Późnym wieczorem, czy tam nocą, bo dochodziła północ, w skromnym
mieszkanku, gdzie na co dzień zamieszkiwało dwóch współlokatorów i
narzeczona jednego z nich, odbywała się lekka parapetówka. W odwiedziny
przybyła Rin razem z Obito, oraz Deidara, po naparzaniu się przez nich
wodą w domu było ładnie mokro. Wszyscy suszyli się po wojnie w salonie,
dziewczyny miały gorzej, gdyż lądowały w wannie, a chłopaki dostali co
najwyżej z chluśnięcia szklanką.
W końcu dziewczyny weszły na temat sukni ślubnej Konan. Ona
zaproponowała jej pokazanie, więc w tym celu udały się do sypialni,
gdzie znajdował się laptop. Chłopaki także rozmawiali o weselu,
wspominali ślub Kisame i parsknęli śmiechem. W końcu Deidara oznajmił,
że za niecałe trzy tygodnie wieczór kawalerski zorganizowany w pełni
przez Hidana.
-
Nie będzie źle. Razem z Nagato wymusiliśmy, że nie wydamy go przed jego
dziewczyną o ile zrobi grzeczną imprezę – oznajmił dumnie Yahiko.
-
Już to widzę… skoro „gwałcić” w jego słowniku oznacza „lubić na siłę”,
ciekawe co oznacza „grzeczność” – zaśmiał się Dei do wtóru z Tobim,
który wiedział o co chodzi.
- No ej… ja modlę się, aby ta laska z nim przyszła – złączył ręce i wołał z bezsilnością.
- Z opisu wynika, że ma mózg – odparł Nagato niwecząc nadzieje współlokatora.
Tobi z Deidarą zaczęli głośno myśleć nad scenariuszami wieczoru.
Wprowadzali tym w wytrzeszczenie oczu lidera, pomysły mieli genialne.
Ale nawet jak na Hidana to za dużo.
- Nie będzie tak źle. Nie będę pił, aby panować nad sytuacją – zapewnił Nagato.
- Takiego chudzielca bez cienia, się nie przestraszy – skomentował Deidara.
- Takiej dziewczyny, jak ty tym bardziej – odgryzł.
- Zamknijcie się – warknął Yahiko. – Nawet zbliżając się do trzydziestki zachowujecie się, jak dzieci…
- Dorosły się odezwał – zaśmiał się Nagato.
- To ty zawsze wymyślałeś coś głupiego na nudę – oznajmił Tobi.
- Chciałem żeby moje pomysły były wam bliskie – fuknął Yahiko.
- Spadaj – odparł Nagato, który jako jedyny skumał podtekst.
Potem do pokoju weszły dziewczyny i Rin zarządziła powrót do domu. I
tak za długo się już zasiedzieli, Obito posłusznie udał się do
przedpokoju za swoją połówką.
-
Ja też już idę. Chociaż wolałbym nie. Mamy kilku studentów pracujących a
czarno i są strasznie aroganccy… jeden jest bratem Itachiego…
wkurwiający jak on.
Ta też tym podsumowaniem, zaczęli obgadywać Itachiego. Wyśmiewali to,
co może teraz robić, mianowicie zmieniać pieluchy dziecku. Pożegnali się
i udali w swoje strony. Konan będąc w pokoju z Yahiko zwierzyła mu się,
że Rin ma dosyć czekania na Obito i że zastanawia się nad zerwaniem.
Nie przejął się tym, znał plan Uchihy, nie powiedział jej o nim.
Mężczyźni w odróżnieniu od kobiet nie wygadują tajemnic kumpli, nawet
swoim drugim połówką.
Rankiem, kiedy dochodziła dziewiąta na materacu obok łóżka spał Naruto.
Natomiast na wspomnianym meblu Hinata, ręka dziewczyny cały czas była
złączona z ukochanym, choć nie była tego świadoma. Promienie słoneczne
przedostały się przez okno i trafiły w jej twarz. Zamierzała przewrócić
się z boku na brzuch, lecz spała na kraju. Skutkiem czego było
spadnięcie na dół, wprost na leżącego tam Naruto, który zawył z bólu.
Okazało się, że Hyuuga trafiła dość mocno kolanem w jego krocze.
- Przepraszam! Wybacz Naruto… - powiedziała okraczając i będąc nad nim na czworakach.
-
Kurwa… - zwijał się z bólu, trzymając obolałego miejsca. – Co ty…? Nie
chcesz mieć dzieci? – zapytał bolejąco, zarumieniła się. Bo czyż to nie
oznaczało, że jedynie z nim je będzie mieć?
- Przepraszam, nie chciałam… nie wiedziałam, że tu jesteś…
- Ach, czyli teraz będzie, że to moja wina? – zapytał z wyrzutem.
- Nie o to mi chodziło… prze…. – chciała zejść, lecz ją zatrzymał.
-
Wybaczę ci, jeśli zostaniesz jeszcze chwilę w tej pozycji – patrzyła na
niego zdezorientowana, a ten się uśmiechnął. Nie dość, że mógł
spoglądać na jej lekko zarumienioną twarz, to jeszcze ukazywał się mu
dość obfity dekolt, ale z pierwszym spojrzeniem dziewczyna zerwała swoje
ręce, by zakryć ów miejsce.
- Naruto! – czerwona, zakłopotana i zła, na ten stan odpowiedział szeroki uśmiech.
-
Naruto, Naruto – powtórzył kładąc ją obok siebie i nachodząc z boku. –
Wiem jak mam na imię – oznajmił i wpił się czule w jej malinowe wargi. –
Kocham cię.
-
Ja ciebie bardziej – stwierdziła i z rumieńcem na policzkach cmoknęła
jego usta. On przedłużył tą pieszczotę przeistaczając skromny buziak w
namiętny pocałunek. Ich języki delikatnie się stykały, wzmagając chęć
swojej bliskości. – Naruto… twoi rodzice mogą przyjść…
-
Fakt… - chłopak odsunął się zrezygnowany. – Mama jak wpadnie to potem
czekają mnie „poważne” rozmowy, a jak tata to zdrowy opierdol – zaśmiał
się nerwowo.
- Masz wspaniałych rodziców.
- Taa, bo z nimi nie mieszkasz.
- Nie, naprawdę chciałabym mieć takich – uśmiechnęła się.
- Głupia jesteś – zażartował, czochrając jej włosy.
-
Sam jesteś głupi – zapadła cisza, Naruto z szokiem patrzył na Hinate.
To pierwszy raz, gdy zażartowała obelgą w jego stronę. – Przepra…
- Spoko, to z miłości do… do… a… a… psik! Do ciebie – dokończył podciągając pod nosem.
- Zarazisz mnie, słonko.
Po tych słowach, zmienił temat na samopoczucie, wyznał jej, jak bardzo
się martwił i przez to pozwolili mu spać w tym samym pomieszczeniu.
Gawędzili, aż w końcu postanowili się przebrać. Hinata wzięła ubranie i
udała się do łazienki, Naruto nadal leżał i podciągał pod nosem.
Natomiast w salonie odbywały się douczki licealistów po nadzorem
Minato. Kushina zrobiwszy uprzednio bento, które leżało na stole,
siedziała na kanapie. Plany maratonu nocnego przepadły, dziewczyny
usnęły po dwóch filmach. Ale trudno, mierzyła wzrokiem swojego męża.
Wczorajsza podsłuchana rozmowa nie dawała jej spokoju, o co chodziło gdy
mówił, że ma wszystkiego dość? Czy ich relacje jakoś się ochłodziły?
Czy to przez nią, nie okazuje mu miłości? O co ci kurwa chodzi Minato?
Poczuł jej wzrok na sobie i oddał go posyłając do tego swój czarujący
uśmiech.
Z czego się cieszysz Namikaze? Myślisz, że nie wiem, że mnie zdradzasz?
Wiem! – odpowiedziała sobie w myślach. Posłała mu durny, przesłodzony
uśmieszek. Wtedy do salonu weszli Naruto z Hinatą u boku. Blondyn
ucałował matkę w czoło na powitanie.
- Dobra, jeszcze dwa pytania zostały – uśmiechnął się Minato.
- Spiszę je przed lekcją – odparł Sarutobi. – Ręka mnie boli… i jestem głodny.
-
Dzieci w Afryce głodują przez kilka dni, a nie jak ty co minutę –
warknęła Hanabi, miała go dość ciągle jakiś pretekst do przerwy. – Co
one mają powiedzieć?
- Cóż… one też mogą powiedzieć, że jestem głodny – odparł szczerząc się.
- Jesteś głupi!
- Spokojnie Hanabi – rzekł Minato z uśmiechem.
-
Panie Minato, dlaczego tacy fajni chłopacy, jak pan wyginęli – ułożyła
głowę na swoją książkę. – Ma pani szczęście pani Kushino.
- Zgadzam się z siostrą – włączyła się Hinata posyłając uśmiech matce swojego chłopaka.
- Ej – Naruto spojrzał na dziewczynę z wyrzutem. Po chwili każdy się zaśmiał.
Kilka godzin później pożegnawszy się państwem Uzumaki, dziewczyny
zostały odprowadzone na przystanek. Za kilka minut powinien nadjechać
samochód z panem Hyuuga. Mimo, że pary spotkają się niebawem w szkole
żałowali, że muszą już wracać. Naruto ciągle podciągał pod nosem,
nabawił się kataru.
- Kochanie, nie płacz – zachichotała Hinata.
- To zostań – odgryzł się, następnie odszedł trochę by się wysmarkać.
Jeszcze chwilkę pogawędzili, kiedy na horyzoncie pojawił się samochód,
nieznany dla sióstr Hyuuga. Jednak samochód zatrzymał się parkując na
przystanku, a z niego wyszedł wysoki mężczyzna w przeciwsłonecznych
okularach i ubrany w jeansy i czarną koszulę.
- Hidan? – zapytała Hinata, ten się uśmiechnął zdjąwszy okulary. – Co tu robisz?
- Cześć. Twojemu ojcu coś wyskoczyło, więc przyjechałem odebrać cię w zastępstwie.
- Chyba raczej nas – poprawiła Hanabi, zwracając na siebie uwagę.
- Tak, racja. Wybacz – powiedział i zlustrował stojącego za nią Konohamaru. – a ty to kto?
- Konohamaru Sarutobi chło…
-
Mój kumpel z klasy – przerwała Hanabi, wzrokiem każąc mu milczeć.
Wiedziała, że Hidan wszystko wygadałby jej ojcu, ta szuja jest do tego
zdolna.
-
Acha, cóż słyszałem, że spędzacie święta u przyjaciela – rzekł
szarowłosy, uśmiechając się do Hinaty. Następnie sięgnął do jej ręki po
torbę.
-
Sorry, moje gluty wymagały więcej chusteczek – zaśmiał się wychodzący
zza przystanku Naruto. Od razu poznał rozmawiającego z dziewczynami
mężczyznę, impulsywnie odciągnął Hinatę. – Ty! Ta ciota!
-
Ech?! – Hidan nie wiedział o co mu chodzi, jednak po chwili do niego
dotarło, zderzył się z tym zjebem… ale kurde, jak mu teraz… przecież się
wyda. – Chyba mnie z kimś pomyliłeś – zabrał torby i wpakowywał je do
samochodu, trzeba szybko stąd zdupczać.
- Nie pomyliłem, ty jesteś tym durniem, co się rzucał o potrącenie!
- Naruto, o czym ty mówisz? – zapytała z przejęciem Hinata.
-
No, bo… kiedy w ferie cię odprowadzałem, potrąciłem tego kolesia, a on
wyjechał na mnie i chciał wjebać – wytłumaczył posyłając mu nienawistne
spojrzenie.
- Na pewno się pomyliłeś. Hidan jest bardzo miłym chłopakiem – odparła Hinata.
- No, ale ma wygląd durnia – uśmiechnęła się wrednie Hanabi.
-
Miła jesteś – sarknął siwowłosy. – Nie jestem tym za kogo mnie wziąłeś,
blondynie…. – kurwa, przecież go obraził… musi się zreflektować. – Nie
pamiętam imienia.
- Jasne, weź ściemy pociskaj swojej starej – warknął.
- Naruto! – upomniała zła. – To było nie na miejscu… bo niedawno…
-
Nieważne – przerwał, hehe ten dureń się wkopał. Kiedyś nakłamał
dziewczynie, że mu matka wykorkowała, by go pocieszała. – To jedziemy
już? – otworzył grzecznie drzwi z przodu. Hinata chciała podejść, lecz
blondyn nie ustępował w swoim
-
Nie pojedziecie z tym pajacem – powiedział stanowczo. Starsza Hyuuga
znowu spojrzała na niego zdezorientowana. – Nie widzisz, jak obleśnie na
ciebie patrzy?
-
Wypraszam sobie! – warknął zirytowany. Co za koleś, wkurwia go… zaraz
mu wpieprzy i jeszcze się przystawia. Tak, byli blisko siebie i
piorunowali spojrzeniami, jeszcze chwila i by się zaczęli tłuc. Jednak
Konohamaru ich rozdzielił. – Ech, bez względu na to co powiesz,
obiecałem panu Hyuudze przywieźć dziewczyny.
- Wisi mi to! Sam je odwiozę!
- Nie Naruto – zaczęła Hinata. – Ty masz niedługo autobus do pracy.
- Ale…
- Proszę – powiedziała posyłając mu zapewniający uśmiech.
-
To ten, ja pojadę z nimi braciszku. Potem wrócę autobusem, albo
prześpię się z… znaczy u Hanabi – zaśmiał się na te poprawkę, a razem z
nim zachichotała Hanabi
-
Chciałbyś. Dobra, Hidan chyba nie ma nic przeciw, prawda? – ależ
oczywiście, że ma! Nie będzie tego wieśniaka woził swoim pięknym
autkiem! Wbrew sobie przytaknął Hanabi.
-
Dobra… ale nie zbliżaj się do niego - zaczął Naruto. – To do
zobaczenia, potem, w szkole – powiedział i pocałował jej słodkie usta.
Hidan patrzył na to z irytacją, jeszcze ją odzyska, w końcu nie na
darmo dba o dobre relacje z Hiashim. Żadna dziewczyna mu się nie oparła i
to się nigdy nie stanie. Potem wszyscy już wpakowywali się do
samochodu, Naruto szarpnął Konohamaru sadzając go z przodu samochodu, co
jeszcze bardziej rozjarzmiło siwowłosego. Jednak nie skomentował.
Szybko wyjechali, a kilka minut później nadjechał jego autokar.
Byli już niedaleko miejsca zamieszkania dziewczyn, Hidanowi niestety na
skroni niewidocznie pulsowała żyłka. Sarutobi cały czas gadał, gadał i
gadał, w akcie czego dowiedział się, że Hanabi jest jego dziewczyną, ale
pod naporem Hinaty obiecał nie wygadać. To nie ma dla niego znaczenia,
właściwie może tym nawet szantażować białooką szatynkę.
Konohamaru go wkurzał. Co zaczął jakąś swoją historie, którą
przywłaszczył sobie od takich poukładanych ludzi, jak Yahiko, Kakuzu czy
Itachi, to ten szczyl mu przerywał swoimi anegdotkami. Brama się
otworzyła, wjechał na podjazd. Po wyciągnięci torb, Hinata poprosiła
Hidana na rozmowę. Musiało go przeprosić za zachowanie Naruto. Natomiast
Sarutobi, razem z młodszą Hyuuga udali się do domu odstawić torby.
- Dobra, ja muszę do łazienki, zaczekaj tu na mnie – nakazała oddalając się do najbliższej toalety.
Licealista zdejmował buty, gdy nagle zauważył jakiegoś gościa w długich
brązowych włosach i białych oczach. Nie przejął się nim z opowiadań
braciszka mają tu w chuj służby.
- Witam – zaczął niepewnie mężczyzna. – Kim…
-
No cześć – odpowiedział skacząc, by zdjąć kurtkę. – ty pewnie jesteś
ten, jak mu tam… kamerdyner. Łap! – zawołał rzucając w niego kurtką. Nie
złapał. – Jaki żal, normalnie refleks szachisty.
- Nie przygot… ekhm… kim jesteś, młodzieńcze?
-
Heh, „młodzieńcze”, mój dziadek tak na mnie woła… Jestem Konohamaru
Sarutobi, chłopak Hanabi… ale to tak między nami. Sam-wiesz-kto, nie
może się dowiedzieć, bo będzie przypał – zaśmiał się. – Fajna chata!
- Dziękuję akurat to pomieszczenie jest mojej roboty – oznajmił dumnie.
-
Przypomina trochę kościół. Albo muzeum! Ty pewnie robisz za mumię w
Halloween – zaśmiał się. – nie no to żart, wyluzuj – mężczyzna otwierał
usta, by coś powiedzieć, ale wtem weszła Hanabi.
- Tata? – zapytała, a Konohamaru od razu pobladł ze strachu. – Co tu robisz? Miało cię nie być.
- Tata? To twój ojciec? – wskazał na niego palcem. – Bujasz!
- Nie, to mój tata – oświadczyła białooka.
- Ekhm… Hanabi, czy to twój chłopak? – zapytał marszcząc gniewnie brwi.
-
Kto? On? – upewniła się grając obojętną. – Hahaha, dobre… hahaha ja z
nim?! No proszę cię, mierze trochę wyżej – zaśmiała się nerwowo. Nie
będąc lustrowana wzrokiem ojca, dawała chłopakowi znaki milczenia.
- No co ty Hanabi… zrywasz ze mną? – zapytał zrozpaczony.
- Nie… znaczy my nigdy nie byliśmy razem – mówiła z sztuczną teatralnością.
-
Hahaha, nie no ale się pan spiął – wyśmiewał. – jakby miał pan patyk w
du… - przerwało mu zakrycie ust przez dziewczynę. – No tak czy siak, nie
jesteśmy razem.
- Doprawdy? Wcześniej mówiłeś co innego.
-
No tak, ale… niech pan na mnie spojrzy – obrócił się dookoła siebie. –
Jestem za ładny dla Ha… - spiorunowała go spojrzeniem. – dla jednej
dziewczyny, no kaman.
- W takim razie po co tu przyszedłeś? – kolejne podejrzliwe pytanie Hiashiego..
- No… torby pomogłem wnieść – wskazał na przedmioty.
- I w podzięce zaprosiłam go na soczek – dodała Hanabi. W duchu chciała, aby to przesłuchanie się skończyło.
- Gdzie twoja siostra? – zwrócił się do córki.
- Jest z tym siwym gorylem – odpowiedział Konohamaru.
-
Hidanem – poprawiła białooka. – rozmawia z nim i coś tam – Sarutobi
chciał coś dodać, ale tupnęła go mocno w stopę. – To my pójdziemy do
kuchni...
Hiashi odprowadził ich wzrokiem do pomieszczenia. Szykuję się poważna
rozmowa z tą pannicą, na dodatek spotkał w sklepie jej nauczyciela
biologii, który nie miał zbyt korzystnych dla niej wieści. Ale to potem,
teraz zamierzał podejść do starszej córki, specjalnie posłał Hidana,
aby po nią pojechał. To jest idealny kandydat na jej przyszłego męża i
choć się broni, kiedyś się do niego przekona.
- Jeszcze raz bardzo cię przepraszam za Naruto. Nie wiem co w niego wstąpiło.
- Wybacz Hinata, że to mówię, ale nie pasujecie chyba do siebie – stwierdził Hidan.
- Nie. Masz po prostu mylne zdanie, przez ten incydent – rzekła z uśmiechem. – To, dziękuję za podwiezienie… trzymaj się.
-
Hinata…. – zatrzymał ją łapiąc za rękę, ale po chwili jednak zdecydował
ją puścić. – Bo.. pamiętasz, jak w szpitalu poprosiłaś o zapoznanie cię
z dzieckiem przyjaciela?
- Tak, pamiętam – w sumie nie mówiła poważnie, by się tym kłopotał.
- Tak się składa, że jest u mnie na święta… mogę wpaść potem i pójdziemy z nim na spacer?
- Pewnie, nie mam nic innego do roboty… chyba, zależy czy mój tata mnie puści.
-
Puszczę – oznajmił, podchodzący do nich Hiashi. Jakżeby mogło być
inaczej? Może podczas spaceru córka uświadomi sobie, jaki skarb ma koło
siebie i zapomni o tym wieśniaku, Naruto. – Witaj Hinata – przytulił
córkę do siebie.
- Cześć.. to… ja już sobie pójdę…
-
Zaczekaj, mam jeszcze jedno pytanie. Za trzy tygodnie mój przyjaciel
się żeni, towarzyszyłabyś mi? – zapytał pewny siebie, będąc przy jej
ojcu.
- Naturalnie, że się zgadza – odrzekł za nią Hiashi.
- Tato nie decyduj za mnie… wybacz Hidan, ale nie mogę – odparła, a jego uśmiech znikł z twarzy. – Mam chłopaka.
- Oj jaki tam chłopak, zwykłe zauroczenie – stwierdził Hiashi. – Przyda ci się rozrywka z kimś na poziomie – wskazał na Hidana,.
- Przykro mi, ale nie. Już zostałam przez niego zaproszona na wesele – rzekła spokojnie. – Dziękuję i przepraszam, pójdę już.
- To wpadnę po ciebie o siedemnastej – zawołał do niej, a potem pożegnał się z Hiashim.
Ale go wkurwiła, a właściwie nie ona… to przez tego jej pierdolonego
gogusia! Co do cholery, jemu żadna nie odmawia, a ta proszę o! to chyba
go w niej najbardziej pociąga. Niby nieśmiała, ale sprzeciwić się umie.
Na szczęście ma Naokoiego… i jest przystojny, złamie się… jak każda
pozostała.
Kiedy dobijał już tak zwany fajrant w pracy na budowie, każdy
poświęcał się rozmyślaniom na dalsze spędzenie czasu. Naruto pomimo, iż
prosił szefa o przeniesienie na coś mniej męczącego z powodu
przeziębienia, nadal zasuwał wyrównując teren razem z Sasuke i
Shikamaru. Otóż Deidara uznał, że tylko udaję, by móc się jeszcze
bardziej rozleniwiać.
Sasuke razem z Shikamaru zacięcie opowiadali o swoich spędzonych
świętach. Dzisiaj akurat to oni w przeciwieństwie do Naruto byli
niebywale rozmowni. Sasuke z satysfakcją w głosie mówił o mokrej, z jego
i jej braci powodu, Sakurze. Szatyn śmiał się na samo wyobrażenie o
tym.
- A co z Temari?
-
No wiesz… jej zawsze przy mnie jest mokro, jeśli wiesz o co mi chodzi –
rzekł, na co zareagował cichym śmiechem. – A ty Naruto? – odpowiedziała
cisza. – Naruto!
-
Hm? – mruknął oderwany z własnych myśli. Toczyły się one bowiem, na
temat Hidana, nie wyrobił sobie o nim dobrego zdania, przecież był w
areszcie, a przynajmniej tak jego kumpel wspomniał mówiąc o kaucji.
Rzecz jasna, agresja od niego wręcz pałała… i te głupie spojrzenia na
Hinatę. Dosłownie pożerał ją wzrokiem, miał ogólnie złe przeczucia. –
Ach, tak… fajnie, nabawiłem się kataru – ta krótka odpowiedź wywołała u
przyjaciół lekką dezorientację, ale postanowili poczekać, aż sam się
wygada.
- Jedno dobre, że na te jebane tańce nie pójdziesz – odparł Sasuke.
- No, aby tyle. Chętnie bym zrezygnował, ale za dużo kosztowały – skomentował blondyn podciągając pod nosem.
Shikamaru nic nie rozumiał z tej konwersacji, dlatego poprosił o
wytłumaczenie. Zajął się tym Uchiha widząc, że przyjaciel znowuż gdzieś
odpłynął swoimi myślami.
- Macie numer do tego instruktora? – zapytał po chwili namysłu.
- A co, chcesz skorzystać z jego usług? – sarknął Sasuke.
- Oddam ci swoje karnety – zawołał Naruto – Psik!
-
Na zdrowie – powiedzieli razem. – Nie chcę, ale mogę wam pomóc w tej
sprawie – zasugerował Nara, od razu przystali i szukali po kieszeniach
ulotek z numerem, być może mieli je w tych ciuchach.
-
Mam! – zawołał Naruto ponownie zanosząc się kichnięciem. Shikamaru
kazał mu dyktować numer. Co jak co, ale nie będzie ryzykował zarażenia,
po chwili dzwonił, a chłopaki z przejęciem wyczekiwali rozmowy.
-
Witam, czy to szkoła tańca latynoskiego pana Santosa? … Świetnie, z tej
strony urząd imigracyjny… halo? Rozłączył się – oznajmił chowając
telefon do kieszeni.
- Czyli co? – zapytał Naruto, a Sasuke pokręcił głową z dezaprobatą
- Czyli koleś myśli, że będą go ścigać z powodu nielegalnego pobytu u nas w kraju. Macie go z głowy.
- Stary, jesteśmy twoimi dłużnikami – rzekł brunet i przybił z nim żółwika.
Potem wrócili do rozkopywania piasku trwając w wkurzającej ciszy.
Znaczy normalnie byłaby dla nich kojąca, jednak cisza i Naruto?
Zdecydowanie było coś nie tak. Wtedy rozległo się wołanie Deidary, że na
dzisiaj to koniec pracy. Sasuke cicho komentował z Shikamaru zachowanie
Uzumakiego, dlatego poradził mu z nim pogadać, bo sam musi wracać do
Temari, z którą idzie wieczorem na kolację.
Przy wyjściu szatyn się z nimi pożegnał i udał w swoją stronę. Wtedy usłyszeli rozbawione wołanie.
- No to nara Nara – chichotał Deidara, - Ale ma głupie nazwisko.
- No co ty nie powiesz, Deidaro Niruha – sarknął Uchiha. – Od kiedy?
- Co od kiedy? – zapytał zdezorientowany szef, nadal utrzymując wyższość w głosie.
- Od kiedy Deidara ni(e) ru(c)ha? – dopytał Naruto, śmiejąc się do wtóru z Sasuke i przybijając żółwika.
-
Zamknijcie ryje! – warknął oburzony. Klął w myślach na matkę, która po
owdowieniu zmieniła nazwisko na panieńskie. Dobrze, że do końca
gimnazjum był Douhito, bo żyć, by mu nie dali.
Chłopaki ani myśleli przestać się śmiać, w końcu byli po pracy, co im
może zrobić? Tak więc Deidara wyminął ich kierując się do swojego domu.
Sasuke miał iść na komisariat policji, gdzie do domu odwiezie go Itachi,
ale jeszcze zatrzymał Uzumakiego, by zaproponować mu zwierzenie się.
-
Dobra… mów co ci leży na wątrobie – zaczął Sasuke, a ten spojrzał na
niego głupio. – Mnie nie oszukasz.. zresztą za cienko ci to wychodzi.
- Nic mi nie jest… tylko jeden gnojek mnie wkurwia.
- No to pojedźmy do niego jutro i mu wpierdolmy – zasugerował brunet.
- Poradziłbym sobie – zawołał pewnie, a kolega przewrócił oczami.
- No to o co chodzi? Bo nie nadążam za twoją logiką.
-
Okazał się znajomym Hinaty. I nie chcę mi wierzyć, że ten pojeb jest
pojebem! Natknąłem się raz na niego i omal byśmy się nie zaczęli bić, no
to stwierdziła, że wymyślam. A rano przed pracą okazało się, że mój
teść go nasłał, by je od…
- Jaki teść? – zapytał głupio, na co go spiorunował spojrzeniem. – Sorry, mów dalej.
-
No to miał je odwieźć do domu, byłoby okej, ale patrzył na Hinatę jak
sęp na padlinę – wydusił z siebie, z nerwów wkładając ręce do kieszeni.
- No to jedź do niej – nakazał Uchiha i pociągnął go do pobliskiego przystanku.
- Na cholerę, skoro jej tata mnie nie wpuści?
- Weź się w garść Naruto… jesteś Uzumaki, umiesz włazić w dupę ludziom bez ich zgody.
- Zabrzmiało dwuznacznie, imbecylu – warknął blondyn, ale fakt.…. potrafi sobie zjednać ludzi.
-
Dobra, masz autobus za dziesięć minut. Powiedz jej o wszystkim, myślę
że bardziej tobie uwierzy, niż jego masce – oznajmił stanowczo.
Niebieskooki zgodził się pojechać do niej, wszakże nic mu to nie
zaszkodzi, a nóż widelec może pójdzie po jego myśli? Jedno wiedział, ten
cały Hidan nie jest taki grzeczny, jak ona może wierzyć jego zrytej
gębie? Autobus nadjechał, a on wsiadł. W głowie układał sobie dobre
argumenty przeciw siwemu.
~*~
No
najpierw się trochę wyżalę... głupi bloog.pl zmienił wygląd i
ustawienia na serwerze i nie ogarniam tego :/ Gdyby jeszcze zajęli się
prawdziwym problemem, jak likwidacja limitu znaków, ale nie :/ Po co? :/
Zaległości...
ja wiem, ja nadrobię, w tym tygodniu się za was zabiorę, znaczy za
wasze blogi :P (Sama na blogu, który czytam nic nowego nie weszło ;])
I tym sposobem przeniosłam się na blogspota, powolutku poprzenoszę wasze komentarze :* No to pozdrawiam gorąco ;*
Dziękuję za komentarze :)
a i notka za tydzień -> 15.06.2013
Ty na serio to zrobiłaś… Przeniosłaś się na Bloggera xD Jak wiesz notka świetna ;p
OdpowiedzUsuńPozdraaaaaawiaaam ;*
PS: Ta pora źle na mnie wpływa…
PSS: Wyłącz weryfikację obrazkową, plooooosee…
I zmień godzinę na teraźniejszą, bo jest 01:40, a nie 16:40 ;p
OdpowiedzUsuńJeej, jak fajnie, że się przeniosłaś! :3
OdpowiedzUsuńTu jest tak.. ładniej xD
Mam pytanie.. czy mogłabyś ustawić tak, że na stronie głównej będzie pojawiał się jeden rozdział? Bo tak to czytam, patrzę na ten pasek na boku "jeszcze dużo zostało", przewijam w dół - koniec ._.
"Temarii zawsze jest przy mnie mokra" xD boooożeeeee nie wierzęęę!:D Deidara ma w sumie przesrane u Ciebie, bo nie dość że wygląda jak dziewczyna to na dodatek ma beznadziejne nazwisko;<
OdpowiedzUsuńdodano: 08 czerwca 2013 8:16
OdpowiedzUsuńkatalog-graficzny-by-emy.blogspot.com mi chodziło o tego bloga =.= No, ale nic dobra. Za niedługo powinnam się też zabrać za tamtego bloga, ale nie mam po prostu czasu na to... A w ogóle NaruHina <3 Mrh... Jestem ciekawa, kiedy z Sakury zrobisz jędzę! Oby szybko, bo jej nienawidzę! heh. No nic to wszystko? Tak.. Sorka za krótki komentarz, ale nie umiem już opisywać :/ Eh... Mój limit się skończył, a właściwie ! Kocham Twoje Opowiadanie!
dodano: 08 czerwca 2013 9:09
OdpowiedzUsuńDobrze jest nie pierdol.
Hidan był.
Dei był.
Czyli Tsu jest przeszczęśliwa.
Ale że Hiashi lubi Hidana, zważywszy na to jak on... Wygląda... Nke mówię, że źle, bo jest zajebisty w każdym tego słowa znaczeniu, ale Narito w porównaniu z nim to jest jak dzieciak.
Niruha... Weź spadaj od mojej dziwki co? xD
Enyłej.. Czekam niecierpliwie na ten wieczór kawalerski, na ślub i oczywiście na śledzenie Minato...
Ach, tyle epickich momentów. Zazdroszcze, moja wena poszła się jebać i nie wróciła T^T
A u mnie kolejny rozdział jakby co
dodano: 08 czerwca 2013 9:59
OdpowiedzUsuńWięc tak... Yhy, Yhy... Raczej strasznie długiego komentarza ode mnie nie dostaniesz, bo łeb mi pęka i mam gorączkę... 38,8... Notka wyszła tak jak zawsze; super, świetnie, interesująco. Jeśli wnerwia cię bloog.pl, nie obrazimy się, a komentarze możesz dopisać na samym dole notki. No to bez nie potrzebnego przedłużania, pozdrawiam i zapraszam na tego bloga:
http://konoha-clans.blogspot.com/
dodano: 08 czerwca 2013 11:55
OdpowiedzUsuńTeż mnie wkurza to nowe ustawienie bloga :/ okropne jest. twoją notkę przeczytam jak chwilkę znajdę bo teraz nie mam jak a u mnie nowa notka wieć zapraszam :)
dodano: 08 czerwca 2013 12:48
OdpowiedzUsuńGłupi Bloog.pl, zrób focha, ja bym zrobiła.
A więc tak. Notka zajebista <333 Jakie Deidara ma śmieszne nazwisko <3
A gdzie Sasori, mój rudzielec kochany :< Chcę więcej Saso ^^ Ale był Hidan. Rozwalił mnie po prostu xD
Ale najlepszy i tak był Konohamaru :D Jaki przypał :D Śmiałam się jak głupia xDDDDDDD Tyle było tu tekstów i różnych innych śmiesznych sytuacji, że nie potrafię tu wszystkiego wymienić, a chciałabym <333
Jak tylko wchodzę na Twojego bloga to wiem, że zaraz spadnę z krzesła ze śmiechu :D Uwielbiam Twoje poczucie humoru <3
Tak więc pozdrawiam i czekam na następną notkę ^^
Buziaki :*
dodano: 08 czerwca 2013 14:01
OdpowiedzUsuń*Ślini się* Hinatka jest przesłodddka! Normalnie mam ochotę wyciągnąć ją z twojego opowiadania i wyściskać! :3 Kiedy Naruto wspomniał o dzieciach podczas tych jego chwil bólu myślałam, że zejdę z przedawkowania chichrania...ZABIJASZ!
Ah, te obelgi z miłości. My też tak mamy, prawda słoneczko? xD
Kurde! Zajebiście mocno rozumiem Kushinę! No niby fałszywie go odkaża, ale żeby ten chuj nie zauważył jej zachowania i nie próbował tego wyjaśnić? Chyba by wiedział, kiedy jego żona ma okres, więc powinien się trochę pomartwić! -.-
Hidan - szuja? Podoba mi się jego nowe imię! xD
HAHAHA! Konohamaru się nieźle wpakował. Bardzo goo lubiem. Bardzzo! Jest zaiste zajebisty.
Nie lubię ojca Hinaty. Go nie lubię. Szuja numer dwa w twoim opku.
Deidara Niruha? Hahaha. Nie no spoko. Ni - ruha. brakuje tylko 'c' pomiędzy 'u' i 'h' xD eh ! Naruto mnie wyprzedził! ( pisze komentarz tak jak czytam, więc opisuję to co w danej chwili widzę ;p )
Dobra to tyle z moich chorych wypowiedzi na temat twego jakże chorego opowiadania. Z niecierpliwością czekam na następną notkę, ślę masę weny i w ogóle. Czy coś...
dodano: 08 czerwca 2013 16:18
OdpowiedzUsuńKomentarz miał być dłuższy, ale się usunął ;'(
Nowa notka *w* Super!! Nareszcie powracają Akasie() Deidarasz z kim go połączysz? Słysałam, że szuka partnerki na weselę. Mogę to być ja?!! A tak na serio to kto? Ino? Powiedz, że Ino!(uwielbiam DeiIno, te dwa blondasy do siebie pasują!!) Nie mogę się doczekać wieczoru kawalerskiego. Ciekawe co Hidan wymyśli 'mina zboczeńca'
Niech Minato i Kushina się pogodzą, mają się KOCHAĆ!!! Jakkolwiek to zabrzmiało XD
Więc czekam na nową notkę i (najważniejsze!!) na NaruHina(jeeeeeesteeem zboczona, ale tak trochę ;)
Pozdrawiam ;*****
dodano: 08 czerwca 2013 17:05
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl po przeczytaniu rozdziału:
Aaaaghr! Hiashi mnie wkurza! >.< Się kurde uwziął == I jeszcze chce decydować za Hinatą =3= Że ona mu nic nie wygarnęła, to ja nie wiem...
A Konohamaru... Jeszcze gorzej wypadł chyba niż Naruto xDD Ale mu współczuję, szkoda go na kastrowanie xD Dobrze, że Hanabi jakoś zainterweniowała, bo miałby co najmniej przesrane xd Chociaż teraz przez niego ona nie będzie miała lekko...
Hidan... Tsu mnie pewnie za to pobije (xD), ale też mnie wkurza =3= Ale szok, że potrafił się zachować i w ogóle, że nie wpieprzył Naruto O.O Może on ma dwie osobowości? Albo nie, trzy: zboczeniec, lizus (wkurwiający), grzeczny pan (już mniej wkurwiający) xD
Whatever.
Niruha... XD To teraz mu nie dadzą spokoju chłopcy xD Ale Shikamaru ich uratował od połamania nóg przynajmniej xD
A co do Kushiny i Minato... O rany, wyczuwam furię xD Coś mi się zdaję, że się biedny Minaś będzie musiał żonce grubo tłumaczyć xd Ewentualnie, ona sama znajdzie sobie wytłumaczenie - zapewne niezbyt dla niego przychylne xD
No, ale ogółem rozdział jak zwykle super :3 Nie gadaj, że nie! >3<
Czekam na next'a i życzę weny~ :D
dodano: 08 czerwca 2013 17:41
OdpowiedzUsuńNotka jak zwykle świetna ;))
Naruto i Hinata są cudowni i ten jego katarek, boskie ;P.
Najlepszy był Konohamaru :D Jaki przypał, mina Konohamaru, gdy dowiedział się, że kamerdyner to Hiashi musiała być bezcenna, hehe;]
Deidara Niruha? Hahaha, świetne!!!
Nie wiem jak Hiashi może lubić Hidana i jeszcze mówić, że to świetny chłopak(ciekawe kiedy, między byciem totalnym chamem, a zboczeńcem?) No nic, licze także na szybkie wyjaśnienie sytuacji MinaKushi, mam nadzieję że się pogodzą, niemniej jestem ciekawa jakie będzie wejście Kushiny na spotkanie Minato xD (oj będzie się działo).
To chyba wszystko mam nadzieję, że szybko dodasz nexta bo już zżera mnie ciekawość co będzie dalej ;))
dodano: 08 czerwca 2013 18:30
OdpowiedzUsuńJebać wygląd bloga, za głupi powód, żeby nie powiadamiać! Na szczęście coś mnie tknęło i tak sobie myślę, że wejdę i sprawdzę. ;D Ahh ta kobieca intuicja. :3
Swoją drogą to mój blog też ostatnio coś "zaszalał" po pozmieniały mi się wszystkie kolory, zamiast słodkiej, uspokajającej, głębokiej czerni ( xd) wszędzie biało i do tego jakiś zielony... Jak weszłam to się az przestraszyłam, na szczęście sytuację udało się opanować i powrócić do normy i tobie też z pewnością uda się wszytsko ogarnąć i już się nie mogę doczekać nowego wyglądu bloga. :3
A teraz przechodząc do notki... Cholernie dobra, uwielbiam cię! Było kilka momentów, kiedy parskałam śmiechem do monitora, nawet miałam sobie je zapisać, ale myślę - nie no, zapamiętam. Chuja zapamiętałam, a jestem zbyt leniwa, żeby szukać - wybacz. W każdym razie rozwaliła mnie scena Konohamaru i kamerdyner vel tata. Hahaha.
Czekam z niecierpliwością na rozwiązanie sprawy MinaKushi. I domagam się więcej Saska w następnym rozdziale. (Swoją drogą nawet jak jest rozmowny to jest zajebisty. ;3) .
Wspomne też, że podobają mi się zdjęcia i opisy bohaterów, krótkie i na temat. Pomysł idealny!
Już nie zanudzam, dużo weny, czekam do następnego rozdziału. ;*
dodano: 08 czerwca 2013 18:51
OdpowiedzUsuńNowy rozdział! Zapraszam!!
http://yuuki-in-akatsuki.blogspot.com/
Miłego czytania ;****
dodano: 08 czerwca 2013 19:56
OdpowiedzUsuńŚwietne :) przeczytałem wszystkie, i będę kontynuował :* Obiecaj, że nie przestaniesz pisać.
A to dla fanów NaruHina http://www.youtube.com/watch?v=8D16mG-qwJ4
dodano: 08 czerwca 2013 21:46
OdpowiedzUsuńnie przejmuj się wygląd nie jest aż taki zły. a rozdział super :) . życzę duuuuuuuuuuuuuuużo weny :*
Oooo to teraz na pewno się dogadamy - pan w czapeczce z ,,boskim uśmiechem" to mój ultimate bias Taemin ^v^ Przepraszam musiałam od tego zacząć xD
OdpowiedzUsuń,,Prześpię się z... znaczy u'' - epickie xD Szczerze mówiąc przydałaby se jakaś kłótnia pomiędzy Naruto a Hinatą - za piękne to się robi xD A no i jeszcze akcja z urzędem emigracyjnym genialna :d. Przepraszam, ze komentuje co drugą notkę, ale koniec roku i mam urwanie głowy z nauką.
Pociesze cie, że mi osobiście bardzo odpowiada blogger i chyba nigdy się nie psuje. I jeszcze mam pytanie jak zrobiłaś to przezroczyste tło w postach, bo próbuje bawić się jakimiś selektorami i nie wiadomo czym, a i tak mi nie wychodzi :/
Do następnego rozdziału, weny :)
kto ci robi szablon Soli-chaaaan ?
OdpowiedzUsuńTaaaaaak blogspot *.* Czekam na jakiś mega śliczny szablonik
OdpowiedzUsuńO rany, ale się będzie działo w następnej notce.. Naruto po prostu zobaczy ich na spacerze z daleka i strzeli focha, a może podbije do nich i wpierdoli Hidanowi ;> No nie wiem nie wiem..
Prawie trzydziestolatki lejące się wodą? o.O no cóż.. kryzys wieku średniego rozumiem xD
Hidan ciągle boski ale mnie wkurvia xD Niech sobie odpuści Hinate, ma tu taką mnie.. xD
Ahahahahah Konohamaru dojebał, no coż już zjednał sobie teścia!
No a co do komentarza u mnie.. przykro mi nie będzie NaruHina! xD
Pozdrawiam, buziaki ;3
O jezu ja chce juz ten kawalerski sis! ;D ]
OdpowiedzUsuńOho niech Naruciak wygarnie Hidanowi to i owo ;D Ale takze tak jak Sas powiedzial, niech porozmawia o tym wszystkim z Hinata ;D I ah nie potrafie doczekac sie nastepnej soboty by przeczytac kolejny rozdzial ;DDD
Tyy.. Kushina nadal paodejrzea Minato o zdrade ;D Oj zapowiada sie ciekawie ;DDD
Hihihih widze ze takze przenioslas sie na blogspot ;DDD
No to do pozniej ;**
Hej, nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a tak btw zostałaś nominowana do Libster Award :) http://naruto-i-hinata.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńAmine :)
Weee. Jestem nienasycona. Proszę o więcej :D Będę czekać. :D A tymczasem u mnie nowa notka. http://calkiem-inne.blog.pl/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAj lajk it xD super rozdzial. Ale po kolei. Hiashi jest irytujący, wkurwiający i w ogóle aaaaa nie lubie go. Cholera Pan i Władca wrrr.
OdpowiedzUsuńHanabi uratowała tyłek Konohamaru, ale i tak czeka ją pogadanka z tatuśkiem xD
Hidan i Dei tu się zgodzę z Tsu są oni jest zajebiście xD ( ale bez nich też jest fajnie ). Kushina pewnie troszkę nadinterpretuję sytuacje, jak każda kobieta. Współczuję Minato :)
Nie moge się doczekać wieczoru kawalerskiego i ślubu. Może Naru z Hidanem pokłócą się o Hinate? Hmmm zapewne napewno.
Rozdział cudny i czekam na następny.
Życze by była wena, a nie tak jak moja spierdoliła xD
Kocham taniec :D Dlatego I like it! Podoba mi się ta kwestia tańca :P Tak więc... Post długi, trochę mnie zmęczył (mam wadę wzroku i to pewnie dlatego), no ale tam... Życzę powodzenia, dużo sukcesów i pozdrawiam :P
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam także do siebie:
sakurciaigaara.blogspot.com
powiew-pustyni.blogspot.com
To na początek, witamy w skromnych progach Bloggera! ^^
OdpowiedzUsuńWreszcie, wreszcie chwilka czasu, aby poogarniać wszystkie blogi! *ociera pot z czoła* Wybacz mi Soli, za to haniebne spóźnienie :c rozumiesz, koniec roku, poprawa ocen, taka sytuacja… Ale nareszcie mogłam wygodnie zasiąść przed kompem i oddać się czytaniu twojego bloga <33 Ostrzegam, że komentarz będzie raczej.. hm, no nie wiem.. beznadziejny, bo jestem padnięta. Ale już nie mogłam dłużej czekać *-*
Kocham sceny pomiędzy Naruto i Hinatą u ciebie. Nie są tak głupio przesłodzone, jak to często bywa, nie ma w nich tego lukru i cukru, od którego mi się zęby psują, tylko tak właśnie… idealnie :3 A to trochę żarcików, trochę ponabijania się… perfect xd Fajnie, że Hinata i Hanabi tak świetnie dogadują się z rodziną Naruto, i jest między nimi taka miła, ciepła atmosfera. Cóż, szkoda, że z Hiashim jest trochę inaczej, ale ja ciągle wierzę, że ten sztywniak się wreszcie przekona do Naruciaka xd Ahahahahaha, Konohamaru, ty mózgu! <3 Soli, trafiasz idealnie w moje poczucie humoru :D :D :D „ty pewnie jesteś ten, jak mu tam… kamerdyner!” młody Sarutobi ma jakieś skłonności samobójcze chyba xd Nie no, rozwaliło mnie to po prostu, no i do tego to porównanie do Sama-Wiesz-Kogo <3 Heh, na naszą matematyczkę kiedyś tak mówiliśmy. Noo, ale Hanabi razem z tym geniuszem całkiem, całkiem wybrnęli z tego bagna, szacun dla nich. No i podziw dla Konohamaru za odwagę, ja bym chyba po prostu zwiała xd
No kurde, Hidan, zjeżdżaj od Hinaty ;_; Kocham cię, ale mimo wszystko tutaj jestem po stronie Naruciaka. Trochę współczuję naszemu blondynowi – jak Hinata mogła mu nie uwierzyć? ;_; Mam nadzieję, że to w żaden sposób nie wpłynie na ich związek, a ona w końcu się dowie wszystkiego o Hidanie.
Hahahahaahaha, telefon do Santosa i urząd imigracyjny <3333333333333333 to było genialne! Sasuke, jaki przyjacielski, nie ma to jak dobra, męska solidarność xd Wpierdol – najlepszy sposób na rozwiązywanie problemów :D Nooo, Naruto, odważnie, prosto w paszczę lwa… Już się boję na samą myśl o tym, co wyniknie z tego spotkania xd Albo Hiashi znienawidzi go jeszcze bardziej, albo się do niego przekona… Jak chyba wiadomo, mam nadzieję na to drugie :3
No nicc, pozdrawiam serdecznie i czekam na next’a , czyli… jutro! *-* W sumie są nawet zalety takiego spóźnionego czytania, bo od razu następnego dnia nowy rozdział xd
Pozdrawiam bardzo gorrrąco ;*