Ariana | Blogger | X X

8 cze 2013

#16. Salsa.

            Około trzeciej nad ranem, w jednym z bogato wyglądających rezydencji, rozbrzmiewał niezwykle uporczywy wrzask. Dom ten był posiadłością rodziny Uchiha. Niedawno w progi rodziny zawitała nowa członkini, aktualnie przypominała o swej obecności. Płacz dziecka nie pozwalał zasnąć młodym rodzicom, ale też żaden z nich nie kwapił się do opuszczenia ciepłego łoża. Jeden na drugiego spoglądał wyczekująco.
- Twój plemnik cię woła – zaczęła Kana.
- Raczej twoje jajeczko – odgryzł się Itachi.
- No idźże, bo obudzi twoich rodziców.
- Czemu ja? – spytał z wyrzutem.
- Bo ja nosiłam ją w sobie przez dziewięć miesięcy.
- Ja jutro wstaję wcześnie do pracy… - marudził brunet.
- Ale ty teraz wydajesz się żywszy, więc spadaj.
            Nie chciał się dalej sprzeczać, więc ociężale wydobył się z łóżka. Oczywiście miał więcej argumentów, mógł bez problemów wygrać ten spór, a jakże! Pokój Yukari był połączony z ich, dlatego głośne dźwięki były tak uporczywe. Nie zaświecając światła w pokoiku podszedł do kojca. Dziewczynka uspokoiła się troszkę na widok znajomej twarzy. Itachi wziął pociechę na ręce, od razu orientując się co nie pasowało dziecku.
- Uch.. – wydobył z siebie jęk odsuwając ją na odległość ramion. – Witasz tatę śmierdzącą niespodzianką?
            Tak, nie zamierzała się z nim dogadywać tylko ponownie zaczęła płakać. Czarnooki zaczął ją uciszać poprzez błagania, ale nic z tego. Postanowił więc zabrać się do roboty i ją przewinąć. Otworzył jej pieluszkę, z której wyleciał mocny odór kupki. Wstrzymał oddech i powycierał jej zasraną pupkę. Ludzie, jak dorośnie to jej będzie to wypominać! Po chwili ubrana w nowego pampersa uspokoiła się i gryzła dziąsłami swe pięści. Itachi pełen dumy z wykonanej roboty, chciał znowu umieścić ją w łóżeczku, lecz gdy znikał z jej pola widzenia znowu zaczynała wrzeszczeć.
- No dobra, ale na chwilę – zadecydował i wziął ją do łóżka, gdzie leżała i czekała na niego Kana. – Nie śpisz jeszcze?
- Chciałam sprawdzić, jak sobie poradzisz – wyciągnęła ręce do dziecka.
- Ręce opadają… - podał jej córkę. – Przysnę jutro na jakiejś akcji… - położył się na brzuchu.
- Widzisz Yukari jak tata narzeka? Cały czas, obyś tego po nim nie miała – zaśmiała się, a ona starała dobrać się do pokarmu z piersi matki.
- Wiedziałem, że chcę jeść! A ty posłałaś mnie.
- Zamknij się i śpij – nakazała brunetka.
- Wiesz co? – spytał po chwili. – Udało nam się dziecko.
- Oczywiście! Toż to Uchiha – zaśmiała się.
            Po skończeniu karmienia, odeszła z nią do pokoju i uspała w łóżeczku. Wracając ucałowała już zagłębionego w śnie męża i wzięła z niego przykład.

            Na terenach studiów, tydzień nie zaczął się lekko. Uczniów prawie każdy wykładowca przywitał sprawdzając obecność. Dobrze, że Naruto się nie spóźnił. Ogólnie profesor Jiraya, miał chyba jakiś gorszy dzień. Jego zazwyczaj luźne wykłady nabrały mnóstwo powagi. Cóż, teoria – co się dziwić, jednak pod koniec wykładu Naruto podszedł do nauczyciela, bo nie rozumiał kilku rzeczy.
- Przecież tłumaczyłem, nie słuchasz mnie i takie są efekty – skarcił blondyna.
- No, bo… bo… nie mówi psor swoimi słowami, tylko książkowymi!
- Bo to teoria! Twój ojciec nie miał problemu z nauką teorii – wypomniał chłopakowi, na co ten prychnął urażony. – Ech, muszę trochę was podgonić im bardziej przykładam się do pracy, tym więcej zarobię.
- A co? Podnieśli stawkę w barach z hostessami? – zadrwił Naruto.
- Nie! – krzyknął, a po chwili wyszeptał - Ale krążą takie plotki… Jednak, jednak bardziej chodzi o córkę…
- Niech pan się nie dziwi, że chce od pana odszkodowanie za spaczone dzieciństwo – dogryzł z rękami założonymi za głową.
- Smarkaczu jeden! Skąd w ogóle taki pomysł? Pouczyłbyś się zamiast takie pierdoły opowiadać!
            Po jeszcze kilku docinkach pod swoim adresem do pomieszczenia weszła Hinata wraz z Konan i…. Yahiko. Blondwłosy student był zaskoczony niespodziewaną wizytą kumpla. Co on tu robi? I to z Konan? Znają się? Nagato mówił, że poznamy ją na ślubie… co jest, do cholery?!
- Cześć Naruto – przywitała się ciepło białooka, tuląc się do sztywnego chłopaka.
- Siema stary! – przywitał się Yahiko, uderzając lekko kumpla w ramię. – Aleś sobie znalazł laskę. Wiedziałem, że stać cię na wiele, ale… jestem pod… - niechcący zerknął na jej biust, czego na szczęście dziewczyny nie zauważyły. – OGROMNYM wrażeniem. Gratulację.
- Następny, przecież jestem taki wspaniały no – odrzekł smutno, by po chwili z resztą się zaśmiać. – Ale ten, co tu robicie? Podobno nie znasz dziewczyny Nagato.
- No, bo nie znam… - odparł zdekoncentrowany, a Konan zachichotała.
- Chyba rozumiem, pomyślałeś, że jestem dziewczyną Nagato, tak? – przytaknął na słowa dziewczyny.
- Wiedziałem, że mnie zdradzasz! – powiedział z żartobliwym wyrzutem, brązowooki.
            Potem chwilę się podroczyli nim zaczęli sobie wszystko wyjaśniać, Konan to ewidentnie przyszła żona Yahiko, wpadli do Naruto, by zaprosić go na ślub, w tym tygodniu już zapraszają. Za niecałe dwa miesiące zbliża się termin, czyli kwiecień. Para studentów natychmiast zobowiązała się do obecności.
- Tato,  a ty nic nie powiesz? Tato? – zawołała, okazało się, że był zbyt zajęty podziwianiem cudownie wyeksponowanym biustem Hyuugi. – Tato! Ty chory zboczeńcu! – wydarła się.
- Ja pierdolę, zawsze trzeba pilnować twoich ruchów – odparł Naruto ściskając do siebie granatowowłosą, by zakryć ponętne widoki. – Tą bluzkę trzeba spalić – stwierdził rozśmieszając tym Hinatę.
- No wiecie… patrzenie na kobiece piersi wydłuża życie... Dziękuję Hinata, dałaś mi inspirację do książki! – oznajmił, po czym na komendę Konan młodzież zostawiła go samego w sali.
            Rzecz jasna udali się do Ichiraku na ramen. Pary siedziały naprzeciwko siebie i czekali na posiłek w międzyczasie rozmawiając o każdej rzeczy. Z tego Hinata i Naruto musieli opowiedzieć swoją historię miłości, chłopak zrzucił cała opowieść na dziewczynę tłumacząc, iż lepiej dobierze słowa.
- I tak to się potoczyło, dość zwyczajnie – uśmiechnęła się Hyuuga. – A wy?
- O matko, to było takie żenujące spotkanie, haha – zaśmiała się niebiesko włosa.
- Taa, może lepiej nie mówić – stwierdził zaśmiany, ale blondyn nie dawał mu spokoju. – No dobra. To niechcący ją oblałem… - spojrzeli na nich pytająco. – No bo, byłem troszkę wstawiony w jedną noc…
- Bardzo! – przerwała Konan. – Stałam oparta o mur koło baru, gdzie tatuś załatwiał książkowe duperele, a ten tu człowiek – wskazała na Yahiko. – jak gdyby nigdy nic sobie siusiał.
- Nie zauważyłem cię – wybronił się śmiejąc się z resztą. - Było ciemno, a ty mnie jeszcze opieprzasz. Przestraszyłem się i obróciłem w stronę głosu.
- Naszczałeś mi na buty! – wygarnęła rozbawiona.
- Przeprosiłem i kupiłem ci nowe.
- To był oryginalny prezent na naszą rocznice związku.
            Cała ich rozmowa przebiegała bardzo zabawnie, przez śmiech nie mogli porządnie zjeść gorącego ramenu. Dziewczyny świetnie się dogadywały, tematem była praca Konan. Również wysunęła wniosek, że jej ojciec to niezwykle surowy człowiek.
- A… - zaczął Naruto dość nieśmiało. – Ty też zapraszasz szefa na ślub, jak Yahiko?
- Nie, spokojnie – zaśmiała się niebiesko włosa. – Moje kontakty z szefem, nie są tak bliskie, jak Yahiko.
- Niemożliwe, by ktoś tak łagodny jak Hinata, miał strasznego ojca – stwierdził rudowłosy.
- Niestety tak bywa – uśmiechnęła się białooka.
- A ty? Jak twoje spotkanie z teściem? – zapytał Uzumaki, a mina kumpla się zniesmaczyła.
- Weź mi nie przypominaj. Masakra jakaś… Interesowało go tylko to, czy ze sobą sypiamy.
- Może się martwił – usprawiedliwiała go Hinata.
- Yhy, chyba o jej życie erotyczne – Konan popatrzyła na partnera jakby przesadzał – No sorry, pytał o szczegóły i chciał udzielić kilku wskazówek! – wszyscy mimowolnie parsknęli śmiechem.
            Potem wręczyli im zaproszenia, którym Hinata się niezwykle zachwycała. Naprawdę pięknie wykonane, tak po babsku. Jeszcze chwilę pogadali o zabawach na weselu, a potem Naruto ogłosił, że musi jeszcze iść do pracy  czym zaskoczył rudowłosego. Oczywiście po wytłumaczeniu się z niego nabijał, że aż Konan nie zdołała go uciszyć. Musi poznać rodzinę Uzumaki, niedługo będzie miała okazje.

            Już kolejnego dnia w miejscowym szpitalu między innymi różowo włosa studentka odbywała praktyki. Kiedy zauważyła Minoru, od razu przeprosiła go za zachowanie swoich znajomych w klubie. O dziwo nie był zły, ciągle tylko wychwalał ich poczucie humoru i był zadowolony z ksywy szczura.
            Rozmawiając z nim zastanawiała się, czy jest normalny? No bo, widać było, że się z niego naśmiewają i nie lubią go. No, ale fajnie, że chłopak ma taki dystans do siebie. Jego towarzystwo było bardzo sympatyczne, nie był spięty. Zachęcał nawet lekarzy do prowadzenia dwuznacznych dialogów i śmiał się nawet, gdy on stał się obiektem drwin.
- Ej Sakura patrz – zawołał szeptem wskazując na najbliższego doktorka.
- Hm? – spojrzała. – Co? O co ci chodzi?
- Ma różnego koloru skarpetki.
            Zaciekawiona dziewczyna spojrzała w owym kierunku i parsknęła głębokim śmiechem. Nawet złowrogie spojrzenie nie poskutkowało. Podszedł do nich pytając o powód tegoż zacieszu, odpowiedziało mu nadal śmiech zielonookiej. Z niej natomiast, nabijał się Minoru. W ramach kary mieli udać się po nową listę wyników badań w całkiem innej części szpitala. Karin w ramach pożegnania obdarowała ich drwiącym spojrzeniem.
            Z uśmiechem na ustach przekraczali korytarze, w ramach praktyk mieli za sobie kitel, więc brano ich za lekarzy. Ta duma z tej nazwy ich podsycała. Gdy wychodzili z windy Sakura poznała przechodzącą tam Hyuugę, zostawiając przyjaciela idącego w przeciwną stronę, podbiegła do koleżanki.
- Hinata, hej kochana – otuliła ją, gdy się odwróciła.
- Sakura, witaj – rzekła, wciskając papier do kieszeni swojego płaszcza.
- Co ty tu robisz? – spytała z ciekawością.
- Ja… um… ee, właśnie… - zaczęła nerwowo.
- Ooo, Hinatka! – zawołał Minoru, wręczając jej buziaka, na co się zakłopotała. – Co tu robisz? Przyszłaś odwiedzić Sakurę?
- Tak! Właśnie… chciałam zobaczyć jak wygląda w kitlu, o którym nawija całą dobę – zaśmiała się.
W głębi duszy, dziękowała, że Kisuke jest taki wygadany.
            Dziewczyny zaczęły gadać na korytarzu na temat praktyk w szpitalu. Zielonooki zostawił je same zobowiązując się do krycia koleżanki z grupy. Następne Hinata zaczęła chwalić strój różowowłosej, obróciła się wokół własnej osi udając modelkę. Rzecz jasna nie była dłużna, ciemnozielony płaszcz bardzo ładnie zdobił Hyuugę. Założyła na głowę kaptur, aby pokazać się w całej okazałości.
- Pani doktor, gdzie jest sala sto sześć? – zapytał jakiś męski głos zielonookiej.
- Hidan? – zwróciła się do niego Hyuuga, strącając z głowy kaptur.
- Hinata? – spytał oszołomiony. Jashinie, jak dobrze, że powstrzymałem się z wulgaryzmami! Pomyślał wodząc wzrokiem po dziewczynie. – Co ty tu robisz?
- Odwiedzam przyjaciółkę – wskazała na nią. – Sakura to jest Hidan, Hidan to Sakura.
- My się już widzieliśmy – rzekła ciepło, a ten uniósł brew. Nie mógł sobie jej przypomnieć, przecież z deskami nie sypia. – Wpadłeś na mnie, kiedy bawiłeś się z tym małym chłopczykiem.
- A-Ach, kojarzę – uff, na szczęście był dla niej miły. – To był syn przyjaciela – wytłumaczył, nie sądził, że tego rudego pedała nazwie kiedyś przyjacielem.
- Nie wiedziałam, że lubisz dzieci – rzekła nieśmiało białooka.
- Uwielbiam, są fajne…
- Musisz mnie z nim poznać – zaśmiała się.
- Będzie oczarowany. To mój ulubiony kumpel – utwierdził siwowłosy.
- Fajnie, pozazdrościć takiego kumpla – skwitowała Sakura. – Wyglądasz na bardzo miłego gościa, jest tak Hinatko?
- Tak, Hidan to bardzo miły chłopak – uśmiechnęła się do niego. W myślach mężczyzna napawał się dumą. Ależ on jest zajebisty! Jashin chcę by ten duet się połączył, dlatego wszystko idzie dobrze. Taka jest wola Jashina, a wydanemu błogosławieństwu nie pogardzi . – Hidan… Hidan uważaj – chwyciła go za rękę odciągając na bok i robiąc miejsce wiozącemu na łóżku pacjentowi.
            O ja jebie, chwyciła go swą delikatną niczym jedwab dłonią. To zupełnie inny dotyk, niż zwykle. Jashinie, dlaczego to zrobiłeś? Teraz jego napalenie, by poczuć jej ciało się pogłębiło. Patrzył na dłoń, którą nadal trzymała! Ja pierdole, miał ochotę ją powąchać. Co to ma być? Zachowuję się, jak debil! Jak jakiś niedorozwój, może odwiedzi psychologa? Co ma zrobić? Odwzajemnić uścisk? Czuł, że się poci. Co jest, gdzie jego pewność siebie? Matko,  jest taka piękna… nie! Stop Hidan, bo się obślinisz, do kurwy nędzy.
- Ha! Wiedziałam, że się obijasz durna krowo! – zawołała Karin do Sakury, ale potem co innego przykuło jej uwagę. – A ty co? Zdradzasz mojego kuzyna? – warknęła do Hinaty, wskazując na jej złączoną z siwowłosym rękę. Natychmiast ją od niego oderwała speszona.
- Nie, ja… ja przy-przypadkiem…
- Daruj sobie, oczywiste że skłamiesz, skoro przyjaźnisz się z tym pasztetem! – zawołała do Sakury.
- Sama jesteś pasztet, krzywonoga szmato! – odgryzła Sakura, a żyłka na jej skroni zaczęła drgać.
- Chcesz zarobić, ty klownie? – zbliżyła się pewna siebie Karin.
            Ku jej zdumieniu, Sakura przeszła z słownych urazów do tych fizycznych. Jak to dziewczyny zaczęły się ze sobą szarpać, dopóki nie upadły na ziemię. Jedna drugiej nie pozwalała wstać ciągnąc za włosy, czy szarpać za ubrania. Hinata starała się je rozdzielić, a Hidan patrzył na walkę, w kilku sytuacjach miał niezły widok na okrągła pupę różowogłowej i na spory dekolt czerwonogłowej. Hyuuga chwyciła w końcu za ramie Karin, ale ta ją odepchnęła, że upadłaby na ziemię, lecz siwowłosy zdołał ją chwycić.
- Hej! Hej wy! Co wy wyprawiacie, do cholery?! – zawołał podchodzący rudowłosy lekarz. – Hidan, co ty tu? Nieważne. Pomóż mi je rozdzielić! Ty weź tą rudą! – normalnie by się z nim spierał, bo bierze ładniejszą. Ale wiecie, musiał udawać. Po chwili rozdzielili rozczochrane dziewczyny. – Wyście postradały zmysły? To szpital, a nie obora! Kto jest waszym przełożonym?!
- Pani Tsunade… - odpowiedziały skruszone.
- Uwzględnię wasze karygodne zachowanie w waszej karcie! – zagroził Sasori, a te zawyły i dręczyły go błaganiami, by tego nie robił.
- Hidan, pst – zawołała białooka. – Pomóż im, widziałam, że ten lekarz cię zna, proszę.
- No dobra, dla ciebie wszystko… - zastanowił się, jak tu do niego zagadać i zarazem się nie wydać. – Sasori przy.. przyjacielu! – rudzielec wytrzeszczył na niego swe ślepia. – Nie bądź taki ostry z samego rana…
- Jest południe, durniu – upomniał go.
- Nie bluźnij tak – skarcił, a ten miał jedno „wtf” w oczach – wystarczy koleżanką – koleżanką? A nie laską, dupeczkom lub pipkom? – upomnienie. To na pewno się nie powtórzy – dziewczyny potwierdziły energicznym skinięciem głowy.
- No dobra, daruję wam tym razem. Ale zejdźcie mi dzisiaj z oczu – nakazał, a te odeszły, Sakura jedynie pomachała do Hyuugi.
            Granatowo włosa nie bardzo wiedziała, co ma zrobić? Wyjść? W sumie to nie kulturalnie byłoby tak sobie odejść i zostawić Hidana. Też nie mogła podejść bo szeptał o czymś z kolegą.
- Um… przepraszam… ja już sobie pójdę.
- Ech? Nie, czekaj…. Może cię gdzieś podwieźć? – zaproponował.
- Nie, chyba przyjechałeś tu dla kogoś – uśmiechnęła się.
- Nie, to tylko mój zas…- kurde wyrwało mu się, myśl Hidan myśl! – zasmucający mnie współlokator. Miał wypadek i mam go odebrać… ale szpital to jego życie, więc się nie obrazi o te kilka chwil.
- Dam sobie radę. Dzięki za wybronienie przyjaciółki, na razie.
            Odprowadził ją tylko wzrokiem w stronę windy, wyglądała na troszkę zasmuconą. Chciał jednak pojechać z nią, ale kiedy wyciągnęła z kieszeni komórkę i uśmiechnęła się do wyświetlacza, cały zapał zniknął. Obudziło go mocne uderzenie w ramię przez Akasunę.
- Aua, bo ci upierdolę tą rękę! – warknął masując sobie obolałe miejsce.
- No i wrócił… - rzekł do siebie. – Jesteś świadomy, że w twoich dialogach nie było żadnego „kurwa”? albo, że nazwałeś mnie przyjacielem?
- I co? Przy niej się na to poświęcę.
- Hm? Przy niej? To znacz… - nagle dostał olśnienia. – To była ta twoja cizia? – mężczyzna złapał go za koszule i zbliżył niebezpiecznie do siebie.
- Ma na imię Hinata. Jak znowu ją wyzwiesz jak tamten zasraniec wypchnę cię na pędzący samochód jak jego – zagroził ostro.
- Dobra, dobra – wyrwał się z jego uścisku. – Zaprowadzę cię do niego, a potem wypieprzaj.
            Jak powiedział tak zrobił. Potem, będąc we trzech jeszcze raz sobie wyjaśnili, jak doszło do wypadku. Doszedł do wniosku, że Hidan jest niezrównoważony i powinien się leczyć. Kakuzu też, bo nie chcę na niego donieść. Miał taką idealną okazję, ale nie. Dzięki wypadkowi zobaczył anioła… bez komentarza.

            Kolejne dni mijały już dosyć spokojnie, aż nadszedł dzień z którego radość była podzielona. Sasuke nadal nie wierzył, że dał się wrobić w jakąś gównianą salsę. Po wykonaniu niezbędnych czynności jak orzeźwienie się i ubranie czegoś wygodnego, ruszyli po dziewczyny.
            Naruto ciągle nabijał się z Sasuke, dzieląc się z nim swoim wyobrażeniem o jego tańcu. Wiedział, że sam nie umie tańczyć, ale jego nie wkurzał ten fakt tak, jak kumpla. Zatrzymali się przed lekko uchylonymi drzwiami dziewczyn, nie były same. Usłyszeli męski głos.
- Fajnie też bym poszedł…
- Ej Sas, to ten Szczur, nie? – zapytał szeptem Naruto.
- Taa, Minoru Kisuke, zaczyna mnie wkurzać. Zawsze do naszych dziewczyn się przypieprza…
- No dokładnie, trzeba coś z tym zrobić.
- I to tak, aby dziewczyny się na nas potem o to nie rzucały – dodał Uchiha.
            Następnie weszli do pokoju od razu wskazując drzwi Minoru, który wyszedł nazywając ich przyjaciółmi Potem dziewczyny ubrały się w ciepłe płaszcze i razem z nimi poszły do budynku gdzie odbywał się kurs. W międzyczasie chłopaki wyrzucili z siebie, że nie lubią ich przyjaciela. Ewidentnie za dużo sobie pozwala. Na dodatek te ciągłe zachwyty nim ze strony dziewczyn wzbudzały w nich chęć na porządne wpieprzenie mu. Mogli tego nie mówić na głos, bo dziewczyny zaraz im pogroziły.
            Kiedy byli już na miejscu, zostawili swój ubiór w szatni dziewczyny jeszcze tam się przebierały. Dlatego dwaj studenci czekali na sali ćwiczeń, znaleźli sobie zajęcie. Mianowicie podziwianie swoich ciał w wielkim lustrze naprzeciwko. To zajęcie wprawiło inne uczestniczki kursu w zachwyt, a ich partnerzy czuli lekką zazdrość. Potem do pomieszczenia weszły dziewczyny ubrane w getry i tunikę, nie wyróżniały się wśród innych. Każda z uczestniczek miała na sobie dość wysokie szpilki. Sakura popatrzyła z triumfem na Sasuke.
- Teraz jestem tego samego wzrostu co ty!
- I tak zostałaś tym samym irytującym kurduplem – uśmiechnął się zaczepnie.
- Którego kochasz – pokazała mu język, na co przewrócił oczami.
            Tymczasem Naruto podszedł do swojej ukochanej. Na szczęście nawet w szpilkach go nie przerosła, ani nie zrównała się. Małe jest piękne i zgadza się z tym w stu procentach.
- Hehe, teraz nie muszę stawać na palcach, by cię pocałować – oświadczyła dumnie.
- Ech?! – udał zszokowanie. – Udowodnij – nakazał przymykając oczy. Dziewczyna zachichotała i wręczyła mu lekkiego całusa w usta. – Co to było? Nie umiesz całować? – udał obrażonego, jednak tylko obdarzyła go zadziornym spojrzeniem. – Pokażę ci jak to się robi! – zawołał i pocałował ją bardzo namiętnie, tym samym dociskając do ściany obok drzwi przez, które wszedł bardzo atrakcyjny Latynos.
- Jej, widzę, że nie nudziliście się, gdy mnie nie było – rzekł do całującej się pary. – Witajcie jestem Santos i będę was uczył salsy. Najpierw proszę dobierzcie się w pary!
            Wszyscy zrobili, jak poprosił. Najwidoczniej na sali były same pary, w różnym wieku. Naruto zastanawiał się jak jedna para dziadków chcę nauczyć się salsy? Biedny dziadek, dysk mu jeszcze wypadnie. Sasuke chyba myślał o tym samym, bo wystarczyło, aby wymienili spojrzenia i zaczęli się śmiać.
- Chwyćcie swoje partnerki jedną ręką za biodro, a drugą ujmijcie jej dłoń. Bardzo dobrze. Dziewczęta wy połóżcie dłoń na jego ramieniu… ej ty! Ty różowa! – zawołał do Sakury, a Sasuke parsknął śmiechem.
- Jestem Sakura, a nie jakaś różowa! – odparła zła.
- Przepraszam. Słuchaj ułóż dłoń na jego ramieniu, jakby była piórkiem – zrobiła tak, ale znowu  mu coś nie spasowało. Więc nakazała mu pokazać, dlatego razem z Sasuke na moment byli parą.
            Naruto nie potrafił się nie roześmiać na ten widok. Sasuke był tak na niego wkurwiony, że nie mógł się skupić na chwytach, które poprawiał Santos.
- Dobrze, teraz jest idealnie Sakura – klasnął w dłonie z dumy. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko, wpatrując w jego umięśnione ciało.
- No nie wiem, mogę spróbować na tobie jeszcze raz? – zapytała zalotnie.
- Haruno! – zawołał Sasuke doprowadzając dziewczynę do porządku.
- No co? Patrz na jego mięśnie! Są prawdziwe? – zapytała, na co przytaknął. Od razu bez pozwolenia zaczęła ich dotykać. – O matko, co za moc Sasuke chodź, dotknij!
- Co kurwa?! Nie będę go dotykał! – warknął.
- Uchiha chodź, dalej – pociągnęła go do siebie. – patrz, cudowne! I jak się naprężają.
- Haruno! – oderwał od niej rękę. Co to ma być? Każe mu macać innego gościa?!
- Co? Santos nie ma nic przeciwko, nie?
- Eee… no trochę mam – oznajmił rozśmiany. - idę do innych.
- Okej, zajebiste ciało! – powiedziała zachwycona.
- Haruno! – zawołał brunet krzywo na nią patrząc. Potem przysłuchiwali się nauczycielowi.
– Teraz tak, salsa oznacza sos, czyli coś pikantnego, pobudzającego zmysły, taki też jest taniec. Musicie sprawić, by wasze ruchy były płynne. Mogę pożyczyć twoją partnerkę, aby zaprezentować taniec?
- Eee, chyba, chyba tak – oznajmił niepewnie Naruto i udostępnił mu dziewczynę.
            Szybko tego pożałował, gdyż widok ciągłych dotyków instruktora jego Hinaty doprowadzał do szału. Przecież on też chcę się uczyć. Ba, płaci za to. Ale musiał przyznać, że świetnie się oglądało ten taniec. Raz szybkie, raz wolne tempo. Kuszące ruchy i te liczne obroty.
- Takiego układu was nauczę, dziękuję…?
- Hinata. Na-Nazywam się Hinata – przedstawiła się, rumieniąc przy tym.
- Coś ci sprawiało trudność? – dopytał.
- Nie, świetnie kierujesz partnerką – oznajmiła z uśmiechem i podeszła do wyczekującego jej Naruto.
            Instruktor zaczął pokazywać kroki, jakie musieli opanować, pokazywał efekt płynności z czym niemal każda dziewczyna miała problem.
- Dobra to zróbmy po pięć krok….
- Co to było? – przerwał Naruto, trzymając Hinate w objęciu. Ta zamrugała w zdezorientowaniu. – „świetnie kierujesz partnerką” - naśladował jej piskliwy, nieśmiały głosik.
- Ja nie piszczę – zaprzeczyła w pół urażona. Jednak szybko zaśmiała się wraz z blondynem.
            Santos pilnując uczniów musiał dotykać bioder dziewczyn lub zacząć rozmasowywać ich łydki, co chłopakom się bardzo nie podobało. Naruto postanowił zainterweniować i sam masował łydkę Hinaty.
- Mów, jak boli, dobra?
- Nie potrafiłbyś mi sprawić bólu – rzekła pewna swego.
            Naruto ucałował ją tylko w usta. Następnie podszedł do niego instruktor prosząc o pokaz jego ruchów i wskazał błędy jakie robi w ruchach biodrami. Chwycił je dość solidnie i pokierował. Z tego widoku śmiał się nie tylko Sasuke, ale i Hinata, jak ona mogła? Po dwóch godzinach skończyli zajęcia. Hyuuga bardzo często szła do ubikacji, co niepokoiło Naruto. Przez całą drogę wypytywał o to dziewczynę.
- Naruto, nie męcz jej! – skarciła go Sakura, gdy wyszli z budynku. – Ej, patrzcie. To chyba nasz instruktor. Zagadajmy.
- Nie – odparli razem studenci.
- Santos! – zawołała Sakura i pociągła za sobą białooką. – Dzień dobry! Znowu.
- Raczej dobry wieczór – zaśmiał się mężczyzna. – Jak podobały się zajęcia?
- Były wspaniałe – odpowiedziała Hinata.
- Tak, jak nasz instruktor – dodała Sakura.
            Hinata zaczęła się czuć nieswojo, nie zamierzała kokietować mężczyzny, jak jej przyjaciółka. Na szczęście rozmowę przerwało odciągnięcie partnerów. Dziewczyny widząc ich zazdrość troszkę się podroczyły wychwalając urodę Santosa. Kurs już opłacony więc muszą jakoś wytrzymać, ale przed budynkiem akademickim Hinata poprosiła Naruto na rozmowę w cztery oczy. Sakura i Sasuke bez sprzeciwów zostawili ich samych
- No, co chciałaś? I czemu tutaj? I sam na sam? To jakaś niegrzeczna propozycja? – zapytał nabijając się.
- Nie! – zawołała zawstydzona i czerwona na twarzy.
- Więc?
- No bo… ja… muszę ci coś pow-powiedzieć… - zaczęła niepewnie i wyciągnęła z kieszeni płaszcza jakąś kartkę. Podała mu, na co jęknął zdziwiony, ale wziął. – Ja… jestem chora.
- Ech?! – popatrzył na nią zaskoczony, ale zamiast zadaniu jej pytań, nerwowo otworzył kartkę i zaczął czytać, jak się okazało wyniki badań.

~*~

Witam pięknie nowych czytelników :) -> Eutere, Maki, Zjarany (xD Taa, mam kilka wprzód x)), mantakicia, Marta Anonim (podziel się linkiem, wszyscy piszą lepiej ode mnie ;P), DageRee (niewybaczalny błąd bloog.pl >.<) jak i całą resztę :)
Dziękuję za komentarze ;*
Pozdrawiam, Soli ;*

25 komentarzy:

  1. dodano: 20 kwietnia 2013 0:49

    No i bang! Mąż wpada pierwszy!
    No i tak, akcja z salsą gienialna, Sasek tańczący z tym typem hahaha... ;D No i akcja z Hidanem też całkiem niezła :D.

    Mnie również wkur... ten Szczur, no co On sobie wyobraża?!

    Ale, jak można było takim momencie skończyć?! Żono! Jak mogłaś?!

    OdpowiedzUsuń
  2. dodano: 20 kwietnia 2013 1:31

    Nie sądziłam, ze pomysł z salsą dojdzie do skutku ale jednak :d ,,- Uchiha chodź, dalej – pociągnęła go do siebie. – patrz, cudowne! I jak się naprężają.'' padłam xDD Cała ta akcja z Santosem jest hmm powalająca xD I jeszcze Naruto tańczący z instruktorem :3 Tego to już za wiele. :d Poza tym, Hidan przestaje mi się podobać (good joke - nigdy go nie lubiłam xd), wyczuwam w nim potencjalne zagrożenie xD Popsułaś mi nastrój - jak można kończyć w takim momencie -,- pfff
    A wiesz, że chyba skądś kojarzę tą blogerkę ;P nazwa bloga też mi się coś o uszy obiła xD Co do Taki, to nie do końca z powodu nauki - nawiedził go Toru, prosząc o dołączenie do OOR (z resztą wszystko tam napisałam xd). I wybacz mi tu ale aż muszę to napisać xD Mori Shinichi to nie matka, tylko ojciec xDD.
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. dodano: 20 kwietnia 2013 8:38

    Zajebiste!! Kobitko!! Kuźwa nie mogę się doczekać nextu!! Mam nadzieję, że Hina nie umrze... Proszę tylko nie rób mi tego!! A Hidan! Wpierdol mu, bo mnie już wkurza! Hinata jest tylko Naruto! Jasne?!

    OdpowiedzUsuń
  4. dodano: 20 kwietnia 2013 9:13

    No dobra, dam linka, ale na serio koszmarnie piszę... http://shikari-forever.blogspot.com/ A rozdział... Nie mam słów, którymi mogę go określić... Świetny, taki śmieszny i IDEALNY! Haha, nauka Salsy ;p Spotkanie w szpitalu bardzo... Oryginalne, że tak powiem... No i jeszcze ślubik, of kors! Nw czemu, ale kiedy Hinata wspomniała o chorobie, ja to skojarzyłam z ciążą... No nic, czekam na kolejny rozdxiał!

    OdpowiedzUsuń
  5. dodano: 20 kwietnia 2013 9:41

    Hidaaan *3* on namiesza. Czuję to xd Boże albo jak Konan i Yahiko opowiadali o pierwszym spitkaniu.... Masakra xd I z tymi.miesniami. Hahah biedny Sas... Wszyscy pisza lepiej od ciebie? Uwierz mi. Nie wszyscy xd Zapraszam do mnie na zbiory, jakby co.

    OdpowiedzUsuń
  6. dodano: 20 kwietnia 2013 10:27

    No i jest notka <3 Kurde, ja nie mówię, że chcę Deia dla siebie, ja chcę, żeby on był, no! Tak ogólnie. Bo jest fajny i śmieszny :D
    Ale skoro tak... to możesz i Sasora załatwić, o ile ktoś go sobie nie zajął xD Chociaż, za dziećmi nie przepadam. Ale chuj z tym xD Chcę go, bo jest RUDY <33333
    Ja pierdolę, Karin i Sakura... weź je obie zabij albo coś, bo już mnie denerwują.
    A salsa była świetna xDDD
    Nie wspominając już o miłości Itachiego do swojej córki. Ta to dopiero będzie mieć ciekawe życie, hahaha xD 'Twój plemnik cię woła' hahah xD Poległam ^^
    No cóż, czekam na następną i mam nadzieję, że pojawi się w niedługim czasie :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. dodano: 20 kwietnia 2013 12:19

    Wcale mnie nie zmuszasz do czytania, bo to przymemność. :3
    A co do tej notki to mam tylko jedno słowo "świetna". Hidan ci się udał, musze to przynzać, nieźle się uśmiałam. ;D A ta salsa, nie wyobrażam sobie Sasuke tańczącego! haha ;D
    Czekam na ciąg dalszy! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodano: 22 kwietnia 2013 21:48

      Na moim blogu pojawił się właśnie nowy rozdział! :3
      Zapraszam serdecznie:
      sasuke-i-erin.blog.pl

      Usuń
  8. dodano: 20 kwietnia 2013 12:36

    "Twój plemnik cię woła" xDDDDDDDDD - musze zapamiętać ten test xD
    LOOL JAKA SALSA JA PIERDOLE XD mistrzowskie to było ;D
    Sakura - fuj, niech zginie, nie lubie jej heh.
    Moja ulubiona scenka to była z Hidanem *.*
    To chyba tle z mojej opinii. Jakoś długi nie jest ten komentarz, ale musisz się nim zadowolić bo więcej nie wiem co napisać xd
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  9. dodano: 20 kwietnia 2013 12:59

    No nie powiem, przeczytałam w dwa dni. Nie przepadałam za paringiem NaruHina (wolę SakuHina oraz GaaNaru), ale twój blog mnie do nich przekonuje ^^.
    Zajebiste <3
    Hinata ma zdrowieć, a nie…
    Salsa po prostu epicka xD.

    No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak czekać na next.

    OdpowiedzUsuń
  10. dodano: 20 kwietnia 2013 14:15

    Super notatka ( jak zawsze ) . Hidan potrafi rozśmieszyć , tylko nie spiknij go przypadkiem z Hinatą .

    OdpowiedzUsuń
  11. dodano: 20 kwietnia 2013 14:59

    O kurde!
    Jestem ciekawa jak będzie wyglądało spotkanie Hidana z Naruto.
    Zapewne Nurciak na pewno przeżyje szok związany z chorobą Hinaty.
    Nie mogę się doczekać naspępnego rozdziału bo skończyć w takim momencie to grzech!

    OdpowiedzUsuń
  12. dodano: 20 kwietnia 2013 17:11

    no! w końcu notka<33 hahahaha jak ja kochaam Sasoriego <33 Więcej go więcej <3 oni z Hidanem mają takie fajne teksty, że o jezu hahaha<33
    no dobra, ale czemu to się skończyło w takim momencie chciałabym wiedzieć?! no dalej, dalej!
    no i więcej Sasia, w sumie to więcej wszystkiego <3
    boże kocham tego bloga;> haha<3
    pozdrawiam i czekam na next;3

    OdpowiedzUsuń
  13. dodano: 20 kwietnia 2013 19:46

    Hej. Tak ogólnie to trafiłam tutaj przypadkiem, bo jakoś nie przepadam, szczerze się przyznając, za anime i różnymi takmi. Ale jakoś tak zaczęłam czytać z ciekawości i postanowiłam naskrobać tutaj swój komentarz. Otóż, jeszcze nie do końca się łapię w tym wszystkim, torchę dużo imion i tak dalej ale bardzo podoba mi się twój styl pisania, jest taki dosłowny, nie owijasz w bawełne jak to się mówi,tylko jest to takie po prostu szczerze i naturalne. Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać, poinformuj mnie o następnej notce a ja postaram się jakoś nadrobić te stracone rozdziały jak znajde więcej czasu. Jeśli masz ochotę, zapraszam do mnie na bloga. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. dodano: 20 kwietnia 2013 20:26

    heheszki XD macanko było :P
    czekam niecierpliwie na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. dodano: 20 kwietnia 2013 20:31

    Hahahahahaahaha, no weź, Soli, przez Ciebie ciągle mam banana na mordzie :D :D Ale tym razem przez końcówkę nieco mi mina zrzedła. Kurczę, dołączam się do pozostałych komentatorów: jak można przerwać w takim momencie?! No jak?! To na stówę ma związek z jej chorym sercem (wow, brawo, Amane, ale jesteś spostrzegawcza -,-) Ciekawe, jak zareaguje Naruciak.
    No, ale przejdźmy do bardziej zabawnych wątków ;)
    Oooo, moje błagania zostały wysłuchane i dostałam Akasiów <3
    Jezu, kocham Hidana, jego zajebiste teksty i tok myślenia wynagradza to, że jest jebanym szowinistą i seksistą :D "Sasori, przy... przyjacielu!" <3 No dobra, zabawny Hidan zabawnym Hidanem, ale wara od Hinaty! W sumie to tylko to mi się w nim nie podoba, pani Hyuuga jest Naruto i koniec kropka.
    Na lekcji salsy też się nie zawiodłam, Jezu, to było genialne :D Ależ Sas przeżywał, że musi tańczyć! A potem to, jak Santos musiał im wszystko pokazywać i w ogóle.... LEŻĘ <3 A Sakura też kawał zołzy, jak tak ciągle próbowała irytować Uchihę tymi swoimi tekstami "zajebiste ciało" "zobacz, jak się naprężają" ;> Nie wiem czemu, ale jara mnie, jak Sas mówi do niej: Haruno. Znaczy ogólnie jej nienawidzę, ale i tak mnie jara gdy mówi do niej po nazwisku xd
    Muszę Ci powiedzieć, że Itaś w roli męża i ojca jest przeuroczy, ujął mnie tym *-* No i zaimponował faktem, że umie zmieniać pieluszkę, takiego to ze świecą szukać! "Twój plemnik Cię woła" hahaha, lubię tą Kanę, ostra dosyć :D
    Historia miłosna Konan i Yahiko też mnie rozwaliła. Sposób na podryw Yahiko? Naszczać wybrance na buty :D A co, trzeba być oryginalnym! A Jirayi nadal kawał zboczeńca, ale żeby na o tyle młodszą od siebie? xd
    No nic, kochana, życzę Ci mnóstwa weny i pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. dodano: 20 kwietnia 2013 22:05

    Biedny Hidan zakochał się. Przyznam, że sądziłam bardziej, że weźmie sobie ją za cel lub jej rodzinę, a tu nie.
    Kakazu nie wzywa do sądu. Buhaha. Ciekawe jakby Hidan zareagował gdyby wiedział, że ten 'anioł' kolegi to matka chłopaka dziewczyny, która mu się podoba.
    Z sercem Hiantki trochę gorzej? Oj... Czyżby nam się szykowała opiekuńcza strona Naruviaka do pokazania, m?
    Btw, chciałabym zobaczyć spotkanie remenomaniaka i napalonego wierzącego. Tak, to byłoby coś.

    OdpowiedzUsuń
  17. dodano: 20 kwietnia 2013 23:13

    Rozdział świetny! Dobrze, że Hinata powiedziała Naruto o swojej chorobie. Czekam na następną, pozdrawiam Młoda =)

    OdpowiedzUsuń
  18. dodano: 21 kwietnia 2013 21:12

    HYHY, Itachi musiał zmieniać pieluchę XD
    Weź ty kurde zabij Hidana, zaczyna mnie porządnie wkurzać. X.X
    Boże, ta lekcja salsy to jedna, wielka masakra... XD
    ... Ciekawe jak Naruto zareaguje na wieść o... o... OOO... zapomniałam, boże, no na tą wieść o tej chorobie Hinaty. XD
    O wiem, o arytmii... (tia, jak ja kocham mój mózg =.=) bo to ma zamiar mu powiedzieć, nie?
    Siub, nie wiem co więcej napisać, więc wracam do ciebie na gg! XD

    OdpowiedzUsuń
  19. dodano: 22 kwietnia 2013 15:15

    No to wchodzę na salony! Dobry, oto nowa czytelniczka! XD
    To ja Ci od razu wylecę z tym, że jesteś pierwszą osobą, która pokazała mi, że Sakura może być znośna! A zdarza się to w ogóle... nigdy (z Twoim wyjątkiem).

    Szczerze to muszę przyznać, że kocham Hidana! Ale... Czytam sobie niektóre z komentarzy i widzę, że dużo osób nie lubi Hidana... Czemu?! Człowieczki ja się pytam, czemu?! Przecież jakby nie było tego odurzonego wdziękiem Hinaty pajaca, byłoby za łatwo... i trochę nudno. Tak czy siak, Hinatka powinna być z Żabcią(ta nazwa mnie rozwala XD)

    Kuźwa, spotkanie Konan i Yahiko było genialne!
    Yahiko, bardzo inteligentny sposób na podryw. Nie ma co.

    To pozdrowionka i weeeeny duuuużo życzę!

    OdpowiedzUsuń
  20. dodano: 22 kwietnia 2013 18:36

    Ehh już myślałem że powie że jest w ciąży a Ty wyskakujesz z jakas chorobą pff XD

    OdpowiedzUsuń
  21. dodano: 22 kwietnia 2013 22:10

    No, najpierw wypadałoby ci pogratulować tylu komentarzy :3 Zresztą, nie dziwi mnie taka ilość u ciebie xD
    A co do notki, to oczywiście zarąbista!
    Oczywiście, Sasek zabija swoimi łamańcami i zazdrością XD Jeszcze to, jak Sakura obmacywała tego instruktora... Ja pieprzę, co to było? XDD Dobrze, że Hinatka chociaż wierna xd A ten taniec Naruto z instruktorem - uśmiałam się, jak to sobie wyobraziłam, serio XDDD
    Hidan się zakochał.. Biedak, szans nie ma xD A Sasori jakie zdziwienie, jak usłyszał go przy Hyuudzie xDD Przyjacielu? Serio XDDD Rozwalasz xd
    Oczywiście, Jiraiya też musi mieć swoje pięć minut xd Co za zboczeniec, no xd Pytać swojego przyszłego zięcia na pierwszym spotkaniu o to, co robi z jego córką w łóżku... No ja pieprzę xDDD
    Ogólnie, świetny rozdział :D Nie mogę się doczekać nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  22. dodano: 23 kwietnia 2013 17:19

    Oooo matko xD Teksty Hidana jak zwykle świetne, to on wepchnął Kakazu pod auto?! Niezrównoważony psychol jakiś xD Ale z drugiej strony, chyba każda dziewczyna marzy, żeby chłopak bronił jej dobrego imienia prawda? No może nie w tak brutalny sposób.. ale zawsze xD
    Już się nie mogę doczekać wesela, czuję że będzie akcja między Hidanem i Naruto!

    Karin i Sakura.. Swoją drogą trochę gówniarskie zachowanie jak na dorosłe kobiety co? To wyzywanie jeszcze, ale bójka na środku szpitala.. xD
    W pewnym momencie w trzech zdaniach pod rząd było 'w ramach.. czegoś tam'
    Arr Minoru mnie wkurza, to pewnie gej, na dodatek jakiś psychiczny.

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  23. dodano: 25 kwietnia 2013 13:40

    Ohayo swietnie czyta sie twoje notki ! Z niecierpliwościa czekam na nastepny rozdział :D W sumie jednego czego mi brakuje to kakashiego

    OdpowiedzUsuń
  24. Ostatnia scena jest taka przygnębiająca :( Rozdział ciekawie zakończony – przynajmniej mogę czytać kolejny rozdział z takim samym zdziwieniem jak kiedyś :D

    OdpowiedzUsuń