Kolejny dzień minął wszystkim, ku ich ucieszę, jak z bicza strzelił, a
przynajmniej do czasu planowanej na dzisiaj imprezie w akademiku.
Chłopaki po zajęciach udali się na zakupy, za które zapłacił Naruto,
dzięki przelanym przez jego matkę pieniądzom. Złota kobieta, nawet nie
zapytała na co przeznaczy te pieniądze, ufała mu, chociaż w niektórych
sytuacjach to było raczej wadą. W każdym razie zakupy zrobione, alkohol i
niezdrowe żarcie, bo co innego gości na studenckich stolikach? Udali
się z uśmiechami do budynku, salon w akademiku, który do tej pory był
zamknięty na klucz, dzięki ostatniej urządzonej w nim imprezie, został
otwarty przez opiekuna, następnie wręczył klucz najbardziej zaufanej pod
względem porządności osobie jaką była Hinata.
Oczywiście, wszystko zaczęło się o 18 i wtedy też się rozkręciło, Nie
śmieliby odmówić sobie alkoholu, tym bardziej, że nie był to trunek za
ich ciężko zarobione czy utrzymane pieniądze. Dziewczyny w niezwykle
kuszących strojach rozsiadły się na kanapie dyskutując o codziennych
sprawach, a przy tym popijając drinki. Natomiast pewna grupka chłopców, w
których skład wchodzili Gaara, Sasuke i Naruto stali pod ścianą z
butelkami piwa w ręku. Rozmawiali o niczym, aż z tego wywiązał się
dialog o dziewczynach.
- Rozmawiałeś z Matsuri? Co u niej słychać? – dopytywał Naruto błękitnookiego.
-
Nic nowego. Po prostu nasza sytuacja się komplikuję – poinformował
napotykając nie rozumiejące spojrzenie Sasuke – Przez rodzinę jesteśmy w
stanie narzeczeństwa, ale ponieważ nie czujemy do siebie chemii…
- Bo ona lubi mnie – przerwał z zadowoleniem blondyn, po chwili mówiąc – Sorry, już nie będę.
- Taa… no więc udajemy, że jesteśmy razem – dokończył Gaara.
-
Powalona sprawa – skomentował brunet – My z Sakurą też jakby udajemy…
też mamy z tego korzyści, ona chodzi z kimś kto jej się podoba, a ja nie
jestem ciągle adorowany.
- Gówno prawda, bawisz się jej uczuciami, cwelu jebany – zbeształ przyjaciela niebieskooki.
- Skąd taki wniosek? – wtrącił Gaara.
-
Wczoraj Sakurcia spędzała czas z jakimś kolesiem, Sasuke był zazdrosny i
zaznaczył ją malinką zamiast zwyczajnie z nią pogadać – wytłumaczył
popijając kilka łyków piwa.
-
Co moje, to moje i tyle – skwitował czarnooki – Ale co ty tam wiesz,
skoro nawet dziewczyny nie możesz znaleźć – dodał prowokująco i
dopijając swojego browara.
- Gdybym chciał to bym miał dziewczynę.
-
Ale? – drążył temat Gaara, wymieniając się spojrzeniami z Sasuke. Obaj w
myślach układali jeden, taki sam plan. Zabrali ze stołu kolejne puszki z
piwem, otworzyli i upili jeden łyk.
- Ale… czekam, aż Sakurcia znudzi się Sasuke – odpowiedział chłopak.
- No to może ci pomogę… - zaczął Sasuke z uśmiechem stając naprzeciwko przyjaciela.
- Ech? Jak chcesz to zrobić? – zapytał zdziwiony blondyn, a stojący obok Gaara już się wszystkiego domyślał.
-
Załóżmy się… zerwę z twoją śliczną Sakurcią jak wolisz sprawie, że się
mną znudzi, a w zamian ty zaczniesz chodzić z wybraną przez nas laską.
- Rzecz jasna wykonasz 3 warunki, życia w związku – dodał Gaara, dołączając do gry Sasuke.
- Warunki? – dopytał niebieskooki.
-
Tak, randki, miłość i… seks – wytłumaczył czerwono włosy – to wszystko
ma robić twoja dziewczyna. To co piszesz się? – blondyn dość intensywnie
nad tym myślał, więc dodał po chwili – Powiedzmy, że razem z Sasuke
dodamy do tego jeszcze z 10 patyków.
Brunet spojrzał na niego jak na wariata, ale ten dał mu znaki, że jakby
co on bierze to na siebie. Przyglądali się opierającemu o ścianę
chłopakowi wyczekując odpowiedzi, po chwili odezwał się:
- A… to pewnie niemożliwe, ale co jak mi się nie uda?
- Nic – odparł krótko Sasuke.
- Ech? Stawiasz na szal związek i 10 patyków?
- Otóż, widzisz Naruto, jestem tak pewny, że ci się to nie uda po prostu – odrzekł jeszcze bardziej prowokująco.
- Chociaż, jak się podejmiesz nie możesz się wycofać – dodał drugi z przyjaciół.
- Ja nigdy nie cofam swoich słów… a kto ma być tą szczęściarą? – zapytał wyraźnie zirytowany postawą Uchihy i Sabaku.
-
Tego się dowiesz jak przyjmiesz zakład – odpowiedział Gaara., Jego
słowa ponownie zaprowadziły do milczenia. Blondyn wypił całą zawartość
swojej butelki i w końcu zabrał głos.
-
No dobra, stoi – wziął rękę przyjaciela w uścisk, a czerwono włosy
szybko przeciął ich dłonie, rozpoczynając zakład – To teraz wskażcie mi
moją wybrankę.
- Sasuke, czyń honory – poprosił Sabaku, patrząc to na dziewczyny to na kumpli.
- Hyuuga Hinata – zawiadomił z uśmiechem.
-
Że jak?! – wrzasnął Naruto, ale widząc wzrok wszystkich na sobie
szepnął do kręgu – Pojebało? Neji mnie zabiję, chociaż, nie najpierw
zastosuję jakieś okrutne tortury dopiero potem zabiję. Nie możecie
wybrać kogoś… z normalnej rodziny?
-
Czyżbyś się bał, że przegrasz? Pomyśl jak fajnie będzie mieć kogoś tak,
wpływowego jak Neji, w sojusznikach – zasugerował Uchiha zarzucając
chłopakowi rękę na ramię.
-
Zresztą Hinata jest ładna, ciesz się, że nie wybraliśmy kogoś pokroju
Karin, albo tej z twarzą jak pizza z naszej grupy – uargumentował Gaara
-
Brrr… no w sumie macie rację… to zacznę od razu, dobrze, że Neji już
pojechał do domu – i właśnie tak zrobił zostawiając chłopaków samych,
oni uśmiechnęli się triumfalnie i stuknęli puszkami pijąc za swój
sukces.
- Heh, a co jak mu się to uda i się nie zabuja? – zapytał Sasuke.
-
Nie martw się, rodzina Hyuuga potępia seks przed ślubem, a jak co
powiemy wszystko Nejiemu i jak my będzie w związku z przymusu
zaistniałych okoliczności – oznajmił Gaara, przez co znikły wszelkie
wątpliwości.
- Na serio chcesz mu dać tyle kasy? – Sabaku uniósł brew patrząc na niego – No, te 10 tysięcy.
- Sasuke…. Kto wspominał o tysiącach? O kasie? Mówiłem o patykach.
-
Heh, taka gra słów, dobre – po chwili jeszcze raz się zaśmiali głośno i
wrócili do zabawy rozmawiając z kimś tam, bądź w ciszy popijając swoje
napoje.
Jakieś kilka minut wcześniej, dziewczyny siedziały na kanapie i
oddawały się nadmiernym dyskusją. Pity alkohol przyczynił się do
rozplątania im języka oraz zniszczenia wewnętrznego muru nazywanego
nieśmiałość. Sakura nie była zbytnio w humorze przez od rana dokuczającą
jej migrenę, tak bo akurat dzisiaj musiała rozpocząć się jej
miesiączka. Położyła swoją głowę na ramieniu Hinaty, ona natomiast
gładziła ręką po jej głowie, ta delikatność działała na jej bóle kojąco,
oczywiście tę chwilę przerwał nagły skok z tyłu kanapy na miejsce
siedzące
- Cześć, piękne niewiasty! Co tam? Och Sakurcia paskudnie wyglądasz – mówił dosyć głośnym tonem niebieskooki.
- Nie krzycz tak – odpowiedziała trzymając się za głowę.
- Dzisiaj nie jest dla niej najkorzystniejszy dzień na zabawę – wytłumaczyła z uśmiechem Hinata.
- Aaa… rozumiem… chodzi o TE dni – dopowiedział, co wywołało wnerwione spojrzenie różowowłosej.
-
Ech… czekajcie na mnie, pójdę się ogarnąć do łazienki – rzekła
dziewczyna wychodząc do łazienki i zostawiając samą Hinatę z Naruto.
Kiedy doszło do białookiej w jakiej znajduję się sytuacji odsunęła się
od blondyna i wzięła łyk swojego drinka.
- Too… zostaliśmy sami – stwierdził uwodzicielsko zbliżając się do niej na kanapie.
- Nie no… wszyscy są, wystarczy tylko zawołać – kolejny odsuwający się ruch, tym razem ostatni możliwy.
-
Niby tak, ale w sumie pasuję mi, jak jest – oznajmił zbliżając się do
patrzącej w drugą stronę – Hinata… właściwie… czemu ty mi nigdy nie
patrzysz w oczy, jak ze mną rozmawiasz?
-
Ech? Ach… och, wy-wydaję ci się – odparła wymijająco, kiedy poczuła jak
chwyta ją za podbródek i odwraca w swoją stronę, twarz jej się
zarumieniła, a serce przyspieszało z każdą sekundą.
Dziewczyna drgnęła i wstała z kanapy jak oparzona, szukając wymówki na dziwaczne spojrzenie blondyna.
–
Ja… ja… pójdę napełnić drinka… tak, kończy mi się – i odeszła nim ten
zdążył odpowiedzieć. Taka niepozorna, a twarda z niej sztuka, pomyślał,
teraz chyba zna powód wybrania akurat Hyuugi, mógł to jeszcze
przemyśleć, wypił duszkiem nietknięty drink na stole, pewnie należał do
Sakury, i jeszcze raz podszedł do stojącej pod ścianą Hinaty. Czuł, że
jest już lekko wstawiony, dlatego nie marnował czasu na gadanie, a
przeszedł do czynów. Szarpnął trochę zbyt mocno białooką i przycisnął do
ściany zbliżając wolno swoją twarz do jej, swoje usta do jej
przymykając przy tym oczy. Dziewczyna bardzo zdenerwowana tym co miało
się stać wytrąciła z dłoni szklankę z napojem, niechcący oblewając
koszulę chłopaka, przez co odsunął się od niej.
-
No, kurwa mać, patrz co robisz… - warknął podminowany tym faktem,
zwykle by się tym nie przejął, ale kontrolujące go procenty wyzwoliły w
nim ciut agresji – nowa koszula… no ja pierdolę.
- Przepraszam, nie chciałam, daj przepiorę ci…
- Weź… - zaczął obszarpując się jej dotyków – nie ruszaj..
Może i lepiej się skończyło, że Naruto w końcu odszedł, ale jego słowa,
jego ton bardzo zabolały Hinatę. Nie czuła potrzeby, aby nadal być na
tej imprezie, zresztą i tak już długo wytrwała, było grubo po 11 w nocy.
Poszła jeszcze poszukać Sakury, jednak po nieudanych próbach poszła do
pokoju, gdzie tam właśnie ją zastała, śpiącą jak dziecko w rozkopanym
łóżku. Natomiast na imprezie niebieskooki przebrany już w suchą koszulę
szukał wzrokiem swej chwilowej wybranki.
- Ej, ej Kiba! Widziałeś Hinatę?
- No wyszła kilka minut temu – odpowiedział szatyn.
- Co? Dlaczego? – Inuzuka jedynie wzruszył ramionami, resztę czasu namawiając przyjaciela do robienia głupich numerom gościom.
Uzumaki nie dał się długo przekonywać i dołączył do beztroskiej zabawy,
lecz myślami nadal zastanawiał się, dlaczego dziewczyna już poszła?
Zniknął tylko, by zmienić koszulę, gdyby go dotykała sama wyplamiła się
tym alkoholem, zresztą zapach nie był miły dla nosa.
Nazajutrz w pokoju Haruno i Hyuugi, atmosfera była lekko napięta.
Sakura siedziała przed szafą i wszystko z niej wyrzuciła na podłogę
zabierając się za ponowne układanie, powodem było nie znalezienie
niczego w co mogła się przebrać, ach te hormony, w tym czasie jeszcze
bardziej się pogłębiają. Hinata leżała w łóżku patrząc na nią,
wiedziała, że takie zachowanie to rodzaj odstresowania, a przy okazji
poukłada też jej ciuchy, ponieważ dzieliły razem szafę. Jednak to nie
był powód jej napiętego humoru, myślała nad wczorajszą imprezą, a
właściwie nad zachowaniem Naruto, obiektem jej westchnień, nawet w
najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałaby się takich odważnych
kroków z jego strony. A ona? Jak zwykle spanikowała i wszystko
spieprzyła, bo już ładniej nie można tego określić.
„- Przepraszam, nie chciałam, daj przepiorę ci…
- Weź… nie ruszaj.”
Przemknął jej obraz przez głowę, ten sposób wypowiedzianych słów był
straszny. Postanowiła już więcej się do niebieskookiego nie zbliżać,
sprawia same kłopoty. Nie potrafi nic zrobić dobrze, Naruto chciał ją
pocałować! Taka okazja pewnie się już nie powtórzy, zakryła twarz
poduszką krzycząc w nią:
- Hinata, ale jesteś głupia!
- Ech? Co się stało? – zareagowała Sakura, nadal układając, ale i wyczekując odpowiedzi.
- Nie, nic. Na to nie ma lekarstwa – odparła dziewczyna wciąż będąc w ciemności, dzięki poduszce.
-
Widzę, że tobie humor też nie sprzyja… - zaczęła zielonooka siadając na
łóżku przyjaciółki i zdejmując jej poduszkę z twarzy – ale jest na to
rada.. ZAKUPY!
- Nie, to chyba na mnie nie zadziała.
- Przekonamy się – rzekła, wyciągając z łóżka przyjaciółkę i wraz z nią szukając ubioru do wyjścia.
Hinata ubrała na siebie długie leginsy, a pod koszulę ubrała tunikę z
trzy czwartą rękawa w kolorze zgniłej zieleni, długością sięgała ponad
kolana, natomiast Sakura za poradą białookiej ubrała jeansy z
artystycznymi wcięciami w niej, a do tego bluzkę także z trzy czwartą
rękawa, która odsłaniała jej prawe ramię. Kiedy były gotowe wyszły na
korytarz, Hinata zamykała na klucz swój pokój i dogoniła przyjaciółkę, a
wtedy natknęły się na Sasuke:
- Co tu robisz? – zapytała Sakura zirytowana jego widokiem bez żadnego powodu.
- Wybierałem się właśnie do ciebie, sądziłem, że się… że ze sobą pobę…
-
Daruj sobie, mam okres i ciekawsze plany… mianowicie zakupy, chodźmy
Hinata – oznajmiła wyraźnie wychodząc, białooka tylko się uśmiechnęła
witając z chłopakiem i go wyminęła znowu biegnąc za różowowłosą.
Sasuke wracał z powrotem do pokoju napotykając właśnie wychodzącego z
pomieszczenia blondyna. Wiedział, albo raczej domyślał się, gdzie chcę
iść, więc rzucił w jego stronę słowa:
- Hinata wyszła razem z Sakurą na zakupy.
-
Acha… - wycisnął z siebie Naruto wracając do pokoju i wychodząc z niego
z kurtkami i butami, jedną parę wcisnął Uchihie i przekręcił klucz w
zamku wciskając do kieszeni spodni – No to idziemy?
- Ech?! Gdzie?
-
Na zakupy! – odpowiedział niebieskooki kierując się do wyjścia i po
drodze się ubierając. Brunet podążył za nim. Nie uśmiechał mu się ten
wypad, ale przyjaciel miał jedyny klucz do ich „apartamentu”.
Tymczasem w niedalekim od akademika mieszkaniu, na weekend zatrzymał
się student logistyki, owe mieszkanie należało do jego dziewczyny,
Temari. Szczerze mówiąc, najchętniej zostałby w akademiku i nic nie
robił, ale wszystko zepsuło zaproszenie jego matki, musiał zorganizować
sobie plany z blondynką oraz zwinąć się do niej, bo matka dzwoni do
budynku i upewnia się czy jej syna tam nie ma, upierdliwe. Całe
szczęście, że Temari go przygarnęła.
Leżał sobie na plecach z głową obróconą w bok i wgapiającą się w
telewizor. Ten błogi spokój był tak przyjemny, że podejrzane było, iż
trwał tak długo, ech przeklął w myślach za to krakanie. Właśnie
nastąpiła cisza, ekran telewizora się wyłączył, a przed twarzą chłopaka
pojawiła się zgrabna kobieca sylwetka z morderczym spojrzeniem i
zakupami w ręku:
- Może tak z łaski swojej, ruszysz dupę z kanapy i chociaż pomożesz mi robić obiad, nierobie!
- Może tak z łaski swojej, ruszysz dupę z kanapy i chociaż pomożesz mi robić obiad, nierobie!
-
Ech, jakie to upierdliwe, matka chociażby nie chciała ode mnie pomocy –
jęknął do siebie wstając i z rękami w kieszeni idąc do kuchni.
-
To na kij tu przylazłeś? Myślałeś, że będę tolerować twoje lenistwo i
traktować jak pierdzielonego króla? – warknęła Temari próbując
przyprowadzić chłopaka do porządku, a ten objął jej biodra od tyłu
opierając głowę na ramieniu.
-
Przylazłem, bo dom jest daleko, a jest zimno i nie chcę mi się włóczyć
pociągami… zresztą twoje towarzystwo mi bardziej odpowiada niż matki –
podsumował chłopak, co wywołało lekki uśmiech u Temari – To co mam
robić?
- Wypakuj z torby produkty i powkładaj je do szafek, a i wyciągnij bulion i mi podaj.
Zabrał się za wykonywanie rozkazów postawionych przez główną
właścicielkę mieszkania, tak, ten fakt stawiał go na przegranej pozycji w
każdym sprzeciwie, który by miał miejsce. Nie myślał, czy Temari, by go
wyrzuciła z domu, on wiedział, że by to zrobiła. Podszedł do stolika i
wyjmował zakupione rzeczy, niestety od razu wszystko robił, źle. Mimo iż
był niezwykle inteligentny to na takich rzeczach kompletnie się nie
znał. Zaczął wkładać mięsa do lodówki gdy oburzona blondynka zawołała:
- Co ty wyprawiasz?
-
Jak co? Wkładam do lodówki te upierdliwe mięso, które nie chcę się
włożyć – odparł zły, po czym dostał w łeb od dziewczyny, która zaczęła
poprawiać chłopaka.
- Bo mięso wkłada się do zamrażalki. Na pewno jesteś geniuszem?
- Ja się na tym nie znam, to nie moja robota… - rzekł, ale po chwili ugryzł się w język.
-
Co powiedziałeś? Sugerujesz, że miejsce kobiety jest w kuchni?! –
warknęła zbliżając się z morderczym spojrzeniem do chłopaka, który się
powoli cofał.
- Nie… ech, upierdliwość… ja się na tym nie znam, a ty jak ryba w wodzie, to nie zajęcie dla mnie.
-
Dobra, może i masz rację… a więc w szafce jest skrzynka z narzędziami,
napraw spłuczkę w toalecie, potem szafkę w przedpokoju, a ja zrobię
obiad – oznajmiła delikatnie unosząc kąciki ust – to męskie zajęcie,
także dasz radę, a teraz wyjdź z kuchni, wnerwiasz mnie.
-
Ech?! Upierdliwe… - skomentował pod nosem i wyszedł robić te męczące
rzeczy, na szczęście w swoim mieszkaniu rodzinnym razem z tatą też
naprawiał wszystko co się nawinęło, aby zaoszczędzić uszom głośnego
głosu pani domu.
Zbliżała się 4 po południu, na dworze było już ciemno, co jest normalne
w okresie zimy, chłopcy już od jakichś dwóch godzin śledzili dziewczyny
naładowane torbami w centrum handlowym. Naruto czekał na odpowiednią
okazję, by podejść do Hinaty, może i nie postępował zbyt uczciwie co do
niej, ale był zakochany w zielonookiej, a miłość nie ma zasad. Jego
przyjaciel ciągle chodził naburmuszony, jemu było o wiele trudniej się
ukrywać, bo zawsze jakaś lalka barbie się do niego przyssała i zaczęła
podrywać, w myślach już bardzo, bardzo wiele razy zabił niebieskookiego.
Kiedy dziewczyny weszły do kolejnego sklepu, tym razem z butami,
zniecierpliwiony Sasuke szarpnął przyglądającemu się chłopakowi ramię.
- Długo jeszcze, do cholery?
- Nie marudź, wkurzasz mnie tym.
- To daj mi klucze od pokoju i sobie pójdę!
-
Wiesz gdzie są, weź sobie – odpowiedział chytrze, miał je w kieszeni
spodni, a wyjęcie ich wyglądałoby co najmniej dwuznacznie – Hehe, oddam
ci jak odciągniesz Sakurę od Hinaty… o teraz jest dobry moment…
-
Chwila! – zawołał brunet, zatrzymując go poprzez pociągnięcie za bluzę –
Pojebało?! Nie zbliżę się do niej, ma okres! Wolę już grzebać ci w
spodniach.
- Spier… - warknął odsuwając się trochę – No idźże, jak wygram zakład to nie będziesz jej musiał znosić.
-
Niby czemu mam ci pomagać? Ja mam coś do strace.. – zaczął Sasuke,
jednak blondyn wypchał go w kierunku dziewczyny i oddał do ręki klucze,
nie miał wyjścia, podszedł do dziewczyny przeglądającej buty na półkach -
… cześć skarbie. Co porabiasz?
- Sasuke? Co tu robisz? – zapytała Sakura, zszokowana jego widokiem… w sklepie.
- A spacerowałem… dla zabicia czasu, a ty co robisz?
- Zakupy – odparła beznamiętnie, bardziej zainteresowana była butami z wiosennej kolekcji.
- Ach… - skomentował, szukał w głowie jakiegoś głupiego tematu, bo jak tu teraz po prostu wyjść? – I co kupujesz? Buty?
- Buty? W sklepie z butami? – powiedziała sarkastycznie – Daj mi się zastanowić.
-
I po co ten sarkazm? – spytał, ale dziewczyna była na wszystko
obojętna, olewała go, to było coś – Jesteś jakaś nie w humorze, może
kupię ci jakąś parę butów na poprawę?
-
Ty? – zapytała zdumiona, a on przytaknął, postanowiła o nic się nie
wykłócać, w końcu Sasuke Uchiha to zaproponował, odmowa byłaby grzechem.
Tak więc zaciągnęła go w dział, na który z jej stanem portfela, nie
mogła sobie pozwolić.
Jakiś czas wcześniej, w tym samym sklepie, chłopak o blond włosach z
ukrycia obserwował swoją zdobycz. Mimo wszystko nie traktował żadnej
dziewczyny w ten sposób i nawet nie miał zamiaru, własna matka gdyby
wiedziała o zakładzie, bez wahania obiła, by mu mordę, zresztą takie
traktowanie nie było w jego stylu. Ech… im dłużej o tym myślał tym
bardziej tego żałował.
Spojrzał na Sakurę, która właśnie odciągała Sasuke w stronę dalszych
półek z butami. To była szansa, zerknął na Hinatę. Przymierzyła przed
lustrem, trampki na dość wysokich obcasach o czarnym kolorze,. Oglądała
buty z każdej strony, nieświadomie wykonywała przy tym dość kusząco
niewinne pozy, stanęła prosto patrząc tym razem na buty, gdy usłyszała
przy swoim uchu delikatny szept:
- Cudownie w nich wyglądasz.
-
Ech? Na- Naruto… - wymamrotała w tej samej chwili tracąc równowagę,
lecz chłopak objął ją w pasie, właściwie nieumyślnie, ale uchronił ją od
upadku.
-
W porządku? – zapytał, jednak jej rumieńce nie pozwoliły na
wypowiedzenie czegokolwiek. Uciekła głową w bok, czyli w lustro, zrobił
to samo – Ej, ładnie razem wyglądamy, nie uważasz?
Hinata wypaliła jeszcze większym rumieńcem, lekko odepchnęła od siebie
chłopaka, by w spokoju oddychać i prowadzić konwersację.
- Co tutaj ro-robisz, Naruto?
-
Eee… no z Sasuke przechodziłem i zobaczyłem ciebie, w tych fajnych
butach… cudownie eksponują twoje łydki - skomentował chłopak szczerząc
się. Właściwie komplement był prawdziwy, nigdy wcześniej nie patrzył na
Hinatę oceniając jej wygląd. Teraz wydała mu się całkiem atrakcyjna,
boskie nogi, krągły tyłek.. Nie, musiał ogarnąć się, przecież Sakurcia
była tą jedyną i kropka!
- Dzi-Dziękuję – odpowiedziała z rumieńcem na policzku – Ale nie są dla mnie, nawet chodzić w nich bym nie umiała.
- Przesadzasz, skoro stać umiesz to chodzenie jest drobnostką, no dalej przejdź się – zaproponował blondyn.
Uśmiechnął się i pchnął dziewczyne do przodu parkietu, co za dobrze nie
wyszło, bo pod naporem popchnięcia natychmiast straciła równowagę,
stopa wykrzywiła jej się na długość obcasów i z impetem wylądowała na
podłodze.
Naruto wykrzyknął jej imię i kucnął przy białookiej. Czuł jak oblał go
pot. Zajebiście, chciał dobrze, a wyszło jak zwykle, ale się za ten swój
upór nienawidził! Chciał zapytać czy w porządku, ale fakt, iż białooka
trzymała się za kostkę, a wyraz twarzy sugerował ból, odpowiedź była
oczywista, bez pytania wziął ją na ręce, rzecz jasna protesty wyciekały z
jej ust, ale je zignorował. Posadził ją na kanapie w sklepie, a
sprzedawca, który widział sytuację podał im maść i bandaż zostawiając
samych, gdyż uznał ich za parę, także zajmą się sobą najlepiej.
- Przepraszam… sprawiam ci same kłopoty – zaczęła wstydliwie Hinata, jednocześnie ściągnęła buty i skarpetkę z obolałej stopy.
-
Przestań gadać głupoty – warknął i zabrał maść nim ona zdążyła to
zrobić, następnie, siedząc obok niej, nałożył maź na jej stopę.
-
N-Nie.. nie musisz. Poradzę sobie sama – zaprotestowała z wypiekami na
twarzy. Zabrała stopę z zasięgu jego dotyku i wtarła sobie maść oraz
zabandażowała stopę. Blondyn nie kłócił się, dziewczyna wyglądała jakby
miała zemdleć, aż biło od niej uczucie gorąca – Gotowe.
- Okej, a możesz wstać? I w ogóle iść?
-
Umm, chyba… au, au, au! Nie, ale jakoś sobie poradzę… Sakura weźmie
moje zakupy i jakoś to będ… co, co ty robisz? – zapytała kiedy chłopak
wziął jej zakupy i z uśmiecham kucnął odwrócony od niej.
- Wskakuj mi na barana, zaprowadzę cię do akademika, w końcu sam jestem sprawcą wypadku.
- A-Ale, naprawdę… ja…
- Tak szczerze mówiąc, Sasuke chciałby pobyć sam na sam z Sakurcią – skłamał, inaczej nie namówi jej, by przyjęła jego pomoc.
Po chwili poczuł delikatne objęcie wokół szyi i niepewne przylgnięcie
do jego pleców. Z uśmiechem na ustach splątał ręce, by uchwycić jej nogi
i dzięki pracą kolan podniósł się i skierował do wyjścia.
Natomiast Sasuke kucał pod ścianą i niczym skazaniec czekał, aż w końcu
Sakura wybierze jakąś parę butów. Wyjęła z pudełka kolejną parę i
przymierzyła z fascynacją patrząc w odbicie:
-
Idealne! Chodź, chodź Miśku i zobacz! – ponaglała chłopaka, który
podszedł klnąc na siebie w myślach, że też musiał akurat buty
zaproponować
-
No całkiem niezłe – oznajmił z lekkim uśmiechem, który znikł wraz z
zobaczeniem ceny na pudełku – To kurwa jakiś żart? Do takiej ceny
powinni dorzucić cały sklep!
- Uspokój się, ludzie się gapią.
- Jak się mam uspokoić?! Widziałaś cenę? Nie kupię ci ich!
- Ech? Mówiłeś, że ci się podobają, więc je chcę.
- Nie podobają są ohydne! I ten brokat na nich…
-
Pani wygląda naprawdę dobrze, nogi wprost stworzone dla nich –
skomentowała sprzedawczyni, taki chwyt marketingowy, komplementuję gdy
widzi wahanie.
-
Wyglądasz jak choinka, zresztą do takich butów nie pasują twoje ciągłe
siniaki na nogach – odparł Sasuke, napotkał się na dwa mordercze
spojrzenia.
- Do tych butów przyda się pani torebka za pół ceny – skwitowała sprzedawczyni.
- Tak, ma pani rację – rzekła, piorunując swojego chłopaka spojrzeniem.
- Acha, głupia babska solidarność. Nie kupię, jeszcze mnie nie popierdoliło.
–
Słuchaj, kupisz mi te buty, bo mnie na to nakręcałeś, a ja nie jestem w
humorze, byś mnie rozczarowywał, w każdej chwili mogę się zemścić, a
tego, uwierz mi, nie chcesz! – warknęła Sakura.
Tymi groźbami dopięła swego, nie dość, że miała nowe ubrania, buty z
torebką w zestawie, malowidła to jeszcze targarza w postaci swojego
chłopaka. Właściwie odpuściłaby mu, ale przez to, że w sklepie nie było
Hinaty… no cóż, peszek.
~~*~~
Aleeee
kłamiecie! I co gorsza, dobrze wam wychodzi popadłam w samozachwyt :P
Nie no żarcik, muszę was zmartwić, bo następna taka notka, z której ja
miałam salwy śmiechu pisząc ją będzie dopiero w 7 rozdziale :P Teraz
raczej będzie aktywowana dramaturgia xD
Co do paringów to będzie każdego po trochu, ale głównie, of course, NaruHina :) Więc no, każdy będzie miał coś dla siebie ^^
Dziękuję
też za wskazanie błędów, jednak tych stylistycznych i składniowych
pewnie nigdy nie poprawie xD ale się postaram, albo zatrudnie korektora
xD
Tak na koniec, jeszcze raz dziękuję za miłe słowa :) mam nadzieje, że wytrzymiecie teraźniejsze notki :P
Pozdrawiam, Soli :):*
dodano: 19 stycznia 2013 18:53
OdpowiedzUsuńHah, Sakura się wkurwiła xD
Eh, Naruto ba~ka! Co za idiota =.="
Temari i Shikamaru.. Ach, faceci jak zwykle bezsilni wobec dziewczyn ^3^
Mówisz, że teraz dramat będzie? To luz. Dramat też potrzebny xD
U mnie też nowa nota, zapraszam c:
dodano: 19 stycznia 2013 21:08
OdpowiedzUsuńKeep calm and love Naruto <3
Idiota nabrał się na te patyki xd
Nawaleni faceci nie są przyjemnym widokiem, a tym bardziej przyjemnym zjawiskiem. Odburknął jej tak chamsko: weź nie ruszaj - a ona się jeszcze o to zamarwia. Nie wyrobiłabym na jej miejscu, jakbym przejmowała się wszystkim dookoła w taki, stopniu.
"A teraz wyjdź z kuchni, wnerwiasz mnie" - <3
Podziwiam Temari za cierpliwość. Ja takiego Shikamaru już dawno do większej roboty bym zmusiła ;3
"– Pojebało?! Nie zbliżę się do niej, ma okres! Wolę już grzebać ci w spodniach." - i jak się tu nie uśmiechnąć xd
Samo zachwyt tego rozdzaju, jest jak najbardziej porządany :D
Pozdrawiam ;)
dodano: 20 stycznia 2013 9:12
OdpowiedzUsuńJezuu, Naruś nabrał się na patyki. XD
Heh, Naruto psuje wszystko, tak jak ja i myśli tak jak ja... podejrzane... XD
Współczuje Sasuke i Shikamaru... są kontrolowani przez kobiety. XD
Dramat? Lubie dramaty. *q* xd
Pozdrawiam i życzę DUŻO weny na następny rozdział. ^w^
dodano: 20 stycznia 2013 13:39
OdpowiedzUsuńSię nabrał na te patyki xD Ale kłamstwo w celach wyższych, ot co! Chcą szczęścia swojego kumpla i... pośmiać się trochę z niego, jak sądzę? XDD
Wiedziałam, że Naruto to idiota xd Ale jemu to tak pasuje, że nie sposób go nie kochać xd Myślałam, że jak się spije to zacznie odwalać jeszcze lepsze scenki na podrywy XD Ale to też jest dobre.
'Pojebało?! Nie zbliżę się do niej, ma okres! Wolę już grzebać ci w spodniach.' - padłam XD Faceci to jednak są bezsilni wobec kobiet, nie ważne, co by robili xd A tym bardziej Shikamaru - on to jest na zaawansowanym poziomie uległości. Normalnie jakby był z Temari po dziesięciu latach małżeństwa! XDD
Dramat... Mnie pasuje! xd
Życzę weny i nie mogę doczekać się nexta ;3
dodano: 21 stycznia 2013 18:08
OdpowiedzUsuńPatyki ;D Swoją droga ciekawy zakład, tylko boje się wyniku xd. Skoro to blog NxH to Naruciak musi wygrać, a wtedy po moim SasuSaku -,- Ale nie przejmuj się, to tylko takie moje wywody xD. Rozdział ciekawy, chociaż moim zdaniem chyba za szybko wszystko się dzieje (ja na miejscu Hinaty chyba bym zauważyła, że coś nie tak ;d ). Życzę weny i tego żebyś szybko dodała notkę. :)
A co do mnie, to z tą szybkością w pisaniu jest (bardzo) bardzo słabo. Nie wiem na kiedy się wyrobię, chociaż obiecałam rozdział niedługo... No nic, najwyżej się sprężę . Nie bież ze mnie przykładu ;) .
dodano: 23 stycznia 2013 12:47
OdpowiedzUsuńNotka cud, miód i jednorożce. Trochę się jednak boje co będzie jak się sprawa rypnie... Hinata może złapać niezłego doła jak się dowie że to był zakład. Sasuke i Gaara będą musieli pozbierać przed akademikiem 10 patyków xD
Życzę weny, czekam na next i Pozdrawiam!
dodano: 25 stycznia 2013 19:17
OdpowiedzUsuńCzyli będzie hentai naruhina? Rozdział bardzo mi się podobał i przypadł mi do gustu :>
dodano: 25 stycznia 2013 20:20
OdpowiedzUsuńCześć :D
Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej szczegółów na moim blogu ;]
(Skomentować Twojego skomentuję, jak tylko znajdę chwilkę czasu ^^ Przeczytany jest ;] No i dziękuję za komentarz u mnie :D)
UUU chamsko ze strony Naruciaka taki układ brać ;p Kolejny zajebisty rozdział ;D
OdpowiedzUsuńXD – to wszystko, co mogę napisać o tym rozdziale.
OdpowiedzUsuńChoć ten zakład był mi już wcześniej znany, to i tak bardzo się zdenerwowałam! Szkoda, że Naruto jest takim idiotą... Ma taką fajną dziewczynę przy sobie, Ech... Za niedługo ją docenisz! ♡