Ariana | Blogger | X X

8 cze 2013

#8. Nazwisko.

            Dwa dni później, późnym wieczorem w barze z bilardem, miało miejsce spotkanie pewnej grupy mężczyzn. Owi panowie przyjęli sobie niniejszy bar za „swój”, miał dla nich wielką wartość, gdyż spotykali się tam odkąd zaczynali fałszować dokumenty. Właściciel zdążył poznać każdego z nich, regularni bywalcy, w końcu. Towarzystwo, z którym nie chciałby się zadawać agresywni, niekulturalni, upijający się, potrafiący się kłócić i pobić także między sobą i…. dużo, by wymieniać. Ale mają swój własny system przyjaźni.
            Właściciel podszedł do nich, aby przyjąć zamówienie, mimo wszysto lubił chłopaków, to chyba z przyzwyczajenia, przywyknął nawet do ich obelg, które czasem się zdarzały.
- Witam panowie – grupa odpowiedziała luzackim „cześć”, może też powinien się nie spinać tak przy nich? – Mogę przyjąć zamówienie? – bar, ale żarcie było. Jakieś „niezdrowe” żarcie typu pizza, frytki itp.
- Jeszcze chwila, czekamy na ostatniego, tego co nie lubi się spóźniać – sarknął blondwłosy chłopak.
- Cicho, Dei, każdemu się zdarza – zbeształ go Yahiko – Ooo już jest, yo Sasori! Tutaj!
- Hej chłopaki, wybaczcie spóźnienie – tłumaczył rudowłosy, siadając przy stole – opiekunka się spóźniła.
- Do tego twojego bachora? – zapytał ironicznie Zetsu.
- Bachor jest z ciebie, zresztą kurwa widać – stwierdził oschle Sasori.
            W tym samym czasie Yahiko, który już dawno został wybrany przez kumpli na lidera grupy, dyktował grupowe zamówienie właścicielowi. Sasori wykłócał się z zielonowłosnym, bronił synka. Tak, synka, którego podrzuciła mu jego była dziewczyna, za wytłumaczenie powiedziała, że zaczyna nowe życie za granicą z kimś innym. Rzecz jasna nawet nie wiedział, że ta szmata była w ciąży, zrobił test na ojcostwo, ale wyszło, że jest jego. Dziecko przewróciło jego dotąd poukładane życie, do góry nogami, ale teraz świata bez syna nie widzi.
- Spierdalaj ruda cioto!
- Chłopaki zamknijcie się! – wrzasnął Yahiko i umilkli – Jak się ma Naoki?
- Dobrze, zaczyna już lepiej układać zdania – pochwalił syna Sasori.
- Ile on już ma lat? 5? – odpowiedział sam sobie Itachi, na co kumpel przytaknął – Ach fajnie, za nie cały miesiąc zaznam uczucia ojcostwa – rzekł śmiejąc się, a wszyscy mu współczuli z robotą.
- Kurwa, co za życie – powiedział do siebie Kisame – a całkiem niedawno jeszcze spotykaliśmy się tu dzień w dzień.
            Wszyscy przytaknęli w ciszy, teraz przez pracę nie mogli pogodzić terminu spotkania. Kisame pracował w restauracji z sushi, tam spotkał swoją wybrankę, są już dawno po ślubie. Zetsu pracował jako mechanik, preferował wolny związek ze swoim babochłopem, jak to Hidan określił. Itachi wraz z Obito pracowali jako policjanci, Nagato z Yahiko jako magazynierzy w firmie. Kakuzu i Sasori byli lekarzami, ale o różnej specjalizacji. Deidara inżynier budowlany, a Hidan… cóż wolał zabawę i nawet mu wyszło, jest właścicielem kilku klubów nocnych.
- A u ciebie co tam, Kisame? – zaczął Itachi – Jak starania o dziecko? – odpowiedziało mu wymowne milczenie.
- A jak myślisz? Baba mu nie daję, bo ten chuj ciągle śmierdzi rybami – oznajmił Zetsu prowokacyjnie.
- Zamknij ryj pieprzony degeneracie – warknął Hoshigaki.
- Degeneratem jest Hidan, nie ja – wybronił się.
- Ej! Bo ci wpierdolę, dupku – pogroził wspomniany mężczyzna.
- Obrażasz się za prawdę? – najechał na niego Kisame.
- Morda, rybomenie! – powiedział, ale po chwili cała grupa zaczęła się nabijać z tego przezwiska.
            Tylko jednemu nie było do śmiechu, to że pracował gdzie pracował i, że w wolnym czasie lubi łowić ryby nie znaczy, że mają to wyciągać na każdej rozmowie.
- Dobre, dobre – zaczął Kakuzu – Ale teraz Hidan stara się ustatkować, by poderwać jedną laskę – wszyscy z szokiem na niego spojrzeli – Zachowuję się jak frajer, nie przeklina, nie spija się, nie wrzeszczy, ma maniery i pomaga ludziom – spojrzenia padły na  przyjaciela.
- O kurwa mać, nie sądziłem, że dożyję tego dnia – stwierdził Deidara.
- Hidan… albo nie, Kakuzu jaka ona jest? Bo ten by koloryzował – zapytał Nagato.
- Też miałeś kogo zapytać… - rzekł szarowłosy, ale szybko został uciszony przez resztę.
- Cóż… jest ładna, przyznaję, długie włosy, duże oczy, jędrny tyłek i wielki biust – wymienił, a chłopaki się zaśmiali, typowe dla niego – ale charakter to już gorzej… to jakaś kurewska cnotka, bojaźliwa, jakby każdy ją gwałcił wzrokiem, wstydliwa jak cholera – szarowłosy przysłuchiwał się z mordem w oczach – i sprawia wrażenie jakby trzeba było jej pomóc się podcierać.
- Nie obrażaj jej, downie! – warknął Hidan soczyście.
- No Hidaś, nie sądziłem, że jakaś niewinna cizia zdobędzie twoje niegrzeczne serce – stwierdził z ironią Zetsu.
- Nie jest cizią…. Przynajmniej nie daje każdemu jak twoja cipodajka – odparł zarozumiale.
- Przez tą laskę jesteś nieznośny, gorzej niż infekcja dróg moczowych – wtrącił Kakuzu.
- Nie obrażaj mnie tym swoim medycznym żargonem, pojebie!
- Ooo znasz słowo „żargon” i potrafisz go używać.
            Na tą ironię nie wytrzymał i zaczął walić tego fiuta po ryju, nie był mu dłużny pięściami uderzał go w brzuch, Gdy tylko Kakazu upadł zaczął mu z buta przywalać w klatę, ten chwycił jego nogę i ostro przewrócił. Usiadł na niego i dowalał w ten głupi łeb. Chłopaki przy stole patrzyli na nich już mieli interweniować, ale kelner podał im zamówienia. Ciepły posiłek był ważniejszy. Po jakimś czasie, dzięki prośbie lidera, w końcu Nagato z Itachim oderwali od siebie te sieroty i posadzili z daleka od siebie, by w spokoju jeść posiłek.
- Masakra, jak wy kurna możecie ze sobą mieszkać? – zapytał Nagato.
- Dzięki umowie lokatorskiej – odpowiedział Hidan, spojrzeli na niego pytając – wypisaliśmy tam kilkadziesiąt warunków, jednym z moich jest spraszanie lasek do domu, a on nie może ich wyrzucić.
- A jedną z moich jest eutanazja – oznajmił Kakazu, a wzrok padł na siwowłosego.
- Nie wiem nawet co to znaczy – roześmiał się głupio.
- To znaczy, że może skrócić twoje cierpienia… przyspieszyć śmierć – poinformował Sasori.
            Mężczyzna spojrzał zszokowany na współlokatora, co za ohydne zagranie, muszą stworzyć kolejną  umowę, tak nie może być, o niczym nie wiedział. Po chwili milczenia roześmiali się z tego durnia.
- Wiecie… jestem zazdrosny – zaczął Deidara – prawie wszyscy macie jakieś dupy, a ja jestem sam…
- Desperat – stwierdził cicho Kakuzu, on umiał żyć samotnie w przeciwieństwie do blondyna.
- Nie martw się Deiuś… masz swoją mamę! – rozweselał Tobi, ale nijak mu wyszło.
            Takie krótkie sprostowanie, tak, Dei pomimo swojego wieku dalej mieszka z matką. Jest w sumie zwyczajna, pragnie, aby syn się ustatkował. Dzięki niej znalazł robotę, bo ma go dość w domu.
- Nawet ten brzydal – zignorował wypowiedź kumpla, wskazując na niego -Tobi, kogoś ma!
- Ej, ja wszystko słyszę! – powiedział Obito.
- Taa, pewnie dlatego, że mówiłem głośno, deklu!
- Ja przynajmniej nie wyglądam jak dziewczyna!
            To była prawda, przez wypadek z wycieczki klasowej w gimnazjum Tobi był zdeformowany na połowę ciała. Przygniotła go skała, kiedy ratował przyjaciela, któremu dokuczała grupa w tamtym czasie, ich  sumienie nie dawało spokoju, więc codziennie odwiedzali chłopaka w szpitalu. Jednak nie litowali się nad nim co się mu podobało tak się zaczęli przyjaźnić. Pomogli mu nawet poderwać Rin, jego dziewczynę.
- Nie wyglądam jak dziewczyna! – zaprzeczył rozdrażniony.
- Nie wcale, prawdziwy mężczyzna nie nosi rurkowatych spodni – rzekł Obito.
- I się nie maluję – dodał Nagato, wskazał na oczy, które Deidara miał podkreślone kredką.
- Przestańcie – upomniał ich Yahiko – Ale Hidan… postaraj się z tą laską, może u mnie na ślubie będziesz grzeczniejszy niż na co dzień.
- Taa, nie to co było u mnie – zaczął Kisame – ksiądz zapytał czy ktoś się sprzeciwia małżeństwu, a ten pierdolony pajac podniósł rękę i wrzeszczał „nie rób tego!” – przypomniał, a wszyscy parsknęli śmiechem.
- Nie przesadzaj, było zabawnie – stwierdził chichocząc.
            Potem znowu ciągnął się temat kobiet, ale teraz zaczęli narzekać, na kobiece fochy i inne duperele, kobiety potrafią tak bardzo rozporządzać facetem, w głowie się nie mieści. Tak też temat wykorzystał Itachi i wyżalił się ze swoich problemów z Kaną, chłopaki o dziwo słuchali uważnie, a potem myśleli nad rozwiązaniem, a nie rzucili głupią obrazą i to olali.
- Hmm stary, spoko za kilka dni są walentynki, musisz tylko to dobrze rozegrać – odrzekł Sasori z uśmiechem.
- Masz jakiś pomysł? Bo ja nie, nie odzywa się do mnie, ignoruję i nie mogę zaruchać przez ciąże.
- Wziąłem to pod uwagę, wyluzuj – popił napój – Na początek…. – wszyscy słuchali z zaciekawieniem – musisz się pozbyć wszystkich z domu, bądźcie sami, załatw też muzykę, ale nie z płyty, postaraj się, wynajmij skrzypka. Potem w tym salonie, gdzie zawsze siedzieliśmy stwórz atmosferę, płatki róż, świece zapachowe i może rozłóż poduszki i siedźcie na ziemi, no i żarcie zamów jej ulubione z ulubionej restauracji. Wiem, że seks odpada, ale są olejki do masażu stref intymnych,, to będzie dobry zamiennik.
- Wooo…. Sasori… to genialne – stwierdził Nagato – Jakim cudem nie masz dziewczyny?
- Bo jest rudy – dowalił Deidara.
            Wszyscy się zaśmiali, prócz Sasoriego, na szczęście Nagato przeczył tej głupiej teorii, ale i tak Dei zarobił z pięści w oko, na co znowu się zaśmiali, a Blondyn odpuścił z docinkami. Resztę wieczoru spędzili na grze w bilard, w której także się prali za oszukiwanie czy coś.

            Kiedy wybiła już północ, wszyscy w domu rodziny Hyuuga smacznie spali, no prawie wszyscy. Granatowo włosa dziewczyna siedziała w kuchni popijając gorącą herbatę, również rozmawiała przez telefon ze swoją miłością. Nie chciała się zdradzić, że jej przykro z powodu opinii jej ojca na temat chłopaka, lecz chyba nie bardzo wychodziło, gdyż co chwila pytał „czy wszystko w porządku?”.   
- Naprawdę wszystko dobrze, nie martw się – upewniała spokojnie.
- Nie wydajesz się – dociekał.
- Przesadzasz.. jak mijają ferie? – zmieniła temat.
- Jakoś… - dziewczyna wydała pytający odgłos – no, bo codziennie wpada do mnie sąsiad i wychodzi późnym wieczorem, więc jak chcę posiedzieć z rodzicami muszę wcześnie wstawać, a ja tego tak cholernie nie lubię… mówię ci, pierdolca idzie dostać.
- No to mu powiedz, że staję się natarczywy.
- Chyba tak jutro zrobię.
- A o czym chcesz porozmawiać z rodzicami? – zapytała.
- O niczym szczególnym, takich duperelach – zaśmiał się – A tobie jak tam?
- Dobrze, w domu jest Tenten więc mam z kim pogadać – oznajmiła ciepło.
            Potem trwali przez kilka minut w ciszy, jedyne co słyszeli to swoje oddechy. Nie przeszkadzało im to, nie żal było im kasy z konta po prostu wystarczyła obecność obojga. Choć i tak przez to, odczuwali jeszcze większą tęsknotę za sobą.
- Hinata… tęskno mi – wyjęczał w końcu – Pierwszy raz chcę już wrócić do szkoły.
- Hehe, potem będziesz narzekał, ale ja też za tobą tęsknie.
- Uśmiechasz się? – zapytał radośnie.
- Tak, przez cały czas – oznajmiła – Ty pewnie też.
- Aż tak słychać? – zaśmiał się, po krótkiej chwili zapytał – Hinata.. w co jesteś ubrana?
- Ech?! – wykrzyknęła, tuż przed napadem mocnego zakrztuszenia, Naruto zaczął się nabijać – To nie jest śmieszne, Naruto.
- Jest, jest. Pewnie masz rumieńca na twarzy!
- Nie mam – skłamała, starając się ostudzić.
- O serio? To odpowiesz mi? – milczała zakłopotana - Tak myślał…
- Dobra – odważyła się, ale czuła, że jej rumieniec się pogłębia – No to…
- Tak? – poganiał perfidnie – Tylko ze szczegółami.
- No… może ty pierwszy – wypaliła zażenowana i upiła łyk herbaty dla ochłodzenia organizmu.
- Jestem nagi.
            Hinata wypluła napój, który gościł w jej ustach, a potem zaczęła kaszleć, co gorsza nie mogła tego zatrzymać. Po chwili uspokojenia, której towarzyszył ciągły śmiech Naruto, wzięła papier, by wytrzeć popluty blat stołu.
- Ahahaha, żartowałem, hahaha. Ale musiałaś buraka teraz wypalić – śmiał się do rozpuku – Ile bym dał, by to zobaczyć, hahaha.
- Okropny jesteś, rozłączam się, dobranoc!
- Nie! Czekaj, przepraszam! Już nie będę. Proszę…
- Nie. Idź już spać. Ja też już – przerwała, by ziewnąć – idę.
- No dobra… to wyśpij się, dobranoc.
- Pa – rozłączył się – Kocham cię… ciekawe, czy ty mnie także…?
            Tym akcentem kompletnie zamknęła klapkę od telefonu. Obtarła blat stołu i zmyła swój kubek wtrącając do półki. Już miała zamiar wychodzić z kuchni, ale wszedł do niej Hiashi. Oboje byli skłóceni po ostatnim i nie zamienili z sobą ani jednego słowa. Lecz mężczyzna postanowił przerwać ten spór.
- Jeszcze nie śpisz? Coś się stało? – spytał dociekliwie, aczkolwiek z troską.
- Nie, nic… byłam spragniona, ale już idę.
- Nie, zaczekaj. Usiądź – wskazał na miejsce przy blacie w pomieszczeniu – Porozmawiamy.
            Cóż, prawdę mówiąc, niechętnie przystała na te propozycję. Nie zamierzała jeszcze bardziej zagłębiać się w awanturę z tatą. Pan domu wyjął z lodówki karton mleka i wlał sobie do szklank. Zerknął krzywo na stolik.
- Dlaczego tu jest mokre>?
- Wy-Wylałam herbatę, już to wytrę – oznajmiła, chcąc iść po papier.
- Nie, zostaw. Wyschnie – upił łyk białego napoju.
- To… o czym chcesz rozmawiać?
- Właściwie nie mieliśmy okazji porozmawiać, odkąd przyjechałaś. Jak studia?
- Ciężko – odparła krótko
- Dlaczego nie zdałaś pierwszego terminu egzaminu? – dociekał Hiashi.
- Bo… po prostu, każdemu się zdarza – oznajmiła, nie była dobra w kłamaniu.
- Wcześniej mówiłaś, że akurat z tej tematyki ci dobrze idzie – wypomniał, nie spuszczał wzroku z jej zakłopotanego wyrazu twarzy – To przez tego chłopaka, mam rację?
- Nie! To nie jego wina… byłam zbyt pewna siebie w tym temacie.
- Czyżby? – zadrwił ojciec. Znał ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że akurat pewność siebie to nie jej cecha – Hinata, myślisz, że nie znam własnej córki? Nigdy taka nie byłaś, on ma na ciebie zły wpływ.
- Tato to nie tak. Ja…
- Nie broń go! – uniósł się szatyn – Żaden mężczyzna nie zasługuje na to, byś zawalała dla niego egzaminy! – odpowiedziało jedynie milczenie – Zmarnujesz dla niego przyszłość, a on nawet nie okazuję ci szacunku.
- Mówiłam ci , że źle to odebrałeś – wstała z krzesła – potrafi dbać o bliskie mu osoby. Jest bardzo miły w jego towarzystwie czuję się, jakbym była w centrum uwagi. Jego uwagi. Przy nim czuję się szczęśliwa, ciągle się uśmiecham, bo mnie rozbawia.
- Jesteś naiwna, Hinata. Ta scena na dworze udowodniła, że jedno mu w głowie – stwierdził oschle.
- Mylisz się, nie jest taki… idę, dobranoc – wyszła ze spokojem.
            Choć w środku kłębiły się w niej rozterki. Może i jest w tym trochę racji? Przecież Naru… nie, nie, nie! On nie jest taki i kropka, jak może mieć jakieś zawahania? Przecież to Naruto, chłopak potrafiący wszystkich rozweselać i otaczać opieką, tak! Niemoralne zachowania to nie jego działka.

            Następnego dnia, kiedy wybiła już 16, po obiedzie w kuchni dwie kobiety zmywały naczynia. Na ich twarzach gościł uśmiech, ciągle były roześmiane, dzięki przekazywaniu sobie najgorętszych plotek. Zwykle kontakty między matką, a córką nie są, aż tak zażyłe. Istnieje taka, jakby bariera rodzicielska, jednak w tym przypadku tylko w jednej kwestii występuję.
- Kiedy przyjdzie twój chłopak – zapytała córki, czarnowłosa kobieta.
- Hm.. – szatynka spojrzała na zegarek na ścianie – Za niedługo, niedawno skończył pracę.
- Rin… - zaczęła matka – jesteś pewne, że Obito to odpowiedni dla ciebie kandydat?
- Ech… - westchnęła – O co ci chodzi mamo?
- Nic, po prostu… Sądzę, że stać cię na jakiegoś bardziej atrakcyjnego chłopaka.
            Szatynka nie znosiła takiego uprzedzenia, które kierowało jej matką. Mimo wszystko, przykro jej to wyznać, ale matka jest straszną hipokrytką, obchodzi ją tylko co mówią inni. Byłaby zadowolona, nawet jeśli chłopak był jakimś gnojem, byle tylko był ładny. Bo trzeba mieć się kim chwalić sąsiadką, no przecież.
            Na szczęście ojciec Rin w pełni akceptował ich związek, ubóstwiał wręcz Tobiego, dzięki kibicowaniu tym samym drużynom i pasji do składania różnych statków czy samochodów.
- Mamo, ja cię proszę… - wyjęczała chcąc zamknąć temat.
- No co? Zastanawiałaś się nad przyszłością? Jak wasze dzieci będą się bać jego… blizn – wyszeptała ostatnie słowo – Albo zdjęcia, jak to będzie wyglądać? Cały czas będzie pozował w swoim lewym profilu?!
- Mamo, do cholery! Jest mi niezwykle przykro, że takie masz poglądy, ale kocham Obito i to się nie zmieni! Mnie nie obchodzi jego wygląd, nigdy mnie to nie obchodziło. Chodzi o wnętrze, a on dzięki niemu dotarł do mojego serca – wytłumaczyła w miarę spokojnie.
- Chcę twojego szczęścia!
- Jestem szczęśliwa!
- Z Kakashim też byłaś i w przyszłości pewnie byś była bardziej.
- Mam cię dość – do drzwi doszło pukanie, to pewnie on – Nie waż się powiedzieć mu czegoś przykrego.
            Nie była dumna, iż groziła matce, ale czasem tak trzeba, dla większego dobra. Wyszła z kuchni i skierowała się do drzwi wejściowych, mijając salon usłyszała powiadomienie od ojca, że ktoś puka. To czemu sam nie otworzył? Co za ludzie. W każdym razie otwarła drzwi i przed jej twarzą pojawiła się śliczna róża.
- Uff, na szczęście ty otworzyłaś. Wygłupiłbym się, gdyby otwarł twój tata – zaśmiał się, Obito.
- Widzę, że humor dopisuję, Wejdź – zaprosiła go do środka i przyjęła różę – Śliczna.
- Ukradłem z ogrodu twoich sąsiadów – rzekł obojętnie, a potem się zaśmiali. Nie lubiła ich, dobrze im tak.
- Idziemy na górę, do mnie – poinformowała idąc już po schodach.
- To idź już, ja muszę o coś prosić twoich rodziców – dziewczyna nie wiedziała o co chodzi, ale poszła do siebie. W obecności taty, matka nic nie powie złego.
            Wszedł, do salonu gdzie przywitał go wyszczerzeniem pan domu oraz uśmiechem pani. Byli dla niego bardzo mili, szczególnie pan  Nohara, ale to pewnie dlatego, że z facetem lepiej się gada.
- Hejka panie tato – uścisnął dłoń mężczyzny – i pani mamo – tu tylko skinął głową.
- Witaj Obito. Co słychać? – zapytała uprzejmie kobieta.
- Całkiem nieźle. Ostatnio dużo młodzieży urządza parapetówy, a mi ciężko ich uciszać – wypowiedział smutno, po czym zaśmiał się z gospodarzem – Ale właściwie przyszedłem tu z pytaniem… - podszedł, sprawdziwszy czy Rin nie ma w pobliżu drzwi – Chciałbym prosić państwa o rękę waszej córki.
- Najwyższy czas! Ale bierzesz ją całą, albo w ogóle! – zastrzegł pan Nohara.
- Mogę chociaż wam zostawić mówiącą część? – zaśmiał się Obito – No dobra z całą też wytrzymam.
- Masz ją uszczęśliwić, młody człowieku – zarządził.
- I dbać, to nasza jedyna córka – dodała kobieta, szczerze mówiąc, nie podobał jej się ten pomysł, ale co ona może? Mąż zbyt go polubił, aby trzymać jej stronę.
- Oczywiście, nie zwiedziecie się – odparł pewnie – Ale nie mówcie jej.
- Spokojnie, zięciu – odpowiedział Nohara.
            Po tej krótkiej rozmowie został wygoniony na górę. Cieszył się, że się zgodzili, tym bardziej, iż w końcu postanowił się z nią ustatkować. W końcu! Ile już byli razem? 9 lat! Kupa czasu, a ona go jeszcze nie rzuciła, tak to musi być ta jedyna. Wszedł do pokoju, siedziała na łóżku czytając jakąś książkę. Uśmiechnął się do niej i usiadł obok. Właściwie położył się kładąc głowę na książce, by przerwała czynność.
- Już kończyłam – oznajmiła z uśmiechem – O co prosiłeś moich rodziców?
- A o takie tam… - ujrzał jej dociekliwe spojrzenie – O twoją rękę.
            Dziewczyna wytrzeszczyła na niego oczy, czyżby…? Nie, niemożliwe, by dojrzał do takiej decyzji, choć byłoby miło… tak czy siak, uznała to za żart i parsknęła śmiechem.
- Hahaha, brzuch mnie rozbolał – wyszczerzyła się – śmieszny jesteś, kłamczuchu – nachyliła się i cmoknęła w usta.
- Mówię prawdę, nie wierzysz to zapytaj – powiedział pewny siebie.
- Dobra, zapytam.
- Ale, że teraz? Nie, chwila.. nie możesz…
- Czyli przyznajesz, że kłamiesz?
- Nie, tylko… no bo… ten no…
- Zaraz wracam.
            Wypowiedziała szybko wychodząc z pokoju, by jej nie zatrzymał. Obito nie był niezadowolony, właśnie dobrze. Wszystko szło po jego myśli, znaczy prawie Miał nadzieje, że jej rodzice, mimo wszystko się nie wygadają.. Po chwili do pomieszczenia weszła Rin i zmierzyła go wzrokiem.
- Masz tupet, pytać moich rodziców o rozmiar mojego biustonosza – powiedziała urażona, siadając obok – Ale tak na marginesie, jesteśmy razem 9 lat.. czemu nie zaproponowałeś mi nic zobowiązującego?
- Daję ci szansę na znalezienie kogoś ładniejszego – uśmiechnął się czule.
- Idiota! Nie ma takiego – przytuliła się do niego kładąc głowę na jego bark – Tylko ciebie kocham.
- Ja ciebie bardziej – ścisnął ją mocniej.
- Jakie mamy plany na jutrzejsze walentynki? Daję ci pełną swobodę planowania – rzekła wesoło.
- Ooo, no to słuchaj – kaszlnął dla efektu – Rano, poranny seks – Rin patrzyła na niego z politowaniem – po południu, obiad. Potem popołudniowy seks – wyszczerzył się – następnie mecz, a na koniec… uwaga, uwaga… wieczorny seks!
- Głupek – przywaliła mu poduszką.
            Nie pozostał dłużny i zaczął na nią nachodzić ciałem, by zablokować ruchy. Spojrzał na nią przenikliwie, wiedziała co się święci. Zaczęła krzyczeć, zakazywać lub szarpać się, by utrudnić jego zamierzenia. Mianowicie dmuchał w jej brzuch, co doprowadza do takiego śmiechu, że trudno się nie poryczeć.

            Tego samego wieczoru gdy blondyn w końcu pozbył się w miarę wcześnie natrętnego sąsiada czyli Konohamaru. Wszedł do salonu rozgadując się z matką. Minato nie było w domu, miał jakieś spotkanie, więc musiał pojechać jeszcze do innego miasta, by mogło się odbyć. Ale z Kushiną lepiej się rozmawiało, bardziej żywo, mimo, że słyszał już historię rodziców to zastanawiał się, jak oni mogli się… z ich charakterami… no jak?
Chociaż on i Hinata.. taka zamiana miejsc z rodzicami heh, kto by pomyślał
- Mamo… - zaczął niepewnie, jak tu o to zapytać – Jakie było twoje pierwsze spotkanie z rodzicami taty?
- O ludzie, twój tata, by miał o wiele lepszą historię, jego kontakty z moimi rodzicami były lepsze.
- Czyli nie dogadywałaś się z babcią i dziadkiem? – przytaknęła – O co poszło?
- Od czego by tu zacząć – zastanowiła się – po pierwsze, babcia nie lubiła mojego zachowania, wiesz takiego luźnego, no rozumiesz? – kiwnął twierdząco głową – No, wszystko jej nie pasowało, to że piję alkohol, że mam czerwone włosy, że ubierałam się jakoś krócej, powalone w ogóle, żal wspominać.
- No dobra, a dziadek był okej, tak?
- No, ale do czasu. Nie mógł się pogodzić z pewną decyzją taty i doszło do tego, że to mnie kurde, obwinili o to.
- Znaczy o co? – dociekał Naruto.
- Chodzi o zmianę nazwiska. Minato postanowił przyjąć nazwisko Uzumaki, bo firma nazywa się Namikaze, nie? Nie chciał, aby nachodzili go w domu inwestorzy, czy coś. No, ale jest jedynakiem i właściwie przerwał trwający ród Namikaze i o to cała afera.
- Jeee, przejebane i to właściwie przez tatę – stwierdził.
- Co przeze mnie? I nie przeklinaj, nie jesteś w barze.
            Do salonu wszedł właśnie Minato, razem z Kuramą, którego przy okazji wpuścił do domu. Podszedł do żony słodząc ją buziakiem, pieszczoch skoczył na kanapę układając pysk na kolanach Naruto. Akurat studenta lubił najbardziej, a przez te rozłąki było mu go totalnie brak.
- Skarbie, wynieś śmieci – poprosiła Kushina.
- Ech? Czemu ja? Przecież Naruto jest tu cały czas i pewnie się leni – patrzył na niego podejrzliwie.
- No ej! Ja wszystko słyszę – naburmuszył się.
- Bo chcę z Żabką sobie porozmawiać, jest wykończony tymi testami, pewnie.
- A ja dopiero co wróciłem z pracy, też jestem zmęczony… - odrzekł męczeńskim głosem.
- Dobra, to ja pójdę – oznajmiła Kushina i już miała wstawać, ale Minato ją zatrzymał i ruszył na dwór z workiem śmieci, gdy drzwi się za nim zatrzasnęły – Ha! To zawsze działa! – roześmiała się z synem.
            No ten, może faktycznie bardzo pastwiła się nad mężem, jednak z pewnego powodu nie miał jej tego za złe. Jej, ale leniwy syn to całkiem inna sprawa, musi dorosnąć, a zamiast tego, wykorzystuję otrzymane luzy od matki. Chociaż czasem jego czepianie się Naruto nie wychodzi dobrze jego kontaktom z Kushiną.

~~*~~

Tsuki - nie dam gejparingu, bo nie jestem, aż tak tolerancyjna, by o nich pisać xD
Ehh - już na początku pisałam, że będzie wulgarnie :P nie czuję potrzeby "ogarnięcia się", gdyż ta postać ma dużo przeklinać, jest w ciąży i ma rację xD Szkoda, że ci się nie podobało, ale blogi są dla osób, które mają dystans do wyobraźni autorów, skoro miałeś czelność powiedzieć mi, bym nie pisala już opka, to ja śmiem ci powiedzieć, byś przestał czytać blogi ;) Lub wpierw nabierz dystansu ;)
Shiro - przepraszam jeszcze raz, wiem, jestem złą kobietą, ale molestować? XD w życiu, to musiała być inna ja xD Tak na marginesie, pisz nowy rozdział :>
Reiro - hahaha xD tego bloga się nie czyta o późnej porze xD kotem się nie przejmuj, moja tak na mnie patrzy 24 na dobe xD Nie będzie częściej, lituje się nad waszymi umysłami xD No i czekam na notkę u ciebue, slońce ;)
mak - dziękuję, pięknie to napisałeś :) Oczywiście będę kontynuować :) co do uczelni, no musisz jeszcze poczekać x)

Ogólnie bardzo się cieszę, że udało mi się was rozbawić ;D Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mi się uda xD
A i, co sądzicie o Akatsuki? xD Spoko, nie tracą przez to, swej zajebistości xD

17 komentarzy:

  1. dodano: 16 lutego 2013 9:52

    Świetne haha xD Najlepszy tekst Tobiego xD No i w końcu Akatsuki *.* Chciałabym kłótnie NaruHina one są takie słodkie xD Pozdrawiam!
    Sama
    PS: Po spamuje ci trochę u mnie nowy rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  2. dodano: 16 lutego 2013 12:36

    Awww *w* Dei
    Awww *w* Akasie
    WTF, czemu zrobiłaś Sasoriemu dzieciaka? Jakim prawem? Bo będę zazdrosna! XD Albo nie, Deidara jest wolny, więc luzik!
    Nie będzie gejpairingu? *SNIF* No trudno.
    Awww Dei *w*
    Nie, chwila.. To już pisałam.. >///<
    Naru jakie wyznanie- jestem nagi <3 Haha ^3^
    A Obito i Rin.. I jej ojciec ;P
    "Rozmiar biustonosza" xD fajni starsi, nie ma co!
    Czekam na next i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. dodano: 16 lutego 2013 13:45

    Haha, Akcje w barze mnie rozwaliły xD
    Notka świetna jak zawszę. :)
    Już nie mogę się doczekać ślubu, jestem ciekawa z kim pójdzie Hinata z Naruto, czy może jej ojciec ją zmusi i będzie musiała iść z Hidanem.
    Czekam na następną i pozdrawiam Młoda =)

    OdpowiedzUsuń
  4. dodano: 16 lutego 2013 16:41

    S-s-s-sasori ma dzieciaka?! O.O Nie wierzę! XD W ogóle... oni wszyscy są po lub przed ślubem?! Niesamowite! xDD
    "Rozmiar biustonosza"... Zabiło mnie to xD Tata Rin jest świetny!
    Albo to drażnienie się Naruto z Hinatą... "Jestem nagi" - prawie się zakrztusiłam własną śliną! XDD
    No i właśnie... Mam nadzieję, że Hidan nie zacznie się dobierać do Hinatki? A jeśli tak, to Naruto mu obije mordę? xD
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. dodano: 16 lutego 2013 19:05

    Obchodziłyśmy to samo święto xD Oczywiście, od razu wiedziałam, że to inna ty. Nowy rozdział... nie chce mi się xD Co do twojego, to uwielbiam panów :>> I jeszcze te ich kłótnie :d Widzę ojciec Hinaty się rozkręca, a rodzice Naruto jacyś tacy mało hmmm... dorośli xD
    Rb stanowczo za dużo emotikonek -,- Ale chciałam życzyć weny i czekam na następną notkę ;) .

    OdpowiedzUsuń
  6. dodano: 17 lutego 2013 1:35

    Kto jest w stanie zrozumieć męską przyjaźń - chyba tylko oni :D
    Ej znowu czytam o tej porze i czytajac wspomnienie ślubu Kisame atak śmiechu. O masakra umre, też tak komuś zrobie! "Nie rób tego!" Po prostu muszę tak zrobić :> Niech się boi ten kto mnie na ślub zaprosi xD
    Genialne, genialne. Najlepsze opowiadanie jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodano: 17 lutego 2013 15:53

      tadam i u mnie nowa notka ;)

      Usuń
  7. dodano: 17 lutego 2013 9:38

    Ehh a juz myślałem że powstrzymam się od komentarza ale się nie da ogólnie chapcio super jak zwykle z resztą jak na ciebie heh swoją drogą ciekawe jakby Hiashi zmienił zdanie jakby się dowiedział o klubach nocnych Hidana ahha bo zakładam że nie wie i jeszcze razem z Naruto wpier... by mu za taki opis Hinaty chodzi mi o charakter

    OdpowiedzUsuń
  8. dodano: 17 lutego 2013 19:42

    Po pierwsze, sorry, że dopiero dzisiaj komentuje, ale jestem ślepa i nie zauważyłam, że nowy rozdział jest...
    Nie dość, że jestem dziwna, to jeszcze ślepa jak kret. -.-
    Co do rozdziału, był jak zwykle świetny!
    Rozmowa Naruto i Hinaty mnie rozwaliła. XD
    '-Jestem nagi.' Rozwaliło mnie to totalnie... XD
    No i Akasie też byli super. ;3
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! >3<

    OdpowiedzUsuń
  9. dodano: 17 lutego 2013 19:47

    Noo, nareszcie nadrobiłam xd Wybacz, że tak długo to trwało, rzadko mam okazję dostać się na kompcia, który niefortunnie należy do siostry ;__;
    Kurde, kocham Twój blog <3
    Hahaha, teksty Akatsuki są zabójcze, uwielbiam jak się zaczynają kłócić. Najlepszy Dei "bo jest rudy" :D:D:D:D:D Ma mistrza, rozwaliło mnie to :D
    Ach te rozmowy Hinaty z Naruto, są uroczy, dzięki Tobie strasznie polubiłam tą parę ^^ Ciekawe, czy Hinata dowie się o tym całym zakładzie z chłopakami ;>
    Ciągle jestem pod wrażeniem tego, jak udało Ci się wpleść te wszystkie wątki z anime w taki nasz rzeczywisty świat... Biję Ci pokłony, mistrzu :3
    O rany, popłakać się ze śmiechu można xd Gdybym miała wypisać najśmieszniejsze momenty w tym opowiadanku, to musiałabym zacytować całe :P
    No cóż, weny życzę i czekam na next ;)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  10. dodano: 17 lutego 2013 21:24

    Dostałaś ode mnie karnego kutasa. Pytasz czemu? A wiec posłuchaj.
    Czytam sobie ja Twojego bloga, trafiłam na bardzo smieszny tekst, wybuchłam siarczystym śmiechem, po czym wydało się, że robię głupoty, zamiast uczyć się bardzo wartościowego i ważnego przedmiotu, jakim jest geografia i musiałam jechać do rodzinki zamiast dalej spędzać czas z moim komputerem. Stąd ten karny kutas. Jak można mieć tak zajebistego bloga? No ja się pytam =,= Teksty rozwalają na łopatki, leżę, nie wstaje. Sasuke to kurwa tak wgl. Naruto głupio zrobił z tym zakładem, powinien dostać w mordę łopatą do odśnieżania.
    Hinata jest fajna, Kakuzu dobrze ją opisał ^^
    -Dlaczego nie masz dziewczyny?
    -Bo jest rudy
    TAK, SRAŁAM ZE ŚMIECHU JAK POJEBANA XDDDD
    (i pojechałam do upierdliwych kuzynek przy okazji =,=)
    Tak, nie lubię rudych.
    Jeden ze śmieszniejszych blogów (i zajebistszych) na których miałam zaszczyt być. Może cofnę Ci tego karnego kutasa, ale jak coś napiszesz szybko i równie zajebistego. Dlatego życzę Ci weny i dobrych chęci ;3
    PS: Twój komentarz na moim blogu jest chyba najdłuższy w historii, więc jaram sie nim jak murzyn bateryjką. Nie, nie jestem rasistką.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. dodano: 17 lutego 2013 23:43

    Mam nadzieję, że ani Hidan ani jakiś inny koleś nie dobierze się (chyba wiemy o co chodzi) do Hinaty, nawet jeśli ona się dowie o tym zakładzie, to mam nadzieję, że zdrady nie będzie. Piszę tak, bo widzę coraz więcej nieproszonych adoratorów (patrz: Kiba, Hidan), a ona z Naruto jest taka słodka z tymi rumieńcami ;)

    A wracając do tematu, to nie mogę się doczekać tego ślubu Yashiko; rozmowa telefoniczna była zajebista i ten biustonosz od rodziców Rin :D

    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. dodano: 19 lutego 2013 18:44

    Hidan polujący na Hinate jakoś nie mogę tego sobie wyobrazić. No i co z tym zakładem co zawarł Naruto?

    OdpowiedzUsuń
  13. dodano: 19 lutego 2013 20:40

    hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah ja pierdole XDDD
    Twój blog poleciła mi moja głupi,brzydka koleżanka (prawdopodobnie jąznasz z przydomka "Kirei") i po prostu jebłam, lezę, nie wstaję i sram ze śmiechu. Mama przyszła do mnie do pokoju i się pytała czy sie dobrze czuję ;___; dobra mniejsza, wracają do twojego bloga kobieto jest świetny XD
    teksty powalają np."Baba mu nie daję, bo ten chuj ciągle śmierdzi rybami " XDD ALE I TAK NAJBARDZIEJ ROZJEBAŁ MNIE TEKST DEIA O TYM, ŻE SASORI JEST RUDY XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
    To było takie piękne xd
    Więcej chcę takich blogów! jest na prawdę mało opowiadać gdzie mogę się pośmiać.

    Teraz lekki spam. Jak masz ochotę wpadnij do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. dodano: 17 marca 2013 2:11

    Hahahahahah. Chcialam czytac i dopiero w najnowszym rozdziale dowalic komenta ale nie moge ze smiechu. Rybomen i eutanazja mnie rozjebaly xD a do tg ma deser tekst Deia ze Sasori nie ma laski bo rudy. Z beki nie wyrabialam xD a do tg jeszcze tekst Naruto ze jezt nagi xD swietny rozdzial xD ide czytac dalej ^^ ~~Habanero ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebiście że dałaś tyle o Akatsuki. Kolejny świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudownie się czytało, to tak poprawia humor xD

    OdpowiedzUsuń