wylądowała u mnie w łóżku, al…
- Chyba śnisz, zboczeńcu! – warknęła zbulwersowana.
- Hidan, weź się kurwa zamknij i odpierdol – odparł Itachi otulając dziewczynę.
-
No weźcie… Sheeiren skarbie… - spojrzał na jej dekolt. - małe jest
piękne – szybko pożałował tego zdania, bo został spoliczkowany,
natomiast Naoki siedzący na jej kolanach śmiał się w najlepsze i
klaskał.
Potem
siwowłosy wolał już zamilknąć, ale po następnym kieliszku już mu
przeszło. Sasori oświadczył, że już się zbiera z usypiającym już Naokim i
nawet liczne protesty już nie pomogły. Kisame wraz z Sachi rozmawiali z
przyjaciółmi o zabawie na weselisku. Żałowali, że postanowili tą
imprezę zorganizować na jeden dzień, ale trudno. Tradycyjnie nie obeszło
się bez głośnego „gorzko” skierowanego do młodej pary. Złączyli się w
pragnącym pocałunku dostając od wszystkich owacje.
- Ja bym pocałował lepiej! – dogryzł blondyn powodując salwę śmiechu towarzyszy. Tak, nikt mu nie uwierzył.
- Hej, a gdzie Zetsu? – zapytał Nagato.
Wszyscy
zaczęli obracać głowami w poszukiwaniu tego dziwaka. Obito, jako jedyna
wspaniałomyślna osoba, zajrzał pod stół, ale tam także pustka. Nie
pożałował kolejnych trzech minut pod blatem, na oglądaniu zgrabnych
kobiecych nóg jakichś pań. Rzecz jasna los go ukarał mocnym uderzeniem w
głowę drewnianym obiektem. Chciał się pocieszyć w ramionach Rin, ale
Deidara ją właśnie zaprosił do tańca.
-
Zetsu jest pewnie z Reiko, bo jej też nie widzę – odparł Itachi i
trochę pożałował, bo naleciała na niego seria pytań od Sachi.-
Spokojnie, nic jej z nim nie grozi.
- Może pogadamy o czymś innym.. – zaczął Kakuzu z perfidnym uśmiechem. – Ile daliście do koperty?
-
A co cię to obchodzi idioto? – warknęła Sheeiren. Nie lubiła Kakuzu i
jego uzależnienia od pieniędzy – Pewnie więcej od ciebie, bo nikt nie
jest taki skąpy.
- Milcz kobieto, za ciebie i tak pewnie Itachi płacił.
-
Sam zamilcz, bo ci wpieprzę, że ci zęby wylecą, a na protezę na bank
ode mnie nie dostaniesz – zagroziła wstając z krzesła. Dalszych kroków
powstrzymał Itachi ciągnąc ją do tańca.
-
Nie przejmuj się nim słoneczko – rzekł delikatnie, zgarniając jej włosy
w tył. – Wiesz, że każdy jeden z Akatsuki to idiota… – uśmiechnął się.
- No wiem. Jednego idiotę ubóstwiam – oznajmiła wtulając się do niego podczas tańca.
- Właśnie! Już rok za nami.
- Jaki rok?! Rok i dwa miesiące!
- No tak… zaokrąglałem i… eee, tak jakoś wyszło…
- No właśnie nie wyszło ci!
- Każdy może się pomylić… - rzekł Itachi.
- Nie o AŻ dwa miesiące.
- Racja, jestem idiotą – zgodził się. – Dobrze, że takich, jak ja ubóstwiasz.
Oboje
zaśmiali się delikatnie. Akurat piosenka przy której tańczyli była
wolna i przyciemnione światło dawało im wspaniałego klimatu. Przysunął
biodra dziewczyny do siebie i zatapiał się w jej spojrzeniu. Robiła to
samo, choć uciekała wzrokiem na jego usta. Bardzo pragnęła dotyku tych
warg. Długo nie musiała czekać, wpił się w jej usta trwając w zachłannym
pocałunku. Do czasu, aż rozbrzmiała głośna muzyka..
Para
rozejrzała się wokół każdy miał jakąś partnerkę ku sobie. Trochę
dziwne, ale po dotkliwym kopniaku zorientował się, że to zabawa. Dość
popularna, polegająca na zasadzeniu sobie kopa w dupę przez mężczyzn. W
sumie patrząc na chłopaków to to nie była zabawa… ich kopniaki zwykle
były skierowane tylko w siebie i niezwykle brutalne. Po nich chłopaków
bolała tak porządnie dupa, że nie mogli usiąść, więc po wypiciu jednego
głębszego, dołączyli do następnej zabawy. Większość gości postanowiła
grupie facetów nie przeszkadzać, partnerki także wolały ich obserwować z
daleka.
Kolejna
zabawa polegała na tańczeniu wkoło krzeseł przez mężczyzn, bo tylko ta
płeć się zdecydowała. Krzeseł jest jedno mniej, niż uczestników, dlatego
gdy wyłączy się muzyka panowie muszą zająć miejsca siedzące. No więc
ruszyli, postanowili wpierw wyeliminować nieznanych gości i zostać sami.
Oczywiście już na pierwszej pauzie, cały plan szlak trafił.
- Tobi, durniu! Miałeś zajmować krzesło, a nie tańczyć! – warknął Deidara.
-
Aaaaaacha, nie wiedziałem! Zróbmy powtórkę, proszę! – błagał, lecz nikt
się nie zgodził. Wreszcie Rin go odciągnęła do stolika, gdzie zaczął
płakać w jej ramię.
Natomiast
chłopakom udało się być szybszymi i zostali sami. Wtedy się zaczął
cyrk. W pierwszej przerwie Deidara w ostatniej chwili został odciągnięty
od krzesła, którym zajął się Itachi. Nienawidzi Uchihów! W drugiej
Zetsu usiadł na kolanach Hidana i został z nich brutalnie zepchnięty,
ale roześmiana Reiko się nim zajęła. Potem odpadł Kakuzu, bo leżąca na
ziemi moneta bardziej zasługiwała na uwagę. Następną walkę toczył Nagato
z Yahiko, ścigając się do krzesła. Lider po drodze zaliczył glebę z
czego każdy szydził. Kisame został zdyskwalifikowany za przedwczesne
usadowienie się na krześle. I tak zostali Itachi, Hidan i Nagato. Gdy
się zaczęło dziewczyny zaczęły kibicować Hidanowi ukazując swoje
wdzięki, pochłonięty przez owy widok przegrał. I decydujące starcie
wygrał fuksem Nagato, gdyż brunet usiadł na krześle, ale sam z niego
wypadł. Potem wrócili cali zaśmiani do stolika i wypili kolejnego
kielicha.
Tym
razem panna młoda zaczęła wołać do siebie kobiety chcąc rzucać za
siebie bukiet. Prowadzący zabawę zapowiedział jeszcze, że ta, która
chwyci da buziaka Nagato. Wszyscy goście odliczali do trzech na rzucenie
kwiatów. I kwiaty przez moment wisiały w powietrzu, a potem wylądowały
na kolanach Itachiego. Chłopaki zaczęli się nabijać, widać iż wróżba
fałszywa, bo Itachi i Sheeiren są dopiero jakiś rok, nie możliwe, by tak
szybko się pobrali.
-
Gorzko! Gorzko! Gorzko! – wołał Yahiko do Itachiego i Nagato, a reszta
zaczęła się naśmiewać jakby byli w oborze, ale dołączyli do wiwatów.
Uchiha rzucił kwiatami ze złością w lidera grupy. Dzięki wybronieniu
przez prowadzącego chłopaki tylko się przytulili, lecz jak to oni,
widzieli w tym podtekst erotyczny. Sachi w międzyczasie włożyła Sheeiren
swój welon na głowę, w końcu będzie jej następczynią.
- Obito, co ci jest? – zapytał Nagato, klepiąc go po plecach.
- Jest smutny, bo odpadł już na początku zabawy – wyjaśniła Rin, chichocząc na widok tego słodziaka.
- Tobi, pogódź się z tym, że jesteś za głupi na zabawy – powiedział Deidara.
- Powiedział ten co odpadł jako pierwszy w naszym towarzystwie – odgryzł Itachi, odsuwając się przez przechodzącego Yahiko.
- Odpierdol się! Nie grałeś uczciwie! – wygarnął blondyn.
- Nie umiesz przegrywać… dzie-wczy-nko – sylabował ostatnie słowo, aby go zirytować.
- Bo ci jebnę, Uchiha!
- Ale za co, Deidusiu? – zapytał smutny Obito.
- Nie ciebie smrodzie! Jego! – wyjaśnił.
- Myłem się wczoraj! I nie wrzeszcz tak też jestem Uchiha mam prawo się pomylić.
- Ja pieprzę… weźcie się Uchiha nie rozmnażajcie! – warknął blondyn.
Dalszą
dyskusję przerwał nadchodzący Yahiko wyciągając chłopaków do następnej
zabawy, Tobiego wyciągnął siłą. Dziewczyny też poszły obserwować ale, po
wielkiej misce z cukierkami na środku parkietu wiedziały, co to za
zabawa. Dokładnie. Zabawa w „kto zdobędzie najwięcej cukierków”, ale to
było dla dorosłych, dzieci już dawno nie było na imprezie. Tak czy owak,
dawcą pomysłu był pomarańczowowłosy, Chciał rozchmurzyć Obito, bo w tej
konkurencji na bank wygra. Przyjaciele nie chcieli uczestniczyć w
zabawie, więc trzeba było użyć siły pieniądza, aby zmienili zdanie. Po
odtańczeniu żenującego tańca „kaczuszek”, który został uwieczniony przez
Sheeiren i Rin na komórce, rzucili się na miskę z cukierkami. Tobi
swoim ciałem zakrył całą miskę, więc razem z nim ją przewrócili i
większość rozrzuciła się po ziemi niczym puzzle. Nagato i Yahiko zebrali
zaledwie garstkę słodyczy, Itachi zrobił ze swojej kamizelki jakby
worek i tam wrzucił sporą ilość. Hidan wkładał je do koszuli robiąc z
niej torbę, jak u kangura. To samo chciał zrobić Deidara, ale jego
koszula była zbyt dopasowana do jego sylwetki. Kisame miał spore dłonie,
więc miał tego w pizdu, ale Zetsu podstawił mu nogę i wszystko się
rozsypało z leżącym na podłodze panem młodym. Zapowiadało się, że Kakuzu
i Obito będą jedynymi rywalami lub, że ten pierwszy ma przewagę.
Sheeiren nie lubiła Kakuzu, więc poprosiła Hidana i Itachiego, by po
kryjomu oddali swoje słodycze Tobiemu.
Tak
zrobili przyczyniając się do znacznego zwycięstwa kumpla. Potem
atmosfera na powrót się ożywiła wśród każdego z kompanów, niestety
impreza dobiegała końca i powoli zbierali się do noclegów, które były
załatwiane przez ślubnych.
~~*~~
Szczerze powiedziawszy nie podoba mi się ten rozdział...
za dużo opisów, ale inaczej się nie dało... no cóż mam nadzieję, że trochę was rozbawię :)
Witam bardzo serdecznie nowych czytelników :)
Niezmiernie mi miło czytając słowa każdego czytelnika, uwielbiam was :*
Heh - po pierwsze, przypomnij sobie, co kiedyś mówiłam o dystansie do postaci :)
a po drugie trochę grzeczniej, zwracasz się do człowieka, którego mogą urażać twoje słowa :]
(to, że przeklinam w opowiadaniu nie znaczy, że osobiście też)
nunuczekoladka - Twój adres bloga jest chyba błędny, dlatego jeszcze nie wbiłam :(
Haha
wiecie zabawa z nitką, jest z życia wzięta od beztroskich zabaw brata
^^ No i ta troska Kushiny i w ogóle... ona się tak zachowuję, bo ma
powód - tego dowiecie się później :)
Pozdrawiam Kochani - Soli :)
• dodano: 06 marca 2013 21:32
OdpowiedzUsuńNo i pierwsza zawsze o tym marzyłam *.* One Shot prze świetny i prze zabawny. Akcja z Hidanem w kościele mnie po prostu rozjebała xD Naprawdę. xD Zabawne. Nasze ukochane pojeby z sąsiedzctwa są takie kochane! Pozdrawiam rozdział świenty *.*
• dodano: 07 marca 2013 9:45
OdpowiedzUsuńhahhahhahahhahaah, padłam. XD
Wszystko było za śmieszne, uspokoić się nie mogę. XD Najlepszy Hidan wrzeszczący w kościele. XD Rozdział zaczepisty i przyznam się, poprawił mi humor (yy, tak byłam smutna czy coś tam, nie pamiętam <.>). ^^
Pozdrawiam i dużo weny życzę <3
• dodano: 07 marca 2013 16:01
OdpowiedzUsuńO matko XDD Akasie rządzą! XD Miałam polew, jak chyba nigdy w życiu xD Hidan, no co za przygłup xD Wydarł się i wszystko super xd Albo ta jego "karta przetargowa" XDD A szkoda, że go Sasori nie zmusił do zmienienia pieluszki Naokiemu xd Tobi też mnie rozwalił - tak, on z całą pewnością wyjdzie za mąż, za Rin. Nie wątpię XDD
Deidara... Tak, on powinien zostawić mamie kupowanie odzieży XD
Ogólnie, rozdział zarąbisty! :D I nie mów, że nie =3=
Weny życzę i czekam na next xd
• dodano: 07 marca 2013 16:08
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAHAHAHA JA PIERDOLE KOCHAM TO OPOWIADANIE XD
Hidan w kościele, przepiękna scena <3 xD
Ty chciałaś nas "trochę" rozbawić? Kobieto ja tu umieram po prostu XD
Kocham takie bolgi...
Czekam na next xd
• dodano: 07 marca 2013 21:46
OdpowiedzUsuńJa pierdzielę, jaka balanga xD Aż mi się przypomniało wesele mojej siostry, też był odpierdol ^^ Boże, jak Ty ubóstwiasz rudych :D Tak jak ja. Hidan to kochany zboczeniec, Obita jaki kawaii ^^
Hidan jak wrzeszczał, no myślałam, że padnę na twarz :D Zabawy zajebiste ^^ Po prostu poległam, masz zajebiste poczucie humoru, kocham Cię po prostu :P Ubóstwiam Akatsuki ;D Pisz dalej, bo nie mogę się doczekać ^^ Chyba najzabawniejszy blog, przy którym miałam okazję pobyć ^^ Czekam na next ;]
• dodano: 08 marca 2013 14:03
OdpowiedzUsuńOhayo! <3
Opisałas mnie, jakbyśmy się znały od małego xd nie mam się za co obrażać ;3 czytając jechałam w mzk i ludzie tak dziwne się na mnie patrzyli, bo co chwilę się smialam xd Hidan coś tam się plumkal tak fajnie xd a ten tekst o pagorkach byl zajebisty <3 wgl to nie mam z nimi problemu xd
Co biedny Tobi, szkoda mi go było xd dobrze, że przynajmniej z Kakzu wygrał ;3 coś Sasori'emu musisz laskę znaleźć. Musi kogoś mieć, jest zbyt przystojny, żeby być sam xd albo ta koszula Deidary *.* no osobiście ci powiem, że nie wpadlabym na to, mówię o tych guzikach, serio xd
Wiesz, jak miło się o sobie czyta i to jeszcze, gdy jest się z Itasiem? <3 no cud miód i orzeszki.
Baaaaaaardzo ci dziękuje za tego łan szota, warto było czekać ^.^ zdecydowanie ;3
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*
• dodano: 08 marca 2013 14:12
OdpowiedzUsuńPojawi się jutro nowy rozdział? :)
• dodano: 08 marca 2013 23:35
OdpowiedzUsuńAch wreszcie nadrobilam! Rozdział w porządku, choć do najlepszych rzeczywiście nie należy. Hidan w kościele rozjebal mnie xd cholera też chce taką paczke! Czekam na next i ceny zycze.
• dodano: 09 marca 2013 18:16
OdpowiedzUsuńHahahaha :DD Przepraszam, że komentuje z lekkim opóźnieniem, ale nie miałam wcześniej czasu. Deiii ~ <3 Ta damska koszula tak pasuje do mojego bloga ^v^ Przy okazji uwielbiam twojego Tobiego. Co prawda rozdział mało odnosi się do ogólnej fabuły, ale można się pośmiać. Panowie są niesamowicie oryginalni xD
Dobra wiadomość - kupiłam nowy zeszyt, zaczynam pisać notkę xDD Życzę weny i czekam na ciąg dalszy ;) .
• dodano: 09 marca 2013 19:57
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział bo nie mogę się doczekać? :)
• dodano: 10 marca 2013 20:08
OdpowiedzUsuńOhohoho, Boże, jak śmiesznie :D
Akcja z Hidanem w Kościele rozpierdala system, nie no, popłakałam się ze śmiechu ;_;
Jak to Ci się nie podoba?! Jeden z najzajebistrzych (czy jak to się tam pisze) rozdziałów ever! ;3 Naprawdę, straszszsznie dobrze Ci wyszedł ^^
Cały czas się śmiałam, jak to czytałam, chciałabym umieć pisać tak zabawnie jak Ty <3
Akasie… udało Ci się stworzyć tam świetną atmosferę, taką przyjacielską, wyluzowaną, ale nie jakąś słodką i pełną pedalskiej miłości xd Uwielbiam ich po prostu :D
Czemu mnie nie dziwi Sheeiren? :D Hahaha, widzę, że już wszędzie sobie swojego Itasia zarezerwowała xd cóż mogę powiedzieć, pasują do siebie ^^
Podsumowując: I LOVE IT!
Pozdrawiam ;*
• dodano: 11 maja 2013 18:18
OdpowiedzUsuńOMG! Ta akcja w kościele mnie rozpierdala
NIE RÓB TEGO!- HAHAHAHAHAHAH Ty to umiesz rozbawiać ludzi. Twoje teksty są jak poezja, twoje zdania przemawiają do mnie, a twój styl ale się podnieciłam
ta notka (jak każda oczywiście ) rozjebuje system XD
PS
teraz napiszę coś bardzo ważnego więc uważaj:
ekhem *chrząknęła* chciałam cię poprosić, abyś uczyniła mi ten zaszczyt i powiadamiała mnie o nowych rozdziałach na moim blogu
do tego proszę cię, jeżeli oczywiście chcesz, przeczytaj coś na moim blogu i może coś skomentuj(jezu jak ja cię o to błagam
KONIEC! , POZDRO, ŻYCZĘ WENY
Hej. Kocham twoje opowiadaniaa. Jejku zawsze jak czytam twoje rozdzialy to pieje ze smiechu. A z ta koszula, Tobim jak tanczyl, i ta reka w wodzie swieconej, duzo by tak Jeszcze wyminiac... duzo, duzo, bardzo duzo weny zycze !
OdpowiedzUsuńMasz czas to wpadnij : http://zyciejakwbajce.blogspot.com
Nastepne rozdzialy beda lepsze.. bo to sa pierwsze, sie dopiero rozkrecam xd
Aaaa... Padłam xD Naoki był taki słodziutki!
OdpowiedzUsuńNo cóż. Ma to po Sasorim <3
Hidan momentami przeginał (nawet jak na niego), ale co tam. I tak kipiał zajebistością ^^
Itachi jest słodki <3
No. I to w sumie tyle xD Wszyscy byli na swój sposób fajni... Poza Kakuzu. Zdziwiło mnie to, że nawet Zetsu był super o.O
Nawet nie umiem się zdecydować, który moment był najlepszy... No po prostu brak mi słów xD
Nie umiem pisać tak kreatywnych komentarzy jak Ty...
A, tak przy okazji. Zapraszam do siebie na nowe notki na rei-w-akatsuki.blogspot.com i life-in-akatsuki.blogspot.com ;D
Kon’nichiwa Soli - chan!
OdpowiedzUsuńRozdział powalił mnie na kolana. Tyle żartów, przekleństw oraz głupich pomysłów czyli to co lubię czytać na blogach.
Jakoś nigdy nie umiałam pisać jednopartówek, które opisują ślub, ale przynajmniej ty mi to pokazałaś jak to się robi.
Arigatou sensei!