Dzisiaj nie odprowadzał Hinaty do akademika, razem z Sakurą odprowadzały swoich partnerów do pracy. Heh, sam chętnie by to zobaczył, jednak wolał spędzić czas przyjemniej, mianowicie z Tenten. Właśnie wychodziła z uczelni po skończonych zajęciach i wyruszyła wraz z białookim spacerem do budynku, w którym spędzali swój wolny czas. Trzymali się za ręce krocząc z uśmiechem, szatynka opowiadała o nauce jaką dzisiaj mieli… cóż temat o grzebaniu w zębach przez stomatologów nie był zbyt przyjemny, ale da radę… nawet zdobywa się na uśmiech, najwyraźniej przekonujący, skoro go nie komentuje.
- Hinata z nami dzisiaj nie wraca? Zlitowałeś się i pozwoliłeś Naruto ją odprowadzić? – zakpiła żartobliwie.
- Ale śmieszne. Odprowadzała go do pracy – poinformował, przekraczając próg budynku.
- Ach, no tak. Czemu nie poszedłeś z nimi? W sensie do pracy, chyba miałeś ją w planach – zastanowiła się, powracała myślami do tamtej rozmowy.
- Racja, ale przez wakacje. Mama mi płaci za studia, a ja w pełni mogę skupić się na nauce… i tobie.
Przyciągnął ją za trzymaną rękę do siebie i musnął delikatni jej warg. Ręce Tenten podryfowały do góry oplątując szyję chłopaka, kolejny pocałunek rozgrzał ich ciała. Po przerwaniu, weszli do pokoju szatynki, jej współlokatorki nie było, także mogli się skupić na sobie. Usadowili się na łóżku, chcieli kontynuować czynność przerwaną na korytarzu, ale przeszkodził im w tym telefon Nejiego.
- Cholera jasna…. – zaklął cicho, na co dziewczyna zachichotała
Okazało się, że owym rozmówcą był jego wujek. Ma jakąś sprawę do Hinaty, a ta nie odbierała komórki. Nie podobało mu się, że jest z Uzumakim, od razu stwierdził, że przez niego nie odbiera. Nie rozumiał niechęci wuja do blondyna, tak, miał w pizdu wad, ale i tak jest lepszy niż Hidan. W końcu się rozłączył.
- Dlaczego twój wujek bardziej się troszczy o Hinate, niż Hanabi? – zapytała, przyglądając się mu.
- Ciężko powiedzieć. Chyba dlatego, że jest tak rażąco podobna do matki, wiesz.. stracił ciocie, a Hinata mu ją na tyle przypomina, że nie pozwoli jej skrzywdzić. No i jej choroba…
- Ech?! Choroba? Jaka choroba? – dopytywała nerwowo. Neji się skarcił w myślach, za długi język.
- Hinata nie mówiła? – Tentem zaprzeczyła ruchem głowy. – Jest chora na serce, arytmie. znaczy w gimnazjum to było bardziej groźne, teraz się uspokoiło, jednak przesadna troska została.
- Rozumiem.. dlatego tak ją musisz pilnować – przytaknął. – Ale dlaczego nam o tym nie powiedziała, muszę z nią o tym pogadać…
- Nie, skoro wam nie powiedziała, to ja tym bardziej nie powinienem się wygadać – w milczeniu przyznała mu rację. – Mam nadzieje, że na weekend nic nie planujesz – zmienił temat, ta popatrzyła na niego z zaciekawieniem. – Idziemy do klubu – pokazał jej bilety.
Po zobaczeniu chciała zadać standardowe pytania, lecz uniemożliwił jej to, wpijając się w jej cudowne usta. Pocałunek przeistaczał się na bardziej namiętny, języki z pożądaniem się o siebie stykały. Neji zaczął napierać na nią swoim ciałem, nie sprzeciwiała się, była gotowa na wszystko, ba, nawet pragnęła jego bliskości. Ale te chwile przerwało wejście Ino… właściwie taka sekunda, otwarcie drzwi,- zobaczenie ich w dwuznacznej sytuacji – zamknięcie drzwi. Mogli kontynuować, ale to zepsuło ten cały czar zaistniałej atmosfery.
Tymczasem na plac budowy doszły dwie pary, chłopaki czekali już dobre 20 minut na ich przełożonego. Na szczęście byli z dziewczynami ich nieustanne gadanie choć raz się przydało… chociaż Naruto sam by sobie dał radę. Taa, ciemnowłosi siedzieli na belkach, które leżały na budowie czekając aż ktoś się nimi zajmie, a jasnowłosa grupa zażarcie dyskutowała.
Dziewczyny chciały pracować jako kelnerki u Ichiraku, spodobało im się tam, a i szef był z nich bardzo zadowolony, zgodził się zakupić jakieś normalnie uniformy, jakby zechciały wrócić. Akurat Sasuke nie miał za wiele do powiedzenia w tej kwestii, ale Hinata liczyła się ze zdaniem chłopaka, którym było jedno wielkie…
- NIE – wypowiedział kolejny raz. – Mam za ładną dziewczynę, by pchać ją w paszczę tych… tych pieprzonych napaleńców!
- Wtedy ja wkroczę albo Temari. Zaufaj jej, no i są normalni klienci – tłumaczyła Sakura.
- N.I.E – przeliterował. – No i ufam jej, ale nie reszcie mężczyzn.
- Wiesz co? Jesteś kretynem, pieprzony szowinista i DRUGI NEJI! – wykrzyknęła zła.
- Sakura, zostaw go. Nie wtrącaj się do nich – nakazał Sasuke. – Chcesz to kurwa pracuj sama, ale potem nie żal mi się, jak cię ktoś klepnie w tyłek.
Różowo włosa chciała już zacząć się awanturować, ale usłyszała jakiś krzyk nawołujący do zgromadzenia pracujących na budowie. Cóż przytuliła się do chłopaka na pożegnanie, to samo zrobiła Hinata, a potem już odeszły do siebie. Chłopaki zapisywali się na liście pracujących jak to nakazano, ich szef był jakoś dziwnie znajomy Uchihie. Z przemyślenia wyrwał go Nara, który dołączył do pracowników, spojrzeli na niego wymownie, a ten przytaknął. Heh, Temari kazała mu ruszyć dupę do pracy. Szef wydawał polecenia dzieląc ludzi na grupy, tak doszedł do ostatniej grupy.
- Nara, Uzumaki i Uchiha wy… zaraz Uchiha?! – spojrzał na bruneta. – Gówniany braciszek Itasia?
- Nie znam takieg…
- Tak, to on – wtrącił blondyn, liczył na jakieś fory, po znajomościach kumpla.
- Ja jestem Deidara Niruha, jestem waszym szefem, a ciebie nie lubię – wskazał na Sasuke. – Ale do rzeczy, zajmiecie się wykopywaniem dołu w tamtej części – pokazał palcem. – łopaty znajdziecie przy tej kanciapie, potem przyjdę sprawdzić was, przerwa na lunch jest o siedemnastej, macie jakieś pytania?
- Nie jesteś dziewczyną? – wypalił Naruto.
- A wyglądam, do cholery?! – warknął zirytowany.
- Nooo…. Masz długie włosy, malujesz się i…
- Chodzisz jak laska – dodał Sasuke złowrogo, i się zaśmiali.
- Spierdalać do pracy! – wykrzyknął, a ci poszli komentując pod nosem, że nawet złości się jak dziewczynka.
Praca była dość trudna, niego już nie padał, za to deszcz go zastąpił. Chłopaki mieli więc trudniej kopać dół przez mokry, a przy tym cięższy piasek. Sama łopata była dość ciężka, więc no, przyznali, że niezbyt poważnie podeszli do sprawy.
- Chłopaki, szefowa idzie – powiedział do nich, na co parsknęli śmiechem. Dei to zauważył, ale wolał się nie wgłębiać w powód ich wesołego humorku.
- Jak wam idzie, baby? – zakpił, ale ci się tylko zaśmiali.
- To upierdliwe… powinienem być teraz u fryzjera – stwierdził Shikamaru z powagą. Tamci zachichotali.
- Zamknijcie ryje i przestańcie się napierdalać! – krzyknął, a trójka zamilkła, a przynajmniej starała się zamilknąć. – Ej, Sasuke. Jak tam Itachi?
- Nie wiem, od zakończenia ferii nie byłem w domu, wiem tylko, że Yukari urodziła się zdrowa.
- ECH?! Już mu się urodziła? A to gnój, nic mi nie powiedział – mówił do siebie. – Dobra, wracajcie do pracy!
- Tak jest, szefowo – zasalutowali wszyscy.
Dopiero po kilku krokach Dei, zorientował się jak go nazwali. Bezczelne durnie, już są na jego czarnej liście teraz tylko zaobserwować jakiś ich błąd. Blondwłosy chłopak wyciągnął telefon i odszedł do innej grupy, aby nadzorować ich pracę.
Reszta dnia przebiegała dość spokojnie i ciężko rzecz jasna, chłopaki po skończeniu roboty wrócili do akademika. Nie za długo jednak posiedzieli w towarzystwie dziewczyn, powodem było to, iż przysypiali podczas rozmów. W dodatku ciepło jakie panowało w kuchni im nie pomagało tego przezwyciężyć. Dziewczyny wykorzystywały ich uśpioną czujność i narzekały na swoich facetów, a ci im jedynie przytakiwali. Po dopiciu zaparzonych herbatek na wzmocnienie, skierowali się do pokoi. Od razu po kontakcie ich ciał z miękkim materacem zasnęli. Praca jest ciężka, ale czego się nie robi dla pieniędzy.
Nadszedł piętek, w końcu wieczorem mieli wypuścić Kanę razem z dzieckiem ze szpitala. Itachi wziął dzień wolnego w pracy i towarzyszył jej dzisiaj cały dzień. Akurat była pora obiadowa, jedzenie w szpitalu było ohydne, śmierdziało jakimiś preparatami, a nie zupą, ale po licznych komentarzach dziewczyna zjadła. Do pokoju wszedł Sasori, wszystkim towarzyszyły zażenowane spojrzenia i rumieńce. Niby chłopcy się jakoś dogadali, ale jeszcze muszą przywyknąć.
- Ten no – zaczął rudowłosy. – przyprowadziłem kogoś, koniecznie chciał zobaczyć Yukari… mam nadzieje, że się nie pogniewacie… - zaprosił gestem ręki małą osóbkę do pomieszczenia.
- Ciocia Kana! Wujek Itachi! – wykrzyknął chłopczyk i wbiegł w ramiona bruneta.
- Cześć Naoki! Co słychać kolego? – zapytał i przekazał małego żonie.
- Witaj mały wojowniku! Czemu mnie nie odwiedzałeś? – rozweseliła się Kana, trzymając go w objęciach.
- Chciałem! Ale tata zawsze mówił jutro, jutro, jutro – powtarzał do znudzenia.
- Tata, jest zajęty, a ty tam co chwilę chcesz jeździć – upomniał Sasori, na co się zaśmiali. – Gdzie Yukari?
- Jest jeszcze na badaniach, potem nam ją oddadzą – wytłumaczył Uchiha.
Jeszcze chwile czasu pogadali, Naoki chwalił się nowościami z życia przedszkolaka, nie mógł się doczekać, by tam jutro pójść. Tak, biedny nie wie, że za kilka lat będzie inaczej śpiewać. Brunet zaczął wychwalać go za jego płynne mówienie, okazało się, że zasługi należą się bardziej jego opiekunce, Miyuki.
W tym momencie do pokoju wleźli leniwym twardym krokiem Deidara, Obito i Hidan. Brunetka od razu spiorunowała ich wzrokiem, dopiero przyszli, a już ją wkurwiają.
- Co wy tu robicie, do cholery? Itachi, mówiłam ci, że zgadzam się tylko na tych normalnych kolegów – wskazała na Sasoriego. – Na cholerę ich tu spraszałeś? – Naoki zatkał sobie uszy rękami. Zawsze tak robił, gdy usłyszał jakieś przekleństwo, z pomocą taty zszedł z łóżka wściekłej kobiety.
- Ja ich nie sprowadzałem – bronił się Uchiha.
- Oj daj spokój Kana, tak naprawdę mnie lubisz i chciałabyś mnie mieć – odparł drwiąco Hidan. – Ale sorry skarbie, akurat teraz – zlustrował ją. – nie wyglądasz lepiej niż zwykle – zaśmiał się. Żyłka na skroni dziewczyny zaczęła ostro pulsować.
- Wujkowie! – wtrącił się głosik pięciolatka, podbiegł i przywitał wszystkich żółwikiem. – Wujku Hidan, kiedy przyjedziesz opowiedzieć mi bajkę?
- Nigdy! – wtrącił oschle Sasori. – Żadnych bajek od wujka!
- Dlaczego? – zajęknął chłopczyk.
- No właśnie Sasori, co ci się w nich nie podoba? – zapytał retorycznie biorąc Naokiego na ręce
- Choćby to, że spaczasz nimi umysł mojego syna! – wszyscy spojrzeli na niego pytająco. – No wiecie, przedstawiał bajki w taki jawny erotyczny sposób…
- Nie rozumiem – powiedział Obito.
- No wiesz, ja mu to dorośle tłumaczę – rzekł Hidan. – No bo co Śnieżka robiła z 7 krasnoludkami? Jaką rolę odgrywała Smerfetka? Sama na całą wioskę samców, albo…
- Zamknij mordę Hidan! Jesteś jakiś pojebany! – stwierdziła Kana.
- Taa, myślisz może czymś innym, poza swoim fiutem? – zbeształ go Tobi, niestety stał za blisko, więc dostał w łeb.
- Nie zbliżysz się do mojej córeczki zboczony gnomie – dodał Itachi, zgodnym przytaknięciem z wszystkimi obecnymi.
- Dobra idioci, zresztą ona w niczym, by mi nie pomogła, jak Naoki! – zdjął mu rączki z uszu – Jesteś moim ulubieńcem, zabieram cię na lody! – chłopczyk ucieszył się akcentując to słodkim „yatta”.
- Lody… mogę iść z wami? – spytał Tobi, ale okrutna ignorancja siwowłosego mu na to odpowiedziała.
- Pozwalasz mu z nim wyjść? – zapytał Deidara, rudego.
- A co ja mogę? Jeszcze Hidan go wyuczył, że jak nie chcę mu czegoś kupić, ma się rozedrzeć na cały sklep – oznajmił bezsilnie. – jak go odciągnąłem od niego w parku, Naoki wrzeszczał, że go biję i każe mu spać w piwnicy… naprawdę, trzymajcie Yukari od niego z daleka.
Jedynie bezdzietna część towarzystwa się z tego naśmiewała i komentowała całe te przygody, po chwili jednak do pomieszczenia wjechała pielęgniarka z dzieckiem i owa istotka stała się centrum tematów i zainteresowań. Dziewczynka najbardziej polubiła Obito, ale co się dziwić jak rozbawiał ją minami godnymi przygłupa, jednak przez to mała płakała gdy Itachi odbierał ją z rąk przyjaciela. dla świętego spokoju ją z nim zostawił, ale był zły, na jego durne miny reagowała płaczem… Deidara też nie zostawał dłużny, jego sposobem na jej rozbawienie było robienie zeza. Natomiast Kana wraz z Sasorim na temat wychowania i takich tam.
Tymczasem Hidan z Naokim, świetnie się bawili na korytarzu w szpitalu. Usadowił chłopaka na jednym z wózków inwalidzkich i kazał się mocno trzymać. Następnie biegł pchając urządzenie, a przy tym wydając głosy samochodowe. Na zakręcie jednak tak wystraszył pewną praktykantkę, że upadła rozrzucając książki.
- O kur… - spojrzał na syna przyjaciela. – ….czę – natychmiast pomógł małemu zejść i podał rękę różowowłosej dziewczynie. – Przepraszam… bawiłem się z kolegą – wskazał na Naokiego, który wyzbierał papiery z podłogi.
- Nie, to nic – wstała z jego pomocą. – na szczęście jestem na miejscui, gdybym potrzebowała pomocy – uśmiechnęła się i wzięła od młodego książki. – Ale wózek to nie zabawka, idźcie na świetlice. Na razie.
- Przepraszamy – powtórzył i poszedł dalej z małym pod rękę.
- Wujku Hidan, byłeś bardzo miły dla tej pani – pochwalił.
- Taa, została już dość skrzywdzona przez los – chłopiec spojrzał pytająco. – No nie miała czym oddychać hehe.. – chichotał napotykając kolejne pytające spojrzenie. – nieważne…Ooo tu jest mój cel, słuchaj…
Kucnął przy nim i szeptał mu plan do ucha, następnie schował się za ścianą. Chłopczyk uśmiechnął się, gdy dał mu znak, następnie podchodząc do pielęgniarki wytworzył zaszklone oczy. Pielęgniarka o sporawym dekolcie pochyliła się nad chłopakiem, który niezwykle prawdziwie zaczął płakać, nie mogła się z nim porozumieć przez jego płacz, jego minka była urocza, jak u psiaka.
- Naoki! Naoki! Jesteś tu – kucnął przy nim. –, nigdy więcej mi nie uciekaj – usadowił go na krześle obok. – Dzięki, że się nim zajęłaś – spojrzał na identyfikator. – Rika.
- Drobiazg – uśmiechnęła się zalotnie. – ojciec?
- A gdzie tam – oparł się ręką o ścianę przy jej twarzy. – To syn kumpla, ja… nadal czekam na ciebie – oznajmił kusząc ją swoimi ustami.
- Doprawdy? Więc przez ciebie jest mi zimno w nocy – rzekła wpijając się w jego usta.
- Heh… gwałcił bym cię dzień i noc – na to znowu chciała dotknąć jego wargi swoimi. – zaczekaj… nie przy dziecku – uśmiechnął się wskazując na Naokiego.
- No tak – wyjęła z notesu kartkę. – zadzwoń – puściła mu oczko. - pa Naoki – pomachał jej i odeszła.
To jakieś magiczne dziecko, przy nim laski gną się do stóp, taa zauważył to już od dawna. Z innymi dzieciakami to nie wychodziło, a on… no musi sobie sprawić jakiegoś malucha, gdyby tylko miały mocniejsze zwieracze… W każdym razie wziął czterolatka na ręce i kierował się do pokoju, w którym był jego tata.
- Wujka Hidan – on tylko zamruczał pytająco. – Co to znaczy gwałcić?
- Ech?! – o kurwa, Sasori go zabije, albo gorzej, odetnie od tej małej żyły złota! Musi coś wymyślić. – Eee… no, tego…. To znaczy… lubić kogoś na siłę – chłopak posłał mu pytające spojrzenie. – znaczy… jest dziewczynka, która cię nie lubi, ale ty lubisz ją, mimo, że ona cię odtrąca, rozumiesz?
- Czyli muszę ją lubić chociaż ona tego nie chcę? – zapytał.
- Dokładnie – westchnął ciężko i wszedł do środka. – Jesteśmy – puścił chłopca, który pobiegł do niemowlaka. – Gdzie te dwa niedorozwoje?
- Już sobie poszli – odrzekł Itachi, patrząc na dwie najważniejsze kobiety w jego życiu.
- Widzisz Naoki, to Yukari – przedstawiła ją, chłopka ściskał jej malutką rączkę.
- Tylko ostrożnie, ona jest malutka – uprzedził syna, Sasori.
- Wiesz Naoki, musisz ją lubić – zaczęła Kana, a Hidan drgnął. – i ją ochraniać.
- Nawet, jeśli mnie nie polubi? – dopytał chłopczyk, a Kana się zaśmiała, lecz przytaknęła. – Dobrze ciociu będę ją cały czas gwałcić! – krzyknął radośnie, a wszyscy wybałuszyli oczy.
- Coś ty powiedział?! – warknął Sasori, pociągając go do siebie. – Wiesz w ogóle co oznacza to słowo?!
- Wiem – odparł smutno, prawie przez łzy dalej tłumaczył. – oznacza lubienie kogoś na siłę..
- No weź, Sasori, dobrze powiedział – zaczął bronić go siwowłosy. – Trochę opacznie zrozumiał, ale…
- Kto cię nauczył tego słowa?! – zapytał groźnie. – No mów, do cholery!
- Wujek Hidan – wskazał na niego palcem. Ten tylko plasnął się w czoło.
- Czemu mnie to nie dziwi? – zapytał z mordem w oczach patrząc na Hidana. – Nie na za dużo sobie przy nim pozwalasz durniu? – zapytał.
- Oj no, wymsknęło mi się, ale wytłumaczyłem to bardzo rozsądnie – bronił się.
- Tadashi, weź bo nawet mnie wkurwiasz – odparła Kana.
- Koniec, macie oboje na siebie szlaban! – powiedział do Hidana i Naokiego.
Hidan prychnął i tak go odwiedzi, Sasori ma gówno do gadania. Potem czerwono włosy się pożegnał i wyszedł. Hidan wolał zostać. Podszedł do leżącej na łóżeczku dziewczynki.
- To jak go nazwaliście?
- Ją! – poprawiła ze złością Uchiha. – Yukari.
- Och… spodziewałem się Sheeiren, haha – powiedział dumnie.
- Hidan wypieprzaj, przesadziłeś - niechętne spojrzenia wygrały bitwę, nie spodziewał się tego po Itachim, fakt wypomniał imię jego byłej, o którą Kana do dzisiaj jest zazdrosna. A jakoś widok jej złości go satysfakcjonuję. W końcu wyszedł pod naporem mordu w jej oczach.
Następnego dnia po zakończeniu zajęć Hinata spędzała czas w bibliotece. Tak naprawdę czekała na Naruto niedługo też kończy, a przy okazji nazbiera materiałów z książek do swojego zadania. Podeszła do Shizune w celu wypożyczenia jednej książki, gdy wpisywała w komputer numer z okładki, lekko się do niej uśmiechnęła. W sumie nie było do tego powodu, ale odwzajemniła gest. Wtem jej oczy zakryte zostały pewnymi dłońmi, drgnęła.
- Zgaduj, kto to? – powiedział wesoło właściciel głosu. Od razu go poznała, nawet jego zapach, by go ujawnił.
- Umm… a jakaś podpowiedź? – droczyła się białooka.
- Jest nad wyraz przystojny, inteligentny, przystojny i…
- Powtarzasz się… Żabko – zagryzła wargi, by nie wybuchnąć śmiechem.
Naruto z naburmuszoną miną odwrócił dziewczynę do siebie i zmierzył ją wzrokiem. Nie wytrzymała i zaśmiała się zakrywając usta ręką. Shizune również zachichotała i poszła zrobić sobie kawy na zaplecze Blondyn czekał poważnie, aż Hinata się uspokoi.
- Skończyłaś? Naprawdę bardzo zabawne to było… - stwierdził poważnie, ale po chwili złość minęła.
Powodem był czuły pocałunek granatowowłosej, tak dokładnie, złączenia ust z ukochanymi osobami wytwarzają tyle szczęśliwych emocji. Objął ją w pasie chcąc roznamiętnić te chwile, lecz oderwała się od niego. Teraz zauważył, że rumieniec jej towarzyszył, słodko.
- To co…? Wracamy? – zapytała retorycznie, bo już podjęła decyzje skoro zerwała się zbierać swoje rzeczy.
- A co jak powiem nie? – zapytał zaciekawiony.
- To będziesz siedział w bibliotece z panią Shizune.
- O nie, to spadamy – rzekł od razu. Nic nie ma do bibliotekarki, ale nie chcę mu się słuchać jaka to ona samotna, że zostanie starą panną i tak dalej. – Czekaj – zatrzymał się z nią na korytarzu. – miałem może ze sobą torbę w bibliotece?
- Chyba nie… Naruto… - zawołała jego imię z bezsilnością.
- No co? Zdarza się – białooka tylko westchnęła. – Chodź ze mną do sali, pewnie tam jest.
Nawet nie miała czasu się sprzeciwić, bo pociągnął ją za rękę, no ale w sumie nawet nie zamierzała. Dobiegli do pomieszczenia, Naruto oczywiście głośno wpadł do klasy. Zastali tam w dalszym ciągu Jiraye wraz z… dziewczyną z pociągu, jak jej było Kanon, Konan? Nie będzie ryzykował błędu w imieniu.
- Ooo! Laska z pociągu! – wykrzyknął wskazując ją palcem.
- Co? Gdzie?! – zapytał Jiraya, patrząc przez okno za Konan.
- Mówi o mnie, tato – zachichotała dziewczyna. – Cześć Hinata i… jej chłopaku – nie oszukujmy się, też zapomniała jego imię. Hinata przytuliła przyjaźnie dziewczynę, a do Naruto machnęła ręką.
- Że kto? Chłopaku?! – popatrzył zdziwiony na ucznia. – Naruto ma dziewczynę?! – zlustrował Hinate od stóp do biustu. – I to nie byle jaką!
- Ej, ej, ej! Oczy przy sobie Eropsorku! – odparł zakrywając ciałem białooką..
- Tato, naprawdę, mógłbyś dorosnąć…
- O co ci chodzi Konan? Ja tylko patrzę – wytłumaczył się siwowłosy.
- Ona jest młodsza nawet ode mnie…
- Właśnie, oglądaj się za babkami w swoim wieku – zasugerował Naruto – Konan, powiedz mu coś – rzekł, starając się zakryć ukochaną.
- Naruto… daj spokój… - Hinata wślizgnęła mu się pod ramię. – Konan, co tu robisz?
- Przyjechałam do taty, wczoraj mnie nie przyjął, bo był… zajęty pewną panią – spiorunowała go spojrzeniem. – Więc dzisiaj dopilnuje, by wrócił do domu tylko ze mną – studenci zachichotali.
- Mówiłem, byś uprzedzała o wizytach – skarcił ją Jiraya.
- Powiadomiłam tydzień temu!
- Za dawno, już nawet nie pamiętam – odparł oburzony, a Konan chciała go zabić.
- Cały profesor Jiraya, pewnie upił się z profesorkami Orochimaru i Danem, który wyrwał się z jarzma ciotuni Tsunade – oznajmił Naruto.
- Uzumaki! Nie wtrącaj się gówniarzu! Co ty w ogóle tu rob…
- Uzumaki? – powtórzyła Konan. – Jesteś może spokrewniony z Nagato Uzumakim?
- E tak, to mój kuzyn… a ty jesteś….? – dopytał, choć pewnie to ta jego tajemnicza dziewczyna. – Wiem, dużo o tobie nie mówił, ale fajnie, że się spotkaliśmy – wyszczerzył się. – nie mów mu o naszym spotkaniu, ok?
- Eee, no dobra, nie powiem – zgodziła się z uśmiechem.
- A Konan, jak ci poszła rozmowa o pracę u mojego taty? – zapytała Hinata.
- Wiesz znajomość z tobą mi pomogła – zaśmiała się. – Twój ojciec wygląda bardzo poważnie, mój tata mógłby się od niego tego nauczyć – oznajmiła Konan.
- Ej, przecież wyrosłaś na ludzi!
Po jeszcze kilku kwestiach spornych, oboje się rozeszli. Naruto znowu, by zapomniał torby, na szczęście miał przy sobie Hinate. Ruszyli do akademika, jednak dziewczynie zaczął rozmazywać się obraz przed oczami, potrzebowała chwili, żeby dojść do siebie, ale blondyn wolał wziąć ją na barana, już ją kiedyś nosił, więc ten argument szybko zaważył na zgodzie. W ciągu kilku minut drogi zdążyła zasnąć w jego ramionach zastanawiał się, ile nocy musiała zarwać, aby do tego stanu się doprowadzić? Pech chciał, by Sakura jeszcze nie wróciła z praktyk, a może to szczęście? W każdym razie nie miał wyboru, zabrał ją do siebie.
~~*~~
I oto nowy rozdział :) Powolutku zaczynam wszystko wyjaśniać,
jak widać w tym opowiadaniu każdy szczegół ma znaczenie :)
więc czytajcie uważnie ^^ Dziękuję za komentarze, uwielbiam gdy się śmiejecie
i witam nowych czytelników :) Dzięki, że jesteście :)
No i dziękuję za nominację i z góry przepraszam, bo nie lubię w czymś takim uczestniczyć i nie będę nominować ^^"
To dodam, że mam nadzieję, iż błędów nie ma :) i się spodoba :)
Do następnej - 30.03.2013 :)
dodano: 23 marca 2013 0:20
OdpowiedzUsuńEh kobieto i co mam z tobą zrobić? Tak długo kazałaś czekać na kolejny rozdział. NAruto i spółka pracujący na budowie i jeszcze tak pogrywać z szefem, aż brak słów. Hidan nie powinien mieć wstępu do szpitali i zakaz kontaktu z dziećmi. Ciekawi mnie Horoba Hinaty. Mam nadzieję, że doda to trochę dramatyzmu.
dodano: 23 marca 2013 10:27
OdpowiedzUsuńHeh ... Świetne ;p Najlepsze było o Deidarze i chłopakach i co to jest "gwał" LoL. Heh. Piszesz tak zajebiście... Chciałabym się tego od ciebie nauczyć... No ale nic. Nigdy i tak nie będę tak pisac... ;p
dodano: 23 marca 2013 11:37
OdpowiedzUsuńJuż nigdy więcej nie będę jadł czytając twojego bloga. Myślałam, że umrę jak się zakrztusiłam ze śmiechu! Ale i tak sądzę, że notka świetna! (mimo próby uśmiercenia xD ) Biedny Sasori co on ma z tym Hidanem. :D
Skoro zaczęłaś wątek o chorobie Hinaty, już nie mogę się doczekać jak go wykorzystasz(i tak na pewno świetnie ci to wyjdzie:) ). Notki coraz lepsze, czekam na następną z niecierpliwością i Pozdrawiam Młoda =)
dodano: 23 marca 2013 12:39
OdpowiedzUsuńJezu, jak zwykle zajebisty rozdzial. XD Hahahah, to na budowie z Deidara mnie rozwalilo. XD Zwlaszcza pytanie Naruto, czy Dei jest dziewczyna. XD Ale chyba lepsze bylo to w szpitalu. XDDD Jezu, jak ja sie smialam, gdy Hidan tlumaczyl Naokiemu co to jest ,,gwalt". XDD A na ziemie padlam, gdy powiedzial, ze bedzie caly czas "gwalcic" Yukari. XDDD To mnie po prostu powalilo. XD
Ehh... Jiraya zawsze bedzie znany jako najwiekszy zboczeniec na swiecie... XD
Ojj, Hinata ma/miala problemy z sercem? ;< Mam nadzieje, ze nagle sie to nie 'odezwie' i nie wyladuje w szpitalu albo cos. ;c
Aahhaha, Shizune bedzie stara panna. XD A moze znajdziesz jej kogos? ^-^
Pozdrawiam i duzooo weny. < 3
dodano: 23 marca 2013 16:10
OdpowiedzUsuńDei! <3
Hidan! <3
Moje gejuchy kochane! <3
"Nie miała czym oddychać"- LOL xD Uwielbiam teksty Hidana. Trochę przypomina mi mnie... Ale tylko trochę xD
Enyłej. Trzeba zaktualizować słownik i dodać nową definicję słowa "gwałt" ^3^
Czekam na nexta!
dodano: 23 marca 2013 16:10
OdpowiedzUsuńSkoro przedstawiasz Shizunę jako babkę bez powodzenia, to może przygruchasz jej... no nie wiem... Irukę? xd
Naoki rozpierdzielił system XDDD To Yukari ma się czego bać xD A Hidan... On to w ogóle nie powinien mieć kontaktu z dziećmi. Jeszcze nauczy ich gorszych rzeczy xd
Hinata chora? Zakładam, że będzie ciekawie ;3
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ^_^
Weny życzę ;3
dodano: 23 marca 2013 16:22
OdpowiedzUsuńI jak tu nie kochać Dei'a ? :d No ciekawe skąd pomysł, na jego inność xp I oczywiście kolejny odpowiedzialny rodzic xd Bardzo odczuwam brak Kushiny xD Zastanawiające jest co, co Naruciak zrobiłby bez Hinaty.
Co do One Ok Rock, jak już pisałam, mi też nie bardzo się podoba. A o Simple Plan napisze jak piosenka wyjdzie, a dla ścisłości to nie OOR z nimi współpracowało, tylko z tego co wiem to sam Taka ;)
Życzę weny i czekam na kolejny rozdział :) .
dodano: 23 marca 2013 16:32
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA LOOOL XDDDDD
Ja pierdzielę, chyba umrę ze śmiechu :3
Co Ty bierzesz i gdzie to rośnie, ja się pytam :D Yukari będzie mieć ciekawe życie... I definicja słowa 'gwałcić', muszę to zapamiętać ^^ Shizune, stara panna lol...
I Deidara jako szefowa ^^ Chciałabym mieć taką szefową. Nawet przystojna :D
A tak wgl to się zastanawiam co będzie, jak Hidan będzie mieć swoje własne dzieci. Juz im współczuje xD Tylko ciekawe, czy znajdzie się taka, która go zechce Ja bym się na to nie pisała, życie mi jeszcze miłe ^^
Pisz nexta i to szybko <3 Chcę się pośmiać ^^ Bo masz zajebiste teksty xD
Pozdrawiam!!!
dodano: 23 marca 2013 16:48
OdpowiedzUsuńHahaha, tak jak większość osób pisało, sytuacja na budowie i tłumaczenie słowa "gwałt" było najlepsze :D Ty to umiesz rozweselić człowieka ^^
Choroba Hinaty.. aż się o nią boje.. proszę, nie krzywdź jej T.T
Mówisz, że Naruciak musiał wziąć Hinate do siebie? ^^ Ciekawe co z tego będzie :P
Nie mogę się doczekać kolejnej notki, pisz szybko i wstaw przed 30.03 xD
Pozdrawiam :3
dodano: 24 marca 2013 14:23
OdpowiedzUsuńAhahahaha, leżę :D:D:D
No kurwa, uwielbiam Hidana w Twoim opku, co za geniusz, normalnie leżę, jak czytam jego wypowiedzi <3 No nie ma co, świetnie wytłumaczył małemu słowo "gwałt" Hahaha, uśmiałam się, przy tym jak nie wiem... Nie mam pojęcia dlaczego Kana go tak nie lubi xd Kuźwa, ile ja bym dała za takiego wujka w dzieciństwie (a potem pewnie mózg rozjebany) xd
Hahaha, no i te teksty na budowie <3 To, jak się nabijali z Dei'a... rany, po prostu lałam przy tym :D:D "Chodzisz jak laska", "Nie jesteś dziewczyną?" Kocham Cię :D
Rany, martwię się o Hinatę :( Coś czuję, że nie masz zbyt dobrych i miłych planów na nią... Boże, tylko jej nie uśmiercaj!
No nic, pozdrawiam i czekam do następnej notki^^
dodano: 25 marca 2013 14:54
OdpowiedzUsuńChuj. Strzelam focha . Mój komentarz jest "za długi", zatem zostawiam po sobie ślad i idę pogrążać się w rozpaczy.
dodano: 27 marca 2013 12:36
OdpowiedzUsuńGeez, dopiero teraz przy przeględaniu swoich rozdziałów zauważyłam Twój komentarz! Ciapa ._. I chciałam Cię w sumie zaprosić na kilka nowych rozdziałów, bo nie wiem czy czytałaś ;) Tak poza tym - znalazłam kolejny ciekawy blog, jednak z wieloma rozdziałami, które muszę przeczytać. Tak też - biorę się za to wieczorem! I pozostawie kolejny komentarz ;) Dodaje do linków ;)
[darkxleaf.blogspot.com]
dodano: 28 marca 2013 21:26
OdpowiedzUsuńWielki szacun! Od wieków szukałam takiego bloga! Przeczytałam wszystko w ciągu kilku godzin (przeczytałabym szybciej ale oczy mi by wypadły). Masz świetne pomysły, oby tak dalej. Prooooszę, pisz częściej :)
dodano: 02 kwietnia 2013 1:29
OdpowiedzUsuńAhahha. Hidan... No blagam xD i jeszcze to biedne dziecko. Tak bardzo nieswiadome tg co powiedzialo xD
Biedny Naoki XD albo raczej Sasori... Haha
OdpowiedzUsuńUwielbiam Hidana ♥