Ariana | Blogger | X X

29 cze 2013

#24. Męskie opiekunki.



            Dni mijały jak z bicza strzelił, aż nadszedł weekend. Wszyscy studenci wrócili do swoich domów. Niektórzy od razu, a inni po wizycie u Ichiraku, która ciągnęła się do późnego wieczora. Wtedy spotkał się z Gaarą i Kibą, który nie szczędził na nim krytyki odnośnie zakładu. To było bardzo trudne, ale przekonał przyjaciela o swojej miłości. Pomógł tu fakt, że znają się od dziecka. Kiba jednak zastrzegł, że nie pohamuje się z wpieprzeniem przyjacielowi, gdyż bardziej ceni przyjaźń z Hinatą, która jest dla niego, jak siostra. Ale taka fajna siostra, nie taka podupcona, jak Hana.
            Tak czy siak, cieszył się, że jednak Kiba to równy kumpel. Taki, który gdy się mu powie, iż zabiło się człowieka, zapyta „gdzie go zakopiemy?”. W tej kolumnie byli jeszcze Gaara i Sasuke, do którego właśnie się wybierał. Do domu wrócił, gdy wszyscy spali, więc musi się wpierw przywitać. W tym celu zszedł do kuchni, gdzie Kushina grzała tosty w tosterze i przygotowywała owocową herbatę.
- Dzień dobry, mamusiu! – zawołał wesoło, tym samym lekko ją strasząc.
- Naruto! Nie strasz mnie – odparła oburzona, ale jej uśmiech pozwalał na więcej przekomarzania.
- Bo..? Uderzysz mnie łyżką? – wyśmiał czerwonowłosą, zauważywszy, iż groziła mu małą łyżeczką od herbaty.
- No, nie śmiej się tak. Nawet łyżeczką może cię uszkodzić – wtrącił Minato, manifestując synowi rękę w opasce uciskowej. Ukradkowo także puścił oczko do żony.
- Co ci się stało?! – zapytał zszokowany połamanym ojcem.
- Co Żabciu? Stawiasz się? – zaśmiała się, wymachując mu łyżką przed oczami.
            Oczywiście wszyscy się zaśmiali. Naruto przytulił matkę na powitanie i uchronił się przed ciosem z łyżki. Następnie męczył ojca z pytaniami o rękę. Wyjaśnienie wprawiło młodego w histeryczny śmiech.
- Taki stary, a tak orła wywinąć! – tyle z siebie wydusił między spazmami śmiechu. Kushina w końcu trzepnęła go w łeb, bo kto to widział śmiać się z cudzego nieszczęścia? No dobra, sama lekko zachichotała. Tym bardziej, że to widziała.
            Następnym tematem rozmów rodziny Uzumakich był, mający się odbyć pojutrze ślub Yahiko i Konan. Minato tłumaczył synowi trasę drogi, gdyż to on będzie robił za kierowcę. Swoją drogą był z tego dumny na dodatek będzie mu towarzyszyć Hinata. Na szczęście Hiashi pozwolił jej jechać, choć pod pewnymi warunkami.
- Naruto ty w ogóle mnie słuchasz?
- Hm? – mruknął wyrwany z myślenia. – Nie no, będziemy w tym samym samochodzie przecież.
- Wiesz, że skoro prowadzisz nie będziesz pił alkoholu? – zapytał zadziornie.
- Ech?! Co kurwa? – zatkał na moment usta, na co Minato spojrzał na niego krzywo. – Znaczy co kurde? Nie ma tak! Mam nie pić za szczęście kumpla i jego małżonki? To nie sprawiedliwe!
- Spokojnie Żabciu. Tatuś żartował – wytłumaczyła mu. Spojrzał na mężczyznę, który chichotał usatysfakcjonowany.
- Bardzo zabawne – skwitował i wziął ciepłe tosty z talerza rodzica. – Idę do Sasuke. Będę późno!
- Naruto! Wracaj tu i oddaj mi kanapki! – krzyczał pan domu.
- Weź Kuramę wyprowadź, Naruciak słyszysz? – dopowiedziała Kushina.
- Dobra mamuś! – wrzasnął i wziął psa na ręce, po czym wyszedł.
            Wraz z psem, który niesamowicie się wyrywał z uścisku. Koniec końców przyczepił go do smyczy, czego nienawidził, więc nie omieszkał ugryźć w rękę. Naruto zaczął besztać zwierzaka, co w sumie robiło z niego idiotę, ale kij z tym.
- Masz mnie nie gryźć, bo cię zamknę w piwnicy i nie dam wody! – zagroził, ale ten prychnął i odwrócił się, Naruto w oczach miał kurwiki, przywrócił pupila w swoją stronę. – Rozumiesz mnie, paskudo?
- Jak odpowie to dam ci stówę – sarknął stojący za blondynem Sasuke.
- Właśnie się do ciebie wybieraliśmy – wyszczerzył się i kierował z nim do domu Uchihów – Byłeś na zakupach? – spytał widząc reklamówki pełne żarcia.
- Nie kurwa, wyprowadzam jedzenie na spacer – sarknął zirytowany.
- Ale humorek… masz TE dni? – sarknął, dla efektu zrobił to szeptem.
            Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, ale potem oboje parsknęli śmiechem. Brunet w czasie drogi wyjaśniał Uzumakiemu całą sytuacje w domu. Otóż rodziców nie ma, ale Itachi idzie na wieczór kawalerski, tak samo Kana tyle że panieński. W dodatku jego genialny braciszek sprowadził sobie kumpla, z którym jedzie na zabawę wraz z jego pięcioletnim synalkiem. Na szczęście Yukari i ten brzdąc mają zamówioną opiekunkę.
- Pierdolę, śpię u ciebie – powiedział załamany, Sasuke.
- Daj spokój, nie będzie źle…
- Będzie… a ty nie jedziesz na wieczorek kumpla? – zmienił temat.
- Nie, ja tylko na ślub i wesele.  Muszę być trzeźwy pojutrze, będę prowadził – rzekł dumnie blondyn.
- Współczuje twoim starym i Hinacie – dogryzł Sasuke.
            Otworzył drzwi od domu i zaprosił blondyna wraz ze zwierzakiem do środka. Ten od razu zaczął wszystko obwąchiwać. Chłopcy zdejmowali odzienie, Sasuke nakazał mu jak skończy iść do pokoju, a sam zaniósł reklamówki do kuchni. Wtedy Naruto zobaczył Kane, która była  gotowa do wyjścia. Przywitali się wesoło, oboje bardzo się lubili, tak samo Sasuke ją lubił. Dzięki niej Itachi mu nie podskakiwał.
- Już idziesz? Dopiero czternasta.
- I tak wrócę po Itachim – pokazała mu język.
- To baw się dobrze – pożyczył Naruto.
- Nie uchlej się – wtrącił Sasuke z uśmiechem.
            We trójkę jeszcze się ponabijali z tego jakiej jej nie chcą zobaczyć nad ranem. Gdy wyszła zamierzali iść do pokoju bruneta, ale Kurama gdzieś zbiegł. Usłyszeli szczekanie dochodzące z kuchni i wkroczyli. Zastali tam małego szatyna karmiącego psa jakimś swoim herbatnikiem. Blondyn od razu go rozpoznał.
- Ooo, znam cię! – zawołał blondyn. – Naki, tak?
- Naoki – poprawił, głaszcząc Kuramę. Uzumaki się nie martwił, to psisko daję dzieciom nawet deptać po ogonie. – Fajny piesek!
- Wabi się Kurama – ukucnął, a Sasuke postanowił powyjmować produkty i położyć na miejsce. Bo brat łaskawie dupą nie ruszy. – a ja jestem Naruto, chłopak Hinaty. Pamiętasz ją?
- Tak, wujek Hidan się z nią ożeni – zawołał wesoło.
- No chyba kurwa nie – zakpił. A mały zatkał uszka.
            Sasuke skarcił go, bo przy dzieciach się nie wyraża, potem niechcący z półki wypadło kilka torebek z przyprawami, na co zareagował wcześniej wypominanym słowem. Naruto z tego powodu mu dokuczał, ale było minęło. Chcieli pójść do pokoju, więc Naoki chciał z nimi – pozwolili, ale musiał zapytać taty. Czekali na niego w przedpokoju, gdzie wyleciał krzycząc uradowane „mogę”.
- No to chodźmy – powiedział leniwie Sasuke. A Naruto uchwycił Naokiego za rączkę.
- Umiesz chodzić po schodach? – zapytał, na co brunet plasnął się w czoło. – No sorry, nie wiem jak to jest z małymi dziećmi.
- Umiem! – krzyknął uśmiechnięty chłopiec.
            Potem do godziny dziewiętnastej chłopcy siedzieli w pokoju. Naruto i Sasuke, aby rozbawić pięciolatka, dokuczali Kuramie ciągnąc go za ogon, uszy, lub obracając go trzymając za łapy. Oczywiście nie raz zostali za to pogryzieni. Naruto w przerwach wydobywał od chłopczyka informacje o Hidanie. Przysłuchiwali się temu z niesmakiem.
            Po kilku minutach, o dziwo zwołano na dół Sasuke i Naruto, ale wraz z nimi zszedł Naoki. Blondyn dla zabawy popchnął Uchihe ze schodów, lecz półpiętro nie sprawiło by się wyjebał. Ale huknął o ścianę.
- Jebnę ci – zarzekał, a Naruto go wyśmiał. – Czego chcesz Itachi?
- No bo jest problem… Miyuki czyli opiekunka, spóźni się jakieś dwie godziny.
- Do czego zmierzasz? Nie będę pilnował dzieci, nie jestem nianią! – warknął Sasuke i zawrócił do siebie, lecz… - Chyba, że…
- Ech, widzisz jaki jest wkurwiający? – powiedział do Sasoriego. Ten wzruszył ramionami, co go to obchodzi? Chociaż dobrze, że ma bardziej pokładaną siostrę. – Czego chcesz?
- Twój samochód – założył ręce uśmiechając się perfidnie
- Chyba cię popierdoliło – warknął rozzłoszczony. Naoki zatkał uszka i wtulił się w nogę Naruto. – Ale tylko na okres wakacji.
- No dobra… acha, jeszcze po pięć tysięcy jenów dla mnie i Naruto – popatrzył na nich ze złością. - Jesteśmy głodującymi studentami – zaśmiał się, ale otrzymał zapłatę. – Miło się robi z tobą interesy.
- Parszywy gnojek – warknął starszy Uchiha i szybko zerwał się z Sasorim.
            Studenci spojrzeli na siebie z uśmiechem. Sasuke poszedł po Yukari przenieść ją na dół. Natomiast Naoki z Naruto, którego chłopiec zdążył bardzo polubić, usadowili się na kanapie.

            Pół  godziny później, wszyscy mężczyźni z Akatsuki, znaczy no brakowało jeszcze Hidana, który kazał im przybyć na ów polanę, na której się znajdowali. Tak trochę Yahiko poczuł ulgę, czyli jednak żadnych spacerów po burdelach, więc powinno być grzecznie. Jednak z drugiej strony ta cisza nie wróżyła nic dobrego. Za namową Nagato, postanowił wyluzować i wrócił do rozsiedlonej się na ziemi grupy.
- Gdzie ten dureń? – zapytał Itachi, Kakuzu.
- Masz go w kieszeniach, Deidara? – sarknął, a blondyn chętnie włączył się w grę i wyciągnął z tych części materiał. Uchihie sam chętnie dokuczał.
- Nie pajacujcie – przewrócił oczami.
– Jak ja nie cierpię, gdy ktoś się spóźnia… Itachi ignoruj ich - dołączył Sasori, leżący leniwie na trawie.
 - Och, nie wiedziałem Uchiha, że potrzebujesz ochroniarza – zaśmiał się Dei.
- Nie potrzebuję – wtrącił się głupio, Tobi.
- Nie mówiłem do ciebie debilu.
- Ale ja też jestem Uchiha….
            Blondyn nie wytrzymywał przy tym dziecku specjalnej troski. Na szczęście chwilkę po ich uświadamiającej wymianie zdań zjawił się Hidan, taszczył ze sobą jakieś dwa duże czarne worki. Zazwyczaj służą one do wpakowywania śmieci, więc byli bardzo zdezorientowani. Szczególnie Yahiko.
- Co jest? Będziemy segregować śmieci? – zakpił.
- Lepiej – otwarł jeden i wysypał z niego komplety ubrań wojskowych dla każdego. – Ubierać się! – sam już był przebrany, ale i tak nikt go nie posłuchał.
- Po chuj? – zapytał spokojnie, Kakuzu.
- Byś się  głupio pytał – sarknął, ale brak chęci kumpli zmusił go do otwarcia następnego worka, gdzie wysypała się specjalna broń. – Paintball ciule! – zawołał, uśmiechając się perfidnie. – Skoro nie chcecie by było po mojemu oraz odwiedziły mnie wasze kobiety sypiąc groźbami kastracji. To odpuścimy wypady do burdelów, ale i tak będzie bardzo męsko. Deidara pewnie będzie miał trudności.
- Spierdalaj niedogwałcie – warknął, ścigając z siebie koszulkę.
- Spoko, pewnie Sasori chętnie ci pomoże – dodał Itachi.
- Ty też wypierdalaj – fuknął i wziął z kupki koszulę, którą za drugi koniec złapał Sasori. – Sorry, byłeś pierwszy – stwierdził i wziął inną, a doping pozostałych nie schodził z ich ust.
- Jacy wy jesteście słodcy- zaśmiał się Kisame.
- Gorzko! Gorzko! – nawoływał Zetsu.
- Weźcie się kurwa ode mnie odwalcie – warknął egoistycznie Sasori.
- No weź Sasori, z twoim kolorem włosów, tylko Dei’a poruchasz – zaśmiał się.
- Rasiści pierdoleni… a ty co? Dalej wpierdalasz robaki jak w dzieciństwie? – odgryzł, uśmiechając się triumfalnie, podczas zapinania paska.
- Na bank, bo jego laska nie umie gotować – uśmiechnął się Kisame.
- Przynajmniej nie capi mu tym z gęby, jak od ryb – wtrącił Tobi. Kisame chciał podejść i mu przypieprzyć, ale wystarczył krok, by ten ze strachu sam się przewrócił.
- A ty co Nagato? Jadłeś coś w ogóle… w tym tygodniu? – sarknął Hidan, patrząc jak mu gacie lecą z dupy i nawet pasek nie pomaga.
- Jadam regularnie. A który miesiąc u ciebie? – zapytał, wskazując na brzuszek.
- Dopiero drugi, może Sasori mi odbierze poród, jak Kanie – powiedział, teatralnym głośnym głosem, na co oboje od razu się speszyli. Skąd on wie?
- Sasori zaglądał… TAM, Kanie? – powtórzył Yahiko. – I co? – dopytał głupio.
- No ciasno już tam nie było – odparł Sasori.
- Ale ci wpierdolę – podszedł do niego i szarpnął za kołnierz, przyciągając do siebie. – Nie będziesz się tak wyrażał o mojej żonie – warknął i potraktował go pięścią w brzuch.
- Hej, hej spokój! – zawołał Yahiko, rozdzielając te dwójkę, bo nikt inny nie chciał im przeszkadzać. – Do chuja pana, wyżyjecie się, grając w paintballa – ogłosił odpychając w tył Itachiego, któremu ze spodni wypadła gumka.
- Ooo, chyba nasz panicz liczył na dobrą zabawę – sarknął Zetsu wymachując mu przed nosem, opakowaniem z firmy durex.
- Wypieprzaj – syknął i chciał odebrać pakunek, ale Zetsu rzucił do Deidary.
- Co Uchiha, nie chcesz znowu wpaść – zaśmiał się blondyn, łapiąc ów przedmiot.
- Zamknijcie się już – zawołał Yahiko, zaczyna się czuć na imprezie, jak przyzwoitka. – Dei, oddaj mu to.
- Właśnie – wtrącił Tobi. – w odróżnieniu od ciebie, jemu się ta prezerwatywa przyda.
            Gdy byli już gotowi, zdążyli wystarczająco sobie podpaść, by chcieć się mścić. Zabrali bronie i ruszyli do lasu niedaleko. Na razie mieli się wstrzymać i rozproszyć w lesie, a o dwudziestej drugiej, ma się rozpocząć wojna. Plus mają uważać na zastawione pułapki, spełniające rolę atrakcji

            Wracając do domu Uchihów, studenci zajmowali się dziećmi. Na początku było dobrze, ale gdy zaczęła się robota mieli wszystkiego dość. Naokiego nafaszerowali słodyczami i oranżadą, przez co był nadmiernie pobudzony i zamiast siedzieć i oglądać bajkę, latał zdziczale po domu. Yukari natomiast niemiłosiernie płakała. Ni to głodna, ni to do zabawy. Bębenki w uszach zaczęły pękać
- Zrób coś! – rozkazał Naruto.
- A co ja mogę?!
- No to twoja bratanica, każ jej nie ryczeć! – powiedział, na co Sasuke spojrzał na niego, jak na kretyna.
- To niemowlak, nie kontaktuję ze światem, czopie! – warknął, próbując uciszyć tego małego wyjca. Naruto otworzył kolejną puszkę piwa i odpił, miał dosyć. – Daj jej piwa. Pijana szybciej zaśnie – odezwał się brunet, a tym razem to Uzumaki patrzył na niego z pod byka.
- Wiesz, czasem jak słucham twoich pomysłów to jestem za aborcją – warknął do niego, odpijając łyk.
- Taa, a umiesz zrobić debila?
- Nie…
- Dziwne, bo twojemu ojcu się udało – odgryzł Uchiha.
- Wpierdolić ci? – wrzasnął zirytowany, popychając go do tyłu. Nie był dłużny i też pchnął, dzięki czemu oblał się piwskiem.
            Wkurzony Naruto, w akompaniamencie wrzasków Yukari rzucił się na Sasuke obijając mu mordę, ten również to robił. Aby zrzucić z siebie blondyna kopnął go mocno w krocze, a ten w międzyczasie uderzył go w nos. Koniec końców, Uzumaki zawył z bólu i trzymał się między nogami, a Uchiha przyciskał chusteczkę, normalnie używaną do obcierania pupy niemowlaka, do nosa by powstrzymać krwawienie.
- Sorry – zaczął brunet.
- Taa, ja też – dołączył niebieskooki.
            Podali sobie ręce na zgodę i wrócili do czarnowłosej Yukari, która ani chwili nie przestała płakać. Do nosów studentów doszedł okropny odór wychodzący z pieluch dziewczynki. Nim Sasuke zdążył coś powiedzieć, do pokoju wpadł Naoki trzymający się za swój tyłek.
- Naruto, Naruto! Kupa! – zawołał, a rozmówca wytrzeszczył oczy.
- Nie gadaj, że się zesrałeś?!
- Jeszcze nie, ale muszę do łazienki – zakomunikował Akasuna.
            Naruto zerwał się do małego, zostawiając przyjaciela samego z tą śmierdzącą sprawą. Wziął chłopczyka za rączkę i udał się z nim do ubikacji.
- Umiesz sam się załatwiać? – zapytał.
- Tak – oznajmił z uśmiechem Naoki.
- A podcierać?
- Też.
- Uff… to dobrze.
            Pytania były głupie, ale pamięta z historii z własnego dzieciństwa, o których wiele, wiele razy słyszał od mamy, że zamiast użyć sraj taśmy, potrafił podetrzeć się ręką. Mało tego w wieku pięciu lat dalej robił do nocnika. Niesamowity ten dzieciak. Czekając na niego przed klopem, zadzwonił do Hinaty. Dziewczyna nie czuła się zbyt dobrze, przez następującą miesiączkę.
- Chciałbym być przy tobie i masować twój obolały brzuszek.
- Nawet nie wiesz, jakie byłoby to pomocne – odrzekła przyjemnie. – a ty co porabiasz?
- Siedzę u Sasuke i bawię się w męską opiekunkę do dziecka – oznajmił, a dziewczyna jęknęła w geście niezrozumienia. – zajmujemy się Yukari i twojego znajomego, Naokiego.
- Naokiego? Ale jak to?
- Nie ważne… wiesz, chciałbym mieć piątkę dzieci – wypalił poważnie.
- Ech?! – jęknęła Hinata, a wtedy Naoki wyszedł z ubikacji. Naruto zaproponował mu pogadanie z białooką, a on pójdzie sprawdzić, jak radzi sobie Uchiha.
            Naruto wszedł do pokoju i była cisza, więc obdarował uśmiechem czarnookiego. Odwzajemnił i rzucił mu biały pakunek, który bez problemu złapał. Jednak łapiąc to, co okazało się być zasraną pieluchą, wytrysło mu rzadką kupą na ubranie i twarz. W chłopaku zawrzało, a śmiech Uchihy pogarszał sytuację. Oddałby mu, jednak trzymał Yukari na rękach.
- Hahaha, wyglądasz jak produkt biegunki hipopotama, hahaha!
- Wychodzę! Radź sobie sam, chuju zajebany! – warknął Naruto zrzucając na podłogę pieluchę, co ochlapało mu spodnie i buty. Naoki wtedy przyszedł i zatykając nos oddał mu telefon.
- Wychodzisz już? A tak fajnie śmierdziało – nabijał się brunet.
- Pierdol się – warknął kolejny raz i wyszedł z domu. Po trzech minutach, kiedy doszedł do bramki z domu wyszedł jego kumpel i zaczął przepraszać, tłumiąc w sobie śmiech, czego blondyn nie widział. – No dobra, ostatnia szansa…. – chciał wrócić, ale go zatrzymał
- Czekaj! Skocz do domu po swoją matkę.
            Naruto tylko westchnął ciężko. Nie komentował, bo to nawet dobry pomysł. Ech, ludzie obok zatykają przed nim nosy. Przysięga, że zabije tego leszcza i to dziesięć razy! W drodze wyciągnął telefon i napisał Hinacie esemesa.
„Naruto: Zmieniam zdanie!!! >.> Maksymalnie jedno i ty zmieniasz pieluchy!”
Wszedł w końcu do domu i udał się na górę w coś przebrać i wziąć szybki prysznic. Dziesięć minut później był gotowy. Zszedł na dół do przedpokoju, rodzice chyba nie zauważyli, że przyszedł.
- Dobrze ci? – zapytał Minato.
- Nie bardzo. Uciskasz mnie – zaśmiała się Kushina.
- Trzeba było nie prowokować. Jak teraz udało mi się wejść to prędko nie wyjdę.
- To brzmi nawet kusząco, zadowolisz mnie jak ostatnio? – zapytała, a podsłuchiwacz poczerwieniał. Oni się pieprzą! Ohyda!
- Będzie ciężko z tą ręką….
- No i nie ma pełni księżyca, jak ostatnio…
- Właśnie, okno w pokoju Naruto miało świetny widok.
- ŻE CO?!!! – wydarł się niebieskooki. Wszedł do salonu z zakrytymi oczami. – Tato wyjdź z mamy i się ubierzcie! – w odpowiedzi usłyszał chichot, więc zaryzykował oślepnięcie. Okazało się, że Minato leżał oparty o ciało siedzącej bokiem na kanapie Kushiny. – Żądam wyjaśnień! Robili… robiliście… eee… TO w moim pokoju?! - małżeństwo oblało się lekkim rumieńcem, to milczenie dało odpowiedź twierdzącą. Naruto załamany usiadł na fotelu. – Nigdy już tam nie będę spać!
- Nie chcesz tam być, bo się tam kochaliśmy? – zapytał Minato. Ta sytuacja go bawiła, Kushine natomiast niebywale zawstydzała.
- Dokładnie! – krzyknął cały czerwony.
- To zejdź z fotela – oznajmił, a Naruto zrozumiawszy podtekst impulsywnie osunął się na dywan. – I z dywanu też – dodał, a Naruto wyszedł wydając z siebie odgłosy obrzydzenia.
            Minato śmiał się z niego  wesoło. Sam zobaczy, że z małżonką będzie chciał „chrzcić” każdą kupioną rzecz. Kushina odepchnęła męża i wybiegła za synem. Złapała go jeszcze przed domem i mu nakłamała, że Minato żartował. Uwierzył i poprosił rodzicielkę o pomoc w zajęciu się dziećmi u Uchihy.
- Żabciu… wdepnąłeś butami w psią kupę? – zapytała granatowooka.
- To długa i nieprzyjemna historia – odparł i bez pukania wszedł do domu Sasuke. Matko skarciła go za to, ale się nie przejął. Tu są sami swoi. Chciał jeszcze wejść do domu w butach, ale został upomniany. Sasuke po przywitaniu zaprosił kobietę do salonu. Naruto zdjął zasrane buty i wytarł je w leżącą niedaleko kurtkę przyjaciela. Hehehe, niedawno chwalił się tą nówką.

            Tymczasem gdy dochodziła już druga nad ranem, a gęstwinę lasu oświetlał tylko blask księżyca, trwała w niej istna wojna. Każdy uczestnik tam miał na ubraniach ślady z farby, a ból, którego zaznali w czasie ataku, dalej im towarzyszył. Jednak nie będą płakać, co to to nie!
            Zza krzaków wybiegł Obito, takie odkrywanie swojego miejsca oznaczało jedno – pułapka. Ale nie szkodzi, znalazł się idiota, który ruszył za nim, mianowicie Deidara. Będąc już wystarczająco blisko zestrzelił kolegę po nogach, na co upadł i skręcał się z bólu. Z triumfem podchodził do niego by go dobić, ale wtem prawie wpadł do dołu, w ostatniej chwili złapał się krawędzi, podtrzymując na łokciach.
- Kurwa pierdolona mać, Tobi! Pomóż mi! – rozkazał.
- Kiedy odstrzeliłeś mi nogi. Wykrwawiam się i umrę – oznajmił leżąc w liściach. Chłopaki grali w taki prawdziwy sposób, przez woki toki meldowali, kto zginął i ten udawał się do obozowiska, odpocząć wśród poległych.
- Nie pierdol! Wracaj tu i mi pomóż, złamasie!
- Nie! – fuknął i odbiegł w podskokach do obozu. Tam czekali już Kisame, Hidan, Kakuzu, Yahiko i Zetsu.
- Tobi! Tobi ty skurwysynie! Wołam cię! Tobi! – wydzierał się głośno.
- Proszę, proszę… kogo my tu mamy – zza drzewa wylazł Itachi, patrząc rozbawiony na Deidarę. – Pomóc ci?
- Wolę już być zastrzelony – prychnął.
- Jak sobie życzysz – wycelował w blondyna, a ten się wzdrygnął, chyba nie chcę go strzelić w twarz?! Zamknął mocno powieki i usłyszał wystrzał. Jednak nic nie poczuł. – Kurwa mać, boli – wydarł się, chwytając okolic nerki.
- To było za przywalenie mi w brzuch – uświadomił Sasori, jeszcze przed odejściem Uchihy. Następnie spojrzał z politowaniem na Deidare – Wiesz, że te dziury mają mniej więcej półtora metra?
            Wtedy blondwłosy powoli spuścił się w dół, no jakieś dziesięć centymetrów dzieliło go od ziemi. Ale i tak nie dawał rady wyjść z pułapki.
- Sasori pomóż mi! – zawołał z powrotem będąc oparty na łokciach. Musi zacząć ćwiczyć. – Słyszysz?! – brązowooki usiadł sobie pod drzewem, śmiejąc się drwiąco z kumpla. – Pomóż mi! Danna, proszę!
- Och, ostatnio tak mnie nazywałeś przez całe gimnazjum – wspomniał, decydując się do niego ruszyć.
- Trzeba ruszyć twoje drewniane serce – zaśmiał się, a Sasori na te obrazę postanowił go jeszcze zostawić. – Nie, Danna! Wracaj! Przepraszam! Zlituj się Danna! – kto się oprze temu, że nazywa się go mistrzem?
- Dobra już, nie płacz – sarknął i podszedł wyciągając do niego rękę. Nawet się nie nachylił, utrudniając tym złapanie jej blondynowi. Koniec końców go wciągnął. – Gdzie masz broń?
            Deidara szukał wzrokiem broni, w końcu znalazł, ale była w dole. Już tam nie będzie wchodził… dołączy się do Sasoriego, który natychmiast odmówił. Wtem zobaczył, jak zza krzaków wyłania się Nagato celując w Akasunę.
- Danna, uważaj!  - zawołał i zakrył go własnym ciałem, dostając tym samym w plecy i osuwając się na kolegę, ten się wkurwiał, bo Deidara zaczepił się o jego spodnie, zdejmując je.
- Puszczaj mnie pedale! – warknął i starał się je podciągnąć. Nagato nie dał mu czasu i zastrzelił go w udo, na co z bólem upadł na glebę. – O kurwa, o ja pierdolę, o kurwa mać! – wydzierał się, niewiele brakowało by dostać w swoją męskość. Nagato zaśmiał się cwaniacko.
- Wygrałem. Wracamy do obozowiska. Chyba trzy gry nam wystarczą – oznajmił spokojnie.
            Sasori z bólem człapał przez ścieżki lasu, a gdy dotarli został oficjalnie wyśmiany przez wszystkich. Teraz mogli sobie odpocząć, przy kilku skrzynkach zimnego piwa, ciepłym ognisku i oczywiście flaszce. Kac i paw murowany, ale  oni tak lubią.
- Nie martw się Sasori. Miyuki ci go pomasuję – zaszydził Hidan, popijając browara.
- Co ty pieprzysz? – syknął z bólem. – Miyuki to opiekunka dla Naokiego, ile razy mam powtarzać.
- To ci nie przeszkadza, by ją całować – wysunął wniosek z uśmiechem.
- Co? Całowałeś się z Miyuki, Danna? – zapytał Deidara.
- Patrzcie jaki zmartwiony – zaszydził Zetsu.
- Cicho bądźcie.. nie widzicie jak cierpi? – dołączył Yahiko, otrzymując od zaśmianego Kisame kolejną butelkę piwa. Tylko jak jest nietrzeźwy to zniża się do ich poziomu.
- Rozdarcie wewnętrzne – zdiagnozował Kakuzu.
- Odjebcie się! – fuknął, popijając duży łyk gorzkiego napoju.
- Co do mnie to, nie wasz zasrany interes – oznajmił oschle Sasori.
- Dobra, propos srania, muszę siku – oznajmił Yahiko, wstając obolały z ziemi.
- Pójdę z tobą – dołączył się Tobi.
- A co? Będziesz mi trzymał? – sarknął rudowłosy.
- Pedalstwo w naszej grupie się rozszerza – zaśmiał się Hidan, odprowadzając wzrokiem kolegów. – Sasori i Deidara, Itachi i Kisame, teraz Yahiko i Tobi.
- Zapomniałeś o Hidan i Kakuzu – odgryzł się Kisame.
- No chyba, kurwa nie bardzo – odparł.
- Nie zaprzeczaj, my od dawna to podejrzewamy – wtrącił Itachi. – a w dodatku mieszkacie razem…
- Odpierdolcie się ode mnie, nic wam nie zrobiłem – fuknął Kakuzu.
            Nawoływania w żadnym razie nie pomogło, a wręcz nasiliło ich głupie odzywki. Potem gdy Tobi z Yahiko wrócili, komentowali ich wesołe humorki. Potem po kolejnych butelkach piwa. Zrobili jeszcze jedną rundkę wojny, albo dwie? Jednej nie pamiętają. Ach, najpierw razem szukali broni Deidary, wpadając w pozostałe pułapki, wzajemne cierpienie sprawiało im nie lada frajdę.

            Popołudniem w domu Hyuugów, w salonie odbywał się maraton komediowy między Hinatą, Hanabi i Neji’m. Bardzo dobrze się bawili. Teraz w filmach występuję  więcej podtekstów, najczęściej erotycznych, na które najbardziej wyczulona była licealistka. W ich dojrzeniu nie przeszkadzały nawet przychodzące co chwilę esemesy. Jednak Nejiego z leksza irytowały, ten komunikujący dźwięk… właśnie kolejny raz rozbrzmiał.
- Weź wycisz ten telefon! – warknął do kuzynki.
- Nie!
            Neji podszedł do młodszej dziewczyny i zaczął wyrywać przedmiot z jej rąk. Szybko mu się to udało, a potem nie chcąc oddać go Hanabi położył na końcu szafy, gdzie ta nie dosięgała. Nie miała wyboru i oddała się ciszy. Hinata spojrzała na nich obu wesoło i czekała, aż Konohamaru zacznie się niecierpliwić brakiem wiadomości od swojego słoneczka. Nie minęły trzy minuty a telefon zaczął o sobie przypominać. Dziewczyny parsknęły śmiechem na widok zirytowanego kuzyna.
- Wychodzę – zakomunikował, ale w progu go zawołano.
- Telefon mi oddaj!
- Poproś – uśmiechnął się  do niej cwaniacko.
- Phi! Krzesło sobie przyniosę!
            Jak powiedziała ta zrobiła. Krzesło wyniosła z salonu i sięgnęła końca szafy, lecz nic tam nie było. Spojrzała zdezorientowana na rodzinkę. Chichot Hinaty wskazywał na jakieś perfidne zagranie Nejiego i tak było. Szatyn miał telefon w ręce, ale szybko i bez przeszkód go oddał.
- Co zrobiłeś? – zapytała podejrzliwie, a ten się bezczelnie uśmiechnął. – Neji, kurwa coś narobił?!
- Hanabi! – upomniał stojący za nią Hiashi. – Co to za słownictwo, młoda damo?
- Przepraszam… - odrzekła skruszona, zabijając kuzyna wzrokiem.
            Hiashi nakazał jej usiąść i się uspokoić. Następnie dopytywał Hinaty o jej wyjazd na wesele wraz z rodziną Uzumakich. Zgodził się niechętnie, Hidan miał taką okazje. Ale też  postawił kilka warunków. Najważniejszy to zero alkoholu i spania w jednym łóżku z chłopakiem. Bo to hańbiące dla dziewczyny.
- Dziewczynki, w tym roku na wakacje pojedziemy do Włoszech.
- Ja nie jadę – wypaliła Hanabi narażając się na złowrogi wzrok ojca.
- Masz jakieś inne plany? –zapytał o dziwo spokojnie.
- No skoro pytasz, znajomi chcą bym pojechała z nimi na obóz nad jeziorem. Potem kumpel zaprasza kilka osób, w tym mnie – dodała z wyższością. – do Bangkoku, gdzie jedzie ze swoimi rodzicami.
- Doprawdy? – upewnił się zachwycony.
- Tak! Zgadzasz się? – uśmiechnęła się.
- Nie - odparł. – ten temat nie wymaga dyskusji. Więc Hinata – zwrócił się do starszej córki. – po wszystkim masz się wziąć do nauki i zdać wszystko w pierwszym terminie.
- Co do tego… to chcę ci coś powiedzieć…
- Tak?
- Ja… chcę zmienić kierunek… -wydukała.
            Wszyscy byli w szoku, że odważyła się to powiedzieć. Jednak Neji w myślach gratulował jej, że w końcu się na to zdobyła  Natomiast Hanabi wyczekiwała zawału u ojca, wtedy by pojechała na wakacje ze znajomymi, bo z rodzicem to taka wieś. On jednak nie tylko nie umarł, ale zaczął ostrą dyskusję z córką. Chciał, by w przyszłości odziedziczyła jego firmę, a teraz wszystko szlag trafił.


REKLAMA
Wspaniały szablon wykonała Isabel Witther xD Cudownie, jestem tym zachwycona i chyba przeczytam w nim swoją notkę, pewnie w tym tle mi się spodoba xD 

DATA
Następny rozdział za tydzień -> 6.07.2013

OD AUTORKI
Dobry wieczór kochani xD weny mi brak, oj brak niedługo zacznę pisać rozdziały na bieżąco zamiast z wyprzedzeniem, a to dobrze nie wróży... xD Tak czy siak rozdział jest... dłuższy o jedną stronę od poprzednich - jako, że nie ma limitu postanowiłam zaszaleć, mam nadzieję, że się uśmiechniecie do ekranu, jak ja kiedy czytam wasze komentarze, za co z całego serca wam dziękuję :*

W NASTĘPNYM ODCINKU
Długo oczekiwany ślub Yahiko i Konan!
Jakie akcję się teraz przydażą i komu?
Nieoczekiwane spotkania, jaki będzie ich wpływ?
Kto się opiję?
Kto będzie w centrum zabawy?

TEGO DOWIECIE SIĘ W NASTĘPNYM ODCINKU...
Pozdrawiam, ściskam, kocham, bye-bye :*

18 komentarzy:

  1. Eh kobieto znowu mnie nie powiadomiłaś o nowym rozdziale. To jak zajmowali się dziećmi jakoś w ogóle mnie nie zdziwiło. Co do tego wieczoru kawalerskiego cóż paintball jest zdecydowanie lepszy od jakiegoś burdelu. Spodziewałem się czzegoś lepszego ale cóż zdarza sie

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział był taki zabawny, a szablon jest świetny ! Nie mogę się doczekać następnej części, ale nie skończysz tego bloga, prawda? Oby. No nic pozdrawiam Cię serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział to czysta zajebioza. Jednak to, że wstałaś o 7 na coś się zdało...
    Bardzo mi się podobała akcja z dziećmi. Biedny Naruciak cały w głównie...XDDDD
    Wgl mi się podobało, a ta rozmowa Minato z Kushinką-PIĘKNE! *3* Enyłej rozdział to cudo. Swoją drogą wykastrowany Hidan, to by było ciekawe... Naruto sprawia.wrażenie idioty- "tato wychodź z mamy i się ubierzcie"- ryłam się jak pojebana ;3
    Wgl było super, ale zmęczyłam się pisaniem komow na fonie.
    Więc kończę
    Pozdrawiam i czekam na next ;*****

    OdpowiedzUsuń
  4. Eeech nie wyświetliło mi się! >.<
    Ale do rzeczy... Pilnowanie dzieci... Masakra, najgorsze co może być chyba. A potem jak poszedł do domu. Wgl wtf co to było xDD
    Rany aż mnie dreszcz przechodzi jak sobie pomyśle gdyby moi z takim numerem mi wyskoczyli. Bleee...
    No i oczywiście wieczorek kawalerski... Ja nadal twierdzę, że brakowało tam dziwek! No cóż, bywa.
    Teraz czekam niecierpliwie na ślub, bo coś czuję, że będzie epicki. A Aka pewnie coś odwali. Jak zwykle z resztą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super notatka.
    Współczuje Naruto i Sasuke i oczywiście tym niewinnym dzieciom, które nie zasłużyły na takie opiekunki.
    Biedny Tobi wykrwawił się :(
    Życzę weny ( chociasz pewnie nie potrzebujesz skoro umesz pisać takie rzeczy ) i czekam na następne notatki

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę od tego, żeeeeee prześliczny szablon! Uwielbiam tą fote Naruto i Hinaty *.*
    O rany w sumie lubię dzieci, ale jakby mnie jakieś obsrało.. to bym zabiła xD Paskudne zagranie Sasuke!
    Jak zwykle ubóstwiam teksty Akatsuki, normalnie można się posikać ze śmiechu xD Aaaach paintball! Super, kiedyś skończyłam z siniakiem na udzie wielkości kurva pomarańczy.
    'będzie bardzo męsko. Deidara pewnie będzie miał trudności.' tutaj jebłam już zupełnie, ach jak ja ubóstwiam teksty Hidana <3
    Biedny Naruto.. takich niewyżytych rodziców ma xD
    No i ciekawe co będzie z tej kłótni Hiashiego i Hinaty..
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Soli... Pozbieraj mnie z podłogi bo ja tu beczę ze śmiechu! Tak, ja się na serio pobeczałam. Co jeden tekst to śmieszniejszy. I obiecuję, że jak jeszcze raz będziesz narzekać na opowiadanie, to Cię znajdę i wyjebię. Obiecuję.
    Rozdział był genialny. Musiałam się przejść, żeby się uspokoić, bo tak sie śmiałam. Te twoje teksty... KOCHAM CIĘ <3
    Akurat dzisiaj z moimi siostrami rzucałyśmy do siebie zużytym pampersem xDDD Fajnie było ^^ A to, co Sasuke i Naruto tworzyli, to ja nie mogę XDDD Jak teraz się będę zajmować siostrzenicą, to cały czas to będzie mi się przypominać :D
    No i szablon. GENIALNY JEST <3 Na ten obrazek patrzyłam się przez dwie minuty i wzroku oderwać nie mogłam <3
    A i jeszcze paintball. JA TEŻ TAK CHCĘ <333 I z Akatsuki ^^ Chociaż... nie no, impreza była przednia. Ale trochę bym się ich bała. No i ja chcę takiego Hidana na żywo, niech mi ktoś go stworzy... Kocham gościa, muszę za niego wyjść. I koniec <33
    A śmiać mi się szczególnie chciało, jak się Naruto dowiedział o wszystkim... Wiedziałam, że kiedyś musiało do tego dojść :DDDD Hahahaha, ja nie mogę, Soli, geniuszu <3
    Kocham Cię, mówiłam już to?
    Tak więc pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na next!
    Życzę mnóóóóstwa weny! Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Po łan: Śliczny szablon… *_*

    Po tu: Sasek i Naruciak pilnują dzieci? Ja się spodziewałam, że w przedszkolu wylądują xD Ale ja czekam na NaokiXYukari *^* Pomińmy, że jedno ma pięć, a drugie 1… xD Paintball- ja też chcę^^ I ogólnie całe Akatsuki to pedały ;P No i rozmowa Minato z Kushiną… Heh… A Naruto wpadł w gówno xD

    Po fri: Komentarz zapewne krótki i bez sensu, ale jutro z samego rana lęcę do Anglii…

    Po for: Czy tylko mi się Nue wyświetliło, że nowa notka? :(

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie notka, już myślałam, że przez te dwa tygodnie się jej nie doczekam. :3
    Zacznę najpierw od wieczorku kawalerskiego.. Hmm... Z racji tego, że organizatorem był nie kto inny jak Hidan brakował mi tak jego klimatów, jednak rozwiązanie bez dziwek i burdelu nie było gorsze. ;D Rozwalił mnie fragment z Itachim i prezerwatywą. xD Nie wiem skąd ty bierzesz te pomysły!
    Teraz tylko czekać na ślub, coś czuję, że będzie epicko. ;D
    Opieka nad dziećmi... Szczerze to nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić Sasuke w takiej sytuacji, wszelkie moje próby skończyły się na wybuchu niekontrolowanego śmiechu. ;D Oj biedny Naruto, ale i tak uwielbiam akcję z pieluchą.
    W tym rozdziale mało NaruHina, ale spokojnie, nadrobiłaś innymi watkami, które były równie cudne. Jednak w następnym rozdziale mam nadzieję, że ta parka pojawi się na dłuższą chwilkę.
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Oh, ah...Soli! Soli-chan... Ahhh ! Jaki zajebisty szablon! Me serce raduje się jego widokiem, jak i tym, że wstawiłaś nowy post. A i tak najbardziej zachwycił mnie tytuł rozdziału. Też chce takie opiekunki - kup mi!

    Soli, wiesz bejbe, mi się czasami wydaje, że my mamy jakiś wspólny mózg, albo odbiornik czy coś.
    " Bo..? Uderzysz mnie łyżką? " Widać nie tylko ja dziś zadałam to pytanie ^ ^
    Znów! Ja pierdole... " Masz mnie nie gryźć, bo cię zamknę w piwnicy i nie dam wody! " Tyś je zwyczajnie stroszno...Weź łaskawie nie wpierdalaj mi się w głowę xD
    Jak ja zajebiście kocham rozmowy Saska i Naruto. Tak mocno, mocno, jak mocno nie lubię brukselki.
    " Nie uchlej się " - tak to mówią chyba tylko rodzice i Sasek. Szczere i dobre - niezawodne.
    Hehehehehehhe =^.^= Wujek Hidan ożeni się z Hinatą! Normalnie jak wyobraziłam sobie minę naszego Naruśka to padłam xD
    Głupota Naruto mnie zabija. Już nawet szkoda mi nad tym rozpaczać. Dziecko do nich biegnie, a ten się jeszcze pyta czy potrafi po schodach chodzić ... w dodatku gada lepiej ode mnie. To wystarczające powody by Uzumakiego wysłać na kurs opieki nad dziećmi.
    Aaaa...Sasori. Wczoraj spotkałam kolesia, który robił jego cosplay. Miał takie czerwone włosy...muraw <3
    Ah, odwieczny problem głodujących studentów. Ja bym ich nawet karmiła, ale sama wszystko zjem... wiesz, lubię jeść. Mogę im oddać wszystko, ale nie jedzenie.
    Ja...ja wiem ! Oni będą w paintball grać! Ha! - zgadałam :D Nie lubię w to grać. Zawszę dostanę w głowę ._.
    " Wiesz, czasem jak słucham twoich pomysłów to jestem za aborcją " - Hahahaha, kocham cię za to zdanie. Serio, po prostu zajebiste.
    Naruś chce mieć 5 dzieci? Heh, mój ojciec powiedział mojej mamie na pierwszej randce, że chciałby trójkę xD
    " Wychodzisz już? A tak fajnie śmierdziało " - ej, ja znam to zdanie. Z netu wzięłaś xD Buhaha!
    Hahaha, rodzinka Uzumakich/Namikaze jest po prostu świetna. Lepsza niż rodzinka.pl xD Hina postawiła się ojcu? Wow, ale tak to jest. Nie lubię ludzi, którzy chcą wszystko sobie podporządkować i nawet własnym dzieciom planują życie od a do z.
    Dobra to tyle. -,- Kocham cię, Soli-chan. Jesteś dla mnie wszystkim ty i twój blog, więc łaskawie rusz wyobraźnią, by nie powiedzieć dupą, i napisz kolejną notkę bo mnie cholera weźmie :3.
    MESS

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe. Ale z nich opiekunki. :D A Naruto mnie rozwalił tym, że wracał cały brudny do domu. Haha. Czekam na następny. Jestem ciekawa tego wesela. Bo w końcu będzie na nim Hidan. I może stracić w oczach Hinaty. (Tak tylko myśle) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeeeeju, jak ja sie uśmiałam, to magia! :D Aż nie wiem co napisać, bo chyba bym musiała wypisać każdy tekst, który mnie rozbawił, czyli praktycznie każdy Akasi i Sasuke z Naruto. Jak Ty to robisz, co? Rozbrajasz mnie tą naturalnością swojego opowiadania, a najlepsze jest to, że jak je czytam to sobie myślę "wypisz wymaluj ja i moje dziewczyny" xd serio, teksty typu "do chuja pana" i te uszczypliwe odzywki - no nie ma to jak przyjaciel jednak! Zawsze najlepiej doradzi, pocieszy i zmiesza z błotem i wyśmieje jak nikt inny! A nawet bójka Sasuke i Naruto, to jak bym widziała moje dwie dziewczyny. Jednak coś powie, druga coś odpowie, jedna walnie, druga wlanie - leżą na ziemi xd No i Naruto; najpierw że piątka dzieci, a po nieprzyjemnej kupce, że jednak jedno i że on nie zmienia pieluch xd kocham to opowiadanie <3

    Przepraszam, że tak krótko, ale akurat nie mam czasu, a nie lubię komentować po czasie,bo mi to nie wychodzi xd przepraszam!

    Rozdział cudowny ;* Twoje pomysły są cudowne i wgl ty xd
    Pozdrawiam i WENY! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurczę nie mogłam się już doczekać tej notki, ale jak zwykle było warto. Nawet nie da się opisać jak zajebiste są twoje notki, tylko czytać i się śmiać, po tej tarzałam się po ziemi (dosłownie O.o)Żeby napisać co mi się najbardziej podobało, musiałabym skopiować pół tekstu więc sobie daruję (za leniwa jestem ;P)Jednak to muszę wkleić "w wieku pięciu lat dalej robił do nocnika", och Naruto musiał tak szybko dorastać,he?
    Wszystkie rozmowy Akatsuki mnie rozbrajają, po prostu ich kocham i ubóstwiam. Nie mogę też uwierzyć w naiwność Naruto, serio uwierzył jak Kushina powiedziała, że Minato żartował, serio Naruto, Serio?!
    Dobra, życzę dużo weny, choć raczej jej nie potrzebujesz i z nie cierpliwością czekam na nexta ;))
    Pozdrawiam, DB ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahahaha leje! xDD
    Soli rozdział wyśmienity muszę ci powiedzieć ;D Zresztą jak zawsze w twoim wykonaniu ;) I nawet nie waż mi się ze mną sprzeczać w tej kwestii bo i tak nie wygrasz lO
    Paintball na kawalerski to dobry pomysl ;D Ja juz nie moge sie doczekac az jutro obudza sie cali obolali i te ich siniaki na calym ciele hahaha ;D Akatsuki rozwala system ;D
    Naruto i Sasuke robiacy za nianki? Hahaha xD Ten moment tez powalal, zwlaszcza gdy Naruto dostal pelna pielucha haha ;D
    O.o moment gdy Naruciak podsluchal rodzicow a takze teksty Minato rozroboily mnie na maxa ;D
    Ale owacje na stojaco dla Hinaty, za to ze wreszcie powiedziala ojcu ze chce zmienic kierunek. Ale mam dziwne przeczucie ze Hiashi o wszystko bedzie obwinial Naaruto... ehh xD
    No nic czekam niecierpliwie na nastepny rozdzial, a jeszcze bardziej na 26 ;]
    Byeeeeeee ;********

    OdpowiedzUsuń
  15. Z SERII IT KOMENTUJE... Jak zwykle spóźniona xD

    Kurama mój słodkie kundlu : D kup mi takiego na urodziny.
    W ogóle też jak mi każe brat ( nie daj Jashinie ) opiekować dzieckiem to zarządam kase. Bo oni głodują hahaha.
    Naruto i Sasuke w roli opiekunek? Ja bym im nawet chomika nie powierzyła, a co dopiero dziecko czy nawet dwójkę. A to jak Naru sie ujebał...epickie, wciąż się śmieję. Mógł rzucić w Saska ( co z tego że dziecko trzymał? Zemsta musi być słodka, choć w tym przypadku wypada powiedzieć śmierdząca xD )
    Minato i Kushina... Jakby mi z czymś takim wyskoczono, to bym się wyprowadziła w trybie natychmiastowym.
    Sasori z tym swoim " No ciasno tam już nie było " mnie rozwalił. Czy ty coś sugerujesz Skorpionku?
    Itachi a tobie po co prezerwatywa? Przecież już zaręczony jesteś, masz dziecko. Spełniony przyszły mąż i tatuś. Ładnie tak chcieć ukochaną zdradzić?
    Wieczór kawalerski... Nie no też chcę coś takiego z Aka w roli głownej. Paintball świetna gra, pokonała bym ich wszystkich xp.
    Hidan twe teksty mnie rozwalają. Wszystkie bez wyjątku!
    Dei podłamany, bo Sasori się całował. Yaoi wyczuwam milordzie. XD
    Nie mogę się ślubu doczekać. Aka coś odwali, nie oni MUSZĄ coś odwalić!
    Rozdział zajebisty podobał mi się. Choć zgodzę się z koncepcją Tsu, że kilka dziwek by się przydało. Nawet Itachi się przygotował... Chcesz mu tę przyjemność odebrać?
    Weny Soli!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ledwo znalazłam WiFi (siedzę na barierce tarasu <3 ) - rozdziału jeszcze nie przeczytałam, ale zabiorę się za to gdy tylko napisze komentarz. Boję się, że urwie mi internet :p Skomentuje pewnie jak wrócę, bo o zasięg tu naaaprawdę trudno.Przepraszam :c Chciałam tylko napisać, że u mnie pojawiła się ważna informacja i pomyślałam, że wypada cię powiadomić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Takie opiekunki... Boże, biedne te dzieci xDD Naruto mnie rozwalił xD I to kilka razy xDD "Umiesz chodzić po schodach?" XDD Albo czy z kibla potrafi korzystać... No moja kuzynka, jak miała 5 to załatwiła się na dworze i podtarła się liściem, więc... XDDD
    W ogóle, 5 dzieci?! O.O Zastanawiałam się, czy on nie był wtedy pod wpływem xDD Takie męczarnie i 5 chciał?! XDD Dobrze, że się poprawił potem, bo zaczęłabym się o niego martwić xd
    Boże, Minato i Kushina... "Tato, wyjdź z mamy" XDDD no lol xDD Biedny Naruto... xD
    A wieczór kawalerski Yahiko... Nieźle, nie powiem xDD Paintballa się nie spodziewałam.. Nie po Hidanie, w każdym razie xDD Ale git :D
    łoo.. Hinata to powiedziała O.O Będzie gorąco coś czuję ^^"
    No, rozdział jak zawsze zajebisty :3
    Czekam na next i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytelniczka marnotrawna wróciła! No co? Chyba wolno mi tak powiedzieć, c'nie? Może jeszcze tej nocy uda mi się nadrobić pierwszą serię, hm...
    Jak zwykle lubiłam twoje komedyjne zagrania i bromance'owe kłamstwo u Akasiów. Ah, oh, i wgl.
    Pozdrawiam,
    DageRee
    pustka-intensywnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń