Ariana | Blogger | X X

24 paź 2013

#6. Przerwa.

Nadszedł weekend, a to też oznaczało powroty do domu wygłodniałych studentów. Jednak pewien blondwłosy student wracał do domu wraz z przyjacielem w dosyć marnym humorze. Cały ten tydzień nie porozmawiał z Hinatą wiecznie go zbywała lub ignorowała. Za radą Sakury dał jej spokój, aby wszystko sobie przemyślała i jakoś mu wybaczyła ten błąd. I tak Haruno już go ładnie opierdoliła, bo oczywiście o wszystkim się dowiedziała od Tenten, Sasuke nie specjalnie tym się przejął w akcie wyrażania zazdrości tylko, że Naruto aż przesadnie się za to obwinia. Owszem, źle zrobił, ale nie specjalnie. Wie, że on nic nie czuje już do Sakury.
Kroczyli bok w bok do domu Uzumakiego. Spojrzał na swojego przyjaciela, wyglądał żałośnie. Widać to było nawet w nocy, więc pewnie czeka go przesłuchanie od matki. Samochodu nie było na podjeździe, toteż nikt go nie wybroni od feministycznych oskarżeń Kushiny. Biedak.
- Stary, kocha wybaczy – mruknął, klepiąc go po plecach.
- Jestem idiotą… - westchnął, siadając na schodkach przed domem. – naprawdę nie chciałem wypowiedzieć imienia Sakury. Wyrwało mi się.
- Wiem.
- Za dużo czasu spędzałem z twoją dziewczyną…
- Wiem.
- To wszystko twoja wina – rzekł oskarżycielsko, a ten jęknął zdziwiony. – Gdybyś zajmował się Sakurą jak należy i poświęcał jej czas, ja bym się tak do niej nie zbliżył.
- Spierdalaj ode mnie. Nie kazałem ci się nią zajmować, a wręcz namawiałem do olania jej fochów. Wtedy znalazłaby sobie jakąś przyjaciółkę swojej płci – prychnął Uchiha.
- Gdybyś był w mojej sytuacji, co byś zrobił?
- Porozmawiałbym z nią – odpowiedział, a Naruto zaczął już otwierać buzię. – wiem, że Sakura poleciła ci co innego. To by działało na nią, nie na Hinatę.
- Dopiero teraz mi to mówisz?! – zawołał zirytowany.
- Wolałeś słuchać rad swojej psiapsiółki – rzekł z drwiącym uśmiechem. – Jutro do niej pojedź.
Naruto przytaknął bez oporów. Jednak czasami Sasuke zabłyszczy intelektem. Po jeszcze chwili rozluźniającej rozmowy pożegnał się z nim i otworzył drzwi, wkraczając w progi domu. Rozebrał się w przedpokoju i już miał iść na górę do siebie lecz zauważył siedzącą w salonie Kushinę. Założył na siebie radosną maskę i poszedł się przywitać.
- Cześć mamo – ucałował ją w policzek, jak gdyby nigdy nic zabrał na ręce Kuramę, usadawiając go na swoich kolanach. Nie spodobało mu się to, więc przeniósł się na wolny fotel. – niewdzięczny futrzak.
- Żabko, jak się czujesz z tym, że stuknął ci kolejny rok? – mruknęła z uśmiechem. – Musisz poczekać na tatę z prezentem, ale powiem ci, że ci się spodoba.
- Dobra, poczekam – oznajmił z uśmiechem. Kushina uniosła brew do góry, no bo on i cierpliwość. Usiadła przodem do syna.
- Co się stało?
- Nic, a co? – zapytał troszkę nerwowo. Tak świetnie kłamie, a ona się domyśliła?
- Naruto…. Myślisz, że nie znam własnego syna? – zapytała z ironią. – Opowiadaj.
- Ale, do cholery jasnej nic się nie stało – warknął cicho, co tylko przekonało kobietę w utwierdzeniu swoich podejrzeń. – Idę spać…
- Żabciu…
- I skończ już tak do mnie mówić – burknął wychodząc, twardym krokiem z pomieszczenia.
Kushina odprowadziła wzrokiem syna na górę. Wiedziała, że coś się stało. Usłyszała strzępki rozmowy chłopaków przed domem, ale chyba zbyt naciskała na chłopaka. Jutro musi jakoś inaczej do niego podejść, dobrze, że Minato pojechał w delegację, nie będzie jej przeszkadzał.

Następnego dnia, popołudniem Sasori wybrał się wraz z synem na spacer. Korzystał z tego, iż ma wolne w pracy, a już od poniedziałku wraca Miyuki, ależ mu ulży ta jej obecność. Przechodził niedaleko placu zabaw, gdzie postanowił się zatrzymać i dać chłopakowi się wyszaleć. Sam usiadł sobie na ławce i obserwował, jak jego pociecha bawi się z jakimiś dziećmi. Cóż za nostalgiczna chwila, pamiętał jak w takich miejscach zwykle spotykał się z resztą bandy… rany, jego początki bycia ojcem. Był taki nieporadny we wszystkim…
Gdyby nie zapomniał pieluchy i nie wcisnął Hidanowi Naokiego na moment, to by go nie wykorzystał do podrywu, a dalej nie cierpiał, bo to mała śmierdząca kupa. Tak, wszystko przez niego…
Westchnął ciężko, patrząc w ziemię. Nagle ktoś z tyłu niezwykle mocno przyjebał mu dłonią w plecy. Gdyby w porę się nie asekurował ręką, miałby bliskie spotkanie z chodnikiem.
- Cześć Akasuna. Wyglądasz gorzej, niż zawsze – sarknęła, no kto… Tsu oczywiście. Obok niej stanął również Deidara, który tylko kiwnął na niego głową. – ale spoko, nie chcę wiedzieć co się stało.
- Miła, jak zawsze – odparł kpiąco, wstał z siedzenia, zrównując się z nimi wzrokiem. – w ogóle Dei, wielkie dzięki za olanie mojej prośby i mojego syna – sarknął, a ten spojrzał na niego pytająco, po chwili orientując się o co chodzi.
- Ach! Sorry, coś mi wyskoczyło – rzekł tajemniczo.
- Tak, wiem. Ten jełop mi powiedział – oznajmił spoglądając na nich obojętnie. – jak się udała randka? Nie miałeś poczucia winy zostawiając dziecko z tym palantem?
- Spieprzaj. Nic się przecież nie stało, po cholerę te fochy?
- O co chodzi? – wtrąciła Tsu.
- Owszem, wiesz jaki jest Hidan. Przecież nie specjalnie poprosiłem ciebie byś go odebrał, a ty wolałeś sobie z Tsuki spierdolić – powiedział z wyrzutem. Fajnie, że ma laskę, znowu, ale no… obiecał mu coś.
- Och, chyba nie zaprzeczysz, że towarzystwo Hidana to jednak mniejsze zło, niż Tsuki – prychnął, a potem ujrzał to pretensjonalne spojrzenie dziewczyny. – b-bez urazy.
- Deidara do chuja, obiecałeś mi coś, taki z ciebie kumpel? – zapytał retorycznie Sasori
- No dziwisz mu się, że woli moje towarzystwo od twojego bachora? Przez twoje ułożenie stanie się taki rudy jak ty, tylko w środku. Co z ciebie za ojciec? – Tsuki westchnęła teatralnie. Och, tak uwielbiała mu dokuczać.
- Jestem dobrym ojcem, przestań się wtrącać z tymi swoimi głupimi teoriami – odparł rudowłosy.
- Gdyby nie Hidan... Boże, ciesz się, ze masz takich znajomych, może jeszcze coś z niego wyrośnie…
- No patrz kurwa, skaczę z radości - prychnął Sasori.
- No i kurwa powinieneś. Albo nie, nie skacz. Jesteś rudy i jeszcze się wyjebiesz. Zrobisz mu siarę przed kolegami... - rozejrzała się wokół placu zabaw, gdzie chłopiec bawił się z innymi dziećmi. - Biedne dziecko - szepnęła do Deidary.
- A ty co? Prorok, kurwa? W ogóle odpierdol się, to mój syn i sam go wychowuję na ludzki sposób - odparł, gromiąc dziewczynę wzrokiem.
- No... ale ona ma trochę racji... wyrośnie na ciotę - wtrącił Deidara.
- Serio? Wyrośnie na takiego ciebie? Jakoś to jeszcze zniosę.
- Jemu przynajmniej nie podrzucili bachora. - zaśmiała się złośliwie dziewczyna. - Poza tym, gdyby wyrósł na drugiego Deia, a nie Sasoriego... No, świat by nie ucierpiał...
- Zamknij mordę! - warknął Sasori. - Doprawdy, naprawdę mi przykro, że cię zasmucam, ale Naoki to MÓJ syn i ma MOJE geny. Nie wpierdalaj się w wychowywanie, jak chcesz to poproś Dei,a by w końcu aktywował swoją pałę i zrobił ci dzieciaka!
- Ej, ej! Nie zmieniaj tematu! - burknął Dei.
- To może wrócimy do początkowego, byś w końcu dostał zasłużony opierdol...? - zapytał, patrząc na niego z mordem.
- Nie, kontynuuj – machnął ręką blondyn.
- Pyskaty się robisz na starość - westchnęła ciężko Tsuki. - Mnie po prostu żal szczeniaka. Nie musisz mi od razu aż tak źle życzyć... Bez obrazy dla ciebie i twojej pały - zwróciła się po chwili do blondyna, na co odpowiedział jej drętwym uśmieszkiem.
- Przypominam, że jesteśmy w tym samym wieku - spojrzał na nią pogardliwie. - nie musi ci być go żal, żadna krzywda się mu przy MNIE nie dzieję, to wy macie po prostu jakieś chore mózgi. Ty i Hidan. I jak widać Dei też do normalnych nie należy.
- Stul się! Nie mój bachor, żadnej deklaracji na bycie jego opiekunem nie podpisywałem, a ty mi go wciskasz - burknął Deidara, kopiąc w kamyczek.
- To była jednorazowa sytuacja, powierzyłem ci syna jako przyjacielowi, a ty go oddajesz temu palantowi, bo ci się dupczyć zachciało.
- Co ty za insynuację mi pociskasz? Najwyraźniej tobie baby trzeba, bo się zmierzły robisz przez brak seksu! – odwarknął, piorunując go spojrzeniem.
- Tatusiu! - zawołał z rykiem Naoki, któremu z kolana leciała krew - Przewróciłem się! Boli! - wołał z łzami w oczach, Sasori natychmiast wziął go na ręce i przytulił. Dei zaczął klaskać z kpiącym uśmieszkiem.
- No brawo Akasuna! Ojciec roku z ciebie.
- Spierdalaj.
Rzucił w jego stronę i usadowił syna na ławce, chcąc obejrzeć ranę. Mimo oporów chłopca, bo każdy dotyk, nawet odsunięcie materiału bolało, w końcu spojrzał. Nic poważnego, ale rozciął sobie porządnie kolano, Sasori zaczął szukać po kieszeniach chusteczek, aż w końcu Dei podał mu swoje opakowanie. Po chwili Akasuna poszedł z chłopcem do mieszkania przemyć ranę, by nie wdało się zakażenie.

W niedzielny wieczór student o blond włosach, nerwowym ruchem zaczął pukać do domu swojego najlepszego przyjaciela. dopiero po kilku minutach otworzyła mu Mikoto. Była w szlafroku, rozczochrane włosy… każdy głupi by się domyślił, że przerwał w bardzo, ekhm gorącym momencie. Każdy, ale nie Naruto, on był zbyt zajęty swoimi emocjonalnymi problemami.
- Dobry. Jest Sasuke? – zapytał.
- Nie, powinien niedługo wrócić od Sakury. O, już wjeżdża na podjazd – wskazała kobieta, a chłopak już do niego podbiegł. Nawet nie dziękując czy przepraszając.
- Sasuke, prośbę mam…
Zdziwiony chłopak zamienił się w słuch, dopiero wrócił od Sakury i jej miliarda problemów, z trzech ostatnich dni, a już kolejna buźka wygłosi swój potok słów. W każdym razie okazało się, że Naruto nie pojechał dzisiaj do Hinaty, gdyż nie miał samochodu, Minato wróci późno z delegacji, to jednak postanowił usłuchać w połowie Sakury i pogadać z Hyuugą w szkole. Jednakże jego matka musiała z nim pogadać, no musiała. Przez jej dynamiczne wypowiedzi natychmiast zechciał do niej pojechać.
- No i tutaj dochodzimy do setna, podwieziesz mnie?
- Nie! Sam sobie dochodź. Jestem zmęczony, chcę do domu, walnąć się do łóżka i spać – odparł Sasuke. Nareszcie nie ma tego wrzeszczącego potwora, jego żony i córki. To są rajskie dni!
- No Sasuke błagam! Patrz, na kolanach aż! – ukląkł przed nim, łapiąc go za spodnie. – Zmiłuj się! To upokarzające, jak cholera… - westchnął ciężko.
- Mi się nawet podoba – mruknął wrednie. Heh, dureń niech go jeszcze trochę pobłaga.
- No proszę, proszę. Piękny obrazek… ciut gejowski, ale ja was nie osądzam – zawołał przechodzący tędy Konohamaru. Heh, a nie chciał iść na zakupy, proszę co by stracił.
Uchiha natychmiast złapał Naruto za ramiona i pomógł wstać. Rany jakie żenujące. Kazał Sarutobiemu wypierdalać i zgodził się podwieźć blondyna. Ucieszony natychmiast wsiadł do samochodu, wskazując koledze drogę, jaką muszą przebyć. Co tam, że zna drogę…
Tymczasem w miejscowości gdzie oprócz Hyuugów mieszkało również pewne kochające się rodzeństwo. Kakuzu mieszkający z tymi osobnikami miał już wszystkiego potąd. Siedział sobie w salonie i analizował sobie w spokoju najnowszy przypadek chirurgiczny, krew źle przebiegała aortą do serca i albo to doprowadzało do niedokrwienia lub przekrwienia… chyba zadzwoni do Akasuny się poradzić, ale najpierw…
- Zamknijcie mordy do chuja! Jesteście dorosłym rodzeństwem czy jakimś rozwydrzonym kazirodzkim małżeństwem?! – warknął na kłócących się współlokatorów. Tak nieznośnie nie było nawet gdy Naoki u nich był, a nawet przeciwnie było bardzo fajnie. Hidana praktycznie nie było z nim całymi dniami.
- To ta cipa zaczęła – wskazał na Yagurę.
- Ja też się umówiłem. Na korepetycję do Hanabi i nie zabronisz mi – prychnął, wkładając na siebie kurtkę.
- Nawet nie wiesz jaką mam ochotę cię zabić i zakopać gnoju!
- Wyobraź sobie, że wiem. Myślisz, że ja o tym nie marze? – zapytał retorycznie.
- Taki z ciebie mądrala? To nie uważasz, że to dziwne, że grasz w jakieś jebnięte gry na laptopie, pytasz mnie gdzie idę, a jak odpowiadam, że do Hinaty to od razu też tam lecisz? – sarknął.
- Pomyślałem, że pójdziemy razem. Pokażesz tym, że dbasz o brata by dotarł bezpiecznie do sąsiadów.
- Takie coś działa w przypadku sióstr albo ciotowatych braci. Tobie brak idealnie ułożonej grzywki i rurkowych spodni – odparł lustrując go wzrokiem.
- Nie masz takich w garderobie? Poświęciłbym się i ubrał.
Hidan nie wytrzymał dalszych kpiących komentarzy i odepchnął mocno brata, że aż komoda poleciała na podłogę. Ten nic sobie z tego nie robił, zawsze się bili. Oddzieleniem szarpaniny zajął się Kakuzu, nakazał im ubrać się w przedpokoju i spierdalać z domu, tak też zrobili. Yagura spojrzał na brata nienawistnym wzrokiem, co on kombinuję do cholery?
- Na co się gapisz? – warknął Hidan.
- Wyglądasz, jak kretyn w tej czapce – rzucił kpiąco.
- Czyli tak jak ty na co dzień, o co się czepiasz? – odgryzł  i to skutecznie.
Przed bramą zadzwonili dzwonkiem. No nie co dzień Hinata zaprasza Hidana do siebie, podobno posprzeczała się z chłopakiem i potrzebuje kogoś, kto ją pocieszy. Och, naiwna, właśnie podpisała na siebie wyrok, wszakże zranione dziewczyny są najłatwiejsze. Jeszcze zapukali do drzwi, cierpliwie czekając na jakiś wewnętrzny odzew.
- Cześć Hinata. Dzwoniłaś to jestem – zaczął Hidan, widząc Hinatę.
- Dziękuję – odpowiedziała, zapraszając ich do środka. – a ty Yagura co tu robisz?
- Przyszedłem do Hanabi udzielić korepetycji – oznajmił, zdejmując obuwie.
- Ah…
- Do mnie? Ja nie prosiłam o korepetycje – naburmuszyła się młodsza z sióstr. Mają ją za głupią? Chociaż… jeśli to matma… - a z czego niby?
- Historia.
- Nie! Przepraszam bardzo, ale z tego to co najwyżej ja mogę dawać korepetycje! – burknęła. Hidan spojrzał na brata z mordem, szuja jebana skłamała. Znaczy wiedział, że skłamał, ale teraz to się okazało prawdą… nieważne.
- No dobra, może być – wywrócił oczami. – to gdzie? W salonie? Kuchni? U ciebie?
Dziewczyna zmrużyła oczy, najwidoczniej coś kręci. Zaraz się dowie, wskazała chłopakowi drogę do swojego pokoju. taty i Nejiego nie ma, to się nie będą czepiać. Hinata z Hidanem poszli natomiast do salonu. Szaro włosy w swoich myślach mordował swojego braciszka. Co za szczyl, wszystko spierdolił samą swoją obecnością. Jednak starał się skupić na słowach wypowiadanych przez Hinatę i oczywiście wielce krytykować zachowanie Naruto. Co jakieś dwadzieścia minut przez pokój przechodziła Hanabi wzdychając ciężko. Woleli nie wnikać. W przedpokoju natknęła się na powracającego z pracy ojca. Spojrzał na nią podejrzliwie.
- Ty i  mleko?
- To dla kolegi, daję mu korepetycję z historii – taa, póki co to ciągle wysyła ją na dół po mleko czy coś. Ech wrzód na dupie, jak brat. Co jest z tym światem. – pójdę już.
- Zejdźcie do salonu, albo kuchni – nakazał oschle.
- Tam jest już zajęte, nie będziemy przeszkadzać.
- Już i tak przeszkadzałaś. Witaj tato – przywitała się Hinata, tuląc do ojca. – razem z Hidanem pójdziemy do mnie, do pokoju – oznajmiła i po przywitaniu się mężczyzn skierowała na górę.
- Dobrze – odparł Hiashi, a Hanabi spojrzała na niego przymrużając oczy.
- Ej! – zawołała. – Co to miało być? Ona sobie może iść do pokoju z…
- Hanabi, nie pyskuj – odparł, a ona tupnęła nogą mrucząc pod nosem przekleństwa, gdy wychodziła po schodach. – ja wszystko słyszę, młoda damo.
Po kilkunastu minutach pod dom przyjechali dwaj studenci, a jednocześnie przyjaciele, zaparkowali przed bramą do posiadłości Hyuuga. Naruto zaczął się wahać czy wejść do swojej dziewczyny na sposób, który poradziła mu Kushina czy po normalnemu. Postanowił podzielić się tym z Sasuke. Chwilę potem odczekał, aż przestanie się śmiać.
- Ja bym tak w życiu nie zrobił, ale ty się nie krępuj – oświadczył z drwiącym uśmiechem. – jesteś  idiotą, nie będą cię oceniać.
- Jeszcze jakieś dopingujące słowa? – wtrącił Uzumaki.
- Będzie się z czego pośmiać.
- Wiesz co? Pierdol się.
- Już byłem u Sakury. Była SAMA w domu – powiedział, naciskając na pewne słowo. – w każdym razie, twoja matka ma rację. Hinata pewnie cię nie wpuści, bo nie zechce z tobą rozmawiać. Powinieneś się przemknąć.
- Pomożesz mi.
Sasuke z westchnięciem udał się raz z przyjacielem pod bramę do domu Hyuuga. Ukucnął przed nią dając swoimi plecami schodek do przekroczenia wysokiej przeszkody. Niestety to zbyt wiele nie pomogło, gdyż Naruto źle zszedł z drugiej strony… mówiąc prościej, wyjebał się. Uchiha śmiał się z niego po drugiej stronie, więc nakazał mu skoczyć lepiej. Zrobił to. Wziął rozbieg i skoczył na kraty wspinając się do góry, a zszedł zeskakując na ziemię na zgiętych kolanach. Wychowanie fizyczne się przydaję.
- Dobra Romeo, który pokój należy do twojej Juli? – zapytał brunet, Uzumaki rozejrzał się i zaczął liczyć w pamięci okna.
- To ten co się właśnie zaświecił – wskazał na okno, na drugim piętrze, przy którym na szczęście był płot w kratkę ozdobiony różnymi gałęziami róż.
Podeszli pod budynek, płot był  niezbyt dobrze podczepiony, więc nakazał Sasuke go trzymać, a sam zaczął się wspinać i jęczeć przy tym jak baba, gdyż kolce gałęzi, o które chcąc nie chcąc zahaczał skórą.
- To nie jest zazdrość, bardzo lubię Sakurę i nic się pomiędzy nami nie zmieniło, ale... jednak boli mnie, że Naruto wypowiedział akurat jej imię – wypowiedziała Hinata, siedząc na łóżku obok Hidana. wydawał się być bardzo przejęty historią. Świetnie udawał, tak naprawdę był tym wszystkim znudzony.
- Rozumiem, a on z tą Sakurą…?
- Nie, ale starał się o jej względy właściwie od zawsze – odpowiedziała smutno, ściskając kurczowo swoje dłonie na kolanach. Hidan uśmiechnął się lekko, jest okazja. Nieraz pocieszał jakieś głupie mężatki zaciągając je tym do łóżka. To takie proste, chwycił ją czule za ręce, a drugą dłonią odgarnął jej włosy za ucho.
- Hinata, przykro mi to mówić, ale on nie jest ciebie wart. Widać gołym okiem, że nadal żywi jakieś uczucia do tej dziewczyny. Nieświadome słowa są ponoć najszczersze.
- To co powinnam zrobić? – zaczęła szlochać gdy pytała, jego słowa były takie szczere.
- Masz dwa wyjścia, zrobić sobie przerwę z tym związkiem – tak, tak Hidan, bądź delikatny. – albo znajdź sobie kogoś lepszego.
- Lepszego – prychnęła płaczliwie. – drugi tak dobry, jak Naruto mnie nie zechcę.
- Mylisz się – złapał delikatnie jej podbródek i uniósł do siebie. Skrzyżowała z nim swoje zaszklone oczy, a po chwili zaczął nachylać do niej twarz. Nie oponowała, była tak osłabiona psychicznie, że za wszelką cenę pragnęła pocieszenia, bliskości drugiej osoby. Milimetry dzieliły ich usta od siebie.
- CO TY TU ROBISZ, DZIECIAKU?! WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO DOMU! – z sypialni Hiashiego dobiegł ów wrzask, a następnie głośny trzask drzwi. Hinata oderwała się od siwowłosego i podbiegła do drzwi sprawdzić co się dzieję.
- A-Ale ja nic nie chciałem zrobić! Chciałem tylko porozmawiać z Hinatą! Proszę mi pozwolić!
- Mowy nie ma! Wtargnąłeś nieproszony na moją posesję i wszedłeś do mojego domu przez okno, jak jakiś włamywacz! – jak się idzie domyśleć, pomylił okna… - Czekaj no, już ja sobie porozmawiam z twoim ojcem.
- Naruto? – zaczęła niepewnie granatowo włosa, zagradzając dalszą drogę. – Co ty tu…?
- Hinata, porozmawiajmy, proszę. Chciałbym przeprosić i jakoś wszystko wytłumaczyć, proszę.
Hiashi patrzył na niego trochę zdezorientowany, wiedział, że jego córka jest smutna, pokłóciła się z Naruto. Powodu nie chciała powiedzieć. Spojrzał na nią, poprosiła by go zostawił. Kiedy w drzwiach pojawił się Hidan, blondyna ogarnęła wściekłość, zaczął krzyczeć swoje pretensje do Hinaty i nie szło go uspokoić. Nawet licealiści podeszli przysłuchać się awanturze.
- Dosyć! – wykrzyknęła Hinata, a wszyscy zamilkli. – Hidan przepraszam cię, ale mógłbyś już wyjść? Chcę porozmawiać z Naruto – fioletowooki przytaknął tylko i jak poprosiła wyszedł.
Kurwa mać, tak niewiele brakowało, po pocałunku byłaby jego! Kurwa mać… na dole zauważył brata z tą no, siostrą Hinaty. Yagura uśmiechnął się drwiąco, ale nic nie powiedział. Nie zrobi tego przy Hanabi, nie wsypują siebie nawzajem, taka braterska umowa ich łączy, aby tyle.
- Ja też już lecę – powiedział do Hanabi.
- Ale… nic nie powtórzyliśmy nawet – fuknęła, patrząc jak kolega szybko się ubiera, by wyjść z bratem.
- Wiem – złapał ją za ramię. – jesteś wspaniałą nauczycielką. Narka.
Patrzyła z szokiem na zamykające się drzwi wejściowe. Co to było do chuja? Och, pogada sobie z nim w szkole, każe Konohamaru mu wpieprzyć, cokolwiek! Natomiast w pokoju Hinaty nadal trwała zawzięta kłótnia na temat pobytu Hidana w do… nie, nie w pokoju Hyuugi!
- Co ty sobie wyobrażasz, że z nim sobie tu siedzisz?! Wiesz, że masz chłopaka?! Mnie!
- Nie krzycz na mnie!
- Będę, bo nie chcę by się już koło ciebie plątał! Nie rozumiesz tego?!
- Naruto! To mój dom i masz na mnie nie krzyczeć. Jak się nie chcesz dostosować to wyjdź – wskazała mu ręką drzwi, jednocześnie patrząc zacięcie w niebieskie oczy chłopaka. – co się dzieje z naszym związkiem…?
- Nie wiem… Hina…
- Zróbmy sobie przerwę – powiedziała, a z ust chłopaka wydobyło się niezrozumiałe jęknięcie. – przemyśl sobie, co tak naprawdę czujesz do Sakury i…
- Nic do niej nie czuję, kocham tylko ciebie – zapewnił, chwytając ją za rękę.
- Po prostu sobie to przemyśl, jak do siebie wrócimy chcę byś był pewny swoich uczuć do mnie.
Jej pewność siebie w wypowiedzianych słowach sprawiły, że Naruto nie miał siły na jakikolwiek opór. Sugerując to, pokazała jak strasznie cierpi. W końcu brak pewności w stabilności uczuć bohatera robi swoje. Na jego prośbę odprowadziła go przed bramę. Sądził, że zmieni zdanie, lecz nie zrobiła tego, poczekał razem z Sasuke, aż białooka wejdzie do domu i dopiero wtedy ruszył do domu.

Popołudniem z uporczywej pracy powrócił Sasori. Miał już dość znoszenia swojego asystenta, nawet Naoki nie jest taki upierdliwy, a przeżył pranie mózgu z Hidanem! Był już listopad, a za oknem zaczynało sypać śniegiem, zdjął z siebie ciepłe odzienie i wkroczył w głąb pokoju. Usłyszał odgłosy dochodzące z kuchni i tam też podążył. Zobaczył Miyuki, która uczyła chłopca pisać, a w zamian Naoki dostawał w nagrodę ciastka.
- Wróciłem – wtrącił, dając buziaka w czoło swojemu dziecku.
- Cześć tato! Patrz, podpisałem się – odparł z dumą.
- Świetnie synu – poczochrał go po głowie, przenosząc wzrok z kartki na opiekunkę.
- Tak, przepraszam. Nie mogę się przyzwyczaić, że wraca pan wcześniej – mruknęła, wstając od stolika.
- Bez obaw, od przyszłego tygodnie będzie już jak było – stwierdził, wymijając ją i nalewając sobie soku.
- To ja już pójdę… na razie Naoki.
- Czekaj, dam ci coś… - chłopczyk zeskoczył z krzesła i pobiegł do pokoju. Sasori spojrzał pytająco na Miyuki, lecz ta wzruszyła wymownie ramionami. Po chwili wrócił do niej i przekazał kopertę. – to z przedszkola – dodał z uśmiechem. Rudowłosy zbliżył się ku niej chcąc zobaczyć zawartość koperty, którą poczęła delikatnie otwierać. To ją bardzo zaskoczyło, było tam zaproszenie dla mamy i taty na jakieś dni otwarte w jego szkole.
- Powinieneś to dać tacie, skarbie – mruknęła, podając kartkę Sasoriemu.
- Nie. Chcę żebyś ty przyszła Miyuki – odpowiedział stanowczo.
- Naoki, dlaczego mi tego wcześniej nie pokazałeś? – zapytał z pretensją jego ojciec.
- A po co?
- Jak to po co?! – warknął zirytowany. – To zaproszenie dla rodziców.
- I tak byś nie przyszedł – stwierdził smutno.
- Skaranie boskie z tobą… skąd niby taki wniosek?
- Zawsze mówisz, że musisz pracować, nigdy cię nie ma w domu albo nie masz czasu… a Miyuki ma, dlatego dostała zaproszenie – oznajmił wzruszając ramionami. No trochę te słowa ukuły Sasoriego, szatynka zobaczyła zawód w tych brązowych oczach, uniosła rękę do jego ramienia, ale w końcu się powstrzymała.
- Ale Miyuki nie jest twoją mamą.
- To niech nią zostanie – fuknął obojętnie, a dziewczyna się zarumieniła. Właściwie poszłaby, ta pora nie koliguję z jej planami, jednak nie będzie się chwilowo wtrącać.
- Rozmawialiśmy już na ten temat – dziewczyna za nim drgnęła, że co? – nie utrudniaj.
- Miyuki, zostaniesz moją mamą? – zwrócił się do niej, całkowicie ignorując poprzednika.
- Naoki! Przestań pogrywać, jak ci zależy to wezmę wolne i pójdę.
- I tak nie przyjdziesz, jak ostatnio… żaden tata nie przychodzi tylko mama.
- Miyuki to nie twoja mama, nie wykorzystuj jej – warknął Sasori, odstawiając szklankę na stół. Był wystarczająco skrępowany obecnością dziewczyny przy takim temacie.
- Ale ja chcę mieć mamę! – zawołał tupiąc mocno nogą. – Dlaczego nie mam mamy?!
- Ja zwariuję… - rudowłosy zaczął sobie masować skronie. Co mu odbiło z tą mamą? Nigdy tak bardzo mu nie przeszkadzało, że go nie ma. Już nie raz z nim na ten temat rozmawiał.
- Właściwie… - wtrąciła nieśmiało Miyuki. – nie ma problemu, mogę pójść na te dni otwarte. Nie mam wtedy żadnych planów.
- Super! – zawołał radośnie Naoki.
- Nie. Wybacz, ale to nie jest dobry pomysł – odparł, no przecież nie będzie przyzwyczajał syna do myśli, że Miyuki będzie jego matką. Wykluczone! Ona ma swoje życie, niepotrzebnie się wpierdala, tylko sobie utrudnia. – Naoki, są w życiu sytuację, przez które nie można mieć wszystkiego. Tak bywa, nie naciskaj.
- Ale, zgodziła się!
- A co ci miała odpowiedzieć, co? Zgodziła się, bo nie chce robić ci przykrości. Zachowujesz się, jak rozpieszczony gówniarz, Naoki – wyrzucił z siebie, nim zdążył ugryźć się w język. Teraz to sam nie zachował się zbyt dorośle.
Pięciolatkowi zaczęły szklić oczy, a po chwili bez słowa pobiegł do swojego pokoju wyjąc z płaczu. Sasori natychmiast za nim poszedł, ale wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Miyuki zasugerowała, że otworzy, a niech on zajmie się synem. Naprawdę puściły mu nerwy, oby jakoś się pogodzili. Tymczasem szatynka przekręciła górny zamek w drzwiach i nacisnęła klamkę.
- Cześć… Miyuki, tak? – przytaknęła głową do bruneta. – Jest Sasori?
- Tak, ale chwilowo rozmawia z synem – mruknęła, ubierając swoje buty.
- Widzisz Itachi? Nie pójdzie z nami, teraz nie będzie miał kto zająć się gówniarzem – prychnął stojący na korytarzu Deidara. – mówiłem żebyś się nie wpierdalał.
- Zamknij dziób, było się nie zachowywać, jakbyś miał okres – odbił słówka, ponownie patrząc na dziewczynę. – Miyuki, nie zgodziłabyś się na pomoc w samarytańskim uczynku? – dziewczyna mruknęła pytająco. – Ta tutaj – wskazał na Deia, który aż się naburmuszył. – pokłócił się niedawno z twoim pracodawcą, chcę ich wyciągnąć gdzieś do baru, by sobie wszystko wyjaśnili. Mogłabyś zostać dzisiaj z Naokim?
- No, ale…
- Itachi, Itachi… dziwisz się, że nawet własna żona cię od debili wyzywa. Przecież po jej ciuchach widać, że ma randkę – wtrącił Dei, stwierdzając fakt. Zarumieniła się lekko, kurwa, aż tak widać…
- Ach, wybacz przez opowieści Hidana, sądziłem, że po prostu ubierasz się ładnie dla Sasoriego…
- Nie! Znaczy… nie prawda, no… - odparła z jeszcze większym burakiem.
- Uważaj Uchiha, bo kolejna ci jebnie w mordę – zaśmiał się Dei pod nosem.
- Aby mam z kim w nocy spać.
- Myślałem, że twój brat nocuję w akademiku.
- Cieszę się, że myślisz, w dodatku poprawnie. Dobra, morda – warknął do niego i zwrócił się do Miyuki. – pomożesz mi, im, nam?
- Dob…
- Co wy tu robicie? – zapytał obojętnie Sasori, stając w progu drzwi.
Chłopaki przywitali się z gospodarzem, a Uchiha wytłumaczył mu cały plan dzisiejszego wieczoru. Nie chciał. Jednak nie miał wyboru, Itachi wcisnął mu w ręce ciuchy, wykablował, że Miyuki zgodziła się posiedzieć jeszcze z Naokim, na co spojrzał na nią z pretensją. Dziewczyna jednak wtrąciła, że o dwudziestej musi wracać. Akasuna wziął ją na stronę i poprosił, by porozmawiała jeszcze z pięciolatkiem. Następnie już wyszedł z nimi, męczeńskim krokiem.

OD AUTORKI
otóż tak, wpierw wytłumaczenie - złapał mnie kolejny wirus (nawet nie wiecie, jak nad tym kurwuję, bo delikatniej się nie da) kaszel tak mocny, że straciłam chwilowo głos (dla moich rodziców to jedna zaleta...) ciężko mi idzie oddychanie i w ogóle koszmar...
Dlatego, na dniach skomentuję wasze blogi, wiedzcie, że przeczytałam :D
Druga sprawa... z bólem serca mówię, że znudziło mi się pisanie NaruHina :( natomiast mam większą chęć na pisanie historii Saso (SasoMiyu) takie wyrwane z tej historii ale to by było takie typowo o nich, jak i reszcie akatsuki - czyli gatunek - komedia, romans, komedia, komedia xD
Jakby kto zauważył to ich wątki piszę lepiej xD niemniej jednak jeżeli wolicie abym pisała NaruHinę wypowiedzcie się :)
(tak w ogóle niektóre dziewczyny z OS będą MUSIAŁY się czasem pojawiać na tym blogu o ile powstanie xD)
Ostatnia rzecz, NIE mam w dupie czytelników... NIE wolno wam tak myśleć!
Pozdrawiam, nie piszę daty, ani spojlerów, bo nowy rozdział nie jest napisany xD

18 komentarzy:

  1. Tak mi przykro i głupio, że nie komentowałam ToT Przepraszam -pokonała mnie chemia ;__; Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętasz :<
    Myślę, że jeśli naprawdę masz już dosyć NxH powinnaś zająć się czymś co cię kręci. Chociaż moim zdaniem ich kawałki wcale nie wyszły źle c: Piszesz coraz lepij i ciekawiej :3 Uwielbiam twoje poczucie humoru x3
    Życzę ci oczywiście duuużo zdrowia (sama choruje co tydzień =_=) i mam nadzieję, że wybaczysz mi nieobecność :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Soli przepraszam, że tak długo mnie tu nie było, ale obowiązki niestety i ledwo starcza mi czasu na pisanie u siebie. Przeczytałem oczywiście obie notki w przerwach i powiem Ci, że są smutne (sama wiesz dlaczego :P). Oczywiście gorycz słodzą przygody akasiów, zwłaszcza Sasoriego, ale kurcze ja naprawdę boje się coraz bardziej tego co Ty zrobisz naszym bohaterom. Moją opinie na temat NaruHina znasz (MAJĄ BYĆ RAZEM KURNA!!!!! :D) jak ci się znudziło, to wyskrobie jakoś więcej czasu i sam zacznę pisać te wątki, a ty je będziesz wklejać tylko :P Nie no ogólnie ciężko mi napisać lepszy komentarz, ponieważ ostatnie dwie bardzo wpływają na emocje, a to świadczy o kunszcie. Literatura powinna być właśnie taka, chwytać za serce, a twoja to robi, więc jeżeli obiecasz, że Twoje notki dalej takie będą, to możesz śmiało się spóźniać :)
    Pozdrawiam oczywiście i życzę dużo zdrowia i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę uwierzyć, że rozdział nie jest napisany... ;o Rozumiem cię, bo mnie też coś złapało ;)
    Mi wszystko jedno co, ale MUSISZ pisać ;D

    Na twoim blogu Hidan mnie strasznie wkurwia... =,=' Z resztą Yagura też xP
    No i SOLIIII! Nie mogę uwierzyć, że nie był opisane "spotkanie" Tsu i Dei'a... No kurwa, Hidan cię za to poświęci Jashinowi... );

    Yhm... Zapomniałam co było ;-; A! No tak! SasoMiyu *o* Jakie tumany... Miyuki ma randkę, ale i tak ostatecznie musi pilnować bachora. Smuteczek ;<

    Pozdrawiam i kuruj się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie to wątki o NaruHina są równie świetne jak o SasoMiyu :)
    Biedny Naruto T-T Płaczę z nim... Co tej Hinacie odbiło, no?! Tyle lat go kochała nawet jak ją olewał, a tera ma pretensje o Sakure xD Ale Naruto włam na chatę hahaha. Genialne! Widzę, że umie liczyć i dobrze policzył okna ^^ Wkurzony Sasori, to takie urocze <3 I ma rację, ciągle go tylko krytykują, no jak tak można? Pewnie myślą, że jak rudy to niema uczyć, chlip chlip. Naoki jest taki słodki, i ta rozmowa z Saso przy Miyuki po prostu świetne :D Ale szkoda mi dzieciaka, no i nie dziwię się nawet, ojciec zapracowany i często wypada z tymi debilami, których uwielbiam xD no i mały czuje się trochę odrzucony, w końcu pięć lat to dziecko już coś rozumie ^^ No i Hidan... jak on się uparł na tą Hinatę. Lubię jego sposoby na zjebanie mi psychiki, ale nie lubię jak zarywa do Hiny. No ale tak przynajmniej jest bardziej interesująco i nic nie jest przesłodzone :P
    Wiesz, bardzo lubię twoją NaruHinę, ale jeśli uważasz, że nie chcesz już o nich pisać to ja to osobiście zrozumiem, bo nie ma sensu pisać nic na siłę. W każdym razie co byś nie pisała ja i tak będę czytać :D No a jak jeszcze o SasoMiyu no to już w ogóle się turlam ze szczęścia na samą myśl o tym xD
    Tak więc życzę przede wszystkim zdrowia, ja też nie znoszę chorób i bywa że je ciężko przechodzę. Więc zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia ! No i weny też ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam twój blog i było by zajebiście gdybyś jednak doprowadziła do końca wątek NaruHina! :DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie pisz co chcesz, co ci się lepiej będzie pisać, ja chętnie przeczytam wszystko ;)
    Ja nie wiem jak ty to robisz, bo z jednej strony wielbię Hidana za bycie.. Hidanem ♥ ale z drugiej strony.. tak mnie wkurvia to jego wpierdalanie się do związku Naruto i Hinaty, że masakra xD nie wiem czy dlatego, że nie lubię jak osoba trzecia wpierdala się między dwójkę ludzi, czy dlatego, że Hidan nie pasuje do Hinaty, czy przez zazdrość o mojego ukochanego.. w każdym razie niech już będzie koniec tej przerwy i będą razem szczęśliwi xD
    Tak w ogóle, to czekam na spotkanie Tsuki i Sasuke. Uchiha nie jest gówniarzem z podstawówki, tylko poważnym studentem, także jestem ciekawa jak będą wyglądały te ich pociski na siebie xD No i Temari go hejtowała, to może dziewczyny się zjednoczą?
    Trochę smuteczek, że ledwo teść zaczął lubić Naruto, ten znowu sobie przejebał ;__;

    Dobra
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Błagam!!!! Nie kończ Twojego NaruHina!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ma być NaruHina, plisssss <3 To mój ulubiony parking, dlaczego ich pokłóciłaś :O :'(
    Rozdział zajebisty ♥ ALE MAŁO NARUHINY :< Nie kończ tego! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam twojego bloga od początku drugiego sezonu, ale teraz komentuje, bo założyłem konto, by pisać swojego bloga.

    Ogólnie to Hidan the best, chociaż znajdż mu jakąś laske, bo wkurza mnie powoli to jego wtrącanie się do związku NxH.
    Reakcja Konohamaru epicka.
    Scena balkonowa w wykonaniu Naruto epicka. Ciekawe co by zrobił bdyby zobaczył Hinate i Hidan'a w dwuznacznej sytuacji.
    Czyżby "Rudy się żeni". Ta piosenka mi się skojarzyła z końcówką.

    Jeśli lubisz Death Note i parę NaruxHina to zapraszam do mnie na http://nhdeathnote.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. buuuuu, no dobra, zgadzam się na SasoMiyu, bo wiem że to będzie zajebiste, bo wszystko co jest twojego autorstwa jest zajebiste. I obiecuję, że będę czytała wszystko <3 wszystko co napiszesz <3
    Tak, wiem że oczekiwałaś konkretnej odpowiedzi ale nie wyszło, przykro mi :(
    A ja wiedziałam, ja to czułam, że Naruto pomyli sobie okna. Bo to przecież nie byłby Uzumaki, gdyby tego nie zrobił. Idiota ^^ Aczkolwiek słodki idiota. A i Konohamaru. 'Troche gejowsko'... hahahaha, ryłam, jak to czytałam.
    Nie lubię, jak się Deidara kłóci z Saso :( Oni są najlepsiejszymi przyjaciółmi, oni nie mogę, no :( Aaa, no i widzę że Tsu znów jest z Deiem? ^^ Fajnie :(
    Smuteg, że nie będę mogła być z Saso :( Bo jest rudy :( I ja podobno też, ale to nieprawda.
    I rozmowa z Naokim. Jezu, chłopak nawet nie ma 10 lat a już się buntuje.... XDDD
    Jolasia jest śpiąca, więc kończy ten oto komentarz, bo więcej nic nie jest w stanie napisać, rzal. Ale notka naprawdę, naprawdę mi się podobała :*
    Zdrowiej szybko :*
    Pozdrawiam i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana Soli...
    Ja płakałam nad tym!
    Why.....
    Why Hinata..........
    Czemu do jasnej kurwa cholery posłuchałaś Hidana?!
    Naruto mój drogi... współczuje.. A Hinato moja droga czemu?!
    Ty też tak masz? No to witam w klubie.
    Ale przygody SasoMiyu.... Już nie mogę się doczekać!
    Naoki kochanie moje... ja też bym się tak zachowała na twoim miejscu.
    No cóż... Nie wiem co napisać, bo jak przeczytałam, o tej ich " przewie" aż płakałam!
    Tak więc, życzę abyś szybko wróciła do zdrowia i jak coś to służe pomocą kochana :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Naoki mamy potrzebuje, jejku smutne było jak się tak pokłócił z tatą ;/ Sasori czasem powinien ugryźć sie w język ;p Dei i Tsu.. Tsuki jak zawsze wredna xD i czo oni tak Saso męczą? ;/ Już myślałam że Naruto wejdzie do pokoju i Hidan pocałuje Hinate. ale by był zły Naruciak xDD Jejku rozdział świetny <3 Zajebiście by było gdybyś pisała SasoMiyu <3 Kocham ten paring, a te wątki szczególnie dobrze ci wychodzą , choć wszystkie wychodzą dobrze xD Weny życzę i powrotu do zdrowia ;] Postaram się cierpliwie czekać na kolejny rozdział, ale to będzie raczej trudne xD Tak więc pisz, pisz xD

    OdpowiedzUsuń
  13. „Cały ten tydzień nie porozmawiał z Hinatą wiecznie go zbywała lub ignorowała.” – HM! CIEKAWE DLACZEGO!? PEWNIE MA TE DNI! xDD
    Tak, najlepiej zwalić (xD) winę na Sasuke. Przecież to doskonały kozioł ofiarny. Rozprasza go swoim pyskiem i dlatego powiedział imię Sakury. Swoją drogą jakby się nią bardziej zajmował, to by nie lazła do Naruto… No cóż. Obaj są siebie warci xD W sumie szkoda, że nie powiedział jego imienia wtedy – beka by była :D
    No widzę foh i rzal i na całego. Eh, Naruto. Matka się martwi, a ty co? Dobra, też nie gadam z rodzicami jak jestem wkurwiona/ mam doła. Tedy jeszcze bardziej się wkurwiam xD
    Oj no, szkoda, że się nie dowiedziała. Chętnie poczytałabym o jej feministycznych wywodach.
    Dobra, jebać NaruHinę.
    Sasoreczek! ♥
    Mój ty, ty słodziaku ty~ ♥
    Eh, na wspominki go wzięło, a tu z dupy strony wbija taka ja i ni chuja nie powspominasz. Przykre :c Nie, dobra. Jednak nie. xD Pamiętam, jak to pisałaś. I te dialogi… xD Ta, to było zajebiste xD W ogóle zobacz! Tak to napisałaś, że teraz wszyscy myślą, że JUŻ się spiknęłam z Deiem. Ewentualnie nie umieją czytać ze zrozumieniem…
    No Saso, weź bo się obrażę. Nie musisz mnie lubić, ale zaraz dzieckiem mi wygrażać? Podłe! ._. Jeszcze mi będziesz potem wdzięczny, że się wpierdalam! Dużo potem, ale jednak xD
    No! Saso Ojciec Roku i nic złego się Naokiemu przy nim nie stanie. Taaa. A ja WCALE nie mam na tapecie półnagiego Deidary xD
    I wracamy do Przygód–Blond–Cioty. I bynajmniej nie o Deia mi tu chodzi ♥
    Naruto, frajer. Jak można okna pomylić…? *wzdycha ciężko* No życie. Widać, że blondynka.
    Ale, Ale! Hidan! Dlaczego marnujesz się dla takiej cnotki niewydymki jak Hinata?! :c Na brak panienek nie narzekasz, wiec why? WHY?! Ni to, to ładne, ni zabawne… Nie rozumiem jego toku myślenia. Jak dobrze, że jej nie pocałował! Jest zdecydowanie za dobry dla niej! Chociaż z drugiej strony Naruto by się wkurwił, a wtedy Hiashi wywaliłby go z domu na zbity pysk… Ah, te dylematy…
    Dobra i tak zjebał. A Hidan niech się od niej odpierdoli. Za wysokie progi dla Hinaty…
    No i wracamy do Akasuny i Zajebistego Akasuny :D W to mi graj! Boże, nie wiem czemu przypomniał mi się ten fragment z lubieniem Deia, który mi wczoraj wysłałaś xD To było złe.. Ale, wracając do rozdziału. W sumie nie wiem, czy mi szkoda Saso, czy Naokiego. Chyba obu po części. Młody jest kochany, z czego doskonale zdajesz sobie sprawę. A Saso… No bo.... Usłyszeć coś takiego od syna, którym jest Zajebisty Akasuna, to kurwa… Masakra, ej xD Nawet mnie by ruszyło.
    I Miyuki. Ta to dopiero ma przejebane. Zwłaszcza, że Saso głupek nie widzi tych maślanych oczu. A wziąłby się hajtnął i byłoby po sprawie. Ale nie, bo po co? Lepiej sobie życie utrudniać…
    No i wbija więcej Aka xD Za ‘tą tu” Itachi ma wpierdol. Ale to potem xD
    Dobroduszna Miyuki jest dobroduszna i pomaga ratować związek... - tfu! - przyjaźń. Soł słit. No złota kobieta po prostu. Sasori, twój rudy mózg się lasuje chyba. Potem będziesz jęczeć. A było brać?
    No. Moje zdanie znasz – pierdol NaruHinę i pisz SasoMiyu. (I tak to zrobisz, ale dla zasady się wypowiem... xD) I nie „o ile powstanie” tylko „KIEDY powstanie”. Słowa ci się jebią, moja droga xD
    Nie piszesz daty, ani spojlerów, bo następny rozdział to prolog SxM. Taki chuj. xD
    Czekam na nowego bloga~ ♥
    I weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja bym chciała jednak NaruHina.... :'( Ale to twój blog, twoja decyzja....Jeżeli bardzo chcesz SasoMiyu... To ...Czy można pół na pół? xD Troszkę tego, troszkę tego, co?

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie możesz zostawić NaruHina, rozumiem że ci się to na pewno ciężko pisze, ale dokończ chociaż drugą serię. Proszę :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Ohayo!
    Rozdział bardzo mi się podobał, z jednym małym (albo raczej dużym) wyjątkiem.
    Nie chodzi tutaj o problemy NaruHina a o końcową informację, że ta para Ci się znudziła :'(
    Oczywiście wszystko zależy od Ciebie i Twojej weny, niemniej jednak to byłaby duża strata gdybyś zrezygnowała z tego paringu.
    Chciałam Ci powiedzieć, że nie ważne czy blog będzie miał inną główną parę ja i tak będę tu z przyjemnością zaglądać, bo nikt i nic nie jest w stanie poprawić mi nastroju jak Ty i Twoje opowiadanie :)
    Wracaj szybko do zdrowia i więcej nie choruj!
    Życzę dużo weny oraz życzę Ci, abyś odnalazła natchnienie do kontynuowania losów Hyugi i Uzumakiego :)
    Gorąco pozdrawiam, całusy :**

    OdpowiedzUsuń
  17. Oh, Soli, so damn sorry ;_; Pardon, Scuza, Gomen nasai, Entschuldigung (hahaa, kurwa, Niemcy mnie rozpierdalają :D), Izwinitie i w jakich tam jeszcze językach można powiedzieć ;_; Możesz mnie teraz nienawidzić. Tak, karny kutas dla Amane za chujowe niekomentowanie xd dam ci hasło i login i jebniesz mi na bloga jak chcesz :D Tak czy siak, przepraszam cię bardzo gorąco i od razu zabieram się do komentowania (czyli znając życie do obsypywania cię komplementami… mogłabyś kiedyś napisać jakieś chujostwo, wiesz? Xd A nie, ciągle jakieś zajebiste teksty…)
    No to zacznę od samego początku, czyli rozmowy między Uchihą a Uzumakim. O rany, jaka męska przyjaźń i solidarność jest zajebista *-* Niby tam sobie dopierdalają, ale jeden się o drugiego troszczy. Sasuke ujął mnie tą swoją troską o najlepszego przyjaciela i tym, że nawet nie był zazdrosny o Sakurę (no ale kto by o nią był zazdrosny? Xd SA-Suka Amane xd). W ogóle jarają mnie męskie przyjaźnie i braterskie miłości, jak zauważyłam <3 Są takie zajebiste *-*
    Kushina jak zwykle przeurocza w roli kochającej, nadopiekuńczej matki *-* Tak fajnie jak od razu wyczuła, że coś jest nie tak… wiesz, czasem jak czytam twoje opko i czytam o Kushinie właśnie, to mi tak strasznie smutno jest, że w mandze i anime jest inaczej :< No ale wracając, szkoda mi się jej zrobiło, jak Naruto taki dla niej oschły się potem zrobił i burkliwy, a ona chciała tylko pomóc :<
    No i Saso…. Ach, ach, ach <3 Normalnie dochodzę *-* Jak zwykle przecudownie przecudowny, nawet wtedy, gdy Tsuki po nim jeździ równo :D ahahaha, Dei, jaki lęk przed Tsuki, od razu wiadomo, kto dominuje :D w ogóle rozjebał mnie tekst, że Dei staje się rudy, tylko w środku, hahahaha :D Oh, Soli, twój humor potrafi mnie wyciągnąć z największego doła :D I ten tekst, żeby aktywował swoją pałę, kurwa, skąd ty to wszystko bierzesz? xD W ogóle cała ta rozmowa była zajebista, między Tsuki, Sasorim i Deidarą, leżałam na niej, mimo że Akasuna tak się wkurwiał :D Trochę go zjechali za to chujowe ojcostwo, ale tak moim skromnym zdaniem i tak radzi sobie nieźle :3
    Ja pierdolę, i znowu Sakura… Czy to normalne, że wkurwia mnie tak bardzo osoba, która nawet nie istnieje? xD ładnie to ujęłaś Soli, ‘miliard problemów z trzech ostatnich dni’, kurwa, nienawidzę czegoś takiego :< No ale dobra, bo to nie jest główny wątek, a mi się już hejcik włącza xd
    Boże, nienawidzę cię, wyobraziłam sb Naruto klęczącego przed Sasuke, a że ja jeszcze do końca nie wyszłam z etapu gimbazy, moja wyobraźnia zaczęła odpierdalać… Zniszczyłaś mi tym życie :D
    Hahahahaha, Hidan i Yagura :D Cóż, może niezupełnie jaram się tego rodzaju „braterską miłością”, ale ten fragment też mnie równo położył na ziemi xD Niby kurwa dorośli, a jednak… :D
    Oh jaaaa… do dramatów to ty też masz smykałkę, nie tylko do komedii xD Jak wtedy Naruto wlazł przez to okno (oczywiście niewłaściwe, czemu mnie to nie dziwi), a potem poszła cała ta akcja z Hidanem, Hiashim i w ogóle to jebłam się tak w czoło, że miałam czerwony ślad przez jakiś czas jeszcze xD W ogóle kurwa, jak chujowo między Hinatą a Naruciakiem :<
    No i na koniec porcja Akasuny *-* Jak cudnie. Ojojoj, jaki biedny smutny Naoś ;_; I to było takie miłe, jak dał to zaproszenie Miyuki, tylko Sasoriemu musiało się pewnie chujowo zrobić. No i dopierdalanie Uchihy i Deidary, Jezu, kocham cię za to :D
    No nic, kończę mój chujowy komentarz i nadrobię następną notkę najszybciej jak się da <3 Trzymaj się, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń