Nadszedł
dzień ślubu. Goście już się powoli zbierali do kościoła lub stali na dworze.
Towarzyszące słońce pieściło swoimi promieniami twarze przybyłych ludzi. Hidan
razem z Kakuzu czekali na przyjście reszty grupy. Po chwili przybyli Kisame, z
żoną. Itachi z żoną i Yukari w jej rękach. Do tego doszedł Zetsu z Reiko, oraz
Sasori z Naokim i Miyuki, jego opiekunką;
- Ooo, widzę, Sasori nie tracisz czasu – zaśmiał się Hidan.
- Masz z tym jakiś problem? – zapytał obojętnie, wzrokiem
patrząc na Naokiego.
- Nie, nie. Korzystaj. Przecież jesteś rudy, nie masz za wiele
okazji – dogryzł kolejny raz, łapiąc na ręce pięcioletniego ulubieńca,
Naokiego. Reszta po cichu się z niego nabijała.
- Odwal się, durniu – warknął do niego. – Miyuki, jest tylko
opiekunkom Naokiego.
- Twoim przyjacielem też się zajmuję? – sarknął Zetsu,
przybijając sobie z Hidanem piątkę.
- Nie zwracaj na nich uwagi – powiedział do szatynki, na co
przytaknęła.
- Co za palanty. Itachi z kim ty się zadajesz? – zapytała
retorycznie, Kana.
Potem wszyscy
przywitali nową znajomą kolegi, już po normalnemu. Woleli szydzić z Rudego,
zawsze tak było. Po chwili spostrzegli zbliżającego się Deidarę z ognistowłosą
niewiastą. Tego to się nikt nie spodziewał.
- Witajcie Fiuty… i śliczne panie. Ach i Rudzielcu – Sasori
wywrócił oczami. – Przedstawiam wam, przepiękną Mariko – dziewczyna przywitała
się. Miała bardzo kobiece kształty, a jej miniówka ze sporym dekoltem wprawiła
chłopaków w osłupienie, co nie spodobało się żeńskiej części grupy.
- Ile ci zapłacił? – dogryzł Sasori.
- Nic nie zapłaciłem! – burknął blondyn.
- Oj przepraszam. Ile ci jego matka zapłaciła? – zaśmiał się
wraz z towarzystwem.
- Hehe, moje przybycie tu jest dla niego wynagrodzeniem. Ale to
pewnie będzie przyjemne spotkanie – puściła oczko do chłopaków i uśmiechnęła
się do Itachiego.
Kana
natychmiast zareagowała wrogo i dała mu Yukari na ręce nazywając kilkakrotnie
„swoim mężem”. Miyuki odeszła do Naokiego, który postanowił pospacerować kilka
razy wokół kościoła, Zetsu i Reiko poszli do kościoła argumentując to
uzyskaniem błogosławieństwa związku (Dla sprecyzowania – poszli się pieprzyć w
konfesjonale – dop. Hidan). Wtedy do grupki podeszli Obito z Rin i Nagato z
jakąś nową dziewczyną.
- Kim jest ta laska? – zapytał Obito, lustrując wzrokiem rudowłosą.
- Jestem Mariko, partnerka Dei’a – popatrzyła nieprzychylnie na
Uchihe. Jego w połowie zniszczone ciało wprawiało ją w obrzydzenie. Rin, tak
samo jak Kana, od razu nie polubiła tej wyglądem przypominającej zdziry.
- Deidarku jesteś mistrz! – stwierdził zachwycony, a Rin go
pociągnęła za ucho do siebie.
- No, Nagato przedstawisz nam swoją towarzyszkę? – zapytała z
uśmiechem Kana. Wyczuwała, że to jest partnerka, o której niegdyś wspominał
będąc ich gościem.
- To jest Aya, moja dziewczyna – powiedział z uśmiechem Nagato.
– Nie jesteśmy razem – zaczęła poważnie, lecz po pięciu
sekundach widoku jego grobowej miny, parsknęła śmiechem. - Żartowałam, nie
spinaj się tak. Cześć, jestem Aya.
- Nagato, przygruchałeś sobie laskę z poczuciem humoru? Muszę
cię ostrzec, on go nie posiada – naigrywał się siwowłosy. Reszta chłopaków tylko zachichotała. No cóż,
taka prawda. Nagato był tylko zabawny, gdy się nawalił, przynajmniej dla
chłopaków.
- Hm, jak mniemam to ten idiota Hidan, który wszystkich
wkurwia? – zapytała Nagato, a on przytaknął. – Nagato potrafi żartować, ale są
to żarty na poziomie, nie zrozumiesz – zakomunikowała, a wszyscy wyśmiali
rozmówce. Prychnął obrażony, kolejna cięta laska. Zdecydowanie za dużo ich na
tym świecie.
Szybko
zapoznała się z każdym obecnym, ukazując im swoje cechy. Lubiła żartować z
ludzi, ale nie do tego stopnia, by ich obrazić. Hidan zaczął się wymądrzać jaki
to on nie jest. Potem wziął na ręce podbiegającego Naokiego. Nagato postanowił
iść do zakrystii zobaczyć się z Yahiko. Aya wolała zostać z dziewczynami, natomiast
Hidan z pięciolatkiem śmiało dołączył.
W zakrystii
Yahiko rozmawiał z księdzem, który zaśmiewał się z jego stanu i mówił, że
wszystko będzie dobrze. Wtem przez drzwi weszły trzy osoby.
- Dzień dobry – powiedział Hidan do księdza.
- Mówi się, szczęść Boże – poprawił go Nagato, jednocześnie
witając z duchownym.
Potem począł
podnosić na duchu przyjaciela, a Hidan razem z Naokim zaczęli przyglądać się
wszystkim dostępnym tam rekwizytom. Po natrafieniu na kubeczek z wodą święconą,
wyszeptał coś Naokiemu na ucho. Malec zachichotał i przytaknął grzecznie.
- Nie bój się stary, zobaczysz Konan to wyluzujesz – powiedział
Nagato z uśmiechem.
- Jasne, jedyne co ci grozi to postój twojego przyjaciela w
gaciach – dogryzł Hidan.
- Weź, na chu… na co tu przychodziłeś? – poprawił się Yahiko,
zadając pytanie.
- No właśnie, zachowuj się wieśniaku – drażnił Hidan, a wtedy
do pomieszczenia wszedł chłopak z blond czupryną i dziewczyną o granatowych
włosach u boku. – Hinata?!
Wszyscy od
razu skierowali wzrok na siwowłosego. Yahiko już połączył fakty i zorientował
się, że Hyuuga jest wybranką Hidana. Bóg jednak istnieje – niechcący
wypowiedział to na głos i zaśmiał się radośnie. Nie, nie miał zamiaru
rozdzielać Naruto, by tamten miał wolną drogę. Cieszył się z jej obecności. Po
prostu.
- Cześć Yahi… - uciął widząc krzywy ryj Hidana. – ko. No nie
gadaj, że się kumplujesz z ty kretynem!
- Naruto – upomniała Hinata. – Jesteś w domu bożym.
- Właśnie, nie bluźnij – wtrącił Hadan, a Yahiko nie wytrzymał
i śmiał się jak wariat.
- Chyba czegoś nie rozu… - dalszą wypowiedź Nagato przerwało
oblanie wodą jego krocza, przez Naokiego, który się potknął. – Kurrrr… czę!
Naoki uważaj jak chodzisz!
- Przepraszam. Nie chciałem! Naruto! Ciocia Hinata! – zawołał
uradowany. Natychmiast podbiegł do nich się przywitać, ignorując wściekłego
czerwono włosego.
- No wiesz… może nikt nie zauważy – odparł obojętnie siwowłosy.
Patrzył morderczo na Naruto, który na złość mu, wtulał do siebie dziewczynę.
- Przecież jestem świadkiem, cholera jasna!
Wtedy do
pomieszczenia wszedł ksiądz, upominając towarzystwo od wulgaryzmów. Po
zapoznaniu się z sytuacją, postanowił użyczyć mu spodni. Naruto wykorzystał te
chwile, by przedstawić mu Hinatę. Ten spojrzał na Yahiko, a ten od razu
przytaknął jego myślom. Granatowo włosa nic nie rozumiała, blondyn się domyślał,
ale jednak nie był pewien.
- To może Hidan was zaprowadzi do Ayi, bo bez spodni nie wyjdę.
- Nie chcę być oprowadzany, przez te ciotę – zawarczał Naruto.
Hinata spojrzała na niego opacznie.
- Hm, znacie się? – dopytał Yahiko. Oboje przytaknęli, patrząc
na siebie złowieszczo. – To się robi, coraz ciekawsze – powiedział sam do
siebie, a wszyscy na niego spojrzeli jak na dziwaka, z wyjątkiem Hidana, on to
jak na debila. Wzrokiem nakazał mu milczenia.
- Wujku Hidan, muszę siusiu – zakomunikował chłopczyk.
Tak więc,
siwowłosy poszedł z nim do toalety wskazanej przez księdza, pozostawiając te
czopy i Hinatę samych. Wtedy Naruto wszystko wyjaśnił, ale jednak namówił
wszystkich na zmianę tematu. Wszakże przyszedł gratulować ślubu.
Po kilku
minutach, wszyscy zbierali się do kościoła. Naoki ujrzawszy swojego tatę i
Miyuki podbiegł do nich wesoło, za nim szedł wkurwiony Hidan, w ogóle nie skłonny
do żartów. Gdy Akasuna zobaczył Hinatę wszystkiego się domyślił i wytłumaczył
wszystko chłopakom.
- No Hidan to chyba mamy na ciebie haka – zaśmiał się Itachi.
- To raczej ja mam na każdego z was, pierdolce. Lepiej więc
mnie nie wydajcie, ani te wasze lalunie – rzekł tajemniczo, a oni zaczęli się
tłumaczyć lub po prostu zakazywać mówić swoim partnerką na ten temat dla
większego dobra.
Kakuzu,
wyszedł na przód, gdzie były wolne miejsca i jak to na ofermę przystało,
potknął się o wybrzuszenie dywanu, lecz w ostatniej chwili oparł się o pobliską
ławkę.
- Nic panu nie jest? – ten głos… odwrócił się do jego
właścicielki i doznał szoku. Czerwone, długie, piękne włosy, granatowe oczy i
słodko pulchna twarz. To jego anielica. – Ach pamiętam cię! Niechcący potrącił cię
mój mąż.
- Tak, to ty. Jak tam leczenie? – wtrącił z pytaniem Minato.
- Dob…
- Jesteśmy, rodzinko – ogłosił podchodzący z Hinatą, Naruto. –
Będzie żył.
- To ja już pójdę – powiedział Kakuzu i odszedł z powrotem do
grupki. Idealna okazja, aby poznać bliżej śliczną niewiastę, nieważne że jest
starsza o ponad dziesięć lat.
- Kto to był? – zapytał Naruto niezbyt przyjemnie. Skoro koleś
dołączył o gdzie jest ten siwy idiota to
lepiej, by trzymał się od nich z daleka.
- Znajomy – odrzekł Minato, wraz z Kushiną robiąc im miejsce na
ławce.
Już o nic nie
dopytywał, nie będzie pouczał przecież własnych rodziców. Przepuścił Hinatę
pierwszą i usiadł obok, w oczekiwaniu na mszę bawił się jej dłonią, poprzez
czułe dotyki. Uwielbiał jej delikatną skórę, jej głos, który akurat wdawał się
w rozmowę z jego matką, ach mógłby wymieniać jej zalety godzinami, lecz wtedy
zabrzmiały pierwsze dźwięki marszu weselnego, a na środku ołtarza wystąpił
rozbawiony Yahiko. Powodem był Nagato, który miał na sobie o wiele za duże
spodnie, nawet pasek od spodni za bardzo nie pomagał. Naruto parsknął śmiechem,
niestety na głos, co zaowocowało karcącym wzrokiem sąsiadów, wkurzoneniemm u
Nagato i schowaniem twarzy w dłoniach przez Yahiko, by się nie roześmiać. No
ale zapomniał o tym widząc idącą w jego stronę Konan, która była prowadzona
przez elegancko ubranego Jiraye. Białowłosy w połowie przykucnął chcąc zabrać
jakąś monetę z podłogi, ale córka mocno pociągnęła go do góry.
Po
przekazaniu rudowłosemu córki, klępnął chłopaka w ramie na tyle mocno, że
biedak się zgarbił z bólu. No ale uśmiech Konan jego ukochanej wprawił go w
sklerozę. Para uklęknęła przed księdzem zaczynając ceremonie.
- Nim zaczniemy, czy ktoś z zgromadzonych sprzeciwia się temu
małżeństwu?
- Proszę, niech Hidan się nie odzywa. Proszę, proszę – szeptała
Konan.
- Nie martw się, będzie grzeczny – odszeptał jej Yahiko,
spojrzała na niego. – Potem ci wyjaśnię.
Tymczasem
grupka nienawidzących się przyjaciół, trwała w ciszy. Milczenie Hidana tylko
upewniła ich w tym, że granatowo włosa to jego wybranka. Kana od razu
postanowiła mu wszystko utrudniać, bo go nie lubiła i towarzyszyła Naruto, a
jego traktowała z sympatią.
Naruto wraz z
Hinatą przysłuchiwali się kazaniu o miłości, zerkając na siebie z tym właśnie
uczuciem. Potem nastąpiła chwila ciszy, w czasie której zebrani mogli się
zastanowić nad morałem. Naoki wyszedł wraz z swoją maskotką lekko na środek, gdy
nikt go nie upilnował, wtedy postanowił przerwać ciszę.
- Proszę państwa! – wszyscy się ku niemu odwrócili. – Oto mój
miś!
Wszyscy
parsknęli śmiechem, a Sasori momentalnie zmroził Miyuki wzrokiem, ona miała go
pilnować, po to ją ze sobą wziął. Zakłopotana dziewczyna wyszła razem z nim na
zewnątrz uprzednio dostrzegając zaśmiane spojrzenie Hidana, jak ona go nie
cierpi. Po tym wszyscy wrócili do centrum ceremonii, czyli młodej pary.
- Teraz załóżcie sobie obrączki i wygłoście sakramentalne
kwestie – nakazał ksiądz z uśmiechem.
Yahiko
popatrzył ponaglająco na Nagato, aż ten się ruszył do poduszki z pierścionkami.
Podszedł do nich z uśmiechem, a w momencie kiedy Yahiko zabierał okrągły
przedmiocik, spodnie z jego przyjaciela się zsunęły. Najpierw Aya parsknęła
niepohamowanym .śmiechem, a potem całe pomieszczenie. Para młoda też nie
wytrzymała, w dodatku mając taki dobry widok na czerwonego koloru twarzy Nagato
i podenerwowanego trzymania za swoje spodnie.
Następnie już
wszystko potoczyło się dość spokojnie, czasami ktoś nagle zaczynał się śmiać na
wspomnienie tamtego wydarzenia, ale to tyle. Młoda para pod kościołem została
obsypana ryżem i przyjmowała wszelakie
życzenia i koperty z sumą na dobre rozpoczęcie drogi życia.
Zbliżała się
dwudziesta druga, a zabawa na weselu zaczynała się rozkręcać. Dzieci coraz
mniej, można się było rozluźnić, zaczynać pić czy coś. Przy stoliku, gdzie
siedzieli Naruto, Hinata, Minato, Kushina i Jiraya towarzyszyły głośne śmiechy
na przemian z zirytowanymi wtrąceniami. Mimo prób białowłosego nieprzyzwoite
tematy zawsze były ignorowane, więc centrum zainteresowań była złamana ręka
Minato.
- Kushina! – upomniał ją. – Ty syna każ twardą ręką, a nie
męża!
- Ej! Odwal się, ja jestem grzeczny – fuknął.
- Naruto, nie tym tonem – zbeształ go Minato, a jego profesor
zaczął cicho z niego szydzić.
- Minato, daj spokój – wtrąciła Kushina i tym razem Naruto
wystawił język do profesora. Szybko tego pożałował, bo Hinata go za to pociągła
za ucho.
- Ała, ała, ała, ała! Dobra przepraszam, ała, puść! – skamlał
cierpiąco. To był jego słaby punkt, o którym przypadkiem się wygadała jego
mama. W końcu puściła go, nabijając się z gniewnej miny chłopaka. – Zabawne.
Naburmuszył
się, ale to tylko jeszcze bardziej rozbawiło towarzystwo, wtedy doszła do nich
młoda para, stając się centrum zainteresowań.
- I jak tam? Denerwowałeś się? – zagadał Minato.
- Troszkę, ale Nagato rozładował sytuacje – stwierdził Yahiko,
wszystkie pary oczu spojrzały na czerwono włosego i parsknęła śmiechem. –
Zresztą widok mojej kochanej Konan, też pomógł.
- No to świetnie, ja mam nadzieję, że będziecie razem do końca, zwrotów nie
przyjmuje – zaśmiał się Jiraya.
- Co? Tak źle ci ze mną było? – zapytała Konan.
- Nie, córeczko, ale teraz twój pokój posłuży mi jako gabinet –
wyszczerzył się.
- Ulżyło mi, że to gabinet – odetchnęła teatralnie.
- Okej, to ja porwę ci Hinatę do tańca – zawołał Yahiko,
podając jej dłoń.
- W takim razie ja uprowadzam ci Konan – odpowiedział Naruto.
Tak poszli w
taniec, zostawiając swoich rodziców. Jednak mieli co robić, komentowali taniec
młodych albo wspominali studia. Jiraya nauczał Minato w szkole, nawet w sumie
pomagał jego ojcu w założeniu firmy, mieli wspólne tematy. Wtedy do stolika podszedł
znany małżeństwu mężczyzna.
- Witam, widzę, że mąż zajęty, to pomyślałem, że dołączę –
zaczął z uśmiechem i zajął miejsce, gdzie przedtem siedział Naruto.
- Heh, czyżbym wyglądała na znudzoną? – zaśmiała się Kushina –
Może nasze pierwsze spotkanie nie należało do najprzyjemnniejszych.. Kushina
Uzumaki – wyciągnęła rękę z uśmiechem, natychmiast ją pochwycił.
- Kakuzu – w dalszym ciągu trzymał jej dłoń. – Masz bardzo
delikatną skórę.
- Dziękuję – zarumieniła się. – Trochę poniszczona od prac
domowych – zaśmiała się.
- To nie przeszkadza ci być piękną – oznajmił uwodzicielsko,
wtedy to jej mąż objął ją ramieniem z lekką zazdrością. Rozmowy nie słyszał,
ale te ujmowanie jej dłoni było irytujące.
- Przeszkadzam? – zapytał z uśmiechem, cmokając żonę w skroń.
- Nigdy, kochanie – odpowiedziała czerwono włosa i oderwała z
uścisku rękę, by pochwycić nią ramię męża. – Towarzyszył mi w rozmowie, kiedy
zająłeś się panem Jirayą.
- Mój błąd, na czym wam
stanęło? – zapytał, ani myślał zostawić z nim żony.
Chociaż w
dalszej rozmowie nie sprawiał wrażenia jakiegoś zagrożenia. Znaczy wyglądał na
zrównoważonego, dojrzałego mężczyznę, całe obawy Minato jakoś przeszły, a nawet
pojawiła się między nimi nić porozumienia. Aż do stolika przyszli Naruto z
Hinatą, młodzieniec zadawał mu mnóstwo irytujących pytań. Minato zostawił ich
prosząc Kushine do tańca, a Jiraya poprosił Hinate. Nie obyło się bez serii
morałów.
- No, a jaki jest Hidan? – zapytał ostrożnie.
- Co to kurwa, przesłuchanie? – zapytał podirytowany, wtem
szaro włosy się do nich dołączył.
- Kakuz, może do nas w końcu ruszysz te tłuste dupsko? – zgromił
go spojrzeniem, nienawidził jak ta ciota skracała mu imię. – A ty co się
gapisz?
- Patrzę na durnia, nigdy takiego nie widziałem – sarknął
Naruto.
- To zainwestuj w lustro – warknął.
- Morda, Hidan – oboje spojrzeli na niego zdziwieni. – Naruto
chyba się zakumplujemy, wiesz?
- Eee… - tyle zdołał z siebie wydusić.
- Kakuz, co ty odpierdalasz, chuju głupi?
- Zamknij ryja. Naruto, umówisz mnie z twoją matką? – Hidan już
skumał, że ta anielica jest starą Naruto. To nie wróży nic dobrego dla niego, a
jak Kakuzu będzie mu pomagać? Kurna!
- Pojebało cię koleś? Moja mama ma męża – rzucił, co ten debil
sobie myślał?
- W zamian wydam ci Hidana.
- Co kurwa?! Taki jesteś przyjaciel? – zbulwersował się
wspomniany mężczyzna.
- Nie będę cię swatał z moją mamą, posrało cię czy co?
Nie
kontynuował z nimi dłużej rozmowy, tylko kazał im wypieprzać, co to w ogóle
było? Ten siwy gnojek sam się prędzej czy później wygada. Jeny, ale go
wkurzyli. Lepiej powie potem tacie, by uważał na tego popaprańca. Wtedy
podchodzili do stolika, tak jak postanowił wziął ojca na stronę, ale ten nic
sobie z tego nie zrobił, stwierdził że przesadza. No kurde, nikt mu nie wierzy!
Natomiast do
stolika z gronem Akatsuki i ich partnerek podeszła para młoda, dziewczyny od
razu zaczęły wychwalać suknie ślubną i ogólnie komentować zabawę, Faceci od
razu zeszli na temat gafy Nagato, z czego nie był za bardzo zadowolony. Kto by
chciał, aby się z niego śmiano?
- To nie było śmieszne…
- Nagato, wyluzuj – zaczął Yahiko. – Trzeba mieć dystans do wszystkiego
i potrafić się śmiać.
- Dokładnie! Patrz na mnie – wskazał na siebie Hidan. – Ja na
przykład potrafię się z ciebie śmiać – kolejny raz parsknęli śmiechem. Aya
wtuliła w ramię Nagato również chichocząc.
- To nie było zabawne. Wszystko przez Naokiego, bo mnie oblał –
zarzucił w sumie żartem, siedzącemu na kolanach Akasuny, dziecka.
- To wujek Hidan mi kazał! – odparł, dłubiąc skórki w
mandarynce. Nagato zgromił go spojrzeniem, przysięga, że go zajebie! Ale jego
złość przerwało podejście ojca Yahiko, który prosił go o załatwienie jakiejś
sprawy z kucharkami, wtedy to pan młody zabrał ze sobą przyjaciela.
- Ślicznie wyglądasz ciociu! – oświadczył głośno Naoki, przy
okazji siadając na kolanach Konan.
- Dziękuję Naoki, też bardzo elegancko wyglądasz – pochwaliła,
cmokając go w policzek, na co się obtarł z obrzydzeniem. Towarzystwo zaczęło
się śmiać.
- Korzystaj młody – zaśmiał się Deidara.
- Chciałbyś być na jego miejscu, co? – uśmiechnął się perfidnie
Kisame. – Nawet własna partnerka olała cię dla innego – powiedział wskazując na
Mariko, tańczącą z innym.
- Pozwoliłem jej – prychnął odwracając głowę w bok.
- Jesteś żałosny, nawet twój Danna ma dziewczynę – sarknął
Hidan.
- Nie jesteśmy razem, ile razy mam powtarzać? – odparł
zdegustowany Sasaori.
- Ale się ponoć przelizaliście – wtrącił Zetsu.
- Naoki powiedział, nie zaprzeczajcie – dodał Hidan.
- To nieprawda – zaprzeczyła w końcu Miyuki
- Prawda! – krzyknął z uśmiechem chłopczyk. – całujecie się
codziennie, tak jak ciocia mnie całowała!
- Ach, czyli takie buziaki na przywitanie i pożegnanie. Nic
zobowiązującego – odparł leniwie Sasori, nieświadomie też zadając lekki zawód u
dziewczyny.
Hidan był
zawiedziony tym przebiegiem okoliczności, ale skoro nic ich nie łączy to
pozbędzie się tej wywłoki i ponownie będzie miał pod kontrolą Naokiego.
Tymczasem na parkiecie Naruto zamienił się z ojcem partnerkami i śmiało się na nim
bawili, wtedy dołączyło też Akatsuki na wzgląd zabaw.
Panna młoda w
końcu rzucała w tył podwiązkę, jako że nie miała bukietu, którą złapała Hinata.
Naruto od razu podchodząc do niej wręczył całusa. Teraz on się musi spisać i
złapać przedmiot od pana młodego, nie był jakiś nadto zazdrosny, pozwoliłby
innemu kolesiowi z nią zatańczyć, czy co się tam zrobi. Jednak jednym z rywali
był Hidan, będzie ostro. Yahiko podburzał ludzi pytaniami czy są gotowi albo
udawał, że rzuca, a nie rzucał.
- Mogę ci pomóc, za załatwienie mi tańca z twoją matką–
zaproponował podchodzący do niego Kakuzu.
- Koleś, nie będziesz umawiał się z moją mamą! – warknął
Naruto, zaczynał go irytować.
Po chwili
Yahiko w końcu rzucił w tył zmielony krawacik, do niego od razu wyrwali się
Hidan i Naruto, ale przez przepychanki oboje wylądowali na podłodze, ów
przedmiot złapał wypchany do zabawy przez synka Sasori. Westchnął ciężko, nie
to, że Hinata była brzydka, ale on do takich zabaw się nie nadaję, nie nadaję
się do bycia w centrum uwagi. Nienawidzi tego. Naruto był wnerwiony, że nie
złapał, a wszystko przez tego głupka, idiotę, kretyna… uch nikt go tak jeszcze nie wkurzał.
- Spokojnie Naruto – podszedł do niego Nagato wraz z Ayą. –
akurat Sasori, należy do spoko ludzi. Nie to co Hidan.
- Właśnie, powtórzysz te słowa przy Hinacie, bo mi nie wierzy,
że to kupa gnoju.
- Sorry stary, ale wszystkich nas ma w garści. Nikt nic nie
chcę pisnąć… - odrzekł, klepiąc go w ramię.
- Ciekawe co nabroiliście? To ma jakiś związek, że was
wszystkich bolą dupska? – zaśmiała się Aya. - Na ich wieczorze kawalerskim
musiało się dziać.
- Nie chcę o tym rozmawiać… - stwierdził.
Naruto
zaśmiewał się z kolegi, przyciąga pecha ostatnimi czasy. Wtedy dołączyła do
pogawędki Hinata, ale nie zabawiła długo, bo zaczęli wołać szczęśliwców do
zabawy. Zarówno ona jak i Sasori się lekko rumienili, szukali wzrokiem ucieczki
i tak dalej, no może dziewczynie by się udało, ale rudzielcowi już nie.
Spojrzał na Hinatę, jak kazał wodzirej, a ona na niego.
- Patrzcie na nich, mają się ku sobie, jak koty w marcu! –
skomentował mężczyzna.
Wszyscy
parsknęli śmiechem, nawet ta dwójka będąc cała czerwona z zażenowania. Ludzie
nawet zaczęli wołać gorzko, ale Naruto wyskoczył okazując zazdrość, jego
rodzice się z niego naśmiewali do rozpuku. No ale wiedział, że to zabawa,
zgodził się jedynie na policzek, więc zaczęły się nawoływania. Wtajemniczeni
patrzyli się raz na parę, a raz na Hidana, który milczał i mordował Akasune
wzrokiem. W końcu rudzielec cmoknął szybko Hinate w policzek i wszyscy bili
brawa.
- No to tak – wodzirej wyłożył na środek krzesło, na które
pomógł usiąść białookiej. – Pani sobie ubierze na kostkę podwiązkę – zrobiła
jak nakazał. – dobrze, a pana zadaniem będzie podciągnąć dziewczynie tą
podwiązkę na udo – Sasori westchnął lekko, szybko pójdzie, nachylił się ku jej
kostce rękoma, ale… - czekaj, czekaj chłopcze. Nie używasz do tego rąk. Zrobisz
to zębami!
Zebrani
goście od razu parsknęli śmiechem i zaczęli wiwatować, Naruto w sumie jakoś tak
zbytnio się tym nie przejął, ma dystans. Ale Hidan odszedł wkurwiony do stołu,
to miał być on, a nie ten jebany rudy fiut! Propos niego był cały zażenowany tą
zabawą, szydercze śmiechy przyjaciół nie pomagały. W końcu ukląkł przed nią,
również była zawstydzona, postanowił zrobić to szybko, ale nie było to łatwe.
Hinata miała lepiej zbudowane nogi plus, trzeba było uważać, by nie potargać
jej rajstop.
Nareszcie po
trzech piosenkach skończył, cały czerwony wstał z podłogi, kolana pewnie miał
czerwone, dobrze, że miał długie spodnie, bo to by w ogóle dwuznacznie
wyglądało. Chciał już się oddalić, ale jeszcze zostało jedno zadanie,
mianowicie taniec z Hinatą. Konan nałożyła jej na głowę swój ślubny welon. Naruto
w międzyczasie udał się do ubikacji. Posyłając szykującej do tańca dziewczyny
uśmiech. Wodzirej jakoś tak polubił dokuczać zazdrosnemu chłopakowi, dlatego
puścił im wolną piosenkę, blondyn prychnął dla żartu, za bardzo mu się chciało
sikać, by pilnować dziewczyny.
Tymczasem
Akatsuki, już bez Miyuki i Naokiego, gdyż wrócili do domu, siedzieli z
partnerkami przy stole, zajmując się, jakże wspaniałym zajęciem w obieranie skórek
od mandarynki w największe przyrodzenie. Deidara się wkurzał, bo ledwo wydłubał
coś na kształt jąder, a już mu się urywało, a nie chciał być gorszy, niż taki
Uchiha na przykład.
- Ha! I co powiecie panienki na to? – Hidan pokazał swoją długą
ładnie wykonaną skórkę.
- Cześć Hidan – zawołał delikatny głosik za nim.
- H-Hin-Hinata! – zawołał zakłopotany
- Czym się chwalisz? – zapytała z uśmiechem patrząc na jego
dzieło.
- To... To taka maska… oczy i trąba słonia – dziewczyny przy
stole parsknęły śmiechem, ma ją za idiotkę czy co?
- Nie ważne. Mogę cię prosić chwilkę na rozmowę – nawet nie
odpowiedział tylko odszedł z nią w ustronne miejsce. Muzyka grała, ale oni na
szczęście byli daleko od sceny.
- Gdzie Naoki? – zapytał Sasori, nie przyłączając się do ich
dziecinnego zajęcia
- Miyuki poszła już z nim do domu, bo usypiał – odparła Rin.
- Kazała przekazać byś został i bawił się dalej – dodała Aya.
Tylko one, Sachi, Reiko i ta dziwna dziewczyna Dei’a, która całą imprezę go w
sumie olewała, zostały z chłopakami. Kana wyszła niedługo po mszy w sumie.
- Mieliśmy wyjść razem, nie chciałem tu z wami siedzieć –
stwierdził obojętnie.
- Och, miałeś ciekawsze plany? – sarknął Kisame. – Z opiekunką?
- Po północy zajmuję się tobą, a nie Naokim? – dołączył Zetsu.
- Uwzięliście się na mnie czy co? Co to „dzień gnębienia
Sasoriego”?
- My tam mamy to za rok, ale jak ciebie obchodzi jeden dzień –
skomentował zielono włosy.
Wtedy już do
nich dołączyli Hinata z całym w skowronkach Hidanem. Pogawędzili wesoło,
wszyscy manipulowali szaro włosym pod obecność Hyuugi wciskali mu kity, które musiał przytaknąć.
- Hinata, a w ogóle skąd się znacie z Hidanem? – zapytał
Itachi, a wszyscy się bacznie przysłuchiwali tej dyskusji.
- Jesteśmy sąsiadami, cóż chyba jak wpadłam na was – wskazała
na Hidana i Kakuzu. – z siostrą z zakupami. A wy jak się poznaliście?
- W szkole – odparli wszyscy, lecz nie z radością… właściwie
trudno zidentyfikować te reakcję.
- Nie przejmuj się… wygłupiamy się – dodał Hidan, rozluźniając
atmosferę, jeszcze się wyda, że się nienawidzą. A on to jest ten najgorszy. Już
mu wystarczy, że go wkręcili, że niby nic nie piję.
Wtedy do
stolika doszedł Naruto z Mariko u boku. Okazało się, że blondyn zna dziewczynę
i to nawet bardzo dobrze, bo to jego eks. Hinacie, by to nie przeszkadzało,
gdyby nie zaczęła się do niego przymilać.
- Naruto, daj mi numer do twojej matki – kolejny raz spróbował
Kakuzu. Miał go dość.
- Słuchaj Kaktus… - głośny śmiech pozostałych stłumił jego
wypowiedzieć.
- To jest Kakuzu – poprawił go Nagato.
- Jeden chuj, słuchaj nie możesz spotykać się z moją mamą!
- To ona o tym zdecyduję – odparł beznamiętnie. No nie no,
chyba każdy chciałby dać mu po ciuce, ale zatrzymała go Hinata, której
natomiast przerwała Mariko.
- Ej, Naruto, pamiętasz te piosenkę? – zapytała. Wyciszył się
zasłuchując w melodię, no niestety pamiętał. – To nasza piosenka! Chodźmy
zatańczyć! – i porwała blondyna odrywając od niego skołowaną Hinatę.
Deidara się już totalnie wkurzył, na cholerę ją zapraszał?
OD AUTORKI
No wybaczcie, ale za nic mi się ten rozdział nie podoba :( Wstawiam, bo jestem przygotowana na hejty xD Poprzedni rozdział lepszy xD chociaż może ten mi obrzydł, bo czytałam go za dużo razy? Możliwe... więc oceńcie :) propos poprzedniego... dziwek nie było, bo mój budżet jest bardzo skromny xD nie stać mnie na ich wynajem xD tak, tak się wytłumaczę xD Dziękuję wam za wszystkie komentarze, wszystkie wyznania miłosne (xDDD) też was kocham :*:*:* Dzięki, że czytacie :) Pozdrawiam :) :*
W NASTĘPNYM ODCINKU
Kontynuacja wesela - zazdrość Hinaty, czy Naruto ją przekona o swej miłości?
Obito w końcu prosi o Rin o rękę, czy się zgodzi?
A na studiach - Sasuke zaprasza Sakurę wieczorem do siebie, czy do czegoś dojdzie?
Naruto nie ma, gdzie spać! Dokąd pójdzie? Pod most?
Naruto nie ma, gdzie spać! Dokąd pójdzie? Pod most?
DATA
13.07.2013 <- następny rozdział :)
Eh kobieto co ja z tobą mam co?
OdpowiedzUsuńTwoje odczucie odnośnie rozdziału są jak zawsze błędne.
Bardzo przyjemny do czytania i wszystko łatwe do wyobrażenia jak to wszystko wyglądało. Zamiast bloga zacznij pisać książke
Nie lubię Mariko.
OdpowiedzUsuńTorba przebrzydła *hmpfh like Sasia*
Moją dupę tak olać... Dei ty durniu, mówiłam, żebyś szedł z Sasorim...
No, a pomijając torbę to było jak najbardziej zajebiście! Sasori lol. Że mu Hinata tam nie omdlała... No i domagam się rozwinięcia wątku z Myiuki! Wgl kurwa, Kakuzu startuje do Kushiny... Masakra, ej xD
No i w następnym rozdziale...
Aaaawwwww oświadczyny będą! *3*
No i hentai musi być też! Albo nie! Niech Sasia zlami! Nie stanie mu! xDD
ALBO BD MIAŁ MAŁEGO! :D
Cokolwiek, ale niech to zjebie xD
Naru pod most? E tam, niech go Dei przenocuje i mu wyda Hidana przy okazji. No i zawsze można ich spić i będą się *ehem* godzić...
Aaaachhh tyle możliwości...
Nie lubię tej torby. Wrzuć ją pod autobus! >.<
No to czekam na next"
Ja ne~ ;*
Hej miałam teraz czas, więc postanowiłam poczytać sobie troszkę Twojego bloga. Jestem na drugim rozdziale i skręcam się ze śmiechu! Totalnie rozwaliła mnie rozmowa Naruto z rodzicami i gdy Sakurze zsunął się szalik... mogę się tylko domyślać jak bardzo wypytywały o nią dziewczyny. Shikamaru skomentowałby to pewnie jednym słowem 'upierdliwe'.
OdpowiedzUsuńOgólnie opowiadanie strasznie mi się podoba, a jak już wspomniałam, przeczytałam dopiero dwa rozdziały! :))
Jashinie, obudziłam rodziców ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńNagato jesteś the best. Taka akcja na ślubie.
Naoki najlepszy. " Proszę państwa oto mój miś" gdybym była młodsza też bym tak zrobiła. Teraz moge pozwolić sobie tylko na wrzask à la Hidan xD
Zgadzam się z Tsuki. Nie lubie tej torby. Jak można Deia olać?
Sasori masz przeejebane. Biedaczek. Dzień dręczenia Sasoriego hmm ciekawa sugestia. Mogę to na nim wykorzystać? Wgl zgadzam się z Tsu (znowu) dziwne że Hinata nie zemdlała albo na zawał nie padła.
Hidan, Hidan te twoje teksty... Nie mam słów. Wyrobię przez ciebie norme śmiechu na rok.
Kakuzu rozwaliłeś mnie. Zarywać do Kushiny? Przecież jak ona cie walnie, to w kostnicy skończysz. Może niech mu jakimś cudem Naru pomoże. Coś w stylu kłotnia ojciec-syn i zemsta?
Nie, no też chce taki ślub. Może powinnam całą konferencje zaprosić?
Rozdział wspaniały, nie wiem czego się czepiasz. Dawno sie tak nie śmiałam.
Jedno jest pewnie, gdybym była tam naprawdę to bym ze śmiechu nie wyrobiła.
Ja czekam na następny. Niech ktoś z Aka Naru przenocuje.
Weny Soli!!
"Obudziłam rodziców ze śmiechu"
UsuńJezuu... A myślałam, że tylko mi się taka wpadka zdarzyła. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja czytam po nocach ;)
Ten rozdział był świetny! Co ty kobieto gadasz! A jeszcze ta notka co będzie w następnym rozdziale :/ Masakra -,- Nie mogę się jej doczekać uwierzysz? :/ Masakra ... A mam nadzieję, że nie rozłączysz Naruto i Hinatę! A no i jeszcze... Hidan i ta dziewczyna -,- Hinata jest zazdrosna! Ludzie no!
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nie przepadam za weselami i za wszelką cenę unikam, ale na takie jak ty przedstawiłaś to bym się chętnie wybrała. ;D
OdpowiedzUsuńBiedny Nagato . ;c Aż mi go szkoda było. xD Chociaż jestem zła i śmiałam się z jego wpadek, bo chyba tak to można nazwać.
Akasie ja zwykle nie zawiedli, uwielbiam ich wzajemnie docinki, a do dnia dręczenia Sasori'ego chętnie sama bym się odłączyła. :3
Uhuhu, czyżby między Naruto a Hinatą szykowało się spięcie? Powiem szczerze, że jestem bardzo ciekawa jak to się potoczy.
A w następnym rozdziale... Boże, dziewczyno, z każdym kolejnym coraz bardziej się nie mogę doczekać następnego! xD
Będą oświadczyny! ;o I do tego między Sakurą, a Sasuke może coś zajść, ciekawie się zapowiada. ;D
Przeżyłabym szok gdyby dobroduszną osobą, u której zatrzyma się Naruto okazałby się Hidan. O.O
Czekam niecierpliwie na następny rozdział, i zyczę ci duzo weny kochana. ;*
Heju pysiuuuuu ♥ Wkraczam tu z całym moim pedalstwem, blaskiem i połyskiem, heheszki. Widzę, że me prośby zostały w końcu wysłuchane. Pomyślne zakończenie misji :3
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co ludzie mają do rudych. Hidan się myli - mi się na przykład podobają <3 Też na przykład nie rozumiem dlaczego kobiety zazwyczaj źle reagują widząc dziewczynę w miniówce z dekoltem. Przecież ona chce się zwykle podobać, a to, że wygląda jak szmata to jej problem. A faceci jak faceci - oczu im przecież nikt nie wydłubie.
No ja pierdole... ty chyba rzeczywiście nie lubisz rudych. Ja jestem ruda gdybyś chciała wiedzieć T^T
Teraz mi smutno.
"- Dzień dobry - powiedział Hidan do księdza.
- Mówi się, szczęść Boże - poprawił go Nagato, jednocześnie witając się z duchownym. "
Kurwa, ja to znam T^T
Hinata wybranką Hidana...Nie, ja się nie zgadzam, kufta. On jest mój...tylko mój. * gada jak ten gnom z "Władca Pierścieni"*
Spodnie mu spadły...błagam, Boże daj Soli trochę mniej wyobraźni bo boję się jak skończyło by się jej wesele.>.<"
Huhuhu =^.^= Kakuzu podrywa Kushinę? Czy już wspominałam, że chciała bym mały romans. Brakuje mi stresu w twoim opowiadaniu. Jestem ciekawa jakbyś doprowadziła mnie do płaczu. To nie jest trudne, więc śmiało możesz próbować xD
Zazdroszczę Hinacie. Normalnie jaram się jak jakaś pochodnia ♥ Też tak chce... a tym bardziej, że Sasori...Aghh, i te wizje, które zalały mi umysł. ; D
Dobra to tyle na dziś. Pozdrawiam z calusieńkim moim spamem pokoju i miłości ♥
zajebisteee <333 Było super wesele, sama chętnie bym się na takie przeszła. Mariko jest niefajna, nie lubię jej. A tej opiekunki również nie trawię, bo mi się do mojego Sasoriego dobiera, kurwa no. Rudy jest mój.
OdpowiedzUsuń(o jezu, jestem zazdrosna o rudego, hahah xDDD)
i Naoki, jaki on będzie w przyszłości, to ja się zastanawiam xDD Bo coś od Hidana na pewno przejmie, nie ma bata. Za długo z nim przebywa :D I ta akcja z Nagato, lool <333 xD
A Kakuzu, jaki upierdliwy, na miejscu Naruto bym mu jaja oderwała albo coś, byle by się zamknął.
I niech się Obito oświadczy Rin, taaak <333 Będę szczęśliwa ^^
I wgl rozdział był super, ja nie wiem, o czym Ty mówisz o.O Ogar. Ty zawsze piszesz zajebiście.
Pozdrawiam i czekam na next :*
Wesele! Jeju, ale bym sobie na jakieś poszła! Przez Ciebie normalnie mam ochotę wbić na salkę weselną, która jest kilometr od mojego domu, bo jestem pewna, że w tak piękny dzień jak dziś odbywa się tam jakieś wesele... chyba nawet słyszałam trąbienie samochodów, jako orszak weselny xd Ogólnie to nie wiem czemu, ale chyba najbardziej mnie rozwaliło w tym rozdziale takie jedno słówko - wodzirej xd Serio, nie miałam pojęcia, że ten gostek ma wgl jakąś specjalną nazwę i jak tylko przeczytałam to "wodzirej" to nie mogłam przestać się chichrać xd To jest trochę nienormalne, co?
OdpowiedzUsuńJeju, czemu w opowiadaniach dzieci są zawsze takie pocieszne? No Naoki to rozwala system <3 Tak ładnie przedstawił swojego misia! I z tym, że Sasori całuje się z opiekunką, haha xd Wszyscy myśleli, że się liżą, że romansik i wgl, a tu się okazuje, że tylko przyjacielskie pocałunku w policzek xd ach te dzieci, zawsze coś przekręcą...
A Kakuzu jest nienormalny xd Serio? Prosić syna kobiety, żeby pomógł mu poderwać swoją matkę? Takie rzeczy, to tylko Akatsuki!
No i zgadzam się z poprzedniczkami co do "torby", jak ją określiły xd Nie wiem co ona szykuje, ale niech łapy trzyma z dala od Naruto. Akysz, torbo! I już się nie mogę doczekać tej zazdrości Hinatki ^^ Chociaż mimo wszystko mam nadzieję, ze Naruto nie będzie musiał spać pod mostem xd chociaż z drugiej strony... to by było dość ciekawe, i właściwie to widzę ten obrazek ;] Taki zachlany po weselu, pod mostem, jeszcze deszcz byś mu dowaliła i normalnie żul jakby nie patrzeć xd
z opiekunkom -> -om przy liczbie mnogiej -ą przy pojedynczej "z opiekunką"
Ty syna każ twardą ręką... -> karz! bo jest kara na słodycze np. i r na rz się wymienia xd każ się pisze, jak komuś coś rozkazujesz, ż na z się wymienia :)
Pozdrawiam i WENY! <3
Jaaaaa nie mogę xD
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, a ty narzekasz. Uśmiałam się. Matko co za skurwiel z Hidana, jak ja go uwielbiam xD
Ale Kakazu startujacy do Kushiny to coś pięknego xD
Ej to nie fair, ja byłam tylko na jednym weselu w życiu i takich zajebistych akcji tam nie było ;__;
Ściągnięte gacie, misiu Naokiego, wkładanie podwiązki, podryw al'a Kakazu, czerwonowłosa zdzira.. no bosko no :D
Pozdrawiam, buziaki ;3
JPRDL!!!
OdpowiedzUsuńNie no, zabiła mnie rym rozdziałem ^^, zajebisty!!
WTF!? Zetsu z Reiko pieprza się w konfesjonale? Muszę kiedyś spróbować... Albo i nie xd
Ślub... Nie no, normalnie masakra (w sensie pozytywnym :D)
Mega akcja! Szkoda tylko Nagato... Ale, nie no... Hidan ty piprzona kurwo, jebany fiucie, murzynie nie myty i wgl chuju/fajny chuju ^^
Kuuuurw!aaaa, komar! Znowu mnie gryza, te małe skurwysyny ;_________;
Looooool, SasoHina... nie, nie pasi :/ ale i tak.akcja mega *3*
Kakuzo - jaki chuj zrywać do Kushinki... Masakra =,= po prostu, Kurwa, ŻAL.
ENYŁEJ rozdział zaje-fajny i wgl.
Czekam na next i hentajik ^^
Pozdrawiam, buraki ;***
(Eeeeee, buziaki, nie 'buraki' XDDDD)
Ps
Sory,.że dopiero teraz komentuje, ale wiesz... brak czasu i wgl, heh.
To dzisiaj jest sobota!?!?!? WTF, co się że mną dzieje.. .____.
UsuńSuper notatka:)
OdpowiedzUsuńStrasznie podobał mi się przygotowania do ślubu (oblanie spodni Nagato ) , ceremonia ( szczególnie spodnie Nagato ), i wesele ( tym razem nic o spodniach Nagato )
Naruto jest zazdrosny o Hnate przez Sasoriego, a szczególnie Hidana . Hinata jest zazdrosna o Naruto przez Mariko. Czyżbyś próbowała ich skłócić ?
O rany, Nagato mnie powalił XDD Boże, tak przed ołtarzem się spodni pozbyć... lol XDDD Albo Naoki... "Proszę państwa! Oto mój miś!" - no padłam po prostu xDD On w ogóle jest taki przesłodki, że o ja cię... Aż go szkoda, że tak się trzyma Hidana... xd
OdpowiedzUsuńA'propos tego debila... oczy i trąba? Serio? On na serio jest idiotą wszech czasów xDD W ogóle mnie jakoś strasznie wkurza -,-
A Hinata zazdrosna... O jaaa... Będzie ciekawie, ot co xd
Ja czekam na nexta i weny życzę :3
A rozdział oczywiście zajebisty :D
Dobry. Wiem w czas komentarza, ale zaczęłam czytać twój blog jak miałaś 24 notki :D Jednak szybko przeczytałam i muszę przyznać, że świetnie piszesz i do tego twoje teksty są genialne i śmieszna już nie ma co mówić o tym, że charaktery bohaterów są tak zgodne, że świetnie można sobie to wyobrazić. Piszesz lekko, co nie męczy. Ogółem czytając twojego bloga musiałam wydać sporo kasy z telefonu ( brak wifi :/ ), bo w nocy taką miałam chcice na twój blog, że nie wiem co :D Okk, a teraz do notki. Kakuzu... no comment. Hidan <3 A to skurwiel, długo będzie tak zarywać do tej Hinatki? Biedna, ja bym już spieprzała xD Choć szczerze on to się umie zrobić wrażenie - oczy i trąba xDDD Mhmhm .. Sasori :D Ale mnie rozczarowałaś z tym pocałunkiem ;/ Oczekuje rewanżu w następnym rozdziale :P Choć Dei biedniejszy. Mariko jakaś dziwna, olać Deidare i polecieć do Naruto? O.O Coś z nią nie tak jest. Nagato, żeś dowaliła z tymi spodniami xD Okk, pozdrawiam i czekam na next :*
OdpowiedzUsuńCoś masz jakieś zboczenie do zdejmowania postaciom gaci. oj, niu niu, zboczuszku. Dodałaś jakąś przypadkową cizię, jakąś ex Naruto i myślisz, że będzie fajnie. Grrr, jak ja nie znoszę takich postaci. Wiadomo, że Hinata i tak wybaczy, a one będzie rzuconą w zapomnienie sukfą. *Dage doesn't approves*
OdpowiedzUsuńPoza tym rozdzialik spoko.
Pozdrawiam,
DageRee
pustka-intensywnosci.blogspot.com