Ariana | Blogger | X X

8 cze 2013

#3. Zakupy.

            Kolejny dzień minął wszystkim, ku ich ucieszę, jak z bicza strzelił, a przynajmniej do czasu  planowanej na dzisiaj imprezie w akademiku. Chłopaki po zajęciach udali się na zakupy, za które zapłacił Naruto, dzięki przelanym przez jego matkę pieniądzom. Złota kobieta, nawet nie zapytała na co przeznaczy te pieniądze, ufała mu, chociaż w niektórych sytuacjach to było raczej wadą. W każdym razie zakupy zrobione, alkohol i niezdrowe żarcie, bo co innego gości na studenckich stolikach? Udali się z uśmiechami do budynku, salon w akademiku, który do tej pory był zamknięty na klucz, dzięki ostatniej urządzonej w nim imprezie, został otwarty przez opiekuna, następnie wręczył klucz najbardziej zaufanej pod względem porządności osobie jaką była Hinata.
            Oczywiście, wszystko zaczęło się o 18 i wtedy też się rozkręciło, Nie śmieliby odmówić sobie alkoholu, tym bardziej, że nie był to trunek za ich ciężko zarobione czy utrzymane pieniądze. Dziewczyny w niezwykle kuszących strojach rozsiadły się na kanapie dyskutując o codziennych sprawach, a przy tym popijając drinki. Natomiast pewna grupka chłopców, w których skład wchodzili Gaara, Sasuke i Naruto stali pod ścianą z butelkami piwa w ręku. Rozmawiali o niczym, aż z tego wywiązał się dialog o dziewczynach.
- Rozmawiałeś z Matsuri? Co u niej słychać? – dopytywał Naruto błękitnookiego.
- Nic nowego. Po prostu nasza sytuacja się komplikuję – poinformował napotykając nie rozumiejące spojrzenie Sasuke – Przez rodzinę jesteśmy w stanie narzeczeństwa, ale ponieważ nie czujemy do siebie chemii…
- Bo ona lubi mnie – przerwał z zadowoleniem blondyn, po chwili mówiąc – Sorry, już nie będę.
- Taa… no więc udajemy, że jesteśmy razem – dokończył Gaara.
- Powalona sprawa – skomentował brunet – My z Sakurą też jakby udajemy… też mamy z tego korzyści, ona chodzi z kimś kto jej się podoba, a ja nie jestem ciągle adorowany.
- Gówno prawda, bawisz się jej uczuciami,  cwelu jebany – zbeształ przyjaciela niebieskooki.
- Skąd taki wniosek? – wtrącił Gaara.
- Wczoraj Sakurcia spędzała czas z jakimś kolesiem, Sasuke był zazdrosny i zaznaczył ją malinką zamiast zwyczajnie z nią pogadać – wytłumaczył popijając kilka łyków piwa.
- Co moje, to moje i tyle – skwitował czarnooki – Ale co ty tam wiesz, skoro nawet dziewczyny nie możesz znaleźć – dodał prowokująco i dopijając swojego browara.
- Gdybym chciał to bym miał dziewczynę.
- Ale? – drążył temat Gaara, wymieniając się spojrzeniami z Sasuke. Obaj w myślach układali jeden, taki sam plan. Zabrali ze stołu kolejne puszki z piwem, otworzyli i upili jeden łyk.
- Ale… czekam, aż Sakurcia znudzi się Sasuke – odpowiedział chłopak.
- No to może ci pomogę… - zaczął Sasuke z uśmiechem stając naprzeciwko przyjaciela.
- Ech? Jak chcesz to zrobić? – zapytał zdziwiony blondyn, a stojący obok Gaara już się wszystkiego domyślał.
- Załóżmy się… zerwę z twoją śliczną Sakurcią jak wolisz sprawie, że się mną znudzi, a w zamian ty zaczniesz chodzić z wybraną przez nas laską.
- Rzecz jasna wykonasz 3 warunki, życia w związku – dodał Gaara, dołączając do gry Sasuke.
- Warunki? – dopytał niebieskooki.
- Tak, randki, miłość i… seks – wytłumaczył czerwono włosy – to wszystko ma robić twoja dziewczyna. To co piszesz się? – blondyn dość intensywnie nad tym myślał, więc dodał po chwili – Powiedzmy, że razem z Sasuke dodamy do tego jeszcze z 10 patyków.
            Brunet spojrzał na niego jak na wariata, ale ten dał mu znaki, że jakby co on bierze to na siebie. Przyglądali się opierającemu o ścianę chłopakowi wyczekując odpowiedzi, po chwili odezwał się:
- A… to pewnie niemożliwe, ale co jak mi się nie uda?
- Nic – odparł krótko Sasuke.
- Ech? Stawiasz na szal związek i 10 patyków?
- Otóż, widzisz Naruto, jestem tak pewny, że ci się to nie uda po prostu – odrzekł jeszcze bardziej prowokująco.
- Chociaż, jak się podejmiesz nie możesz się wycofać – dodał drugi z przyjaciół.
- Ja nigdy nie cofam swoich słów… a kto ma być tą szczęściarą? – zapytał wyraźnie zirytowany postawą Uchihy i Sabaku.
- Tego się dowiesz jak przyjmiesz zakład – odpowiedział Gaara., Jego słowa ponownie zaprowadziły do milczenia. Blondyn wypił całą zawartość swojej butelki i w końcu zabrał głos.
- No dobra, stoi – wziął rękę przyjaciela w uścisk, a czerwono włosy szybko przeciął ich dłonie, rozpoczynając zakład – To teraz wskażcie mi moją wybrankę.
- Sasuke, czyń honory – poprosił Sabaku, patrząc to na dziewczyny to na kumpli.
- Hyuuga Hinata – zawiadomił z uśmiechem.
- Że jak?! – wrzasnął Naruto, ale widząc wzrok wszystkich na sobie szepnął do kręgu – Pojebało? Neji mnie zabiję, chociaż, nie najpierw zastosuję jakieś okrutne tortury dopiero potem zabiję. Nie możecie wybrać kogoś… z normalnej rodziny?
- Czyżbyś się bał, że przegrasz? Pomyśl jak fajnie będzie mieć kogoś tak, wpływowego jak Neji, w sojusznikach – zasugerował Uchiha zarzucając chłopakowi rękę na ramię.
- Zresztą Hinata jest ładna, ciesz się, że nie wybraliśmy kogoś pokroju Karin, albo tej z twarzą jak pizza z naszej grupy – uargumentował Gaara
- Brrr… no w sumie macie rację… to zacznę od razu, dobrze, że Neji już pojechał do domu – i właśnie tak zrobił zostawiając chłopaków samych, oni uśmiechnęli się triumfalnie i stuknęli puszkami pijąc za swój sukces.
- Heh, a co jak mu się to uda i się nie zabuja? – zapytał Sasuke.
- Nie martw się, rodzina Hyuuga potępia seks przed ślubem, a jak co powiemy wszystko Nejiemu i jak my będzie w związku z przymusu zaistniałych okoliczności – oznajmił Gaara, przez co znikły wszelkie wątpliwości.
- Na serio chcesz mu dać tyle kasy? – Sabaku uniósł brew patrząc na niego – No, te 10 tysięcy.
- Sasuke…. Kto wspominał o tysiącach? O kasie? Mówiłem o patykach.
- Heh, taka gra słów, dobre – po chwili jeszcze raz się zaśmiali głośno i wrócili do zabawy rozmawiając z kimś tam, bądź w ciszy popijając swoje napoje.

            Jakieś kilka minut wcześniej, dziewczyny siedziały na kanapie i oddawały się nadmiernym dyskusją. Pity alkohol przyczynił się do rozplątania im języka oraz zniszczenia wewnętrznego muru nazywanego nieśmiałość. Sakura nie była zbytnio w humorze przez od rana dokuczającą jej migrenę, tak bo akurat dzisiaj musiała rozpocząć się jej miesiączka. Położyła swoją głowę na ramieniu Hinaty, ona natomiast gładziła ręką po jej głowie, ta delikatność działała na jej bóle kojąco, oczywiście tę chwilę przerwał nagły skok z tyłu kanapy na miejsce siedzące
- Cześć, piękne niewiasty! Co tam? Och Sakurcia paskudnie wyglądasz – mówił dosyć głośnym tonem niebieskooki.
- Nie krzycz tak – odpowiedziała trzymając się za głowę.
- Dzisiaj nie jest dla niej najkorzystniejszy dzień na zabawę – wytłumaczyła z uśmiechem Hinata.
- Aaa… rozumiem… chodzi o TE dni – dopowiedział, co wywołało wnerwione spojrzenie różowowłosej.
- Ech… czekajcie na mnie, pójdę się ogarnąć do łazienki – rzekła dziewczyna wychodząc do łazienki i zostawiając samą Hinatę z Naruto. Kiedy doszło do białookiej w jakiej znajduję się sytuacji odsunęła się od blondyna i wzięła łyk swojego drinka.
- Too… zostaliśmy sami – stwierdził uwodzicielsko zbliżając się do niej na kanapie.
- Nie no… wszyscy są, wystarczy tylko zawołać – kolejny odsuwający się ruch, tym razem ostatni możliwy.
- Niby tak, ale w sumie pasuję mi, jak jest – oznajmił zbliżając się do patrzącej w drugą stronę – Hinata… właściwie… czemu ty mi nigdy nie patrzysz w oczy, jak ze mną rozmawiasz?
- Ech? Ach… och, wy-wydaję ci się – odparła wymijająco, kiedy poczuła jak chwyta ją za podbródek i odwraca w swoją stronę, twarz jej się zarumieniła, a serce przyspieszało z każdą sekundą.
            Dziewczyna drgnęła i wstała z kanapy jak oparzona, szukając wymówki na dziwaczne spojrzenie blondyna.
 – Ja… ja… pójdę napełnić drinka… tak, kończy mi się – i odeszła nim ten zdążył odpowiedzieć. Taka niepozorna, a twarda z niej sztuka, pomyślał, teraz chyba zna powód wybrania akurat Hyuugi, mógł to jeszcze przemyśleć, wypił duszkiem nietknięty drink na stole, pewnie należał do Sakury, i jeszcze raz podszedł do stojącej pod ścianą Hinaty. Czuł, że jest już lekko wstawiony, dlatego nie marnował czasu na gadanie, a przeszedł do czynów. Szarpnął trochę zbyt mocno białooką i przycisnął do ściany zbliżając wolno swoją twarz do jej, swoje usta do jej przymykając przy tym oczy. Dziewczyna bardzo zdenerwowana tym co miało się stać wytrąciła z dłoni szklankę z napojem, niechcący oblewając koszulę chłopaka, przez co odsunął się od niej.
- No, kurwa mać, patrz co robisz… - warknął podminowany tym faktem, zwykle by się tym nie przejął, ale kontrolujące go procenty wyzwoliły w nim ciut agresji – nowa koszula… no ja pierdolę.
- Przepraszam, nie chciałam, daj przepiorę ci…
- Weź… - zaczął obszarpując się jej dotyków – nie ruszaj..
            Może i lepiej się skończyło, że Naruto w końcu odszedł, ale jego słowa, jego ton bardzo zabolały Hinatę. Nie czuła potrzeby, aby nadal być na tej imprezie, zresztą i tak już długo wytrwała, było grubo po 11 w nocy. Poszła jeszcze poszukać Sakury, jednak po nieudanych próbach poszła do pokoju, gdzie tam właśnie ją zastała, śpiącą jak dziecko w rozkopanym łóżku. Natomiast na imprezie niebieskooki przebrany już w suchą koszulę szukał wzrokiem swej chwilowej wybranki.
- Ej, ej Kiba! Widziałeś Hinatę?
- No wyszła kilka minut temu – odpowiedział szatyn.
- Co? Dlaczego? – Inuzuka jedynie wzruszył ramionami, resztę czasu namawiając przyjaciela do robienia głupich numerom gościom.
            Uzumaki nie dał się długo przekonywać i dołączył do beztroskiej zabawy, lecz myślami nadal zastanawiał się, dlaczego dziewczyna już poszła? Zniknął tylko, by zmienić koszulę, gdyby go dotykała sama wyplamiła się tym alkoholem, zresztą zapach nie był miły dla nosa.

            Nazajutrz w pokoju Haruno i Hyuugi, atmosfera była lekko napięta. Sakura siedziała przed szafą i wszystko z niej wyrzuciła na podłogę zabierając się za ponowne układanie, powodem było nie znalezienie niczego w co mogła się przebrać, ach te hormony, w tym czasie jeszcze bardziej się pogłębiają. Hinata leżała w łóżku patrząc na nią, wiedziała, że takie zachowanie to rodzaj odstresowania, a przy okazji poukłada też jej ciuchy, ponieważ dzieliły razem szafę. Jednak to nie był powód jej napiętego humoru, myślała nad wczorajszą imprezą, a właściwie nad zachowaniem Naruto, obiektem jej westchnień, nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałaby się takich odważnych kroków z jego strony. A ona? Jak zwykle spanikowała i wszystko spieprzyła, bo już ładniej nie można tego określić.
„- Przepraszam, nie chciałam, daj przepiorę ci…
- Weź… nie ruszaj.”
            Przemknął jej obraz przez głowę, ten sposób wypowiedzianych słów był straszny. Postanowiła już więcej się do niebieskookiego nie zbliżać, sprawia same kłopoty. Nie potrafi nic zrobić dobrze, Naruto chciał ją pocałować! Taka okazja pewnie się już nie powtórzy, zakryła twarz poduszką krzycząc w nią:
- Hinata, ale jesteś głupia!
- Ech? Co się stało? – zareagowała Sakura, nadal układając, ale i wyczekując odpowiedzi.
- Nie, nic. Na to nie ma lekarstwa – odparła dziewczyna wciąż będąc w ciemności, dzięki poduszce.
- Widzę, że tobie humor też nie sprzyja… - zaczęła zielonooka siadając na łóżku przyjaciółki i zdejmując jej poduszkę z twarzy – ale jest na to rada.. ZAKUPY!
- Nie, to chyba na mnie nie zadziała.
- Przekonamy się – rzekła, wyciągając z łóżka przyjaciółkę i wraz z nią szukając ubioru do wyjścia.
            Hinata ubrała na siebie długie leginsy, a pod koszulę ubrała tunikę z trzy czwartą rękawa w kolorze zgniłej zieleni, długością sięgała ponad kolana, natomiast Sakura za poradą białookiej ubrała jeansy z artystycznymi wcięciami w niej, a do tego bluzkę także z trzy czwartą rękawa, która odsłaniała jej prawe ramię. Kiedy były gotowe wyszły na korytarz, Hinata zamykała na klucz swój pokój i dogoniła przyjaciółkę, a wtedy natknęły się na Sasuke:
- Co tu robisz? – zapytała Sakura zirytowana jego widokiem bez żadnego powodu.
- Wybierałem się właśnie do ciebie, sądziłem, że się… że ze sobą pobę…
- Daruj sobie, mam okres i ciekawsze plany… mianowicie zakupy, chodźmy Hinata – oznajmiła wyraźnie wychodząc, białooka tylko się uśmiechnęła witając z chłopakiem i go wyminęła znowu biegnąc za różowowłosą.
            Sasuke wracał z powrotem do pokoju napotykając właśnie wychodzącego z pomieszczenia blondyna. Wiedział, albo raczej domyślał się, gdzie chcę iść, więc rzucił w jego stronę słowa:
- Hinata wyszła razem z Sakurą na zakupy.
- Acha… - wycisnął z siebie Naruto wracając do pokoju i wychodząc z niego z kurtkami i butami, jedną parę wcisnął Uchihie i przekręcił klucz w zamku wciskając do kieszeni spodni – No to idziemy?
- Ech?! Gdzie?
- Na zakupy! – odpowiedział niebieskooki kierując się do wyjścia i po drodze się ubierając. Brunet podążył za nim. Nie uśmiechał mu się ten wypad, ale przyjaciel miał jedyny klucz do ich „apartamentu”.

            Tymczasem w niedalekim od akademika mieszkaniu, na weekend zatrzymał się student logistyki, owe mieszkanie należało do jego dziewczyny, Temari. Szczerze mówiąc, najchętniej zostałby w akademiku i nic nie robił, ale wszystko zepsuło zaproszenie jego matki, musiał zorganizować sobie plany z blondynką oraz zwinąć się do niej, bo matka dzwoni do budynku i upewnia się czy jej syna tam nie ma, upierdliwe. Całe szczęście, że Temari go przygarnęła.
            Leżał sobie na plecach z głową obróconą w bok i wgapiającą się w telewizor. Ten błogi spokój był tak przyjemny, że podejrzane było, iż trwał tak długo, ech  przeklął w myślach za to krakanie. Właśnie nastąpiła cisza, ekran telewizora się wyłączył, a przed twarzą chłopaka pojawiła się zgrabna kobieca sylwetka z morderczym spojrzeniem i zakupami w ręku:
- Może tak z łaski swojej, ruszysz dupę z kanapy i chociaż pomożesz mi robić obiad, nierobie!
- Ech, jakie to upierdliwe, matka chociażby nie chciała ode mnie pomocy – jęknął do siebie wstając i z rękami w kieszeni idąc do kuchni.
- To na kij tu przylazłeś? Myślałeś, że będę tolerować twoje lenistwo i traktować jak pierdzielonego króla? – warknęła Temari próbując przyprowadzić chłopaka do porządku, a ten objął jej biodra od tyłu opierając głowę na ramieniu.
- Przylazłem, bo dom jest daleko, a jest zimno i nie chcę mi się włóczyć pociągami… zresztą twoje towarzystwo mi bardziej odpowiada niż matki – podsumował chłopak, co wywołało lekki uśmiech u Temari – To co mam robić?
- Wypakuj z torby produkty i powkładaj je do szafek, a i wyciągnij bulion i mi podaj.
            Zabrał się za wykonywanie rozkazów postawionych przez główną właścicielkę mieszkania, tak, ten fakt stawiał go na przegranej pozycji w każdym sprzeciwie, który by miał miejsce. Nie myślał, czy Temari, by go wyrzuciła z domu, on wiedział, że by to zrobiła. Podszedł do stolika i wyjmował zakupione rzeczy, niestety od razu wszystko robił, źle. Mimo iż był niezwykle inteligentny to na takich rzeczach kompletnie się nie znał. Zaczął wkładać mięsa do lodówki gdy oburzona blondynka zawołała:
- Co ty wyprawiasz?
- Jak co? Wkładam do lodówki te upierdliwe mięso, które nie chcę się włożyć – odparł zły, po czym dostał w łeb od dziewczyny, która zaczęła poprawiać chłopaka.
- Bo mięso wkłada się do zamrażalki. Na pewno jesteś geniuszem?
- Ja się na tym nie znam, to nie moja robota… - rzekł, ale po chwili ugryzł się w język.
- Co powiedziałeś? Sugerujesz, że miejsce kobiety jest w kuchni?! – warknęła zbliżając się z morderczym spojrzeniem do chłopaka, który się powoli cofał.
- Nie… ech, upierdliwość… ja się na tym nie znam, a ty jak ryba w wodzie, to nie zajęcie dla mnie.
- Dobra, może i masz rację… a więc w szafce jest skrzynka z narzędziami, napraw spłuczkę w toalecie, potem szafkę w przedpokoju, a ja zrobię obiad – oznajmiła delikatnie unosząc kąciki ust – to męskie zajęcie, także dasz radę, a teraz wyjdź z kuchni, wnerwiasz mnie.
- Ech?! Upierdliwe… - skomentował pod nosem i wyszedł robić te męczące rzeczy, na szczęście w swoim mieszkaniu rodzinnym razem z tatą też naprawiał wszystko co się nawinęło, aby zaoszczędzić uszom głośnego głosu pani domu.

            Zbliżała się 4 po południu, na dworze było już ciemno, co jest normalne w okresie zimy, chłopcy już od jakichś dwóch godzin śledzili dziewczyny naładowane torbami w centrum handlowym. Naruto czekał na odpowiednią okazję, by podejść do Hinaty, może i nie postępował zbyt uczciwie co do niej, ale był zakochany w zielonookiej, a miłość nie ma zasad. Jego przyjaciel ciągle chodził naburmuszony, jemu było o wiele trudniej się ukrywać, bo zawsze jakaś lalka barbie się do niego przyssała i zaczęła podrywać, w myślach już bardzo, bardzo wiele razy zabił niebieskookiego. Kiedy dziewczyny weszły do kolejnego sklepu, tym razem z butami, zniecierpliwiony Sasuke szarpnął przyglądającemu się chłopakowi ramię.
- Długo jeszcze, do cholery?
- Nie marudź, wkurzasz mnie tym.
- To daj mi klucze od pokoju i sobie pójdę!
- Wiesz gdzie są, weź sobie – odpowiedział chytrze, miał je w kieszeni spodni, a wyjęcie ich wyglądałoby co najmniej dwuznacznie – Hehe, oddam ci jak odciągniesz Sakurę od Hinaty… o teraz jest dobry moment…
- Chwila! – zawołał brunet, zatrzymując go poprzez pociągnięcie za bluzę – Pojebało?! Nie zbliżę się do niej, ma okres! Wolę już grzebać ci w spodniach.
- Spier… - warknął odsuwając się trochę – No idźże, jak wygram zakład to nie będziesz jej musiał znosić.
- Niby czemu mam ci pomagać? Ja mam coś do strace.. – zaczął Sasuke, jednak blondyn wypchał go w kierunku dziewczyny i oddał do ręki klucze, nie miał wyjścia, podszedł do dziewczyny przeglądającej buty na półkach - … cześć skarbie. Co porabiasz?
- Sasuke? Co tu robisz? – zapytała Sakura, zszokowana jego widokiem… w sklepie.
- A spacerowałem… dla zabicia czasu, a ty co robisz?
- Zakupy – odparła beznamiętnie, bardziej zainteresowana była butami z wiosennej kolekcji.
- Ach… - skomentował, szukał w głowie jakiegoś głupiego tematu, bo jak tu teraz po prostu wyjść? – I co kupujesz? Buty?
- Buty? W sklepie z butami? – powiedziała sarkastycznie – Daj mi się zastanowić.
- I po co ten sarkazm? – spytał, ale dziewczyna była na wszystko obojętna, olewała go, to było coś – Jesteś jakaś nie w humorze, może kupię ci jakąś parę butów na poprawę?
- Ty? – zapytała zdumiona, a on przytaknął, postanowiła o nic się nie wykłócać, w końcu Sasuke Uchiha to zaproponował, odmowa byłaby grzechem. Tak więc zaciągnęła go w dział, na który z jej stanem portfela, nie mogła sobie pozwolić.

            Jakiś czas wcześniej, w tym samym sklepie, chłopak o blond włosach z ukrycia obserwował swoją zdobycz. Mimo wszystko nie traktował żadnej dziewczyny w ten sposób i nawet nie miał zamiaru, własna matka gdyby wiedziała o zakładzie, bez wahania obiła, by mu mordę, zresztą takie traktowanie nie było w jego stylu. Ech… im dłużej o tym myślał tym bardziej tego żałował.
            Spojrzał na Sakurę, która właśnie odciągała Sasuke w stronę dalszych półek z butami. To była szansa, zerknął na Hinatę. Przymierzyła przed lustrem, trampki na dość wysokich obcasach o czarnym kolorze,. Oglądała buty z każdej strony, nieświadomie wykonywała przy tym dość kusząco niewinne pozy, stanęła prosto patrząc tym razem na buty, gdy usłyszała przy swoim uchu delikatny szept:
- Cudownie w nich wyglądasz.
- Ech? Na- Naruto… - wymamrotała w tej samej chwili tracąc równowagę, lecz chłopak objął ją w pasie, właściwie nieumyślnie, ale uchronił ją od upadku.
- W porządku? – zapytał, jednak jej rumieńce nie pozwoliły na wypowiedzenie czegokolwiek. Uciekła głową w bok, czyli w lustro, zrobił to samo – Ej, ładnie razem wyglądamy, nie uważasz?
            Hinata wypaliła jeszcze większym rumieńcem, lekko odepchnęła od siebie chłopaka, by w spokoju oddychać i prowadzić konwersację.
- Co tutaj ro-robisz, Naruto?
- Eee… no z Sasuke przechodziłem i zobaczyłem ciebie, w tych fajnych butach… cudownie eksponują twoje łydki -  skomentował chłopak szczerząc się. Właściwie komplement był prawdziwy, nigdy wcześniej nie patrzył na Hinatę oceniając jej wygląd. Teraz wydała mu się całkiem atrakcyjna, boskie nogi, krągły tyłek.. Nie, musiał ogarnąć się, przecież Sakurcia była tą jedyną i kropka!
- Dzi-Dziękuję – odpowiedziała z rumieńcem na policzku – Ale nie są dla mnie, nawet chodzić w nich bym nie umiała.
- Przesadzasz, skoro stać umiesz to chodzenie jest drobnostką, no dalej przejdź się – zaproponował blondyn.
            Uśmiechnął się i pchnął dziewczyne do przodu parkietu, co za dobrze nie wyszło, bo pod naporem popchnięcia natychmiast straciła równowagę, stopa wykrzywiła jej się na długość obcasów i z impetem wylądowała na podłodze.
            Naruto wykrzyknął jej imię i kucnął przy białookiej. Czuł jak oblał go pot. Zajebiście, chciał dobrze, a wyszło jak zwykle, ale się za ten swój upór nienawidził! Chciał zapytać czy w porządku, ale fakt, iż białooka trzymała się za kostkę, a wyraz twarzy sugerował ból, odpowiedź była oczywista, bez pytania wziął ją na ręce, rzecz jasna protesty wyciekały z jej ust, ale je zignorował. Posadził ją na kanapie w sklepie, a sprzedawca, który widział sytuację podał im maść i bandaż zostawiając samych, gdyż uznał ich za parę, także zajmą się sobą najlepiej.
- Przepraszam… sprawiam ci same kłopoty – zaczęła wstydliwie Hinata, jednocześnie ściągnęła buty i skarpetkę z obolałej stopy.
- Przestań gadać głupoty – warknął i zabrał maść nim ona zdążyła to zrobić, następnie, siedząc obok niej,  nałożył maź na jej stopę.
- N-Nie.. nie musisz. Poradzę sobie sama – zaprotestowała z wypiekami na twarzy. Zabrała stopę z zasięgu jego dotyku i wtarła sobie maść oraz zabandażowała stopę. Blondyn nie kłócił się, dziewczyna wyglądała jakby miała zemdleć, aż biło od niej uczucie gorąca – Gotowe.
- Okej, a możesz wstać? I w ogóle iść?
- Umm, chyba… au, au, au! Nie, ale jakoś sobie poradzę… Sakura weźmie moje zakupy i jakoś to będ… co, co ty robisz? – zapytała kiedy chłopak wziął jej zakupy i z uśmiecham kucnął odwrócony od niej.
- Wskakuj mi na barana, zaprowadzę cię do akademika, w końcu sam jestem sprawcą wypadku.
- A-Ale, naprawdę… ja…
- Tak szczerze mówiąc, Sasuke chciałby pobyć sam na sam z Sakurcią – skłamał, inaczej nie namówi jej, by przyjęła jego pomoc.
            Po chwili poczuł delikatne objęcie wokół szyi i niepewne przylgnięcie do jego pleców. Z uśmiechem na ustach splątał ręce, by uchwycić jej nogi i dzięki pracą kolan podniósł się i skierował do wyjścia.

            Natomiast Sasuke kucał pod ścianą i niczym skazaniec czekał, aż w końcu Sakura wybierze jakąś parę butów. Wyjęła z pudełka kolejną parę i przymierzyła z fascynacją patrząc w odbicie:
- Idealne! Chodź, chodź Miśku i zobacz! – ponaglała chłopaka, który podszedł klnąc na siebie w myślach, że też musiał akurat buty zaproponować
- No całkiem niezłe – oznajmił z lekkim uśmiechem, który znikł wraz z zobaczeniem ceny na pudełku – To kurwa jakiś żart? Do takiej ceny powinni dorzucić cały sklep!
- Uspokój się, ludzie się gapią.
- Jak się mam uspokoić?! Widziałaś cenę? Nie kupię ci ich!
- Ech? Mówiłeś, że ci się podobają, więc je chcę.
- Nie podobają są ohydne! I ten brokat na nich…
- Pani wygląda naprawdę dobrze, nogi wprost stworzone dla nich – skomentowała sprzedawczyni, taki chwyt marketingowy, komplementuję gdy widzi wahanie.
- Wyglądasz jak choinka, zresztą do takich butów nie pasują twoje ciągłe siniaki na nogach – odparł Sasuke, napotkał się na dwa mordercze spojrzenia.
- Do tych butów przyda się pani torebka za pół ceny – skwitowała sprzedawczyni.
- Tak, ma pani rację – rzekła, piorunując swojego chłopaka spojrzeniem.
- Acha, głupia babska solidarność. Nie kupię, jeszcze mnie nie popierdoliło.
– Słuchaj, kupisz mi te buty, bo mnie na to nakręcałeś, a ja nie jestem w humorze, byś mnie rozczarowywał, w każdej chwili mogę się zemścić, a tego, uwierz mi, nie chcesz! – warknęła Sakura.
            Tymi groźbami dopięła swego, nie dość, że miała nowe ubrania, buty z torebką w zestawie, malowidła to jeszcze targarza w postaci swojego chłopaka. Właściwie odpuściłaby mu, ale przez to, że w sklepie nie było Hinaty… no cóż, peszek.

~~*~~

Aleeee kłamiecie! I co gorsza, dobrze wam wychodzi popadłam w samozachwyt :P Nie no żarcik, muszę was zmartwić, bo następna taka notka, z której ja miałam salwy śmiechu pisząc ją będzie dopiero w 7 rozdziale :P Teraz raczej będzie aktywowana dramaturgia xD
Co do paringów to będzie każdego po trochu, ale głównie, of course, NaruHina :) Więc no, każdy będzie miał coś dla siebie ^^
Dziękuję też za wskazanie błędów, jednak tych stylistycznych i składniowych pewnie nigdy nie poprawie xD ale się postaram, albo zatrudnie korektora xD 
Tak na koniec, jeszcze raz dziękuję za miłe słowa :) mam nadzieje, że wytrzymiecie teraźniejsze notki :P 
Pozdrawiam, Soli :):*

10 komentarzy:

  1. dodano: 19 stycznia 2013 18:53

    Hah, Sakura się wkurwiła xD
    Eh, Naruto ba~ka! Co za idiota =.="
    Temari i Shikamaru.. Ach, faceci jak zwykle bezsilni wobec dziewczyn ^3^
    Mówisz, że teraz dramat będzie? To luz. Dramat też potrzebny xD
    U mnie też nowa nota, zapraszam c:

    OdpowiedzUsuń
  2. dodano: 19 stycznia 2013 21:08

    Keep calm and love Naruto <3
    Idiota nabrał się na te patyki xd
    Nawaleni faceci nie są przyjemnym widokiem, a tym bardziej przyjemnym zjawiskiem. Odburknął jej tak chamsko: weź nie ruszaj - a ona się jeszcze o to zamarwia. Nie wyrobiłabym na jej miejscu, jakbym przejmowała się wszystkim dookoła w taki, stopniu.
    "A teraz wyjdź z kuchni, wnerwiasz mnie" - <3
    Podziwiam Temari za cierpliwość. Ja takiego Shikamaru już dawno do większej roboty bym zmusiła ;3
    "– Pojebało?! Nie zbliżę się do niej, ma okres! Wolę już grzebać ci w spodniach." - i jak się tu nie uśmiechnąć xd

    Samo zachwyt tego rozdzaju, jest jak najbardziej porządany :D

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dodano: 20 stycznia 2013 9:12

    Jezuu, Naruś nabrał się na patyki. XD
    Heh, Naruto psuje wszystko, tak jak ja i myśli tak jak ja... podejrzane... XD
    Współczuje Sasuke i Shikamaru... są kontrolowani przez kobiety. XD
    Dramat? Lubie dramaty. *q* xd
    Pozdrawiam i życzę DUŻO weny na następny rozdział. ^w^

    OdpowiedzUsuń
  4. dodano: 20 stycznia 2013 13:39

    Się nabrał na te patyki xD Ale kłamstwo w celach wyższych, ot co! Chcą szczęścia swojego kumpla i... pośmiać się trochę z niego, jak sądzę? XDD
    Wiedziałam, że Naruto to idiota xd Ale jemu to tak pasuje, że nie sposób go nie kochać xd Myślałam, że jak się spije to zacznie odwalać jeszcze lepsze scenki na podrywy XD Ale to też jest dobre.
    'Pojebało?! Nie zbliżę się do niej, ma okres! Wolę już grzebać ci w spodniach.' - padłam XD Faceci to jednak są bezsilni wobec kobiet, nie ważne, co by robili xd A tym bardziej Shikamaru - on to jest na zaawansowanym poziomie uległości. Normalnie jakby był z Temari po dziesięciu latach małżeństwa! XDD
    Dramat... Mnie pasuje! xd
    Życzę weny i nie mogę doczekać się nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. dodano: 21 stycznia 2013 18:08

    Patyki ;D Swoją droga ciekawy zakład, tylko boje się wyniku xd. Skoro to blog NxH to Naruciak musi wygrać, a wtedy po moim SasuSaku -,- Ale nie przejmuj się, to tylko takie moje wywody xD. Rozdział ciekawy, chociaż moim zdaniem chyba za szybko wszystko się dzieje (ja na miejscu Hinaty chyba bym zauważyła, że coś nie tak ;d ). Życzę weny i tego żebyś szybko dodała notkę. :)
    A co do mnie, to z tą szybkością w pisaniu jest (bardzo) bardzo słabo. Nie wiem na kiedy się wyrobię, chociaż obiecałam rozdział niedługo... No nic, najwyżej się sprężę . Nie bież ze mnie przykładu ;) .

    OdpowiedzUsuń
  6. dodano: 23 stycznia 2013 12:47

    Notka cud, miód i jednorożce. Trochę się jednak boje co będzie jak się sprawa rypnie... Hinata może złapać niezłego doła jak się dowie że to był zakład. Sasuke i Gaara będą musieli pozbierać przed akademikiem 10 patyków xD

    Życzę weny, czekam na next i Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. dodano: 25 stycznia 2013 19:17

    Czyli będzie hentai naruhina? Rozdział bardzo mi się podobał i przypadł mi do gustu :>

    OdpowiedzUsuń
  8. dodano: 25 stycznia 2013 20:20

    Cześć :D
    Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej szczegółów na moim blogu ;]

    (Skomentować Twojego skomentuję, jak tylko znajdę chwilkę czasu ^^ Przeczytany jest ;] No i dziękuję za komentarz u mnie :D)

    OdpowiedzUsuń
  9. UUU chamsko ze strony Naruciaka taki układ brać ;p Kolejny zajebisty rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. XD – to wszystko, co mogę napisać o tym rozdziale.
    Choć ten zakład był mi już wcześniej znany, to i tak bardzo się zdenerwowałam! Szkoda, że Naruto jest takim idiotą... Ma taką fajną dziewczynę przy sobie, Ech... Za niedługo ją docenisz! ♡

    OdpowiedzUsuń