Ariana | Blogger | X X

8 cze 2013

#6. Do domu.

            Z samego rana? Czy nie tak brzmiało postanowienie Naruto, dochodziła 13…. Ech, nawet silne postanowienie go nie wytrąci z łóżka, co za chłop… ale przechodząc do tegoż dnia, Naruto pukał do drzwi dziewczyn dobre 5 minut, nikt nie otworzył Pociągnął za klamkę i wszedł do środka, który okazał się pusty.
            To nic, poczeka, zobaczył piłeczkę na stoliku Sakury i odbił ją podłogę, a potem złapał, haha jestem mistrz, pomyślał i zrobił drugą próbę, tym razem nie chwycił piłki, padł na kolana, aby ją zatrzymać, ale jak na złość stoczyła się pod łóżko Hinaty. Kucnął, by wyciągnąć ale bez wsunięcia się pod łóżko było to niemożliwe, tak więc zrobił to, a wtedy do pokoju weszły dziewczyny, ale zamiast wyjść, wsunął się tam cały.
- Jak ja się cieszę, że pani Tsunade ustawiła mi tak terminy, że już mam wszystko za sobą – powiedziała radośnie różowo włosa pakując rzeczy do torby – a wy z Naruto jutro macie termin, tak?
- Co? Ach, tak, jutro – rzekła bez zainteresowania.
- Nie wolisz iść do niego? Spoko ja sobie poradzę.
- Nie… on musi się skupić na nauce.
- No tak, tylko ty wszystko umiesz. Masakra, Hinata jak ty się mogłaś tak poświęcić i celowo oblać egzamin? – blondyn pod łóżkiem się zdziwił, prawie mu oczy wypadły..
- Ty też byś tak zrobiła dla Sasuke… przez miłość człowiek robi różne rzeczy – zachichotała granatowo włosa.
- Fakt….i obie kochamy się w nich od dziecka – czekał na odpowiedź Hyuugi, ale ta się tylko uśmiechnęła, czego w sumie nie widział – tak w ogóle, powiedziałaś mu to?
- Nie, jeszcze nie… czekam na odpowiedni moment….
- Racja, to mogłoby go wystraszyć – zaśmiały się – to na jaki moment czekasz? – zapytała Sakura.
- No… chcę być go pewna – zielonooka spojrzała na nią pytająco – bo wiesz… wydaje mi się, że jest ze mną raczej z litości lub przymusu. Wiem, że to głupie, ale nie… a sama już nie wiem – tego się nie spodziewał, tak to widać?
- Ech? Po czym to wnioskujesz? – zapytała Sakura, to było dość dziwne, że Hinata ma takie przemyślenia, a może znowu odzywa się jej niedowartościowanie?
- Noo… głupio mi o tym mówić… ale jego zachowanie wydaję mi się sztuczne… jakby wszystkie te czułości były na pokaz… - w głosie Hinaty emanował smutek. Myśli blondyna milczały wsłuchując się w każde słowo.
- Przesadzasz… Naruto cię kocha, nie zawraca mi głowy, nawet nie zdrabnia już mojego imienia, no i powiem ci w tajemnicy, ale Sasuke mówił, że kilka razy przez sen wypowiedział twoje imię – zachichotała, a Naruto naburmuszył się, zabiję skurwysyna.
- Naprawdę? Urocze - zawołała białooka i usiadła na łóżku. – Ale to nic nie zmienia… to ciebie kocha.
- Możesz to z łatwością zmienić… zresztą ja go kocham jak brata i NIC tego nie zmieni, nawet samotność…. Tylko ty zdołasz go uszczęśliwić… Naruto nie wie jaki ma skarb przy sobie.
- Dzięki Sakura, taka przyjaciółka jak ty, to dopiero skarb.
- Hinata… czy wczoraj coś pomiędzy wami zaszło? – zapytała poważnie, a niebieskooki w duchu mówił „no to kurwa pięknie”, już się szykował na śmierć.
- Ech?! Nie! Oczywiście, że nie… skąd… skąd to pytanie?
- Malinka, na szyi – wskazała miejsce na sobie, śmiejąc się lekko – ale wiesz, wolałam zapytać, Naruto… nie wiadomo czego się po nim  spodzie…
- Nie, on nic, by mi nie zrobił – cisza, chłopak nie myślał, że ona będzie go bronić, jakoś zrobiło mu się ciepło na sercu… może mają racje? Czuję coś do Hyuugi?
            Dziewczyny zmieniły temat na ciuchy, które w tej chwili Sakura wkładała do torby. Nie był tym zainteresowany, leżał i patrzył na lekko wygiętą część spodu łóżka, na którym siedziała granatowo włosa. Znowu zastanawiał się nad wszystkim, teraz wie, dlaczego go odrzuciła, nawet był pod wrażeniem tego. To było jak wyzwanie,  tylko teraz pytanie, czy to uczucie do niej jest na tyle silne, aby się ustatkować? Od pewnego czasu pragnie jej bliskości, nawet do Sakury go tak nie ciągło…
- To co? Odprowadzisz mnie? – zapytała Haruno, rozmówczyni pokiwała twierdząco głową i wyszła tuż za nią, wracając do rozmów o byle pierdołach.
            W tym czasie Naruto wyszedł spod łóżka, popatrzył jeszcze chwilę na miejsce, gdzie siedziała Hinata i wyszedł. Poszedł prosto do swojego pokoju, musiał jeszcze raz sobie wszystko przemyśleć, na szczęście nie trafił na wracającą dziewczynę. W pokoju zaczął się uczyć na jutro, nadmiar nudy w umyśle działa w jego przypadku uspokajająco.

            Dochodziła już 3 rano, nauka ciężko wchodziła do głowy, a przerwy spędzone na przemyśleniu swoich uczuć, które rodziły się w sercu, utrudniały to bardziej. Kolejny raz zadał sobie pytanie „po cholerę były mu te studia?” jak ktoś mu powie, że jest głupi to nie będzie się wykłócał. Ech, jakie to było męczące, chyba zasłużył na kawę, tak dla pobudzenia. Zabrał kubek leżący na półce, pusty jak się okazało. O matko, czy życie nie może go choć troszkę ułaskawić? Użalał się nad sobą, ale w końcu ruszył dupę.
            Gdy doszedł do drzwi w kuchni, zobaczył Kibę obejmującego Hinatę. Coś ukuło go w serce, ten widok go zabolał, odruchowo skrył się za progiem drzwi i próbował pohamować to uczucie, nie wiedział jakim cudem powstrzymał się od wpierdolenia Inuzuce, na co bardzo, ale to bardzo miał ochotę. Po chwili szatyn wyszedł z pomieszczenia i kierował się do swojego pokoju. Nie zauważył go, na całe szczęście… dla niego rzecz jasna.
            Ponownie zerknął do pomieszczenia, granatowo włosa opukiwała kubek należący do Kiby i włożyła do półki, która była zajmowana przez chłopaków, następnie otworzyła półkę, która należała do dziewczyn i stanęła na palcach, by wyciągnąć swój kubek. Nie ma co, widok był kuszący, na nogach miała jedynie stopki, bez żadnych kapci, do tego ubrana w letnią piżamkę czyli krótkie spodenki , bluzkę na ramiączkach, jednak na sobie miała narzuconą bluzę w kolorze ciemnego różu, co niezwykle kontrastowało z jej granatowymi włosami.
            Nagle zobaczyła, jak wyciąga się jakaś ręka obok jej głowy, po zapachu poznała jej właściciela. Naruto chwycił kubek, którego próbowała dosięgnąć i położył na ladzie przed nią. Odwróciła się, ich oczy spotkały się na jakieś dwie sekundy, tyle wystarczyło, by się zarumieniła i odczuła zakłopotanie.
- Dzi-Dziękuję – wyjąkała i nerwowo zaczęła, jakby przygotowywać się do zrobienia herbaty, te czynność przerwało jej przyjemne objęcie otaczające jej łokcie, oraz głowa opierająca się na jej ramieniu.
- Hinata… przepraszam – wypowiedział, w jego głosie wyczuć można było wielki smutek, białooka odwróciła się w jego stronę, nie patrzył na nią, ale wiedział, że ona to robi – wiesz… za wcześniej… nie chciałem cię skrzywdzić, ani zrobić czegoś wbrew tobie, jest mi ws…
- Przestań… nie musisz przepraszać… - popatrzył na nią zdziwiony, nadal była zarumieniona – to… to moja…. wina, zachęciłam cię swoim za…
- Nie obwiniaj się, do cholery! – warknął odsunąwszy się, a następnie już spokojniej, odwrócił ją do siebie. -  Wybacz, nie chciałem krzyczeć, ale…. – ale co? Dlaczego tak zareagował? To był jakiś impuls – ech… nie chcę, byś brała winę na siebie, ja zawiniłem… źle mi z tym – uniósł jej podbródek, aby na niego spojrzała, nie obchodzi go jej rumieniec, ani to że łzy cisną jej się do oczu, ma na niego patrzeć. – Źle mi bez ciebie…
            Powiedział z lekką obawą, ale to było stanowcze, doszło do niego, że w dupie ma zakład, to było pewne… no może kasa się przyda, ale nie zamierza już bardziej na nią naciskać w sprawie seksu. Będzie z nią niezależnie od tego. Dotarło do niego, że Sakura kocha Sasuke i nawet jego zerwanie z nią tego nie zmieni, więc on też chcę doświadczyć bycia kochanym przez kogoś, a skoro Hinata tyle lat to ukrywała to spróbuję odwzajemnić…. Bo w sumie nie wiedział, czy może jej aktualnie wyznać to, co pragnęła usłyszeć.
- Mi też jest źle… - oznajmiła wolno. Po czym, chyba pierwszy raz od ich związku, pocałowała chłopaka. Szok, szok, szok nawet rumieniec, który widział blondyn zaskoczony jej posunięciem, jej nie przeszkadzał. Po chwili go odwzajemnił, jak można całować tak delikatnie i tak nasycić człowieka? Oderwała się od jego ust. – Bez ciebie czułam, jakby uszło ze mnie życie.
            Uśmiechnął się lekko i wtulił jej głowę do swojego torsu, oplatała go rękoma w pasie, pocałował ją z troską we włosy. Trwali w uścisku jeszcze chwilę, aż postanowili ugasić pragnienie w buzi, w końcu od początku tu przyszli, Hinata nalała wrzątku do obu kubków z zawartością danych ziół, co z niepokojem obserwował niebieskooki. Następnie wymieszała i gotowe. Naruto cmoknął ją w usta, trochę nie celnie, dlatego się odwróciła i sama to zrobiła, stając przy tym na palcach, z typowym już rumieńcem na twarzy, jednocześnie rzuciła małe łyżeczki do zlewu, Naruto złapał ją w pasie i uniósł usadawiając na ladzie.
- Proszę bardzo – rzekł wyszczerzony, podał jej przygotowaną przez nią herbatę.
- Dziękuję – szepnęła Hinata, wzięła do ręki kubek i upiła łyk.
            Blondyn uśmiechnął się do niej, ogarnął kosmyk jej granatowych włosów za ucho, co wywołało rumieniec na jej bladej cerze. Jest słodka, pomyślał i upił parę łyków kawy.
- Czy… - zaczęła niepewnie białooka. – Czy boli? – Naruto mruknął nie wiedząc o co chodzi. – Policzek…
- Ach! – chciał zaprzeczyć, ale podroczy się z nią, a co! – Taa, jak skurwysyn. – chwycił się z wyrzutem za policzek, a dziewczynie zrobiło się głupio. – Ale wiesz… mama mnie zawsze całowała w bolące miejsce… i to pomagało. – nadstawił do niej lico, ta się zaśmiała i cmoknęła go szybko w policzek.
            Ta chwila była taka przyjemna, aż posmutniał, że musiał ją kończyć, czekała go nauka, a Hinata, mimo, iż wypowiedziała tą samą wymówkę, domyślał się, że chcę spać. Pożegnał się z nią w kuchni i odszedł. Białooka pozmywała jeszcze nowe naczynia znajdujące się w zlewie i także skierowała się do pokoju.

            Jakieś dwie godziny później, w całkiem innym miejscu, pewien czerwono włosy młodzieniec korzystał ze swoich ferii, jednak nie na odsypianiu wymęczonego organizmu, ale na zarywaniu kolejnej nocy. Tym razem powody były przyjemniejsze, oglądał filmy, które polecił mu głównie Naruto, hmm chłopak wiedział co dobre, albo potrafił przewidzieć co spasuję upodobaniom innych.
            W skupieniu oglądał „wzgórza mają oczy 2” bohaterowie skradali się w środku ciemnej jaskini, szukali swojej towarzyszki, która w tej chwili była posuwana, przez jednego z „potworów”. Wtem zobaczył powiadomienie, ktoś zapraszał go na chata. Wkurzenie to chyba mało powiedziane, dlaczego w takim momencie? Z drugiej strony, po chuj zostawił status na dostępny? Zminimalizował film i zerknął, kto się do niego dobija, w dodatku o 5 rano… Matsuri. No to po filmie. Włączył chata, by widzieć ją na ekranie.
- Do której to się ogląda pornole? - zapytała kpiąco dziewczyna, ale jej wybuch śmiechem wszystko zepsuł.
- Akurat Naruto mi żadnych filmów z tą tematyką nie polecił, może masz kilka linków – odgryzł się, ale jemu to wyszło lepiej, Matsuri kolejny raz parsknęła śmiechem. – Czemu nie śpisz?
- No bo, mam zadanie, którego nie chciało mi się robić wczoraj – odpowiedziała, ale nim Gaara chciał ją… eee, zapewne spławić, zapytała. – Pomożesz mi?
            Chłopak jedynie spojrzał na nią z wyższością, nie zdziwiła go ta prośba, ile to już jej pomagał z pracami domo… wróć, pomagać to złe określenie, bo po prostu za nią robił. Nie dlatego, że chciał w takich sprawach była nieznośna. Te niekończące się pytania „a po co? A czemu? A jak to?”, wymijające odpowiedzi czy szereg prób zmiany tematu. Wyciągnął kartkę i nakazał dyktować treść zadania, to znaczy zadań.
- Co ty wczoraj robiłaś, że ani jednego zadania nie….
- Ojejku, czy to ważne? – odrzekła wymijająco - A tak z innej beczki… gadałeś z tatą?
- Nie, nawet rzadko bywa w domu – oznajmił od niechcenia, miał podzielną uwagę, więc z łatwością rozwiązywał zadania i z nią rozmawiał, choć tematyką była matma… przechuj.
- Więc nie wiesz? – zapytała, a ten jęknął zdziwiony – końcem lutego wracamy do Japonii… prócz Kankurou, znalazł pracę i jakąś dupę – zaśmiała się lekko.
            Sabaku uśmiechnął się, Kankurou ma dziewczynę, czemu mu nie powiedział? Nie czekał, aż raczy zadzwonić, o wszystko wypytał szatynkę. Po jakimś czasie wysłał jej faksem wyniki zadań.
- Kochany jesteś Gaaruś, pierwsze co zrobię po przyjeździe, to wpadnę do ciebie, by cię wycałować – zachichotała, a błękitnooki się uśmiechnął – No i odwiedzę mojego rycerza – mówiła o Naruto.
- Spóźniłaś się, ma dziewczynie – Matsuri zesztywniała, a jej uśmiech znikł – To narka.
            Żałował, że dalej nie widział jej miny, ale pozostawienie jej w niewiedzy to była kara za wepchane  mu zadania, nie dość, że ma swoje i czasami Naruto to jeszcze jej? Co za dużo to nie zdrowo. No, ale to mu dało do myślenia… może zacząć pobierać opłaty?

            Stał przed klasą, w której odbywały się egzaminy poprawkowe z architektury, swoje miał już za sobą, zarwanie nocy na naukę pomaga, choć najlepiej mu się uczyło, gdy w końcu doszedł do porozumienia ze swoją dziewczyną. Dziewczyną… teraz jak myśli o niej w ten sposób, to ma dreszcze, ale przyjemne. Po chwili z sali wyszło kilka osób, wśród nich Hinata. Nie zauważyła go, ale on ją owszem, złapał dziewczynę za rękę i przyciągnął do siebie.
- Gdzie mi uciekasz? – zapytał retorycznie, a uśmiech nie schodził z jego twarzy, co napotkało odwzajemnienie i rumieniec. – Jak poszło? Zdałaś? – wyczekiwał odpowiedzi.
- Oczywiście, że zdała, akurat w temacie biologii nawet Neji powinien pobierać u niej korepetycje. – wypowiedział się profesor Yamato, klepiąc dziewczynę za ramię, w geście gratulacyjnym – Tylko, dlaczego za pierwszym razem ci nie poszło?
            Białooka jeszcze bardziej się zakłopotała, przecież nie powie prawdy, że dla Naruto zawaliła sesje. On natomiast znał prawdę to mu wystarczyło, osoby trzecie nie muszą wiedzieć
- A pan psor nazywa się Hinata? Jej pytałem – odrzekł dokuczliwie, skutkiem czego został obdarzony wzrokiem podobnym do psychopaty. – Spo-Spokojnie, żartowałem… To my… ten, spadamy, nie?
- Tak – odparła rozbawiona – Do widzenia! – dodała do profesora ciągnąc za sobą niebieskookiego.
- Do widzenia, miłych ferii! Ech… dzieciaki, typowe – stwierdził Yamato i ruszył do pokoju nauczycielskiego.
            Szli splątani ze sobą za ręce do akademika po swoje torby, następnie mieli wyruszyć razem pociągiem do domu, Naruto mieszkał dalej niż granatowo włosa, ale po długich poszukiwaniach znalazł autobus, który go potem z jej miejscowości odwiezie. Pomyśleć, że w dzieciństwie dzieliły ich tylko dwie ulice, potem w okresie gimnazjum rodzina jego i Sasuke przeniosła się dalej, jakieś 1,5 godziny dalej. A liceum i studia, kolejny raz ich połączyły, może to przeznaczenie? Kto tam wie. W budynku rozdzielili się i udali po torby, które już popakowali, to że zdadzą było już przesądzone. Do Naruto, akurat kiedy miał wychodzić, zadzwonił telefon, bosko, nie lubił akurat teraz nim operować przez spierdolony głośnik, bo ładniej tego nazwać nie można.
            W tym czasie Hinata czekała na półpiętrze z torbą przy nogach, po chwili do budynku wszedł i Kiba, wdrapał się po schodach i przywitał z dziewczyną.
- Cześć Kiba, i jak poszło? – zapytała z zaciekawieniem.
- Dałem radę – wyszczerzył się – dzięki jeszcze raz za wczoraj, a właściwie dzisiaj, gdybyś mi tego nie wytłumaczyła to bym poległ.
- Przesadzasz – rzekła motywująco – Całe szczęście, że układ oddechowy jest taki sam u zwierząt, jak i człowieka.
- No nie? Ale też szok, że ty takie rzeczy pamiętasz… - zaczął, ale ich uwagę przykuł schodzący blondyn z torbą na plecach, drący się do telefonu.
- Nie no, zaraz tu odjebie… mówię panu, że żadnej trumny nie zamawiałem! Ja jeszcze, kurwa żyję i mam się dobrze! – irytacja w jego głosie wzmocniła się, gdy Inuzuka wraz z Hinatą, parsknęli śmiechem Po Kibie, spodziewał się, ale ona? Jak tak można?
- Proszę się nie wyrażać… Czyli chce pan odwołać zamówienie? – przemówił głos z telefonu.
- Niech panu będzie, odwołuję, żeg….
- To będzie kosztować 5.000 jenów, kary – uświadomił mężczyzna.
- ŻE CO, KURWA?! – wydarł się, a towarzysze ponownie się zaśmiali.
- Proszę o trochę kultury – oburzył się męski głos.
- Przepraszam za kurwa, odjebie i spierdalaj! – warknął Naruto i się rozłączył, spojrzał na chichotającą parę – Taa, bardzo zabawne, bąki zrywać – zironizował.
            Od razu objął dziewczynę ramieniem i chwilę pogadali, teraz już wiedział czemu ostatniej nocy szatyn obejmował dziewczynę. Momentalnie złość na przyjaciela przeszła, pozwolił nawet uściskać Hinate na pożegnanie, choć w sumie w tej kwestii i tak nie miał nic do gadania. Po około 40 minutach, już będąc na stacji, wsiedli do pociągu, środek transportu wyglądał jak ten, którym do Hogwartu jadą uczniowie. To skojarzenie było silniejsze od chłopaka, ale wyjdzie na debila jak powie to na głos.
- Czuję się, jakbym jechała do Hogwartu – powiedziała chichocząc lekko. Niebieskooki się wyszczerzył, haha, czyżby telepatia? Fajnie, że też miewa myśli, na które ludzie głupio reagują.
            Cały czas trzymał jej delikatną dłoń, a w drugiej miał jej torbę, nie będzie jej taszczyć, kiedy ma przy sobie takiego dżentelmena jak on. Wszystkie te przedziały były zajęte, musieli się dosiąść. Ludzie niechętnie zrobili im miejsce, ale jak nie pasuje to wypad. Naruto włożył torby na górę, by nie przeszkadzały i usiadł otaczając ramieniem dziewczynę, ich towarzyszami byli, kobieta z niebieskimi włosami i kwiatem we włosach, czytała książkę o konstrukcjach architektonicznych, naprzeciw niej było dwoje nastolatków, najwidoczniej para, gdyż w każdej wolnej chwili się lizali.
             Hinata wyswobodziła się z objęcia, aby zdjąć płaszcz, wziął z niej przykład i zdjął z siebie kurtkę, następnie znowu przylgnęła do jego ramienia. Przyjemnie, tak może podróżować cały czas, w ciszy. Po kilkunastu minutach kobieta z niebieskimi włosami obróciła kartkę, a z książki wypadło kilka szkiców. Białooka odruchowo zaczęła zbierać kartki, jedna się otworzyła, a widok narysowanej budowli ją zachwycił.
- O rany, niezwykły rysunek. Studiujesz architekturę?
- A gdzie tam… naukę mam już za sobą, ale dziękuję za pochwałę – wzięła kartki od dziewczyny. – i wymłodzenie – zaśmiała się. – Nazywam się Konan, Konan Kamiya. – Naruto drgnął, skądś znał to nazwisko.
- Hinata Hyuuga – uścisnęła rękę w geście przywitania.
- A ty pewnie studiujesz, tak? – białooka przytaknęła. – A na jakich studiach?
- Architektura na uniwersytecie Konoha w Tokio.
- Och naprawdę? Mój tata tam pracuję jako wykładowca czegoś – zachichotała Konan – Jiraya Kamiya.
- ECH?! Wiedziałem, że to nazwisko jest mi znane, ale, ale, ale Eropsorek Jiraya nie mówił, że ma córkę – wtrącił Naruto, dziewczyna o pomarańczowych oczach zachichotała słysząc przedrostek ojca.
- Eropsorek, tak? Cały on, nie potrafi spoważnieć… ma córkę, nie przyznawał się? Ja mu dam, muszę go odwiedzić – powiedziała bardziej do siebie.
- Nie no wybacz, ale no… - zlustrował ją spojrzeniem. – jesteś adoptowana?
            Konan nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem, a Hinata szturchnęła go łokciem dając do zrozumienia, że pytanie było nie na miejscu.
- Tak właściwie to jest Naruto, mój… - zerknęła Hinata na niego rumieniąc się.
- … Chłopak – dokończył za nią i tylko machnął ręką do kobiety – Wybacz pytanie, ale to paranoja, że taki brzydal jak profesorek, ma TAKĄ ładną córkę.
- No… - chwila milczenia – masz rację, coś tu nie gra – zaśmiała się – ale nie komplementuj mi, bo Hinata będzie zazdrosna – białooka już miała protestować, ale blondyn się wtrącił.
- Ona wie, że tylko na nią patrzę. – ucałował ją w skroń. – Nie ma powodu być zazdrosna, gdyby nie ja, byłaby najpiękniejszą osobą tutaj.
            Dziewczyny parsknęły śmiechem, ależ on skromny, jeszcze na ten temat były komentarze, aż blondyn udał obrażonego i zostawił je same rozmawiające na tematy architektoniczne. Natomiast sam zaczął gadać z chłopakiem z na przeciwka, jego laska rozmawiała przez telefon, więc miał akurat wolne usta.
            Po półtorej godziny już dojechali do swojego przystanku, Konan dała Hinacie swój numer, by mogła ją polecić ojcu w sprawie pracy. Naruto przybił żółwika z chłopakiem z którym się nagadał na temat samochodów, gier i innych duperelach, potem zabrał torby i kurtkę i wyszedł wraz z białooką, na dworze się ubrali, zaczynało się robić ciemno, a z nieba spadały płatki śniegu.
- Odprowadzę cię do domu…
- N-Nie trzeba – odparła granatowo włosa.
- Cicho no, - wziął torby i chwycił ją za rękę wyprowadzając z dworca. – I tak muszę czekać jeszcze na busa do domu, oj nie daj się prosić.
            Hinata jedynie odpowiedziała uśmiechem i zrównała się z nim krokiem. Wiedziała, że jest zbyt uparty, by odpuścić, więc to tak troszkę dla świętego spokoju. Rozmawiali na temat tego tygodnia, o swoich planach, już sobie zajęli termin na walentynki nawet. Nim się obejrzeli było ciemno, a śnieg nie przestawał lecieć z nieba, na szczęście zbliżali się do domu dziewczyny, zakomunikowała mu to.
- Ach, pamiętam to miejsce! Niedaleko była taka fajna górka, zjeżdżaliśmy z niej razem z Sasuke na dupolotach – zaśmiał się na wspomnienie o tym. – Albo ulepiliśmy bałwana, niechcący go strąciłem i przygniótł go – zaśmiali się oboje.
- I co?  Musiał się poważnie zdenerwować – odpowiedziała sobie białooka.
- Nie, nie mógł się ruszyć, bałwan był ciężki, a ja się prawie posikałem ze śmiechu, poszedłem do domu po tatę, ale na obiad był ramen, no i przez to o nim zapomniałem.
- Jesteś podły! – stwierdziła chichocząc.
- Oj tam, przypomniałem sobie… jak jego mama przyszła do nas o niego pytać. – zaśmiali się ponownie. Hyuuga mimo, że nie patrzyła w jego niebieskie oczy, mówiła bardzo swobodnie, choć rumieńce nadal zdobiły jej twarz, zastanawiał się czy to przez bliskość czy zimno? – Hinata, a jacy są tak właściwie twoi rodzice?
- Ech?! M-Moi? Dla-Dlaczego pytasz?
- No bo… miałaś okazje się dowiedzieć jacy są moi, no to taki rewanż. – Uśmiechnął się.
- No tak… Moja mama zmarła, jak byłam w 6 klasie podstawówki…
- Och… wybacz, nie wiedziałem…przykro mi – przytulił ją mocniej do siebie.
- Nie… to nic, ja… lubię o niej rozmawiać, tata mówi, że jestem coraz bardziej do niej podobna… dlatego jest w pewnym sensie nadopiekuńczy co do mnie… - uśmiechnęła się zakłopotana.
- Chyba jak każdy ojciec. – odrzekł, Hinata milczała… nie powie mu, że to jest  o wiele bardziej uporczywe, jeszcze go tym wystraszy.
            Stanęli przed bramą do jej domu, postanowili jeszcze chwilę pogadać. Naruto stojąc bokiem do bramy oparł się ręką o kratę, następnie zaczął się powoli nachylać, by złożyć na jej wargach pożegnalny pocałunek. Oboje przymknęli oczy czekając na dotyk, nagle brama zaczęła się usuwać w bok, co pociągnęło ostro blondyna trzymającego kraty i zwalił się na granatowłosą, miażdżąc ją ciałem.
            W tym samym momencie nadjechał samochód, zatrzymał się ostro przed studentami, a z samochodu wyszedł Hiashi, na jego twarzy znać było złość i oburzenie zaistniałym widokiem.
- Co ty wyprawiasz, gówniarzu? – warknął ostro i razem z blondynem pomógł wstać córce.
- Ja, ja przepraszam… to przez bramę, popchnęła mnie – zaczął się tłumaczyć i wytrzepywać śnieg z jej ubrania. – Nic sobie nie zrobiłaś, no nie? – strzepnął też śnieg z jej tyłka, ale z perspektywy Hiashiego to wyglądało, jakby wymierzył jej klapsa.
- Hej, hej, hej, łapy przy sobie młody człowieku – Hiashi pociągnął córkę do siebie – Hinata do domu.
- A-Ale…
- Do domu mówię! – rozkazał dziewczynie i wsiadł do samochodu, ta spojrzała na swojego chłopaka.
- Idź już, ja też zresztą lecę – wręczył jej szybkiego buziaka w policzek.
- Zadzwoń jak dojedziesz do domu.
            Po tej dawce troski, chłopak jeszcze ukłonił się kierowcy samochodu i ruszył na przystanek, w myślach kurwował na efekt pierwszego spotkania z tatą Hinaty, wiedział jedno… jest straszny. Kropka w kropkę Neji, nie no zajebiście i kto go w tym domu będzie wspierał? Jego kochanie jest zbyt kruche, by walczyć słownie z takim… niedźwiedziem, taa dużym i groźnym. Nagle zderzył się dość mocno z jakimś kolesiem, który tego nie podarował i rzucił swoje trzy grosze:
- Kurwa! Pojebie patrz jak leziesz!
- Bo co mi zrobisz, cioto? – odwarknął Uzumaki.
- Uspokój się, dur… - zaczął jego kumpel.
- Bo ci wpierdolę – odgroził chłopak o szarych włosach. Naruto uśmiechnął się lekko, fajnie, że zareagował na ‘cioto’. – I z czego rżysz? Wkurwiasz mnie…
- Zostaw debilu, dopiero wpłaciłem za ciebie kaucję, a więcej szmalu nie zamierzam na ciebie wydawać – odciągnął go z większą siłą.
- Dobra, masz szczęście gnoju – odparł do blondyna. – Tylko kasa ci w głowie.
- Zamknij ryj, bo cię zabiję – warknął na niego kumpel.
- Taa, taa słyszałem to już… - odpowiedział siwowłosy.
            Uzumaki spojrzał na nich z politowaniem, chyba para gejów. Znowu pogrążył się w myślach, lecz tym razem podzielił uwagę na patrzenie, na drogę.

~~*~~

Proszę bardzo, nowa notka :D Szczerze mówiąc, gdy wklejałam całość to dostałam limit O_O a więc jeden wątek został przeniesiony na następny rozdział, co mi w sumie nie pasuję :/ muszę pisać krócej... Może to i lepiej? :) Cóż, cieszcie się notką, następna chyba w niedzielę :)
I dziękuję Wam bardzo, bardzo za komentarze :) Jesteście bardzo wyrozumiali, w takim razie teraz nie będę miała hamulców w swych niecnych czynach xD 
I postaram się pospełniać Wasze wymagania ;D Także nie krępujcie się podsuwać pomysłów ;D
Pozdrawiam Kochani :)

13 komentarzy:

  1. dodano: 06 lutego 2013 6:20

    Aaaa świetny rozdział. Dzięki za powiadomienie.
    Naruciak w końcu zczaił że ma taki skarb jak Hinata :D Ale to spotkanie z ojcem faktycznie niefortunne, ahh ci ojcowie.

    Weny życzę i czekam na next!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. dodano: 06 lutego 2013 9:26

    Rozdział zajebisty <3 Świetny i piękny :) Najlepsze oczywiście momenty naruhina *.* ale i z Hiashim hehe :D Pozdrawiam i dziekuje za komentarz u mnie :**

    OdpowiedzUsuń
  3. dodano: 06 lutego 2013 10:36

    Jezu, to było świetne!
    Jak napisałaś o tym, że Naruś wszedł pod łóżko, to wybuchłam śmiechem... Ponieważ, przypomniało mi się, że byłam w podobnej sytuacji... Jabłko spadło mi pod łóżko, więc weszłam pod, a wtedy koleżanki wróciły do pokoju i jak już poszły z niego, to chciałam wyjść, ale... utknęłam. XD
    Jak słodko, że Naru już zrozumiał, że ma u boku skarb, Hinate. ^^
    Neji i Hiashi są... nadopiekuńczy... taa... zbyt nadopiekuńczy. XD
    Wydaje mi się, czy rozdziały dodajesz coraz szybciej? XD
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny. >3<

    OdpowiedzUsuń
  4. dodano: 06 lutego 2013 10:47

    super tekst czekam na next.... a włanie przy końcówce to był hidan i kaukazu oni wystpi jako geje?

    OdpowiedzUsuń
  5. dodano: 06 lutego 2013 14:59

    Rozdział boski. Ciekawi mnie kiedy Hinata się dowie o zakładzie i jak Naruto wybroni się z niego. Moim zdaniem powinien się jej przyznac

    OdpowiedzUsuń
  6. dodano: 06 lutego 2013 15:14

    Hehe fajny chap nawet fajnie by było jakbyś wymyśliła cos że Naruto przedstawia Hinatę swoim rodzicą i to samo robi Hinata ciekawe jakie sytułacje by z tego wynikły zwłaszcza w rodzine Namikaze hehe

    OdpowiedzUsuń
  7. dodano: 06 lutego 2013 15:21

    Po pierwsze, dzięki! Poprawiłaś mi humor ^^
    A teraz, co do rozdziału... Konan jest córką Jiraiyi?! Żartujesz! O.O Ale już to widzę, jak ojczulek dopytuje jej chłopaka o 'pikantne szczegóły na potrzeby książki' XDDD
    No i się zakochał ^o^ Achh, jak słodko... Nareszcie trochę wysilił to swoje mózgowie, chociaż spotkanie z Hiashim nie było dla niego najlepsze xd Oby Hinata jakoś mu to wytłumaczyła, bo krucho będzie z naszym idiotą xd Na końcu... Czyżby Hidan i Kakuzu? XD
    Nie mogę się doczekać nexta i mam nadzieję, że za niedługo Hinata pozna Kushinę i Minato xDD

    OdpowiedzUsuń
  8. dodano: 06 lutego 2013 16:26

    Czytuję wiele opowiadań o Naruhinie i mogę szczerze powiedzieć, że Twoje są najlepsze! Świetnie oddajesz charaktery danych postaci, no i to genialne przeniesienie w czasy współczesne na studia.

    Co do tego rozdziału to akcja pod łóżkiem super wyszła, wreszcie Naruto się czegoś dowiedział. Uśmiałem się też przy tej rozmowie o trumnie :D

    Czekam na niedzielną notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. dodano: 06 lutego 2013 16:51

    Dziewczyno! Powiedz skąd ty bierzesz czas i wene? Podziel się tajemnicą :> Ale to dobrze, im dłuższe notki to lepiej dla mnie bo moge czytac, czytac i czytac! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. dodano: 07 lutego 2013 20:08

    Nie, nie nie. Nie możesz pisać krócej, rozumiesz?
    "haha jestem mistrz" - te komentarze Naruto no kocham <3
    Ta akcja z leżeniem pod łóżkiem, no świetna!
    Co Naruto z trumną odwalił xDD
    Zrywa się boki, a nie bąki Miśku xd
    Aaaa! Dupoloty! Myślałam, że tylko ja nazywałam tak te głupie urządzonka do zjeżdzania <3
    Tata Hinaty jest jedyny, jeeedyny! Z resztą Naruto również xd
    To to to na końcu to był Hidan? xd
    Świetny rozdział. Jak zawsze uśmiałam się, jak rzadko kiedy <3
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. dodano: 07 lutego 2013 23:13

    Twój blog jest naprawdę świetny.
    Piszesz tak dobrze, że aż się przyjemnie czyta. :)
    Czekam na następną notkę. :]
    Pozdrawiam Młoda :D

    OdpowiedzUsuń
  12. dodano: 08 lutego 2013 21:42

    Yo ;P Nominowałam cię do Liebster Award. Wybacz ;*
    Więcej na samym dole stronki.
    http://konohahighschoolstories.blogspot.com/p/zabije-wysadze-c1-zatuke-piesciami.html

    OdpowiedzUsuń
  13. No uwielbiam xD Tak się zaśmiałam, choć znałam te wątki wcześniej XD Kocham to opowiadanie 🥰

    OdpowiedzUsuń